Uwaga!

Trwają prace techniczne na witrynie hifi.pl. Dopóki widoczny będzie niniejszy komunikat prosimy:
- nie zamieszczać ogłoszeń na giełdzie
- nie wykonywać żadnych innych czynności związanych z ogłoszeniami

Przewidujemy, że czas trwania prac nie przekroczy 20 minut. W tym czasie można normalnie korzystać z treści zamieszczonych na hifi.pl.

Kiedy niniejszy komunikat zniknie możliwe będzie korzystanie z wszystkich funkcji witryny.

Przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z prowadzony prac.

Start Pomoc Kontakt Reklama O nas Zaloguj Rejestracja

Witryna hifi.pl wykorzystuje ciasteczka (cookies). Proszę kliknąć aby uzyskać więcej informacji.

Minima Audio Ultima 2SE


Pierwsza publikacja w styczniu 2001
Cena: 4.500 zł
Impedancja: 8 omów
Moc: b.d.
Efektywność: b.d.
Wymiary: b.d.
Testowano w grupie wraz z: Audiovector M1Signature, AVI Bigga-Tron, HGP Nightingale, Minima Audio Ultima 2SE, Spendor SP 2/3

Prawie wszystkie kolumny Minima Audio mają pewne cechy wspólne. Przede wszystkim dotyczy to kształtu obudowy. Górna oraz tylna ścianka są ukośne w celu likwidacji fal stojących i tak też jest w przypadku modelu Ultima 2SE. Obudowa jest wykonana z MDF i okleinowana naturalnym fornirem. Okleinowanie jest dość nietypowe, bowiem stosowane są dwie warstwy okleiny, jedna ułożona poprzecznie, a druga podłużnie. Jak chodzi o jakość wykonania to niestety nie możemy się wypowiedzieć zbyt konkretnie. Para pierwotnie przeznaczona do testów uległa poważnemu uszkodzeniu w transporcie i z tego względu otrzymaliśmy inną parę kolumn, ze starą wersją obudowy, która była wcześniej używana do celów demonstracyjnych i zdążyła już z tego powodu co nieco (to jest eufemizm) ucierpieć. Nie był to więc egzemplarz reprezentatywny dla aktualnej jakości kolumn Minima Audio.

Zwrotnica została zmontowana bezpośrednio na terminalu, tworząc blok sklejonych ze sobą elementów. Filtr głośnika niskośredniotonowego to typowy układ LC. Także gałąź głośnika wysokotonowego jest pod względem elektrycznym układem drugiego rzędu (CL) z dodatkowym tłumiącym rezystorem.

Obudowa nie ma w środku materiałów tłumiących, co jednak nie jest przejawem oszczędności lecz świadomym wyborem konstrukcyjnym. Minima Audio nie jest zresztą wyjątkiem, są też inne firmy krajowe i zagraniczne prezentujące podobną filozofią (muszę przyznać, że też zaliczam się do zwolenników minimalizacji wykorzystania materiałów tłumiących wewnątrz obudowy). Natomiast na ściankach zastosowano płaty masy bitumicznej dla tłumienia wibracji samej obudowy.

Głośnik niskośredniotonowy pochodzi z duńskiej firmy Vifa. Jest to przetwornik z serii Premium Line, z membraną z impregnowanej celulozy. Głośnik wysokotonowy jest wykonany po sąsiedzku (fabryki znajdują się bowiem bardzo blisko siebie), czyli przez Scan-Speaka. Jest to model 2905/9500. Ma on 28-milimetrową kopułkę chłodzoną ferrofluidem. Jak widać głośniki Scan-speaka były silnie eksploatowane w kolumnach niniejszego testu.

Instrukcja obsługi mogła by służyć za wzór do naśladowania dla wielu innych producentów. Przede wszystkim podano w niej szereg rzeczowych wskazówek dotyczących użytkowania zestawów, a właśnie to jest przecież najistotniejsze dla nabywcy. Oś odsłuchu znajduje się na osi głośnika niskośredniotonowego, stąd wynikają konkretne zalecenia dotyczące wysokości podstawek. Producent uczula nabywców by zadbali o zachowanie właściwej geometrii, bowiem niewłaściwe zgranie osi promieniowania (zwłaszcza w pionie) może w poważnym stopniu pogorszyć jakość dźwięku. Wyraźnie określone są też preferencje względem materiału podstawek - polecane jest drewno lub MDF, metalowe stojaki są zaś odradzane. W instrukcji znajdziemy też zalecenia dotyczące doboru wzmacniacza (duży nacisk położono na wysoki współczynnik tłumienia), kabli czy wykorzystania bi-wiringu.

