Uwaga!

Trwają prace techniczne na witrynie hifi.pl. Dopóki widoczny będzie niniejszy komunikat prosimy:
- nie zamieszczać ogłoszeń na giełdzie
- nie wykonywać żadnych innych czynności związanych z ogłoszeniami

Przewidujemy, że czas trwania prac nie przekroczy 20 minut. W tym czasie można normalnie korzystać z treści zamieszczonych na hifi.pl.

Kiedy niniejszy komunikat zniknie możliwe będzie korzystanie z wszystkich funkcji witryny.

Przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z prowadzony prac.

Start Pomoc Kontakt Reklama O nas Zaloguj Rejestracja

Witryna hifi.pl wykorzystuje ciasteczka (cookies). Proszę kliknąć aby uzyskać więcej informacji.

NAD 302 kontra NAD 312


recenzja pierwotnie opublikowana w lutym 1999
Wymiary: 435,108,320 mm (NAD 312)
Moc: 25/8 (NAD 312)
Cena (październik 1997): 1.100 zł (NAD 312)

Publikacja wyników testów odsłuchowych dwóch modeli wzmacniaczy, które były przez nas recenzowane dawno temu może się na pierwszy rzut oka wydać chybionym pomysłem. Skoro urządzenia były już opisane, skoro jedno z nich już dawno wyszło z produkcji, a drugie właśnie schodzi z rynku zastępowane przez następcę, po co poświęcać im czas i miejsce na łamach MHF? Mam nadzieję, że ten nietypowy test będzie dla Państwa ciekawszy niż niejedna zwykła recenzja jakich kilkanaście pojawia się w każdym numerze MHF. Same wzmacniacze, choć oczywiście istotne dla sprawy, nie są tu jednak elementem kluczowym. Tym razem chodzi głównie o sprawdzenie naszego warsztatu.

Taki test prezentujemy po raz pierwszy w naszej historii. Wypada więc zacząć od początku, by wiedzieli Państwo jak narodził się jego pomysł.

Jak mogą Państwo sprawdzić, w MHF testowany był zarówno wzmacniacz NAD 302 (MHF 4/93) jak i NAD 312 (MHF 5/97). Oceny i obserwacje zawarte w obu recenzjach różnią się dość znacznie i właśnie tak wszystko się zaczęło.

Po publikacji recenzji 312 otrzymaliśmy sygnał od dystrybutora, że opisywane przez nas zmiany w stosunku do 302 są co najmniej zaskakujące, ponieważ konstrukcyjnie 302 i 312 są niemal identyczne i trudne do odróżnienia w testach odsłuchowych. Krótko mówiąc powstało podejrzenie, że popełniliśmy jakiś błąd.

Jeśli recenzja jest bardziej krytyczna niż by tego oczekiwał dystrybutor czy producent sprzętu to oczywiście zawsze powstaje ryzyko, że względem redakcji wysunięty zostanie zarzut pomyłki. Dlatego sam fakt pojawienia się polemiki z treścią naszych recenzji nie jest jeszcze sygnałem do podjęcia specjalnych działań. W tym przypadku było jednak inaczej. Po pierwsze opinia dystrybutora została podparta uzasadnieniem technicznym. Po drugie samo źródło też było wiarygodne. Pol-Audio jest firmą działającą od wielu lat i prowadzoną przez osoby z dużym doświadczeniem. Istotne znaczenie ma też dla mnie fakt profesjonalnego podejścia Pol-Audio do testów sprzętu. Ze strony tej firmy mogliśmy zawsze liczyć na poważne traktowanie niezależności recenzentów - przed testami nie indoktrynowano nas informacjami o tym co "mamy usłyszeć", a ewentualne dyskusje wyników po testach miały rzeczowy charakter.

