Uwaga!

Trwają prace techniczne na witrynie hifi.pl. Dopóki widoczny będzie niniejszy komunikat prosimy:
- nie zamieszczać ogłoszeń na giełdzie
- nie wykonywać żadnych innych czynności związanych z ogłoszeniami

Przewidujemy, że czas trwania prac nie przekroczy 20 minut. W tym czasie można normalnie korzystać z treści zamieszczonych na hifi.pl.

Kiedy niniejszy komunikat zniknie możliwe będzie korzystanie z wszystkich funkcji witryny.

Przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z prowadzony prac.

Start Pomoc Kontakt Reklama O nas Zaloguj Rejestracja

Witryna hifi.pl wykorzystuje ciasteczka (cookies). Proszę kliknąć aby uzyskać więcej informacji.

Canton Ergo 32DC


recenzja opublikowana w październiku 1999
Wymiary: 430,258,277 mm
Efektywność: 87,5 dB
Impedancja: 4-8 omów
Moc: 90W
Cena (październik 1999): 2.495 zł
Zestaw wykorzystany przez MD i JD: Arcam Alpha 9, LFD LS0, LFD PA2M
Zestaw wykorzystany przez PP i GS: Arcam Alpha 9, LFD LS0, LFD PA2M
Testowano w grupie wraz z: Audiowave Solidus, Canton Ergo 32DC, Celestion A Compact, GLD Dedykacje V, Heco Odeon 600, JMlab Cobalt 807, Minima Audio Talisman Three, Monitor Audio Silver 5i, System Audio 1150, Token SP50

Choć w naszych testach jest to debiutant, Canton to firma o ponad 25 letniej tradycji, założona w Niemczech w roku 1973 przez grupkę entuzjastów hi-fi, którzy pracują w niej do dnia dzisiejszego. Zajmuje się zarówno projektowaniem jak i wytwarzaniem głośników oraz zespołów głośnikowych.

W ostatnich latach największego rozgłosu wśród produktów Cantona doczekały się kolumny serii Digital, w których wykorzystano cyfrowe procesory do obróbki dźwięku. Po pierwsze dlatego, że nadal niewiele jest tego typu konstrukcji na rynku. Po drugie konstrukcja Cantona zyskała dodatkową sławę dzięki prasowej nagrodzie. Canton ma jednak szeroką ofertę bardziej tradycyjnych zestawów pogrupowanych w kilka rodzin.

Seria Ergo obejmuje osiem zestawów (w tym dwa na podstawki) plus zestawy satelitarne i zestaw centralny do kina domowego. Ergo 32 to jeden z modeli najniższych - drugi od końca. Charakterystyczna dla całej serii jest metalowa, perforowana płyta przykrywająca głośniki. W przypadku Ergo 32 połączenie tej płyty i wykończenia w czarnym lakierze sprawia wrażenie dużej solidności, ale zarazem też dużej surowości wykończenia. Osiągalna jest również wersja z okleiną wiśniową.

Sama skrzynka wykonana jest z MDF o grubości około 22 mm, wewnątrz nie posiada wzmocnień, jedynie ścianka przednia ma listewki wklejone na łączeniach z innymi ściankami. Ciekawostką jest, że rura bass-reflexu jest usztywniona we wnętrzu obudowy przez element z płyty wiórowej przyklejony do ścianki górnej. W końcowej części ma on wycięty kołowy otwór, w który wciśnięty jest tunel rezonansowy. Płyta jest w tym miejscu lekko zaokrąglona, dzięki czemu przy wlocie powietrza do tunelu nie ma ostrej krawędzi. Podobnie wylot tunelu jest profilowany. Tunel ma długość niespełna 14 cm i szerokość niespełna 5 cm. Większość objętości obudowy wypełniają płaty waty wiskozowej.

W otwór w tylnej ściance wkręcany jest standardowy plastykowy terminal (firmowany napisem Canton) z pozłacanymi końcówkami i możliwością podłączenia dwóch par przewodów, wykorzystano też nietypowe końcówki łączące przewody zwrotnicy z terminalem, są to końcówki okrągłe wciskane bezpośrednio na śruby terminala, bez dodatkowych łączników.

Zwrotnica przykręcona jest do ścianki tylnej, niestety nie można było sprawdzić jakości elementów, nie były one widoczne. Jakkolwiek nieznana jest struktura zwrotnicy to należy przypuszczać, że nie jest to układ dążący do maksymalnej prostoty. Z dużym prawdopodobieństwem udało się zidentyfikować wszystkie elementy: trzy kondensatory, trzy cewki i trzy rezystory.

