Uwaga!

Trwają prace techniczne na witrynie hifi.pl. Dopóki widoczny będzie niniejszy komunikat prosimy:
- nie zamieszczać ogłoszeń na giełdzie
- nie wykonywać żadnych innych czynności związanych z ogłoszeniami

Przewidujemy, że czas trwania prac nie przekroczy 20 minut. W tym czasie można normalnie korzystać z treści zamieszczonych na hifi.pl.

Kiedy niniejszy komunikat zniknie możliwe będzie korzystanie z wszystkich funkcji witryny.

Przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z prowadzony prac.

Start Pomoc Kontakt Reklama O nas Zaloguj Rejestracja

Witryna hifi.pl wykorzystuje ciasteczka (cookies). Proszę kliknąć aby uzyskać więcej informacji.

Dieter Burmester - wywiad


Dieter Burmester jest nazywany w niemieckiej branży audio "Mister HighEnd". Swoją karierę audio zaczynał w roku 1978. Wcześniej, w połowie lat 70 projektował urządzenia medyczne i wykonywał też zawód muzyka. W roku 1977 zbudował swój pierwszy przedwzmacniacz, model 777, który zdążył już zyskać status atrakcji dla kolekcjonerów. Niniejszy wywiad przeprowadzono w 1996 roku w Berlinie.
Rozmówcy: DB - Dieter Burmester, MS - Marek Sawicki
MS: Ile osób pracuje w Pańskiej firmie?
DB: Zatrudniamy 18 osób tutaj na miejscu w Berlinie. Nasza firma zupełnie nie zajmuje się lutowaniem i montażem elementów elektronicznych na płytkach PCB (printed circuit board). Do tego celu wykorzystujemy poddostawcę układów elektronicznych. Wykonujemy tutaj szczegółowe testowanie poszczególnych komponentów elektronicznych, później przygotowujemy pakiety elementów dla danej płytki drukowanej, pakujemy i wysyłamy je do firmy, która montuje elementy na płytce i lutuje. Następnie tak przygotowane układy elektroniczne wracają do nas, po kolei sprawdzamy i testujemy poszczególne PCB. Składamy wszystko do obudów, testujemy kilkukrotnie i na zakończenie odbywa się test dźwiękowy.

MS: Skąd się biorą ładnie wyglądające chromowane obudowy?
DB: Wszystkie mechaniczne części pochodzą z zewnątrz. Współpracujemy z firmami, które mają 50 - 80 letnie doświadczenie w danej dziedzinie, którego my nie mamy. Staramy się wykorzystać bogate doświadczenia innych firm w naszych produktach. Nie moglibyśmy sami zapewnić wszystkiego. Jeśli spojrzymy na obroty naszej firmy, sugerowałyby one, że Burmester jest dużą firmą zatrudniająca 60 - 70 osób. Ci pracownicy nie są zatrudnieni tu na miejscu. Pracują oni w innych firmach i wykonują dla nas różne prace. Uważam, że Burmester jest raczej małą firmą, zaletą tego jest możliwość szybkiej reakcji na trendy rynku. Jest to w moim odczuciu ogromna zaleta. W obecnych czasach trudno jest sprawnie prowadzić dużą firmę. Sytuacja ekonomiczna nie jest najlepsza, a firma Burmester znajduje się w bardzo zdrowej kondycji.

MS: Jak wygląda zespół projektantów? Jest pan postacią pierwszoplanową przy projektowaniu, czy są inne osoby?
DB: Zespół ten składa się w sumie z pięciu osób, wliczając w to projektanta na kontrakcie - jest to kobieta.

MS: Może zatem powie pan ile czasu i trudu zabiera zaprojektowanie od podstaw wzmacniacza?
DB: Minimalnie potrzebujemy około roku na uruchomienie projektu, w praktyce sprowadza się to do dwóch lat. W początkowej fazie naszej działalności byliśmy tylko producentem wzmacniaczy, później wprowadziliśmy do oferty tuner. Jego zaprojektowanie zajęło nam sześć, siedem lat. Także długo powstawały nasze pierwsze zestawy głośnikowe (model The First) - około pięciu, sześciu lat. Etapy projektowania przebiegają dość typowo, papier, montaż i dużo pomiarów, odsłuchów.

