Uwaga!

Trwają prace techniczne na witrynie hifi.pl. Dopóki widoczny będzie niniejszy komunikat prosimy:
- nie zamieszczać ogłoszeń na giełdzie
- nie wykonywać żadnych innych czynności związanych z ogłoszeniami

Przewidujemy, że czas trwania prac nie przekroczy 20 minut. W tym czasie można normalnie korzystać z treści zamieszczonych na hifi.pl.

Kiedy niniejszy komunikat zniknie możliwe będzie korzystanie z wszystkich funkcji witryny.

Przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z prowadzony prac.

Start Pomoc Kontakt Reklama O nas Zaloguj Rejestracja

Witryna hifi.pl wykorzystuje ciasteczka (cookies). Proszę kliknąć aby uzyskać więcej informacji.

Wolfgang Maletzky - wywiad


Wywiad przeprowadzono w 1995 roku w Berlinie. Wolfgang Maletzky jest założycielem i właścicielem firmy mbl - jednego z najbardziej znanych producentów high-end z Niemiec.
Rozmówcy: WM - Wolfgang Maletzky, MS - Marek Sawicki
Każdy kraj ma swoich prestiżowych producentów sprzętu high-end. W Ameryce jest ich najwięcej, mi na myśl najszybciej przychodzą nazwy Krell, Levinson. Są to producenci znani, ale czy najlepsi? Z Francją kojarzymy Jadis, YBA. W Szwajcarii jest Goldmund, w Danii Gryphon. Można by tak wymieniać bez końca. A co się dzieje sto kilometrów od naszej zachodniej granicy? Okazuje się, że najwyższy high-end niemiecki ma swą siedzibę w Berlinie. Tam działa Burmester i MBL. Ich produkty są piekielnie drogie, ważą po kilkadziesiąt kilogramów. Chrom, czarny lakier, płyty akrylowe - bez tych dodatków nie można sprzedać w Niemczech wzmacniacza opatrzonego nalepką z tyłu obudowy "made in Germany". Nurt główny high-end jest tworzony w Niemczech przez silne firmy, nie obawiające się konkurencji, przez wspomniane MBL i Burmester, a także Transrotor, Restek, Acapella. Podziemie niemieckiego high-end można obejrzeć na wystawie we Frankfurcie nad Menem. Podstawowymi przedstawicielami tego nurtu są dla mnie Manfred Zoller Design oraz Symphonic Line. Inne nazwy pomijam, osoby zainteresowane sceną audio w Niemczech odsyłam do artykułu o High-End Show, autorstwa Darka Słobody.

Po raz pierwszy produkty MBL ujrzałem w sklepie "Tonstudio Tempelhof" w Berlinie w roku 1989. Od tamtej pory zawsze nurtowało mnie pytanie, jak się mają bardzo drogie i ekskluzywnie wyglądające urządzenia niemieckie do innych propozycji. W stosunku do UK, podstawowa różnica leży w cenach. Produkty amerykańskie są często recenzowane w prasie audio międzynarodowej (wydawanej po angielsku), niemieckie nadzwyczaj rzadko. Niemieckie urządzenia audio zyskują za to wysokie noty na rynku lokalnym.

Mam nadzieję, że kilka słów o MBL oraz rozmowa z prezydentem tej firmy - Wolfgangiem Maletzky'm - pomogą Państwu dostrzec niepisane prawa rządzące rynkiem high-end.

Główna siedziba MBL mieści się w Berlinie, na ulicy Bundesalle. Jest to bardzo blisko centrum handlowego Steglitz. Znajduje się tam m.in. Schauland (dużo elektroniki z Japonii), WOM (płyty CD), Hertie, Karstadt itd. Idąc do pewnego sklepu "second-hand" z płytami - Pandora Box, przechodzimy obok wejścia do budynku mieszczącego MBL. Tablica informacyjna zawiera sporo nazw firm tam rezydujących, zatem napisu MBL nie sposób dostrzec idąc szybkim krokiem. Obok MBL, w budynku znajdują się też inne firmy związane z elektroniką - handlujące podzespołami elektronicznymi analogowymi i komputerowymi. Fakt ten pozwala sądzić, że MBL nie ma najmniejszych problemów w szybkim dostępie do najnowszych technologii. Zresztą o powiązaniach z handlem podzespołami elektronicznymi mówi sam pan Maletzky.

