Uwaga!

Trwają prace techniczne na witrynie hifi.pl. Dopóki widoczny będzie niniejszy komunikat prosimy:
- nie zamieszczać ogłoszeń na giełdzie
- nie wykonywać żadnych innych czynności związanych z ogłoszeniami

Przewidujemy, że czas trwania prac nie przekroczy 20 minut. W tym czasie można normalnie korzystać z treści zamieszczonych na hifi.pl.

Kiedy niniejszy komunikat zniknie możliwe będzie korzystanie z wszystkich funkcji witryny.

Przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z prowadzony prac.

Start Pomoc Kontakt Reklama O nas Zaloguj Rejestracja

Witryna hifi.pl wykorzystuje ciasteczka (cookies). Proszę kliknąć aby uzyskać więcej informacji.

Radmor LS-30


recenzja pierwotnie opublikowana w Magazynie Hi-Fi 1/96
Wymiary:brak danych
Efektywność: 88 dB
Impedancja: 8 omów
Cena (02/1996): 1.600 zł
Zestaw testowy 1: Meridian 500/563, LFD LS0/PA1
Zestaw testowy 2: Meridian 500/563, LFD LS0/PA1

Oprócz opisanego powyżej modelu LS-20 głośnikową ofertę Radmora tworzyć mają jeszcze dwie kolumny, tańsza LS-10 (ta jeszcze powstaje, nie mamy informacji kiedy zakończony zostanie jej projekt) i droższa LS-30. O ile LS-20 nie ma żadnych szczególnych cech konstrukcyjnych i w tym sensie jest jeszcze produktem masowym, to LS-30 może się poszczycić wykorzystaniem interesujących głośników i przez to wyróżnia się wśród kolumn klasy średniej.

Chociaż jest to całkowicie inna konstrukcja niż LS-20, to jednak istnieją duże podobieństwa w samej bryle obudowy. Wynika to z dążenia do unifikacji elementów dla różnych modeli kolumn, czyli jest to kwestia zwiększenia długości serii produkcyjnych. Mimo takich samych gabarytów zewnętrznych objętość LS-30 jest w rzeczywistości mniejsza niż LS-20. Wynika to z zastosowania innego głośnika niskośredniotonowego. W środku znajdzie się przegroda zmniejszająca objętość obciążającą głośnik. Poniżej przegrody ma być komora do wypełnienia piaskiem lub innym materiałem balastowym. Piszę "ma być", ponieważ produkcja seryjna nie została jeszcze uruchomiona i w testowanym egzemplarzu dolną część skrzynki wypełniono mieszanką cementowo-styropianową. Według wstępnych zapowiedzi, od ukazania się niniejszej recenzji do rozpoczęcia normalnej sprzedaży minie co najmniej kilka tygodni. Szczegółowych informacji proszę szukać bezpośrednio w Radmorze.

Głośnik wysokotonowy to norweski Seas, podobnie jak w LS-20. Tym razem jest to jednak droższy model KT25F. Głośniki wysokotonowe tej klasy można spotkać w niejednych zagranicznych kolumnach kosztujących po 3000 zł i więcej.

Szczególnie interesującym punktem jest zastosowanie niskośredniotonowego głośnika francuskiej firmy Davis. Ten stosunkowo niewielki producent ma opinię marki dość ekskluzywnej i jego głośniki nie należą do tanich. Przeglądając ofertę głośników Davisa nietrudno zauważyć, że firma ta preferuje twarde membrany, podstawowe materiały to kevlar, włókno węglowe i włókno szklane. W tym przypadku jest to membrana kevlarowa. Poszczególne włókna są rozpłaszczone i bardzo szerokie, co daje optycznie bardzo grubą plecionkę. Przy dotknięciu membrana lekko klei się do palców. Ciekawie rozwiązano centralną część głośnika. Zamiast typowej kopułki osłaniającej zastosowano stożek fazowy. Nie ma on jednak zaokrąglonego profilu, lecz kształt zwykłego prostego stożka nasadzonego na walec. W części walcowej dodatkowo jest jeszcze podcięcie. Natomiast do centralnej części membrany przylepiony jest pierścień z materiału tekstylnego.

