Uwaga!

Trwają prace techniczne na witrynie hifi.pl. Dopóki widoczny będzie niniejszy komunikat prosimy:
- nie zamieszczać ogłoszeń na giełdzie
- nie wykonywać żadnych innych czynności związanych z ogłoszeniami

Przewidujemy, że czas trwania prac nie przekroczy 20 minut. W tym czasie można normalnie korzystać z treści zamieszczonych na hifi.pl.

Kiedy niniejszy komunikat zniknie możliwe będzie korzystanie z wszystkich funkcji witryny.

Przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z prowadzony prac.

Start Pomoc Kontakt Reklama O nas Zaloguj Rejestracja

Witryna hifi.pl wykorzystuje ciasteczka (cookies). Proszę kliknąć aby uzyskać więcej informacji.

Yamaha AX-1090


recenzja pierwotnie opublikowana w Magazynie Hi-Fi 1/99
Wymiary: 435,171,448 mm
Moc: 145/8, 185/6
Cena (2/1999): 3.999 zł
Zestaw testowy 1: Sonneteer Byron, JM Lab Point Source 5.1, Zoller Design Metropolis Imagination
Zestaw testowy 2: Sonneteer Byron, zestawy samodzielnie skonstruowane z głośników Scan-Speak Revelator i 18W8545, Zoller Design Metropolis Imagination
Testowano w grupie wraz z: Ancient Audio Passiv/Triode Mono, Jeff Rowland Concentra, Marton Opusculum 1.1, Primare A30.1, Siemel TU10/TR20/TA20, Yamaha AX-1090

W czasach mojej pierwszej fascynacji sprzętem hi-fi - a było to pod koniec lat siedemdziesiątych - wzmacniacze takie jak AX-1090 budziły podziw u większości moich znajomych jak również i u mnie. Z zazdrością spoglądaliśmy na nielicznych wówczas posiadaczy co pokaźniejszych urządzeń Pioneer'a czy Sansui (ta firma cieszyła się wówczas dużo większym prestiżem i dużo większą popularnością niż obecnie). Okazały wzmacniacz znanej japońskiej firmy z wyśrubowanymi parametrami technicznymi był właśnie tym co rozpalało wyobraźnię początkującego audiofila. W międzyczasie świadomość klientów przeszła pewną ewolucję, jedna grupa poszła w kierunku bardziej masowych i tandetnych systemów wieżowych, a inni w stronę bardziej audiofilskich, skromniejszych pod względem parametrów i wyposażenia produktów przemysłu specjalistycznego. Co nie oznacza, że zaprzestano produkcji pokaźnych wzmacniaczy o imponujących parametrach technicznych. Tyle tylko, że teraz nie wydają się one najnowszą nowinką techniczną, lecz towarem dość konserwatywnym.

Jak dla mnie AX-1090 jest dobrym przykładem reprezentanta starej szkoły dużych, japońskich wzmacniaczy (tyle tylko, że nie ma już mody na obudowy z drapanego aluminium). Może się on poszczycić dobrymi parametrami technicznymi. Moc 145 watów na obciążeniu 8-omowym, 185W na 4 omach, moce dynamiczne na obciążeniach 8/6/4/2 omy są odpowiednio równe 220/290/360/460 watów. Współczynnik tłumienia równy 350. Wszystko to obiecuje zdolność wysterowania dowolnych niemal kolumn, tylko niektóre egzotyczne konstrukcyjnie i zarazem egzotycznie drogie kolumny potrzebują jeszcze mocniejszych i jeszcze elastyczniejszych wzmacniaczy. Lektura innych parametrów technicznych też przynosi podobne wnioski - zniekształcenia są liczone w tysięcznych częściach procenta, producent podaje solidne marginesy odstępu sygnału od szumu.