MS: Jako, że Burmester jest kojarzony głównie ze wzmacniaczami, chciałbym zapytać co głównie się liczy w dobrym wzmacniaczu. Co wpływa na dobry dźwięk? Niektórzy projektanci bez opamiętania podkreślają konieczność wykorzystania wysokiej jakości elementów, rezystorów, kondensatorów. Pewne firmy w hasłach reklamowych ciągle powtarzają, iż w torze audio nie ma rezystorów i kondensatorów. A przecież wiadomo, że sygnał audio to zmiany napięcia i liczą się także elementy wpięte równolegle do ścieżki audio. Osobiście wierzę, że bardzo ważny jest inteligentny schemat.
DB: .... Och nie, nie jest tak!...

MS: Czasami się słyszy o kopiowaniu urządzeń audio na podstawie schematu.
DB: Nie, nie jest tak. To nie takie proste. Jeżeli chcemy skopiować urządzenie elektroniczne audio, to musimy skopiować je absolutnie w stu procentach, wszystko! Te same elementy elektroniczne na trochę różniącej się płytce, dają inny dźwięk. Zmiana wzajemnego położenia tych samych elementów w takim samym schemacie zmienia brzmienie. Kopiując, należy wszystko powielić w sposób ekstremalnie precyzyjny. Znajomość samego schematu nie wystarcza. Kopiując tylko na podstawie schematu otrzymujemy ostatecznie inne urządzenie. Prowadzenie ścieżek na płytce (PCB layout), prowadzenie obwodów mas, czyni ogromną różnicę.

MS: Liczy się zatem wszystko?
DB: Na początku ważna jest ogólna idea, następnie schemat blokowy. Gdy wchodzimy na etap płytki PCB, ważne jest sąsiedztwo poszczególnych elementów, płytki, pola elektromagnetyczne. Należy się zastanowić, gdzie na płytce umieścić dany element. Gdy mamy opanowane problemy z topologią, dopiero wówczas możemy mówić jakiej jakości elementy chcemy wykorzystać. Nie używamy w naszych układach elektronicznych kondensatorów sprzęgających, nawet najlepszy kondensator degraduje sygnał audio. Nasze wzmacniacze pracują ze sprzężeniem stałoprądowym (DC Coupling). Następnie patrząc na elementy, wykorzystujemy rezystory 'metal film', toroidalne transformatory, dwustronne płytki. Stosujemy rozwiązania znacznie droższe niż firmy brytyjskie, na przykład Arcam, gdzie wykorzystywana jest we wzmacniaczu jedna płytka drukowana wielowarstwowa do wszystkiego.

MS: Od dawna nurtuje mnie pytanie, jak sytuacja ekonomiczna Niemiec wpływa na ceny urządzeń high-end tu produkowanych. Chodzi mi chociażby o koszt zatrudnienia inżyniera, któremu należy zapłacić 25 DM za godzinę pracy.
DB: O! Nawet więcej!

MS: Fabryki samochodów są lokowane w krajach o taniej sile roboczej.
DB: Koszt siły roboczej jest tylko jednym z czynników wpływających na tutejsze ceny. Osobiście uważam, że nie mamy szans, aby istnieć na rynku bez postawienia na najwyższą jakość produktu. Bez ekstremalnie wysokiej jakości, czy to przy produkcji samochodów, w przemyśle maszynowym nie mamy szans. Wypłaty, załoga, przygotowanie planu produkcji, wszystko to tutaj dużo kosztuje. Odciska to swoje wyraźne piętno na cenie finalnej produktu. Swoje produkty możemy sprzedawać tylko wówczas, gdy klient doceni jakość. Jeżeli nasze produkty w porównaniu do tańszych urządzeń nie brzmią lepiej wówczas nie ma powodu, aby kupować od nas. Jedyny problem niemieckiego High-End polega na tym, że musimy być lepsi niż tańsze produkty audio, w innym wypadku, nie mamy szans nic sprzedawać.

