Uwaga!

Trwają prace techniczne na witrynie hifi.pl. Dopóki widoczny będzie niniejszy komunikat prosimy:
- nie zamieszczać ogłoszeń na giełdzie
- nie wykonywać żadnych innych czynności związanych z ogłoszeniami

Przewidujemy, że czas trwania prac nie przekroczy 20 minut. W tym czasie można normalnie korzystać z treści zamieszczonych na hifi.pl.

Kiedy niniejszy komunikat zniknie możliwe będzie korzystanie z wszystkich funkcji witryny.

Przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z prowadzony prac.

Start Pomoc Kontakt Reklama O nas Zaloguj Rejestracja

Witryna hifi.pl wykorzystuje ciasteczka (cookies). Proszę kliknąć aby uzyskać więcej informacji.

Yamaha AX-492


recenzja pierwotnie opublikowana w Magazynie Hi-Fi 2/98
Wymiary: 435,151,391 mm
Moc: 85/8, 120/4
Cena (9/1998): 1.345 zł
Zestaw testowy 1: Audiomeca Mephisto, Meridian 566, JM Lab Point Source 5.1
Zestaw testowy 2: Audiomeca Mephisto, Meridian 566, zestawy samodzielnie skonstruowane z głośników Scan-Speak Revelator i 18W8545
Testowano w grupie wraz z: JVC AX-V5, Musical Fidelity E1, Pioneer A-405R, Pro-ject 7, Yamaha AX-492

Wzmacniacz AX-492 to jeden z najtańszych modeli firmy Yamaha. Pod względem technicznym może się jednak poszczycić całkiem dobrymi osiągami. Spora moc, współczynnik tłumienia (damping factor) powyżej 240 dla obciążenia 8-omowego. Także wyposażenie jest całkiem bogate. Jest komplet typowych regulatorów barwy: tony niskie, wysokie i kontur. Działanie konturu jest regulowane pokrętłem. Wzmacniacz ma też regulację równowagi kanałów i osobny przełącznik źródeł do nagrywania. Wszystkie wymienione wyżej regulatory i selektory są umieszczone za uchylną klapką i w codziennym użytkowaniu mogą pozostawać niewidoczne. Natomiast widoczne pozostają pozostałe gałki i przełączniki: włącznik sieciowy, selektor źródeł do odsłuchu, dwa przyciski direct, przyciski odłączające głośniki i regulator głośności. Przy pomocy przycisków direct można uprościć drogę sygnału - pomijane są układy regulatorów barwy.

Pilot pozwala obsługiwać wzmacniacz w podstawowym zakresie, włączać go i wyłączać, zmieniać źródła i poziom głośności. W podstawowym zakresie można też sterować pracą innych urządzeń audio - magnetofonu, tunera odtwarzacza CD.

Yamaha wewnątrz przypomina inne produkty japońskie (w tym przypadku bardziej JVC) - w środku znajduje się duża ilość małych płytek połączonych z płytką główną za pomocą specjalnych gniazd lub taśm.

Płytka z regulatorami na przedniej ściance oddzielona jest od reszty układu blachą. Napięcie zasilające jest filtrowane przez dwa kondensatory Elna for Audio o pojemności 8.200 µF. Transformator jest bardzo podobny do zastosowanego w JVC włącznie z miedzianą blachą otaczającą karkas. Z góry do transformatora przyklejona jest sztywna gąbka której zadaniem jest zapewne tłumienie drgań mechanicznych.

Stopnie wyjściowe oparte są na tranzystorach, oprócz tego znajduje się kilka scalaków m.in. sterujący Yamahy. Potencjometr głośności oraz selektor źródeł nagrywania pochodzi od Alpsa. Charakterystyczną cechą jest bardzo duża liczba zwór na płytkach oraz przewodów (taśm i kabli). W niektórych miejscach zwory biegną w dwóch warstwach, jedna nad drugą.

Na tylnej ściance znajdują się nie złocone gniazda Cinch: trzy wejścia liniowe, wejścia/wyjścia dla dwóch magnetofonów oraz wejście gramofonowe. Zamontowano dwa komplety gniazd głośnikowych, również nie złoconych. Pozwalają one dołączyć gołe przewody, a z dużym trudem udało się także zastosować wtyki typu bananowe. Na marginesie warto zwrócić uwagę na absurdalność regulacji prawnych związanych z certyfikatem CE. Wiele gniazd starszej konstrukcji adaptowano do współczesnych wymogów poprzez zaślepienie ich plastikowymi kołkami, które są potem usuwane przez użytkowników. Natomiast w praktyce każde gniazdo przystosowane do gołych przewodów o większej średnicy będzie też w stanie przyjąć wtyk bananowy, tyle, że włożony w nieprawidłowy sposób, prostopadle do trzpienia gniazda. Czy zwiększyło to bezpieczeństwo? Zapasy starych terminali powinny się chyba powoli wyczerpywać. Zobaczymy jak rozwinie się sytuacja na rynku. (GS)