Moja wizyta w MBL przypadła na bardzo dziwną porę roku w polityce. Otóż do MBL udawałem się w poniedziałek. W niedzielę - dnia poprzedniego, około godziny 23, telewizja niemiecka VOX puściła program ujawniający tzw. sprawę "Detlefa Rusera". Poczułem się fatalnie... przez trzy semestry miałem zajęcia z "Doktorem" (jak i wielu moich przyjaciół). Czekając na pana Maletzky'ego w dużym lokalu, ukrytym w cichej dzielnicy - około 15 minut marszu od głównych ulic, rozmawiałem z przemiłą, ładną, wysoką panią menedżer do spraw sprzedaży na rynku niemieckim. Nie rozmawialiśmy początkowo o audio, tylko o Stasi, Berlinie Wschodnim, Frankfurcie nad Odrą, o czasach sprzed roku 1989. Przez Niemców z Berlina (dawnego Zachodniego) tego typu wydarzenia są już przyjmowane bez emocji.

Gdy pojawił się pan Maletzky, tematem rozmowy stało się audio. Według słów Maletzky'ego, MBL jest największym specjalistycznym producentem audio na rynku niemieckim. Dowiedziałem się, że niektórzy niemieccy audiofile oszczędzają przez kilka lat, aby pozwolić sobie na produkty MBL. Wzmacniacze MBL są tak skonstruowane, aby łatwy był "upgrade". Oznacza to, że np. stereofoniczną końcówkę mocy można zmostkować, dokupić drugą i w ten sposób posiadać dwa monobloki. Przed świętami Bożego Narodzenia dobrze się sprzedają najtańsze wzmacniacze, m.in zintegrowany 7005 za 5.000 DM.

Wolfgang Maletzky chce jak najwięcej klientów odebrać producentom samochodów. Twierdzi, że zakup Porsche za 230.000 DM nie jest rozsądny. Wydajemy dużo gotówki, systematycznie należy płacić ubezpieczenie, kupować benzynę. W końcu ktoś może na aucie pozostawionym na parkingu z zazdrości zrobić rysę, a nawet ukraść. Kupując dwie końcówki mocy 9010 unikamy tych problemów. Płacimy mniej gotówki, jest to jedyny wydatek. Gdy ktoś się włamie do mieszkania, to nie wyniesie 9010, wzmacniacz waży około 100 kg. Po powrocie z pracy możemy odpocząć słuchając muzyki z dobrego systemu high-end.

Młoda pani menedżer wyjaśniła mi, iż coraz gorzej miewa się w Niemczech rynek mid-fi, tzn. komponenty po około 800-1.200 DM od takich producentów jak Yamaha, Denon, Technics itp. Klienci chcą kupować urządzenia drogie i ekskluzywne po kilka tysięcy DM, albo ekstremalnie tanie - ghetto-blastery Yokoshiba po 300 DM. Dealerzy nie przewidzieli tej sytuacji i teraz ponoć narzekają i przeorganizowują się.

Jedna trzecia produkcji MBL jest eksportowana, głównie do Azji. Pracujący w firmie elektronik z Chin tłumaczy kolegom w pracy wspaniałe recenzje produktów MBL, zamieszczane w prasie południowokoreańskiej. Grzeczność wymagała, że musiałem jedną z takich audio gazet przejrzeć. Zwróciłem tylko uwagę na kolorowe zdjęcia zestawów głośnikowych MBL, słowo pisane było poza zasięgiem mojej percepcji.

Kilka informacji podanych przez pana Maletzky'ego poruszyła mnie. Rocznie sprzedawanych jest 50 sztuk końcówek mocy 9010 - każda kosztuje 39.000 DM. Jeśli ktoś przeglądał niemieckie czasopismo Stereo zwrócił zapewne uwagę na wykorzystywane komponenty do odsłuchów - są to najlepsze perły audio dostępne na naszej planecie. Znajdują się tam m.in. dwie końcówki 9010, co daje kwotę 78.000 DM. Okazuje się, że redakcje czasopism nie stać na takie zakupy. Są to długoterminowe wypożyczenia od dealerów lub producentów. Jest to korzyść dla obu stron. Maletzky stwierdził, że Stereo może tak długo trzymać 9010, dopóki będzie ten produkt uważany za referencyjny. A skoro jest uważany za referencyjny, pomaga to w sprzedaży produktów MBL. Symbioza jest jasna.

Maletzky stwierdził, że część audiofili w USA uważa MBL za firmę amerykańską. Ponoć high-endowcy w USA kochają rodzime produkty. Dopiero u dealera w trakcie demo dowiadują się, że słuchali elektroniki z Berlina. MBL posiada w USA dość prężnie działającą firmę dealerską.

