Uwaga!

Trwają prace techniczne na witrynie hifi.pl. Dopóki widoczny będzie niniejszy komunikat prosimy:
- nie zamieszczać ogłoszeń na giełdzie
- nie wykonywać żadnych innych czynności związanych z ogłoszeniami

Przewidujemy, że czas trwania prac nie przekroczy 20 minut. W tym czasie można normalnie korzystać z treści zamieszczonych na hifi.pl.

Kiedy niniejszy komunikat zniknie możliwe będzie korzystanie z wszystkich funkcji witryny.

Przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z prowadzony prac.

Start Pomoc Kontakt Reklama O nas Zaloguj Rejestracja

Witryna hifi.pl wykorzystuje ciasteczka (cookies). Proszę kliknąć aby uzyskać więcej informacji.

Minima Audio Talisman Three


recenzja opublikowana w październiku 1999
Wymiary: 920,220,350 mm
Efektywność: 91 dB
Impedancja: 6 omów
Moc: b.d.
Cena (październik 1999): 3.590 zł
Zestaw wykorzystany przez MD i JD: Arcam Alpha 9, LFD LS0, LFD PA2M
Zestaw wykorzystany przez PP i GS: Arcam Alpha 9, LFD LS0, LFD PA2M
Testowano w grupie wraz z: Audiowave Solidus, Canton Ergo 32DC, Celestion A Compact, GLD Dedykacje V, Heco Odeon 600, JMlab Cobalt 807, Minima Audio Talisman Three, Monitor Audio Silver 5i, System Audio 1150, Token SP50

Bydgoska firma Minima Audio przyjęła dość oryginalną koncepcję konstrukcyjną swych kolumn. Otóż częściowej unifikacji poddano skrzynki zestawów - stąd wiele różnych modeli wygląda nieraz bardzo podobnie. Dotyczy to również Talismana 3. Kolumny te należą do dość typowych dwudrożnych zestawów podłogowych, pracujących w obudowie bass-reflex. Zastosowane koncepcje i rozwiązania dość rzeczowo opisane zostały w załączonej instrukcji obsługi.

Skrzynka wykonana jest z MDF o grubości 22 mm, z zewnątrz oklejona naturalnym fornirem drewnianym pokrytym przezroczystym lakierem. Obudowa ma jedynie dwie ścianki równoległe - są to ścianki boczne, pozostałe ścianki są ustawione pod pewnym kątem w stosunku do siebie, powoduje to niwelowanie fal stojących mogących powstać we wnętrzu obudowy. Najprawdopodobniej dlatego zupełnie zrezygnowano z zastosowania jakichkolwiek materiałów tłumiących wewnątrz obudowy, choć jak się wydaje na ściankach bocznych jednak trochę waty czy gąbki jednak by się przydało. W środku nie ma również żadnych listew, obejm czy półek wzmacniająco-usztywniających. Sztywność konstrukcji ma zapewnić zastosowanie klejów żywicznych łączących ścianki. Od spodu do obudowy wciśnięte są metalowe stożki, bez ostrych zakończeń.

Tunel rezonansowy wmontowany jest z przodu obudowy w dolej części, ma długość 15 cm i średnicę 7 cm, nie posiada zaokrągleń u wylotu na całej długości ma stałą średnicę.

Zwrotnica jest minimalistyczna. Jej elementy przyklejone są za pomocą czarnej masy do tylnej części terminala. Filtr głośnika niskotonowego składa się jedynie z cewki (z rdzeniem magnetycznym) wlutowanej szeregowo z głośnikiem. Filtr wysokotonowy to układ drugiego rzędu CL. Kable łączące zwrotnice z głośnikami pochodzą od amerykańskiego Monstera - wysokotonowy to XP HP, a niskotonowy to "superflat black mini". Sam terminal jest standardowy - plastikowy, czteroprzewodowy.

Głośniki przykręcane są bezpośrednio do obudowy bez żadnych wgłębień. Korekcji fazy między głośnikami dokonano przez umieszczenie głośnika niskośredniotonowego powyżej głośnika wysokotonowego. Umieszczenie głośnika niskośredniotonowego wyżej niż zazwyczaj ma również na celu zwiększenie jego odległości od podłogi a zatem i mniejsze wspomaganie basu (zakolorowanie). Oba głośniki pochodzą od Audaxa.