Chatakterystyka częstotliwościowa LS-30 jest mniej wyrównana niż LS-20, głównie dotyczy to wysokich tonów, w okolicach 5 kHz widoczny był spadek a pomiędzy 8-9 kHz podbicie. Natomiast charakterystyka impedancji przedstawia się korzystnie, jest dość równomierna i mieści się w normie dla zestawów 8-omowych.

Opinia 1
W marcowym wydaniu francuskiego miesięcznika "Haute Fidelite" znajduje się recenzja zestawu głośnikowego Apertura Tanagra za 17.000 franków, czyli 8.500 zł. Co łączy Tanagrę z polskim zestawem Radmor LS-30? Jest to głośnik niskośredniotonowy z żółtą membraną z kevlaru. Głośniki w obu zestawach różnią się zarówno zewnętrznie jak i technicznie. Tanagra ma lepszy system magnesu, ale w sumie technologia ta sama i poziom jakościowy też. Radmor LS-30 najbardziej odróżnia się ceną. Gdy powiedziałem znajomemu audiofilowi, że zestaw głośnikowy gdyńskiej firmy Radmor oparto o "woofer" francuskiej firmy Davis - wydobył on z siebie soczystą wiązankę fikuśnych słów. Państwu pozostawiam ocenę poziomu technologicznego głośników w zestawach importowanych w klasie do 3000 zł.

Prywatnie nie nazywam testowanego tu zestawu: Radmor LS-30, używam po prostu słowa: "dawi". W LS-30 jest coś niecodziennego. BAS. Ultra szybki, krótki, kontrolowany, okraszony mnóstwem detali. Bas z LS-30 jest jednym z najlepszych w klasie do 3000 zł. Jest to oczywiście bas audiofilski, bez ciepłych zabarwień, bez puszystości, ale też i bez mięsa. Nagrania Ginger Baker Trio i Killer Bees (mój ostateczny test na bas) pokazały, że mam do czynienia z czymś naprawdę wyjątkowym. Nie wiem, czy ktoś kto kupi zestawy Radmor LS-30, będzie sobie zdawał sprawę jakie narzędzie nabył do reprodukcji kontrabasu Charlie Haydena, Gary Peacocka, gitar basowych Jaco Pastoriusa, Marcusa Millera. Dynamika, kontury, zwartość, barwa, wyznaczają w klasie 1500-2000 zł poziom bardzo trudny do pokonania. Nagrania Steps Ahead dały też posmak kapitalnych walorów rytmicznych. Gra techniką slapu na basowej gitarze elektrycznej brzmi na LS-30 rozkosznie.

Mieliśmy okazję rozmawiać z konstruktorem zestawów LS-30. Prosił, aby nie ujawniać jego danych osobowych. Zatem, "Pan Spaceman" powiedział nam, że nie mógł do tego basu doprojektować na równie wysokim poziomie średnicy i góry z uwagi na pewne ograniczenia ekonomiczne. Prywatnie chciałbym posłuchać głośnika "dawi" na przykład w połączeniu z kopułką ScanSpeak (oczywiście z dedykowaną zwrotnicą).

Głośniki: niskośredniotonowy i wysokotonowy w LS-30 w sumie generują dźwięk o bardzo nasyconej strukturze harmonicznej. Na mój gust dźwięk jest zbyt soczysty, szczególnie w górnych zakresach. LS-30 przypominają mi barwowo zestawy JMlab PointSource 5.1, ostatnie wymienione są nasycone równomiernie w całym paśmie i są cieplejsze. Barwy na LS-30 są zawsze bogate, kolorowe, ale z drugiej strony nie do końca spontaniczne i transparentne.

