Uwaga!

Trwają prace techniczne na witrynie hifi.pl. Dopóki widoczny będzie niniejszy komunikat prosimy:
- nie zamieszczać ogłoszeń na giełdzie
- nie wykonywać żadnych innych czynności związanych z ogłoszeniami

Przewidujemy, że czas trwania prac nie przekroczy 20 minut. W tym czasie można normalnie korzystać z treści zamieszczonych na hifi.pl.

Kiedy niniejszy komunikat zniknie możliwe będzie korzystanie z wszystkich funkcji witryny.

Przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z prowadzony prac.

Start Pomoc Kontakt Reklama O nas Zaloguj Rejestracja

Witryna hifi.pl wykorzystuje ciasteczka (cookies). Proszę kliknąć aby uzyskać więcej informacji.

Thiel CS.5


recenzja opublikowana w lipcu 1999
Wymiary: 31,8,11 cali
Efektywność: 87 dB
Impedancja: 4 omy (min 3,2)
Moc: 30-150 W
Cena (lipiec 1999): 7.000 zł
Zestaw wykorzystany przez MD i JD: Arcam Alpha 9, LFD LS0, LFD PA2M
Zestaw wykorzystany przez PP, RS i GS: Arcam Alpha 9, LFD LS0, LFD PA2M
Testowano w grupie wraz z: GLD Millenium IV, Heco Mythos 500, JMlab Electra 915, KEF RDM Three, Qba Batory, Thiel CS.5, Vox S-180 Vox Dei

Inaczej niż to czyni większość producentów, Thiel dołącza do swych kolumn obszerne i interesująco zredagowane informacje techniczne. Podano podstawowe założenia projektowe, a także omówiono szereg zagadnień konstrukcyjnych. Co prawda natknąłem się kilkustronicowym tekście na jedną nieścisłość, ale tak czy inaczej materiał ten na pewno ma sporą wartość edukacyjną i polecam wszystkim jego lekturę. Dzięki niemu mogę też Państwu szerzej przedstawić konstrukcję CS.5.

Pierwszym obranym celem było uzyskanie płaskiej charakterystyki przenoszenia. Znaną prawidłowością jest, że jednym z głównych źródeł zafalowań charakterystyki są rezonanse łamiących się membran. Stąd zastosowanie głośnika wysokotonowego z aluminiową kopułką (jest to wersja Vify D25AG). Pierwszy rezonans w jego membranie przypada na 26 kHz, a więc poza pasmem słyszalnym. Innym poważnym źródłem nierównomierności charakterystyk jest dyfrakcja, czyli promieniowanie fal dźwiękowych załamujących się na krawędziach. Zjawisko to jest oczywiście doskonale znane i należy do kanonu wszelkich wykładów z dziedziny fizyki wszędzie tam gdzie mamy do czynienia z rozchodzeniem się fal, nie tylko fal akustycznych. Omówienie dyfrakcji nie ominie też żadnego studenta elektroakustyki. Istnieje jednak dość powszechna w środowisku producentów kolumn tendencja do bagatelizowania roli tego zjawiska w praktyce konstrukcyjnej. Na podstawie własnych doświadczeń z konstrukcją kolumn uważam, że szkodliwemu wpływowi dyfrakcji poświęca się zbyt mało uwagi. W przypadku CS.5 mamy jednak chwalebny wyjątek, temat ten potraktowano poważnie. Maskownica jest tak dopasowana swym kształtem do wycięcia na przedniej ściance obudowy, że po jej założeniu uzyskujemy w pobliżu głośników płaską powierzchnią z zaokrąglonymi brzegami.

