Koss GT/5
Typ: dynamiczne, nauszne
Masa: 146 g (bez kabla)
Impedancja: 60 omów
Efektywność: 96 dB 1mW
Pasmo przenoszenia: 20 - 20.000 Hz
Moc maksymalna: 200mW
Zniekształcenia: <0,2%
Cena (1/2002): 279 zł
Na pierwszy rzut oka ten model Koss'a na pewno nikogo nie zauroczy, powiedziłby ktoś że to ot takie sobie mniej poważne słuchawki. Bardzo podobnie wygląda wiele modeli takich firm jak Aiwa, Panasonic czy Philips, dołączanych do walkmanów za sto kilkadziesiąt złotych i stanowiących alternatywę dla miniaturowych słuchawek dousznych. O ile po Sporta Pro wyraźnie widać, że nie są to tylko zwykłe słuchawki do sprzętu spacerowego, o tyle GT/5 mają design po prostu banalny. Jednak mamy do czynienia z konstrukcją znacznie ambitniejszą niż może się wydawać na podstawie pobieżnych oględzin. GT/5 są stosunkowo ciężkie (146 g) jak na swoje rozmiary, a kabel połączeniowy i wtyk są całkiem solidne. Wykonane z gąbki osłony są wymienne. Zastosowano też neodymowe magnesy.
Kabel ma długość 2,5 m i jest wykonany w postaci dwóch złączonych przewodów. Przewody te rozdwajają się i każdy idzie osobno do swej słuchawki. Przewód kończy się złoconym wtykiem 1/8 cala, a w komplecie dołączona jest też przejściówka ze złoconym wtykiem 1/4 cala.
Komfort użytkowania jest przyzwoity. Jako typowe słuchawki nauszne GT/5 mają jednak ograniczenia nieodmiennie związane z tym rozwiązaniem konstrukcyjnym i nie dają takiego poczucia dopasowania do głowy jak dobrze wykonane duże słuchawki wokółuszne. Nacisk na uszy jest jednak utrzymany w rozsądnym granicach. Mimo wszystko Mikołaj narzekał trochę na ergonomię tego modelu.
Opinia 1
Sprzęt towarzyszący: odtwarzacze CD Rotel RDD 980/dpa dx32, Diora CD-504, wzmacniacz Struss Q (sekcja wzmacniacza słuchawkowego).
Słuchacze: JD i MD
Głównym atutem brzmienia GT-5 jest dynamika. Słuchawki typowo dla marki Koss mają przesunięty balans tonalny na niskie składowe. W przypadku GT-5 basu jest najwięcej wśród wszystkich małych modeli w serii testowej. I to właśnie bas jest motorem napędowym większości nagrań. Podawany jest w sporej ilości, ale też ma dużą szybkość, wyraźny atak, nadaje nagraniom dynamizmu i żywości. Zdecydowanie najkorzystniej wypadają tu elektryczne nagrania ze sporą ilością niskich składowych, nagrania w których dramaturgia opiera się głównie na dynamice i tempie. Bardzo dobrze wypadło np. rockowe nagranie "Citizen of the nation" Infectious Grooves, przekaz był energetyczny i całkiem emocjonujący, a na plus małych GT-5 dodać można, że nawet przy wysokim poziomie głośności dźwięk pozostał czytelny i w miarę czysty, można było wydzielić wokal, odseparować poszczególne instrumenty. Również dobrze zaprezentowane zostało nagranie "Power" z nowej płyty Marcusa Millera, choć tu łatwiej dostrzegalne były już ograniczenia przekazu niskich składowych. Głównym ograniczeniem przekazu basu - jak również całego pasma - jest ubóstwo barwowe. Choć udawało się odseparować dźwięk gitary basowej, niskich klawiszy i stopy, to wyraźnie słyszalne było też ich ograniczenie w barwie, monotonia. Przechodząc do materiału akustycznego: "Fingerprints" - The Chick Corea New Trio pokazało niestety, że niskie składowe grają przysłowiową jedną nutą. Pojedyncze dźwięki kontrabasu można było separować jedynie na podstawie ich zróżnicowania dynamicznego, niestety ich barwy były jednostajne. Odsłuch innych nagrań akustycznych potwierdził te spostrzeżenia. Kontrabas w każdym nagraniu miał bardzo podobny charakter, był podbarwiony i monotonny.
Podobne spostrzeżenia dotyczą reszty pasma. Zarówno na średnicy jak i górze niewiele się dzieje. W pierwszych chwilach odsłuchu słuchacz odnosi wrażenie, że właściwie wszystko jest na miejscu: blachy, klawisze, po dłuższej chwili okazuje się jednak, że przekaz jest monotonny, bezbarwny i pozbawiony emocji. Klub jazzowy zamienia się w betonowe pomieszczenie, pozbawione klimatu i intymności. Cokolwiek by nie pisać o ubóstwie barw, to trzeba stwierdzić, że ogólnie przekaz jest też całkiem równy i mało drażniący. Drobne problemy mogą powstawać tylko na przełomie średnicy z górą - damskie wokale mogą zabrzmieć nieco piskliwie, blachy odrobinę głucho.
Stereofonia małych Kossów jest zbliżona do innych produktów tej marki. Pojedyncze źródła są czytelne i separowalne. Nawet przy bardziej złożonym i głośno odsłuchiwanym materiale muzycznym do dźwięku nie wkrada się zbyt dużo bałaganu. Można separować pojedyncze instrumenty, lokalizować źródła. Niestety scena dźwiękowe jest już ograniczona, jest zwężona i mniej obecna. GT-5 nie wypełniają jej mikrodetalem ani mikroklimatem. Charakter przestrzeni jest dość monotonny - nieco zszarzały i zwężony w wymiarze.
