Uwaga!

Trwają prace techniczne na witrynie hifi.pl. Dopóki widoczny będzie niniejszy komunikat prosimy:
- nie zamieszczać ogłoszeń na giełdzie
- nie wykonywać żadnych innych czynności związanych z ogłoszeniami

Przewidujemy, że czas trwania prac nie przekroczy 20 minut. W tym czasie można normalnie korzystać z treści zamieszczonych na hifi.pl.

Kiedy niniejszy komunikat zniknie możliwe będzie korzystanie z wszystkich funkcji witryny.

Przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z prowadzony prac.

Start Pomoc Kontakt Reklama O nas Zaloguj Rejestracja

Witryna hifi.pl wykorzystuje ciasteczka (cookies). Proszę kliknąć aby uzyskać więcej informacji.

Audio Note Oto SE


recenzja pierwotnie opublikowana w Magazynie Hi-Fi 3-4/97
Wymiary: brak danych
Moc: 11/8
Cena (08/1997): 1.266 GBP
Zestaw testowy 1: Mission Cyrus DiscMaster, Audiomeca Mephisto, mbl 1511, Meridian 566, Zoller Design Metropolis Imagination
Zestaw testowy 2:Audiomeca Mephisto, Meridian 566, AudioNote AN-J/SP
Testowano w grupie wraz z:

AudioNote kojarzy się audiofilom z jednym produktem. Ze wzmacniaczem Single Ended Triode (SET) On Gaku. Właśnie to urządzenie (tak na prawdę cena jednego wata mocy wyjściowej) u końca lat osiemdziesiątych przyniosło rozgłos firmie.

W obecnej chwili AudioNote składa się z dwóch oddziałów mieszczących swe siedziby w UK i Japonii. AudioNote zostało założone w połowie lat 70 w Japonii przez Hiroyasu Kondo, później powstał oddział w UK prowadzony przez Duńczyka Petera Qvortrupa.

AudioNote to przede wszystkim high-end lampowy SET, okablowanie, wkładki gramofonowe. AN zajmuje się także dystrybucją najwyższej jakości komponentów pasywnych własnej produkcji (rezystory, kondensatory, potencjometry itp.). Najdroższe urządzenia powstają w Japonii. Ich ceny są związane głównie ze stosowaniem srebra w transformatorach wyjściowych końcówek mocy. Oddział UK specjalizuje się w produktach tańszych (jak testowany tu Oto SE). W ofercie AN UK posiada także przetworniki C/A, własne zestawy głośnikowe mające swe korzenie w konstrukcjach Snell. Ostatnio doszło do współpracy w dziedzinie dystrybucji pomiędzy AN, a niemieckim wytwórcą zestawów tubowych Avantgarde Acoustic.

Do bardzo barwnych postaci należy Peter Qvortrup. Nie do końca się zgadzam z jego poglądami. Jednak jeden fakt z jego aktywności na polu high-end zrodził we mnie sporo szacunku dla jego osoby. Peter Qvortrup poszedł do dziennikarzy czasopisma HFN&RR i powiedział "Hey guys! Niszczycie brytyjski przemysł audio". Ostatnio HFN&RR jest bardzo pro-amerykański (np. pro-krellowski itp.). Kupując brytyjską gazetę chyba chętnie byśmy widzieli tam recenzje sprzętu brytyjskiego.

Światek audio jest podzielony na obozy toczące debaty na temat: CD kontra LP, solid state kontra lampy. W końcu w dziedzinie lamp mamy dyskusję: single ended kontra push-pull.