MS: Osobiście uważam, że produkty niemieckich firm high-end są w Niemczech relatywnie tanie w stosunku do amerykańskiego importu. Jakość wykonania i technologia prezentują wysoki poziom. Weźmy przykład cen wzmacniaczy Krell i Audio Research w Niemczech. Kupowanie ich tutaj to głupota. Są one droższe dwukrotnie w stosunku do podobnych konstrukcji na przykład Pana.
DB: Weźmy też pod uwagę zestawy głośnikowe Wilson Audio. Są dwukrotnie droższe od naszego modelu The First. Bardzo proszę porównać oba modele (DB miał na myśli system 5 za 33.000 DM, The First kosztują około 18.000 DM).

W obecnej chwili występuje pewna różnica między tym co pisze niemiecka prasa audio, a rzeczywistością w sklepach. Prasa ulega wpływom, trendom. Dzień sądu ostatecznego ma miejsce, gdy klient przychodzi do sklepu i słucha. Wybiera produkt brzmiący lepiej. Czasopisma mogą pisać co chcą. W ciągu ostatnich lat ciągle znajdujemy się w bardzo dobrej sytuacji. Jestem bardzo dumny z tego. Odnotowujemy permanentny wzrost sprzedaży, nawet w Niemczech, w nieciekawej sytuacji ekonomicznej. Nikt w to nie może uwierzyć!

MS: Jak Pan odbiera konkurencję z innymi producentami niemieckimi. Przeglądając niemiecką prasę przed tą rozmową, znalazłem, iż Pana konkurencja to np. Restek, AVM, Symphonic Line.
DB: Nie wygląda to tak. Restek jest bardzo starą firmą i usiłuje ona nas naśladować. Ale oni nie mogą wykreować własnego wizerunku. Kopiując nie można stworzyć obrazu firmy. Restek niedawno zbankrutował (jesień 96). Słyszałeś o tym? Obecnie Restek szuka kogoś kto by go dźwignął z tarapatów finansowych, ale póki co jest ona poza polem gry. AVM otrzymuje bardzo dobrą prasę dla swych produktów z niższych pułapów cenowych. AVM działa dość agresywnie, stosunek jakości dźwięku do ceny w produktach AVM jest dobry. Ale AVM nie jest naszą konkurencją. Moim zdaniem AVM jest raczej konkurencją dla produktów high-end produkowanych np. przez Denon, Sony ES. Mamy wielu wspólnych dealerów, AVM i Burmester stoją obok siebie na półkach i w niczym to nie przeszkadza. Rolf Gemainh z Symfonic Line jest miłym człowiekiem...

MS: Dostał dobre recenzje w USA za wzmacniacze.
DB: ... Ma on bardzo dobrze zorganizowaną dystrybucję, ale nie jest on typowym inżynierem. Nie ma on korzeni w technice. Zazwyczaj poszukuje on ludzi, którzy zaprojektują dla niego urządzenia. Jego zaletą jest świetny słuch. Zawsze się orientuje kiedy projekt jest gotowy - brzmi dobrze. Szybciej się orientuje w zmianach brzmienia, niż inżynier projektujący urządzenie. Symfonic Line jest od dawna na rynku, ale jest to firma bardzo mała. Na stałe pracuje tam trzech ludzi.

MS: Jak wygląda natomiast konkurowanie z legendarnymi firmami amerykańskimi?
DB: Konkurowanie kogo z produktami amerykański?

MS: ....hheeee.... Burmester kontra Krell, Levinson. Mam tu na myśli fakt, iż o tych produktach dużo się mówi i pisze. Niektóre amerykańskie firmy zawsze otrzymują znakomite recenzje. W Polsce audiofile czytają raczej prasę anglojęzyczną i jest tam mnóstwo miejsca poświęconego czołówce z USA. Taka sytuacja powoduje, iż inne znakomite firmy automatycznie odchodzą w cień, tylko dlatego, że się o nich pisze raz na rok, a nie pięć razy.
DB: Pomimo, że otrzymują oni dobre recenzje, tutaj sprzedajemy więcej naszych urządzeń, niż importerzy.