GT-5 maja jasno określony zestaw wad i zalet. Zostały stworzone do słuchania muzyki odtwarzanej z walkmana, miniCD itp. Automatycznie większą uwagę zwrócono tu na niedrażniące, w miarę przyjemne brzmienie, a głównym elementem nadającym muzyce ładunku emocjonalnego jest przekaz dynamiki. GT-5 zdecydowanie najkorzystniej prezentują się na dynamicznym materiale rockowo-popowym, dźwięk tam jest żywy, dynamiczny i co istotne, całkiem szybki. Niestety trudno mi polecić te słuchawki do audiofilskiego odsłuchu muzyki akustycznej jazzowej czy klasycznej, tu ewidentnie uwidaczniają się wszelkie ograniczenia GT-5. (JD)
Opinia 2
Sprzęt towarzyszący: odtwarzacze CD Arcam Alpha 9, Kenwood DP-7060, wzmacniacz słuchawkowy CSR HDA1
Dźwięk okazał się być solidny i poważny jak na tak niewielkie słuchawki. Brzmienie było mniej charakterystyczne niż w przypadku pozostałych słuchawek Koss'a testowanych w tej grupie, w ogóle dość dobrze zrównoważone, co wyróżniało GT/5 na tle grupy. Charakter różnych nagrań nie miał więc stałego odchylenia.
Ciekawym doświadczeniem dla wielu użytkowników słuchawek byłoby z pewnością przesłuchanie GT/5 w zestawieniu z o wiele większymi i droższymi AKG K-501. Chyba mało kto spodziewałby się potężniejszego brzmienia basu ze strony małych Kossów. Przy czym nie jest to tylko kwestia sztucznie wyeksponowanego wyższego basu, jak miało to miejsce w przypadku tańszych AKG. Bas potrafi zejść całkiem nisko zarówno w nagraniach klasycznych (Massenet - "Le Cid") jak i tanecznych (Sneaker Pimps - "6 Underground"). Nie ma przy tym wrażenia przesadnej dominacji niższych rejestrów jak w przypadku większych słuchawek z obudową zamkniętą.
Niewiele komentarzy mamy w odniesieniu do średnicy. Wszystko było prawidłowo, bez wyeksponowania czy wycofania. Neutralność wokali była do zaakceptowania. Instrumenty smyczkowe wydają się mieć jak najbardziej prawidłową barwę.
Odtwarzanie wysokich tonów może wzbudzić odczucia mieszane. Mają one trochę przybrudzony i matowy charakter, jednak po dłuższym słuchaniu cecha ta przestaje zwracać uwagę, a przy muzyce rockowej nawet pomaga w uzyskaniu niezbędnej dozy agresywności. Na dłuższą metę jest to zresztą efekt przyjemniejszy niż metaliczne brzęczenie, charakterystyczne dla wielu tanich, ale też i porównywalnych cenowo z GT/5 słuchawek.
Wszystkie pięć par testowanych słuchawek Koss-a potrafi zagrać bardzo głośno bez słyszalnego pogorszenia jakości dźwięku (przykład do naśladowania dla wielu innych producentów) i choć GT/5 są być może w tej dziedzinie najskromniejsze, nadal oznacza to w pełni satysfakcjonujące możliwości. Szybkość narastania i wybrzmiewania dynamicznych fragmentów muzyki jest co najmniej dobra, jest zresztą niemal regułą, że w tej konkurencji lepiej wypadają słuchawki otwarte od zamkniętych.
GT/5 nie eksponują szczegółów, nie starają się zwracać uwagi słuchacza na każdy najdrobniejszy dźwięk, jak czynią to choćby Philips-y czy AKG K-501. Ale słuchając dobrze znanych nagrań szukałem rozmaitych niuansów, szelestów, itp. - małe Koss-y prawie zawsze potrafiły je przekazać. Nieco gorzej radzą sobie GT/5 w przypadku odtwarzania "ścian dźwięku", bez względu na to, czy jest to muzyka pop (Madonna - "Frozen"), czy rock (Garbage - "Supervixen"). W takich przypadkach słuchawki te nieco się gubią, dźwięk staje się chaotyczny.
Stereo i przestrzeń to dobra, średnia klasa. Scena dźwiękowa była szeroka, jej wypełnienie dość równomierne. Wszelkie efekty stereofoniczne prezentowane są odważnie, z rozmachem. W połączeniu z solidną basową podstawą brzmienie GT/5 staje się dzięki temu bardzo efektowne, ale na szczęście nie "efekciarskie".
Skromne z wyglądu, niewielkie słuchawki, mogą być zastosowane zarówno do sprzętu przenośnego i co najmniej dobrze sprawdzają się również jako "poważne", domowe słuchawki. Co prawda jak na słuchawki do sprzętu przenośnego GT/5 są dość drogie. Oferują całkiem potężne, efektowne brzmienie będące zaprzeczeniem ich niepozornego wyglądu. Najbardziej kontrowersyjny jest sposób prezentacji wysokich tonów, które są nieco przygaszone i przybrudzone, co jednak po pewnym przyzwyczajeniu nie razi. Mimo drobnych zastrzeżeń dotyczących komfortu użytkowania, ten model najchętniej gotowi jesteśmy Państwu polecić z całej testowanej grupy. (GS)