Uwaga!

Trwają prace techniczne na witrynie hifi.pl. Dopóki widoczny będzie niniejszy komunikat prosimy:
- nie zamieszczać ogłoszeń na giełdzie
- nie wykonywać żadnych innych czynności związanych z ogłoszeniami

Przewidujemy, że czas trwania prac nie przekroczy 20 minut. W tym czasie można normalnie korzystać z treści zamieszczonych na hifi.pl.

Kiedy niniejszy komunikat zniknie możliwe będzie korzystanie z wszystkich funkcji witryny.

Przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z prowadzony prac.

Start Pomoc Kontakt Reklama O nas Zaloguj Rejestracja

Witryna hifi.pl wykorzystuje ciasteczka (cookies). Proszę kliknąć aby uzyskać więcej informacji.

Artline Pocahontas


recenzja pierwotnie opublikowana w Magazynie Hi-Fi 1/98
Wymiary: 433,152,455 mm
Moc: 17W
Cena (6/1998): 1.500 zł
Zestaw testowy 1: Audiomeca Mephisto, Meridian 566, JM Lab Point Source 5.1, zestawy samodzielnie skonstruowane z głośników Scan-Speak Revelator i 18W8545
Zestaw testowy 2: Audiomeca Mephisto, Meridian 566, JM Lab Point Source 5.1, zestawy samodzielnie skonstruowane z głośników Scan-Speak Revelator i 18W8545
Ten model testowany w grupie wraz z: Artline Pocahontas, Edis Class A, Luxman A-384, Mission Cyrus Straight Line, Musical Fidelity A2, Technics SU-C800UM2/Technics SE-A800SM2

Niedawno publikowaliśmy wywiad z panem Andrzejem Markówem. Teraz mamy okazję przedstawić wzmacniacz, który śmiało można uznać za próbę wcielenia w życie zaprezentowanych przez pana Andrzeja poglądów.

Na początek jestem zobowiązany podać kilka informacji na temat samego projektu i jego dystrybucji. Oprócz standardowej oferty ArtLine, która projektowana jest nie tylko przez pana Andrzeja Markówa, istnieją też autorskie konstrukcje będące jego osobistym dziełem - testowany wcześniej model Maiko, a także wzmacniacz będący przedmiotem niniejszego testu. Wzmacniacze są sprzedawane tylko bezpośrednio przez producenta, co z jednaj strony pogarsza ich dostępność, ale z drugiej obniża cenę. Istnieją też możliwości osobistego sprawdzenia wzmacniacza z własnym sprzętem. Taki egzemplarz testowy, wcześniej udostępniany klientom, dostarczono nam do testów.

Podobnie jak we wcześniejszych konstrukcjach i tu mamy skromną szatę zewnętrzną. Prosta blaszana obudowa nie wyróżnia się precyzją wykonania, ani sposobem lakierowania. Wzmacniacz ten będzie jak sądzę kupowany dla dźwięku, a nie dla prestiżowego wyglądu. Obudowa jest bardzo pokaźna, proszę zwrócić uwagę na dużą głębokość. Tak jak to było w poprzednich lampowcach ArtLine, Pocahontas ma dwa wejścia umieszczone na bocznej ściance. Choć Cinche wyglądają tak samo i oba są przeznaczone do współpracy ze źródłami o poziomie liniowym, to jednak jest między nimi istotna różnica techniczna. Pierwsze wejście ma typowe parametry, jego impedancja jest liczona w kiloomach. Natomiast drugie wejście ma impedancję 75 omów - z zamysłem by uzyskać dopasowanie mocowe. Tą koncepcję uważam za dość ekstrawagancką. Impedancję wejścia-wyjścia o wartości 75 omów stosuje się często do połączeń cyfrowych, ale trudno będzie znaleźć wyjścia analogowe przystosowane do takiego obciążenia. Wręcz może dojść do przesterowania wyjścia w odtwarzaczu CD czy innym urządzeniu, nawet w stopniu dającym wyraźnie słyszalne zniekształcenia. Oczywiście wykonanie dwóch wejść wysokoimpedancyjnych nie stanowi problemu. Wykonawstwo wewnątrz jest na pierwszy rzut oka mało imponujące, widać ręczną technikę montażu, wzmacniacz nie prezentuje się zbyt schludnie, sporo jest wewnętrznego okablowania. Mimo nie najlepszych wrażeń estetycznych wszystko zdaje się być zmontowane solidnie.

Pocahontas nie gra natychmiast po włączeniu, ma układ opóźnienia czasowego. Dopiero po dłuższej chwili rozgrzewki automatycznie uruchamiany jest przełącznik, gaśnie wówczas dioda czerwona i zapala się zielona oznajmiająca gotowość do pracy. Druga nietypowa cecha to gniazdo na tylnej ściance. Jest to gniazdo do celów pomiarowych. Układ elektroniczny jest rozmieszczony na kilku płytkach, z czego trzy mieszczą elementy, przez które płynie sygnał audio, a reszta to poszczególne części zasilacza. Układ przedwzmacniacza jest przeniesiony z droższej konstrukcji Maiko. W Pocahontas zastosowano lampy ECC81, 12BH7, 6N1P i 6P14P (E84L). Wzmacniacz ma też sporo elementów półprzewodnikowych, ale są one wykorzystywane w zasilaczu, który prezentuje się okazale, uwagę zwraca pokaźny transformator sieciowy i duża baterią kondensatorów. Dla poprawy chłodzenia transformatora sieciowego na tylnej ściance znajduje się radiator.