Opinia 1
Yamaha zawsze kojarzy mi się z solidną firmą, produkuje praktycznie każdego typu sprzęt muzyczny, może zatem czerpać z rozlicznych doświadczeń. Słuchając prezentowanego wzmacniacza odniosłem właśnie wrażenie, że konstruktor znał się na rzeczy, osiągnął dobre wyniki techniczne, ale to było chyba jego jedynym celem. Trochę przypomina mi to charakterem brzmienia recenzowane również w tym numerze kolumny Maestro 130. Zarówno kolumnom jak i wzmacniaczowi nie da się zarzucić jakichś rażących błędów, większych nierównomierności charakterystyki. Główne atuty AX-492, a właściwie jedyne atuty, to równomierna charakterystyka, brak większych podbarwień - ogólna czystość brzmienia, oraz całkiem przekonywająca dynamika. Mimo tych wydawało by się solidnych podstaw dla dobrego wzmacniacza, brzmienie AX-492 jest nieciekawe. Barwy w każdym zakresie są wyjątkowo ubogie i szare, bez finezji i muzykalności. Praktycznie w każdym przedziale częstotliwości brzmienie jest jednostajne i mało angażujące. Wysokie, średnie: instrumenty w tych przedziałach są mało naturalne, obcowanie z żywym akustycznym przekazem wybitnie mało przekonywające. Fortepian ma jedynie niewielkie nieczystości, lekko wyeksponowany zakres górnej średnicy, ale jego brzmienie pozbawione zostało uczucia czy choćby odrobiny emocji. Barwy głosów wokalistów wyjątkowo jednorodne, głosy w chórkach zlewają się wraz z solistą. Bas dobrze pasuje do reszty brzmienia, jest równy i zwarty, brak mu nasycenia, pod względem ilości - akurat. Taki typ prezentacji dołu dobrze sprawdza się w przypadku odtwarzania stopy jest szybka i dynamiczna, niestety gorzej jeśli chodzi np. o kontrabas czy gitarę basową. Zmiany barwy są wyjątkowo niewielkie, muzykalność, namacalność tego tu nie usłyszymy.

Dynamicznie bas nie wzbudza większych zastrzeżeń, co prawda mógłby być szybszy ale nie stanowi to większego problemu. Bardzo pozytywnie wypadały duże głośne nagrania jak "Funny" Millera, czy "Olimpic famfare" Williamsa. Mniejsze akustyczne utwory, wymagające bardziej dynamiki w zakresie mikro były już mniej przekonywające, brakowało im życia i obecności.

Wzmacniacz generuje sporą ilość szczegółów, niestety raczej bezużytecznych, zacierają przejrzystość pierwszych planów, a tylnie plany wcale nie zyskują na obecności. Źródła są zogniskowane głównie z przodu sceny, poczucie głębi jest bardzo przeciętne, właściwie poniżej przeciętnej. Na scenie jest dużo dźwięków które bardziej stanowią jednolitą całość, brak tu wydzielonych pudeł instrumentów, praktycznie są ich same dźwięki bez wibracji i powietrza. Śledzenie przemieszczania się instrumentów czy głosów na scenie jest praktycznie niemożliwe. Akustyka pomieszczeń a nawet sam przybliżony wymiar ich objętości są chyba najgorzej określone w całym teście.

AX-492 prezentuje raczej jasne i czyste brzmienie, w dźwięku nie ma jednak naturalnej obecności, brak namacalności instrumentów akustycznych i pomieszczeń, przekaz jest wyjątkowo beznamiętny. Wzmacniacz najlepiej sobie radzi z odtwarzanie muzyki ostrzejszej i dynamiczniejszej, pewnie wśród miłośników grona takiego właśnie brzmienia pojawią się potencjalni nabywcy. Nie odmawiam temu urządzeniu cech pozytywnych, ale wyjątkowo mi nie przypadło do gustu. (JD)

Opinia 2
Podczas przesłuchania wielu płyt, wzmacniacz zawsze prezentował podobne brzmienie - dość matowe i ciemne. Drugi rys charakteru to ograniczenie dynamiki, co jest o tyle zaskakujące, że duża moc była zauważalna.

