Uwaga!

Trwają prace techniczne na witrynie hifi.pl. Dopóki widoczny będzie niniejszy komunikat prosimy:
- nie zamieszczać ogłoszeń na giełdzie
- nie wykonywać żadnych innych czynności związanych z ogłoszeniami

Przewidujemy, że czas trwania prac nie przekroczy 20 minut. W tym czasie można normalnie korzystać z treści zamieszczonych na hifi.pl.

Kiedy niniejszy komunikat zniknie możliwe będzie korzystanie z wszystkich funkcji witryny.

Przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z prowadzony prac.

Start Pomoc Kontakt Reklama O nas Zaloguj Rejestracja

Witryna hifi.pl wykorzystuje ciasteczka (cookies). Proszę kliknąć aby uzyskać więcej informacji.

Castle Clifton


recenzja pierwotnie opublikowana w Magazynie Hi-Fi 1-2/97
Wymiary: 300,170,190 mm
Efektywność: 88 dB (1W)
Impedancja: 8 omów
Moc: 15-70 W
Cena (2-4/1997): 829 zł
Zestaw testowy 1: Mission Cyrus DiscMaster, MBL 1511, Meridian 500/566, LFD PA2 + potencjometr Penny&Giles, Mission Cyrus 3, LFD LS0/PA2M
Zestaw testowy 2: Audiomeca Mephisto, Meridian 500/566, LFD LS0/PA2M
Testowano w grupie wraz z: Audiowave 13, B&W DM 601, Castle Clifton, Einbacher Monitor 02, Energy Pro 1.5, KEF Q15, Mordaunt-Short MS 20i, QBA Elements 2, Radmor LS 10, Tannoy 631 SE

Choć trudno w to uwierzyć, recenzujemy kolumny Castle po raz pierwszy. Przez ostatnich kilka lat zestawów tej marki mogłem posłuchać tylko na różnych wystawach i niczego szczególnie interesującego nie udało mi się w trakcie tych demonstracji stwierdzić. Ponieważ marka ta cieszy się sporym zainteresowaniem ze strony klientów skwapliwie skorzystałem z nadarzającej się okazji by wypożyczyć Cliftony. Przyznaję, że bardziej ciekawiłoby mnie testowanie któregoś z droższych modeli, a to ze względu na rodzaj zastosowanej w nich obudowy (quarter wave) i umieszczenie głośnika promieniującego do góry. Jak na razie dla zaspokojenia naszej ciekawości wystarczyć musiał skromniejszy model.

Nie wiem skąd wzięła się nazwa Castle (czyli po polsku "zamek"), ale chyba jest ona nieprzypadkowa. Nie tylko nazwa ale także firmowe logo kojarzy się z czymś tradycyjnym i wiekowym. Castle faktycznie działa już dość długo i chętnie podkreśla przywiązanie do tradycji rzemiosła i klasycznych umiejętności inżynierskich. W swoim prospekcie Castle dystansuje się od filozofii masowej produkcji, osobiście tego typu deklaracje odbieram pozytywnie (oczywiście jeśli są one szczere).

W prospekcie firmy Castle można też przeczytać, że jednym z największych osiągnięć elektroakustyki w ostatnich latach jest uzyskanie "pełnowymiarowego" dźwięku z małych obudów. Bez wątpienia Clifton jest bardzo mały, najmniejszy z testowanych tym razem zestawów. Czy dźwięk z niego jest aż tak duży jak to obiecuje firma? Próbę odpowiedzi na to pytanie przedstawimy nieco dalej.

Pod względem konstrukcyjnym recepta jest tu dość typowa. Głośnik niskośredniotonowy o średnicy 13 cm ma membranę z nasączanego papieru. Jego kosz wytłoczono z blachy. Wysokie tony odtwarza miękka 25-milimetrowa kopułka. Głośniki w Cliftonach są rozmieszczone odwrotnie niż zazwyczaj, wysokotonowy znajduje się poniżej niskotonowego. Obudowa typu bass-reflex ma 6 litrów objętości, a tunel został umieszczony na tylnej ściance. Zwrotnica zawiera 4 elementy.

