Uwaga!

Trwają prace techniczne na witrynie hifi.pl. Dopóki widoczny będzie niniejszy komunikat prosimy:
- nie zamieszczać ogłoszeń na giełdzie
- nie wykonywać żadnych innych czynności związanych z ogłoszeniami

Przewidujemy, że czas trwania prac nie przekroczy 20 minut. W tym czasie można normalnie korzystać z treści zamieszczonych na hifi.pl.

Kiedy niniejszy komunikat zniknie możliwe będzie korzystanie z wszystkich funkcji witryny.

Przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z prowadzony prac.

Start Pomoc Kontakt Reklama O nas Zaloguj Rejestracja

Witryna hifi.pl wykorzystuje ciasteczka (cookies). Proszę kliknąć aby uzyskać więcej informacji.

Energy C-2


recenzja pierwotnie opublikowana w Magazynie Hi-Fi 5/97
Wymiary: 451,244,248 mm
Efektywność: 88 dB
Impedancja: 8 omów (4,5 min.)
Moc: 30-130 W
Cena (10/1997): 1.686 zł
Zestaw testowy 1: Audiomeca Mephisto, Meridian 566, YBA Integre DT
Zestaw testowy 2: Audiomeca Mephisto, Meridian 566, LFD LS0/PA2M

Energy C-2 to najmniejsze zestawy z serii Connoisseur. Ponieważ C-4, C-6 i C-8 testowaliśmy już wcześniej, w ten sposób prezentujemy ostatniego przedstawiciela tej rodziny. Rzadki to przypadek byśmy mieli okazję przetestować jakąś serię jednego producenta tak gruntownie.

C-2 to dwudrożny bass-reflex. Charakterystycznym motywem obudowy jest ścianka przednia. Wykonano ją z tworzywa Spherex, dotychczas nie zetknąłem się z przypadkiem by używał go jakikolwiek inny producent. Zastosowanie tego materiału wynika ze względów konstrukcyjnych i ma zapewnić odpowiednie właściwości mechaniczne obudowy, ale przy okazji daje też charakterystyczny, choć skromny wygląd. Materiał dał też możliwość wyprofilowania kształtu ścianki. Pozostałe ścianki wykonano z płyty wiórowej. Choć kolumna nie jest duża, skrzynka została solidnie usztywniona. Zastosowano wewnątrz aż dwie poziomo ułożone obejmy spinające po obwodzie cztery pionowe ścianki. Objętość jest w znacznej części wypełniona materiałem tłumiącym. Maskownica jest rozpięta na plastikowej ramce.

Głośnik wysokotonowy o średnicy 1 cala ma aluminiową kopułkę i zawieszenie z materiału tekstylnego. W opinii konstruktorów firmy musi być to konstrukcja wyjątkowo udana, bowiem jego zaletom poświecono w reklamowej ulotce sporo uwagi. Choć nie poparto tego konkretnymi danymi technicznymi, to szczególnie podkreślono duży zakres dynamiki i niską częstotliwość rezonansu mechanicznego uzyskaną dzięki odpowiedniemu ukształtowaniu komory za głośnikiem. Jeśli spojrzymy na zastosowaną zwrotnicę to faktycznie należy się spodziewać, że głośnik zastosowany w C-2 ma dobre osiągi techniczne. Do pracy z tak niską częstotliwością podziału i z tak łagodnym zboczem filtru głośniki o niskiej mocy i wysoko położonym rezonansie się nie nadają. Podobne sposoby aplikacji stosuje się na przykład dla produktów Dynaudio znanych ze zdolność do pracy ze sporymi mocami.

Głośnik niskośredniotonowy o średnicy 16,5 cm ma membranę formowaną wtryskowo i gumowe zawieszenie. Membrana jest wykonana z aluminium i polipropylenu. Nie posiadam szczegółowych informacji na temat procesu produkcji tego kompozytu. Według prospektu aluminium jest zastosowane by zwiększyć sztywność, a polipropylen by uzyskać tłumienie. Wygląd membrany jest inny z każdej strony. Od przodu jest to gładka, połyskliwa powierzchnia, a od środka matowa i bardziej szorstka. W pobliżu łączenia z karkasem cewki w membranie wykonano małe otwory dla poprawy chłodzenia cewki. Kosz tego głośnika wytłoczono z blachy, a pomiędzy jego brzegiem i skrzynką jest gąbczasta podkładka.

Częstotliwość podziału wynosi 1.800 Hz, jak zwykle w zestawach Energy widać tendencję by podział przypadał dość nisko. Wiąże się to z filozofią zachowania jednolitej charakterystyki kierunkowej w szerokim zakresie pasma. Sześcioelementowa zwrotnica zawiera po jednym kondensatorze, jednej cewce i jednym rezystorze w torach obu głośników.