Pomijając filozofię prezentowaną przez firmę MBL, należy przyznać, iż jeden produkt z całą pewnością zasługuje na szacunek. Jest to zestaw głośnikowy 101 - prace nad nim trwały 20 lat. Jest to jedyna konstrukcja w swoim rodzaju. Nie jest to panel, ani klasyczny zestaw oparty o głośniki stożkowe, dynamiczne. Dźwięk jest wytwarzany przez drgające paski folii. Jest to zestaw trójdrożny, składa się z trzech przetworników ustawionych pionowo. Każdy przypomina lekko rozciągnięty w pionie globus. Paski drgające przetwornika niskotonowego są wykonane z folii aluminiowej, zaś średnio i wysokotonowego z włókien węglowych. Zestaw 101 cechuje się prawie idealnym promieniowaniem wszechkierunkowym - charakterystyka przestrzenna promieniowania przypomina sferę. W Niemczech ten typ zestawów jest nazywany "Radialstrahler". Produkt siostrzany to hybryda 111 - bas i niski środek odtwarzają klasyczne głośniki stożkowe. Podziały częstotliwości i wymiary przetworników w 101 zostały tak dobrane, aby zminimalizować efekty dyfrakcyjne od części obudowy łączących konstrukcję (poziome, płaskie walce zawierające magnesy dla cewek). Najkrótsza fala promieniowana przez głośnik jest dłuższa niż walec, na którym oparty jest przetwornik. W płaszczyźnie pionowej promieniowanie obejmuje 270 stopni kąta sferycznego. Do zwrotnicy elektrycznej zostały wybrane filtry czwartego rzędu Linkwitza-Riley'a. Dają one najmniejsze zakolorowania przy zmianie pozycji odsłuchowych. Kondensatory do zwrotnicy mają okładki z folii metalowej z polipropylenowym dielektrykiem (nie mylić z kondensatorami z folią metalizowaną, są tańsze i brzmią gorzej). Pierwsze wersje zestawów "Radialstrahler" były dwudrożne - paski folii były wykonywane tylko z aluminium. W wersji obecnej przetworniki średnio i wysokotonowe są wykonywane ręcznie. Ich cewki są chłodzone ferrofluidem. Z uwagi na trudne warunki pracy elementów drgających dużo czasu przy projekcie 101 pochłonął dobór odpowiednich materiałów. Niektóre połączenia wykonuje się klejem używanym przy montażu hamulców w motocyklach BMW. Para 101 powstaje około 6-8 tygodni, montaż i pomiary odbywają się ręcznie. 101 i 111 łączą właściwości akustyczne paneli z dynamiką zestawów klasycznych.

101 i 111 wymagają najsilniejszych dostępnych końcówek mocy, prawdopodobnie 9010. Efektywność 101 i 111 wynosi około 80 dB/1W/1m. Pierwowzorem zestawu głośnikowego 101 jest tzw. "kugelautsprecher". Zestaw ten składał się z 32 elementów drgających, przypominających kształtem kulę. Był on zamontowany na obudowie zawierającej kilka głośników niskotonowych. Produkcją "kugelautsprecher" zajmowała się firma Enckel z Westfalii w czasie Drugiej Wojny Światowej. W połowie lat 50 "kugelautsprecher" został sprowadzony do USA przez firmę Gotham Audio. Będąc zestawem bardzo drogim i niekonwencjonalnym w sposób naturalny odszedł z rynku.

Najciekawszą postacią w firmie MBL jest Juergen Reis (lat 35). Dołączył on do MBL, gdy na jednej z wystaw IFA ujrzał zestawy 101. Idea ta bardzo go poruszyła i postanowił pracować dla MBL. W wieku 13 lat zbudował swój pierwszy wzmacniacz opierając się na wiedzy z wypożyczonych z biblioteki książek. Juergen grał na gitarze w zespole heavy-metal Airfox. Jest on odpowiedzialny za radykalne posunięcie rozwoju zestawów głośnikowych 101. Stworzył on też wzmacniacz 9010. Prace projektowe na komputerze prowadził przez półtora roku. W domu prywatnie używa wzmacniacza 34 watowego w klasie A, którego produkcja nie może być uruchomiona z uwagi na wysoki koszt. 9010 jest w 100% największą końcówką mocy wyprodukowaną w Niemczech. Być może w USA powstają większe. 9010 ma wbudowanych 5 transformatorów, 3 dla stopni końcowych, 2 dla stopni napięciowych. Pojemność kondensatorów w zasilaczu ma wartość 260 mili Faradów (wzmacniacz Arcam Delta 290 ma 20 mF). 9010 jest wzmacniaczem bez różnicowych stopni wejściowych, stopnie wyjściowe są sterowane bezpośrednio (direct driven). Można to porównać z dużym uproszczeniem do sterowania stopni wyjściowych przeciwsobnych (push-pull) przez prosty wzmacniacz single-ended. Wykorzystano szybkie i wysokiej klasy elementy w prostym układzie. Juergen zaaplikował też technologię Isolated Gain Cell (izolowane stopnie wzmacniające). Chodzi tu prawdopodobnie o szybkie (jak światło) optyczne sprzężenia LED między stopniami.