Producent określa swe zestawy jako mało wymagające obciążenie, co znalazło pokrycie w rzeczywistości. Ultima 2SE spełnia wymogi stawiane kolumnom 8-omowym, minimum wynosi bowiem 6,6 oma. Strojenie bass-reflexu przypada na częstotliwość 38Hz.

Opinia 1
Sprzęt towarzyszący: Arcam Alpha 9, Baltlab Epoca 1v.3
Słuchacze: JD, PP

W trakcie sesji odsłuchowych dał się odczuć niedosyt co do właściwych proporcji energii odpowiadającej poszczególnym zakresom. Przełom średnich i wysokich częstotliwości był przesadnie "wstydliwy", wycofany w stosunku do nieco obfitszej prezentacji niższych średnich i części basu. W efekcie panowało wrażenie nieco ciemnej, przygaszonej barwy zwłaszcza w bezpośrednim porównaniu z AVI.

Mimo pozytywnego wrażenia co do obfitości saksofonu (Aurora) jego wyższym, nieco skrzeczącym harmonicznym chwilami brakowało spójności z przyzwoitą gładkością reszty pasma. Również w przypadku skrzypiec odczuwalny był pewien niedosyt, a to dlatego, że w alikwotach instrumentu pojawiała się czasami nazbyt dominującą metaliczność. Na plus należy jednak odnotować kremową bujność wokalu Rebeki Pidgeon, podobne odczucia dotyczyły muzyki klasycznej z sopranem lub kontr-tenorem w roli głównej, jednak i w tym przypadku brakowało trochę właściwego "stopienia" ze sobą zastosowanych głośników, o czym świadczyły nie do końca kontrolowane, uciekające spółgłoski syczące. Mimo swego odstępstwa od neutralności, średnica Minima Audio ma w sobie też odrobinę finezji, potrafiła zabrzmieć gładko i delikatnie. Dowodem była przyjemna prezentacja tenoru lub innych wokali męskich. Separacja wokali w chórkach czy dęciaków w sekcjach, szczególnie w utworach bardziej kameralnym charakterze była przyzwoita i czuło się, że głośnik nisko-średniotonowy pochodzi z wyższego pułapu cenowego.

Góra podobnie jak średnie tony również pozostawała nieco przygaszona i stonowana. Mniej autentycznie wypadają tu metaliczne dźwięki koncertowe. Talerze perkusyjne były delikatne, nasycone wyższymi składowymi, nie pozbawione soczystości i detali. Jednak w niektórych nagraniach pojawił się niedosyt co do właściwej im dźwięczności, powodem było wspomniane wcześniej osłabienie zakresu prezencji (1-3 Khz). Mimo wszystko dzięki głośnikowi wysokotonowemu wysokie tony miały dość przyjemny charakter, choćby w przypadku solowej trąbki, która posiadała sporo kolorystyki i właściwego instrumentowi blasku.

Bas obecny jest w przekazie głównie za sprawą rezonansowego podbarwienia portu bass-reflexu. Wyższy bas ma bardziej zwarty charakter względem niższych jego rejestrów, które sa nieco jednostronne tonalnie i niezbyt dobrze kontrolowane. Dźwięk nie ulega przeciąganiu, ale mogą pojawić się tutaj życzenia zwiększenia jego szybkości i twardości. Dolny zakres pasma całościowo nie jest szczególnie równomierny. Z tego względu w przypadku słuchania instrumentów solowych w tym zakresie można było bezproblemowo śledzić zmiany barwy i intonacji, natomiast przy bardziej złożonym materiale, niskie rejestry stawały się bardziej monotonne, zarówno pod względem szybkości i dynamiki, jak również barwy.