Głośnik wysokotonowy przypomina zewnętrznie ten wykorzystany w zestawach RLS Octagon (i ProAc Studio 100). W recenzji zestawów RLS napisałem, że kopułka ta brzmi bardzo dobrze. Innego zdania był Michał. Miał częściowo rację. Kopułka wysokotonowa w LS-30 jest mniej przejrzysta i czysta niż głośnik ScanSpeak w Trillo. Nie powinno to budzić zdziwienia, gdyż jest też tańsza. Brzmienie LS-30 na górnych rejestrach (od około 3 kHz) jest trochę zbyt wyostrzone. Preferowałbym więcej gładkości. Talerze, dęciaki brzmią zbyt żywo, soczyście. Droższe kopułki tekstylne (ScanSpeak D2010, Dynaudio D28) brzmią bardziej klarownie i wysmukle.

Zestawy LS-30 cechują się bardzo dobrą dynamiką. Siarczyste impulsy na bębnach jak i transjenty z fortepianu, perkusji są bardzo wyraźne i obecne w przekazie. Prawdę powiedziawszy, w tej materii LS-30 są dokładnym zaprzeczeniem brzmienia Trillo. W klasyce, LS-30 przy głośnych fragmentach nie są zbyt przejrzyste, segregacja dźwięków na pierwszym planie nie była zbyt wykwintna.

Przestrzenność LS-30 jest imponująca. Dźwięki są swobodne, duże, bardzo otwarte. Przy jazzie, rocku - lokalizacja, separacja jest na dobrym poziomie, jedynie jak wspomniałem przy kompleksowej klasyce wgląd w scenę nie odbywa się przez czyste okno. Na takich nagraniach jak Steps Ahead "Nite Owl", Ginger Baker Trio "Ramblin", LS-30 generują dużą, otwartą i namacalną scenę. Nagranie Any Caram z Chesky (wokal i gitara) ukazało prawie perfekcyjną lokalizację wokalu i bogate brzmienie gitary. Na tym samym nagraniu Trillo wypadło bardzo blado.

Jakże po LS-30 nie mógłbym posłuchać LS-20. Jak zatem wypadło porównanie. Tańsze LS-20 z całą pewnością mają mniej dystyngowany bas, ale ogólnie zastałem te zestawy jako posiadające mniej własnego charakteru. Kopułka metalowa w LS-20 ma uboższe barwy niż w LS-30, ale jest mniej natarczywa, bardziej "nieobecna".

LS-30 są wspaniałymi zestawami dla miłośników żywego, dynamicznego brzmienia. Jakość basu bez względu na cenę jest znakomita, zapewne pomogło tu wypełnienie części obudowy cementem zmieszanym ze styropianem. Dobrze, że w trakcie przenoszenia LS-30 nic mi nie wypadło z rąk, mógłbym się skaleczyć. LS-30 brzmią odrobinę zbyt "rockowo i jazzowo". Zapewne zestaw idealny powinien się nazywać LS25 i mieć barwy powstałe ze zmieszania brzmienia LS-30 i LS-20. Z niecierpliwością będę oczekiwał dalszych konstrukcji opartych o głośnik "dawi" - na rynku rodzimych zestawów głośnikowych doprawdy dużo się dzieje. LS-30 podobnie jak LS-20, zmuszają konkurencję do podrapania się w głowę. (MS)

Opinia 2
Stali czytelnicy niewątpliwie zdążyli się już zorientować, że nie lubię egzaltowanych wypowiedzi. Nie mam jednak wątpliwości, że bas nowych kolumn Radmora zasługuje na coś więcej niż zdawkowa pochwała. W tej dziedzinie LS-30 po prostu deklasuje konkurencję. Ktoś może powie po przesłuchaniu LS-30, że nie mam racji, że bas jest za suchy, że powinien być cieplejszy, że się zachwycam, bo kolumny trafiły w mój gust, a w rzeczywistości nie są aż tak dobre. Oczywiście bas LS-30 nie jest idealny, ma limity w swym rozciągnięciu i nie gwarantuje idealnie wiernego przekazu barwy. Oczywiście ten bas nie wszystkim się będzie podobał. Jeśli lubicie bas ciepły, wolny, gruby to Radmor LS-30 wcale was nie zachwyci. Ale ocena pewnych zjawisk nie jest kwestią gustu, a polega na stwierdzeniu faktów. Dół w tych kolumnach ma dużą dynamikę, znakomitą rozdzielczość i bardzo dobre tempo. Nie mówię o jakimś sztucznym przyspieszeniu spotykanym niekiedy w małych kolumnach zupełnie pozbawionych niskiego czy nawet części średniego basu. Ilość informacji o pracy Marcusa Millera jest zdecydowanie większa niż u któregokolwiek z konkurentów o zbliżonej cenie. Bas prezentuje też dobrą równomierność i jest wolny od tak powszechnie spotykanych tłustych rezonansowych przebarwień. Gdyby dolne oktawy z tych Radmorów można w jakiś magiczny sposób przenieść do innych zestawów, dla większości kolumn z przedziału cenowego 2000-3000 zł byłaby to bardzo istotna poprawa.

