Uwaga!

Trwają prace techniczne na witrynie hifi.pl. Dopóki widoczny będzie niniejszy komunikat prosimy:
- nie zamieszczać ogłoszeń na giełdzie
- nie wykonywać żadnych innych czynności związanych z ogłoszeniami

Przewidujemy, że czas trwania prac nie przekroczy 20 minut. W tym czasie można normalnie korzystać z treści zamieszczonych na hifi.pl.

Kiedy niniejszy komunikat zniknie możliwe będzie korzystanie z wszystkich funkcji witryny.

Przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z prowadzony prac.

Start Pomoc Kontakt Reklama O nas Zaloguj Rejestracja

Witryna hifi.pl wykorzystuje ciasteczka (cookies). Proszę kliknąć aby uzyskać więcej informacji.

Henry Azima - wywiad


Wywiad przeprowadzono w 1994 roku w Huntingdon. Henry Azima kierował wówczas działalnością firmy Mission.
Rozmówcy: HA - Henry Azima, MHF - Marek Sawicki i Grzegorz Swiniarski
Kiedy w 1980 roku Henry Azima otrzymał propozycję pracy w Mission, miał za sobą znaczne doświadczenie jako elektronik. Jego wcześniejsza praca była związana z układami elektronicznymi dla potrzeb wojskowych. Sprzęt hi-fi wydawał mu się wówczas stosunkowo mało skomplikowany. Jak zmieniło się podejście Henry'ego Azimy do sprzętu audio po kilkunastu latach pracy na potrzeby rynku audiofilskiego?

MHF: W ostatnich latach można zauważyć kilka technicznych zmian i trendów dotyczących kolumn. Rozpowszechniły się metalowe membrany w głośnikach, ferrofluid w głośnikach wysokotonowych, rozpowszechniły się subwoofery. Które z tych zmian były najważniejsze, czy wśród tych trendów są może ślepe uliczki?

HA: Co do materiałów to zachowujemy otwarte podejście. Jak na razie nie wierzymy w metalowe membrany, ponieważ ich łamanie się jest bardzo gwałtowne i nie daje się go kontrolować. Chociaż dają one pewne korzyści w postaci rozszerzenia zakresu pracy tłokowej, kiedy membrana się łamie, nie daje się kontrolować. Aby je używać potrzebne są zwrotnice wysokiego rzędu, a tych komponentów wolimy nie używać.

MHF: Rozumiem, że preferuje Pan prostszą drogę sygnału, z mniejszą liczbą komponentów, bez komplikowania zwrotnicy.
HA: Tak. Cena jaką się za to płaci jest taka, że nie zachowuje się w pełni tłokowego charakteru głośnika niskotonowego, ale unika się strat wynikających z dodatkowej komplikacji. Ostatnio, w ostatnich dwóch latach, zaczęliśmy używać swego rodzaju metalowej kopułki. Nie zupełnie metalowej, bo jest to kompozyt, który używany w 753, laminat aluminium i polipropylenu. Ma to pewne zalety metalowej kopułki bez wad metalowej kopułki. Chcę właściwie powiedzieć, że zachowujemy otwarte podejście. Wykorzystujemy to, co jest użyteczne. Nie stosujemy technologii dla niej samej.

MHF: Czy spodziewa się Pan jakiś nowych materiałów, nowych technologii w produkcji membran głośników?
HA: W jednej z naszych nowych kolumn które wejdą do produkcji w następnym miesiącu wykorzystujemy nową technologię pod nazwą Aerogel.

MHF: Jak wygląda w tym przypadku sprawa zachowania stałości parametrów? Tradycyjnie uważano to za główny problem przy produkcji membran papierowych.
HA: Stałość zależy głównie od wykorzystanego procesu. Oczywiście w produkcji masowej, membrany produkowane na dużą skalę wykazują zmienność parametrów, ale w przypadku tego konkretnego głośnika, który jest bardzo wysokiej jakości, membrany mają bardzo stałe parametry. W rezultacie mamy bardzo sztywną membranę, która prawie emuluje membranę metalową - jest tak sztywna - ale nie ma modów związanych z łamaniem, takich jak w membranie metalowej. Wewnętrznie nie jest tak sztywna.

MHF: Co z subwooferami. Swego czasu były uważane przez audiofili za koszmar, ale teraz wielu specjalistycznych producentów wyprodukowało subwoofery, które zostały dobrze ocenione.
HA: Właśnie sami pracujemy nad naszymi konstrukcjami, zwłaszcza z uwagi na nadejście audio-video. Nadaje to muzyce nowego wymiaru, dla odtworzenia efektu kinowego naprawdę tego potrzeba.