Do tego mamy oczywiście bogate wyposażenie. Podłączyć można gramofon (obsługiwane są zarówno wkładki MM jak i MC), trzy źródła o poziomie liniowym i aż trzy magnetofony. Najwidoczniej Yamaha widzi jeszcze na rynku grupę hobbystów-nagrywaczy, choć osobiście odnoszę wrażenie, że wśród audiofili zainteresowanie przegrywaniem nie jest zbyt duże, a poza tym jest ono coraz skuteczniej zaspokajana przez rejestratory cyfrowe. AX-1090 ma też wyjście przedwzmacniacza i wejście wzmacniacza mocy. Normalnie są one zwarte załączoną zworą, ale możliwe jest korzystanie z każdej części osobno. Większość regulatorów i przełączników znajduje się za uchylną klapką, zawsze widoczne pozostają następujące elementy: włącznik sieciowy, przełącznik 'pure direct', przełącznik źródeł i regulacja głośności. AX-1090 ma dwa regulatory barwy, można nie tylko zmienić ilość niskich czy wysokich tonów, ale również wybrać częstotliwość, od której zaczyna działać filtr. Dla niskich tonów do wyboru są częstotliwości 200 i 400 Hz a dla wysokich 2,5 i 5 kHz. Regulowany jest też kontur. Oprócz tego wyposażenie dodatkowe uzupełniają selektory wyjść głośnikowych, wyjście słuchawkowe, regulator równowagi kanałów, wybór źródeł do nagrywania i zmiana czułości wejścia gramofonowego, filtr subsonic i przełącznik mono-stereo. Wzmacniacz ma też nadajnik zdalnego sterowania. Na nadajniku zdublowano tylko ważniejsze funkcje, natomiast dodatkowo umieszczono na nim przycisk "mute" do ściszania o 20 dB.

W środku znajdziemy dość skomplikowany i rozbudowany układ. Znajduje się tam kilkanaście płytek drukowanych połączonych między sobą przeróżnymi sposobami - przez taśmy, indywidualne przewody lub gniazda połączeniowe. Podobnie jak w tańszym AX-492 i tu zastosowano duże ilości zworek na płytkach - także tym razem są one często umieszczane piętrowo. Wokół sekcji przedwzmacniacza znajduje się ekran. Biorąc pod uwagę pokaźną moc wzmacniacza pojemność kondensatorów w zasilaczu nie jest szczególnie duża, zastosowano parę kondensatorów 22.000 µF Elna for Audio. Tranzystory w stopniach wyjściowych są zdublowane. Do pokaźnej wagi wzmacniacza przyczynia się - co było do przewidzenia - okazały klasyczny transformator.

Opinia 1
W testach do poprzedniego numeru mieliśmy okazję słuchać tańszego krewniaka recenzowanego tu AX-1090. Jeśli pamiętacie Państwo tamtą recenzję, to praktycznie wiecie wszystko o brzmieniu proponowanym przez droższą Yamahę. Pomimo że postęp w stosunku do tańszego modelu jest niekwestionowany, to ogólny charakter się praktycznie nie zmienił. Głównymi atutami pozostał spory zakres dynamiki, zwartość i szybkość oraz stosunkowo równy nie narzucający się dźwięk. Słowo równy odnosi się tu do braku jaskrawych podbarwień oraz równomiernego nasycenia całego zakresu częstotliwości, co sprawia wrażenie obcowania z dźwiękiem niezniekształconym i stosunkowo poprawnym.

Balans tonalny jest ogólnie dobrze zrównoważony, głównym powodem do niezadowolenia może okazać się zbyt małe nasycenie barw. Przy nagraniach z większym instrumentarium, z szerokim zakresem częstotliwości można odnieść też wrażenie zbyt małej obecności niskich składowych. Yamaha jest w tym aspekcie mocno powściągliwa. Bas jest bardzo suchy i twardy. Wszelkie instrumenty strunowe grające niższymi składowymi, brzmią mało plastycznie i obecnie, trudno zachwycać się wirtuozeriom basistów w tym przypadku, chyba że oceniamy jedynie ich szybkość. W tym aspekcie AX-1090 należy do ścisłej czołówki, ale i z tego niewielki pożytek gdy musimy wydobywać bas z gęstwiny dźwięków. W trudnym nagraniu Ala Jarreau nie odnotowałem problemów z tempem, ale gitara basowa Millera była za mało mięsista i obecna, akcenty rytmiczne z powodu słabego nasycenia niskich składowych były słabiej zaznaczone.