MS: Chciałbym tez przytoczyć inną opinię. Manfred Zoller twierdzi, że prawdziwy high end pochodzi z USA.
DB: Nie zgadzam się z tym twierdzeniem. Uważam, że mamy w Europie znacznie lepsze zasoby inżynieryjne niż Amerykanie. Chciałbym tu podkreślić, że chodzi mi o Europę. Przykładem tej sytuacji niechaj będą amerykańscy producenci zestawów głośnikowych high end. Nie mogą oni żyć bez europejskich głośników. Wilson Audio nie ma szans bez dostępu do Dynaudio, Focala. Skąd się biorą nośniki muzyki. Philips opracował technologię CD, wraz z Sony. Z mojego punkty widzenia Philips posiada doskonałe zaplecze inżynieryjno - technologiczne w dziedzinie elektroniki. Nie potrafi on jednak wykorzystać swej wiedzy do tworzenia produktów high-end. Nie wiem dlaczego tak się dzieje. Prawdopodobnie nie są oni zainteresowani tym sektorem rynku. Ale w sumie Philips posiada ogromne możliwości inżynieryjne.

MS: Czy chodzi Panu o taki dział jaki zajmuje Sony Esprit, ES z modyfikacją Swobody?
DB: Swoboda Audio Modification to tylko poprawienie stopni wyjściowych, filtrowania analogowego na wyjściu konwertera C/A. Owszem jest to pewna poprawa dźwięku, ale bardzo mała, może dziesięć, dwadzieścia procent. Michael Swoboda znajduje się w bardzo wygodnej sytuacji wykonując te modyfikacje. Jest to bardzo dobry pomysł z jego strony, ale jest to też pewien inteligentny "trick" marketingowy. Aktualnie Sony wspólnie działa z SAM i daje mu wsparcie. Miło widzieć sukces jaki odniósł Michael.

Ale wróćmy do high-endu amerykańskiego. Powiedz mi co wymyślili Amerykanie?

MS: ....hhee, ghhee, gheee...
DB: Nie oni wymyślili układy zrównoważone, sprzężenie stałoprądowe (DC Coupling). A w dziedzinie zestawów głośnikowych? W Niemczech mamy zestawy MBL o promieniowaniu omnikierunkowym. Głośniki wstęgowe także o promieniowaniu 360 stopni. Mamy kilka zestawów tubowych, głośniki wstęgowe Elac, głośniki Air Jet. Głośnik Mangera. Bardzo dużo technologii pochodzi z Europy. Głośniki z odwróconymi kopułkami Focala. I tak dalej można wymieniać. Co pochodzi z Ameryki. Moim zdaniem Amerykanie pracują mięśniami, natomiast my w Europie umysłem. Jest to duża różnica.

MS: Zawsze pytam projektantów o wzmacniacze lampowe. Należę do obozu solid state, jestem ciekaw Pańskiej opinii o urządzeniach, które zawsze brzmią miło i ciepło.
(W tym momencie pan Burmester pokazuje mi swój wiekowy, lampowy wzmacniacz gitarowy stojący obok systemu high-end serii Top Line.)

DB: Jestem muzykiem. Oto mój wzmacniacz gitarowy z roku 1964 wykonany w USA. Jest pewien powód, dla którego ten wzmacniacz znajduje się tutaj. Wykonałem porównanie brzmienia mej gitary poprzez ten piec lampowy z brzmieniem nagrania Steve Ray Vaughana. Wiem, że Steve Ray Vaughan ma taki sam model gitary, z tego samego roku i taki sam wzmacniacz gitarowy. Sprawdzałem czy brzmienie mojej gitary jest takie samo jak brzmienie gitary Steve Ray Vaughan z nagrania poprzez mój system high end Top Line.