Pan Andrzej Marków konsekwentnie preferuje nawijanie transformatorów do konkretnych kolumn. W tej dziedzinie zawsze jesteśmy skazani na kompromis. Przy ambitnym podejściu do zagadnienia na pewno warto nawinąć wielosekcyjne transformatory. Takie transformatory trudno jednak przystosować do różnych impedancji kolumn. Albo mamy transformator gorszy i bardziej uniwersalny z odczepami dla różnych impedancji kolumn, albo lepszy, ale przeznaczony do współpracy z określonym obciążeniem. Dostarczony egzemplarz został przygotowany do kolumn 4-omowych takich jak Zoller Design Metropolis Imagination oraz JMlab Point Source 5.1. W testach wykorzystywaliśmy też kolumny o większej impedancji.

W ramach prac nad skonstruowaniem Pocahontas powstały ostatecznie trzy warianty projektowe. Do testów trafił ten, który jest według producenta najlepiej wyważony, najbardziej neutralny. Oprócz tego jest jeszcze jeden o bardziej ocieplonym i łagodnym brzmieniu oraz drugi bardziej szybki i analityczny. Gdyby znaleźli się zainteresowani klienci to można również zamówić którąś z tych wersji. (GS)

Opinia 1
Nie jest to typowy wzmacniacz lampowy. Podczas odsłuchu praktycznie nie odczułem, że zacząłem słuchać lamp. Dźwięk pozostał jasny, czysty i dynamiczny. Wzmacniacz stosunkowo niewiele dodaje swojego charakteru, jak na lampy jest wyjątkowo tranzystorowy. W porównaniu z również lampowym Edisem, Pocahontas miał mniej klarowne barwy, więcej było wysokotonowych wyostrzeń. Dźwięk był bardziej żywy i obecny, stracił jednak swój przyjemny, słodkawy charakter. Skrzypce, wokale były bardziej przenikliwe, czasami lekko wyostrzone. W przekazie średnicy zbyt mało było składowych niskoczęstotliwościowych. Podobnie wysokie ogólnie żywe i obecne ale zbyt mało nasycone, zmiany barw nie do końca satysfakcjonujące, bywają lekko wyostrzone. Edis miał bardziej naturalne i nasycone barwy. Niskie składowe: właściwie nie mam większych zastrzeżeń, melodyjność ustępuje niektórym innym wzmacniaczom, natomiast szybkość i zwartość jest dobra - szczególnie wyższego basu, u samego dołu jest ciut nazbyt obfity i lekko dudniący.

Dużym atutem jest na pewno prezentacja stereofonii. Ogniskowanie źródeł jest precyzyjne i czytelne. Nie ma żadnych kłopotów z instrumentami w tylnych planach. Budowany obraz przestrzenny jest bardzo namacalny i obecny. Scena jest zawsze wystarczająco głęboka i dobrze wypełniona dźwiękiem, pod względem kreowania konkretnych wymiarów pomieszczeń ustępuje chyba tylko A-2. Instrumenty są zawsze żywe i obecne, Pocahontas nie jest lampowcem, który zwalnia tempo i ogranicza dynamikę. Mimo że transjentowe wybuchu pozostawiają jeszcze pewne możliwości poprawy, to nie ma tu ewidentnych ograniczeń.

Pocahontas jest przyzwoitym wzmacniaczem, dobrze prezentuje się na tle całej testowanej grupy (a przecież jego cena jest zdecydowanie najniższa) , posiada lepsze i gorsze strony, osobiście uważam że przydało by mu się więcej wyrafinowania i smaczku, a byłby bardzo konkurencyjnym produktem nawet dla dużo droższych urządzeń. (JD)

Opinia 2
Pierwsze chwile odsłuchu przyniosły jedną istotną obserwację, w mojej ocenie pozytywną. Brzmienie Pocahontas nie jest w oczywisty sposób lampowe. Uprzedzając fakty od razu powiem, że pewne cechy lampowe dalej wyszczególnię. Ale czy również zidentyfikowałbym Pocahontas jako lampowca, gdyby test był całkowicie ślepy, a recenzja powstawałaby bez znajomości modelu, o którym się pisze? Wcale nie jestem tego pewien, na pewno bym się o to nie chciał zakładać! Gdyby ktoś koniecznie chciał odnieść Pocahontas do innych lampowców, to bez wątpienia charakter brzmienia jest bardziej zbliżony do AudioNote Oto czy ewentualnie do Audio Research VT-60 niż do wzmacniaczy Anthem czy Cary, które mieliśmy okazję ostatnio słuchać.

