Uwaga!

Trwają prace techniczne na witrynie hifi.pl. Dopóki widoczny będzie niniejszy komunikat prosimy:
- nie zamieszczać ogłoszeń na giełdzie
- nie wykonywać żadnych innych czynności związanych z ogłoszeniami

Przewidujemy, że czas trwania prac nie przekroczy 20 minut. W tym czasie można normalnie korzystać z treści zamieszczonych na hifi.pl.

Kiedy niniejszy komunikat zniknie możliwe będzie korzystanie z wszystkich funkcji witryny.

Przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z prowadzony prac.

Start Pomoc Kontakt Reklama O nas Zaloguj Rejestracja

Witryna hifi.pl wykorzystuje ciasteczka (cookies). Proszę kliknąć aby uzyskać więcej informacji.

EveAnna Manley - wywiad

Wywiad przeprowadzono w sierpniu 2007 roku.
Rozmówcy: EAM - EveAnna Manley, GS - Grzegorz Swiniarski
GS: Chociaż osobiście jestem związany z hi-fi, to jednak działalność Manleya w pro-audio na początku bardziej przyciągnęła moją uwagę. Czytałem w jednym z wcześniejszych wywiadów, że wasze obroty w 85 procentach pochodziły z sektora zawodowego. Jak teraz wygląda proporcja pro-audio do hi-fi?

EAM: W 2006 roku mieliśmy większy wzrost w hi-fi, głównie dlatego, że aktywniej zajęliśmy się dystrybucją. Albert Schippits zajął się dealerami oraz regionalnymi wystawami na rynku północnoamerykańskim. Nasza obecność na rynkach zagranicznych też się poszerzyła. Nasi europejscy partnerzy też byli ostatnio znacznie bardziej aktywni. W ubiegłym roku hi-fi stanowiło około 18 procent naszych obrotów.

GS: Znam parę osób z kręgów pro-audio. Są to ludzie dość głęboko tkwiący w takich tematach jak przetwarzanie cyfrowe, impulsowe zasilacze i temu podobne rzeczy. Traktują oni lampy jako coś ściśle związanego z hi-fi, użytecznego w pro-audio tylko do wzmacniaczy gitarowych i wzmacniaczy mikrofonowych. Jak to wygląda z Pani perspektywy? Czy opieracie się na rynkowej niszy przy sprzedaży w sektorze pro-audio? A może społeczność pro-audio nie jest aż tak przyziemna jak to wynika z moich osobistych doświadczeń i jest coś takiego jak szersze zainteresowanie lampowym sprzętem pro-audio?

EAM: Inaczej niż to było w "starych dobrych czasach" kiedy nagrywało się na taśmę analogową, teraz każdy może nagrywać na twardy dysk komputera. Nie trzeba ponosić większych wydatków ani się specjalnie uczyć. Zbiegiem okoliczności (a może nie) obserwujemy też regres talentów muzycznych oraz regres wiedzy o nagrywaniu w miarę jak przemysł staje się bardziej DIY (Do It Yourself - zrób to sam). Przemysł muzyczny jest na równi pochyłej od co najmniej dekady. W tym czasie, gdy talenty zanikają, a jakość dźwięku się obniża widoczni stają się ludzie, ktorzy szukają sprzętu takiego jak nasz aby podratować sytuację. Chociaż nie obiecujemy, że nasze korektory czy kompresory dadzą brzmienie takie jakie może uzyskać profesjonalny, doświadczony i twórczy realizator w studiu na światowym poziomie, to widzimy jednak ludzi, którzy mają nadzieję, że zakup dobrego sprzętu poprawi brzmienie ich nagrań. To jest najłatwiejsza rzecz, jaką można zrobić. Jest to fałszywa droga na skróty, która nie zastąpi prawdziwego doświadczenia i prawdziwej wiedzy. Ale my sprzedajemy pudełka i na tym polega nasz interes. Chciała bym żebyśmy mogli sprzedać pogląd o tym jak ważna jest wiedza z dziedziny techniki nagraniowej i talent, nie wspominając już o twórczym komponowaniu muzyki, dobrej aranżacji, muzykalności i tak dalej... wiem, że jest to trochę cyniczne z mojej strony.