Poniższa rozmowa odbyła się w biurze pana Maletzky'ego. Aby do niego wejść przechodzi się przez dużą salę, w której odbywa się część prac projektowych. Pokazano mi prototypowe układy elektroniczne do nowego konwertera C/A. Pierwsza demonstracja miała miejsce na IFA. To co szczególnie mnie zaciekawiło, to kilka różnych makiet obudów w skali 1:1 dla konwertera i transportu. Były one wykonane ze styropianu i pomalowane czarną i złotą farbą. Pan Maletzky pokazał mi bardzo gruby zeszyt zawierający mnóstwo rysunków technicznych obudów. Odniosłem wrażenie, iż projekt metalowej obudowy dla CD zajmuje tak samo ważne miejsce w pracach konstrukcyjnych jak układy elektroniczne. Po wejściu do biura uwagę zwraca kilka wersji rozwojowych zestawu 101 ustawionych przy ścianie, plątające się po podłodze okablowanie WireWorld.

MS: Miałem nadzieję spotkać MBL na wystawie HighEnd we Frankfurcie. Dlaczego Państwa tam nie było?

WM: Sadzę, że wystawa we Frankfurcie nie jest aż tak ważna. Jest ona przeznaczona głównie dla małych producentów. Jeśli odbywa się IFA w Berline, wówczas nie wystawiamy się we Frankfurcie.

MS: IFA jest bardzo drogą wystawą, w tym roku zabrakło na niej wielu podstawowych producentów hi-fi, np. Mission, KEF itp.
WM: Nie jest tak naprawdę. Jeśli przeliczę, ile dni trwa IFA, ilu ludzi przychodzi zobaczyć wystawione produkty, wówczas okazuje się, że Funkustellung ma dla nas lepszą wartość niż wystawa we Frankfurcie i każda inna na świecie np. w Las Vegas. Wystawiamy się na każdej IFA (tzn. co dwa lata). W międzyczasie gościmy we Frankfurcie, jeśli nie ma IFA.

MS: Kiedy powstała firma MBL?
WM: Firmę założyłem w roku 1979.

MS: Co oznacza skrót MBL?
WM: Ja nazywam się Maletzky, to oznacza "M", zaś "B" pochodzi od miasta Berlin. Początkowo miało pozostać tylko MB, ale okazało się, że w Niemczech istnieje firma MB Quart, zatem aby się odróżnić dodaliśmy "L", co można różnie interpretować (linear, lautsprecher).

MS: Jest pan założycielem?
WM: Tak. Wpierw byłem przez dłuższy czas właścicielem dobrze prosperującej firmy elektronicznej zajmującej się wytwarzaniem sterowników do maszyn, dzisiaj to byśmy nazwali komputerami. Udało mi się zarobić na tym niezłe pieniądze. Jestem miłośnikiem muzyki, chciałem coś robić na polu związanym z muzyką. Był to główny powód, dla którego założyłem firmę MBL. Jest ona teraz moim życiem, bardzo lubię tę pracę, pomaga mi to też cieszyć się muzyką. Moim zamierzeniem było tworzenie produktów niebanalnych, takich jak zestaw głośnikowy 101. Tak na prawdę był to nasz pierwszy projekt. Jest on cały czas produkowany. 101 jest jednym z najbardziej ekscytujących produktów audio na rynku, ciężko jest coś porównać z tym zestawem głośnikowym. Krok po kroku doszliśmy do elektroniki (wzmacniaczy) i innych zestawów głośnikowych.

MS: Jak wyglądało zaprojektowanie zestawów głośnikowych 101? Słyszałem, że duży wkład mieli dwaj profesorowie z uniwersytetu.
WM: Nie jest tak naprawdę. Dwaj profesorowie z technicznego uniwersytetu w Berlinie (TU - Aerospace Research Department), Prof. Dr Josef Sternberg i Prof. Dr Herbert Fritz wykonali prace badawcze nad wytrzymałością tych zestawów i poprawnej pracy przez długi okres czasu. Badano odporność poszczególnych segmentów na silne drgania i wibracje. Okazuje się, że w wyniku drgań po pewnym czasie mogą pojawić się problemy. Klient wydający dużą kwotę pieniędzy na produkt tej klasy chce mieć pewność, że nic się nie zepsuje w ciągu dwóch, trzech lat. Wspomniani profesorowie dokonali wyboru materiałów na elementy drgające w 101. Początkowa idea sferycznych zestawów głośnikowych 101 wyszła jednak od MBL.