Jakość wyższych rejestrów nie jest aż tak nadzwyczajna, ale też niezła. Barwa jest dość wyostrzona i trochę jasna. Brzmienie jest przez to raczej sterylne, a jego świeżość na dłuższą metę trochę przesadna, choć imponująca w pierwszej chwili. Podobne komentarze można odnieść do wielu instrumentów. Tamburyn brzmiał metalicznie i perliście, trąbka była jasna, flet dość przenikliwy i lekko zabarwiony, wokale też dość przejmujące. Nie sądzę jednak by te odstępstwa od ideału były większe niż u konkurentów. O ile pamiętam, brzmienie kolumn Tannoy 611 wcale nie było mniej ostre. Ważne jest też to, że przy dynamicznych dźwiękach impulsowych transjenty pozostawały jasne i krótkie, ale nie były sztucznie przerysowane. Przy silnym wyostrzeniu brzmienia ostre impulsy kojarzą się nieraz ze szpilką ostro wbijającą się ucho. Tego efektu w przypadku kolumn Radmora nie zauważyłem. Złagodzenie brzmienia można zresztą zrealizować dość prostymi środkami. Trochę zapewne pomoże wybór łagodniej brzmiącej elektroniki, można też dogiąć do środka osie promieniowania, tak by krzyżowały się przed słuchaczem, zmniejsza się wówczas ostrość wyższych rejestrów, a inne cechy brzmienia się nie pogarszają. Z uwagi na wyostrzoną barwę spodziewałem się ze strony KK krytycznych uwag na temat odtwarzania muzyki rockowej. Jednak Krzysztof stwierdził, że dzięki dobrej czystości brzmienia rozjaśnienie nie było dokuczliwe nawet w ostrych numerach Garbage.

Walory dynamiczne są dobre i to w wielu aspektach. Można tylko narzekać na brak obfitości w niskim basie. Poza tym jest w zasadzie wszystko co trzeba. Brzmienie jest żywe, ma bardzo dobre tempo - przypominam o basie. No i jeśli trzeba, kolumny potrafią zagrać głośno. Gwałtowne transjenty też były pozbawione kompresji.

Rozjaśnienie w naturalny sposób pomogło w polepszeniu analityczności i przejrzystości. Przestrzeń jest całkiem namacalna i dobrze uchwytna. W szczególności sugestywne jest oddanie instrumentów perkusyjnych w dalszych planach. Lokalizacja jest całkiem dobra.

Debiut Radmora w nowym wcieleniu producenta kolumn jest bardzo udany. LS-30 mają trochę więcej własnego charakteru niż tańsze LS-20. Można chyba nawet powiedzieć, że są mniej neutralne. Mimo to ich ogólny poziom jakościowy pozwala na rekomendację dla wszystkich klientów. Natomiast dla osób, którym odpowiada zaprezentowana tu szkoła brzmienia, jest to wyjątkowa okazja. (GS)

Jeśli mają Państwo uwagi dotyczące tej strony lub zauważyliście na niej błędy, dajcie nam znać.
Aby przekazać swoje uwagi do redakcji proszę
Copyright © 1991-2024 Magazyn Hi-Fi, Gdynia, Poland
logo hifi.pl