GS: Pozostańmy jeszcze trochę przy pro-audio. O ile pamiętam wyrażała Pani zadowolenie z tego, że produkujecie zarówno pro-audio jak i hi-fi, dzięki czemu doświadczenia z jednej dziedziny pomagają w drugiej. Kiedy zastanawiam się nad wpływem hi-fi na sprzęt pro-audio to w pierwszej kolejności pojawia się myśl o jakości dźwięku. Czy rzeczywiście na tym polega największy wpływ czy są może inne inspiracje? Zdaję sobie sprawę, nie możemy rozmawiać o szczegółach, bo to są firmowe tajemnice, ale czy mogła by Pani podać jakieś bardziej techniczen przykłady wpływu hi-fi na pro-audio?

EAM: Oczywiście, obydwa rynki wpływają na siebie nawzajem. Pamiętam jak w 1990 czy 1991 roku wzięłam ze sobą torbę kondensatorów do studia Jacksona Browne'a w Santa Monica aby wykonać pewne próby odsłuchowe. Sprawdzaliśmy jak te kondensatory brzmiały w stopniu wyjściowym naszego konwertera Reference DAC. Wówczas był to jeden z naszych pierwszych produktów korzystających z wtórnika White'a w stopniu wyjściowym. Całe popołudnie nasz przyjaciel Ed, kierownik i technik w studiu, pomagał nam i wlutowywał różne kondensatory para po parze. A my mogliśmy słuchać i porównywać brzmienia poszczególnych konstrukcji, jak na przykład elektrolitów bez bocznika, elektrolitów z bocznikiem z kondensatorów foliowych, kondensatorów polipropylenowych, itd. Studio zapewniało kontrolowane warunki i dawało znakomity brzmieniowy punkt odniesienia do wyłowienia różnic. Dawało bezpośredni dźwięk. Oprócz mnie było jeszcze kilku przyjaciół ze studia i wszyscy zgodziliśmy się co do tego co słyszeliśmy tego dnia.

GS: A teraz pytanie będące kontynuacją poprzedniego. A jak pro-audio wpływa na hi-fi? Czy chodzi tylko o niezawodność czy jest coś jeszcze? Mogła by Pani podać jakiś praktyczny przykład?

EAM: Bazując na zgodnej opinii powstałej tego dnia wybraliśmy najlepiej brzmiący typ do zastosowania w funkcji kondensatora sprzęgajacego we wtórniku White'a. Jest to część, której nadal używamy zarówno w produktach hi-fi takich jak Shrimp czy Steelhead, a także w różnych rodzajach sprzętu pro-audio, jak wzmacniacze mikrofonowe, korektory czy limitery. Nie ma znaczenia czy w danym przypadku chodzi o sprzęt hi-fi czy pro-audio: jest to najlepiej działający stopień wyjściowy jaki znamy i wykorzystuje najlepszy brzmieniowo kondensator jaki udało się nam znaleźć, a po tych wszystkich latach okazał się on też być wyjątkowo niezawodny! Praktycznie nie mieliśmy usterek z dużym kondensatorem 30uF RelCap. A zużyliśmy ich dziesiątki tysięcy przez te wszystkie lata...

A więc moje przesłanie jest takie: dla nas pro-audio i hi-fi się krzyżują. Chcemy aby wszystkie nasze urządzenia miały znakomity dźwięk, były bardzo odporne oraz miały dobry serwis.

GS: Skoro już zaczęliśmy mówić o niezawodności. Jest powszechna opinia, że sprzęt lampowy jest mniej trwały i bardziej zawodny od sprzętu tranzystorowego. Co by powiedziała Pani komuś, kto z tego powodu bał by się kupić sprzęt Manleya?