MS: Czy wasz projekt sferycznego zestawu głośnikowego ma związek z projektem "kugelautsprecher".
WM: "Kugelautsprecher" są to zestawy tzw. "4Pi". Chodzi tu o charakterystykę promieniowania dookólną w płaszczyźnie poziomej. Dla nas ważne było uzyskanie promieniowania w płaszczyźnie pionowej, jest to naszą nowością. Zestawy głośnikowe 101 mają charakterystykę przestrzenną promieniowania podobną do sfery. Czyni to nasze zestawy odmiennymi od pozostałych.

MS: "Kugelautsprecher" były na rynku w latach 50, czy 101 jest jakby kontynuacją tamtej idei.
WM: Nie, nie mamy z tamtą konstrukcją żadnych powiązań. 101 ma patent w USA, Japonii, Europie. Jeżeli by istniał system na świecie podobny do naszego, to 101 nie mogłyby uzyskać patentu.

MS: MBL zaczynała działalność kilka lat przed pojawieniem się CD na rynku. Jakie były pańskie opinie, gdy usłyszał pan po raz pierwszy nowy system cyfrowy.
WM: Nie lubiłem tego przez pierwszych kilka lat, dźwięk był niemuzykalny, był za to bardzo techniczny. Był to początek nowej ery w technologii, ale dla aplikacji high-end CD było wówczas całkowicie nieakceptowalne, przez długi okres. W międzyczasie wszystko się ulepszyło. Obecnie pokładam nadzieje w nowym systemie płyty gęstej (MMCD oraz SD), gdzie informacja będzie kodowana na 20, 24 bitach. Sądzę, że będzie to nowe okno na dźwięk.

MS: Czy to prawda, że rynek niemiecki jest bardzo chłonny, jeżeli chodzi o sprzedaż gramofonów i płyt LP?
WM: Tak, ale to nie jest pole naszej działalności.

MS: Zatem czego używa pan w domu?
WM: Używam obu systemów: LP i CD. CD jest wygodniejsze w użyciu. LP należy w moim odczuciu do przeszłości. Mam ogromną kolekcję płyt LP, jest na nich mnóstwo muzyki, którą lubię, stąd też korzystam z gramofonu analogowego.

MS: Jak daleko jesteśmy od idealnego wzmacniacza. Czy dzisiejsza technologia to umożliwia? Słyszałem, że dalszy radykalny postęp do przodu w dziedzinie wzmacniaczy nie jest już możliwy, tak jak na przykład CD.
WM: Wzmacniacz jest w moim odczuciu zawsze idealny, gdy pomierzymy jego parametry elektryczne. Często metody pomiarowe są niezbyt doskonałe, aby stwierdzić jak dobry jest wzmacniacz. Jest to dla nas poważnym ograniczeniem. Cały czas staramy się zbudować idealny wzmacniacz, ale nie da się przełamać barier stawianych przez prawa fizyki. Małymi krokami posuwamy się do przodu. Im bliżej jesteśmy ideału, tym trudniej wykonać następny krok i jest on coraz mniejszy. Często wysiłek jest ogromny, a zysk bardzo mały. To jest tak samo jak z autami. Mercedes w latach 50 zbudował samochód "Gold Wing". W tamtych czasach było to auto idealne, a od tamtego okresu wszystko się posunęło.

MS: Czy elementy elektroniczne: kondensatory, rezystory mają swój własny dźwięk? Czy możliwe jest usłyszenie kawałka drutu znajdującego się na ścieżce sygnału we wzmacniaczu?
WM: Oczywiście, bardzo łatwo to wszystko można usłyszeć.

MS: Czy wpływa to pańskie stwierdzenie na wybór komponentów do budowy wzmacniaczy MBL?
WM: Jest to podobne do przygotowywania potrawy. Za każdym razem należy dodać do potrawy składniki, aby była ona perfekcyjna. Zmieniając proporcje zmienia się smak. Dobierając części elektroniczne można uzyskać dźwięk łagodniejszy, klarowniejszy. Ważny jest wybór połączeń wewnątrz, czy jest to na przykład czysta miedź 6N. W pewnym stopniu jest to tajemnicą jak uzyskać dobrą równowagę.

MS: Jak wyglądało zaprojektowanie wzmacniacza 9010?
WM: Był to strasznie trudne. Uważamy, że jest to jeden z najlepszych wzmacniaczy, jaki kiedykolwiek powstał. W środku jest wykorzystana najnowsza technologia elektroniczna.