Thiel znany jest ze swej filozofii projektowania zwrotnic. Firma ta konsekwentnie lansuje zwrotnice 1-go rzędu, ale układy elektryczne wcale nie są proste. Wręcz przeciwnie, są dużo bardziej skomplikowane niż zwykle. Jest to poniekąd naturalne, bo uzyskanie 6-decybelowych zboczy akustycznych przy pomocy filtrów elektrycznych o topologii 1-go rzędu jest niezwykle mało prawdopodobne. Niemal zawsze potrzebne są różne układy korekcyjne. Zwolennicy zwrotnic pierwszego rzędu, którzy wśród zalet tego rozwiązania wymieniają prostotę filtrów powinni zrewidować swoje poglądy. Minimalistyczne filtry (o elektrycznej topologii 1-go rzędu) prawie nigdy nie dają akustycznych zboczy 6-decybelowych, w każdym bądź razie nie przypominam sobie takiego przypadku. Jeśli więc ktoś uważa, że zastosowanie zwrotnicy składającej się z cewki w torze niskośredniotonowym i kondensatora w torze wysokotonowym przyniesie wszystkie zalety przypisywane zwrotnicom pierwszego rzędu - to najprawdopodobniej się myli. W CS.5 mamy zwrotnicę 11-elementową. Innym znanym przykładem jest firma Dynaudio, tam też znajdziemy zwrotnice pierwszego rzędu, które są całkiem skomplikowane.

Thiel podaje kilka argumentów przemawiających za stosowaniem zwrotnic pierwszego rzędu. Łatwiej z takimi filtrami uzyskać równomierną charakterystykę kierunkową (a w konsekwencji bardziej wyrównany częstotliwościowo charakter dźwięku odbitego w pomieszczeniu). Można też dzięki nim uzyskać prawidłową strukturę fazową sygnału i dobrą odpowiedź impulsową zestawu. Niestety trudniej jest zapewnić pracę głośników w optymalnych dla nich przedziałach dynamiki i pasma - dlatego większość producentów kolumn jednak stosuje filtry wyższego rzędu. Przednia ścianka CS.5 jest pochylona, aby uzyskać wyrównanie czasowe sygnałów z obu głośników. Oczywiście wyrównanie to będzie prawidłowe tylko dla jednego punktu odsłuchowego, ale nawet dla innych typowych pozycji słuchacza takie rozmieszczenie głośników da istotną poprawę w stosunku do układu z głośnikami na płaskiej ściance.

Głośnik niskotonowy pochodzi z Vify podobnie jak i wysokotonowy. Ma on podwójny magnes, impregnowaną membranę papierową oraz stożek fazowy zamiast kopułki przeciwpyłowej. Co ciekawe, wykorzystuje układ z krótką cewką w długiej szczelinie - rozwiązanie to jest zdecydowanie mniej popularne od zastosowania długiej cewki w krótkiej szczelinie.

Obudowa jest wykonana z MDF i niemal całkowicie wypełniona watą, zarówno w dolnej części jak i koło głośnika, tylko koło tunelu jest swobodna przestrzeń. Klasyczna drewniana okleina nadaje całości eleganckiego wyglądu. Nietypowy jest też sposób mocowania trzech kolców. Są one wsuwane w otwory w spodniej ściance na wcisk, bez pomocy gwintowanych gniazd czy nakrętek. Thiel CS.5 to jeden z bardzo nielicznych przypadków, kiedy zmierzone przez nas minimum impedancji było wyższe niż liczba podana przez producenta (3,5 zamiast 3,2 oma). Mamy tu przypadek typowego 4-omowego obciążenia. Strojenie BR przypada na około 38 Hz. Według danych producenta pasmo przenoszenia (3-decybelowe) rozciąga się od 55Hz do 20 kHz.

Opinia 1
Małe CS.5 należą do najtańszych zestawów firmy Thiel. Mimo że ich wymiary są niewielkie to zaliczają się do grona kolumn podłogowych, częściowo dzięki specyficznej budowie (charakterystycznie pochylona do tyłu przednia ścianka). Podobnie jak wygląd tak i walory brzmieniowe sprawiają wrażenie pewnej powściągliwości. CS.5 należą do kolumn reprezentujących brzmienie bez większych ekstrawagancji.

