Uwaga!

Trwają prace techniczne na witrynie hifi.pl. Dopóki widoczny będzie niniejszy komunikat prosimy:
- nie zamieszczać ogłoszeń na giełdzie
- nie wykonywać żadnych innych czynności związanych z ogłoszeniami

Przewidujemy, że czas trwania prac nie przekroczy 20 minut. W tym czasie można normalnie korzystać z treści zamieszczonych na hifi.pl.

Kiedy niniejszy komunikat zniknie możliwe będzie korzystanie z wszystkich funkcji witryny.

Przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z prowadzony prac.

Start Pomoc Kontakt Reklama O nas Zaloguj Rejestracja

Witryna hifi.pl wykorzystuje ciasteczka (cookies). Proszę kliknąć aby uzyskać więcej informacji.

The Hi-Fi Show 1995, Londyn

Polityka

Wbrew pozorom na wystawie mówi się nie tylko o sprzęcie. Tematem, który przewijał się w mniej oficjalnych rozmowach były losy The Hi-Fi Show i jej pozycja względem konkurencyjnych imprez.

Nie można powiedzieć by Ramada była porażką, moje osobiste wrażenie jest wręcz przeciwne. Ale pewne trudności są wyraźnie widoczne. Jeszcze kilka lat temu była to główna, na pewno największa tego typu impreza w Wielkiej Brytanii. Wówczas mówiono o niej Penta, co brało się od nazwy hotelu, w którym organizowano wystawę. Po zmianie nazwy hotelu wszyscy szybko przestawili się z Penty na Ramadę. Pojawiła się też konkurencja. Zorganizowana została bardziej komercyjna impreza Live, wzorowana raczej na amerykańskich CES czy na berlińskiej IFA. W tym roku odbyła się ona dwa tygodnie po Ramadzie. Biorąc pod uwagę, że tego typu imprezy do prezentacji masowej elektroniki wcześniej nie było, to jej powstanie wydaje się całkiem rozsądne. Niestety dał się zauważyć podział wśród wystawców. Z uwagi na koszty ekspozycji prawie nikt nie decyduje się uczestniczyć w obu wystawach i producenci hi-fi podzielili się. Część zorganizowała prezentacje na bardziej masowym Live, część na Ramadzie.

Live organizowany jest jednak w dużych salach wystawienniczych i utrudnia to organizację demonstracji odsłuchowych. W tym roku powstała więc kolejna impreza, równoległa do Live, odbywająca się w Cumberland Hotel. Jest ona całkowicie niezależna od Live, ale w zamyśle ma zdobyć dodatkową popularność dzięki wyznaczeniu takiego samego terminu. Tak więc w przeciągu dwóch tygodni zorganizowano aż trzy wystawy poświęcone konsumpcyjnej elektronice, a dwie specjalizowane pod kątem hi-fi.

Ta obfitość może i jest na rękę niektórym producentom, ale na pewno nie służy ani branży jako całości, ani klientom. Żadna z trzech imprez nie spełnia dobrze swej roli, a jest jedynie prezentacją wycinka rynku. W tym przypadku mechanizm konkurencji po prostu zawiódł i doprowadził do sytuacji anormalnej. Mniej oficjalnie można też było usłyszeć, że jedna z wystaw upadnie. Zetknąłem się też z poglądem, że wystawa w hotelu Cumberland to objaw choroby brytyjskiego rynku. Dotyczy to działania grupy producentów zwalczających konkurencję poprzez nieuczciwe praktyki. Chodzi głównie o trend zapoczątkowany przez Linna. Kilka lat temu firma ta zaczęła zmuszać dealerów do swoiście pojmowanej lojalności. W myśl tych zasad sklepy musiały podpisywać umowy zabraniające im sprzedaży innych marek. Linn znalazł naśladowców, którzy też stawiają odbiorcom dodatkowe warunki. Podobno właśnie te firmy są najbardziej niechętne by wystawiać się na niezależnej wystawie, gdzie wszyscy wystawcy są traktowani na równych prawach. Być może zarzuty co do nieczystej gry niektórych firm są przesadzone, ale w jakiejś części na pewno są prawdą. Nie można też popadać w przesadę i trzeba sobie zdawać sprawę, że wielu wystawców wybrało Live czy wystawę w Cumberland Hotel ze względu na poszukiwanie bardziej masowego odbiorcy, a nie ze względu na zakulisowe machinacje. Optymistyczny jest fakt, że organizatorzy Ramady zachowywali się względem konkurencji elegancko, grali fair, nie komentowali zakulisowo stawianych zarzutów i z optymizmem mówili o przyszłorocznej imprezie, zapewniając, że postarają się jeszcze bardziej niż dotąd.

Analog

Niestety brak mi danych dotyczących sprzedaży urządzeń na rynku analogowym i moje oceny tego segmentu są oparte na subiektywnym odczuciu powstałym dzięki kontaktom z ludźmi z branży. Mam silne przekonanie, że rynek analogowy jest w tej chwili całkiem stabilny. Oczywiście się skurczył i jest specjalistyczny. Widać jednak wyraźnie, że rozwija się nadal. Działa wielu producentów, powstają nowe modele, a nawet nowe firmy, sprzedaż winylowych płyt na najważniejszych rynkach przestała spadać, a nawet wzrosła w niektórych krajach w ubiegłym roku. Ciekawe ile sztuk LP sprzeda się w roku 1995. Wygląda na to, że analogowcy mogą spać spokojnie jeszcze co najmniej przez kilka lat. Wokół płyty analogowej zapanowała atmosfera normalności. W poprzednich latach wyczuwało się pewną nerwowość. Czy analog umrze? Czy na wystawie więcej jest gramofonów czy CD? O ile spadnie sprzedaż płyt w następnym roku? Takie pytania padały często. Sami je nieraz stawialiśmy. Analog znalazł już swoje miejsce na rynku i nawet powiedziałbym, że okrzepł, choć oczywiście na innych prawach niż to było w początku lat osiemdziesiątych. Nie wyczuwam już wokół tego medium atmosfery sensacji czy niepewności.

