Uwaga!

Trwają prace techniczne na witrynie hifi.pl. Dopóki widoczny będzie niniejszy komunikat prosimy:
- nie zamieszczać ogłoszeń na giełdzie
- nie wykonywać żadnych innych czynności związanych z ogłoszeniami

Przewidujemy, że czas trwania prac nie przekroczy 20 minut. W tym czasie można normalnie korzystać z treści zamieszczonych na hifi.pl.

Kiedy niniejszy komunikat zniknie możliwe będzie korzystanie z wszystkich funkcji witryny.

Przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z prowadzony prac.

Start Pomoc Kontakt Reklama O nas Zaloguj Rejestracja

Witryna hifi.pl wykorzystuje ciasteczka (cookies). Proszę kliknąć aby uzyskać więcej informacji.

NAD 312


recenzja pierwotnie opublikowana w Magazynie Hi-Fi 5/97
Wymiary: 435,108,320 mm
Moc: 25/8
Cena (10/1997): 1.100 zł
Zestaw testowy 1: Audiomeca Mephisto, Meridian 566, Zoller Design Metropolis Imagination
Zestaw testowy 2: Audiomeca Mephisto, Meridian 566, Rogers Studio 7

312 to kolejny w długim szeregu niedrogich wzmacniaczy NAD. Właśnie z takich produktów firma ta jest słynna od około 20 lat. Bezpośrednim poprzednikiem 312 był NAD 302, testowany przez nas w 1993 roku. Warto przypomnieć, że uzyskane wówczas wyniki były bardzo pozytywne. Natomiast rodowód 312 sięga słynnego modelu 3020 z końca lat siedemdziesiątych.

Jak to zwykle w niedrogich wzmacniaczach NAD moc wyjściowa jest skromna, 25 W na obciążeniu 8 omów to niewiele jak na konstrukcję tranzystorową. Lepsze są natomiast parametry przy pracy z sygnałami impulsowymi. Krótkotrwała moc szczytowa to odpowiednio 50, 60 i 75 W dla obciążenia 8, 4, i 2 omy.

Prawie cały układ elektroniczny znajduje się na jednej dużej płytce drukowanej. Poczynając od prawego brzegu zajmuje ona większość powierzchni wzmacniacza. Między krawędzią płytki a lewą ścianką umieszczono rząd radiatorów, a za nimi przy lewej ściance transformator. Kilka mikroskopijnych płytek pełni mniej ważne funkcje (wyjście słuchawkowe, terminale wyjściowe na głośniki itd.). Przełączniki źródeł na przedniej ściance są połączone długimi patyczkami z elektrycznymi przełącznikami przy ściance tylnej. W ten sposób zredukowano długość połączeń elektrycznych i uproszczono prowadzenie ścieżek. Pod radiatorami znajduje się wycięcie w spodniej ściance obudowy aby poprawić przepływ powietrza. W zasilaczu zastosowano dwa kondensatory 6.800 µF firmy Nichicon. 312 jest całkowicie oparty o elementy dyskretne, nie są w nim używane układy scalone.

Tradycyjnie już dla produktów NAD, 312-ka ma kilka charakterystycznych elementów wyposażenia. Na tylnej ściance znajdują się dwa przełączniki, jeden to przełącznik dostosowujący wzmacniacz do impedancji kolumn 4 lub 8 omów. W razie wątpliwości jaka jest faktyczna impedancja kolumn lepiej będzie dla ostrożności ustawić ten przełącznik w położenie 4 omy. Niestety deklaracje producentów oznajmiające, że zestawy głośnikowe mają impedancję nominalną 8 omów nie są w obecnych czasach gwarancją, że tak jest w istocie. Jeśli nie dysponują Państwo danymi z pomiarów lub przynajmniej firmową specyfikacją impedancji minimalnej to stan faktyczny jest niewiadomą. Drugi przełącznik oznaczony "soft clipping" służy do łagodzenia sposobu obcinania sygnału przy pracy w przesterowaniu. Układ ten zmniejsza ryzyko uszkodzenia kolumn przy dłuższej pracy z przesterowaniem.