Dlatego też zaistniała sytuacja wzbudziła mój niepokój. W myśl zasad stosowanych w świecie polityki - a także w świecie prasy skomercjalizowanej - przyznanie się do błędu jest właśnie najbardziej niewybaczalnym błędem jaki można zrobić. Zachowanie takie nie ma jednak wiele wspólnego z etyką zawodową. Trzeba się było zabrać za sprawdzenie rzeczywistego stanu rzeczy i psychicznie przygotować na to, ze wyniki odkryją jakieś uchybienia z naszej strony. No ale trzeba też było dostrzec jaśniejsze strony. Dostaliśmy bardzo dobrą okazję by zweryfikować swe wyniki i metody pracy.

Dla uzyskania wiarygodnych wyników część odsłuchów była przeprowadzona na ślepo - JD nie wiedział nawet co jest przedmiotem testu, chodziło o pełną eliminację elementu sugestii. Postawione zadanie było proste. W losowej kolejności odtworzony będzie większą ilość razy program testowy. Celem będzie ustalenie czy daje się powtarzalnie identyfikować warianty A i B, a także na czym zasadza się ewentualna różnica pomiędzy nimi. Odsłuchy były prowadzone z zaznaczeniem, że ocena jakości absolutnej nie jest w tym przypadku istotna.

Odsłuchy
Porównanie wzmacniaczy NAD, okryte było mgiełką tajemnicy. Przed przystąpieniem do testów nie miałem pojęcie co jest porównywane ani pod jakim kątem. Roboczo nazwałem porównywane tory sygnału jako system 1 i system 2 (czyli odpowiednio NAD 312 i NAD 302). Dopiero później po kilku próbach w różnych dniach, dowiedziałem się że porównywane były dwa wzmacniacze NAD (stary i nowy), które miały nie posiadać żadnych różnic w brzmieniu. Prawda okazała się jednak inna, co z resztą zostało potwierdzone przez ślepe testy - za każdym razem rezultat odsłuchów był bardzo podobny.

Jakkolwiek nie podejmuje się oceny konkretnej zmiany jakości brzmienia komponentów, to z pewnością różnią się one w sposób wyraźny, może nie jest to różnica duża, ale zawsze zauważalna. Oba systemy prezentują nieco odmienny charakter brzmienia, od indywidualnych upodobań będzie zależało zatem wytypowanie faworyta.

System 1 jest bardziej łagodny i delikatny, dźwięk jest nieco rozmiękczony, mniej ostry. W dźwięku wokali jest więcej gładkości i melodyjności, nie jest tak detaliczny i ostry jak w przypadku systemu 2. Pewna łagodność i brak ostrości powodowały że głos R.Pidgeon był bardziej melodyjny i obecny, przyjemniejszy w odbiorze choć nie do końca neutralny. Podobnie prezentację skrzypiec odebrałem jako bardziej naturalną i dużo bardziej przyjemną. Z kolei w przypadku reprodukcji gitar akustycznych brakowało nieco agresji i dynamicznego ataku, za to były bardziej obecne, lepiej zaznaczone w przestrzeni akustycznej. System 2 ma nieco rozjaśniony charakter, więcej składowych wysokotonowych. Szczególnie widoczne jest to w wyższych partiach średnicy i w najwyższym zakresie. O ile średnica może wydawać się zbyt jasna to w przypadku reprodukcji blach perkusyjnych dźwięk był bardziej perlisty i lekki, nie miał ociężałości i niskotonowych rewerberacji jakie były przy systemie 1, ale był też mniej różnorodny. System 2 prezentuje górę bardziej transjentowo i dynamicznie, bardziej analitycznie.

