Uwaga!

Trwają prace techniczne na witrynie hifi.pl. Dopóki widoczny będzie niniejszy komunikat prosimy:
- nie zamieszczać ogłoszeń na giełdzie
- nie wykonywać żadnych innych czynności związanych z ogłoszeniami

Przewidujemy, że czas trwania prac nie przekroczy 20 minut. W tym czasie można normalnie korzystać z treści zamieszczonych na hifi.pl.

Kiedy niniejszy komunikat zniknie możliwe będzie korzystanie z wszystkich funkcji witryny.

Przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z prowadzony prac.

Start Pomoc Kontakt Reklama O nas Zaloguj Rejestracja

Witryna hifi.pl wykorzystuje ciasteczka (cookies). Proszę kliknąć aby uzyskać więcej informacji.

Celestion Impact 15


recenzja pierwotnie opublikowana w Magazynie Hi-Fi 2-3/96
Wymiary: 390,240,250 mm
Efektywność: 89 dB
Impedancja: 6 omów
Moc: 90 W
Cena (06/1996): 995 zł
Zestaw testowy 1: Meridian 500/563, LFD LS0/PA1
Zestaw testowy 2: Meridian 500/563, LFD LS0/PA1

Duże firmy, które mają znaczne udziały na rynku i szeroką dystrybucję, czują się w obowiązku by zaoferować klientom całe rodziny produktów. W przypadku Celestion mamy więc grupę kolumn Impact. Ceny kolejnych Impactów różnią się od siebie o stosunkowo niewielkie kwoty. W sumie daje to dość dokładnie pokryty spory zakres cenowy. Serię Impact można podzielić na dwie grupy. Jedną tworzą dwa najmniejsze modele (10, 15), a drugą pozostałe większe (20, 25, 30, 35, 40). Obie grupy różnią się wzornictwem, ale nie tylko. Wszystkie większe zestawy są ekranowane magnetycznie, a dwa mniejsze nie. Różnice widać też w zastosowanych głośnikach.

Przednia ścianka 15-tek przykryta jest plastikową kształtką. Pozostałe ścianki są pokryte winylową okleiną. Wytłoczone na przedniej ściance wybrzuszenia tworzą pierścienie wokół głośników. W kształtce uformowano też ujście tunelu bass-reflexu o średnicy 4 cm. Długość tunelu wynosi ok. 6,5 cm, jest ona trudna do jednoznacznego ustalenia, ponieważ brzeg nie jest okręgiem ale ma skomplikowany profil. Część objętości skrzynki została wypełniona materiałem tłumiącym.

Głośniki w Impactach są ustawione odwrotnie niż konwencjonalnie, wysokotonowy jest poniżej niskotonowego. Niskośredniotonowy o średnicy 15,5 cm ma membranę z papieru. Nasączana tekstylna kopułka ma 25 mm średnicy.

Strojenie bass-reflexu przypada na częstotliwość 43 Hz. Impact 15 jest kolumną 4-omową o minimum w wyższym basie o wielkości nieznacznie mniej niż 3,9 oma, firmowa specyfikacja określająca Impacty jako kolumny 6-omowe jest więc trochę nazbyt optymistyczna.

Opinia 1
Dobry rezultat uzyskałem z zestawów Celestion Impact 15 słuchając utworu Mesjasz z płyty Harmonia Mundi. Zestawy pokazały poprawny balans tonalny, czyste partie chóralne. Celestion nie posiadają zbyt soczystego i żywego brzmienia średnicy, a to jest chyba główna cecha nagrań z wytwórni HM.

Uważam, że Impact 15 prezentują się znacznie korzystniej w dziedzinie dźwięku, niż testowany w ostatnim MHF model Impact 30. Spadek ceny jest wyraźny (należy jednak uwzględnić zakup podstawek), mniejszy model ma jakby mniej własnego charakteru. Nie ma też tak wyraźnego podbarwienia na basie jak w modelu podłogowym. Muszę przyznać, że godzinna sesja z Impact 15 w moim przypadku przebiegała raczej przyjemnie (inne odczucia ma MK).