Głośnik nisko-średniotonowy firmowany jest napisem Canton (1743), ma kosz odlewany z tworzywa sztucznego, dość pokaźny magnes, z tyłu obudowy wycięty jest otwór umożliwiający chłodzenie układu magnetycznego. Jego nominalna średnica to 22 cm. Polimerowo-grafitowa membrana głośnika jest wklęsła w środku. Głośnik wysokotonowy o średnicy 25 mm ma metalową kopułkę, ściślej mówiąc aluminiowo-manganową. Częstotliwość podziału przypada na 2.800 Hz.

Bass-reflex zestrojony został na 54 Hz. Minimum impedancji wynosi 3,5 oma - Ergo 32 jest dość typowym obciążeniem 4-omowym. (JD)

Opinia 1
Ciekawostką jest, że wśród osób reklamujących produkty firmy Canton znalazł się m.in. niemiecki reżyser filmowy Wim Wenders, znany z bardzo artystycznego podejścia do produkcji filmów. Zestawy, które reklamuje (przynajmniej Ergo 32) mają raczej charakter populistyczny.

Ergo skierowane są do określonego odbiorcy o sprecyzowanych wymaganiach. Wygląd tych kolumn (metalowa maskownica - nieco surowy, czarny kolor skrzynki) kojarzy mi się trochę z zestawami koncertowymi lub do dyskoteki, charakter ich brzmienia silnie koresponduje z tym wyglądem.

Niewątpliwie wielkimi zaletami zestawów Ergo były bardzo energetyczny bas i duża swoboda dynamiczna, w tych aspektach nie miały sobie równych wśród wszystkich recenzowanych w teście. Nie było zestawów, które potrafiłyby zagrać głośniej i z większym wykopem. Po wysłuchaniu jazgotliwego utworu "Whipping" Pearl Jam poczułem charakterystyczny, 'pokoncertowy' pisk w uszach. Kolumny najlepiej radziły sobie z odtwarzaniem takiego właśnie repertuaru - dynamicznego grania z dużą ilością niskich składowych. Znakomicie wypadły utwory "Funny" M.Millera i "Summertime" Ala Jarreau, stopa była bardzo silna i obecna, z łatwością przychodziło jej śledzenie, miała zdecydowane, silne akcenty. Przy nagraniu Millera właściwie miałem ochotę wyłącznie na słuchanie stopy, niskotonowe dźwięki klawiszy w tym utworze były już mniej atrakcyjne, nie do końca określone, trochę rozlewające się. Ergo to zestawy, które spośród wszystkich znajdujących się w teście potrafiły zejść do najniższych częstotliwości, niestety muszę się tu zgodzić z Mikołajem, który określił ten zakres pasma za nieco rozwlekły i rozmazany. Faktycznie sam najniższy dół mógł trochę przeciągać, są to jednak efekty na tyle mało dokuczliwe, że i tak w tej materii uznałbym małe Cantony za ponadprzeciętne. Naprawdę bardzo rzadko zdarzają się zestawy, które potrafią odtworzyć najniższe dźwięki, a przy tym zachować kontrolę i dynamikę - ich cena jest zwykle kilkukrotnie wyższa.

Ekscytująca stopa to niestety jeszcze nie cała muzyka, mniejsze akustyczne składy wypadały już gorzej, kontrabas miał sporo dynamiki i obecności, ale jego barwy były mało zmienne, wyższe struny były wyraźnie odchudzone. Brzmienie gitary basowej, czy kontrabasu nie było spójne w całym zakresie odtwarzanych częstotliwości. Fortepian Brubecka wydawał się potężny u dołu, nieco matowy i wycofany na średnicy, natomiast na wyższej średnicy bardziej przenikliwy i metaliczny. Obaj z Mikołajem zauważyliśmy, że zarówno głosy jak i instrumenty na wyższej średnicy miały to samo charakterystyczne brzmienie - właśnie metaliczne. Straciły przez to na naturalności. Było to może nie aż tak bardzo drażniące, ale zauważalne. Ogólnie brzmienie średnicy było monotonne, barwy suche, za mało nasycone i różnorodne, głosy w chórkach czy sekcje dęte zbyt jednolite. Dodatkowo w bardziej energetycznych momentach barwy były jeszcze bardziej monotonne. Delikatność czy finezja w prezentacji barw to cechy, których Ergo na pewno nie posiada. To samo dotyczy najwyższych składowych, były metaliczno-szare i nieco ordynarne. Generalnie bardziej atrakcyjnie przedstawiały się utwory ostrzejsze i dynamiczniejsze. Uderzenia pałki w talerz wydawały się bez przerwy silne i głośne, dźwięk nie miał właściwego kolorytu, brzmienie było ciągle takie samo. Instrumenty dęte w wyższych rejestrach nie były dokuczliwie ostre, raczej bardziej tępe i monotonne bez barwy i obecności.