Lista nieobecnych jest w przypadku producentów źródeł analogowych dość długa. Nie było Linna, Pink Triangle czy Regi. Było jednak wielu znanych i uznanych jak Voyd, Wilson Benesch czy Michell.

Z nowości zwracał uwagę przede wszystkim gramofon firmy The Real Sound Company pod nazwą RSC2. Koncepcja jego konstrukcji jest zaiste oryginalna i opiera się na zapewnieniu izolacji płyty od reszty mechanizmu. Płyta nie spoczywa na talerzu lecz na trzech ostrych szpilkach z niego wystających. Natomiast talerz nie jest połączony bezpośrednio w wałkiem napędowym, lecz miękko powieszony na trzech gumkach. Gumki te są z kolei przymocowane na końcach trzech wysięgników. Wysięgniki te rozchodzą się promieniście od cylindra napędzanego paskiem. Rozwiązanie techniczne jest więc unikatowe i wygląd też jest zupełnie niecodzienny, raczej zabawny, jednak cena 5.000-6.000 GBP, zależnie od wykończenia) nie jest już do śmiechu.

Interesująca była też ekspozycja Nottingham Analogue Studio. Nowe produkty nie są już adresowane do high-endowej klienteli, choć tanimi bym ich nie nazwał. Najnowszy gramofon Interspace (Ł 450) jest zarazem najtańszy w ofercie firmy. Natomiast ramię Paragon 3 (Ł 450) to obecnie chyba najtańsze na rynku ramię o równoległym śledzeniu ścieżki. Ogólna koncepcja przypomina opisywane wcześniej w MHF ramię Clearaudio Souther Tri Quartz.

Wraz ze wzmacniaczami i kolumnami Lumley prezentowany był gramofon Reference International pod nazwą The Stratosphere ST1 (5500 GBP). Jego głównym wyróżnikiem jest zastosowanie magnetycznego zawieszenia powietrznego. Masywna struktura o wadze 36 kilogramów pływa na powietrznej poduszce. Gramofon uzupełniało ramię Graham 1.5T (2650 GBP) i wkładka Transfiguration Temper (1950 GBP). Według prospektów gramofon podnosi poziom odtwarzania na stratosferyczne wyżyny. W warunkach wystawy nie udało się tego zademonstrować, powiedzmy, że jakość była wyżynna. Niewątpliwie stratosferyczna była cena demonstrowanego zestawu.

Compact Disc

Ogólnie bardzo mało ciekawych nowości cyfrowych. W pierwszej chwili było to dość zaskakujące. Przyczyna leży jednak nie w braku aktywności przemysłu, a w rozbiciu wystawców na różne imprezy. Absencja w grupie brytyjskich specjalistów od CD była bardzo duża, pod tym względem ciekawsze były zapewne konkurencyjne imprezy, ale dwa tygodnie później nie było mnie już w Londynie.

Nie było widać jakiegoś szczególnego zainteresowania systemem HDCD firmy Pacific Microsonics, nad czym osobiście specjalnie nie boleję, bo nie uważam aby w obecnej sytuacji był to sensowny środek na poprawę brzmienia CD.

Jeden nowy produkt pokazała firma DPA. Był to przetwornik Little Bit 3. Oczywiście główną atrakcją demonstracji był przetwornik PDM 1024 (Ł 6.000), który znamy już od dłuższego czasu. Ciekawe czy znajdzie jakiegoś nabywcę w Polsce.

Pioneer wystawiał nagrywarkę CD-R. Cena 1.200 funtów jest zasadniczym postępem w stosunku do wcześniejszych generacji urządzeń tego typu. Dla osób śledzących rynek komputerowy nie jest to jednak ani zaskoczenie, ani przełom. Już od pewnego czasu wiadomo, że taki poziom cen jest możliwy. Trudno było dowiedzieć się czegoś na temat rozwiązań technicznych tego nagrywacza. Nie mogłem na przykład uzyskać odpowiedzi na pytanie jaki transport i laser zastosowano w urządzeniu Pioneera. Natomiast bulwersujące są informacje na temat płyt. Otóż ceny płyt konsumpcyjnych mają być wyższe niż zwykłych, osiągalnych do użytku komputerowego. Konkretnie wygląda to w ten sposób, że obecnie płyta CD-R jest osiągalna w detalu za 8-9 funtów, płyta do zapisywania audio (różniąca się tylko odpowiednim identyfikatorem, w sensie technicznym dokładnie taka sama) ma kosztować 12-14 funtów. Zaś Barry Fox stwierdził podczas organizowanych na wystawie prelekcji, że pod względem technicznym nie ma żadnych przeszkód by CD-R kosztował w detalu 5 funtów. Dodam, że w ofercie firm komputerowych w Polsce widziałem ostatnio cenę 42 zł tj około 11 funtów. Nie badałem tego zagadnienia, ale chyba można by nabyć dyski jeszcze taniej. Wnioski są oczywiste. Cały czas pokutuje chęć zachowania pełnej kontroli nad rynkiem i skłonność do stosowania blokad technicznych w celu zapewnienia wysokich stóp zysku. Myślę, że na dłuższą metę nie da się zahamować rozwoju techniki, ale póki co musimy się męczyć patrząc na te wszystkie przepychanki.

