Uwaga!

Trwają prace techniczne na witrynie hifi.pl. Dopóki widoczny będzie niniejszy komunikat prosimy:
- nie zamieszczać ogłoszeń na giełdzie
- nie wykonywać żadnych innych czynności związanych z ogłoszeniami

Przewidujemy, że czas trwania prac nie przekroczy 20 minut. W tym czasie można normalnie korzystać z treści zamieszczonych na hifi.pl.

Kiedy niniejszy komunikat zniknie możliwe będzie korzystanie z wszystkich funkcji witryny.

Przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z prowadzony prac.

Start Pomoc Kontakt Reklama O nas Zaloguj Rejestracja

Witryna hifi.pl wykorzystuje ciasteczka (cookies). Proszę kliknąć aby uzyskać więcej informacji.

Pro-Ject 7


recenzja pierwotnie opublikowana w Magazynie Hi-Fi 2/98
Wymiary: 440,80,360 mm
Moc: 38/8, 60/4
Cena (9/1998): 1.050 zł
Zestaw testowy 1: Audiomeca Mephisto, Meridian 566, JM Lab Point Source 5.1
Zestaw testowy 2: Audiomeca Mephisto, Meridian 566, zestawy samodzielnie skonstruowane z głośników Scan-Speak Revelator i 18W8545
Testowano w grupie wraz z: JVC AX-V5, Musical Fidelity E1, Pioneer A-405R, Pro-ject 7, Yamaha AX-492

Pro-ject do tej pory nigdy nie gościł na naszych łamach i ma to dość prosta przyczynę - firma specjalizuje się w produkcji gramofonów analogowych. A tych urządzeń (niestety) nie recenzujemy. Przyznaję, że głównym powodem naszej decyzji są ograniczenia praktyczne. Przygotowanie się do testowania gramofonów kosztowałoby nas sporo zabiegów. Na szczęście brak sygnałów ze strony czytelników wskazuje, że faktycznie zainteresowanie recenzjami gramofonów analogowych jest znikome. Firma Pro-ject jest jeszcze o tyle oryginalna, że produkcja odbywa się w Czechach, a centrala znajduje się w Austrii. Zlecanie wykonawstwa do krajów gdzie siła robocza jest tańsza nie jest akurat niczym nowym, ale z reguły podwykonawcy to firmy dalekowschodnie, a nie środkowoeuropejskie.

Doprawdy nie wiem co napisać o wyglądzie i sposobie użytkowania tego wzmacniacza. Patrząc na to z jednej strony można powiedzieć, że jest to przykład maksymalnej prostoty, ale z drugiej strony jest to urządzenie zupełnie nietypowe, nawet dziwne. Na przedniej ściance nie ma żadnych regulatorów czy przełączników. Pod półprzezroczystą powierzchnią świeci się tylko kilka diód. Żeby zmienić źródło czy głośność trzeba sięgnąć ręką na spodnią ściankę urządzenia. Przy przedniej krawędzi od dołu wystają tam odpowiednie przełączniki i gałki. Wspomniane diody są z nimi połączone i poruszają się stosowanie do wykonywanych regulacji - na przykład wraz z przekręcaniem potencjometru głośności. W praktyce nie jest to wcale aż tak dziwne czy niewygodne jak by się mogło wydawać. Obsługa wzmacniacza wydawała mi się całkowicie naturalna i komfortowa.

Nie tylko wygląd jest minimalistyczny, ale również wykonanie jest surowe, wręcz kojarzy się trochę z produkcją chałupniczą. Wzmacniacz ma w środku dużo zupełnie niewykorzystanej przestrzeni, znajdująca się tam jedna płytka drukowana zajmuje około 1/3 powierzchni wnętrza. W zasilaczu pracuje toroidalny transformator oraz spora bateria kondensatorów (8x4.700 µF) firmy Hitano. Kable sygnałowe są zastosowane jedynie przy selektorze źródeł oraz przy gniazdach głośnikowych. W układzie wzmacniacza można się natknąć na kilka wzmacniaczy operacyjnych. Płytka drukowana oddzielona jest od dolnej części obudowy za pomocą tekturki. Gniazda głośnikowe - nie złocone - pozwalają podłączyć parę kolumn za pomocą gołych przewodów lub wtyczek "banan". Wzmacniacz posiada 3 pozłacane wejścia liniowe jedno wejście gramofonowe MM lub MC oraz dwa we/wy magnetofonowe, wszystkie są pozłacane. Urządzenie wyposażone jest w nieco nietypowe nóżki, są to dość wysokie plastykowe stożki, nie powinny jednak niczego zarysować ani podziurawić. (GS)

