Uwaga!

Trwają prace techniczne na witrynie hifi.pl. Dopóki widoczny będzie niniejszy komunikat prosimy:
- nie zamieszczać ogłoszeń na giełdzie
- nie wykonywać żadnych innych czynności związanych z ogłoszeniami

Przewidujemy, że czas trwania prac nie przekroczy 20 minut. W tym czasie można normalnie korzystać z treści zamieszczonych na hifi.pl.

Kiedy niniejszy komunikat zniknie możliwe będzie korzystanie z wszystkich funkcji witryny.

Przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z prowadzony prac.

Start Pomoc Kontakt Reklama O nas Zaloguj Rejestracja

Witryna hifi.pl wykorzystuje ciasteczka (cookies). Proszę kliknąć aby uzyskać więcej informacji.

KEF Cresta 2


recenzja opublikowana w maju 2000
Wymiary: 365,205,252 mm
Efektywność: 90 dB (2,83V/1m)
Impedancja: 8 omów
Moc: 100W (10-100W przy 4 omach)
Cena (maj 2000): 1.100 zł
Zestaw wykorzystany przez MD i JD: Arcam Alpha 9, LFD LS0, LFD PA2M
Zestaw wykorzystany przez PP i GS: Arcam Alpha 9, LFD LS0, LFD PA2M
Testowano w grupie wraz z: Acoustic Energy Aegis One, Bose 201, GLD Dedykacje 0.2, JMlab Tantal 505, KEF Cresta 2, Mission 772, Shan Aztec 110, Tannoy Mercury M2

Firma KEF na naszym rynku gości już od dawna. Wielkim powodzeniem cieszył się kilka lat temu model Coda 7. Zaprzyjaźniony sprzedawca wręcz z żalem opowiadał, że klienci nawet nie chcieli rozpakowywać ich z kartonu, po prostu płacili i zabierali ze sobą. Powodzenie na rynku budżetowym nie trwa jednak zbyt długo. Szybko i nieuchronnie przychodzi czas kiedy popularność wśród klientów zyskują nowe (co wcale nie oznacza, że lepsze!) konstrukcje. Krótko mówiąc pojawia się nowa moda.

Cresta 2 to nowa kolumna. Bez wątpienia w zamierzeniu projektantów ma też powtórzyć sukces Cody. Jest to typowy dwudrożny system z przeznaczeniem na podstawki. Co ciekawe, chociaż KEF pochodzi z wysp brytyjskich, Cresta wyprodukowana została w Belgii. Jest to o tyle zaskakujące, że Belgia nie jest przecież znana z tradycji w dziedzinie produkcji kolumn.

Otrzymana przez nas para została wykończona bardzo ładną winylową okleiną zgrabnie imitującą naturalne drewno. Dopiero przy bliższych oględzinach można stwierdzić, że nie jest to naturalny fornir. Natomiast ścianka przednia pokryta została tworzywem imitującym skórę. Skrzynka liczy sobie 12 litrów objętości i wykonana została z dwóch typów materiałów. Ścianka tylnia ma około 16mm grubości i wykonana została z płyty wiórowej. Również z płyty wiórowej wykonana została ścianka przednia, jednak ma większą grubość, około 20mm. Natomiast pozostałe ścianki wykonane są już z płyty MDF. Takie rozwiązanie to mała ciekawostka, bo zazwyczaj w budżetowych konstrukcjach to ścianka przednia jest z MDF, pozostałe zaś z płyty wiórowej. Wewnątrz skrzynki, między ścianki boczne wklejona została wręga z płyty wiórowej, usztywnia ona zarówno samą skrzynkę jak również tunel bass-reflexu. Powyżej oraz poniżej wręgi skrzynka wypełniona została wałkami tłumiącej waty wiskozowej.

Głośnik niskośredniotonowy (KSP 1434) ma średnicę 13cm, membrana wykonana została z papieru i powleczona tworzywem sztucznym, niestety na głośniku nie ma żadnego loga firmy. Kosz głośnika odlany został z plastyku, a karkas ma otwory wentylacyjne. Wysokotonowa kopułka (KSP 1435) ma 25mm średnicy i wykonana została z miękkiego tekstylnego materiału powlekanego tworzywem sztucznym. Dość dobrym osiągnięciem jak na budżetowe głośniki jest maksymalny poziom dźwięku jaki mogą wytworzyć małe KEF'y, wynosi on 108dB. Słuchając tych zestawów faktycznie można to odczuć.