Różnicę odnotowałem w prezentacji stereofonii, małe akustyczne składy dużo bardziej wiarygodnie wypadały na systemie 1. Miały więcej powietrza wokół siebie, więcej swobody, były bardziej wydzielone. Z przyjemnością można było śledzić usytuowanie instrumentów w pomieszczeniu. Ze sceny emanowało sporo ciepła i intymności. Prezentacja głębi była bardzo przekonywająca i naturalna, poszczególne źródła umiejscowione były w większej głębokości względem siebie. System 2 miał czasami nieco irytujący charakter, dźwięki były nieznacznie wyostrzone, śledzenie instrumentów na scenie nie było takie przyjemne i łatwe, choć ostrość lokalizacji chyba lepsza. Nieco przypomina to sytuację kiedy na scenie mamy ostre i precyzyjne dźwięki, ale nie ma instrumentów. Scena dźwiękowa była również płytsza, poszczególny plany bardziej do siebie zbliżone.

Ogólnemu złagodzeniu dźwięku towarzyszy też rozmiękczenie najniższych składowych, chyba nieco nadmierne. Kontrabas był nadzwyczaj plastyczny i melodyjny ale nazbyt ociężały. W tym względzie system 2 prezentuje się wyraźnie lepiej. Niskie są bardziej zwarte i dynamiczne. Akcenty rytmiczne są szybsze wyraźniej zaznaczone, dźwięk się tak nie rozlewa.

Różnice charakteru brzmienia obu wzmacniaczy są dość wyraźne, system 1 przedstawia materiał muzyczny bardziej obecnie i intymnie, jest w tym więcej gładkości i muzykalności, lepiej nasycone barwy. System 2 jest bardziej tranzystorowy, ma więcej ostrości i analityczności, z drugiej strony dźwięk jest bardziej zwarty i szybki, lepsze akcenty dynamiczne, lepsze transjenty. (JD)

Podsumowanie
Do opisu brzmieniowych różnic przedstawionego przez JD nie będę już dodawał swoich komentarzy. Wykonałem kilka porównanń obu urządzeń i zgadzam się w pełni z obserwacjami Jarka.

Z ulgą mogę stwierdzić, że wyniki naszych wcześniejszych testów wzmacniaczy NAD 302 i 312 nie były błędne. Przeprowadzone ponownie testy (w tym częściowo testy całkowicie ślepe) wskazują, że pomiędzy tymi modelami jednak były różnice brzmieniowe, a charakter tych różnic został prawidłowo naświetlony w pierwotnych recenzjach.

Czy przeprowadzone przez nas dodatkowe testy dają już całkowitą pewność odnośnie samego istnienia różnic? Teoretycznie nie. Gwoli ścisłości należy wspomnieć o jakimś znikomym prawdopodobieństwie błędu - na przykład na kilkukrotnym powieleniu tej samej pomyłki słuchaczy. W teorii można też sobie wyobrazić, że to co udało nam się zaobserwować to tylko statystyczny psikus, owoc rozrzutu parametrów właściwych dla danego urządzenia. Prawdopodobieństwo takich wyjaśnień sytuacji wydaje mi się jednak znikome. Zakładam więc, że samo istnienie różnic pomiędzy 302 a 312 udało nam się wiarygodnie stwierdzić.

Prawidłowe uchwycenie tendencji brzmieniowych może cieszyć, ale to jeszcze nie wyczerpuje tematu. Obiekcje może bowiem wzbudzić sposób oceny zebranych doświadczeń, a także formułowanie końcowych wniosków - zwłaszcza zaś oceny atrakcyjności urządzeń. Ten wątek chciałbym rozwinąć.

Dla porządku trzeba tu wspomnieć kilka faktów. Testy wzmacniaczy 302 i 312 rozdzielał okres blisko czterech lat. Przez ten czas zaszło kilka zmian materialnych: zmienił się wykorzystywany przez naszą redakcję sprzęt, częściowo zmienili się recenzenci i zmieniła się procedura przygotowania testów jak również procedura pisania tekstów recenzji. Choć nie da się tego ująć ilościowo, zmieniły się zapewne gusta recenzentów, ich doświadczenie. Fakt, że przy czteroletniej rozpiętości czasowej udało się nam prawidłowo uchwycić ogólne trendy brzmieniowe charakterystyczne dla obu urządzeń daje mi sporą satysfakcję zawodową.