Audio Note Oto SE jest wzmacniaczem lampowym pracującym w trybie single-ended. W tym trybie pracy w przeciwieństwie do push-pull nie jest potrzebne odwracanie fazy, gdyż tylko jedna lampa (pracująca naturalnie w klasie A) przenosi cały sygnał mocy. W trybie push-pull odwracanie fazy jest konieczne w celu wytworzenia dwóch sygnałów (push i pull) do zasilania lamp o takim samym przewodnictwie (niestety tranzystorów pnp i npn nie można zastąpić odpowiednikami lampowymi, gdyż nie pozwalają na to prawa fizyki kwantowej). Single ended jest najprostszym możliwym stopniem wzmacniającym. W technice tranzystorowej jest to po prostu pojedynczy tranzystor pracujący w klasie A. SE cechuje się w sumie samymi ograniczeniami. Niską sprawnością (poniżej 20%), małą mocą wyjściową. Wymagany jest większy transformator wyjściowy z rdzeniem, który się nie nasyca od przepływu stałego prądu przez lampę pracującą w trybie SE. Już przy mocy 10 W transformator wyjściowy jest bardzo duży. W push-pull mamy większą sprawność, większą moc. Mniejsze transformatory wyjściowe, gdyż następuje kasowanie efektu magnesowania rdzenia poprzez przepływ przeciwnych prądów.

Pomimo wskazanych trudności brzmienie SE jest swego rodzaju magią. Dlaczego? Odpowiedzi jest kilka. Jakość brzmienia wynika z prostoty układu, z braku procesu odwracania fazy (jest realizowane na lampie, na półprzewodniku jak i na transformatorze). SE przy niskich sygnałach jest bardziej liniowy niż push-pull. W sumie jest to temat rzeka od strony technicznej.

Model Oto SE jest największym i najcięższym wzmacniaczem zintegrowanym biorącym udział w tym teście. Górna ścianka jest w całości pokryta szczelinami odprowadzającymi ciepło z wnętrza obudowy. Aby dotrzeć do wnętrza wzmacniacza - na przykład w celu wymiany lamp - należy odkręcić dwanaście śrubek. W środku obudowy znajdujemy modułową architekturę - w sumie znajduje się tam siedem płytek drukowanych różnej wielkości. Z wejść Cinch (na ściance tylnej) sygnał jest poprowadzony wielożyłową taśmą do przełącznika wyboru wejść znajdującego się przy panelu czołowym. Następnie sygnał jest podany na potencjometr regulacji zrównoważenia kanałów i głośności (100k omów). Stopnie wzmacniające są rozmieszczone na dwóch płytkach. Pierwsza z nich jest dość mała, znajduje się przy potencjometrze głośności, zawiera stopień wzmocnienia napięciowego (parallel anode line stage) oparty o lampy (12AU7/ 5814A USA). Następnie sygnał przechodzi na płytkę (największą we wzmacniaczu) stopnia mocy. Zajmuje on sporą część środkowej części wzmacniacza.

Firma AudioNote słynie z wysokiej jakości transformatorów wyjściowych dla stopni lampowych wzmacniaczy mocy. Według czasopisma "Sound Practicies" są one najlepsze na rynku. Powszechnie wiadomy jest fakt, iż jakość sygnału wyjściowego z lampowego wzmacniacza mocy najczęściej degradowana jest w transformatorach wyjściowych. Słyszałem nawet opinię, iż tzw. "lampowy dźwięk" właśnie powstaje na transformatorach wyjściowych, gdzie następuje utrata transparentności, stłumienie wysokich tonów.

W Oto SE dwa transformatory wyjściowe są bardzo duże, z całą pewnością odpowiadają za wagę urządzenia i za jakość dźwięku.

W prawej części wzmacniacza znajdują się dwa transformatory sieciowe - oddzielnie dla stopnia wzmocnienia sygnału liniowego i końcówki mocy. Są one odgrodzone od reszty wzmacniacza dwoma pionowo ustawionymi ekranami z blachy. Również na dwóch oddzielnych płytkach rozmieszczono kondensatory zasilaczy: "pre psu" i "single ended pentode psu".

Pomimo, iż Oto SE posiada w obudowie siedem płytek drukowanych, trzy z nich są bardzo małe i pełnią tylko rolę podstawki do montażu gniazd Cinch, potencjometrów i przełączników. Płytka ze stopniem wyjściowym zawiera sześć lamp: dwie w stopniu sterującym (pre driver: Sovtek 12AX7WXT) i dwie (równolegle) na kanał w stopniu mocy: EL84.

Oto SE może też pełnić rolę przedwzmacniacza. Sygnał liniowy jest podany ze stopnia napięciowego na wyjście Cinch czerwonym kablem (z całą pewnością jest to interkonekt pochodzący z AudioNote, jestem ciekaw czy taśma komputerowa pobierająca sygnał z wejść też pochodzi od tego producenta). W stopniach newralgicznych ścieżki sygnału znajdują się kondensatory Audio Note "Paper In Oil".