Przewody doprowadzające sygnał ze zwrotnicy nie mają zbyt dużej średnicy. Sama zwrotnica została przytwierdzona do wewnętrznej strony terminala przyłączeniowego i zlutowana na płytce drukowanej. Zwrotnica dzieli sygnał w okolicy 3 kHz, filtry wysokotonowy jest trzeciego rzędu (CLC), natomiast w obwodzie niskośredniotonowym zastosowano filtr drugiego rzędu (LC) oraz pułapkę rezonansową (RLC). Kondensatory elektrolityczne wykorzystane w zwrotnicy pochodzą z firmy Elytone. Dość solidnie wygląda terminal, można do niego podłączyć dwie pary gołych przewodów o sporej średnicy lub cztery wtyki bananowe, same gniazda niestety nie są pozłacane, natomiast złączki bi-wiring owszem.

Cresta 2 nie jest aż tak łatwym obciążeniem jak to obiecuje producent. Określona jako 8 omów impedancja w rzeczywistości ma w zakresie 200-300Hz wartość około 3,2 oma. Właściwe jest więc zaliczenie KEF'ów do grupy kolumn 4-omowych. Mimo wszystko w zestawieniu z efektywnością 90 dB zestawy powinny być łatwym partnerem dla każdego wzmacniacza przystosowanego do współpracy z obciążeniami 4-omowymi.

Tunel rezonansowy ma około 13 cm długości i 5 cm średnicy. Strojenie przypada na 48Hz. KEF w instrukcji obsługi deklaruje że zakres niskich tonów w paśmie +/- 3 dB sięga 48 Hz, a przy spadku 6dB (i przy kolumnie stojącej w rogu) do 42Hz. (JD)

Opinia 1
Modele Cresta są nowością w ofercie KEF, w czasie przeprowadzania testów odsłuchowych były dopiero wprowadzane na nasz rynek. Cresta 2 jest małą kolumną podstawkową, stąd niezwykle kusząca jest chęć porównania jej do bardzo popularnych niegdyś Coda. Nowy model, ma (może niestety, a może na szczęście) niewiele wspólnego ze stonowanym i bardzo przejrzystym brzmieniem serii Coda. Mimo iż wyraźnie zmienił się charakter brzmienia, niekoniecznie i nie w każdym przypadku musi oznaczać to pogorszenie własności sonicznych.

Pierwsze co łatwo zauważyć w modelu Cresta 2 to niezwykle żywy i dynamiczny dźwięk. Maluchy mają też wyraźnie szeroko-pasmowo wysuniętą średnicę i trochę góry. Stąd już i pierwsze konkrety, zwolennicy mięsistego ciągle obecnego basu nie polubią Cresty.

Przekaz ogólnie jest nieco rozjaśniony, trzeba też ustawić małe Cresty tak by osie głośników były do siebie równoległe (promieniowały na tylnią ścianę), w przeciwnym razie dźwięk będzie ostry i natarczywy. Mimo takiego ustawienie czystość i gładkość średnicy nie były nadzwyczajne, jeszcze nie męczące, ale w teście można znaleźć kilka czyściej grających konstrukcji. Wokale czy instrumenty na średnicy miały odrobinę sztucznej naleciałości, były bardziej świszczące i syczące. Trudniej tu delektować się bogactwem harmonicznym wokali, czy wydzielić pojedyncze głosy z chórków. Dźwięki średnicy oraz góry są bardziej lekkie, nie mają odpowiedniej masy, ani właściwego wypełnienia niskimi tonami.

W aspekcie jakości najwyższych rejestrów, w tej grupie testowej również można znaleźć bardziej udane konstrukcje. Mimo sporej ilości najwyższych składowych i sporego dynamizmu, dźwięki są jednak dość ubogie i zbyt monotonne. Góra podobnie jak średnica jest też zbyt lekka i słabo wypełniona. W brzmieniu jest na natomiast zarówno niezbędna odrobina delikatności jak i dawka metaliczności.

Mimo przewagi wyższych składowych dźwięk nie jest wcale nadzwyczajnie detaliczny. Nie zanotowaliśmy większej ilości szczegółów ani przy wybrzmiewaniu instrumentów, ani w nasyceniu sceny mikrodetalem. Cresta w osobliwy sposób radzi sobie z przetwarzaniem transjentów i dynamiki dźwięku. Nieskompresowane nagrania z Chesky'ego sprawiają jej więcej kłopotów niż energetyczne nagrania elektryczne. W materiale akustycznym bez kompresji, dźwięk jest mniej czysty i przejrzysty, zdarza się nieprzyjemne wyostrzenie na średnicy - szczególnie w pikach impulsów. Nie tak czytelna i stabilna jest też scena dźwiękowa. Cresty lepiej radzą sobie z bardziej energetycznym ale skompresowanym materiałem. Utwory z płyt Ala Jarreau, Marcusa Millera, Perl Jam, czy Korn wypadały znakomicie. Nie dość, że dźwięk był dynamiczny, angażujący i osiągał spore poziomy głośności, do tego charakteryzował się bardzo dobrą kontrolą i przejrzystością. Na tle jazgoczących gitar i kopiącej stopy, czytelny był wokal, nie zacierała się głębia. Byłem szczerze zdziwiony jak agresywnie i głośno potrafią zagrać małe Cresty, zachowując jednocześnie dobrą czytelność nagrań. Niskie częstotliwości mimo swoich niedostatków związanych z masą, potrafią zabrzmieć dość szybko i dynamicznie, nadać utworom rytmiki i pobudzić je do życia, a słuchacza do przeżywania muzyki - takiej muzyki. Dobrze wypadło też solo gitary basowej Marcus Millera, instrument był dynamiczny i obecny, miał odpowiednią twardość i szybkość. Zastrzeżenia można mieć jedynie do nasycenia barw, natomiast poziom rezonansowego podbarwienia jest tu chyba nawet mniejszy niż u konkurencji.