Zakres średnicy również niczym nie zachwyca (może z wyjątkiem dobrego tempa), barwy są szarawe, słabo nasycone, brak im żywości. Gitary akustyczne w nagraniu "You Got Me" R. Pidgeon nie miały żeśkości i kolorytu, ani ich barwy, ani dynamika nie przekonywały. Podobnie w najwyższych rejestrach, może nie jest sterylnie ale jednak ubogo, instrumenty perkusyjne wybrzmiewają krócej i mniej soczyście. Dodatkowo najwyższy zakres został nieznacznie stłumiony co powoduje lekkie przyciemnienie i brak blasku.

Nagrania akustyczne wypadają przeciętnie, mimo że dźwięk stwarza wrażenie poprawności, to brak mu życia i witalności, jest zbyt szaro. We wszystkich nagraniach dominuje nieco ciemny - chłodny charakter.

Stosunkowo najlepiej wzmacniacz radzi sobie z nagraniami głośnymi, o wysokim poziomie dynamiki, choć Mikołaj zwrócił uwagę na ograniczeni gradacji dynamiki. Tym niemniej finałowe uderzenie orkiestry symfonicznej było wystarczająco przekonywujące, obdarzone sporym rozmachem i potęgą. Dobrze wypadało również nagranie "Funny" M.Millera, pomimo że bas ogólnie był szczupły to dzięki swojej zwartości i dynamice stopa miała sporo wykopu i ciśnienia. Głośne wybuchy nie powodowały również zachwiania równowagi tonalnej ani obrazu przestrzennego. Dynamika w skali mikro - szczegóły artykulacji, ogólna żywość brzmienia są już jednak przeciętne, żeby nie powiedzieć poniżej przeciętnej. Jednostajne zabarwienie, słaba żywość i mikrodynamika sprawiają że, słuchanie muzyki poprzez Yamahę z czasem staje się nieco monotonne, szybko okazuje się że dźwięk jest mocno przewidywalny, nie ma nas czym zaskoczyć.

AX-1090 nie najlepiej radzi sobie również z przekazaniem obrazu przestrzennego nagrań. Ostra i czytelna stereofonia osiągalna jest głównie na pierwszym planie, głębiej obraz staje się mniej określony i konkretny. Źródła są nie najlepiej odseparowane, a o konturach instrumentów czy klimacie pomieszczenia nie ma mowy. Scena nie posiada odpowiedniej ilości mikroszczegółów, najwięcej ze swojej akustyki straciły sale kameralne. W zasadzie głębokość została zaznaczona, ale to co się tam dzieje jest mocno nieokreślone. Lepiej oddana została akustyka dużych sal koncertowych, pomimo że brak tam niektórych niuansów to nie występuje jaskrawe ograniczenie przestrzenności. Projekcja detali jest ograniczona w stosunku do konkurencji, głównie w głębi trudniej o niuanse brzmieniowe instrumentów czy pomieszczeń.

W trzech słowach Yamaha to poprawny, surowy dźwięk, jakość barw nie jest już tak krytyczna jak w modelu tańszym (nie jest tak sterylny i elektryczny) ale w tym przedziale cenowym i konkurencja ma zdecydowanie więcej do zaoferowania, względna pozycja na rynku się zatem nie zmienia. (JD)