Trzeba podkreślić bardzo dobre wykonawstwo zewnętrzne. Ponieważ wydrukowane zdjęcie tego nie oddaje, muszę specjalnie podkreślić, że Castle pod tym względem zdecydowanie zdeklasował pozostałe kolumny testu, choć należał do grona tańszych modeli. Ładna okleina zupełnie nie kojarzy się z produktem tak tanim i nie pasuje do tradycyjnych winylowych lub lakierowanych pokryć stosowanych przez konkurencję. Całość uzupełnia maskownica o profilu zaokrąglonym z jednego rogu, dodatkowo nadając kolumnom bardziej charakterystycznego wyglądu. Przy okazji warto też wspomnieć, że Castle jako podwykonawca produkuje skrzynki do kolumn dla innych firm. Z ładnych oklein słynna jest firma Monitor Audio. Nie jestem fachowcem od spraw stolarskich, ale jak dla mnie Castle w niczym nie ustępuje MA.

Bass-reflex zestrojono na 56 Hz. Minimum impedancji niemal dokładnie równe 6 omów i umiarkowane zmiany fazy powinny zapewnić dość łatwą współpracę ze wzmacniaczami. (GS)

Opinia 1
Zestawy Clifton są bardzo interesujące, wiele zjawisk odbywa się w nich na wysokim i wyrównanym poziomie, nie ma tu zdecydowanych punktów słabych.

Balans tonalny tych zestawów został zapewne celowo lekko ocieplony. Przy szerokim wachlarzu repertuaru dźwiękowego, brzmienie odbierałem jako miękkie, delikatne, subtelne. Uwagę zwraca przede wszystkim brak poważnych ostrości i granulacji, Clifton należą do grupy zestawów brzmiących wyjątkowo przyjemnie dla ucha.

Bas ma lekkie "bum" i pogrubienie w wyższym zakresie. Niskiego basu tak jak w przypadku zestawów Tannoy celowo się pozbyto. Obecny bas jest dobrze wypełniony, ma zaskakujące uderzenie i atak przy wielu instrumentach. Przy utworach Tonny Bennetta brzmienie Castle było bez zarzutu - swingujące, z pulsem. Jednak osobiście preferuję bardziej zwarty, tłumiony bas niż to czynią zestawy Clifton.

Trudno uniknąć charakteru brzmienia średnicy w klasie cenowej zajmowanej przez model Clifton. Wokale na tych zestawach brzmią gładko i czysto Maciej także wskazuje na "smukłą" barwę skrzypiec, pozbawioną ostrego rysu. Barwa jest odrobinę nosowa i tak jak prawie we wszystkich zestawach testu trochę przyciemniona w wyższych rejestrach. Fortepian wypadł całkiem kompetentnie, tylko z nieznacznymi oznakami zamglenia i złagodzenia transjentów.

Clifton generuje wysokiej próby stereofonię. Scena jest otwarta i bardzo namacalna, z wyrazistą głębią. Lokalizacja jest całkiem poprawna.

Clifton zaskoczyły mnie bardzo pozytywnie. Nie są one oczywiście zestawami wzorcowymi, ale z ogromną skutecznością wyeliminowano z brzmienia poważne błędy. Cechą główną jest relaksujący, ocieplony i rytmiczny przekaz. Po raz kolejny zaaplikowano stary i sprawdzony wzorzec na dobre brzmienie tanich zestawów brytyjskich. (ms)