MS: AHA!!!
DB: Do gitary potrzebuje wzmacniacza lampowego, ponieważ potrzebuję tych zniekształceń. Brzmienie gitary to przecież brzmienie zestawu: gitara plus wzmacniacz. To tworzy instrument. W tym przypadku wzmacniacz lampowy tworzy część instrumentu. Jeżeli natomiast reprodukuję dźwięk nie chcę nic dodawać do muzyki. Nie chcę dodać efektu dzwonienia, zniekształceń harmonicznych. Owszem brzmienie lampowe jest łagodniejsze,(mild and melow). Ale muzyka tak nie brzmi. Czasami jest ona nawet agresywna. Potrzebna jest kontrola dźwięku przy reprodukcji. Nie mamy żadnych szans z lampami. Bardzo łatwo można pokazać jak słabe są wzmacniacze lampowe. Weźmy dobry wzmacniacz lampowy i dobry tranzystorowy. I pomierzmy je. Ale nie na nieobciążonym wyjściu, tylko przy zaciskach zestawów głośnikowych. Przepuścimy przez nie sygnał kompleksowy, różnica w przebiegu sygnału pomiarowego na obu wzmacniaczach jest bardzo duża. Jest to bardzo proste, sygnał na zaciskach zestawu bardziej przypomina oryginalny w przypadku wzmacniacza tranzystorowego.

MS: A co Pan sądzi o modzie na wzmacniacze Single Ended, które mają moc wyjściową 5 W. Są one bardzo popularne w pewnych kręgach w Japonii.
DB: Ogólnie są OK, jeżeli ktoś używa zestawów tubowych, to może też korzystać ze wzmacniaczy SE. Ta moda pojawia się co kilka lat. Przechodzi takimi falami. Co kilka lat mamy dyskusje o wzmacniaczach lampowych. Moje podejście jest tutaj następujące. Lubię wszystkich ludzi, których hobby jest high end audio, którzy słuchają muzyki. Owszem wśród nich są i tacy, których poglądy wzbudzają uśmiech. Ale w sumie tworzymy wspólną, wielką rodzinę. Naszym jedynym celem jest stworzenie w domu iluzji koncertu, chcemy przeżywać emocje płynące z muzyki. Nie jestem dogmatykiem w tym co robię. Jestem muzykiem. I wiem jak muzyka jest ważna w życiu. Jak wpływa na moje dobre samopoczucie. Z radością patrzę na wszystkich którzy odtwarzają muzykę na hifi w mieszkaniach.

MS: Czy mógłby Pan w skrócie objaśnić stosowane we wzmacniaczach układy X-AMP. Wiem, że chodzi tu o układy zrównoważone. Niektóre firmy mają tylko wejścia XLR, wewnątrz układ jest niesymetryczny.
DB: Po kolei. Aby zrealizować korzyści współczynnika CMRR, układ wzmacniacza musi być w jednym miejscu niesymetryczny, obojętne w jakim miejscu. My to realizujemy przy potencjometrze głośności w przedwzmacniaczach, za nim jest stopień wyjściowy zrównoważony.

Technika X-AMP jest przez nas używana we wzmacniaczach serii Top Line. Są to zrównoważone stopnie napięciowe zbudowane na różnych tranzystorach dyskretnych: mosfet, fet, bipolar. Wszystkie tranzystory są idealnie dobierane dla obu stron układu.

MS: Trudno się wykonuje takie symetryczne układy. Niektóre firmy unikają ich z uwagi na koszt.
DB: Tak, brzmienie w przypadku złego parowania jest brzydkie. Dobierać należy bardzo precyzyjnie. Ale to nasze zadanie jako firmy high end, aby produkować wysokiej jakości układy. Jak już mówiłem wcześniej, dobieramy komponenty, selekcjonujemy, pakujemy i dopiero uporządkowane wysyłamy do montażu i lutowania na płytki. Po otrzymaniu płytek z powrotem, wiemy, że układy są takiej jakości, jak to uprzednio przygotowaliśmy. Oznacza to, że musimy przeselekcjonować kilka tysięcy tranzystorów. Jest to bardzo ciężkie i pracochłonne zajęcie.

MS: Czy są stosowane układy scalone, oprócz tranzystorów.
DB: Tak, zależy to, gdzie się znajdują w układzie. Stosujemy układy scalone w tańszych urządzeniach. Także są dobierane i selekcjonowane.

MS: Czy koszt urządzeń high end przy korzystaniu z układów scalonych ulega jakimś specyficznym wahaniom w stosunku do tranzystorów. Wiadomo, że jedne scalaki są bardzo drogie: Burr Brown, a inne tanie: National.
DB: Nie mogę powiedzieć jakich układów używamy. Wszystko zależy od tego, gdzie scalak znajduje się w układzie. Czasami można uzyskać bardzo dobre rezultaty z tanimi układami scalonymi.