Scena jaką generują Cresty jest bardzo szeroka i nieco przybliżona, może wychodzić nawet przed zestawy. Gorsza jest natomiast separacja poszczególnych planów, a głębia nieco skrócona. W utworach akustycznych mimo lekkiego rozjaśnienia przekazu, przejrzystość i czytelność źródeł nie była lepsza niż u konkurencji, KEFy w tych aspektach nie wychylają się zbytnio ponad poziom przeciętny. Również stabilność i wydzielenie pojedynczych źródeł na scenie mogłyby być lepsze.

Pomimo że generalnie jestem zwolennikiem teorii, iż sprzęt dzieli się na lepszy (bardziej neutralny), lub gorszy. To w przypadku tańszych komponentów pogodzić trzeba tyle kompromisów, iż faktycznie w wielu przypadkach konkretne egzemplarze mogą lepiej sprawować się w określonym materiale muzycznym. Tym bardziej, że w zależności od nagrywanej muzyki inna jest koncepcja nagrań, inna intencja realizatora i na inny rynek są adresowane. Nie ma się co oszukiwać, większość komercyjnych produkcji jest nagrywana tak by dobrze brzmiała na sprzęcie przenośnym lub w samochodzie. Siłą rzeczy takie nagrania gorzej brzmią na dobrym hi-fi.

KEFy znakomicie radzą sobie z dynamicznym ostrym graniem, gorąco polecam je słuchaczom lubiącym przede wszystkim muzykę rockową, Cresty mogą dostarczyć wówczas naprawdę sporo wrażeń. Nie oznacza to wcale, że w kameralnych utworach będą brzmiały jednoznacznie źle, po prostu na innych zestawach można osiągnąć bardziej satysfakcjonujące efekty. Jeszcze jeden fakt przemawia za małymi Cresta, są bardzo skuteczne i łatwe do wysterowania, równie emocjonująco powinny grać i z tańszymi wzmacniaczami niż stosowany w redakcji LFD. (JD)

Opinia 2
Cresta zaprezentowała się jako kolumna o nieźle zrównoważonym brzmieniu. Pewnym odstępstwem od ideału było uwypuklenie średnicy i niższej części wysokich tonów co nieco sztucznie podkreślało "obecność", żywość niektórych instrumentów. Nie było to jednak zjawisko aż tak silnie zaznaczone by wzbudzić poważniejsze obiekcje. W przypadku średnich i wysokich tonów jakość barw była dość przyzwoita, chociaż nie wybitna. Średnica brzmiała w miarę dźwięcznie, ale mimo wszystko nie tak naturalnie jak choćby w Tantalach 505 JMlab. W wyższych rejestrach wokali - wliczając w to również sybilanty - brzmienie bywało nieraz trochę nazbyt ożywione względem nieco bardziej wyszukanych niższych rejestrów. Podobne zastrzeżenia miały miejsce w przypadku nagrań fortepianu, skrzypiec czy też saksofonu. Z kolei niższa część średnicy miała umiarkowaną ilość ciepła.

Wysokie tony nie imponowały może szczególnie naturalną barwą, metalicznością czy też wygładzeniem. Brakowało im lekkości i finezji, ale w sumie dobrze spełniały podstawowe wymogi. Z jednej strony ich nasycenie nadawało blachom właściwy ciężar, a z drugiej przy odtwarzaniu ostrzejszych nagrań rockowych nie odnotowaliśmy kłopotów z przesadną agresywnością czy szorstkością dźwięku.