Muszę też przytoczyć informację spoza wystawy, aby mieli Państwo pełny obraz sytuacji. Firma Pinnacle Micro zaprezentowała niedawno rejestrator RCD-1000 również nagrywający kompakty. Jego koszt jest tylko nieznacznie wyższy od urządzenia Pioneera, wynosi 1200 funtów plus VAT. RCD-1000 może być używany do zapisu i odczytu audio, video oraz danych komputerowych, może pracować z kontrolerem SCSI lub bez niego. Pracuje w standardach ISO9660, MAC HFS, CD-i, Red Book CD (czyli zwykły CD z zapisem audio). Koszt płyty podaje się jako 8 funtów, a przy zakupach partii powyżej 100 sztuk 6 funtów. Sami Państwo widzą jak to się ma do propozycji przeznaczonych na amatorski rynek audio. Komentarz dopowiecie bez trudu sami.

Lampy

Podobnie jak gramofony, lampowce też mają swoją niszę na rynku. Było więc sporo firm, które już dobrze znamy. Przede wszystkim Audio Note z dużą ofertą lampowych produktów. CR Developments rozwija swoje lampowe konstrukcje i gama modeli pozostaje bez większych zmian, dodawane są jedynie numery wersji przy poszczególnych modelach. Prowadzona przez Johna Jeffriesa firma Lumley Reference wystawiła też gamę ambitnych konstrukcji. Yoshino, lampowe wzmacniacze zaprojektowane przez Tima de Paravicini, podłączono do pary oryginalnych elektrostatów Quada (konstrukcja z lat pięćdziesiątych). Były też Tube Technology, Unison Research, obie firmy wzbudzają zaufanie wykonawstwem swoich produktów.

Ciekawostką jest produkcja firmy Beam Echo Avantic Audio. Są to kopie starych wzmacniaczy z czasów przed rozpowszechnieniem tranzystorów. Para entuzjastów podjęła się reaktywacji marki, która istniała od wczesnych lat pięćdziesiątych do połowy sześćdziesiątych. Pod względem układowym Beam Echo z lat 90-tych nie różni się od sędziwych pierwowzorów. Natomiast podzespoły są już współczesne.

Interesującym przypadkiem jest Papworth Audio Technology będąca częścią Papworth Group. Jest to firma o ciekawej historii, powstała w celu stworzenia miejsc pracy dla osób niepełnosprawnych, zasłynęła między innymi ze znakomitych wyrobów skórzanych produkowanych zresztą do dziś. Niedawno obchodziła swoje 75-lecie. Produkcją elektroniki Papworth Group zajmuje się od lat siedemdziesiątych, kiedy to po budowie nowych pomieszczeń produkcyjnych, rozpoczęto wykonywanie zleceń dla innych firm. Natomiast pierwsze działania zmierzające do samodzielnej produkcji wzmacniaczy zaczęto w 1990. Co do wartości brzmieniowych, to mogę jedynie przekazać, że zyskały one przychylną opinię Johna Dibba, jednego z głównych projektantów kolumn pracujących w B&W. Na Ramadzie wzmacniacze wystawiono tylko do oglądania.

Z lampami wiąże się też żywy sektor hobbystyczny. Były oferty zakupu i sprzedaży starych lamp. Zajmuje się tym choćby KAL, czy Chelmer Valve Company.

Brytyjskie kolumny

Kolumny są jednym z lepszych towarów eksportowych powstających na Wyspach. Tylko niewielki procent sprzedaje się na rynku rodzimym. Większość to eksport. Niestety na Ramadzie zabrakło wielu popularnych producentów i to należących do czołówki. Nie było B&W, Celestion, KEF'a, Mission, Mordaunt Shorta, TDL. Sporadycznie można było tylko spotkać niektóre modele wyżej wymienionych producentów. Były one używane jako sprzęt towarzyszący przez innych wystawców. Firma Acoustic Energy w ostatniej chwili wycofała się z uczestnictwa w wystawie z powodu zmiany siedziby.

Nowe głośniki prezentował Rogers. Były to trzy modele klasy niższej i średniej. O wzmacniacach tej firmy napiszę dalej. Nową serię kolumn Sequence na pierwszy rzut oka nic nie różni od wcześniejszych kolumn. Faktycznie zasadnicza koncepcja jest bez zmian. Nadal są to bardzo płaskie kolumny wykorzystujące konwencjonalne głośniki. Można je zawiesić na ścianie na specjalnym zaczepie, bądź ustawić na podłodze.

Wbrew zapowiedziom drukowanym w ulotkach reklamujących wystawę, Monitor Audio nie zaprezentowało kolumn Studio 60. Były za to Studio 100. Jest to nowy model flagowy tej firmy. Oprócz głośnika niskośredniotonowego i wysokotonowego, które znamy ze Studio 20SE, wykorzystano w nim też nowy głośnik basowy. Jest to 10-calowa konstrukcja i oczywiście ma metalową membranę. Głośnik basowy Studio 100 pracuje w oddzielnej obudowie, skrzynka jest zamknięta. Co do Studio 60, to spodziewane są one już niedługo. Model ten będzie kosztował około 5.000-6.000 funtów i zastosowany w nim będzie nowy głośnik niskośredniotonowy. Pod względem materiałowym nie różni się on wiele od konstrukcji, które już znamy. Jednak dzięki opracowaniu lepszego profilu membrany i zawieszenia, częstotliwość pierwszego rezonansu będzie się znajdowała już powyżej 8 kHz. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że dotychczas wartość ta wynosiła poniżej 7 kHz to widać postęp. Głośniki Monitor Audio mają też szansę na zdobycie większej popularności. Norweski Seas uzyskał prawo do licencyjnej produkcji głośników MA. Porozumienie to nie obejmuje jednak najnowszych konstrukcji firmy z Cambridge.