Panel czołowy jest wykonany z grubej płyty akrylowej, znajdują się na niej następujące pokrętła w kolorze złotym: włączenie sieci, głośność, balans, monitor i wybór źródeł. Z tyłu obudowy mamy natomiast złocone wejścia Cinch: tape, tuner, CD 1 i 2. Oto SE posiada także wyjście liniowe przedwzmacniacza. Gniazdka Cinch są moim zdaniem zbyt głęboko osadzone. Nie można na nie wsunąć grubych wtyczek zakręcanych WBT. Utrudnienie to wynika stąd, iż na zestaw gniazdek przykręcono od zewnątrz płytkę akrylową (z opisami wejść), w której znajdują się zbyt małe otwory.

Audio Note swe urządzenia dzieli na kilka grup. Są one nazwane "Level 1, 2, 3". Oto SE należy do poziomu drugiego. Poziom trzeci zawiera na przykład wzmacniacz Meishu (SE na 300B). Oto SE wykorzystuje według producenta pentodowy stopień Single Ended z odrobiną pętli sprzężenia zwrotnego. Dzięki temu Oto SE ma niższą niż to zazwyczaj bywa w takich przypadkach impedancję wyjściową (około 1 oma dla wyjścia 4 omy, gdzie podłączone były zestawy Zoller Hi-Fi Design Imagination). (ms)

Opinia 1
Po kilkunastu minutach odsłuchu Oto SE sięgnąłem po wydanie MHF 4-5/96, gdzie został zamieszczony wykres obrazujący przebieg impedancji zestawów głośnikowych wykorzystanych w teście: Zoller Hi-Fi Design Imagination. Jak wiemy impedancja wyjściowa wzmacniaczy SE wynosi około 2 - 4 omów. W takim przypadku następuje "modyfikacja" charakterystyki przenoszenia zestawów głośnikowych, poprzez upodobnienie jej w pewnym stopniu do kształtu charakterystyki impedancji. Impedancja wyjściowa Oto SE (wzmacniacz ma pętlę u.s.z.) wynosi około 1 oma na gniazdach głośnikowych "4 omowych", zatem oddziaływanie nie jest zbyt silne. W sumie w dźwięku Oto SE poprzez Imagination opisane powyżej, w skrócie zjawisko nie miało znaczącego wpływu na ogólny charakter brzmienia. Spodziewana "natarczywość" w okolicy 1.5 kHz była śladowa. Zoller Hi-Fi Design użytkownikom wzmacniaczy SET proponuje modyfikację zwrotnicy w Imagination polegającą na wygładzeniu przebiegu impedancji. W wersji normalnej Imagination na wyjściu wzmacniacza SET o wysokiej impedancji wyjściowej mamy większe napięcie we wspomnianym zakresie 1.5 kHz.

W trakcie odsłuchów miało miejsce doskonałe dopasowanie mocy wyjściowej Oto SE (10 W) i efektywności zestawów Imagination (93 dB/ 2.93V). Uzyskiwane poziomy głośności były wysoce satysfakcjonujące. Jedynie w dynamicznych nagraniach symfonicznych słyszalne było obcinanie - właśnie na średnicy. Przy rocku i jazzie słuchając muzyki doprawdy głośno udało mi się tylko dwa razy przesterować wzmacniacz. Audiofil dysponujący pokojem około 20 m kw., zestawami Imagination lub o zbliżonej efektywności i zdrowym słuchem nie powinien narzekać na brak mocy dostępnej z Oto SE.