Ale stwierdziliśmy też, że jeśli jest się odpowiednio ostrożnym w zastosowaniu można użyć je [subwoofery] również w audiofilski sposób i spróbować poprawić brzmienie. Chociaż wpływ akustyki pomieszczenia jest tak duży, że dla uzyskania pożytku z subwoofera trzeba dokonać wielu regulacji dotyczących współpracy subwoofera z kolumną w odniesieniu do pokoju.

MHF: Skoro wspomniał Pan już o współpracy kolumny z pokojem. Jest to bardzo trudne zagadnienie. Wielu uważa, że jest to obecnie kluczowy problem dla projektantów kolumn. Jest też zróżnicowanie opinii na temat tego co powinno się zrobić. Jaka jest Pańska opinia na ten temat?
HA: Myślę, że tak naprawdę zależy to od praktyczności. Jeśli miałoby się możliwość powszechnego używania głośników panelowych, razem z dobrym subwooferem, można by uzyskać ogólnie bardzo dobry dźwięk. Problem polega na tym, że głośniki panelowe są bardzo niepraktyczne. Za wyjątkiem sytuacji gdy ludzie mają duże pokoje, specjalne pokoje do słuchania muzyki, głośniki panelowe są całkowicie niepraktyczne.

Jako producent, musimy nie tylko starać się o zbliżanie do idealnej reprodukcji dźwięku, ale również do praktyczności. Musimy produkować systemy, które będą pracować w większości warunków, z niewielkimi wymogami co do instalacji. Myślę, że udało nam się to osiągnąć, albo przynajmniej wykonaliśmy udaną próbę. Usunęliśmy poza nawias jeden z parametrów dotyczących współpracy z pokojem, to jest odległość od tylnej ściany. Nasze kolumny są robione tak by dobrze pracować bezpośrednio przy tylnej ścianie. W zasadzie trzeba ustalić szerokość i bardzo szybko można uzyskać satysfakcjonujący dźwięk. Ktoś mógłby jednak utrzymywać, że kolumny zaprojektowane inaczej i oddalone od ściany na dwa metry, brzmiałyby lepiej czy dawały lepszą lokalizację, ale to nie jest argument, ponieważ to nie daje się realizować w 99% przypadków. Jako producent musimy być zarówno praktyczni jak i idealistyczni.

MHF: Są jednak kolumny stosunkowo praktyczne, nie wymagające jakiegoś szczególnego ustawienia, wykorzystujące konwencjonalne dynamiczne głośniki i promieniujące energię ku górze na boki lub do tyłu, np. Acoustic Research czy Bose. Czy jest to uzasadnione teoretycznie?
HA: Nie do nas należy komentowanie Acoustic Research, Bose'a czy też innych. Uważamy, że za wyjątkiem głośnika panelowego, który jest w zasadzie dipolem, i również jest prostym rozwiązaniem, nie było żadnego przełomu w porównaniu z normalnym głośnikiem, który znamy. Cokolwiek się dzieje, podchodzimy do tego ostrożnie i sądzimy, że jest w tym trochę marketingu. Nie ma żadnej konkretnej metody, którą można by znaleźć w materiałach AES, w podręcznikach. Nikt nie wykonał badań, które dało się potwierdzić. Pozostaje to dość ulotnym obszarem i nikt nie jest do końca pewny co powinno być zrobione. Gdy istnieje taka konfuzja najbezpieczniejsze jest trzymanie się tradycji. Przynajmniej wiemy, że znaczna część percepcji zależy od dźwięku bezpośredniego, a nie od dźwięku rozproszonego. Tak więc na tym się koncentrujemy.

MHF: Jak już Pan wspomniał bardzo trudno jest definiować idealny głośnik. Czy postęp w badaniach psychoakustycznych i badaniach samych głośników pomoże w zbliżeniu się do tego celu.
HA: Bardzo trudno jest na to odpowiedzieć. Pracujemy obecnie nad modelem pomieszczenia, którego parametry możemy zmieniać. Kiedy stawiamy pytania typu "co będzie jeśli" to skutki są bardzo zasadnicze. Co będzie jeśli przesunę głośnik dwa centymetry na lewo? Obserwujemy charakterystykę i zmiany są tak duże, że zaczynamy myśleć "jak będziemy w stanie kiedykolwiek to kontrolować". Faktem jest, że być może nie będziemy potrzebowali tak dokładnej kontroli, sam mózg pozwala na skorygowanie tego, ponieważ psychoakustyczne możliwości człowieka są tak duże. Jeśli teraz rozmawiamy rozpoznaję pana głos. Przeszlibyśmy do łazienki, to po dwóch sekundach znowu rozpoznawałbym pana głos, mózg odrzuca niepotrzebną informację. To samo gdybyśmy wyszli na zewnątrz. Sam mózg wykonuje znaczną kompensację, którą usiłujemy wykonać.