Wokale, skrzypce mają w sobie sporo barwy i powabu, a przy tym zachowana jest ogólna poprawność i równowaga. Muszę tutaj dodać, że duży wpływ na charakter wyższej średnicy ma ustawienie zestawów, a właściwie dogięcie osi głośników w kierunku ucha słuchacza. Najbardziej precyzyjną stereofonię uzyskuje się przy głośnikach skierowanych bezpośrednio na ucho słuchacza, w wyższych rejestrach średnicy może jednak pojawić się wówczas pewne drażniące wyostrzenie. Preferowałem ustawienie dające lepsze barwy kosztem pogorszenia ostrej lokalizacji. Dźwięk zarówno dołu jak i średnicy jest wówczas minimalnie ocieplony, co wpływa korzystnie na przyjemność odsłuchu w przypadku nagrań akustycznych. Gorzej prezentują się nagrania ostrzejsze i bardziej dynamiczne. "You Got Me" Rebecci Pidgeon miało nieco złagodzony charakter, mniej agresji i drapieżności, nieznacznie złagodzone transjenty. Mimo to gitary były wystarczająco naturalne i obecne, nagranie nie straciło wiele ze swojego charakteru. Mniej chłodnego charakteru miało również nagranie Erskine'a, a to głównie za sprawą obecnego i nieco ocieplonego basu. Pomijając to ocieplenie dół pasma prezentował się zupełnie atrakcyjnie. Thiele należą do tych zestawów, w których odchyłka od neutralności polega na większej melodyjności i nasyceniu niskich składowych, odbywa się to kosztem szybkości ataku, ale w tym przypadku efekt był całkiem satysfakcjonujący. Bardzo obecnie i namacalnie prezentował się kontrabas Danielssona ale już gitara basowa Millera mogłaby mieć więcej ostrości i szorstkości. Efekt końcowy był mimo wszystko satysfakcjonujący i zasługiwał raczej na pochwałę, odstępstwa od neutralności są niewielkie i na pewno nie drażniące.

Drugi kraniec pasma niestety wzbudzał mniej entuzjazmu, o ile dół i średnica są dobrze nasycone i bardzo plastyczne to wysokie są jakby na dodatek, jako konieczne dopełnienie całości. Brzmienie jest tu poprawne i niedrażniące (wyostrzenie występuje jedynie przy ustawieniu osi głośników prosto na ucho słuchacza), z drugiej strony najmniej ciekawe. W porównaniu z konkurencją w podobnym przedziale cenowym góra jest mało nasycona i słabo zróżnicowana, pomijając osobiste upodobania ten skraj pasma jest po prostu wyraźnie uboższy, bardziej matowy. Blachy perkusyjne wybrzmiewały krócej i mniej bogato, ich brzmienie było bardziej monotonne. Trzeba tu dodać, że pomimo tych ograniczeń przekaz jest równomierny i nie drażni ucha, po krótkim przyzwyczajeniu może wydawać się nawet całkiem naturalny i nie zniekształcony.

Thiele nie należą do zestawów ostrych i ofensywnych, pomimo że dźwięk nie jest ani wyraźnie spowolniony ani nadmiernie ocieplony. Przeciwnie, jest żywy i obecny, zaznaczone zostały cechy artykulacji, jedynie efekty transjentowe uległy nieznacznemu złagodzeniu, niekiedy można odnieść wrażenie zbytniej gładkości i miękkości. CS.5 nie potrafią również zagrać super szybko i z wykopem na basie. Praca stopy w perkusji nie jest spowolniona ale akcenty są mniej wyraźne. Nagrania oparte na rytmicznym basie wydają się mniej motoryczne, a bardziej kołyszące. Podobnie w zakresie makro-wybuchów, efekty nie są wyraźnie ograniczone jednak w finałowym akcencie orkiestry brakuje właściwego potężnego uderzenia.

Osobliwe są walory stereofoniczne tych maluchów, w zależności od konta dogięcia osi głośników do słuchacza możemy regulować między wielkością pomieszczenia a ostrością lokalizacji. CS.5 przenoszą słuchacza do określonej przestrzeni akustycznej, z zaznaczona głębią i wieloplanowością, ze sporą ilością pogłosu i namacalnością głębi. Podobnie jak ostrość lokalizacji źródeł tak i namacalność ścian pomieszczeń jest zależna od ustawienia, przy pozycji osi głośników daleko od ucha uzyskuje się spore pomieszczenia ale trudno je ogarnąć, jest mało konkretne. Ustawienie bardziej na ucho poprawia ostrość lokalizacji tu jednak odnosi się wrażenie pewnej kompresji sceny, braku prawdziwej swobody i otwartości. Źródła umiejscowione są czytelnie, w stosunku do droższej konkurencji brakuje im jednak konkretnej separacji, oderwania od całości, brakuje tu przysłowiowej kropki nad i.