Tak jak poprzedni model - Impact 30 i tym razem Celestiony brzmią trochę sucho, instrumentom dętym (klarnet, saksofon z płyty "Romeo is Bleeding") brakowało harmonicznych w wyższych rejestrach. Barwa jest lekko matowa, ale bardzo gładka, pozbawiona granulacji. Wydaje mi się, że barwy w Impact 15 są przyjemniejsze niż w modelu większym. W obu modelach jest zapewne ten sam głośnik wysokotonowy i o górnych rejestrach Impact 15 powinienem napisać to samo co znalazło się w recenzji Impact 30. Impacty w wyższych rejestrach brzmią zbyt mało otwarcie i żywo w stosunku do produktów konkurencyjnych.

Scena nie wyróżnia się niczym specjalnym, dźwięk nie jest ofensywny w żadnym zakresie. Plany są rozłożone za zestawami, dźwięki są osadzone głęboko na scenie - ten fakt odbieram pozytywnie. Impacty przegrywają z konkurencją w takich dziedzinach jak lokalizacja i separacja instrumentów. Przy wielu instrumentach trochę trudno się zorientować, co się gdzie dzieje. Michał wskazał na przeciętne oddzielenie dwóch tematów skrzypcowych w Mesjaszu. Ja również odniosłem wrażenie, że przy utworach B.B. Kinga i Diane Schuur na scenie jest jeden duży dźwięk, zamiast kilku mniejszych.

Bas jest trochę efekciarski i stara się być potężny. Mam nawet w notatkach zdanie, iż Impacty ładnie wpompowują bas do pokoju. Rytm jest dobry, Michał zauważa, że jest on odmierzany dużymi krokami (zbyt mało detali i spowolnienia przy nagraniach jazzowych). W większości nagrań wykorzystanych przeze mnie odnotowałem całkiem dobrą zwartość i kontrolę (Hal Russel NRG Ensemble, B.B. King/Diane Schuur).

Impact 15 są zestawami nastawionymi na całkiem zadowalającą muzykalność połączoną z niezłą neutralnością. Analizując ten model w poszczególnych składnikach brzmienia, można znaleźć kilka grubych niedociągnięć. Sumaryczny efekt dźwiękowy przynajmniej w moim przypadku jest bardzo zadowalający (od czego odcina się MK). Z całą pewnością przyjemniej mi się słuchało Impact 15 niż poprzednio Impact 30 (szczególnie pamiętając o różnicy cenowej). Najsmutniejsze jest to, że Impacty są drogie, w stosunku do pozostałych uczestników tego testu. Szczególnie polskie zestawy są tu silną konkurencją. Takie są prawa rynku i rozwój konkurencji jest niepohamowany. (MS)

Opinia 2
Nawet jeśli zewnętrzne oględziny sugerują podobieństwo, to na podstawie pozorów nie można traktować jednakowo wszystkich kolumn z tej samej serii. Projektowanie zestawu głośnikowego to zbyt zindywidualizowany proces aby opinie o jednym modelu można było rozciągnąć na inny model tej samej firmy. Porównanie Celestion Impact 30 (recenzowanego w poprzednim numerze) z Impactem 15 może służyć za ilustrację tej prawidłowości. Tym razem brzmienie było inne.

Większość testowanych w niniejszej grupie kolumn dość ostrożnie poczynała sobie z odtwarzaniem wysokich tonów. To samo dotyczy Celestion. Mało jest w brzmieniu metaliczności, silne uderzenia w talerze zabrzmiały dość niemrawo. Wysokie tony mają też dość ubogą barwę i trochę sycząco-piaszczysty charakter. Ich ogólne wycofanie zapewnia jednak pewien komfort, dźwięk nie razi agresywnością i nie jest natarczywy. Odnośnie średnicy zanotowaliśmy wiele różnych słów określających dźwięk. Były to między innymi takie terminy: ciemny, matowy, ciepły, złagodzony. Naprawdę nieczęsto udaje się wstrzelić w obszar, gdzie brzmienie średnicy Impactów się ożywia. Z reguły jest ono właśnie przesadnie spokojne, zbyt matowe, trochę odbarwione. Nie męczy to uszu, ale rockowa muzyka brzmi za miękko, a w klasyce barwy są wyblakłe.