Keswick Audio Research nie jest jeszcze zbyt szeroko znaną firmą, ale w stosunkowo krótkim czasie od swego powstania wprowadziła już na rynek kilka nieźle przyjętych modeli i chyba warto będzie śledzić jej rozwój. Na wrześniowej wystawie nie prezentowano żadnej nowości. Moją uwagę przyciągnął model Amber, będący w produkcji od kilku miesięcy. Oprócz głośnika wysokotonowego z jedwabną kopułką, ma on również parę interesujących głośników niskośredniotonowych. Zastosowano w nich metalowe membrany. Pod firmową nazwą Cermalloy kryje się stop oparty głównie na magnezie. Dodatkowo koncentryczne przetłoczenia membrany mają pomagać w redukcji rezonansu powstającego na wysokich częstotliwościach w wyniku łamania się membrany.

Można było posłuchać sporo kolumn ProAc. Response 3 wykorzystywano do ekspozycji wzmaciaczy Tube Technology. Response 2s też wykorzystywał jeden z innych wystawców. Natomiast Studio 150 grały na stanowisku firmowym na przemian z nowymi Response 2,5. Szkoda, że w odsłuchu przeszkadzały hałasy z drugiej strony korytarza (Wilson Audio WITT z dużą głośnością) bo dźwięk wydawał się być interesujący. Co ciekawe, w części nowych kolumn zastosowano zwykłe obudowy bass-reflex, bez charakterystycznych kanalików stanowiących akustyczną rezystancję tłumiącą rezonans obudowy z otworem.

Ciekawostką konstrukcyjną są głośniki opracowane przez firmę Aeon Acoustics. Membrana ma w nich konstrukcję dwuwarstowej kanapki z tworzywa (Styrene). Pomiędzy warstwami utworzone są kanaliki. Tworzą one zestaw koncentrycznie ułożonych gwiazdek. Zaletą takiej konstrukcji ma być to, że wraz ze zwiększaniem mocy, membrana usztywnia się pod wpływem rosnącego ciśnienia jakie na nią oddziaływuje.

SD Acoustics bez wielkiego rozgłosu, ale za to konsekwentnie, rozwija swą niewielką ilościowo gamę kolumn. Tworzą ją dwudrożny system na podstawki SD3R, trójdrożny podłogowy system SD5 i flagowy model SD1E z rozdzielonymi obudowami dla głośników basowych oraz pozostałych. Z produkcji wyszedł model Ribbon wykorzystujący dla odtwarzania wysokich i średnich częstotliwości głośniki wstęgowe. Zrezygnowano też z wykorzystywania głośnika wstęgowego w Visatona. Teraz we wszystkich wystawianych modelach znaleźć można było nowy głośnik wstęgowy własnej konstrukcji SD Acoustics. Nowinką w kolumnach jest też materiał obudowy pod nazwą PBM.

Doreen Bance należy do niewielkiej grupy kobiet projektujących sprzęt audio. Jej głośniki znane są pod nazwą Bandor. Bandor nie robi własnych kolumn, zaprezentowano natomiast szereg konstrukcji wykorzystujących głośniki tej firmy. Różnorodność konstrukcyjna i wzornicza była imponująca.

Brytyjskie wzmacniacze

Podobnie jak w przypadku kolumn, również wśród producentów elektroniki zabrakło wielu znanych marek. Nie było Audiolaba, Musical Fidelity, NAD.

CR Developments oprócz lampowców pokazała pierwsze wzmacniacze tranzystorowe. Były to dwie końcówki mocy z serii nazwanej Orpheus. Tańsza CR324 (500 GBP) i droższa CR325 (700 GBP). Mimo rozpoczęcia produkcji tranzystorowców, prawdziwą miłością konstruktorów pozostały lampowce, tak mi przynajmniej powiedziano.

Zaskakujące i imponujące zarazem (nie mówię o walorach odsłuchowych, bo do ich sprawdzenia nie było warunków) wzmacniacze wystawiła firma Alchemist Products. Dużą ciekawostką jest fakt, że przy ich projektowaniu uczestniczył Tim de Paravicini. Tim znany jest jako człowiek ekscentryczny i zarazem bardzo szanowany jako projektant wzmacniaczy lampowych. Jest to pierwszy znany mi przypadek kiedy współpracował on przy opracowywaniu konstrukcji tranzystorowych. Na urządzeniach znalazły się stosowne tabliczki z grawerowanym podpisem Tima. Podstawową ciekawostką dotyczącą wzmacniacza mocy jest zastosowanie pojedynczego (single-ended) stopnia końcowego na MOSFET'ach. Podobne rozwiązanie można też znaleźć w amerykańskich wzmacniaczach Nelsona Passa. Być może obserwujemy nową tendencję w konstrukcji wzmacniaczy tranzystorowych wysokiej klasy. Jeszcze trochę i stopnie przeciwsobne będą nieaudiofilskie.

Imponującej gamy wzmacniaczy dorobił się Chord. Charakterystycznym wyróżnikiem konstrukcyjnym jest stosowanie zasilaczy impulsowych. Szczytowym modelem jest The Integrated (Ł 14.000). Nazwa jest tu trochę zwodnicza bo zintegrowany wzmacniacz to połączenie przedwzmacniacza z końcówką mocy we wspólnym stelarzu. Chord rozwija też swoją gamę kolumn. Są one oparte na głośnikach Dynaudio. Ich projektantem jest Graham Whitehead, eks BBC. Jego konstrukcją są monitory LS5/12 powstałe jeszcze gdy istniał dział badań i rozwoju BBC (Chord również posiada licencję na wytwarzanie tych kolumn). Subwoofery do nich jak i nowe modele prezentowane były we wrześniu w Londynie. Mamy tu kolejny przypadek, kiedy ludzie z działu badawczego BBC przechodzą do przemysłu. Chord ma już w tej chwili całkiem poważną ofertę kolumn.

