Uwaga!

Trwają prace techniczne na witrynie hifi.pl. Dopóki widoczny będzie niniejszy komunikat prosimy:
- nie zamieszczać ogłoszeń na giełdzie
- nie wykonywać żadnych innych czynności związanych z ogłoszeniami

Przewidujemy, że czas trwania prac nie przekroczy 20 minut. W tym czasie można normalnie korzystać z treści zamieszczonych na hifi.pl.

Kiedy niniejszy komunikat zniknie możliwe będzie korzystanie z wszystkich funkcji witryny.

Przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z prowadzony prac.

Start Pomoc Kontakt Reklama O nas Zaloguj Rejestracja

Witryna hifi.pl wykorzystuje ciasteczka (cookies). Proszę kliknąć aby uzyskać więcej informacji.

Sonus Faber Concerto


recenzja pierwotnie opublikowana w Magazynie Hi-Fi 4-5/96
Wymiary: 360,225,340 mm
Efektywność: 87 dB
Impedancja: 8 omów
Moc: 30-200 W
Cena (10/1996): 3.900 zł
Zestaw testowy 1: Meridian 500/563, YBA Integre
Zestaw testowy 2: Meridian 500/563, LFD LS0/PA1, LFD PA2M

Nie będę opisywał szczegółów jakości wykonania i estetyki zestawów głośnikowych Sonus Faber. Na całym świecie, dziennikarze piszący o hi-fi, a pragnący wyrazić swój szacunek dla wyglądu jakiegoś zestawu głośnikowego używają określenia "Sonus Faber Look". Concerto na firmowych podstawkach wyglądają na mój gust znakomicie. Zestaw ten jest przystojny, wysmukły, harmonizuje chyba z każdym otoczeniem.

Concerto to droższy i większy krewniak niedawno wprowadzonego na rynek modelu Concertino. Concerto jest dwudrożnym zestawem bass-reflex o objętości wewnętrznej 15 litrów. Z załączonej karty z danymi technicznymi (także dwa wykresy impedancji i charakterystyki przenoszenia) wynika, iż port zestrojono na 40 Hz co potwierdziły nasze pomiary. Znajduje się on na ściance przedniej, w części środkowej, nad głośnikiem niskotonowym. Efektywność zestawów wynosi 87 dB/1W/1m, impedancja nominalna 8 omów. Co prawda powyżej 3 kHz impedancja spada i formalnie rzecz biorąc Concerto nie spełnia wymogów stawianych zestawom 8-omowym, jednak w zakresie basu i średnicy (gdzie skupia się więszość mocy sygnałów muzycznych) minimum wynosi tylko ok. 7,2 oma. W praktyce wysterowanie powinno być dość łatwe. Zarówno w Concertino, jak i w Concerto nie mamy bardzo drogich głośników z Dynaudio i Skannings. Głośniki w Concerto to przedstawiciele średniej klasy, prawdopodobnie ze stajni Vifa lub Seas. Głośnik niskotonowy ma średnicę 18 cm, membrana jest wykonana z nasączonej celulozy. Głośnik wysokotonowy chłodzony ferrofluidem ma 2 cm tekstylną kopułkę. Deklarowane pasmo przenoszenia "+/- 2dB" pokrywa zakres 45-20k Hz. Jeden zestaw waży około 10 kg.

W konstrukcji obudowy można wskazać na dwa charakterystyczne elementy. Ścianki boczne to naturalne drewno, na każdej widać cztery dekoracyjne nakładki na śruby. Pozostałe ściany są pokryte skórą.

W instrukcji obsługi, bardzo elegancko wydanej i napisanej w dwóch językach: włoskim i angielskim, znajdujemy opis filozofii konstrukcyjnej firmy. Dotyczy on roli naturalnego drewna i skóry. Z opisu wynika, że skóra w przypadku Concerto (jak i zapewne innych modeli Sonus Faber) pełni nie tylko rolę dekoracyjną. Poprzez warstwę skóry przytwierdzone są do obudowy głośniki, zapewnia to izolację pneumatyczną jak i tłumi wibracje. Panele boczne mają łagodne profile, w połączeniu z tak miękkim materiałem jak skóra powoduje to zmniejszenie dyfrakcji.