Opinia 2
Nasze komentarze dotyczące charakteru barw i równowagi tonalnej cechowały się dużą spójnością. Na plus należy wzmacniaczowi policzyć zachowanie całościowej równowagi tonalnej. Pasmo wydawało się wyrównane. Ale też w całym paśmie paleta barw pozostała zubożona. Bas zbyt suchy, średnica i wysokie tony zbyt matowe. O ile przy pierwszych płytach jeszcze chwilami zdawało mi się, że od czasu do czasu znajduję przebłyski dosadniejszych barw - to z upływem czasu przekonywałem się coraz bardziej, że w całym paśmie mamy do czynienia ze zmatowieniem. Można się dopatrywać korzyści z takiej prezentacji - dźwięk jest przewidywalny i generalnie niczym szczególnym nie razi. Ale niestety niewiele też czyni by wciągnąć słuchacza w bieg muzycznych zdarzeń - odbiór na poziomie emocjonalnym pozostawał zbyt mało sugestywny. Średnica nie miała ani zbyt wiele ciepła w niższych partiach, ani otwarcia i blasku w wyższych rejestrach. Podobnie wysokie tony cechowały się nazbyt szarym kolorytem. W tej dość jednolitej masie najlepsze wrażenie sprawiał jeszcze bas - przynajmniej jego zwartość i kontrola mogły się podobać.

Dynamika AX-1090 ma głównie wymiar globalny. Wyczuwalna jest przede wszystkim drzemiąca tu moc, ale nawet niezła swoboda orkiestrowych forte, dosadność syntetycznych basów elektronicznych czy siła ostro granego rocka nie dały pełnej satysfakcji. Wszystko to pozwala stworzyć dźwięk głośny i czysty, ale jednak mało zwinny, umiarkowanie szybki. Gdyby ocena dynamiki była tworzona na podstawie jakichś cząstkowych ocen punktowych, to pewnie AX-1090 uzyskałby wysokie noty. Zaś w subiektywnym odbiorze wydał się nam trochę zbyt beznamiętny.

Charakterystyczną cechą obrazu stereofonicznego była dominacja pierwszego planu. Punkt ciężkości oscylował na linii zestawów, gdzie posadowione były nieco nazbyt duże źródła. W nagraniach elektrycznych prowadziło to nieraz do poczucia braku głębi, stąd też dodatkowa krytyka ze strony Radka. W nagraniach orkiestrowych i chóralnych głębokość sceny była jednak normalna - choć wyraźnie brakowało poczucia przejrzystości. Usatysfakcjonowani będą chyba tylko ci słuchacze, którzy preferują muzykę elektryczną i dominujący pierwszy plan.

Kilka wspomnianych zastrzeżeń dotyczących stereofonii czy nasycenia barw moim zdaniem można dość łatwo zaakceptować - bardzo dużych zarzutów bym z wyżej wymienionych powodów nie czynił. Natomiast słabą stroną Yamahy okazała się analityczność. Zarówno w notatkach Radka jak i moich właśnie ten aspekt wzbudził największe zastrzeżenia. Najlepiej było ograniczyć się do kameralistyki czy też do nieskomplikowanego popu - wówczas selektywność była satysfakcjonująca. Ograniczenia czytelności subtelniejszych szczegółów artykulacji w prostszych nagraniach dawały się już jednak zauważyć. Natomiast główny problem polegał na braku zadowalającej czytelności utworów bardziej skomplikowanych - można było odnieść wrażenie, że gdzieś we wzmacniaczu poszczególne składowe sygnału interferują ze sobą nawzajem pogarszając czytelność przekazu. Niezmienione pozostawały tylko zdolności dynamiczne i charakter barw.

AX-1090 z jednej strony jest wolny od zniekształceń, które potencjalnie mogłyby poważniej urazić uszy słuchaczy, ale też i brak mu czegoś co mogłoby oczarować. Nawet duży zakres dynamiki nie wystarczył by stworzyć brzmienie żywe w subiektywnym odbiorze. Wygląda więc na to, że w AX-1090 dostajemy za relatywnie umiarkowaną cenę wzmacniacz bogato wyposażony, technicznie dopracowany, o brzmieniu zrównoważonym, ale niestety pozbawionym pierwiastków wyrafinowania. (GS)

Jeśli mają Państwo uwagi dotyczące tej strony lub zauważyliście na niej błędy, dajcie nam znać.
Aby przekazać swoje uwagi do redakcji proszę
Copyright © 1991-2024 Magazyn Hi-Fi, Gdynia, Poland
logo hifi.pl