Dynamika i zwartość dołu nie dawały specjalnych powodów do zadowolenia, co prawda wyższy bas jest już przyzwoicie kontrolowany, ale niestety niższe - bardziej dominujące rejestry są zbyt wolne. Utwory z dużą ilością niskich dźwięków, tracą na szybkości i dynamice, stają się nadmiernie ociężałe. Z kolei nagrania z bardziej wąskopasmowymi instrumentami basowymi, w "Summertime" Ala Jarreau gdzie stopa nie schodzi tak zdecydowanie w najniższe rejestry, MA miały słabo zaznaczony rytm, nazbyt złagodzone transjenty. Ogólnie kolumny oferują brzmienie raczej stonowane i spokojne. Zarówno w zakresie mikro jak i makro-dynamiki, były nieco skompresowane, nawet znaczne rozkręcenie wzmacniacze nie wpłynęło na pojawienie się bardziej energetycznego i atakującego dźwięku. Ciekawym eksperymentem okazał się odsłuch nagrania (z płyty Vinie Colaiuta) dźwięki pojedynczych uderzeń w kotły perkusyjne. Ujawnił się tutaj spory dynamizm w ożywieniu poszczególnych zakresów średnicy, świadcząc to o dobrych możliwościach głośnika w tej materii, jednak w brzmieniu całego zespołu pojawiło się odczuwalne wrażenie kompresji.

Zestawy Ultima 2SE dość dobrze radziły sobie z niektórymi elementami stereofonii. Przede wszystkim chodziło tutaj o dość realistyczne osadzenie instrumentów w pomieszczeniu, z przyjemną namacalnością, zwłaszcza w pierwszym planie. Dalszym planom brakowało nieco klarowności, a lokalizacja źródeł przy ich dobrej stabilności mogłaby być nieco czytelniejsza. Scena posiadała sporo oddechu i swobody oraz robiącą wrażenie szerokość, chociaż był to efekt bardziej przyjemny i spektakularny niż naturalny.

Prezentowanym zestawom nie można było odmówić sporej dawki kulturalnego dźwięku. Ultima 2SE posiadały ciepły i miły dla ucha, a momentami nawet dość wyszukany, charakter w prezentacji barw instrumentów i wokali. Do mankamentów należy zaliczyć pewne zaburzenie balansu tonalnego, który narzucał określony charakter brzmieniu i wpływał niekiedy na przyjemność odsłuchu, jako całości. Nie można im było jednak zarzucić specjalnego braku spontaniczności, czy też skoczności. Minima Audio mimo wszystko aspirują do całkiem rasowego brzmienia. (PP)

Opinia 2
Sprzęt towarzyszący: Arcam Alpha 9, LFD LS0, LFD PA2M
Słuchacze: MD, GS

Przy odsłuchu Ultimy dało się zauważyć pewną pieczołowitość, chodzi mi konkretnie o wyważenie brzmienia, a także dążenie do eliminacji problemów, które potencjalnie mogły by być rażące. Pewnych zabarwień jednak się nie udało uniknąć.

W kontekście grupy, a nawet w kontekście średniej wielkości kolumn podstawkowych w ogóle, na pochwałę zasługuje rozciągnięcie basu. Choć trudno by mówić o jakichś nadzwyczajnych możliwościach w tej dziedzinie, to jednak brzmienie nie było lekkie, niskie dźwięki nie były wycięte. Nisko grane partie kontrabasu czy gitary basowej zostały odtworzone całkiem przyzwoicie. Melodia nie była co prawda aż tak ładnie podana jak w kolumnach AVI, jednak nie występowały też problemy ze zlewaniem basowych dźwięków. Poziom podbarwień niskich tonów też był umiarkowany. Zabrakło co prawda odrobinę konturowości dźwięków basowych, barwa była trochę głucha, z lekkim podbarwieniem w średnim basie. Mimo drobnych niedostatków całościowo niskie tony zaprezentowały się solidnie.

Średnica sprawiała wrażenie wyrównanej, jedynie sporadycznie pojawiały się lekkie ostrości. Przyznam, że niewiele uwag zanotowałem w trakcie odsłuchów i nie odnalazłem tu cech, które by wyróżniały - czy to na plus czy na minus - kolumny Minima Audio jak chodzi o reprodukcję średnicy.