Nisko-średniotonowy to HM170Z0 z nieruchomym stożkiem fazowym w środku. Membrana wykonana z HDA, jest to kompozyt włókien węglowych i kevlarowych. Kosz odlewany jest z metali lekkich. Kopułka to Audax AW 025S1, membrana jest tekstylna, napylana czystym tytanem, przed membraną znajduje się element dyfuzyjny. Przednia płytka głośnika wykonana jest z kompozytu węglowego.

Producent zaznacza, że zestawy Talisman 3 są zaprojektowane do instalacji w pomieszczeniach o powierzchni ok. 18-25m kwadratowych. Dla prawidłowego odsłuchu ucho słuchacza powinno znajdować się na wysokości głośnika niskośredniotonowego, a nie wysokotonowego. Zalecana jest również odległość około 80-100cm od ściany tylnej i 60-80cm od ścian bocznych, natomiast kąt dogięcia należy dobrać w wyniku prób i eksperymentów. Talisman 3 jest kolumną łatwą do wysterowania. Około 7kHz impedancja spada nieco poniżej 6 omów, ale w całym pozostałym paśmie prawie cały czas ma wartość powyżej 8 omów lub niewiele poniżej. W połączeniu ze stosunkowo wysoką efektywnością powinno to znacznie ułatwić pracę wzmacniaczy. (JD)

Opinia 1
Talisman 3 to podobnie jak Dedykacje V GLD konstrukcja oparta na głośnikach Audaxa. W obu przypadkach skrzynki zaprojektowane są w sposób minimalizujący pasożytnicze rezonanse w ich wnętrzu. Niestety muszę przyznać, że w obu przypadkach drobnych podbarwień i nierówności charakterystyki przenoszenia jest wiele.

Brzmienie instrumentów na średnicy chwilami było nawet bardziej barwne i żywe niż na Solidusach. Skrzypce miały dużo liryzmu, delikatności, naprawdę ciekawe brzmienie. Niestety wyższym harmonicznym zdarzało się zabrzmieć dziwnie metalicznie i nienaturalnie. Gitary akustyczne również miały sporo metalicznego zabarwienia. Delikatna barwa głosów żeńskich ukryta została za dużą ilością składowych szeleszczących i syczących. W prezentacji górnego zakresu można było również wyłowić stałe składniki brzmienia. Najwyższe składowe podane zostały bez zarzutu, śmiało i z rozmachem. Blachy miały sporo blasku i swobody, sporo autentycznej namacalności, można było śledzić szczegóły w tym zakresie. Niestety brakowało im spójności, niższe wybrzmienia miały już wyraźne naleciałości rynnowatego charakteru.

Mikołaj bardziej narzekał na nierównomierności niskich składowych. Dół Talisman 3 miał sporo rezonansowego charakteru. W przypadku złożonego sygnału pełno-pasmowego niskie składowe mogły w pewnych momentach się nasilać, w innych zaś ginąć. Odsłuch sola gitary basowej pozwolił stwierdzić, że Talisman 3 schodzą całkiem nisko, niestety poziom dźwięku tych najniższych składowych był niewielki i trudno je było wyłowić w przypadku bardziej złożonego sygnału. Powyżej tych częstotliwość bas był bardzo obecny, na szczęście nie buczał. Kontrabas wypadał zupełnie dobrze, miał sporo powietrza, barwy, dynamiki, pomijając pojawiający się czasem nazbyt przeciągły dźwięk, był to obecny i czytelny instrument. W przypadku gitary basowej nieznacznemu odchudzeniu uległy wyższe struny grające w niższym zakresie średnicy. To odchudzenie miało też spory wpływ na ogólną równowagę i postrzeganie całej średnicy. W utworze "You Got Me" R.Pidgeon niżej grająca gitara akustyczna nie miała właściwego wypełnienia, była za lekka, natomiast gitara grająca wyżej dominowała w przekazie i była zbyt metaliczna.