W zwrotnicy zastosowano filtr elektryczny dający "akustyczne" nachylenie zboczy 6 dB/okt. W instrukcji obsługi znajdujemy kilka zdań dlaczego właśnie wybrano filtr pierwszego rzędu. Instrukcja w formie zeszytu przytacza też kilka rysunków jak dokonać połączeń dwukablowych lub "bi-amping". Pokazane są też rysunki obrazujące zmiany w charakterystyce przenoszenia przy zmianie wysokości położenia zestawu względem podłogi, względem ściany tylnej i przy przesuwaniu fotela odsłuchowego "ściana tylna za głową - środek pokoju". Osobiście nie sądzę, aby osoba wydająca kilka tysięcy złotych na tak audiofilski produkt, wymagający wyrycia w świadomości pewnej "ścieżki doświadczeń", cechowała się aż tak wysoką niewiedzą techniczną. Być może mój pogląd jest zniekształcony polską rzeczywistością ekonomiczną. Może w innych krajach Sonus Faber jest pierwszych zakupem hi-fi bogatych humanistów, biologów.

Firma zaleca ustawić zestawy w odległości co najmniej 70-80 cm od ścian, te same warunki powinien też spełnić fotel odsłuchowy. Z przytoczonych rysunków wynika też, że zestawy należy ustawić na ścianie krótszej pomieszczenia, chodzi o pozostawienie wolnej przestrzeni za zestawami i słuchaczem. Pokój odsłuchowy powinien być umeblowany, oznacza to że wskazane jest posiadanie w nim półek, firanek, poduszek, dywanów. Pokój z mieszanką różnych materiałów (rozpraszających i pochłaniających) daje bardziej homogeniczny dźwięk niż pokój urządzony w stylu "szkło-beton-metal".

Ciekawe informacje znajdują się w końcowej części instrukcji. Sonus Faber twierdzi, że nieprawdziwe są opinie: "Sonus Faber brzmi dobrze tylko ze wzmacniaczami lampowymi lub takim, a takim modelem". Firma zaleca po prostu "dobry wzmacniacz". Na zakończenie jeszcze raz podkreśla się rolę pokoju odsłuchowego i fakt, że w przestrzeni swobodnej Concerto brzmią najlepiej.

Firmowe podstawki do zestawu Concerto są dość ciężkie i wysokie. W pierwszej chwili wydaje się, że głośnik wysokotonowy będzie promieniować nad głową słuchacza. Komentarz na temat wysokości podstawek znajduje się przy opisie brzmienia. W podstawkach wykorzystano jako element nośny tylko jedną "nogę". Wykonano ją z rury o przekroju prostokątnym, boki zdobi naturalne drewno. Podstawa spoczywa na podłodze na czterech regulowanych kolcach. Zestaw głośnikowy do podstawki przykręca się za pomocą dwóch śrub. Wchodzą one w gwintowane gniazda na dolnej ściance zestawu. (ms)

Opinia 1
Sonus Faber Concerto nie wywarły na mnie większego wrażenia przy pierwszym odsłuchu. Odebrałem je jako zestawy ciepłe, spokojne, trochę przyciemnione. W miarę jednak posuwania się sesji odsłuchowej Concerto jakby się rozkręcały. Zestawy dotarły do redakcji mało używane i pomimo wstępnej rozgrzewki, na przestrzeni dwóch tygodni odsłuchów bardzo wyraźnie się rozgrzały. Początkowo myślałem, że być może podstawki są za wysokie. Dźwięk jest złagodzony, gdyż głośnik wysokotonowy znajduje się za wysoko. W miarę upływu czasu przyzwyczajałem się do dźwięku Concerto.