EAM: Cóż, lampy mają skończony żywot, podobnie jak żarówki. W przypadku małych lamp w przedwzmacniaczach i w naszym sprzęcie pro-audio, kiedy lampa się wypala, umiera ona cichą i spokojną śmiercią. Wystarczy tylko wyrzucić starą lampę i wstawić nową. Czasami układ wymaga ponownej kalibracji, na przykład dopasowania wzmocnienia czy ustawienia miernika, a to ze względu na to, że lampy różnią się między sobą. Natomiast lampy mocy we wzmacniaczach czasami odchodza w bardziej dramatyczny sposób. Z tego względu projektujemy dodatkowe bezpieczniki i zabezpieczenia, żeby gwałtownie strzelające lampy nie uszkodziły innych komponentów, jak choćby kosztowny transformator wyjściowy. Takie rzeczy się zdarzają. Nie zamierzam nikomu mówić, że lampy się nie zużywają, także klienci powinni wykonywać pewne rutynowe czynności ze swoim lampowym sprzętem. To tak jak z wymianą oleju czy opon w samochodzie. Lubię trzymać w bagażniku samochodu trochę zapasowego oleju, zapasowe żarówki w garażu. Tak samo można mieć na podorędziu zapasowy komplet lamp i bezpieczników. Dla mnie lampowy sprzęt jest łatwy do zrozumienia i łatwy do serwisowania. Części są duże, a ścieżka sygnału jest oczywista. Trudniej jest znaleźć problem na cyfrowej płytce z montażem powierzchniowym albo na płycie komputera.

GS: Z całym swoim doświadczenim bez wątpienia jest Pani ekspertem od lamp. Wśród audiofili są ludzie poświęcajacy bardzo dużo uwagi doborowi lamp. Czy inne osoby często pytają się Pani o opinie na temat różnych wersji danego typu lampy?

EAM: Tak, oczywiście tak. Klienci muszą jednak pamiętać, że my zajmujemy się produkcją na większą skalę, musimy kupować duże ilości lamp dla naszych potrzeb. Moglibyśmy zrobić porównanie pomiędzy którąś z produkowanych obecnie i wykorzystywanych przez nas lamp, a jakąś rzadką lampą zrobioną 50 lat temu kupioną za setki dolarów poprzez eBay. I być może ta stara lampa okazała by się lepsza. Ale szczerze mówiąc nie ma to dla nas znaczenia, bo nie możemy zdobyć dużych ilości tych rzadkich starych lamp, a poza tym nie jest to ekonomicznie racjonalne. Są całe internetowe społeczności entuzjastów lamp. Także eksperymentowanie ze starymi, unikalnymi lampami pozostawiamy klientom, którzy gotowi są poświęcić swój czas i robić to na własne ryzyko.

GS: Chciałbym też zapytać o dobór lamp do sprzętu Manleya. Są takie podstawowe kwestie jak niezawodność, jakość dźwięku, powtarzalność, cena, dostępność. W pierwszej kolejności chciałbym zapytać jak trudno jest zebrać wszystkie niezbędne dane? A kiedy te dane są już zebrane to jak trudne jest samo podjęcie decyzji? Moja własna perspektywa to tylko punkt widzenia majsterkowicza robiącego sprzęt DIY. Z tej perspektywy jest to bardzo kosztowna i żmudna część hobby.

EAM: Jak wspomniałam wcześniej wybór jest podyktowany dostępnością lamp. Nie możemy oprzeć projektu na starej lampie, która nie jest już dostępna w dużych ilościach. A nawet wśród dużych partii lamp zdarzają się partie lamp z odzysku, wyczyszczonych tak, żeby ładnie wyglądały. Jeśli sprawdza się setki lamp i są one w 80 procentach szumliwe to człowiek zaczyna być podejrzliwy. Czy są one używane? Czy może są to odrzuty z jakiejś innej firmy? Sprzedajemy nasze odrzuty na rynku. Zastanawiam się, który inny szczęściarz na nie trafił. Natomiast co do lamp z aktualnej produkcji to wybór zdaje się maleć z roku na rok. Fabryki są zamykane lub zmieniają właścicieli albo zmienia się jakość produkcji. Dostępność lamp z bieżącej produkcji to czynnik, który się nieustannie zmienia. Dlatego kiedy znajdziemy lampę odpowiedniego typu/marki/partii to robimy dużą inwestycję i kupujemy znaczną ilość aby zapewnić, że nasze wyroby będą niezmienne w kolejnych latach. Zaś kiedy te lampy się skończą, a następne lampy są nieco inne, to dopasowujemy lekko projekt aby uzyskać jak najlepsze wyniki z lampą nowego typu. Nasz sprzęt jest projektowany, optymalizowany i kalibrowany dla tych lamp, które są w nim zamontowane zanim opuści on naszą fabrykę. Kiedy ktoś zastępuje jedne lampy innymi to przypadkowo zmienia parametry wzmacniacza. Czasami na lepsze. A czasami na gorsze. Zależnie od tego ile ktoś zapłacił za swoje unikalne stare lampy, to im wyższa cena, tym bardziej ta osoba będzie skłonna "myśleć", że zmiana jest na lepsze!