Charakterystyczny był też sposób kreacji przestrzeni i klimatu nagrań. Ergo wtapiały instrumenty w aurę o kolorycie jasno-matowym. Przekaz przestrzeni nie był ani przejrzysty, ani szczegółowy. Podstawowe wymagania zostały jednak spełnione, rozmiary przestrzeni nie były ograniczone, a instrumenty znajdowały się na swoich miejscach. Ergo nie potrafiły oddać również mikroklimatu nagrań, instrumentom zabrakło konturów, separacji. Głębia, choć obecna, nie była specjalnie namacalna. Przy odtwarzaniu wielu źródeł na scenie w dynamiczniejszych fragmentach stereofonia zaczynała się zlewać, a poszczególne plany ulegały przybliżeniu.

W porównaniu z konkurencją w tym teście Ergo są mniej szczegółowe i selektywne, traktują dźwięk bardziej zgrubnie, są to odstępstwa na niewielkim, akceptowalnym jeszcze poziomie. Poniżej przeciętnej jest natomiast prezentacja barw, pomimo że ogólna równowaga i niedrażniący charakter został zachowany, przy tej cenie należy wymagać chyba więcej. Silnym atutem jest dynamika, szczególnie dynamika basu. Właśnie wśród zwolenników energetycznego brzmienia Ergo powinny znaleźć swoich wyznawców. Choć ani Mikołaj, ani ja nie jesteśmy entuzjastami takiego typu prezentacji, to uważam że w przypadku konkretnych oczekiwań małe Cantony mogą być bardzo konkurencyjne. (JD)

Opinia 2
Charakterystyka tonalna Ergo 32 okazała się trochę nierówna, co spowodowało wyraźne zróżnicowanie wrażeń odsłuchowych w zależności od wykorzystanych nagrań. Istotę zjawiska dobrze zilustrowało dość wymagające nagranie skrzypiec i fortepianu [Melodie No3, 0p 42/ Tchaikovsky/ Teldec-9031 77351] gdzie dominacja skrzypiec solo na tle w miarę poprawnej i przyjemnej barwy fortepianu przytłaczała przesadnie przenikliwym charakterem wyższych harmonicznych, wyczuwalnie "przeszkadzając" akompaniującemu pianiście. Podobne wrażenie pojawiło się w zestawieniu trzech instrumentów obejmujących dość szerokie spektrum od wyższego basu do najwyższych częstotliwości, gdzie w miarę przesuwania się pasma w górę koloryt poszczególnych instrumentów ulegał zmianie: od ciepłego w przypadku klawesynu (z uwagą co do pewnej ofensywności w najwyższych rejestrach), przez poprawny (aczkolwiek nieco suchy) w brzmieniu wiolonczeli, aż do zimnego tonu skrzypiec.

Czasami bas wydawał się całkiem pełny, co w szczególności dotyczyło rocka i jazzu, choć czasami także muzyki klasycznej. W średnim basie brzmienie nabierało nieraz mięsistego i obfitego charakteru. Nie było to jednak zjawisko występujące przy wszystkich nagraniach, a i jego natężenie nie było wcale tak duże - nie powiedziałbym więc aby bas był szczególnie silnie eksponowany czy dominujący. W najniższych partiach gitary basowej i kontrabasu nutom brakowało precyzji i wyraźnego wydzielenia, pozostawały nazbyt jednolite i zlewające się w liniach melodycznych (choćby riff w "Heavy Fueal" Dire Straits), chociaż nie zawsze. W przypadku nagrań zrealizowanych w technice blisko-mikrofonu sprawy przyjmowały korzystniejszy obrót [Aurora/ Aurora/ Denon]. Sięgając zaś jeszcze niżej można było natknąć się na wyraźny limit pasma przenoszenia - najniższy bas był wycięty dość skrupulatnie, dolne składowe dużych bębnów pozostały właściwie niesłyszalne.

Całkiem neutralnie zabrzmiały górne rejestry basu i dolne partie średnicy ze stosunkowo niewielką ilością podbarwień. Wokale (baryton, tenor) i gitary (zwłaszcza w niższych rejestrach) nie wyróżniały się szczególnymi cechami, były nieźle zrównoważone i miały z grubsza prawidłowy, choć mało nasycony, koloryt. Natomiast już w wyższych partiach wokali, a w jeszcze bardziej przy odtwarzaniu instrumentów dętych, ujawniało się sporo wyostrzających dźwięk podbarwień. W znacznym stopniu przesądzało to o całościowym odbiorze dźwięku, który wydawał się ofensywny i dosadny z wyczuwalną dominacją zakresu prezencji w okolicach 2-5 kHz, co skądinąd w wielu nagraniach w pozytywny sposób wpływało na odczucie obecności, niekiedy potęgując wrażenie realizmu poszczególnych głosów i instrumentów. Natomiast najwyższe dźwięki, zwłaszcza w przypadku talerzy, nie wyróżniały się niczym szczególnym ani na plus, ani na minus. Miały metaliczny charakter i w zasadzie nie brakowało im niezbędnej jasności, ale trudno by tu mówić o pełnej swobodzie czy nadzwyczajnym kolorycie. Zakres ten nie budził jednak poważniejszych obiekcji przy dłuższym odsłuchu.