Opinia 1
7-ka jest skromnie i minimalistycznie wyglądającym wzmacniaczem, jednak już pierwsze dźwięki muzyki przekonują, że nie mamy do czynienia z urządzeniem przeciętnym. Brzmienie zyskuje od razu dużą przychylność, jak by go nie określać, słuchacz ma po prostu ochotę na słuchanie. Andrzej stwierdził że wzmacniacz gra pełną piersią. Rzeczywiści przekaz jest bardzo swobodny i żywy, barwy są klarowne i naturalne, zachowana została dobra równowaga. Dźwięk praktycznie nie ma słabych stron, w każdym aspekcie reprezentuje co najmniej dobry poziom, a pod wieloma względami przewyższa konkurencję - bardzo dopracowana konstrukcja. Pod względem barw średnicy jedynie Elektra może się równać, tu dźwięk ma nieco więcej składowych wysokotonowych, zyskuje przez to na żywości i autentyzmie, nie tracąc nic na gładkości i ujmującym cieple przekazu. Wysokie jak i niskie składowe są już jednak wyraźnie lepsze zarówno w barwie jak i w dynamice. Bezkonkurencyjne w teście. W brzmieniu blach perkusyjnych można uchwycić całkiem duże zróżnicowane: trochę blasku, trochę metaliczności pewną głębię brzmienia, w stosunku do urządzeń z wyższej półki różni je jedynie brak większej finezji swobody i nasycenia. Te blachy, które tu mamy są po prostu dobre po wieloma względami, takiego brzmienia oczekiwałbym właśnie od taniego, dobrego wzmacniacza. Niskie składowe oceniam bardzo wysoko, Andrzej w dużej mierze potwierdza moje spostrzeżenia, na wstępnie warto jednak jeszcze przypomnieć że PS 5.1 na których obaj przeprowadzaliśmy testy nie są super wymagające od wzmacniacza pod względem basu, już przy ograniczonej mocy można osiągnąć dynamiczne zwarte brzmienie, co w cale nie oznacza, że z lepszym wzmacniaczem nie zabrzmią lepiej. Współpraca 7 z PS 5.1 zaowocowała w miarę silnym i szybkim uderzeniem, byłem w pełni usatysfakcjonowany zarówno ze zwartości stopy jak też z zabarwienia i melodyjności kontrabasu, jedynie w najniższych dźwiękach pojawiło się nieznaczne pogrubienie (w przypadku niżej schodzących zestawów może to być bardziej widoczne). Ogólnie jednak instrumenty strunowe były nadzwyczaj obecne i namacalne, mogą stanowić poważną konkurencję nawet dla droższych urządzeń. Proporcje między poszczególnymi pasmami są właściwe, bardzo korzystnie zaprezentowało się nagranie "You Got Me" Rebecki Pidgeon obie gitary znakomicie wymieniały się w prowadzeniu tematu, żadna nie dominowała, utwór miał dużo życia i witalności, wypadł bardzo dynamicznie i prawdziwie.

W przeciwieństwie do Electry, 7-ka oprócz bogatych barw dysponuje również dobrą dynamiką i to zarówno w skali makro jak mikro. Dźwięk jest zawsze żywy i rześki, grany w szybkim tempie. Duże dynamiczne utwory nie straciły wiele ze swojej potęgi. Wzmacniaczowi udało się zupełnie przyzwoicie oddać nawet uderzenie w duży bęben basowy orkiestry symfonicznej. Silny i zwarty atak w tej klasie cenowej to rzadkość, tym bardziej że zachowana jest stabilność źródeł i kultura barw.

Dobrze wypada również stereofonia, co prawda nie stanowi ona już żadnej konkurencji dla droższych urządzeń, ale w swojej grupie cenowej na pewno jest w czołówce. Ostrzejszą lokalizacją może pochwalić się jedynie Pioneer, jednak tutaj mamy lepiej oddzielone źródła, więcej jest swobody i powietrza, więcej oddechu z sali. Lepiej od konkurencji zaprezentowane zostały też wymiary i namacalność pomieszczeń oraz tylnych planów, scena jest lepiej wypełniona.