Opinia 2
Trudno by uznać te kolumny za neutralne przetworniki, ale ich barwy są bez wątpienia inteligentnie zaprojektowane. Krańce pasma niczym nie imponują Rozciągnięcie basu jest wyraźnie ograniczone, w górnym basie słyszalne jest też swoiste podbarwienie Nic tu jednak nie ma takiego co uraziłoby uszy nachalnością czy przesadą. Wysokie tony są prezentowane troszkę odważniej niż bas, co nawet może chwilami spowodować złudzenie, że równowaga tonalna jest jasna, ale w rzeczywistości nie było uwypuklenia górnych rejestrów. Średnica jest osią muzyki odtwarzanej przez Castle Clifton. Nawet jeśli czasami pojawia się przenikliwość, a w niższych rejestrach instrumentów brak masy i brzmienie jest zbyt lekkie, to tak czy inaczej kultura dźwięku jest niezła. Połączenie całkiem żywej barwy z lekkim zaokrągleniem sprawdza się w odsłuchu całkiem nieźle. Sporo pozytywnych uwag mieliśmy odnośnie odtwarzania wokali.

Wyraźne są ograniczenia dynamiczne malutkich Castle. Próby głośniejszego odsłuchu wymagających nagrań kończą się generalnym obniżeniem jakości dźwięku. Nie tylko spłaszczony jest kontrast dynamiczny - to jest zresztą w pełni zrozumiałe - ale cierpi też wyrazistość, po prostu słychać, że głośnik już przekroczył swoje możliwości. Natomiast Clifton znakomicie radzi sobie z szybką rytmiką, pod warunkiem. że bas nie jest zbyt potężny. Przy odpowiednim wyborze muzyki można uzyskać żywy i ekscytujący dźwięk (choćby B52..s).

Castle nieźle poradził sobie z ogniskowaniem obrazów stereofonicznych. Oprócz całkiem namacalnego kreowania źródeł, odnotowaliśmy nawet takie plusy jak otwartość, przejrzystość, głębia czy przestrzenność sal. Oczywiście wyrafinowanie w tych dziedzinach nie dorównuje droższym zestawom, ale już sam fakt pojawienia się takich zjawisk jest godny uwagi w tak tanich kolumnach.

Analityczność nie do końca poddaje się jednoznacznej ocenie. Przede wszystkim należy pamiętać o ograniczeniach pasma i o limitach dynamicznych. W pewnych sytuacjach Clifton może się trochę pogubić. Ale w ramach ogarnianego przez te kolumny zakresu pasma i dynamiki wrażenia są całkiem pozytywne. Selektywność źródeł czy też dźwięków w pasażach jest całkiem satysfakcjonująca.

Castle to potencjalnie bardzo satysfakcjonujące kolumienki, ale pod warunkiem, że się ich nie zmusza do zbyt ciężkiej pracy. Są to miniaturki i nie mogą przetłoczyć większej masy powietrza, o tym należy zawsze pamiętać i trzeba się z tym kompromisem pogodzić. Używane w ramach swoich możliwości dynamicznych Castle zapewniają żywy, namacalny dźwięk. Brzmieniowo Clifton prezentuje się więc atrakcyjnie. Przeciwwskazaniem dla zakupu tych kolumienek będą nie tyle uszczerbki w dźwięku, co sposób użytkowania. Duże pokoje, skłonność do bardzo głośnego słuchania muzyki i upodobania do nagrań z ciężkim basem to potencjalnie niebezpieczne połączenia.

Choć ogólnie pozytywnie odebrałem te kolumienki, to jednak trzeba stwierdzić, że firma trochę przesadziła w swym prospekcie. Duży dźwięk nie jest jak dotąd osiągalny z małych kolumn - ani Castle, ani innych. Pamiętajcie Państwo o tym, a Clifton dostarczy Wam wielu przyjemnych wrażeń. (GS)

Jeśli mają Państwo uwagi dotyczące tej strony lub zauważyliście na niej błędy, dajcie nam znać.
Aby przekazać swoje uwagi do redakcji proszę
Copyright © 1991-2024 Magazyn Hi-Fi, Gdynia, Poland
logo hifi.pl