Jak Państwo wiecie, mam zwyczaj tropienia nierównomierności i rezonansów na basie. Żeby nie popadać w przesadny krytycyzm najtrudniejsze nagrania pozostawiam zawsze na koniec odsłuchów. Zanim ustalę co z daną kolumną jest nie w porządku (z reguły coś jest pod tym względem nie w porządku, zadziwiające jak mało kolumn może się pochwalić równomiernym basem!), ma ona szanse pokazać, że jej wady nie są aż tak bardzo zauważalne przy prostszym materiale muzycznym. Impacty tylko częściowo wykorzystały tą szansę. Przyznaję, że zwykle ich wady nie są nadmiernie dokuczliwe, ale bez moich ulubionych nagrań do męczenia głośników niskotonowych już z grubsza widziałem czego należy się spodziewać. Znowu - podobnie jak w Impactach 30 - pojawiło się podbarwienie w wyższym basie, na szczęście tym razem nieco mniejsze. Bas jest ogólnie ciepły, w wielu nagraniach brzmi całkiem obficie i efektownie (np. Sledge Hammer Petera Gabriela, muzyka techno). Przy autentycznie potężnie nagranym basie (Funny Marcusa Millera) dźwięk się dość wyraźnie pogorszył. Impact nie jest też liderem w odtwarzaniu szybkich rytmów, osiągając w tej dziedzinie co najwyżej średni poziom.

KK odnotował w swych notatkach, że wokale są nieraz uprzestrzennione. Ja powiedziałbym po prostu, że źródła mają zwykle dość duże wymiary. Są co prawda osadzone całkiem stabilnie, ale niezbyt dobrze zogniskowane. Nawet gitara akustyczna zajmowała spory obszar przestrzeni. W szczególności dźwięki z niższych rejestrów były gorzej zogniskowane, co najbardziej ujawniało się w przypadku szerokopasmowych instrumentów jak choćby fortepian. Nie ma szczególnie dużej głębi, instrumenty są raczej lokalizowane w bliższym planie. Taki układ sceny pozwala nawet uzyskać pewną namacalność źródeł mimo matowej i przymglonej barwy. Natomiast odtwarzanie pogłosu jest uszczuplone i z przytłumieniem tej warstwy przekazu trzeba się po prostu pogodzić. Dobór nagrań nic tu nie zmienił. Zarówno naturalistycznie nagrane akustyczne utwory (La Folia, Opus 3) jak też rockowe (P.J. Harvey) dawały jednakowe odczucia.

Ilość szczegółów na wysokich tonach jest umiarkowana. Łagodzenie dźwięków transjentowych występuje bardzo często.

Dość wyraźnie zaznaczony charakter Celestion Impact 15 pozwala łatwo sporządzić obszerny opis poszczególnych cech brzmienia. Ale nadal nie napisałem ani słowa jak to właściwie wypada w całości. W podsumowaniu ten brak muszę nadrobić. Nie można tu mówić o naturaliźmie, jednak słucha się tych kolumn w miarę przyjemnie, głównie dzięki ociepleniu i braku agresywności. Nawet powiedziałbym, że łatwiej mi było słuchać tych zestawów niż droższych Impactów 30. To oczywiście nie oznacza, że tańszy model jest lepszy, ale że mniej natarczywy. W nagraniach ze zdecydowaną linią średniego basu 15-ki potrafią nawet zagrać dość efektownie, z rozmachem, co szczególnie wyraźnie ujawniło się w nagraniach KK. A to oznacza, że spora rzesza słuchaczy współczesnej muzyki rozrywkowej będzie miała przy słuchaniu Celestion niezłą uciechę. (GS)

Jeśli mają Państwo uwagi dotyczące tej strony lub zauważyliście na niej błędy, dajcie nam znać.
Aby przekazać swoje uwagi do redakcji proszę
Copyright © 1991-2024 Magazyn Hi-Fi, Gdynia, Poland
logo hifi.pl