Mam też jednak świadomość, że interpretacja wyników w obu recenzjach różni się znacząco, a bardziej krytyczna ocena 312-ki powstała głównie za sprawą zmian owych czynników subiektywnych wspomnianych wyżej. To może budzić uzasadniony niepokój.

Postawmy dwa pytania. Czy kryteria oceny stosowane przez recenzentów mogą być stałe, innymi słowy, czy jest to w ogóle możliwe? A czy powinny one być niezmienne, czy należy stawiać sobie taki cel?

Odpowiedzi są w obu przypadkach są negatywne. Kryteria te nie mogą być stałe i takie być nie powinny. Nie mogą być stałe przede wszystkim z uwagi na czynnik ludzki. Nabywane doświadczenia muszą wpływać na sposób odbioru dźwięku przez recenzenta i tego nie zmieni żadna procedura testowa. W pierwszej kolejności chodzi o zbieranie przez słuchacza pewnej puli doświadczeń, które pomogą w ustaleniu skal porównawczych, punktów zaczepienia, wykształceniu warsztatu. Dla tego procesu ważna jest zarówno ilość przesłuchanego sprzętu jak też i jakość pracy. W nieuchronny sposób recenzenci zmieniają się pod wpływem wykonywanej pracy!!! W miarę wykonywania kolejnych dziesiątek testów gusty recenzenta powinny jednak ulec częściowej stabilizacji.

Nie oznacza to osiągnięcia całkowicie niezmiennego status quo. Rozwój rynku i rozwój technologii będzie przynosił nowe doświadczenia i zmusi do weryfikacji oczekiwań nawet najbardziej doświadczonych recenzentów. Właśnie rozwój techniki i rozwój rynku to główne przyczyny, dla których sposób oceny powinien ewoluować. Zakres tej zmienności nie może być jednak całkiem swobodny. Szybkie i gwałtowne zmiany podejścia, zmiany sposobu oceny raczej nie świadczą o błyskawicznym rozwoju zawodowym recenzenta. Bardziej prawdopodobne jest wówczas, że osoba taka kieruje się nadmiernie czynnikami emocjonalnymi, że brak jej odpowiedniego zestawu punktów odniesienia (choćby w postaci dźwięku naturalnego, który jest przecież niezmienny). Krótko mówiąc zmiany powinny mieć ewolucyjny charakter - chyba, że recenzent odkryje w swej wiedzy bądź w swym warsztacie poważne błędy, takie które wymagają radykalnej zmiany w sposobie pracy. Mam nadzieję, że taki przypadek nam się nigdy nie zdarzył.

Kluczowe znaczenie mają więc dwie kwestie. Po pierwsze ewolucja sposobów pisania recenzji, formułowania ocen musi przebiegać z zachowaniem dużej ostrożności. Wskazana byłaby też weryfikacja każdej zmiany w procedurze, każdej zmiany w doborze materiału muzycznego itd. Po drugie wszelkie zmiany należy koniecznie wyjaśniać odbiorcom. Recenzent powinien sam analizować swoją pracę i informować czytelników o zmianach rzutujących na oceny sprzętu.

Wróćmy ponownie do wzmacniaczy NAD. Porównanie recenzji 302 i 312 wskazuje na to, że trochę zabrakło nam samokontroli. Uważni czytelnicy stale śledzący nasze teksty mieli co prawda szansę prawidłowej interpretacji wyników, ale wymóg zachowania pożądanej czujności, weryfikacji wszelkich zmian w sposobie oceny sprzętu nie został w pełni spełniony. Mam nadzieję, że w naszej obecnej pracy widać owoce jakie przyniosła ta lekcja. (GS)

Jeśli mają Państwo uwagi dotyczące tej strony lub zauważyliście na niej błędy, dajcie nam znać.
Aby przekazać swoje uwagi do redakcji proszę
Copyright © 1991-2024 Magazyn Hi-Fi, Gdynia, Poland
logo hifi.pl