MS: Szeroko stosowany jest tani wzmacniacz operacyjny NE5532 i 5534, widziałem go w stopniach wyjściowych odtwarzacza Sony ES jak i pewnym brytyjskim konwerterze C/A klasy high-end.
DB: Znam ten układ, ale my go nie używamy. Nie jest to zły układ, wielu projektantów go stosuje do filtrowania, tam gdzie jest obciążenie pojemnościowe.

MS: Czy może pan zdradzić jakie techniki są wykorzystywane we wzmacniaczach mocy Burmester?
DB: Wzmocnienie napięciowe jest wykonane jako X-AMP, czyli czysta klasa A, układ jest zrównoważony i obie jego części są identyczne, wręcz lustrzane odbicia.

MS: A stopień wyjściowy, też jest zrównoważony?
DB: Są to pary tranzystorów, push-pull, w konfiguracji niesymetrycznej (red. czasami wyjście niezrównoważone zwane jest też błędnie: Single Ended). Wszystkie nasze wzmacniacze można zmostkować. Wówczas cały tor jest zrównoważony (red. wejście ma wówczas cztery wzmacniacze napięciowe). Wyjście ma bardzo niską impedancję wyjściową, a tym samym wysoki współczynnik tłumienia.

MS: Co się liczy, gdy chcemy zaprojektować szybki wzmacniacz. Czytałem, że Pana wzmacniacze są bardzo szybkie.
DB: Ou, mnóstwo rzeczy na to wpływa. Potrzebne są bardzo szybkie tranzystory wyjściowe mocy. Potrzebne są półprzewodniki o przenoszeniu do 50 - 100 MHz (mowa o częstotliwości ft).

MS: Jakie to są półprzewodniki.
DB: W stopniach prądowych używamy tylko tranzystorów bipolarnych. W stopniach napięciowych FET. Używamy półprzewodników bipolarnych, dlatego, że tranzystory te są ciągle lepiej sparowane jako PNP i NPN, niż tranzystory typu FET. Jeżeli nie ma odpowiedniego sparowania są problemy ze wzmocnieniem napięciowym.

MS: Czy połączeń XLR używa się tylko do uzyskania wysokiego współczynnika CMRR, czy są jakieś jeszcze inne powody decydujące o jakości urządzeń zrównoważonych.
DB: Połączeń XLR używamy we wszystkich naszych urządzeniach. Tutaj mam artykuł opublikowany w Stereophile w roku 1987. Do tego roku żadna amerykańska firma nie produkowała wzmacniaczy zrównoważonych. Redaktorzy ze Stereophile usłyszeli o stosowanych przeze mnie rozwiązaniach układowych i poprosili mnie o napisanie tego artykułu. Opisuje on dlaczego ścieżka zrównoważona jest lepsza. Bardzo łatwo można wyjaśnić, dlaczego układy zrównoważone dają korzyści. W przedwzmacniaczu niezrównoważonym obudowa jest zawsze przyłączona do masy układu, w przeciwnym wypadku nie ma ona efektu ekranowania. Sygnał nie może płynąć przez masę (obudowy), aby tego uniknąć jest najczystsze rozwiązanie - jest ono realizowane poprzez układy zrównoważone. Weźmy dwa urządzenia A i B, zawsze między nimi po ekranie kabla będzie płynął jakiś prąd, ponieważ w obu urządzeniach różnią się potencjały masy. Jest to bardzo proste do wyjaśnienia. (red. więcej na temat w artykule obok "Akt zrównoważony").

MS: W praktyce może wystąpić potrzeba dołączenia urządzenia z wyjściem Cinch do urządzenia z wejściem XLR. Co wtedy?
DB: Wtedy się używa adaptora. Pin ujemny wejścia jest zwierany do masy. Otrzymujemy wtedy "wirtualną masę". Ujemny pin musi dostać jakiś potencjał napięcia.

MS: Teraz chciałbym zapytać o konfigurację układów C/A w konwerterach? Tutaj jest rysunek waszego rozwiązania. (RYSUNEK)
DB: Ach, oto chodzi...