Pod pewnymi względami Concerto są doskonałe. To co mnie natychmiast uderzyło, to "absolutne zniknięcie zestawów" przy symfonii Mahlera. Concerto grają dźwiękiem niezmiernie holograficznych, przestrzennym, oderwanym od zestawów. Głębia w muzyce klasycznej jest znakomicie wybudowana, scena szeroka i otwarta. Concerto nie są zestawami, które plany tworzą przed słuchaczem. Wszystko jest poukładane w oddali, w pewnej odległości. Fakt ten czyni odsłuch bardzo przyjemnym i nie męczącym. Poczucie, iż siedzę kilka rzędów przed sceną, a po prawej stronie w rogu znajduje się solistka, jest na Concerto bardzo wyraźne. Cena jaką płacimy za te zestawy zapewne uwzględnia doskonałe parowanie głośników. Jakość efektów stereofonicznych kreowanych przez Concerto jest tuż obok bardzo wysokich możliwości Point Source 5.1. Kontury dźwięków są delikatne, łagodne ale i bardzo precyzyjne.

Następny zachwyt wywołany został jakością wokali. Solistka w symfonii Mahlera zaśpiewała z ogromnym ładunkiem emocjonalnym, jazzowa Linda Sharock z manierą znudzenia. Madonna jak niewykształcona kobieta lekkich obyczajów.

Na wysokim poziomie mamy w Concerto barwy instrumentów. Ukazało to szybko nagranie Kronos Quartet (jedna wiolonczela, 3 razy skrzypce). Separacja barwowa i przestrzenna były spektakularne. Rzadko się spotyka zestawy, które odtwarzając kilka instrumentów smyczkowych, generują dla każdego inną barwę - dostrzegalną przez słuchacza! Ogólnie barwy instrumentów akustycznych i wokali oceniamy z Michałem bardzo wysoko. Brzmienia barw są żywe, soczyste, a jednocześnie wygładzone i delikatne. Pod tym względem Concerto zaliczamy obok Metropolis, PS 5.1 i MA Studio 20 do ścisłej czołówki tego testu.

Teraz krańce pasma. Jakość basu jest dobra. Nie jest to bas szybki i zbyt mocno pociągnięty w dół, ale jest pozbawiony podbarwień. Mój test zabijający zestawy - "Nevermind" ze Stanleyem Clarkiem na basie akustycznym - poszedł bardzo gładko. Bas był konturowy, bez żadnych rezonansów, rozmycia. Ogólnie brzmienie dołu jest miękkie, płynne, pozbawione poszarpania.

Wysokie tony z kolei są trochę wycofane. Nigdy nie są ostre, zbyt jaskrawe. Są dobrze połączone z resztą pasma i tworzą łagodny akompaniament.

Concerto są zestawami o spokojnym, miękkim brzmieniu. Dynamika w szerokim zakresie jest dobrze przekazywana, ale lepiej nie katować Concerto muzyką ostrą - dynamicznym, elektrycznym jazzem, mocnym rockiem.

Concerto określiłbym jako zestawy o brzmieniu bardzo wyrafinowanym, szlachetnym ale i filigranowym. Jakość barw, wokali, scena dźwiękowa są wyśmienite. Przy nagraniach z muzyką klasyczną, jazzem akustycznym te zestawy po prostu "żyją". Jest jednak pewien limit możliwości Concerto. Przykładowo, Point Source 5.1 są bardziej zrywne, skoczne. Nie sądzę też, aby głośnik wysokotonowy w Concerto był w stanie przekazać większą ilość detali, powietrza wokół instrumentów. Przeźroczystość akustyczna na towarzyszącą elektronikę jest na pewno lepsza w przypadku głośników Focala. Concerto są zestawami zaprojektowanymi pod kątem wybitnej muzykalności, a nie poszukiwań odpowiedniego wzmacniacza do ich zasilania. W ofercie Sonus Faber zajmują one niskie pułapy cenowe (!) i zgodnie z zaleceniem producenta powinny spisywać się dobrze z wysokiej jakości wzmacniaczem zintegrowanym. My uzyskaliśmy wspaniałe rezultaty z YBA Integre. Warto też spróbować inne modele z przedziału 2.500-5.000 zł przy ewentualnym zakupie tych zestawów. Na Ramada Show '96, Concerto prezentowano z elektroniką Jadis. Moim zdaniem, lekka przesada. No ale jeśli ktoś ma pieniądze... (ms)