Wysokie były nieco stłumione, choć wrażenie to wynikło głównie z odfiltrowania średniego i wyższego zakresu góry, akcent położony został na niższy zakres. Sporadycznie trafiały się zapiaszczenia, ale wszelkie wady góry były słabo słyszalne z powodu jej wycofania.

O ile zazwyczaj w mych notatkach z odsłuchów najwięcej miejsca zajmują komentarze dotyczące barwy, to w tym przypadku elementem najbardziej przykuwającym uwagę były zjawiska dynamiczne. Dynamika okazała się trochę nierówna, co nieraz prowadziło do zaskakujących rezultatów. Mój pierwszy kontakt z Ultimą miał miejsce jeszcze przed rozpoczęciem formalnych odsłuchów. Tak się akurat złożyło, ze wpadła mi w ręce ostatnia płyta Limp Bizkit (The Chockolate Starfish... itd., - po co komu taki długi tytuł?), pod ręką była akurat Ultima, tak więc została użyta do odsłuchu. A że Limp Bizkit kusi by zagrać głośno, tak też zrobiłem. Co tu dużo mówić, ściana dźwięku była całkiem niezła. Natomiast kiedy zasiadłem już do odsłuchów z moim zestawem płyt testowych, pierwsze wrażenie w znacznej mierze się rozwiało. Jak się wydaje kolumny te lepiej sprawdzają się jednak na wysokich poziomach niż przy sygnale o dużej rozpiętości dynamicznej. Dość trudno mi uchwycić na czy polegał w tym przypadku problem. Mimo dość dobrych formalnie wyników dźwięk nie miał bowiem zbyt wiele wigoru. Ciągle miałem uczucie, że kolumny reagują na zmiany dynamiki z pewnym oporem i dopiero przy bardzo energetycznym sygnale dźwięk zaczyna nabierać rozmachu.

Optymalizacja stereofonii zajęła mi w przypadku tych kolumn odrobinę więcej czasu niż w przypadku innych zestawów, z początku nie zadawalała mnie jakość lokalizacji. Okazało się jednak, że trochę eksperymentów z ustawieniem rozwiązało ten problem. Co więcej, udało się nawet uzyskać dobrą lokalizację instrumentów basowych, co wcale nie jest takie częste - zwykłem traktować to jako składnik rasowego dźwięku nie spotykanego w sprzęcie średniej klasy. W moim przypadku ustawienie różniło się od typowego tym, że kolumny stanęły trochę szerzej i były trochę bardziej dogięte do środka niż zwykle. Scena była szeroka, a przy tym źródła nie były wcale rozmyte. Natomiast zabrakło nam ogólnego wrażenia przestrzenności, wypełnienia sceny dźwiękowej pogłosową aurą, zaznaczenia konturów pomieszczenia.

Analityczność nie była zbyt mocną stroną Excela. Żeby wyłowić drobniejsze szczegóły trzeba było się wsłuchiwać w nagranie bardzo uważnie, a i tak warstwa drobniejszych subtelności pozostawała trudno uchwytna. Modulacja dźwięków perkusyjnych w zakresie wysokich tonów była mało zróżnicowana. Wsłuchując się w szereg schowanych gdzieś w tle dźwięków w znanych mi nagraniach często miałem niedosyt precyzji.

W jakimś sensie Ultima kontrastuje z kolumnami AVI. O ile Bigga-Tron potrafił oszukać ucho i zapewnić lepsze wrażenie subiektywne niż by to sugerowało beznamiętne podsumowanie jego wad i zalet, to zestawy Minima Audio mają przekaz mniej komunikatywny mimo kilku istotnych zalet. Chyba najbardziej zabrakło tu tego trudnego do zdefiniowania pierwiastka wewnętrznej żywości poszczególnych dźwięków. (GS)

Jeśli mają Państwo uwagi dotyczące tej strony lub zauważyliście na niej błędy, dajcie nam znać.
Aby przekazać swoje uwagi do redakcji proszę
Copyright © 1991-2024 Magazyn Hi-Fi, Gdynia, Poland
logo hifi.pl