Z określoną charakterystyką przenoszenia wiązała się też określona dynamika tych zestawów. Generalnie przekaz był zazwyczaj rześki i witalny, instrumenty miały spore zróżnicowanie dynamiczne, brzmiały swobodnie, bez kompresji, szczególnie dotyczy to skrajów pasma. Pojawiały się natomiast czasem drobne problemy z dynamiką instrumentów grających w stłumionych fragmentach pasma, na szczęście w przypadku mojego materiału muzycznego zdarzało się to dość rzadko. Nie było też specjalnych problemów z oddaniem szybkiego tempa, czy wyraźnych akcentów niskich składowych. Chwilami dźwięk mógł wydać się minimalnie ociężały, ale nie w sposób mogący wywołać dyskomfort u słuchacza. W energetycznych nagraniach rockowych udawało mi się bez problemu śledzić poczynania stopy czy gitary basowej. Większym problemem był natomiast lekki harmider powstający w ostrzej zrealizowanych utworach, tu konkurencja miała wyraźnie więcej do zaoferowania. Kontroli umykały zarówno barwy jak i stereofonia. Scena stawała się mniej konkretna i selektywna. Na skutek wysunięcia górnego zakresu średnicy przekaz wydawał się bardziej detaliczny, słuchacz łatwo dostrzegał wszelkie syczące składniki brzmienia wokali czy instrumentów. Z drugiej jednak strony nadmierna ilość takiego typu informacji zakłócała obraz, pogarszając jego ostrość i precyzję.

Stereofonia była przejrzysta, ale nie do końca czytelna, stabilność źródeł, ich kontury to nie domeny Talismanów. Zarówno Audiowave jak i System Audio generowały obraz bardziej stabilny i uporządkowany.

Talisman 3 postrzegam jako zastawy witalne i żywe, trudno je jednak jednoznacznie ocenić i zaszeregować, trudno też jednoznacznie polecić. (JD)

Opinia 2
Talisman ma kilka mocnych stron. Jednym z najszybciej i najbardziej zauważalnych plusów jest jakość wysokich tonów. Jest to tym bardziej oczywiste, że górne rejestry są troszkę wyeksponowane. Ich barwy miały sporo dobrych właściwości. Instrumentom nie brakowało odpowiedniej jasności, w przypadku odtwarzania sybilantów mogło się nawet wydawać, że jest trochę za jasno. Trzeba jednak koniecznie zwrócić uwagę, że dobrze oddana została metaliczność blach. Wysokie tony były czyste, miały sporo blasku.

Średnica pozostawała też na niezłym poziomie, choć już nie dorównała wysokim tonom. Tu już gorsza była neutralność. Trochę ostre nutki pobrzmiewały czasami w wyższych rejestrach wokali. Brzmienie fortepianu było niby normalne, ale jakby odarte z muzykalności, techniczne. Brakowało tutaj właściwego temu instrumentowi zróżnicowania tonalnego w zakresie średnich tonów, chociaż na plus należy w tym miejscu zapisać niezłe rozciągnięcie w dolnym zakresie przenoszonego pasma. Co do basu to wrażenia były najmniej spójne. Przez większą część trwania odsłuchów bas jawił się jako dość skromny, lekki, zwarty i raczej suchy. Taki sposób prezentacji, choć niezbyt ekscytujący, może jednak zyskać uznanie za swą poprawność. Ale nie zawsze tak było. W określonych momentach zauważalne były bowiem tendencje do przebrzmiewania. Przykładowo solówki basowe na płycie Gingera Bakera wypadły całkiem dobrze nie zdradzając żadnych problemów. Natomiast nagrania Cassandry Wilson wyraźnie obnażyły dwoistość natury niskich tonów - zwartej i wstrzemięźliwej przy większości dźwięków - rezonującej w niższych rejestrach. Podobnie problematyczne okazało się "Heavy Fuel" Dire Straits czy też "The music of my People" Aurora.