Ustaliliśmy też, że jeśli kolumna jest dość dobrze zaprojektowana, z zachowaniem parametrów, które uważamy za ważne, to zestawiając system można szybko wyłączyć poza nawias wpływ głośnika. Nierównomierności jego charakterystyki szybko stają się bardzo małe pod względem ogólnego postrzegania dźwięku. Kiedy osiągniemy ten poziom, różnice pomiędzy wzmacniaczami i odtwarzaczami CD stają się znacznie uwypuklone.

MHF: Większość przeciętnych klientów zna tylko kilka podstawowych parametrów takich jak zakres dynamiki czy pasmo przenoszenia i nie widzi zależności pomiędzy jakością brzmienia a wynikami pomiarów. Jak wygląda postęp w ustalaniu tych powiązań. Najpierw w odniesieniu do kolumn.
HA: Nie ma stuprocentowej korelacji. Nadal spotykamy sytuacje, że kolumny wyrównane bardzo dokładnie nie brzmią tak dobrze jak kolumny wyrównane mniej dokładnie. Ale jedna sprawa jest pewna. Gdy kolumna brzmi dobrze i wygładzona zostanie jej charakterystyka na osi, to brzmienie się poprawia. Jeśli mechaniczne i akustyczne parametry brzmienia systemu są dobre, to gdy uzyska się płaską charakterystykę, brzmienie będzie dobre. Ale jeśli zacznie się od złej bazy i podejdzie od strony uzyskania płaskiej charakterystyki, brzmienie może być okropne.

MHF: Jak właściwie wygląda projektowanie kolumn? Od czego się zaczyna. Czy zaczyna się od kolumny, która ma dobre parametry technicznej poprawności czy od przesłuchiwania kolumn?
HA: Naturalnie zaczynamy od specyfikacji tego o co nam chodzi. Określamy przybliżone wymiary, projektujemy do tego głośnik niskotonowy. Potem modelujemy te rzeczy, wykonujemy bardzo intensywne modelowanie. Potem dopiero podłączamy i słuchamy tego pierwszy raz. Są szanse, że z naszym doświadczeniem dźwięk jest całkiem dobry już za pierwszym razem i wymaga tylko dopieszczenia. Rzadko musimy wracać do deski projektowej, wyrzucić wszystko i od nowa specyfikować projekt. Jeśli ma się dobrą podstawę, to projektowanie zabiera niewiele czasu, ponieważ mamy tak wiele modelowania. Wcześniej tworzyliśmy wiele obudów, wiele tuneli [bass-reflexu] i próbowaliśmy je. Już nie robimy tego więcej. Robimy wszystko na komputerze. Wykonujemy coś co będziemy modelować. Wtedy robimy przesłuchania i sprawdzamy to.

MHF: Czy modele są już na tyle dokładne?
HA: Są bardzo dokładne. Pod względem charakterystyki. Brzmieniowo niekoniecznie.

MHF: Wygląda jednak na to, że Państwa okres tworzenia nowych modeli jest dość długi, już dość dawno pojawiły się zapowiedzi Discmastera, Dacmastera czy kolumn 752. Czy wynika to z dopieszczania?
HA: Nie zawsze wynika to z dopieszczania. Kolumna 752 jest przygotowana do produkcji od czerwca ub. roku. Jednak wytwórnia obudów, którą panowie widzieliście, nie miała aż do teraz zdolności produkcyjnych. Powstało pytanie czy ograniczyć produkcję 751-nek 753-ek żeby produkować 752. Wydawało się nierozsądne ograniczanie ilości dla wprowadzenia nowego modelu.