GS: Czy nadal preferuje Pani płyty winylowe w sporówaniu do CD?

EAM: O tak, zdecydowanie tak. Mam około tysiąca płyt z którymi dojrzewałam. I mam pewnie podobną ilość płyt CD. Mam wiele tytułów w obu formatach. Ze względu na wygodę, albo przy dłuższych odsłuchach, do odtwarzacza powędruje płyta CD. Przykładowo kiedy muzyka gra w domu a ja pracuję, to nie chcę co 20 minut zmieniać płyty i skorzystam z CD. Ale bywa też tak że system brzmi płasko, bez życia. Przeglądam moją kolekcję i widzę, że mam też ten sam album na winylu. Położę go na talerzu, włączę, usiądę w miejscu odsłuchu i nawet najgorsze ze starych płyt mają duży, ekspansywny dźwięk w porównaniu z płaskim brzmieniem CD, czy co gorsza pliku MP3... Chciała bym żeby było inaczej, ale nie jest. Zwłaszcza ze Steelhead'em.

GS: Właśnie o Steelhead'a chciałem zapytać. Co prawda jest on produkowany ładnych parę lat, ale w czasie jego inauguracji rynek analogowy był już sektorem niszowym. Jak zapadła decyzja o produkcji Steelhead'a? Czy był to czysty biznes czy myślała Pani też o przedwzmacniaczu gramofonowym dla siebie?

EAM: Szczerze mówiąc mieliśmy ogromną dziurę w naszej gamie produktów z powodu braku osobnego przedwzmacniacza gramofonowego w późnych latach 90-tych. Wszystkie nasze wcześniejsze przedwzmacniacze gramofonowe nie sprzedawały się dobrze. Nie były one łatwe w użytkowaniu ani nawet w implementacji w systemie. Nie miały możliwości zmiany obciążenia widzianego przez wkładkę, nie miały regulacji wzmocnienia. Poprzedni schemat, z którego korzystaliśmy we wzmacniaczach gramofonowych nie miał też wystarczająco dużo czystego i cichego wzmocnienia abyśmy mogli się nim pochwalić. A więc nie było tam nic specjalnego. Wiedziałam, że możemy dać z siebie więcej, zwłaszcza jeśli zajmie się tym zadaniem Mitch Margolis. Mitch to bardzo twórczy i dokładny projektant. Kiedy usiedliśmy do dyskusji na temat projektu wiele cech wynikło z osobistych oczekiwań. Czego JA chiałabym od przedwzmacniacza gramofonowego?

GS: Wygląd sprzętu Manley'a jest oryginalny. Cała gama ma swoisty styl. Kto jest odpowiedzialny za tą część projektu? Jaki jest główny powód, że sprzęt wygląda tak a nie inaczej? Czy jest to bardziej decyzja marketingowa czy raczej kwestia osobistego gustu?

EAM: Kierunek w jakim poszła estetyka naszego sprzętu hi-fi to zasługa Baltazara Hernandeza. On i ja pracujemy nad ergonomią i wyglądam naszych wyrobów. Zwykle na początku przekazuję mu ogólnikowy szkic, a on na tej podstawie wykonuje wiele rysunków i papierowych modeli. Analizujemy je i ustalamy punkt startowy, od którego ewoluuje układ elektroniczny. Zdecydowanie mamy jednak sytuację kiedy forma jest pochodną funkcji. Przykładowo, te boczne kolumy, które tak dobrze wyglądają spełniają ważną rolę: zakrywają zagięcia chassis oraz utrzymują wzmacniacz na odpowiedniej wysokości, na spiczastych kolcach. W wyniku tego zazębiania formy i funkcji nasze wyroby nie przypominają innych!

GS: Szczerze mowiąc nie sądziłem, że sprawy funkcjonalne są aż tak ważnym czynnikiem. Moje następne pytanie jest podobnej natury. W porównaniu z wieloma innymi firmowymi witrynami, wasza witryna ma bardziej prywatny i osobisty charakter. Dlaczego zdecydowaliście się zrobić ja w ten sposób?