Wzmacniacze firmy Chimera można nadal zaliczać do nowości, firma wystartowała całkiem niedawno. Zamiast opisu samych urządzeń chciałbym przytoczyć krótką historyjkę dotyczącą tego producenta. Otóż kilka miesięcy przed wystawą ukazała się recenzja wzmacniacza tej firmy. W tekście skrytykowano nieudaną konstrukcję regulatora głośności zrealizowanego zresztą w nietypowy sposób. Jak dowiedziałem się od wystawcy, uwagi recenzenta zostały wzięte pod uwagę i dokonano poprawek konstrukcyjnych. Myślę, że warto zwracać uwagę na takie fakty. Jak widać przy odpowiednim poziomie profesjonalizmu, kultury osobistej i samokrytycyzmu obu stron krytyczne recenzje prowadzą do poprawy jakości sprzętu. Wcale nie trzeba się zaraz obrażać. Polecam ten fakt uwadze wszystkich osób zajmujących się zawodowo sprzętem hi-fi.

Zaskoczeniem była dla mnie obecność firmy Focusrite. Nazwa ta jest bardzo dobrze znana, ale na rynku profesjonalnym. Motywem do wejścia na rynek amatorski było ponoć zainteresowanie ze strony profesjonalistów użytkujących sprzęt Focusrite w studiach. Po prostu tak im się podobał, że chcieli używać tego samego w domu. Wygląd sprzętu zupełnie nie przypominał manier studyjnych, a to z uwagi na jaskrawo czerwone obudowy. Wystawiano analogowy korektor Red 2 (2950 GBP), przedwzmacniacz Red 4 (2950 GBP) i 250-watowy wzmacniacz mocy Red 5 (2450 GBP). Według Focusrite'a lista typowych różnic pomiędzy sprzętem amatorskim a sprzetem profesjonalnym, to zarazem lista zalet wartych spopularyzowania w użytku domowym. Wszystkie komponenty pracują więc w trybie symetrycznym, z poziomami typowymi dla warunków studyjnych (tzn. wyższymi niż w sprzęcie domowym), parametry użytych elementów są przyjmowane z zapasem, stosowane są wejścia transformatorowe.

Wzmacniacze Rogersa, które były opisane w reportażu z ubiegłorocznej Ramady w ostateczności skończyły swój żywot na wystawowej prezentacji. Teraz znowu przedstawiono prototypy. Były to dwie konstrukcje lampowe o oznaczeniach E20a i E40a. Zapewniano mnie, że tym razem już na pewno wejdą one do produkcji i nie skończy się tak jak to było poprzednio. Nauczeni ubiegłorocznym doświadczeniem chyba jednak poczekamy, aż faktycznie pojawią sie one w sklepach. Przy okazji uzyskałem dokładne wyjaśnienie sprawy powiązań Rogersa i Onixa. Swego czasu szef Rogersa był współwłaścicielem Onixa, ale po sprzedaży udziałów nie ma już żadnego związku między tymi markami.

Dość dużą i imponującą ekspozycję wystawiła też firma NVA. Sporo było wzmacniaczy LFD używanych do kilku demonstracji. Wbrew utartej opini o brzydocie i słabej stylistyce brytyjskiego sprzętu, Shearne Audio stara się zapewnić dobre wrażenia estetyczne, choć jak sądzę według standardów kontynentalnej Europy wzmacniacze tej firmy można co najwyżej uznać za przedstawicieli szkoły skromnej elegancji.

Brytyjska młodzież

Angielskie hi-fi to nie tylko starzy wyjadacze znani na wszystkich kontynentach. Wystawiało się kilka firm założonych przez młodych ludzi, którzy zupełnie niedawno ukończyli studia, wyglądali jak znajomi mojej 10 lat młodszej kuzynki i zdecydowali się wejść na rynek ze swymi amatorskimi konstrukcjami.

Mimo podobieństwa nazwy, Silver Note nie ma związku z Audio Note, choć obecny na stoisku konstruktor wypowiadał się o Audio Note bardzo pochlebnie i sam używa wzmacniacza tej firmy. Produkcja Silver Note jest dość zdywersyfikowana. Część komercyjna to wzmacniacze do samochodów. Natomiast część poważna to kolumny i kable. Oczywiście srebro jest intensywnie wykorzystywane do okablowania wewnętrznego i w kablach, tak więc nazwa firmy nie kłamie.

AES to skrót, który znają chyba wszyscy nasi czytelnicy. Co rok zamieszczamy reportaże z europejskich konwencji tego stowarzyszenia grupującego profesjonalistów z branży audio. AES UK to młoda firma produkująca wzmaciacze i akcesoria. Jak dotąd najlepiej sprzedającym się produktem jest Little Mead (240 GBP), filtr sieciowy wykorzystujący rozwiązania techniczne chronione patentem.

Inna nowość to wzmacniacz Sonneteer. Model Campion (500 GBP) to wzmacniacz zintegrowany, a Campion Power (430 GBP) to wersja okrojona do samej końcówki mocy. Wzmacniacz zintegrowany miał możliwość pracy w dwóch trybach, z aktywnym bądź pasywnym przedwzmacniaczem. Firma powstała podobno tylko dlatego, że przyjaciel konstruktora bez wiedzy właściciela pożyczył pierwszy egzemplarz i zademonstrował go w tajemnicy kilku osobom. Reakcje były pozytywne i zapadła decyzja by rozpocząć działalność komercyjną.

Dla potencjalnych założycieli nowych firm audio w Polsce mam jedną obserwację praktyczną. W Anglii modne jest zakładanie firm przez dwuosobowe grupy w składzie inżynier + specjalista od marketingu.