MHF: Jesteście Państwo producentem całych systemów, tunerów, odtwarzaczy CD, wzmacniacz i kolumn. Które komponenty uważacie Państwo za najważniejsze dla brzmienia całego zestawu. Tradycyjnie istniały dwie teorie, słabego ogniwa i pierwszeństwa. Jaka jest Pańska opinia?
HA: To nie jest proste. Dla dobrego brzmienia najważniejsza jest kompatybilność systemu. Można mieć bardzo muzykalny dźwięk, niekoniecznie bardzo wysokiej wierności, ale przynoszący bardzo dużo satysfakcji, poprzez zestawienie bardzo niedrogich komponentów, które dobrze się uzupełniają.

MHF: Co ze znaczeniem dodatkowych rzeczy jak kable?
HA: Każdy z nich jest ważny. W miarę jak każdy komponent jest bardziej zaawansowany sam w sobie, to bardziej uwypukla niedostatki pozostałych elementów. Dla przeciętnego nabywcy chyba ważniejsze jest prawidłowe dobranie systemu niż wydawanie fortuny na sprzęt. Mając w miarę przyzwoity odtwarzacz, wzmacniacz i kolumny, jeśli dokonało się dobrego wyboru, to można mieć przyzwoity dźwięk za 300-400 funtów. Jeśli wówczas powiesz sobie: chcę poprawić mój system i wydać więcej pieniędzy na kolumny, może się okazać, że system nie jest już satysfakcjonujący. Nie można po prostu wymienić kolumn z nadzieją, że to poprawi dźwięk. W rzeczywistości ogólne zadowolenie może być znacznie mniejsze. Można mieć nieidealny odtwarzacz, nieidealny wzmacniacz i nieidealne kolumny, ale ponieważ są one dobrze zestawione nie podkreślają słabości istniejących w systemie. Byłbym bardziej skłonny zaakceptować teorię słabego ogniwa. Jeśli dojdzie się na najwyższy poziom, to jest się tak dobrym jak dobre jest źródło. Ale w niższym i średnim zakresie jest się tak dobrym jak najsłabsze ogniwo.

MHF: Wcześniej mówiliśmy, jak trudno jest zdefiniować idealny głośnik. Jednak w przypadku wzmacniaczy i odtwarzaczy można zdefiniować teoretyczny ideał. Jak daleko jesteśmy od tego celu, jak duży postęp jest jeszcze możliwy?
HA: Jedno co wiemy, to że parametry korelujące brzmienie z wykonaniem i projektem sprzętu nie są jeszcze znane, choć są pewne minimalne wymogi. Znamy minimalne wymogi, co sprzęt musi przynajmniej robić, ale po tym etapie pozostaje to częściowo nieznane. Chociaż sami zrobiliśmy spory postęp w korelowaniu pomiarów i wyników odsłuchowych, musimy przyznać, że nie osiągnęliśmy celu i nikt inny też go nie osiągnął. Wiemy to. Jeśli byliby producenci potrafiący zaprojektować na podstawie parametrów mielibyśmy na rynku znacznie lepszy sprzęt. Jeśli wszystko zrobimy całkiem prawidłowo a potem słuchamy tego, nieraz okazuje się, że trzeba wykonać dodatkową pracę i modyfikacje aby uzyskać prawidłowe brzmienie. Te obszary są osiągalne tylko poprzez doświadczenie, które zdobyliśmy na przestrzeni lat i czasami nie są one możliwe do określenia liczbowego.

MHF: Czy oczekuje Pan, że będziemy potrzebowali całkiem nowych technologii, na przykład niebieskich laserów by dokonać postępów w jakości.
HA: Nie jestem o tym przekonany, że sam format CD jest zły, czy że pasmo nie jest wystarczające. Są znacznie prostsze rzeczy, które mogą stanowić problem, co do których można popełnić błąd i nie wykorzystać pełni możliwości. Są pewne niejasne i abstrakcyjne rzeczy, takie jak np. materiał używany na obudowę wzmacniacza. Czasami kierujemy się wyczuciem i doświadczeniem, ale nikt nie wie dlaczego coś wpływa na dźwięk w takim stopniu. Uziemienie, wpływ otoczenia, polaryzacja sieci. Jest wiele obszarów, w których są tylko częściowe odpowiedzi. Gdyby wszystko dało się określić parametrami, wyprodukować na podstawie specyfikacji, Japończycy wyparliby specjalistyczny przemysł, ale tego nie zrobili i nie są w stanie zrobić. Obszary, do których my się zwracamy i inne firmy takie jak nasza, żeby osiągnąć kryteria dźwiękowe są dla nich w znacznym stopniu nieznane.