Niższy bas nie wyróżnia się niczym szczególnym w testowanej tym razem grupie, ale trzeba odnotować sporą poprawność tego zakresu. Podstawowe wymogi zostały spełnione - jest niezgorsze wypełnienie, ale bez przesadnej obfitości, jest też ogólna kontrola. Zdaniem Radka wyższy bas był trochę nazbyt mruczący i zbyt wolny. Też miałem drobne zastrzeżenia, ale jednak moja ocena była w tej materii łagodniejsza. Odniosłem wrażenie, że jest w dźwięku lekkie zmiękczenie, jakby basowy bęben był pokryty cienką warstwą filcu. Trochę zbyt miękkie było też szarpnięcie struny gitary basowej, nie określiłbym jednak basu jako powolnego.

Średnica wydaje się być równa i nieco wycofana, wzmacniacz nie jest w stanie podrażnić ucha. Radek podsumował, że wokale brzmią gładko i ciepło, ale narzekał też na brak wielobarwności i agresji gitar elektrycznych. Odebrałem to bardzo podobnie. Zbyt mało dźwięczny był fortepian. Pewnie to dziwnie zabrzmi, ale nawet syntezator wydawał się być zbyt skromnie wybarwiony.

O ile uśpienie środka może sprawiać miłe wrażenie, to w połączeniu z matową i "szarą" górą tworzy obraz nie tyle spokojny, co beznamiętny. W dźwięku Yamahy brakowało wysycenia wysokich tonów, blachy były matowe, całość pozbawiona była detali, a odseparowanie źródeł za małe.

Wzmacniacz sprawił przeciętne wrażenie jak chodzi o dynamikę, choć jak już wspomniałem wcześniej, czuło się jego moc. Oprócz matowych barw, odczuwalny był też brak żywości, subiektywnie odbierałem to tak, jakby AX-492 reagował na skoki dynamiki z jakimś oporem. Dobre wyniki udało się uzyskać w pop-rockowych kawałkach gdzie po prostu potrzebny był głośny, czysty dźwięk - z tym Yamaha radzi sobie bez problemów. Natomiast nie udało się wykreować delikatnych niuansów dynamicznych w spokojniejszych nagraniach akustycznych, czy też gwałtownych skoków i drapieżności niektórych nagrań rockowych.

Radek dość pozytywnie ocenił głębię obrazu generowanego przez AX-492, ale nie był usatysfakcjonowany namacalnością instrumentów - podkreślił, że lepsze wyniki osiągnął Pioneer A-405. Co do braku namacalności to zgadzam się - trudno jest ją uzyskać bez przejrzystości powietrza i bez wytworzenia akustycznej otoczki instrumentów - a te efekty były bardzo oszczędnie zaznaczone. Natomiast głębia jednak mnie nie zadowoliła. W szczególności brakowało mi klarownej przestrzeni wokół instrumentów wysokotonowych. Szczotki które powinny być nieco w głębi, z towarzyszącym wybrzmieniem, były zbyt suche i za bardzo ciążyły ku kolumnom. Były też zbyt mało szczegółowe.

Właściwie nie mam zbyt wielu zastrzeżeń odnośnie zniekształceń brzmienia po przejściu przez AX-492. Jest to wzmacniacz, którego można słuchać długo i głośno bez uczucia zmęczenia. Jak zapewne zwrócili Państwo uwagę zastrzeżenia z naszej strony dotyczą właściwie wyłącznie braku pewnych składników przekazu - nie było natomiast drażniących dodatków czy zniekształceń. Ale moim zdaniem brakuje temu wzmacniaczowi charakteru i czegoś co przyciągnąć mogłoby uwagę słuchacza. W ogólnym odbiorze zabrakło... (no cóż, znowu użyję tego słowa) muzykalności. Poprawność nie zaowocowała tu przyjemnością odsłuchu. Może w innych kombinacjach sprzętowych uda się uzyskać lepszą muzykalność. Odwrotnie niż to było w przypadku Pro-jecta, tym razem dość przyzwoite części składowe nie stworzyły wciągającej całości. Nie podejmuję się jednak wyjaśnić czemu tak się stało. Właściwie brak charakteru to coś co zazwyczaj trzeba uznać za zaletę wzmacniacza, ale AX-492 spowodował, że muzyka była dla nas zbyt obojętna. (GS)

Jeśli mają Państwo uwagi dotyczące tej strony lub zauważyliście na niej błędy, dajcie nam znać.
Aby przekazać swoje uwagi do redakcji proszę
Copyright © 1991-2024 Magazyn Hi-Fi, Gdynia, Poland
logo hifi.pl