Kolumny amerykańskie

Jak zwykle sporo amerykańskiego high-endu wystawiano w pokojach Absolute Sounds - największego wystawcy na Ramadzie. Ten importer wypracował sobie na rynku brytyjskim wiodącą pozycję w dziedzinie sprzętu ekskluzywnego i drogiego.

Podobnie jak i we Frankfurcie można było posłuchać Wilson Audio WITT (czyli Wilson Integrated Transducer Technology). Wilson Audio nadal wykorzystuje intensywnie głośniki Focala (bas i wysokie tony). Tym razem miałem lepszą pozycję do odsłuchu niż w Niemczech, a to dlatego, że w pokoju było pustawo (być może to prawda, że Anglicy nie lubią dużych kolumn z rozciągniętym basem). Za to wrażenia były bardziej mieszane. Niewątpliwie są to bardzo dobre kolumny i londyńska demonstracja też pozwalała to stwierdzić. Jednak ogólnie wydawało mi się, że brzmienie było trochę zbyt efekciarskie, nawet zbyt ostre.

Na wystawie był też polski akcent. W kanadyjskich kolumnach Totem Mite (Ł 495) zastosowano głośniki Tonsilu. Zestawienie wysokiej ceny kolumny ze skromną wartością głośników było dla mnie szokujące. Jednak odsłuchowa demonstracja dała dowód, że z tak niepozornych głośników dało się wycisnąć zaskakująco dobre brzmienie. Niewątpliwie pomogła też sensowna organizacja demonstracji. Ustawienie przypominało nieco sposób w jaki wykorzystuje się w warunkach studyjnych monitory bliskiego pola. W pokoju rozstawiono tylko trzy krzesła dla słuchaczy. Dokładna lokalizacja, duża dynamika i wyrazistość transjentów mogły zaimponować. Mam nadzieję, że Tonsil równie skutecznie wykorzysta swoje głośniki w przyszłych modelach. Te same zalety brzmieniowe, ale w jeszcze większym stopniu, prezentowały droższe kolumny producenta. Przy okazji można się też było przekonać o bardzo dobrej jakości nagrań firmowanych przez Audioquesta, znanego przede wszystkim z produkcji kabli.

Brentworth Sound Lab należą do nielicznej grupy kolumn bez zwrotnicy. 6,5-calowe głośniki pokrywają całe pasmo akustyczne. Według ogólnikowego opisu jest to możliwe dzięki połączeniu niskiej masy oraz wysokiej sztywności membrany, a także specjalnej konstrukcji obudowy. Na niskich częstotliwościach wspomaga ona obciążanie głośnika, a na wysokich nie, zapewniając mu swobodę ruchu. Do tego kolumny są jeszcze bardzo efektywne i bez problemu mogą pracować z triodowymi wzmacniaczami niskiej mocy.

Reszta Europy

Włosi dorobili się grupki całkiem dobrych producentów. Na wystawie można było zobaczyć kolumny Sonus Faber i UKD, wzmacniacze Monrio, Musical Technology, Pathos i Unison Research.

Musical Technology prezentowało gamę przedwzmacniaczy lampowych (od 1.428.000 do 5.474.000 lirów), hybrydowych końcówek mocy (od 3.570.000 do 6.664.000 lirów) i tranzystorowych wzmacniaczy mocy na MOSFETach (1.249.000 do 1.547.000 lirów). Produkty te miały dobre recenzje w prasie włoskiej.

Niczego nowego nie znalazłem w ofercie Sonus Fabera, którego kolumny były w pokojach Absolute Sounds. Wiadomo jednak, że do produkcji wchodzi Concertina. Jest to najtańszy model tego producenta. Ramada odbyła się jednak zbyt wcześnie by można na niej zaprezentować te kolumny.

Natomiast UKD pokazywało dwa modele, których produkcja rozpoczęła się niedawno. Zarówno Callas Gold jak i Divina to kolumny dwudrożne. Mają piękne obudowy z litego drewna.

Włoski Pathos to firma bardzo młoda, założona w ubiegłym roku. Ludzie ją tworzący nie są jednak nowicjuszami i mają za sobą kariery zawodowe bądź to w handlu, bądź w projektowaniu elektroniki. Choć w obecnych czasach jest o to coraz trudniej, wzmacniacze są faktycznie oryginalne pod względem technicznym i mają też oryginalne wzornictwo.

Kilka znanych - a w niektórych przypadkach również całkiem sporych - firm zaprezentowało sie na Ramadzie bardzo skromnie. Wyglądało to trochę tak jakby wystawcy sami nie wierzyli, że ich produkty mogą się przebić na brytyjskim rynku. Znaczący na swoich rodzimych rynkach producenci jak Cabasse (Francja), Burmester, I.Q (Niemcy) zorganizowali mało interesjące demonstracje i frekwencja zwiedzających też była znikoma. Kontrast z imponującymi ekspozycjami, które te firmy zorganizowały w czasie wystaw odbywających się w ich własnych krajach był zasadniczy.

Skromnie prezentowano też produkty Klimo (niemieckie wzmacniacze lampowe), Greenwall (kolumny tubowe z Niemiec). Lepiej i bogaciej było za to na stanowisku francuskiej firmy Kora, gdzie było kilka ambitnych wzmacniaczy lampowych i kolumn.

Generalnie sprzęt z dużych Państw europejskich był prezentowany dość ubogo. Chyba rynek brytyjski jest zbyt mały (wiem, że dla Polaków to brzmi dziwnie, ale pamiętajmy, że przy tego typu ocenach punkty odniesienia mogą być różne) i zbyt mocno zapełniony przez silny przemysł miejscowy by osiągnąć na nim sukcesy handlowe. Stąd liczący się producenci z Niemiec czy Francji w Wielkiej Brytanii ani się za bardzo nie starają, ani nie odnoszą sukcesów.