Wejścia gramofonowe i CD mają złocone gniazda. Natomiast wszystkie pozostałe (video, aux, tuner, tape 1, tape 2, pre out i main in) są bez warstewki złota. Jak widać z tego wyliczenia 312 może obsłużyć sporą ilość źródeł.

Rozdzielenie sekcji przedwzmacniacza i wzmacniacza mocy daje dodatkowe możliwości użytkowe. Przede wszystkim pozwala to skorzystać z innej końcówki mocy. Parametry wyjścia przedwzmacniacza i wejścia wzmacniacza mocy są typowe. W razie potrzeby NAD powinien bez kłopotu współpracować z większością urządzeń. Wyjście o impedancji 220 omów może dać sygnał do 12 V, a wejście o impedancji 20 komów + 820 pF ma czułość 1 V.

312 ma też regulatory barwy. Według firmowej informacji nie oddziaływuja one na zakres średnich tonów. W razie potrzeby można regulację barwy ominąć korzystając z przycisku "tone defeat". Po podłączeniu słuchawek automatycznie odłączane są wyjścia kolumnowe.

Wzornictwo pozostało bez zmian, zgodnie z wieloletnią tradycją firmy. Skromna szara obudowa jest przykładem dyskretnej prostoty. (GS)

Opinia 1
Wzmacniacz 312 niestety nie jest dla mnie kolejnym tanim urządzeniem firmy NAD, które entuzjastycznie moglibyśmy zarekomendować. Model 312 nie sprostał w pełni nieco droższej konkurencji z Japonii. Jest to dla mnie spore zaskoczenie. Być może egzemplarz, który trafił do recenzji nie jest reprezentatywny dla całej serii 312.

NAD 312 brzmi dość chudo i oszczędnie. Przy pierwszym odsłuchu bardzo irytujący był bas - nerwowy, zaplątany w gąszcz dźwięków. Przy drugim odsłuchu pierwotne spostrzeżenia się potwierdziły. Bas wzmacniacza 312 jest zbyt łagodny, w wyższych rejestrach ma podbarwienie, nadające obszerności. Rytmiczność 312 pozostawia wiele do życzenia. Stabilnego fundamentu basowego brakowało zarówno w nagraniach klasycznych jak i jazzowych.

Dynamika jest najsłabszą stroną 312. Dźwięk wzmacniacz był wątły, bez ekspresji. Chwilami brzmiał wręcz skompresowanie. Prezentacja dźwięku poprzez ten wzmacniacz jest złagodzona dynamicznie.

Scena dźwiękowa jest przeciętna. Bez wyraźnej głębi. Dźwięk jako całość sprawiał wrażenie wycofanego, pozbawionego skali. Maciej wskazuje natomiast na poprawnie oddaną barwę. Szczególnie higienicznie zabrzmiały wokale. Na wysokich tonach słyszalne jest rozjaśnienie, w sumie ożywiające barwę.

NAD 312 zabrzmiał tak jakby w ogóle nie radził sobie z zestawami Imagination. A przecież są to zestawy o wysokiej skuteczności i dość typowej 4-omowej impedancji. Dalsze odsłuchy wzmacniaczy Onkyo i Pioneer sugerują, że testowany tu model 312 nie może być traktowany jako reprezentant całej serii. Chętnie bym posłuchał innego egzemplarza. Jeżeli brzmi podobnie, to 312 jest chyba najmniej ciekawym produktem NAD jaki miałem okazję ostatnio słyszeć. (ms)

Opinia 2
312-tka to wzmacniacz melodyjny i kulturalny, w zasadzie w całym zakresie częstotliwości. Dotyczy to także średnicy. Skrzypce miały przyzwoicie zróżnicowane barwy, choć zabrakło w nich odrobiny ostrości. Wokale wyjątkowo spodobały się JD. Głos Rebecci Pidgeon był lekko drżący, zabarwiony emocjonalnie, niemal melancholijny, nawet w ostro brzmiącym utworze gitarowym wysunął się na plan pierwszy nadając mu ciepła i uczucia. Fortepian był spokojny i melodyjny, co więcej słuchając odnosi się wrażenie że tak właśnie powinno być. Ocieplenie jest istotną cechę brzmienia całego zakresu średnicy.