Mimo niewygórowanej ceny wzmacniacz ten wyróżnił się w grupie prezentacją barw. Uzyskano dość ciekawe połączenie. Wyraźna jest ofensywność i otwartość brzmienia, które chwilami jest nawet całkiem jasne. Ale jednocześnie cechuje się ono gładkością. Tą cechę kojarzę właśnie ze wzmacniaczami lampowymi. W tranzystorowych trudniej jest uzyskać brzmienie tak jasne i jednocześnie gładkie. Górny skraj pasma jest dość łagodny, ale bogaty koloryt niższej części wysokich tonów oraz średnicy wystarczy by zapewnić odpowiednią metaliczność, a także by całościowy balans nie nosił oznak ocieplenia.

A co z miękkim lampowym basem przy współpracy z 8-omowym obciążeniem? Osobiście go nie znalazłem. Jak mi się wydaje mamy do czynienia z innym kompromisem. Zachowano zwartość niskich tonów kosztem ich lekkiego odchudzenia. Ograniczone jest poczucie rozciągnięcia w niższe rejestry, kiedy odtwarzane są nagrania w stylu "Funny" Marcus Millera (z głębokim, nisko schodzącym, syntetycznym basem). Ale przy bardziej typowych partiach granych na gitarze basowej, dół wypada całkiem atrakcyjnie.

Pocahontas brzmi całkiem żywo. Właściwie tylko raz odnotowałem pojawienie się drobnych problemów z rytmiką. Linia basu z płyty Cassandry Wilson była trochę rozmiękczona i jakby troszeczkę wymykała się możliwościom wzmacniacza, choć w niedużym stopniu. W wielu innych przypadkach pojawiał się jednak całkiem dobry akcent rytmiczny, często bas zachowywał zupełnie dobrą zadziorność, lepiej niż w niejednym wzmacniaczu tranzystorowym. Pocahontas nie jest wzmacniaczem wolnym. Sensowną szybkość mają dźwięki impulsowe. Trudno tu doszukać się "lampowego" złagodzenia. W świetle uzyskanych wyników zastanawia mnie jak brzmi "szybko-analityczna" wersja Pocahontas. Najprawdopodobniej może się ona mierzyć z najszybszymi wzmacniaczami tranzystorowymi.

Podobała mi się prezentacja przestrzenna. Nie ma tu problemu źródeł zawieszonych w próżni, przestrzeń jest wyczuwalna. Łączy się z tym niezła przejrzystość, źródła pozostają całkiem namacalne nawet w tylnych planach. Odnotowałem też dobrą lokalizację w zakresie basu - godny uwagi wynik w przypadku niedrogiego lampowca, a właściwie to nawet w droższym sprzęcie ten aspekt zasługiwałby na podkreślenie.

Przez dość długi czas korzystnie oceniałem zdolności analityczne Pocahontas. Z czasem znalazłem pewne ograniczenia, ale mimo wszystko całościowy obraz jest pozytywny. Dość jasny klarowny dźwięk wydaje się "analityczny" już przez samą swą barwę - ale to oczywiście nie jest jeszcze powód do pochwał. Natomiast trzeba przyznać, że różnicowanie kolorytu barw średnicy to już konkret, podobnie jak konsekwentnie zachowywana selektywność. Muzyka zachowuje swą czytelność i chciałbym tu podkreślić, że właśnie to w decydujący sposób przesądziło o pozytywnych odczuciach ogólnych. Natomiast pewne drobne szczegóły pozostały jednak niewyartykułowane, zbyt płynne i rozmazane, zwłaszcza dotyczy to najwyższych tonów. Przy odsłuchu bardziej normalnym, a nie audiofilsko-krytycznym całościowe wrażenie jest jednak całkiem dobre.

Oceniając ten wzmacniacz mam świadomość, że niska cena wynika w znacznej mierze ze sposobu dystrybucji - producent sprzedaje urządzenie klientom bez pośrednictwa firm handlowych. Przy typowej kalkulacji cena była by zapewne kilkaset złotych wyższa. Uwzględniając te okoliczności tak czy tak oceniam Pocahontas wysoko, zwłaszcza za barwy i przestrzenność. Pomijając kwestię dopasowania się do impedancji kolumn, Pocahontas nie wydaje się być szczególnie wybrednym wzmacniaczem. Jednak mam pewną sugestię. Podsumowując doświadczenia własne i kolegów dochodzę do wniosku, że w połączeniu z efektywnymi kolumnami o gładkich wyższych rejestrach i solidnym basie wzmacniacz ten może dać wyjątkowo atrakcyjne brzmienie, natomiast chudo brzmiące, analityczne miniaturki wydają się mniej odpowiednim partnerem, choć i z nimi można uzyskać co najmniej poprawne wyniki. (GS)

Jeśli mają Państwo uwagi dotyczące tej strony lub zauważyliście na niej błędy, dajcie nam znać.
Aby przekazać swoje uwagi do redakcji proszę
Copyright © 1991-2024 Magazyn Hi-Fi, Gdynia, Poland
logo hifi.pl