O ile równowaga tonalna mogła budzić zastrzeżenia, to dynamika już jednoznacznie należała do zalet Cantonów. Jedynie szybkość dźwięków transjentowych pozostawała na poziomie typowym dla przeciętnych kolumn średniej klasy, zwłaszcza w zakresie wyższego basu. Co ciekawe, mimo ograniczeń transjentowej szybkości perkusja brzmiała jednak zawsze otwarcie i dynamicznie. Także forte chóru i orkiestry cechował spory rozmach i ograniczenie przenoszenia najniższych dźwięków szczególnie tu nie przeszkadzało. Choć przy odtwarzaniu muzyki akustycznej Ergo 32 pokazały się jako kolumny dynamiczne, to dopiero przy materiale rockowym znalazły się w swoim żywiole. Dość rzadko dawało się zauważyć przeciąganie nut na przełomie niższego i średniego basu, górny skraj pasma nie raził szorstkością, za to reszta brzmiała bardzo energetycznie. Nagrania P.J. Harvey mogły się autentycznie spodobać.

Dynamiczna swoboda do pewnego stopnia wspomogła też chyba analityczność dźwięku. Ergo 32 potrafiły zachować niezmienioną selektywność w dość dużym zakresie pasma i dynamiki. Natomiast w mniejszym stopniu przyciągały uwagę wszelkie subtelności artykulacji czy detale pogłosu. W tej materii po prostu kolumny nie miały zbyt dużych możliwości.

Ergo okazały się dość czułe na ustawienie względem słuchacza. Nie oznacza to jednak jakichś szczególnych trudności w instalacji. Szybko można było stwierdzić, że kolumny trzeba skierować wprost na miejsce odsłuchu. Inne ustawienia powodowały chwilowe rozszczepienia lokalizacji, występował wówczas efekt przyciągania źródeł do kolumny. Kiedy po odpowiednim ustawieniu kolumn źródła znalazły swoje stabilne miejsca, można było dokładniej ocenić możliwości Ergo 32. Ostrość konturów źródeł nie była szczególnie imponująca, prezentując średni poziom. Charakterystyka tonalna sprzyjała niekiedy podkreśleniu wrażenia pogłosu. Szczególnie dotyczyło to instrumentów dętych, które brzmiały ofensywnie same w sobie i bardziej wyeksponowany był też ich pogłos. Ogólnie ilość informacji o lokalnej akustyce była jednak podawana w skromnych ilościach. Jak to ma miejsce w przypadku większości kolumn z tego pułapu cenowego transparentność akustyczna była przeciętna, co nie pozwalało na swobodne śledzenie współzależności akustycznej poszczególnych źródeł względem siebie, jak i otaczającej je akustyki. Również głębia sceny pozostawiała co nieco do życzenia, za to szerokość była już dobra, a klarowność poprawna. Pozytywne wrażenie robiła stabilność źródeł pozornych, zwłaszcza w pierwszym planie, który był wyczuwalnie przesunięty do linii głośników.

Canton Ergo 32 ze swoją witalnością wydaje się być kolumną skierowaną raczej ku bardziej komercyjnie nastawionej klienteli słuchającej głównie żywszej muzyki elektrycznej. W mniejszym stopniu może liczyć na powodzenie wśród słuchaczy gustujących w muzyce akustycznej i jednocześnie zwracających uwagę na takie aspekty jak neutralność czy akustyczny detal. Potencjalnym klientom zalecałbym osobisty odsłuch by mogli sami w ocenić w jakim stopniu koncepcja Ergo 32 pokrywa się z ich brzmieniowymi preferencjami. Myślę, że przy tak wyrazistym charakterze dość łatwo będzie Państwu podjąć decyzję czy zaliczacie się do zwolenników Ergo 32 czy też nie. (GS)

Jeśli mają Państwo uwagi dotyczące tej strony lub zauważyliście na niej błędy, dajcie nam znać.
Aby przekazać swoje uwagi do redakcji proszę
Copyright © 1991-2024 Magazyn Hi-Fi, Gdynia, Poland
logo hifi.pl