Electrocompaniet z Norwegii znamy od wielu już lat z produkcji wzmacniaczy. Od niedawna firma ta zajmuje się też produkcją kolumn. Prezentowano dwa modele, oba dwudrożne, oba w konfiguracji pseudo d'Appolito (tylko układ głośników był symetryczny, zwrotnice nie były zgodne z teorią), mniejsze do pracy na podstawkach i większe podłogowe. Oprócz dobrej jakości wykonania obudów z naturalnego drewna nic szczególnego w ich wyglądzie nie daje się zauważyć. Natomiast według informacji uzyskanych od wystawcy mają one nowatorskie rozwiązania konstrukcyjne. Ogólnie mówiąc chodzi o wytłumienie promieniowanej do obudowy energii w zakresie niskich częstotliwości. Jak wiadomo tłumienie niskich częstotliwości jest zadaniem trudnym, co szczególnie dotkliwie odczuwa się przy projektowniu akustyki wnętrz. W kolumnach Electrocompaniet stosuje się konwencjonalne materiały tłumiące oraz dodatkowe ustroje zamieniające drgania o niższych częstotliwościach na drgania o częstotliwościach wyższych, a więc lepiej pochłaniane. Jak działają te ustroje i jaką mają postać niestety mi nie powiedziano. Natomiast podobno eksperymentalnie sprawdzono ich działanie. Przede wszystkim dają one różnicę brzmieniową i udało się też ponoć stwierdzić zamianę energii akustycznej na ciepło w materiale tłumiącym. Trochę dziwnie czuję się pisząc o czymś co opisano mi tak ogólnikowo, wiarygodność tych informacji pozostaje sprawą producenta.

Znowu można było oglądać duńskie produkty Densena i Audio Magic, o których pisał Dariusz Słoboda w reportażu z ub. roku, ale tu nie było żadnych nowości. Kolejną firmą z Danii jest Bow Technolgies. Założona została przez Bo Christensena, który projektował wcześniej wzmacniacze dla innych marek. W Londynie pokazano tylko jeden produkt, wzmacniacz zintegrowany (2700 GBP). Jeśli gra choć w połowie tak dobrze jak wygląda, to zapewne odniesie sukces. Duńczycy ożywili się w ostatnich latach i coraz silniej akcentują swą obecność na rynkach światowych.

Znikome było zainteresowanie ascetyczną demonstracją harmana/kardona. Duńska placówka badawcza należąca do tego producenta opracowała wamacniacz tzw. klasy D, czyli impulsowy. Na wystawie przedstawiono prototyp. Żadne szczegóły dotyczące produkcji na rynek, czy też ceny nie były jeszcze znane. Wzmacniacz pobierał sygnał cyfrowy bezpośrednio z wyjścia koncentrycznego odtwarzacza CD. Sygnał cyfrowy jest poddawany obróbce wstępnej, wykonuje się ośmiokrotne nadpróbkowanie i kształtowanie szumu, zamienia się sygnał PCM na PWM. Potem jest już przełącznik taktowany z częstotliwością 352,8 kHz i wyjściowy filtr Bessela, czwartego rzedu. Ogólnie rozwiązania techniczne były tu podobne jak we wzmacniaczu Spectron, który mieliśmy okazję swego czasu w skrócie przedstawić.

Pierwszy raz zetknąłem się ze sprzętem belgijskim. Harvey Electronics produkuje pięć modeli kolumn i sporą gamę lampowych przedwzmacniaczy. Najważniejsze cechy kolumn to głośniki z metalowymi membranami i obudowy typu linia transmisyjna.

Grecja też nie jest postrzegana jako producent sprzętu audio. Zaś jak się okazuje jest tam silne środowisko akustyków reprezentujących wysoki poziom wiedzy technicznej. Niewątpliwie ciekawe konstrukcje to panelowe głośniki Analysis. W sumie są trzy modele: omikron (2495 GBP), epsilon (3495 GBP) i omega (4495 GBP). Stosują one szereg zaawansowanych rozwiązań technicznych. Zawieszenie membrany ma zmienną podatność, zachowuje swe własności w czasie. Silne magnesy zapewniają dobrą efektywność, a nowoczesny materiał membrany jest trwały odporny na wysokie temperatury i nie zmienia swych właściwości w czasie.

Reszta Świata

Brytyjska wystawa - brytyjski sprzęt. Takie skojarzenie nasuwa się samo. Oczywiście nikogo nie dziwi też obecność firm z USA, Francji, Japonii czy Niemiec, są to przecież duże kraje z rozwiniętą produkcją sprzętu hi-fi. Tymczasem Ramada jest dla wielu innych firm okazją wejścia na rynek brytyjski i zapewne europejski w ogóle. Hi-fi to nie tylko duże, wysoko uprzemysłowione kraje. Zadziwiające jest jak wiele dzieje się w innych krajach, o których mało wiemy.

Czy ktokolwiek z Państwa słyszał o firmie Tecnaco? Być może tak, pod warunkiem, że spędziliście ostatnie wakacje w Argentynie. Tecnaco jest ponoć jedynym większym producentem sprzętu audio w tym kraju, oprócz tego jest tam jeszcze kilka bardzo małych firm. Co ciekawe Tecnaco nie tylko robi kolumny, ale samodzielnie produkuje też niektóre ze swoich głośników.

Egzotyką może być dla nas produkt z Indii. Znalazł się i taki w postaci kolumn Cadence ES (3500 GBP). Ich zaprojektowanie zajęło ponoć aż siedem lat. Są to zestawy hybrydowe. Poniżej częstotliwości 950 Hz pracuje normalny głośnik dynamiczny, a powyżej szeroki elektrostatyczny panel wystający poza boki skrzynki.