MS: W katalogu znajduję kilka firmowych nazw: Isolated Gain Cell oraz Direct Push Pull. Co to oznacza w konstrukcji, topologii wzmacniaczy MBL?
WM: DPP oznacza, że nie ma stopni pośrednich między wejściem, a wyjściem wzmacniacza. Jest to wzmacniacz "prawie", że dwu-stopniowy. Nie jest to wzmacniacz oparty na stopniach różnicowych. Uważamy, że nie są one tak dobre jak nasza topologia "direct". Wykonaliśmy mnóstwo badań, jakie konfiguracje stopni wzmacniających są szybsze, mają niższe zniekształcenia. IGC wiąże się z pracą wzmacniaczy w klasie A lub B. Klasa A brzmi bardzo dobrze, ale nie ma tu szybkiego przenoszenia impulsów, klasa AB ma świetny czas narastania impulsu, możliwie są do osiągnięcia wysokie poziomy mocy wyjściowej. Potrzebujemy obu zalet dla idealnego wzmacniacza. Stworzyliśmy IGC - dźwięk jest szybki, łagodny i ma dużą moc. 9010 ma taką samą jakość dźwięku na wszystkich poziomach mocy. IGC jest nowym rozwiązaniem, dotąd nie stosowanym.

MS: Czy może zatem Pan powiedzieć kilka słów o wzmacniaczach lampowych, szczególnie "single ended" i triodowych, gdzie raczej spotykamy małe moce wyjściowe.
WM: Osobiście nie lubię wzmacniaczy lampowych - brzmią bardzo ciepło i komfortowo dla ucha. Są przyjemne i dostarczają sporo uciechy. Druga strona medalu pokazuje, że wzmacniacze lampowe produkują dużą ilość zniekształceń (szczególnie parzystych harmonicznych k2, k4, k6). Te zniekształcenia czynią, iż dźwięk jest taki piękny. MBL dąży do uzyskania wysokiej jakości - high fidelity. Wysoka jakość oznacza, że nie wszystko brzmi cudownie. Jeżeli materiał muzyczny rzeczywiście brzmi dobrze, wówczas dźwięk jest piękny. Słaby materiał dźwiękowy brzmi źle. We wzmacniaczach lampowych nie ma sytuacji skrajnych - coś brzmi źle, albo wspaniale. Dźwięk jest wypośrodkowany. Na przykład przeciętne zestawy głośnikowe, a nawet słabe, mogą ze wzmacniaczem lampowym zabrzmieć świetnie. Jeżeli chcemy mieć do czynienia z prawdziwą jakością, należy posłuchać wzmacniacza 9010. Wszystko też się opiera na gustach własnych. Dla mnie wzmacniacze lampowe nie umożliwiają dalszego rozwoju - lampy to jakby zamknięcie pewnej drogi. Następny krok jest niemożliwy.

MS: Jeden ze wzmacniaczy MBL - 8010 jest konstrukcją symetryczną. W takich rozwiązaniach dochodzi do kasowania zniekształceń, ale i też detali muzycznych. Stopnie dla sygnału dodatniego i ujemnego muszą być po prostu identyczne, aby mówić o wiernej reprodukcji. Jak zatem powstaje 8010?
WM: Jest to prawda, symetryczny wzmacniacz jest droższy niż od normalnej konstrukcji. Następuje tu przecież podwojenie elementów. Wzmacniacz symetryczny różni się, gdy spojrzymy na problem masy w układzie elektrycznym. W konstrukcji niesymetrycznej prąd przepływa przez głośniki i masę. Masa nigdy nie jest na potencjale zerowym. Gdy na masę wpływa impuls prądowy 20 amperów, może się zmienić potencjał masy. Masa dla sygnału wejściowego i wyjściowego przez bardzo krótki odcinek czasu nie jest taka sama. Produkuje to zniekształcenia. We wzmacniaczu symetrycznym prąd przepływa przez głośnik, ale energia jest przenoszona między kondensatorami zasilacza. Prąd nie zmienia potencjału masy. Jeżeli konstrukcja symetryczna jest zaprojektowana poprawnie, wówczas przynosi ona tylko korzyści. Niektóre firmy produkują tanie, symetryczne wzmacniacze mocy tylko dla celów reklamowych i sławy. 8010 ma w sumie wbudowane cztery niezależne końcówki mocy dla pracy stereo - dwukanałowej. Jest to drogie i wymaga więcej uwagi. Kondensatory, tranzystory wyjściowe muszą być starannie selekcjonowane, aby zredukować różnice miedzy nimi.