Mimo małej ilości konkretnych zarzutów co do podbarwień brzmienia, przy bardziej całościowym odbiorze muzyki, barwy reprodukowane przez te zestawy wydały mi się trochę specyficzne. Ogólnie odebrałem je jako dość suche, brakowało mi tego trudnego do zdefiniowania pierwiastka muzykalności. Drugi rysem całościowym wydało mi się upodobanie Minimy do bardziej kompleksowej muzyki - co być może zakrawa na paradoks, bo zazwyczaj to właśnie prosty materiał służy pokazaniu sprzętu z najlepszej strony. W tym przypadku odniosłem jednak wrażenie, że przy bardziej skomplikowanym materiale wspomniane wyżej uszczerbki były mniej słyszalne, po prostu maskowane. Zaś przy odpowiednio dobranych prostszych nagraniach zakolorowania wprowadzane przez Minima Audio były bardziej narzucające się.

Talisman 3 może się poszczycić całkiem żwawą prezentacją muzyki, z niezłym oddaniem dźwięków transjentowych. Kolumny starały się też oddać dynamiczny kontrast nawet w prostszych nagraniach akustycznych. Trudno może powiedzieć by Talisman powalił skalą rozpiętości dynamiki, akurat pod tym względem wyniki były raczej przeciętne jak na kolumnę za ponad 3.500 zł. Przy zmasowanym forte dźwięk nie tracił jednak zbyt wiele ze swych normalnych atrybutów. Z drugiej jednak strony trochę umykały pewne poniekąd mniej wyrafinowane aspekty. Chodzi mi zwłaszcza o soczystość średnicy i motoryczność basu. W ostrzejszych nagraniach rockowych gitary nie miały takiego ładunku energii jaką można nieraz spotkać u konkurentów. W nagraniach P.J. Harvey i Paula Simona bas nie miał z kolei tzw. "drivu".

Dla optymalizacji stereofonii najlepiej sprawdził mi się wariant z osiami dogiętymi wyraźnie do środka, krzyżującymi się przed głową słuchacza. W ten sposób dało się uzyskać autentycznie dobre wyniki - zwłaszcza w odniesieniu do lokalizacji. Instrumenty i głosy zostały pewnie i precyzyjnie osadzone w przestrzeni. Scena miała też swą głębię, przyzwoitą szerokość oraz była uporządkowana. Całkiem dobrze oddany był efekt przejrzystości akustycznej, chociaż suchy charakter akustycznej aury podkreślał nieco przetarty koloryt niektórych instrumentów bądź wokali.

Zestawy te można zaliczyć do kolumn analitycznych z niezłym oderwaniem dźwięku od "skrzyń". Jedynie w tych przypadkach gdy pobudzane było podbarwienie z basie niektóre dźwięki traciły swą wyrazistość. Reszta pasma prezentowała się interesująco. Dużo pozytywnych uwag dotyczyło odtwarzania talerzy. Były one precyzyjnie wyartykułowane, dość dobrze zróżnicowane w swych barwach. Skomplikowane utwory o bogatym instrumentarium miały naturalną czytelność - śledzenie różnych wątków i brzmień przychodziło to z większą niż zwykle swobodą. Przykładowo można wspomnieć o łatwości śledzenia głosów w męskim chórze na płycie Paula Simona. Wszelkie dźwięki artykulacyjne, jak oddechy wokalistów, przesuw palców bądź smyczka po strunach były wyraziście słyszalne, a nawet wyeksponowane w miksie.

Podsumowane nie jest tym razem proste. "Technicznie" rzecz ujmując kolumny te mają sporo zalet. "Subiektywnie" dość mało satysfakcjonująca była muzykalność - zwłaszcza w odniesieniu do kreacji barw. Ujmując sprawę jeszcze inaczej - dość duży był w notatkach odsetek pozytywnych komentarzy, ale na dłuższą metę przyjemniej słuchało mi się niektórych kolumn o bardziej ograniczonych możliwościach, ale to już bardzo subiektywna kwestia indywidualnego odbioru muzyki. (GS)

Jeśli mają Państwo uwagi dotyczące tej strony lub zauważyliście na niej błędy, dajcie nam znać.
Aby przekazać swoje uwagi do redakcji proszę
Copyright © 1991-2024 Magazyn Hi-Fi, Gdynia, Poland
logo hifi.pl