Opinia 2
Już od pierwszych chwil dźwięk płynący z Concerto jest łatwy do zaakceptowania i wrażenie to nie słabnie z upływem czasu. Wraz ze zwiększaniem ilości przesłuchiwanych nagrań przekonujemy się, że Sonus Faber stworzył kolumny nieźle (choć nie idealnie) zrównoważone, o niewielkich podbarwieniach i niemęczące, a zarazem wcale nie nudne. Nie doszukaliśmy się żadnych sztucznych uwypukleń w całym paśmie. Lekki niedosyt wzbudził u mnie przełom basu i średnicy gdzie trochę brakowało treści, co w szczególności dawało się zauważyć przy szerokopasmowych sygnałach. Na przykład lewa ręka pianistów była zbyt stłumiona w stosunku do prawej. To są jednak niuanse. Dobrą równomiernością cechował się bas, poprawnie brzmiały wysokie tony.

Sympatyczną cechą Concerto jest połączenie zupełnie przyzwoitej żywości z dość miękkim charakterem brzmienia. Ta kombinacja urzekła zwłaszcza KK. Ja byłbym w ocenie tego elementu bardziej krytyczny. Uważam, że odbyło się to kosztem pewnego zaokrąglenia dźwięków transjentowych. Nagrania obfitujące w wybuchowe transjenty (La Folia, ostatni utwór z samplera South Africa '95, P.J. Harvey) nie były zadowalająco ekspresyjne. Natomiast przy odtwarzaniu spokojniejszej muzyki (Dire Straits, King Crimson, akustyczne nagrania kameralne) brzmienie było nawet dość żywe, a wręcz w niektórych momentach cechowało się pewnym rozmachem. Dynamika wypada też pozytywnie z punktu widzenia osoby nie przejmującej się nadmiernie odtwarzaniem trudnej rytmiki i szybkością. Jeśli nie oczekujemy sprawnego przetwarzania szybkich rytmów to Concerto zupełnie nieźle poradzą sobie nawet z bardzo potężnie brzmiącymi nagraniami (Marcus Miller). Zetknąłem się z hipotezą, że miękkie zawieszanie głośników stosowane w celu ich izolacji wzajemnej i izolacji od obudowy odbija się na szybkości brzmienia. Nie chciałbym, by traktowali to Państwo jako ścisłą matematyczną zależność, ale przykład Sonus Fabera i wielu innych kolumn zdaje się potwierdzać tą regułę (ale podkreślam jeszcze raz, że jest to tylko hipoteza, a nie potwierdzona badaniami zależność techniczna).

Analityczność nie uderza w pierwszej chwili. Nie ma tu tego konturowego rysowania źródeł i tej separacji dźwięków, która od pierwszej chwili tworzy wrażenie analitycznego dźwięku. Z czasem można się jednak przekonać, że selektywność jest całkiem dobra w większości nagrań. Natomiast przy jeszcze dłuższym słuchaniu okazuje się, że przy naprawdę trudnych nagraniach jednak brakuje szczegółów, zwłaszcza na wysokich tonach.

Stereofonia z Concerto też jest poprawna, choć nie wybitna. Osobiście z radością powitałbym bardziej sugestywną akustykę, zwiększenia namacalności instrumentów. Z drugie strony trzeba przyznać, że tylko Point Source 5.1 oferują przy zbliżonej cenie wyraźnie lepszy poziom pod tym względem, w stosunku do innych konkurentów Sonus Faber i w tej dziedzinie nie ma się czego wstydzić.

Podsumowując możemy dość pozytywnie odnieść się do poziomu brzmienia Concerto. Zwłaszcza KK przyjął je bardzo ciepło, ponieważ ich charakter dokładnie wpasował się w jego gust. Osobiście postrzegam Concerto jako kolumny o cywilizowanym, łatwym do akceptacji brzmieniu, ale trochę pozbawione wyrafinowania. W przeciwieństwie do wszystkich trzech pozostałych kolegów uważam, że QLN One nie jest wcale wiele gorszy, a tylko inny w swym charakterze. Zostałem jednak przegłosowany 3:1 i muszę przyznać, że Sonus Faber zebrał dużo wyższe oceny. (GS)

Jeśli mają Państwo uwagi dotyczące tej strony lub zauważyliście na niej błędy, dajcie nam znać.
Aby przekazać swoje uwagi do redakcji proszę
Copyright © 1991-2024 Magazyn Hi-Fi, Gdynia, Poland
logo hifi.pl