Tunel BR ma średnicę 5 cm i głębokość 16 cm. Daje to strojenie przypadające na częstotliwość tuż poniżej 40 Hz. Zgodnie z danymi podanymi przez firmę minimalna impedancja (pomierzona) wynosi około 4,5 oma i oczywiście określenie kolumn jako zestawów 8-omowych jest na wyrost. Zakres zmian impedancji i charakterystyka fazowa nie mają żadnych anomalii, jako obciążenie C-2 będą więc średnio trudnym partnerem dla wzmacniaczy, pasowałoby do nich określenie, że są to zestawy 6-omowe.

Podane przez Energy pasmo przenoszenia zawiera się w przedziale 40-25k z tolerancją +/- 3 dB.

Zmiany nastąpiły ostatnio w dystrybucji Energy. Parę C-2 do testu uzyskaliśmy z firmy DSV, ale otrzymaliśmy informację, że już wycofuje się ona ze sprzedaży tej marki kolumn. (GS)

Opinia 1
Opisy zestawów Energy bardzo często goszczą na łamach MHF. Wielka szkoda, iż seria C uległa już całkowitemu przerecenzowaniu. Nie wiem czy Państwo zauważyli, ale od dwóch modeli recenzowanych wstecz, zestawy Energy zaczynają mi się podobać.

Konstrukcje "C" mają cechę charakterystyczną - brzmią dynamicznie i generują dużo obfitego basu. Odsłuchy C-2 rozpocząłem od nagrań Police z płyty Zenyatta Mondatta. Słuchając tych kolumn głośno, stwierdziłem, iż rynek audio potrzebuje takich zestawów. C-2 potrafią zagrać z dużą skalą, czysto, wypełniając pokój dźwiękiem. W warunkach domowych, w małych pokojach C-2 chyba trudno przesterować. Energy z nagraniami rockowymi przypominają mi trochę systemy nagłośnienia firmy JBL.

Basu z C-2 jest doprawdy dużo. Jest on wyraźnie i celowo poszerzony przez projektantów. Bas jest bardzo głośny, ma niezłe uderzenie jak na tak tanią konstrukcję dwudrożną. Bas ma też wyraźnie dodane zakolorowanie, potęgujące wrażenie solidności i energii. W dziedzinie rytmu i analityczności basu osiągi są niezłe, chociaż nie ma tu rytmiczności czystych konstrukcji audiofilskich. W sumie C-2 spisują się lepiej niż konstrukcja JMlab, Tonsil. W dziedzinie potęgi brzmienia, C-2 z łatwością pokonuje na przykład model Totem, a nawet KEF Q-35.

Energy C-2 nie mają żadnych poważnych podbarwień, mają natomiast swoją własną charakterystyczną barwę. Tonalnie C-2 są lekko rozjaśnione. Nie są w barwie zbyt ciepłe, są natomiast soczyste. Podobnie jak zestawy Audiowave oferują odświeżony i chłodny charakter barwy. Specyficzne są wysokie tony. Czyste, szybkie, ale i noszące pewien metaliczny, chromowy posmak. Słuchając dokładniej C-2 okazuje się, że najwyższe rejestry są lekko zmatowione. Brakuje przez to poczucia powietrza w nagraniach. Aczkolwiek wysokie tony brzmią i tak bardziej detalicznie niż średnica. Nietypowo zabrzmiał koncert Nirvany Unplugged. Brakowało mi trochę różnorodności barwowej. Balans tonalny był zdecydowanie chłodny, wysokie tony nie były do końca gładkie i czyste. Na innych, droższych zestawach głośnikowych płyta Nirvany brzmi nadzwyczaj poprawnie. Ma pewien przyjemny smak.

Energy C-2 generują duże i otwarte wokale. Jak wspomniałem brakuje tu jedynie trochę ocieplenia i detali. Stereofonia jest poprawna. C-2 grają bliskim i dużym dźwiękiem. Lepiej radzą sobie z oddaniem nagrań rockowych, niż z kreowaniem atmosfery utworów klasycznych.