Całościowo zestawy prezentują się bardzo korzystnie, co prawda nie zaskakują niczym nadzwyczajnym, nie wybijają się wyraźnie ponad konkurencje. Odstępstwa od neutralności są nieznaczne co zapewnia bardzo autentyczny i namacalny dźwięk o ciekawych, klarownych barwach i nie narzucającym się charakterze. Idealne do repertuaru akustycznego. (JD)

Opinia 2
Każdy z naszej trójki odebrał te kolumny inaczej. Oceny wahały się od gorącej rekomendacji Piotra, poprzez moje umiarkowane poparcie, do chłodnego przyjęcia przez Radka. Nie oznacza to jednak by wyszczególnienie ważniejszych cech brzmienia stanowiło tu poważniejszy problem. Nasze notatki nie tyle różniły się w sferze opisów, co w sferze interpretacji. Po takim wstępie nietrudno już przewidzieć, że CS.5 mają swe mocne i słabe strony.

Kolumny Thiela należą do najmniejszych zestawów w tym teście, co ma swoje odbicie w reprodukcji najniższych tonów. Kolumny JMlab Electra 915 czy Qba Batory mają wyraźnie niżej rozciągnięte pasmo przenoszenia, sporo więcej można też uzyskać z węglowej 18-ki Scan-speaka zastosowanej w kolumnach Vox (18W8545K). Przy odpowiednim materiale muzycznym różnice te są dość ewidentne. Potężne bębny (Cassandra Wilson - "Dance to the Drums Again"), organy czy niektóre basy syntetyczne (Marcus Miller - "Funny") nie miały właściwego nasycenia najniższych składowych. Praca na granicy możliwości kolumn, czyli odtwarzanie najniżej schodzących i głośnych partii granych na instrumentach strunowych też prowadzi do drobnych problemów. W przypadku nagrań Cassandry Wilson ("Little Warm Death") czy Loussiera brakowało już trochę równomierności i zwartości. Tego typu komentarze występowały jednak tylko sporadycznie. Bardzo dobre wyniki udało się natomiast uzyskać w reprodukcji basowych impulsów i partii, które skupiają się bardziej w wyższym i średnim basie. Dzięki temu dobrze wypadły fragmenty płyty Beastie Boys, a i jazzowe kontrabasy z samplerów wytwórni Opus 3 i Enya przyniosły sporo satysfakcji. Można wręcz powiedzieć, że bas CS.5 zazwyczaj korzystnie wyróżnia się zwartością, kontrolą i sugestywnie oddanym uderzeniem. Przypomina to trochę dobrze zaprojektowane, małe kolumny na podstawki, gdzie wszystko jest dobrze, ale tylko dopóty dopóki nie próbujemy nadwyrężać przesadnie głośników basowych.

Drugi skraj pasma nie jest zły, niewiele mieliśmy krytycznych uwag czy zarzutów, tyle tylko, że konkurencja w rodzaju Electry 915, naszego redakcyjnego kitu na Scan-speakach (znajdującego się ciągle w fazie bardzo powolnego, ale permanentnego rozwoju), że nie wspomnę już o Audaxie HD3P, oferuje jednak coś więcej niż suchą poprawność. Spekulacje co do przyczyn zaobserwowanych cech brzmienia są często ryzykowne, tym razem pokusiłbym się o twierdzenie, że konstrukcja została tu pieczołowicie dopracowana, ale zastosowany głośnik wysokotonowy ograniczył możliwy do osiągnięcia pułap. Brzmieniu wysokich tonów CS.5 zabrakło wielobarwności, krystaliczności, pozostało ono trochę zbyt beznamiętne i suche. Całościowo górnej części pasma nie brakowało nasycenia, niektóre nagrania potrafiły zabrzmieć całkiem jasno.