MHF: Przyznam, że prywatnie nie jestem zwolennikiem MD ani DCC. Czy widzi Pan możliwość rozpowszechnienia zapisywalnego CD?
HA: Zapisywalny CD pozostaje najlepszym medium do zapisu, ale nadal zbyt drogim i nie sądzę by w najbliższej przyszłości któryś z producentów ośmielił się uczynić to towarem masowym. Technologia jest droga. Komponenty, których trzeba użyć też są drogie. Zaś co DCC, MD itd. MD jest formą politycznej wypowiedzi Sony przeciw DCC. Samo DCC jak sądzę jest bardzo sensownym nośnikiem, potencjalnie dobrym zamiennikiem obecnej kasety CC. Ale ponieważ Philips nie zgromadził odpowiedniego poparcia, aby wykonać to w VLSI i uczynić efektywnym pod względem kosztów, pozostaje to w zasadzie straconym obszarem.

MHF: Co Pan sądzi o rozwoju standardu CD od 1983? Czy uczyniono wszystko by osiągnąć najlepszą jakość dźwięku?
HA: Co do CD żałuje tylko jednego. Kiedy ustalano standard, nikt nie mógł przewidzieć jaki będzie stan technologii jaki mamy teraz. Prawdopodobnie nie doceniono postępu. Wybrano minimalne pasmo i najmniejszą akceptowalną ilość bitów. To jest jedyny żal, który pozostał. CD jest teraz tak utrwalonym standardem, że nie można nic z nim zrobić. Jestem pewien, że gdyby wynalazcy CD wiedzieli, że technologia będzie tak zaawansowana dzisiaj, najprawdopodobniej zdecydowaliby się na 20 bitów czy próbkowanie 100 kHz co byłoby wspaniałe. Ale powiedziawszy to, kiedy jesteśmy z tym związani, technologia w nagrywaniu i odtwarzaniu poprawiła się dziś na tyle, że daje to możliwość zbliżenia się do ideału, do idealnej jakości dźwięku. Nie jesteśmy od tego aż tak daleko. Jest jednak nadal wiele bardzo słabych nagrań. Standardy odtwarzania są na tyle wysokie, że jednak można słuchać z przyjemnością nagranych CD.

MHF: Co sądzi Pan na temat tak kontrowersyjnego tematu jak kierunkowość kabli.
HA: Nie jest to kontrowersyjne. Jest to fakt. Wyjaśnienie tego zjawiska pozostaje kontrowersyjne. Dlaczego te rzeczy się dzieją? Ludzie mają teorie na ten temat. Mamy swoją teorię na ten temat i sądzimy, że wpływ ma sposób w jaki kabel jest wyciągany. Fakt, że kable są kierunkowe jest po prostu rzeczywisty. Zawsze zdawaliśmy sobie sprawę, że kable audio są kierunkowe. Osobiście byłem niezmiernie zdumiony, gdy trafiłem na cyfrowy kabel pomiędzy transportem a przetwornikiem, który był bardzo kierunkowy. Sam nie mogłem w to uwierzyć. Było to ok. dwóch lat temu. Jestem więc wyznawcą, ale nie potrafię tego wyjaśnić, ale przynajmniej o tym wiemy i możemy się tym zająć. Kiedy mamy nad tym kontrolę to specyfikujemy kierunek. Na przykład w Disc i Dacmasterze zmieniamy kable łączące by je spolaryzować, tak by zawsze używać ich we właściwym kierunku. Trzeba to robić, bo w przeciwnym wypadku jakość dźwięku spada z bardzo wysokiego poziomu do zwykłego poziomu. Korzyści są zdumiewające, musimy zapewnić, że polaryzacja jest prawidłowa, aby uzyskać z naszego sprzętu to co jest możliwe.

MHF: Podkreślał Pan potrzebę praktyczności sprzętu. Jak w tym świetle wygląda sprawa rozgrzewania sprzętu, zarówno pod względem przejścia pierwszego okresu użytkowania jak i rozgrzewania w codziennym użytku. Wydaje się, że jest to duży problem.
HA: Nie. Jest to problem tylko kiedy przekazujemy produkt do recenzowania, lub kiedy sami wykonujemy porównania. Powiedzmy, że musimy uzyskać brzmienie lepsze niż w produkcie X, przynosimy go i wykonujemy porównania. Wtedy jest to nieco trudne i bolesne, ponieważ trzeba zapewnić, że oba sprzęty są wygrzane, ciepłe i pracują optymalnie. W innym przypadku możemy się pomylić. Kiedy recenzent dostaje nasz sprzęt i chce go recenzować upewniamy się by wzmacniacz był włączony co najmniej przez sześć godzin, by kolumny były rozgrzane przez 10 godzin. Ale dla konsumenta to nie jest problem. Kupuje on sprzęt i bierze go do domu. Po kilku dniach sprzęt jest wygrzany i sprawa jest załatwiona. Trzeba przejść przez okres rozgrzewania, ale to jest krótki czas.