Odsłuchowi Oto SE poświęciłem dużo uwagi. Bezpośrednie porównania ze wzmacniaczami biorącymi udział w tym teście nie były konieczne. Brzmienie Oto SE określiłbym jako wybitnie wyróżniające się. Chciałbym też podkreślić fakt, iż spotkanie z Oto SE było pierwszym moim poważnym odsłuchem wzmacniacza Single Ended. Zatem wiele obserwacji tu poczynionych, dotyczy nie tyle brzmienia samego Oto, co SE. Pewne wnioski i spostrzeżenia mają moim zdaniem charakter globalny i dotyczą one rodziny urządzeń SE. Uprzedzam Państwa, iż opis brzmienia Oto będzie zdecydowanie pozytywny. Nie oznacza to jednak, iż Oto SE jest konstrukcją wybitną, jest po prostu inny. Fani SE mają aktualnie w czym wybierać na rynku. Zatem tekst poniższy powinien być raczej interpretowany jako zachęta bliższego zapoznania się z urządzeniami SE, a nie tylko jako rekomendacja Oto na tle pozostałych tu wzmacniaczy.

Jaki jest balans tonalny Oto SE? Czy jest to ciepłe, romantyczne, miękkie brzmienie? Nie. Oto SE na tle pozostałych tu prezentowanych wzmacniaczy wręcz nie ma własnej barwy. Nie jest ciepły, soczysty, słodki. W dziedzinie barwy jest pozbawiony podkolorowań w stopniu dotąd mi nie znanym. Jest to brzmienie zupełnie nie przyciągające audiofilskiej uwagi przy słuchaniu. Barwa jest naturalna, bardzo trudna do uchwycenia. Nie słyszałem, aby ktoś próbował opisywać dźwięk "live" w kategoriach audiofilskich.

W porównaniu do Audio Research VT60/LS3 i Anthem Integrated 1 w dźwięku od razu słychać brak składników ocieplających barwę w całym paśmie. Wysokie tony nie są słodkie. Średnica pozbawiona syropowej soczystości, bas otulenia. Oto SE oferuje najbardziej otwarty i namacalny dźwięk jaki słyszałem do tej pory poprzez zestawy Imagination. Klarowność i przejrzystość przekazu są zdumiewające. Jeżeli Oto SE jest transparentny, to brzmienie standardu CD wykorzystanego w końcu w tym teście jest wysoce satysfakcjonujące. W dźwięku nie słyszałem żadnych granulacji, szorstkości, rozjaśnień w wyższych rejestrach średnicy - cech przypisywanych CD.

Wokale, gitara akustyczna! Żadnej bariery pomiędzy zestawami głośnikowymi, a mną - "Możesz mnie w końcu dotknąć". Separacja przestrzenna w Oto SE była znakomita. Na scenie dźwiękowej słyszałem więcej detali, powietrza, mikroplanktonu. Nie sądziłem, że takie informacje są zawarte na CD. Inne wzmacniacze - push-pull - przekaz brutalizują, zmniejszają poczucie realizmu, tworzą syntetyczny dźwięk hi-fi. Teraz jestem już prawie w pełni świadom co mam na myśli pisząc "dźwięk hi-fi". Wokale w Manhattan Transfer. Brak słów. Chyba tylko na żywo wzrasta bardziej poczucie, iż oni tam są, kilka metrów przede mną.

Oto SE jest największą iluzją, oszustwem dźwiękowym z jakim miałem kontakt w trakcie czterech lat recenzowania urządzeń na łamach MHF.

W muzyce klasycznej (Beethoven, Straviński - patrz spis płyt) słyszałem lepszą gradację sceny dźwiękowej w wymiarze pionowym. Słyszałem nie tylko odległości na prawo i lewo, ale też zauważyłem wznoszenie się sceny ku górze za zestawami. Także słuchając koncertu Bad Brains słyszałem znakomitą gradację w pionie, publiczności, wokalu, gitar. Mam nadzieję, że nie jestem jedyną osobą na świecie, która na wzmacniaczu SE słuchała muzyki hard core.

Detaliczność tego wzmacniacza jest kopiowalna (może też ulegać poprawieniu) chyba tylko przez inne, droższe, bardziej skomplikowane konstrukcje SE. Na znanych mi płytach z klasyką (dobrze nagraną) zachowanie Oto SE w dziedzinie mikrodynamiki jest druzgoczące. Rezonanse elementów drgających w instrumentach, wybrzmienia, atak, jego fazy - to nowe zjawiska poprzez Oto SE. Po Oto wiem, że inne wzmacniacze coś ukrywały, maskowały.