MS: Jeżeli wykorzystywane jest wyjście Cinch po układzie zrównoważonym, to jak jest rekonstruowany sygnał?
DB: Pobierana jest tylko część dodatnia wyjścia XLR.

MS: Sądziłem, że w takim wypadku obie fazy sygnału są sumowane. Trochę szkoda, że korzyści uzyskane ze zrównoważonego przetwornika C/A są tracone.
DB: Jeśli korzysta się tylko z wyjścia Cinch to tracona jest w 50% jakość dźwięku takiego przetwornika C/A. Ta konfiguracja jest bardzo prosta i zapewniam cię, że brzmi wspaniale.

MS: Sądziłem, że użytkownicy Cinch konwertera zrównoważonego, czerpią z tego korzyści soniczne. Wydaje mi się rozsądnym zsumowanie obu faz za pomocą jakiegoś wzmacniacza operacyjnego.
DB: Takie sumowanie nie daje korzyści, gdyż w torze pojawia się nowy element półprzewodnikowy. Próbowaliśmy wyjście zrównoważonego konwertera zrealizować jako sygnał audio niezrównoważony, ale nie dało żadnych korzyści. Konwerter C/A jako zrównoważony jest bardzo tani w realizacji praktycznej i daje znakomite rezultaty. Jest to tańsze niż wszystkie bardzo drogie rozwiązania Single Ended.

MS: Rozumiem, że aby wykorzystać wszystkie zalety toru zrównoważonego, najlepiej jest posiadać urządzenia Burmester połączone kablami symetrycznymi.
DB: Tak, znakomita większość naszych klientów posiada urządzenia zrównoważone. Widzimy to na przykładzie dużej sprzedaży naszego okablowania serii Silver XLR. Spora grupa też naszych klientów kupuje na początku jeden wzmacniacz mocy stereo, następnie po roku, dokupuje drugi wzmacniacz i używa ich jako zmostkowanych monobloków.

MS: Jaka jest Pańska opinia o pętli ujemnego sprzężenia zwrotnego?
DB:. Tak mało, jak to możliwe. Trudno jest tu teraz rozgraniczać pętle lokalne i globalne w układzie. Ale mówiąc o sprzężeniu obejmującym cały układ to tylko kilka dB.

MS: Ze wzmacniaczami tranzystorowymi tylko kilka dB?
DB: My nie używamy pętli sprzężenia do likwidacji zniekształceń. Są one bardzo małe bez pętli sprzężenia. Pętli używamy do ustalenia wzmocnienia napięciowego. Oddzielny problem stanowi stabilność wzmacniacza. Ogólnie nasze konstrukcje są "low feedback", dzięki temu cechują się szeroką skalą dynamiki (śmiech).

MS: Czy mógłby pan objaśnić do czego służą pokrętła na obudowie przedwzmacniacza 808? rys. VORSTUFE 808.
DB: Jest to bardzo proste. Wzmacniacz ma sześć wejść. Każde ma regulowany poziom. Przedwzmacniacz 808 został przez nas zaprojektowany jako urządzenie wzorcowe dla studiów nagraniowych, dla projektantów sprzętu audio. Van den Hul używa 808 przy projektowaniu wkładek gramofonowych. Przedwzmacniacz 808 może być wyposażony w moduły: gramofonowy MC, MM i liniowy. Jeżeli chcemy dokonać porównania trzech wkładek gramofonowych MC, wtedy w przedwzmacniaczu (z uwagi na jego modułowa budowę) umieszcza się trzy moduły MC. Można ustawić wymagane wartości impedancji obciążenia, pojemności dla wkładki. Przedwzmacniacz ma też wbudowany miernik napięcia. Posługując się przykładowo nagraniem sinusa 1 kHz można ustawić taki sam poziom napięcia w lewym i prawym kanale dla trzech różnych wkładek MC. 808 ma też dwa niezależne moduły wyjściowe z regulowanym poziomem. Daje to możliwość porównania dwóch wzmacniaczy mocy lub dwóch systemów głośnikowych.