MS: Co oznacza rozwiązanie: DC-coupling.
WM: W ścieżce sygnału nie ma kondensatorów. Wszystkie nasze przedwzmacniacze końcówki mocy są wzmacniaczami DC. Nasza filozofia polega na maksymalnym uproszczeniu ścieżki sygnału. [DC-coupling: direct current coupling - w języku polskim spotyka się nazwę DC-servo. Jest to układ stabilizacji układu w zakresie prądu stałego i niskich częstotliwości, eliminuje składową stałą na wyjściu wzmacniacza. Jest on szeroko stosowany w audio.]

MS: Kiedy zostały rozpoczęte prace nad zestawami typu "radialstrahler"?
WM: Był to w połowie lat siedemdziesiątych. Prace konstrukcyjne prowadził mój przyjaciel. Pierwsza para powstawała cztery, pięć lat.

MS: Jak z kolei powstał pomysł 111 - zestawu hybrydowego?
WM: Jest to nowy projekt. Głośnik wysokotonowy i średniotonowy pochodzi z 101, natomiast niższy środek pokrywa konwencjonalny głośnik. Głośnik basowy pracuje w komorze ciśnieniowej (preassure chamber), w sumie obudowa subwoofera zawiera dwie komory. Jest to bardzo zaawansowana konstrukcja basu oparta na symulacjach komputerowych. 111 jest tańszy od 101 o 10.000 DM, a zawiera wiele atutów dźwiękowych modelu droższego.

MS: Czy robicie coś w kierunku podwyższenia efektywności zestawów 101 i 111. Jest ona bardzo niska.
WM: Nie, ponieważ podwyższenie efektywności osłabiłoby kontrolowanie ruchu elementów drgających. My konstruujemy zestawy głośnikowe do pomieszczeń mieszkalnych. Gdyby nasza praca polegała na zaopatrywaniu w sprzęt zespołów muzycznych, wówczas byśmy mieli zestawy z efektywnością 110 dB. Gdy siedzimy w cichym pokoju odsłuchowym okazuje się, ze nasze ucho jest bardzo czułe na zniekształcenia. Skupiamy się zatem na osiągnięciu dobrego dźwięku przy zachowaniu danej efektywności. Ważne są inne właściwości głośnika niż jego efektywność. Niektóre firmy produkują celowo zestawy o wysokiej efektywności, które grają głośno przy poborze niedużej mocy ze wzmacniacza. Wywiera to odpowiedni wpływ na klienta. To nie jest nasz sposób na przyciągnięcie klienta. My dajemy klientowi długotrwałą satysfakcję, ale opartą na jakości dźwięku.

MS: Jaka jest przyszłość zestawów głośnikowych, czy rozpowszechnią się konstrukcje elektrostatyczne, cyfrowe.
WM: Trudno jest na to odpowiedzieć. Myślę, że jeszcze długo na rynku będą królowały zestawy pasywne. Nie ma w nich po prostu problemów z elektroniką. Jeżeli coś się zepsuje, albo chcemy posunąć się do przodu z jakością dźwięku, wówczas jesteśmy ograniczeni. Jeżeli mamy pasywny zestaw i końcówka mocy się zepsuje, to możemy kupić nową, albo naprawić starą.

MS: Co sądzi pan o europejskich producentach specjalistycznego sprzętu audio. Prawdopodobnie większość polskich audiofili sądzi, że najtańszy i jednocześnie dobry sprzęt audio powstaje w UK, gdzie można już kupować komponenty za 200 funtów. W Niemczech natomiast trudno jest coś znaleźć za 2000 DM.
WM: Fundamenty niemieckiego rynku audio opierają się głównie na drogich i ekskluzywnych urządzeniach. Nigdy nie zastanawialiśmy się, aby produkować tanie komponenty tak jak Brytyjczycy. Dużo tzw. brytyjskich urządzeń powstaje na Dalekim Wschodzie, w UK są tylko przyklejane odpowiednie nalepki. To nie jest naszą filozofią. Jeżeli ktoś kupuje produkt MBL - "made in Germany", wówczas musi to być wyprodukowane w Niemczech. Mogę wziąć płytkę drukowaną do wzmacniacza, upakować pierwszymi z brzegu elementami, włożyć do plastikowej obudowy. Po podłączeniu zasilania to będzie działać. Nasze układy elektroniczne są bardzo drogie, wykorzystujemy najlepsze elementy, nie ma zatem też sensu abyśmy wmontowywali to w tanią obudowę. Ktoś kto jest zainteresowany kupnem MBL, oczekuje solidnego wykończenia, ładnej obudowy, precyzji mechanicznej. Długotrwałych przełączników, pozłacanych gniazdek - to wszystko kosztuje. Po zakupie uzyskuje się jednak satysfakcję.