Szukającym taniego i dobrego wzmacniacza z czystym sumieniem mogę polecić 7. Jest to bardzo dopracowane i uniwersalne urządzenie. Pod względem równowagi i nasycenia barw może się mierzyć z droższymi, dynamika i stereofonia stanowią również bardzo silny punkt, jednak nie ma się co oszukiwać, nie da się ominąć praw fizyki, nie można oczekiwać cudu przy ograniczonych kosztach. To co mamy, to maksimum doznań za naprawdę niewygórowaną cenę. (JD)

Opinia 2
Pro-ject jest urządzeniem o bardzo przyjemnym i niedrażniącym brzmieniu - doskonale pasuje tu stwierdzenie, że suma jest czymś większym niż wynika to z wartości poszczególnych składowych. Formalna ocena każe zwrócić uwagę na szereg ograniczeń tego wzmacniacza, ale nie zmienia to faktu, że całość brzmi jednak przyjemnie.

Balans brzmieniowy jest trochę przesunięty w stronę niskich częstotliwości. Radek wręcz zarzucił nadmiernie eksponowaną obecność basu. Osobiście nie odczuwałem z tego powodu większego dyskomfortu, ale też muszę przyznać, że bas wybijał się przed resztę pasma. Co do jakości niskich tonów można mieć pewne zastrzeżenia. Zauważalna była tendencja do rozmiękczania dźwięku. Bas był dość ciężki i obfity, ale nie zawsze odpowiednio zwarty i kontrolowany. Ograniczona była też precyzja odtwarzania dźwięków niskotonowych, zwłaszcza Radek narzekał na brak zróżnicowania poszczególnych instrumentów z tego zakresu, w mojej ocenie skala tych niedociągnięć była nieduża.

Średnica ma tzw. bezpieczne brzmienie. Osobiście pozytywnie odebrałem wypełnienie tego zakresu pasma, nie zabrakło fundamentu wokalom czy instrumentom dętym. Barwy określiłbym jako nieco zbyt pastelowe, w przypadku taniego wzmacniacza tego typu charakter można tylko pochwalić. Na poczucie ogólnych proporcji wpływ miał też dość ostrożny sposób prezentacji górnego skraju pasma. Dźwięk pozostał w tym zakresie gładki, uzyskano niezłe połączenie żywości i łagodności - całkiem interesujący sposób prezentacji.

W odsłuchach prowadzonych przez naszą parę Pro-ject miał trudniejsze zadanie niż w testach AB i JD, do wysterowania Scanspeak'ów trzeba było jednak dostarczyć większych mocy. W najgorszym przypadku dźwięk pozostawał trochę zbyt mało ekspresyjny, ale jednak całkiem przyjemny. Przy wielu płytach dało się jednak zaobserwować w miarę żywą prezentację, o co najmniej średniej rytmice, namiastkę swobody impulsów, eliminację poważniejszych spowolnień. Po prostu solidna średnia.

Stereofonia Pro-jecta nie jest może nadzwyczajna, ale wystarcza by przynieść trochę przyjemnych wrażeń. Zdolność do wiarygodnego przekazu instrumentów w głębi wydała się nam ograniczona. Natomiast bliższe instrumenty mają niezłą lokalizację. Pro-ject nie imponuje co prawda szczególną separacją czy ostrością konturów, Radek nawet stwierdził, że brzmienie jest zbyt monolityczne. Trzeba jednak przyznać, że udało się w tym wszystkim zachować jakiś całościowy klimat, a nawet jeśli przestrzeń nie zawsze była do końca realistyczna, to przynajmniej przyjemna w odbiorze.

Podobnie jak stereofonia, czytelność szczegółów też pozostawiała co nieco do życzenia. Ale i tu tendencje do zlewania instrumentów tworzyły nie tyle wrażenie bałaganu, co raczej miękkości dźwięku.

Bardzo słuszna jest według mnie uwaga Radka: jeśli nie rozbiera się dźwięku na czynniki pierwsze, to wówczas słucha się Pro-jecta bardzo miło. Wzmacniacz ten nie przerasta swych konkurentów konkretnymi osiągami, w szczególności nie jest bardziej analityczny. Całość jednak ma w sobie ten trudny do zdefiniowania pierwiastek muzykalności. Już wcześniej deklarowałem się jako przeciwnik tego wieloznacznego określenia. Skoro jednak nasze oceny były zbieżne, nie pozostaje mi nic innego jak podkreślić to w podsumowaniu. Wnioski AB i JD z odsłuchów na PS 5.1 wskazują, że z łatwiejszym obciążeniem wyniki są jeszcze lepsze - wynika z tego, że projektanci Pro-jecta znają recepturę na stworzenie brzmienia, które jest przyjemne mimo swych ograniczeń. (GS)

Jeśli mają Państwo uwagi dotyczące tej strony lub zauważyliście na niej błędy, dajcie nam znać.
Aby przekazać swoje uwagi do redakcji proszę
Copyright © 1991-2024 Magazyn Hi-Fi, Gdynia, Poland
logo hifi.pl