To że hi-fi produkuje się w Australii nie jest zaskakujące. Można było znaleźć kilka firm z antypodów, jak choćby kolumny Note Perfect i Osborn, czy wzmacniacze Music Lab.

Kable i akcesoria

W kablach ogólnie to co zawsze. W tej dziedzinie trudniej o nowinki konstrukcyjne. Dużo było amerykańskich produktów w rodzaju MIT, Transparent Audio, XLO, sporo rodzimej produkcji brytyjskiej. W przypadku Wyspiarzy często obserwuje się skłonność producentów elektroniki do produkcji własnych kabli. Dla przykładu można podać DPA, LFD, Naima. Lista jest dużo dłuższa. Jedyną ciekawostką dużego kalibru była informacja o nowej generacji kabli węglowych. Szczegóły znajdą Państwo w wywiadzie z A.J. van den Hulem.

Dla osób, które w sprzęcie audio cenią sobie głównie nowoczesny wygląd polecam stoliki na sprzęt i płyty firmy LiKo Design.

Domowe kino

Domowego kina nie uniknie się już na żadnej wystawie, nawet specjalizowanej i nastawionej na high-endowy sprzęt hi-fi. Na szczęście tym razem wystawcy nie męczyli odwiedzających zbyt mocno i ilość prezentacj AV była skromna.

W bocznej części dużego pokoju Monitor Audio wystawiony był średniej klasy system z nowymi głośnikami tej firmy. Kolumny Martin Logan tym razem posłużyły do demonstracji domowego kina w wersji high endowej. W skromniejszych warunkach lokalowych można było posłuchać i zobaczyć filmy przy pomocy elektroniki Arcama (Xeta + 3 końcówki 290P) i kolumn KEF'a (Reference 4 jako głośniki przednie).

Najciekawsza była demonstracja nagrań zakodowanych w Dolby AC-3. Ten system zapisu to na rynku amatorskim nadal rzadko spotykana nowość. Drogi zestaw, zawierający m.in. kolumny Mirage i procesor EAD, dla mnie nie różnił się szczególnie od innych prezentacji domowego kina. Według opinii obsługi demonstracji postęp w stosunku do Dolby Pro Logic jest ponoć wyraźny.

Wyraźny postęp nastapił w zakresie wzbogacania repertuaru do demonstracji audiowizualnych, okazało się, że można do tych celów użyć filmów bez udziału Arnolda Schwarzenegerra, Sylwestra (czyli Sylwii lub Sly) Stallone czy Harrisona Forda. Wyeksploatowany do cna Terminator 2 ustąpił pola nowszym produkcjom jak Speed, Stargate czy Prawdziwe Kłamstwa (jednak znowu Schwarzenneger). Nadal ulubionym materiałem dźwiękowym są jednak wybuchy, upadki i co głośniejsze środki transportu. To nie jest audio, to jest domowe kino.

Piszę o tym wszystkim z obowiązku, a nie dlatego by coś mnie zainteresowało. Kilka kolejnych demonstracji, to (dla mnie) kilka następnych dowodów na to, że domowe kino jest zjawiskiem komercyjnym i w swej obecnej postaci nie ma wartości dla osób poważnie traktujących dźwięk. Mój pogląd na sprawę domowego kina streszcza się w tym, że nie widzę ze strony firm produkujących tego typu sprzęt i tego typu nagrania żadnych wysiłków zmierzających do podnoszenia wierności odtwarzania tak jak ją się zwykle rozumie w poważnym hi-fi. Nie widać chęci do skopiowania wrażenia doświadczanego w rzeczywistym świecie. Zamiast tego produkuje się efekty mające epatować widza. Z domowego kina najbardziej podoba mi się tylko duży obraz, ale i w tym punkcie można mieć zastrzeżenia do jakości.

Podsumowanie

Choć Ramada nie jest gigantem, spośrod znanych mi europejskich imprez jest jednak najciekawsza. Średni poziom ekspozycji był lepszy niż na paryskim Salon Hi-Fi czy High End we Frankfurcie. Cechą charakterystyczną jest dobra komunikatywność wystawców. Łatwiej niż w przypadku firm francuskich czy niemieckich można było zdobyć dokładniejsze informacje o samym sprzęcie i jego konstrukcji, czy o poglądach konstruktorów na różne aspekty techniczne.

Generalizacje są zawsze niebezpieczne, ale jestem przekonany, że bez obaw o popełnienie błędu można wymienić pewne różnice pomiędzy rynkiem angielskim a niemieckim. Z jednej strony Brytyjczycy prezentują mniej udziwnień, chodzi mi w równym stopniu o rozwiązania techniczne jak i wzornicze. W ramach konwencjonalnych technologii prezentują jednak większe zróżnicowanie.

W trakcie kilkugodzinnego spaceru po mieście zaszedłem też pod Royal Albert Hall, gdzie odbywały się właśnie słynne Proms. Przy wejściu krążyło kilku panów, jak się okazało, odsprzedających bilety po cenach wyższych niż w kasie. Jeden z nich podszedł i z manierami właściwymi dla angielskiego gentlemana grzecznie spytał czy nie zechciał bym kupić biletów na dzisiejszy koncert. Może wynika z tego, że jakość sprzetu audio jest współbieżna z kulturą zachowania koników? Ciekaw jestem co na taką "teorię" powiedziałby znany z oryginalnych przemyśleń Ross Walker, którego produktów na wystawie niestety nie było. (GS)

Jeśli mają Państwo uwagi dotyczące tej strony lub zauważyliście na niej błędy, dajcie nam znać.
Aby przekazać swoje uwagi do redakcji proszę
Copyright © 1991-2024 Magazyn Hi-Fi, Gdynia, Poland
logo hifi.pl