MS: Czy niemieccy producenci high-end utrzymują między sobą jakieś kontakty. W Berlinie działa na przykład Burmester.
WM: Tak, spotykamy się w redakcjach czasopism audio, na wystawach. Nie mamy ze sobą problemów, nie jest to zażarta konkurencja. Wszyscy producenci high-end myślą w podobny sposób jak my. To znaczy nie odbieramy sobie klientów. Problemem jest fakt, iż ludzie jeżdżą na drogie wakacji, kupują ekskluzywne auta, zegarki. Nie odbieramy negatywnie faktu, jeżeli konkurujący z nami producent wypuści na rynek nowy wzmacniacz itp. Jeżeli ktoś kocha hi-fi, to w naszym odczuciu lubi różnych producentów. Jest to zdrowe podejście. Jeżeli natomiast kupuje się tylko produkty od jednej wytwórni, to nie daje dużej uciechy. Jedni lubią BMW, Mercedesa, inni Porsche. Lepiej jest, gdy na rynku działa wielu różnych producentów. My nie konkurujemy z innymi producentami sprzętu high-end, tylko z biurami podróży, dealerami drogich aut.

MS: Gdzie powstają wasze urządzenia, tu jak widzę (Bundessalle, Berlin) znajdują się tylko dział projektowania, marketingu, sprzedaży. Czy w okresie podziału Niemiec działalność produkcyjna MBL skupiała się tylko na terenie Berlina (Zachodniego)?
WM: Nie stanowiło to żadnego problemu. Podzespoły mogły powstawać w dowolnym miejscu Niemiec. Dwa lata temu zaczęliśmy budowę nowej montowni, wkrótce będzie gotowa. Jedna część będzie przeznaczona na produkcję obudów. Mamy już specjalne maszyny do obróbki metalu sterowane komputerowo. Z tą nową fabryką na przedmieściach Berlina (Eberswalde) mamy stałe połączenie komputerowe. Inne części fabryki są przeznaczone na organizację produkcji, budowę zestawów głośnikowych i oczywiście podzespołów elektronicznych. W sumie fabryka ma powierzchnię 1500 m kw. Nie robimy żadnych rzeczy z drzewa, obudowy do klasycznych zestawów głośnikowych jak i głośniki kupujemy, zajmujemy się tylko składaniem. Sami za to budujemy zestawy 101. Fabryka ta jest położona 50 km od centrum Berlina. W sumie w Berlinie mamy w tej chwili trzy własne montownie. W budynku obok znajduje się 700 m kw. dla elektroniki, 10 km stąd znajduje się oddział budowy zestawów głośnikowych, trzecia to konstrukcje mechaniczne. Oddział konstrukcyjny jest cały czas tutaj. Natomiast wspomniane trzy montownie często musiały zmieniać miejsce pobytu, przeprowadzki po Berlinie były straszne. Zatrudniamy około 50 osób. Naszym celem nie jest rozbudowa produkcji na większą skalę, tylko jej doskonalenie, chodzi tu przede wszystkim o polepszenie urządzeń pomiarowych.

MS: Jak wygląda zespół inżynierów, projektantów?
WM: Zespół ten składa się z sześciu osób. Mamy doktora elektroniki z Chin, specjalistę od zestawów głośnikowych, układów cyfrowych. Wszyscy moi inżynierowie nie są tu na miejscu, w biurze. Pracują we własnych domach. Mamy z nimi połączenie. Nie ma sensu, aby rano i wieczorem poświęcali po godzinie czasu na dojazd do pracy. W mieszkaniach są wyposażeni we wszystko co trzeba: komputery, telefony, faxy itp. Nawet mają małe laboratoria elektroniczne. Czego potrzeba więcej. Sądzę, że ten rodzaj organizacji pracy ma przyszłość.

Na zakończenie wizyty miałem okazję posłuchać przez około 30 minut zestawów głośnikowych MBL 300 z końcówką 9010. 300 to wysokie i wąskie zestawy posiadające w sumie po 6 głośników na kanał. Końcówka mocy nie była do końca prawdziwa. To co stało w pokoju pana Maletzky'ego było płytsze, niż produkt widziany na wystawach. 9010 w wersji "okrojonej" ma tylko po trzy gigantyczne radiatory na ściankach bocznych. Wersja gotowa, aż pięć - wysmukla to sylwetkę wzmacniacza i odzwierciedla też miłość MBL do gigantomanii.
Jeśli mają Państwo uwagi dotyczące tej strony lub zauważyliście na niej błędy, dajcie nam znać.
Aby przekazać swoje uwagi do redakcji proszę
Copyright © 1991-2024 Magazyn Hi-Fi, Gdynia, Poland
logo hifi.pl