MHF: Jakie elementy są odpowiedzialne za brzmienie odtwarzacza CD. Chodzi mi o takie elementy jak transport, PCA, filtry, stopnie analogowe. Czy nie za bardzo koncentrujemy się na PCA, czy nie powinniśmy więcej uwagi poświęcać pozostałym blokom?
HA: Robimy to. Przetwornik jest tylko jedną z części. W Discmasterze przez dodanie PSX [zewnętrzny zasilacz] poprawimy dźwięk w istotnym stopniu. Ze względu na ograniczenia wymiaru obudowy niestety nie mogliśmy wyposażyć podstawowej wersji w tak dobre zasilanie jak to zewnętrzne. Faktem jest też, że transport również potrzebuje bardzo dobrego zasilania. Pod względem pomiarowym nie daje to większej różnicy, czy dodajemy PSX czy też nie. Lecz brzmieniowo, daje to istotny wpływ na stabilność obrazu i wagę brzmienia. Przywiązujemy jednakowo dużą wagę do części cyfrowej, mechaniki transportu, do połączenia pomiędzy obydwoma pudełkami, mówiliśmy o kablach i ich kierunkowości, aż do filtru cyfrowego. Mamy firmową, opatentowaną metodę synchronizowania transportu do PCA. Pomiarowym efektem tego jest zmniejszenie jitter'a z 50 ps do 40 ps. Nie jest to dużo, ale robi piekielną różnicę. Każdej części poświęcamy maksymalnie dużo uwagi. W trakcie eksperymentów uzmysłowiliśmy sobie, że PCA i układy wokół niego są bardzo czułe na mechaniczne wibracje. Umieściliśmy więc płytkę PCA na miękkim zawieszeniu. Patrząc na to co zrobiliśmy widać, że nie skoncentrowaliśmy się na PCA ani na niczym takim. Każdą częścią od głowicy do wyjścia zajęliśmy tak dobrze jak potrafiliśmy. Wracając do pytania, każda część jest ważna. Jeśli na przykład pogorszy się jakość transportu w Discmasterze, traci się brzmienie. Nie ma sensu robić fantastycznego PCA z tanim transportem. To nie działa.

MHF: A co z doborem komponentów. Wybór jest duży. Jak radzicie sobie z wyborem spośród tak dużej liczby możliwości.
HA: Zabrało nam 8 miesięcy by zdecydować który PCA będziemy używać. Musieliśmy zmontować platformę dającą możliwość wkładania, tak by przyspieszyć porównania i uczynić je bardziej realistycznymi a nie używać płytki zalecane w aplikacjach przez producentów takich jak Analog Devices, Burr Brown, Crystal czy innych. Oni robią to co sami uważają za dobre. W większości przypadków używają komponentów, których byśmy nie użyli, wzmacniaczy operacyjnych których byśmy nie użyli, topologia nie musi być taka jak chcemy. Musieliśmy przejść przez ból projektowania dla 5-6 marek przetworników, sprawdzenia ich, sprawdzenia filtrowania, znowu topologii i wzmacniaczy operacyjnych. Część z tego już wiedzieliśmy na podstawie naszych doświadczeń ze wzmacniaczami. Po PCA użyliśmy bardzo szybkich wzmacniaczy operacyjnych bo wiedzieliśmy, że takie powinny być.

Wybranie głównych komponentów wymaga przejścia przez pewne bóle, zabiera czas, wymaga dyscypliny. Nie można tak po prostu czegoś wybrać. Faktycznie jest to trudne zadanie. Jesteśmy specjalistycznym producentem i możemy wygrać dzięki naszemu doświadczeniu i dyscyplinie i dzięki temu co potrafimy zrobić w ramach dostępnych możliwości.
Jeśli mają Państwo uwagi dotyczące tej strony lub zauważyliście na niej błędy, dajcie nam znać.
Aby przekazać swoje uwagi do redakcji proszę
Copyright © 1991-2024 Magazyn Hi-Fi, Gdynia, Poland
logo hifi.pl