Reprodukcja basu przez najnowsze kolumny KEF to przykład godny naśladownictwa dla kolumn tej klasy cenowej. Odniosłem wrażenie, że Cresty 2 działają tak jakby miały wbudowany inteligentny ogranicznik pasma i dynamiki. Innymi słowy nie usiłowały generować dźwięków wykraczających poza ich możliwości. Bardzo często zdarza się słyszeć tanie kolumny, które przy odtwarzaniu bardzo niskich i dynamicznych dźwięków próbują z trudem coś z siebie wydobyć. Niestety czynią to bez powodzenia, gdyż zazwyczaj ilość basu kłóci się z jego jakością. Niskie tony zaczynają wówczas tracić wyrazistość, dźwięk się zlewa i staje się nieczytelny. Cresta 2 działa inaczej. Po prostu nie stara się odtwarzać niskiego basu. W ramach swoich możliwości KEFy działały zaś bardzo sprawnie i pewnie, z zaskakującą kontrolą. Przy tym instrumenty tego zakresu były bardzo dobrze zogniskowane co jeszcze mocniej podkreślało wrażenie solidnego skondensowania energii w określonym punkcie przestrzeni. Za spore osiągnięcie wypada uznać zdolność do odtwarzania melodii basu w nagraniach King Crimson. Jakość niskich rejestrów w pełni zrekompensowały ich lekkie odchudzenie.

Za główną zaletę Cresty należy chyba uznać dynamikę. Spontaniczny i skoczny charakter dźwięku to pierwiastki stale obecne i praktycznie niezależne od rodzaju muzyki. Już prostsze nagrania akustyczne pokazały żywość w odtwarzaniu wokali, całkiem otwartą dynamikę przy szarpaniu strun gitary. Co prawda przy dźwiękach perkusyjny zauważalny był limit szybkości narastania, trzask nie był tak do końca trzaskiem, ale tak czy inaczej instrument ten brzmiał żywo i swobodnie. Z kolei przy najpotężniejszych nagraniach brakowało basowego fundamentu co jest już jednak typowym zachowaniem w przypadku tanich dwudrożnych kolumn. Bardzo dobrze wypadła większość nagrań rockowych. Pomijając brak prawdziwej potęgi na basie zabrzmiały one bardzo ofensywnie, całkiem rytmicznie, z zaznaczonym klimatem. Równie dobrze wypadły bardziej dopieszczone nagrania Chrisa Isaaca jak i przybrudzone PJ Harvey. Podobne wrażenia pojawiły się w przypadku nagrań jazzowych.

Stereofonia Cresty pozostawała nieco w cieniu w stosunku do ich niewątpliwych możliwościami dynamicznych. Lokalizacja pozostawała dość poprawna, z przyzwoitą ostrością zwłaszcza w niższych rejestrach. Ofensywne brzmienie średnicy trochę podkreślało niekiedy pogłos, ale w istocie zdolność do odtwarzania akustyki pomieszczenia nie wykraczała poza możliwości spotykane w większości innych kolumn, co oznacza, że ilość informacji akustycznej w przekazie była nieco ograniczona. Cresta właściwie nie powodowała jakiegoś spłycenia głębi, które była nieco powyżej przeciętnej - tylne plany pozostawały umieszczone w tych rejonach, w których się ich spodziewaliśmy. W kreacji sceny dało się jednak zauważyć lekką tendencję do jej przybliżenia względem linii głośników. Zwłaszcza pierwszoplanowe źródła jak wokale zdawały się wchodzić do pokoju nieco bardziej niż zwykle, a niektóre instrumenty były niekiedy lokalizowane w kolumnach.

Cresta całkiem skutecznie radziła sobie z zachowaniem selektywności źródeł. Także dźwięki towarzyszące, artykulacyjne, mlaśnięcia, szmerki, pociągnięcia smyczkiem były dość wyraziście akcentowane. Natomiast próby wniknięcia w subtelniejsze szczegóły, odcienie barw talerzy czy wokali kończyły się z reguły niepowodzeniem. Takie subtelności były już nieco poza zasięgiem możliwości Kefów.

Cresta z pewnością zaskarbi sobie wiele sympatii wśód audiofili, zwłaszcza tych, którzy słuchają sporo rocka i lubią by muzyka miała rytmiczny i żywy charakter, a takich słuchaczy jest bardzo wielu. Stosunek jakości do ilości basu jest dla tej klasy cenowej niemal referencyjny. Przy swych niewątpliwych zaletach dynamicznych, KEF'y nie wzbudziły poważniejszych zastrzeżeń w dziedzinie reprodukcji barw czy stereofonii. Nie pozostaje nic innego jak zaliczyć Crestę do czołówki tanich zestawów w okolicach tysiąca złotych. (GS)

Jeśli mają Państwo uwagi dotyczące tej strony lub zauważyliście na niej błędy, dajcie nam znać.
Aby przekazać swoje uwagi do redakcji proszę
Copyright © 1991-2024 Magazyn Hi-Fi, Gdynia, Poland
logo hifi.pl