EAM: Mieliśmy witrynę od bardzo dawna, wydaje mi się, że uruchomiliśmy ją w 1996. Od 1999 roku prowadziłam witrynę samodzielnie. Jest to całkiem duża witryna z masą informacji, czasami bardzo szczegółowych informacji, specyfikacji, zdjęć, instrukcji użytkownika. Dotyczy to też poduktów dawno wycofanych. Co do wyglądu to jak sądzę przydadzą się jakieś poprawki. Ale co istotne, ogólna struktura pozwala na łatwą nawigację, a zamieszczone treści są bardzo szczegółowe. Mam nadzieję, że już niedługo znajdzie sie czas na zmianę wyglądu. Zwykle ludzie, którzy najbardziej narzekają na wygląd naszej witryny to projektanci witryn szukający pracy.

GS: Nie było moją intencją narzekanie na wygląd witryny. Moją uwagę przyciągnęło bogactwo osobistych informacji, które zostały opublikowane.

Teraz chciałbym zadać dłuższe pytanie. Patrząc na firmę Manley możemy powiedzieć, że odniosła Pani sukces w interesach. Oprócz tego mam też wrażenie, że prowadzi Pani firmę na swój osobisty sposób. Rozwinę może nieco temat żeby precyzyjnie wyjaśnić o co mi chodzi. Jestem pewien, że dba Pani o sprawy finansowe, relacje z dostawcami i odiorcami i wszelkie inne praktyczne sprawy związane z prowadzeniem interesów. Ale mam też wrażenie, że w przeciwieństwie do wielu innych ludzi nie obawia się Pani zignorować marketingowych mądrości ze szkół biznesu, jeśli tylko Pani własna opinia jest odmienna od powszechnych trendów. Często jestem zaskoczony, że nawet ludzie prowadzący bardzo małe firmy szukają jakichś trnedów i wzorców do naśladowania. Na przykład dopasowują brzmienie swojego sprzętu do jakichś koncepcji marketingowych. Jakie jest więc Pani podejście do robienia interesów?


EAM: Coż, nie studiowałem w szkole biznesu. Zamiast tego studiowałam muzykę...

Sprowadziła bym to do następującej koncepcji. Jesteśmy nie tyle w branży produkcyjnej co raczej w branży usługowej. Na rynku jest wiele wspaniałych produktów. Niektóre zrobione w Chinach mają atrakcyjne ceny. Niektóre inne mają stratosferyczne ceny i przez to są nieosiągalne dla zwykłych ludzi. Czynnikem, który jak sądzę przyciąga ludzi do nas jest to, że rzeczywiście dbamy o klientów. Prowadzimy witrynę, która jest pełna informacji o produktach, instrukcji obsługi, zdjęć, recenzji i daje wgląd do wewnątrz naszej firmy. Mamy na świecie dobrą sieć dealerów, w tym wielu takich, z którymi pracujemy od bardzo dawna. Dalej jest wparcie i serwis posprzedażny. Jesteśmy znani z naszego znakomitego wsparcia technicznego. Staramy się też utrzymywać zdrową strukturę firmy, z dobrą płynnością finansową i idealną historią kredytową. To buduje dodatkowe zaufanie u kientów, którzy mają pewność, że będziememy działać jeszcze długo i będziemy mogli zająć się ich potrzebami. Trzeba traktować ludzi tak dobrze jak samemu chce się być traktowanym. Mamy wysokie standardy. Dla mnie taka praca ma sens. Sukces Manley Labs pod moim kierownictwem pokazuje, że to działa.

GS: Czy była Panie kiedyś w Polsce? A jeśli nie to czy może taka wizyta jest w planie?

EAM: Do tej pory jeszcze nie byłam w Polsce, ale widząc aktywność w sprzedaży sprzętu pro-audio i hi-fi, chciała bym kiedyś do Polski przyjechać. Dziękuję.

GS: Bardzo dziękuję za czas poświęcony dla naszych czytelników.
Jeśli mają Państwo uwagi dotyczące tej strony lub zauważyliście na niej błędy, dajcie nam znać.
Aby przekazać swoje uwagi do redakcji proszę
Copyright © 1991-2024 Magazyn Hi-Fi, Gdynia, Poland
logo hifi.pl