Oto SE brzmi nadzwyczaj żywo, otwarcie, dynamicznie - ale w małej i średniej skali. Teraz pora na opis zjawisk takich jak głośna dynamika, bas, rytm. Czyli cechy dźwięku które są na dobrym poziomie, gdy płacimy kilka(naście) tysięcy $ za amerykańską końcówkę mocy solid state.

W granicach swych możliwości mocowych Oto SE brzmi całkiem dynamicznie. Maciej, który miał okazję słuchać Oto w ślepym teście tuż po 90 watach dostępnych z YBA Intégré nie odczuł, iż pomiędzy wzmacniaczem SE i tranzystorowym jest wyraźna różnica. Maciej wskazuje na wolniejsze bębny i pewne odchudzenie basu.

Oto SE nie brzmi tak szybko na niskim basie jak wzmacniacze tranzystorowe. Ale ogólne poczucie aktywności dynamicznej jest całkiem dobre. Łatwo jest zauważalne znacznie lepsze gradowanie zmian dynamicznych na średnicy i wysokich tonach, niż na basie. W sumie Oto nie wskakuje nagle i nieoczekiwanie na wysokie poziomy dźwięku. Pamiętajmy, iż Oto SE na wyjściu oddaje tylko kilka woltów napięcia. Bardzo realistycznie brzmi na Oto solowy kontrabas, ten efekt jest uzyskiwany raczej poprzez lepsze oddanie detali barwowych i różnych mikrodrgań, niż poprzez kontrolę dużych pokładów energii basu.

Jak słusznie zauważył Maciej w ślepym teście, Oto SE brzmi chudo w niższych rejestrach. Nie ma tam ciepła, ani tłustych zakolorowań. Ogólnie najbardziej wyszczuplenie dźwięku jest odczuwalne na nagraniach rockowych. Podczas, gdy genialnie na 10 W mocy dostępnej z Oto wypadło ciężkie reagge Bad Brains, to już przy Remasters Led Zeppelin fundament i masa basu gdzieś odeszły. Balans tonalny na Zeppach był na mój gust za chudy, brakowało mi energetycznego podejścia urządzenia do tej muzyki. Niebiańskie riffy w początkowej fazie "Whole Lotta Love" odebrałem wręcz jako anemiczne. Na Audio Research VT60/LS3 ten sam utwór cechował się hutniczym ciepłem i solidnym fundamentem basowym. Na niektórych nagraniach rockowych, gdzie jest wymagany szybko generowany tłusty i ciepło zabarwiony bas, Oto SE brzmi zbyt sterylnie. Dominuje w przekazie czystość, ale bez rytmicznego mięsa basowego.

Maciej wskazuje w swych spostrzeżeniach, iż wysokie tony są lekko rozjaśnione. Owszem, ten efekt był także słyszalny na moim systemie. Wysokie tony cechowały się fantastyczną czystością i perlistością. Jednak miały lekko świeży charakter. Lekkie podbicie w niższych rejestrach. Być może jest to po prostu pewna modyfikacja charakterystyki przenoszenia Imagination, o której pisałem wcześniej.

Pisałem już o znakomitej przejrzystości i separacji oferowanej przez Oto SE. Jednak gdy spojrzymy na scenę dźwiękową z perspektywy, to okazuje się, iż nie jest ona tak szeroka jak w LFD PA2. Dźwięki są zawieszone w wirtualnej przestrzeni między zestawami głośnikowymi. Głębia, wielowarstwowość w Oto ponownie są spektakularne. Poczucie, iż za zestawami ma miejsce koncert w konkretnym pomieszczeniu jest na Oto znakomite. Jak wiemy wzmacniacze SE mają słaby współczynnik tłumienia i poprzez ten fakt słabo też są kontrolowane membrany głośników niskotonowych. Zgodnie z teorią firmy FM Acoustics, produkującej wzmacniacze tranzystorowe, uważane w kręgach dojrzałych audiofilsko za top absolutny, wzmacniacz solid state sterujący głośniki powoduje, iż dźwięk jest lepiej oderwany od głośnika. Jest tu dużo prawdy.