MS: Jak się zrodził pomysł zintegrowanego wzmacniacza 909?
DB: Wielu entuzjastów high -end nie lubi kabli. Wzmacniacz 909 ma wbudowany konwerter C/A, pre-amp i końcówkę mocy. Jest to system łączący trzy urządzenia. 909 może przyjmować wszystkie źródła: cyfrowe, analogowe i liniowe.

MS: Kto projektuje dla pana te wszystkie obudowy. Kto troszczy się o ich stronę estetyczną?
DB: Ja.

MS: Pan! Niewiarygodne. Bardzo mi się podobają obudowy wzmacniaczy mocy, szczególnie kształt radiatorów. Myślałem, że zrobił to profesjonalny projektant przemysłowy.
DB: Dziękuje. Jest to moje kolejne hobby, projektuję też inne rzeczy. Elementy obudowy wzmacniaczy mocy pochodzą z Berlina i z Bawarii.

MS: Jakie ma Pan teraz zestawy głośnikowe?
DB: Aktualnie mam w domy moje własne zestawy "Big Brother"

MS: Trzy lata temu posiadał Pan zestaw tubowy?.
DB: Tak. Był to duży model A Capella, Trilon Delta. Z jonowym głośnikiem wysokotonowym.

MS: Czy był dobry?
DB: Jest całkiem OK. Moje zestawy są bardziej precyzyjne. Schodzą też znacznie niżej z basem.

MS: Teraz chciałbym zapytać o Pana prace we własnym studiu nagraniowym?
DB: W moim studiu posiadam ośmio-śladowy magnetofon (8 track). Wystarcza to dla moich potrzeb. Komponuję utwory, lubię grać bluesa, rock, jazz. Teraz nie mam czasu grać z przyjaciółmi w zespole. Dwadzieścia pięć lat temu byłem profesjonalnym muzykiem. Wiele lat spędziłem na scenie, szczególnie w trakcie moich studiów, później przez kilka lat grałem tylko w weekendy. Z muzyki żyłem tylko przez półtora roku, byłem wtedy cały czas w trasie, grałem codziennie. Jak powiedziałem, teraz gram tylko w moim studiu. Gram na gitarze basowej, "bottle neck", gram blusowo, rockowo, finger picking, trochę też potrafię na saksofonie. I oczywiście też śpiewam (śmiech). Korzystam z automatu rytmicznego i tworzę moje własne utwory.

MS: Czy zbiera Pan płyty CD, czy LP? W niemieckim czasopiśmie audio napisano, że preferuje Pan CD?
DB: Obecnie głównie CD. Jeżeli chodzi o dźwięk, z moim transportem i konwerterem D/A dźwięk jest tak ciepły, a jednocześnie precyzyjny i szybki, że wolę CD. Zdaję sobie sprawę, że wielu audiofili cały czas woli dźwięk z czarnych płyt, gdyż dużo cyfrowych źródeł brzmi, agresywnie, zimno i jasno. Później posłuchasz jak CD może brzmieć. Lubię każdą muzykę, która jest dobra, słucham klasyki, ancient muzyki, muzyki wykonywanej na dawnych instrumentach, kościelnej, wszystkiego co jest dobre.

MS: Jaka jest przyszłość CD, aktualnie wszyscy mówią o DVD?
DB: Uważam, że potrzebujemy 5-6 lat zanim nowy standard DVD wejdzie na terytorium sprzętu high-end.

MS: Niektóre firmy wprowadzają w tej chwili na rynek konwertery D/A kompatybilne z przyszłym standardem, chociażby MBL?
DB: My również będziemy mieli konwerter o dużej rozdzielczości 24 bity. Nie ma co do tego wątpliwości, że technika się posunie, ale realizacja tego nastąpi za pięć - osiem lat. Środowisko high-end jest za małe, aby nastąpiło szybkie zainteresowanie i przełączenie na nowy standard. Najpierw DVD opanuje filmy i tego typu media.
Jeśli mają Państwo uwagi dotyczące tej strony lub zauważyliście na niej błędy, dajcie nam znać.
Aby przekazać swoje uwagi do redakcji proszę
Copyright © 1991-2024 Magazyn Hi-Fi, Gdynia, Poland
logo hifi.pl