Blachy są raczej delikatne i zwiewne, brak im pełnego nasycenia, mimo to pewne zróżnicowanie w barwach zostało zaznaczone. Barwa wyższych rejestrów przez swój złagodzony charakter jest raczej relaksująca. Bas podobnie jak reszta pasma był spokojny, przy odtwarzaniu kontrabasu nie pojawiały się efekty przeciągłego wybrzmiewania. Globalnie bas był średnio obfity, nie odczuwaliśmy ani szczególnie głębokiego rozciągnięcia, ani braku wypełnienia. Natomiast barwowo cały czas cechuje się on ociepleniem. 312 nie jest reprezentantem szkoły krótkiego i konturowego sposobu reprodukcji basu.

NAD 312 nie wyróżnia się pod względem odtwarzania zjawisk dynamicznych. Transjentowy charakter dźwięków został nieznacznie złagodzony, choć zróżnicowanie dynamiczne szarpanych strun gitary i skrzypiec zostało zaznaczone. Makro-dynamika symfonicznego utworu (Olympic Fanfare) przekazana była całkiem przyzwoicie, dźwięk charakteryzował się pewnym rozmachem, pomimo że nie była to pełnia swobody. Utworom jazzowym i rockowym też nie brakowało obfitości, ale zabrakło odrobiny ostrości i agresji. Trochę zbyt nieśmiało kreślony jest rytm. Szybkie utwory, w których sekcja rytmiczna gra z werwą straciły swoją siłę oddziaływania.

Efekty stereofoniczne są bardziej nastawione na stabilność źródeł i ich ułożenie w przestrzeni niż super ostrą lokalizację. Przy większej ilości źródeł, te głośniejsze nie zagłuszają cichszych, można śledzić instrumenty w tylnych planach, choć ich lokalizacja jest lekko rozmyta. Generalnie układ sceny nie jest zbyt ofensywny, raczej bazuje na większej głębi i szerokości. Kontury sceny nie są całkiem wyraziście zdefiniowane. Obraz przestrzenny wypełnia aura, co przy odpowiednim współgraniu z charakterem nagrań daje nawet całkiem sugestywny efekt. W rzeczywistości polega to jednak głównie na wprowadzaniu do nagrań lekko zamglonej atmosfery.

Wzmacniacz nie ukazuje żadnych nowych szczegółów, które można znaleźć u konkurentów. Tak jak należy się spodziewać po stosunkowo tanim urządzeniu drobne niuanse i smaczki (fortepian Brubecka) są poza możliwościami wzmacniacza. Ale zasadniczo nie było kłopotów z selektywnością, na przykład śledzenie rąk pianisty na klawiaturze nie przysparzało większych problemów.

Melodyjność, łagodny charakter barwy, schludny i przyjemny przekaz - oto atuty 312-ki, które pewnie wystarczą do zadowolenia niejednego klienta. Natomiast dla poszukiwaczy szybkiego, ekscytującego brzmienia polecalibyśmy inne wzmacniacze. W stosunku do żywiej brzmiącego modelu 302 nastąpił chyba pewien nawrót do starszej tradycji ciepłego brzmienia. (GS)

Jeśli mają Państwo uwagi dotyczące tej strony lub zauważyliście na niej błędy, dajcie nam znać.
Aby przekazać swoje uwagi do redakcji proszę
Copyright © 1991-2024 Magazyn Hi-Fi, Gdynia, Poland
logo hifi.pl