Podłączyłem LFD PA2 na wyjście liniowe w Oto SE. Dźwięk, który usłyszałem ponownie był fantastyczny. Pierwszy plan na tej kombinacji był gigantyczny. Instrumenty były bardziej w pokoju, jakby na zewnątrz sceny, którą kreował Oto. Obrazy instrumentów były większe i bliższe. Instrumenty wykraczały zdecydowanie na boki. Oto generował dźwięki pomiędzy i za zestawami.

W LFD nastąpiła jednak zauważalna utrata otwartości, namacalności średnicy. Pojawiło się też pewne ocieplenie barwowe w niższych zakresach średnicy i na basie. Barwowo LFD był trochę zmatowiony, pojawiło się tez odrobinę proszku, a raczej pudru psującego poczucie gładkości i perlistości. LFD miał też szybciej obcinane wybrzmienia, zaniki rewerberacji. Na znakomitym poziomie jakości pozostały w LFD wysokie tony. Bas z LFD to zdecydowanie inna kategoria. Amerykańscy recenzenci mówią, iż taki bas "kicks ass". Bardzo długo słuchałem LFD PA2 zasilanego z Oto SE. W sumie, pomimo utraty pewnej magii na średnicy i mniejszej ilości planktonu, LFD jest wysoce transparentnym urządzeniem. Jest jednym z najbliższych sonicznie kategorii SE wzmacniaczem tranzystorowym jakie znam. Moje notatki z porównania Oto SE z LFD/Oto SE zajmują kilka stron. Dalsze szczegóły pomijam, gdyż nie chcę przekształcać tej recenzji w dyskusję SE/solid state. Gdyż jak wiemy prawdziwi fani SE nie dopuszczają możliwości zaistnienia takiej dyskusji.

Po zapoznaniu się z właściwościami sonicznymi Oto SE jestem skłonny uwierzyć, iż ortodoksyjny fan Single Ended byłby w stanie zamienić kolację z Agnieszką Maciąg na godzinę słuchania Audio Note On Gaku. Nie mogę zakończyć tej recenzji rekomendacją przeznaczoną dla wszystkich audiofili. Wiele osób czerpie radość ze słuchania hi-fi angażując się w muzykę poprzez percepcję rytmu, dynamiki. Ci audiofile powinni pozostać przy solid state: Naim, Audiolab, tudzież Levinsonach, Krellach.

Wszystkim zaś ceniącym niezmąconą barwę, bezlitośnie otwartą średnicę polecam Oto SE. Proszę tylko pamiętać, że moje spostrzeżenia przedstawione w tej recenzji zostały zebrane przy korzystaniu z ultra detalicznych i szybkich zestawów Imagination. Moim zdaniem własne zestawy AN prezentowane w innym miejscu MHF nie oddadzą możliwości Oto w pełni. Jest wysoce prawdopodobne, iż w świetle odsłuchu Oto SE poprzez AN-J/SP moja recenzja straci wiele ze swej wiarygodności. (ms)

Opinia 2
Nie ulega dla mnie wątpliwości, że największą zaletą Oto SE są barwy, zwłaszcza zaś barwy średnicy. Brzmienie jest gładkie, ale zarazem nacechowane bogatym kolorytem. Nic nie razi uszu, a jednocześnie skrzypce, gitary i wokale brzmią żywo, nieraz nawet z pewną dozą werwy i drapieżności. W Oto SE pogodzone zostały cechy, które według niektórych są ze sobą sprzeczne. Odsłuchy niektórych urządzeń mają dla mnie spory walor ogólnopoznawczy. Jak wiadomo jest dużo zagadnień, które budzą kontrowersje, które są przedmiotem dyskusji wśród audiofili. Być może jestem niepoprawnym optymistą, ale uważam, że dobry sprzęt powinien łączyć w sobie pozytywne cechy, które według oponentów uczestniczących w różnych sporach połączyć się nie dają.

Wyrafinowanie barwy było zachowane jeszcze do niższej części tonów wysokich (powiedzmy górny rejestr skrzypiec). Zaś najwyższe tony są trochę bardziej wygładzone. Podobnie jak średnica są one pozbawione przykrych cech, ale niestety jest w nich trochę mniej iskry, mniej blasku, więcej łagodności.