Podsumowując zestaw C-2. Jest to zdecydowanie udana konstrukcja spisująca się dobrze tam gdzie potrzebna jest dynamika, energetyczny bas i brak wyraźnych zniekształceń przy głośnym słuchaniu. Audiofile poszukujący głównie w przekazie barwy i oczekujący mniej efektów basowych powinni rozejrzeć się wśród innych konstrukcji. (ms)

Opinia 2
Nie bez kozery nazwa firmy to Energy. C-2 to przede wszystkim zestawy energetyczne, ze sporym i silnym basem. Bas nieznacznie dominuje nad resztą pasma, ale nie w stopniu, który by nas męczył lub drażnił. Jeśli za kryterium oceny przyjęlibyśmy całościową równowagę pasma, to C-2 należałoby ocenić jako najlepsze kolumny Energy testowane do tej pory w MHF, zwykle bas był jeszcze silniej wyeksponowany. JD pozytywniej ode mnie odniósł się do jakości basu podkreślając jego zalety jak sprężystość, mięsistość i minimalizację przykrych (na przykład kontrabas z płyty Erskine'a) efektów związanych z rezonansami. Moje wrażenia były trochę mniej pozytywne. Choć nie neguję istnienia wspomnianych zalet, niedosyt budziły u mnie braki w przekazie melodii granych na basie.

Wyższe rejestry cechowały się przesadną rezerwą. Wygląda na to, że głównym celem była eliminacja potencjalnie nieprzyjemnych zabarwień, ale przy okazji odfiltrowano też trochę barwowego bogactwa. Wysokie tony miały przytłumiony charakter. W fortepianie (Brubeck) zabrakło blasku, był on raczej szary, mało emocjonujący. Blachy były mało obecne, ciemne, słabo nasycone. Skrzypcom (Cztery Pory Roku - Chesky CD78) zabrakło odpowiedniego nasycenia harmonicznego, brak było charakterystycznej ostrości przy energicznych pociągnięciach smyczkiem. Podobnie damskie wokale (R. Pidgeon) pozbawione blasku, świeżości.

Dynamika w skali makro prezentowała się całkiem okazale, potężnie zabrzmiały utwory symfoniczne czy operowe (Olympic Fanfare, Troilus and Cressida). Solidną podstawę basową posiadały niektóre utwory jazz-rockowe i rockowe (If One Was One - V. Colaiuta, Funny - Marcus Miller, Dress - P.J. Harvey). Mocna, sprężysta i dynamiczna stopa nadawała odpowiednio silne akcenty dynamiczne. Dynamika szarpanych strun gitary akustycznej (J. Hall) czy skrzypiec była trochę mniej imponująca. Generalnie szybkość była moim zdaniem gorsza niż całościowy rozmach i stąd wzięło się łagodniejsze odtwarzanie transjentów. Przy spokojniejszych utworach JD cecha ta okazała się mniej zauważalna.

Trochę zubożone zostały efekty stereofoniczne i przestrzenne. Zgodnie odnotowaliśmy, że lokalizacja była nie całkiem ostra, choć osobiście wykonałem sporo prób z ustawieniem, próbując zoptymalizować ogniskowanie. Według JD sytuacja ulegała pogorszeniu przy większej ilości źródeł na różnych planach (Uwertura do Cyrulika Sewilskiego), poszczególne instrumenty ulegały zlewaniu, z trudem przychodziło ich śledzenie - zwłaszcza gdy znajdowały z tyłu sceny. W moim odczuciu najmniej dokładne były kontury instrumentów basowych. Głębokość i szerokość sceny nie miały szczególnie spektakularnych rozmiarów, ale równowaga planów była całkiem naturalna. Przestrzenność sal została trochę ograniczona, zabrakło jej wypełnienia mikrodźwiękami, namacalność źródeł była umiarkowana. Ale poważniejszych problemów nie odnotowaliśmy. Nie narzekaliśmy na "dziury" w przestrzeni pomiędzy instrumentami, akustyka była w miarę spójna dla instrumentów w poszczególnych planach.

Generalnie analityczność nie zachwyca i nie budzi też większych zastrzeżeń, w podstawowym zakresie dźwięk jest uporządkowany. Najmniej satysfakcjonująca była dla nas jakość górnych zakresów gdzie ilość informacji została wyraźnie ograniczona. W niższych rejestrach brakowało delikatniejszego różnicowania dźwięków i mikroszczegółów, ale w niezbyt dotkliwym stopniu.

Choć mieliśmy sporo krytycznych uwag, doszliśmy jednak do wniosku, że są to całkiem przyzwoite zestawy. Zaobserwowane niedociągnięcia nie są w swej skali zbyt duże i nie powodują przykrych odczuć, a raczej tylko wrażenie niedosytu. C-2 mają swój charakter oparty mięsistym i energetycznym basie. Może czasami dolne rejestry są nadto wyeksponowane, ale właśnie to może dopomóc w znalezieniu grona nabywców. (GS)

Jeśli mają Państwo uwagi dotyczące tej strony lub zauważyliście na niej błędy, dajcie nam znać.
Aby przekazać swoje uwagi do redakcji proszę
Copyright © 1991-2024 Magazyn Hi-Fi, Gdynia, Poland
logo hifi.pl