Przy odtwarzaniu instrumentów ze środka pasma dało się zauważyć uwypuklenie wyższych harmonicznych w stosunku do tonów podstawowych - przenikliwy nalot towarzyszył sopranowi, a męskie wokale brzmiały nieco zbyt lekko, podobne komentarze dotyczyły też odtwarzania skrzypiec. Ogólnie było w brzmieniu za dużo chłodu. A dla przyjemniejszej i naturalniejszej prezentacji jednak by się przydało trochę ciepła.

Przy swoich ograniczeniach w przenoszeniu najniższych częstotliwości Thiele oczywiście nie mogły stworzyć brzmienia autentycznie potężnego, ale mimo wszystko nie można im odmówić dobrych osiągów dynamicznych. Dźwięki transjentowe imponowały swoją szybkością i konturowym przekazem. Dynamiczny atak podkreślał dobre trzymanie rytmu w stosownych nagraniach.

Optymalnie ustawione skrzynki, rozpłynęły się w szerokiej, głębokiej, wypełnionej powietrzem scenie, z precyzyjną lokalizacją źródeł pozornych i dobrym zaznaczeniem ich lokalnej akustyki. Perspektywa była stabilna i zachowywała właściwe proporcje.

W niektórych nagraniach, które dotychczas nie wyróżniały się szczególnym realizmem wystąpiło niezwykle sugestywne połączenie dźwiękowych planów w sensowną i przekonywującą całość. Bez problemu można było wyczuć różnice rodzaju akustyki pomieszczeń, w których dokonywano realizacji nagrań (jak również zastosowanej techniki nagraniowej), chociaż w wielu przypadkach wyczuwalne było nieznaczne, lecz dość charakterystyczne piętno "suchości" akustyki, która stawała się przez to nieco sztuczna. Przypuszczalny wpływ na to zjawisko może mieć klasa niezbyt drogich głośników wysokotonowych.

Kolumny potrafiły też stworzyć wrażenie, że w nagraniach jest dużo szczegółów, wydarzeń, że sporo się cały czas dzieje. Była zarówno dobra separacja basowej gitary od perkusji, szmery palców pracujących na gryfie gitary akustycznej, wokal Johna Lee Hookera czarował wspaniałą artykulacją i ekspresją wyrazu. W zakresie niskich częstotliwości, wyższy bas prezentował bardzo dobrą analityczność.

Ograniczenia pasma przenoszenia i dość przeciętne osiągi w kreowaniu naturalnych barw zaważyły na ocenie Radka - sugestywna stereofonia na ocenie Piotra. Chyba można zaliczyć Thiele do konstrukcji audiofilskich - ze swą wciągającą, trójwymiarową sceną mogą urzekać słuchaczy, dać poczucie uczestnictwa w muzycznym wydarzeniu, zwłaszcza, że pod względem dynamiki i analityczności też prezentują się atrakcyjnie. Pozostaje pytanie, czy wspomniane wyżej ograniczenia w rozciągnięciu pasma i kreowaniu barw odciągną uwagę od sugestywnej sceny czy też nie. Jak widać odpowiedź na to pytanie bywa różna dla różnych uszu.

Ważnym aspektem wydaje się być ustawienie kolumn. Kiedy już skończyłem pisać swoją część recenzji i przeczytałem tekst JD, nasunęły się pytania dotyczące źródła rozbieżności w ocenach. Wydaje się, że właśnie ustawienie zestawów odegrało istotną rolę. W naszej grupie chyba lepiej zoptymalizowaliśmy efekty stereofoniczne, ale niestety kosztem barw. Szeroka i równomierna charakterystyka kierunkowa z założenia powinna ułatwiać ustawianie kolumn, w praktyce nie odczuliśmy tego w przypadku CS.5. (GS)

Jeśli mają Państwo uwagi dotyczące tej strony lub zauważyliście na niej błędy, dajcie nam znać.
Aby przekazać swoje uwagi do redakcji proszę
Copyright © 1991-2024 Magazyn Hi-Fi, Gdynia, Poland
logo hifi.pl