Biorąc pod uwagę powszechną opinię o słabej kontroli basu z lampowców, to uzyskane przez nas wyniki były pozytywne. W wyższych rejestrach kontrabasu czy gitary basowej brzmienie pozostaje całkiem zwarte i bogate, nie brak dobrej pełni brzmienia zarywanych strun. Dopiero w najniższych rejestrach występuje pogorszenie kontroli, brak wypełnienia.

Wiele osób pewnie się obawia zakupu wzmacniacza o tak małej mocy z uwagi na spodziewane ograniczenia głośności i dynamiki. Poniekąd jest to uzasadniona ostrożność, ale chciałbym to zagadnienie naświetlić szerzej. Aby zachować jednakowy poziom w ślepych testach, musieliśmy wziąć pod uwagę obecność Oto SE i nieco obniżyć poziom odsłuchu, ale nie w drastycznym stopniu - wystarczyło około 3 dB. Aby uzyskać na 8-omowym oporniku moc 9 W trzeba pokrętło głośności ustawić w okolicach godziny 9 i takie też było jego położenie przy odsłuchach. Ponieważ kolumny AN-J/SP mają impedancję o minimum trochę poniżej 5 omów, to można założyć, że Oto SE pracował chwilami z lekkim przesterowaniem. Piszę o tym by mieli Państwo praktyczne pojęcie o możliwościach Oto SE. Otóż ogólnie brzmienie wydaje się żywe. Przede wszystkim dużą rolę gra tu koloryt średnicy. Dźwięki transjentowe nie są co prawda super szybkie, ale nie są też wolne i w połączeniu z żywą barwą instrumenty strunowe szarpane brzmią żwawo, swobodnie. Do pewnego stopnia nawet utwory o dużej skali - symfoniczne, duże chóry - też brzmią z rozmachem. Co więcej, niezły jest też rytmiczny puls w prostszych nagraniach pop/rock. Ale oczywiście ograniczenia jednak są. Niezła niekiedy rytmika opiera się bowiem na przyzwoitym uderzeniu w wyższym basie. Zaś połączenie linii basu z niższych partii z drapieżnie brzmiącą średnicą i agresywną górą niektórych nagrań rockowych wypada zbyt spokojnie, zbyt okrągło i bez motoryczności. Brak prawdziwej siły i kontroli w niższym basie też jest zauważalny w postaci ograniczenia potęgi brzmienia i jednoczesnego przedłużenia wybrzmień.

Stereofonia nie jest co prawda wzorcowa, ale jest za to przyjemna. Nie brakuje takich przymiotów jak wypełnienie przestrzeni pogłosową aurą, dobra głębia i namacalność źródeł. Nie miałem też poważniejszych zastrzeżeń do ostrości lokalizacji, ale JD uznał, że konkurencja nieraz daje precyzyjniejszy rysunek konturów. Mimo ogólnie dobrej przestrzenności i przejrzystości braki w niskim basie owocują niekiedy utratą informacji o obszerności większych sal koncertowych.

Przy wnikliwym słuchaniu analityczność też ujawnia pewne ograniczenia, ale mimo braków w oddaniu szczegółów na krańcach pasma i przy odtwarzaniu wybuchowych transjentów, z reguły wyrazistość wydarzeń nie budzi zastrzeżeń. Artykulacja wokalistów, ruchy smyczków i palców na strunach wypadają bardzo dobrze i filigranowy szczegół na średnicy bywa często bardzo sugestywny.

Jest dla mnie oczywiste, że uniwersalność nie była głównym kryterium przy projektowaniu Oto SE. Stąd pewne kompromisy w dziedzinie dynamiki, basu. Stąd też ograniczone możliwości współpracy z kolumnami. Audio Note zapewnia jednak oznaki sporego wyrafinowania w odtwarzaniu barw i namacalności - zwłaszcza w zakresie średnicy. Pod wieloma względami jest to dźwięk urzekający, warto go więc posłuchać. Bez takich urządzeń świat hi-fi byłby dużo mniej ciekawy i uboższy. (GS)

Jeśli mają Państwo uwagi dotyczące tej strony lub zauważyliście na niej błędy, dajcie nam znać.
Aby przekazać swoje uwagi do redakcji proszę
Copyright © 1991-2024 Magazyn Hi-Fi, Gdynia, Poland
logo hifi.pl