Uwaga!

Trwają prace techniczne na witrynie hifi.pl. Dopóki widoczny będzie niniejszy komunikat prosimy:
- nie zamieszczać ogłoszeń na giełdzie
- nie wykonywać żadnych innych czynności związanych z ogłoszeniami

Przewidujemy, że czas trwania prac nie przekroczy 20 minut. W tym czasie można normalnie korzystać z treści zamieszczonych na hifi.pl.

Kiedy niniejszy komunikat zniknie możliwe będzie korzystanie z wszystkich funkcji witryny.

Przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z prowadzony prac.

Start Pomoc Kontakt Reklama O nas Zaloguj Rejestracja

Witryna hifi.pl wykorzystuje ciasteczka (cookies). Proszę kliknąć aby uzyskać więcej informacji.

Pioneer PD-S707


recenzja pierwotnie opublikowana w Magazynie Hi-Fi 2/1999
Wymiary: 420,128,374 mm
Wyjścia: liniowe (regulowane), słuchawkowe, optyczne
Cena (lipiec 1999): 1.599 zł
Zestaw testowy 1: LFD LS0/PA2M, Zoller Design Metropolis Imagination
Zestaw testowy 2: LFD LS0/PA2M, zestawy samodzielnie skonstruowane z głośników Scan Speak Revelator i 18W8545
Testowano w grupie wraz z: Onkyo DX-7211, Philips CDR-760, Pioneer PD-S707

Ubiegły rok przyniósł nam kilka nieoczekiwanych nowinek ze strony Pioneera. Po pierwsze zmieniło się firmowe logo. Po drugie firma dość poważnie zaangażowała się w produkcję plazmowych ekranów telewizyjnych. Można powiedzieć, że Pioneer zaczął pracować nad nowym obliczem. Przyglądając się ofercie odtwarzaczy CD odnajdziemy jednak przede wszystkim dużo elementów kontynuacji w stosunku do modeli z wcześniejszych lat - zarówno pod względem technicznym, użytkowym jak i wzornicznym.

Pioneer należy do grona nielicznych firm, które zdecydowały się na opracowanie własnych transportów. Stosowane już od wielu lat rozwiązanie pod nazwą Stable Platter Mechanism charakteryzuje się odwróceniem położenie płyty w stosunku do tradycyjnego układu stosowanego przez wszystkie pozostałem firmy. Płytę kładzie się etykietą do dołu na talerzyku, a głowica lasera czyta ją od góry. Cały blok transportu w PD-S707 jest miękko zawieszony.

Inne rozwiązanie firmowe to konwersja Hi-bit Legato Link, do której Pioneer też ma własny układ scalony. Firmowe prospekty dość ogólnikowo opisują to rozwiązanie. Można wysnuć wniosek, że układy wyliczają na podstawie ciągu 16-bitowych próbek o częstotliwości 44kHz, nowy ciąg o zwiększonej rozdzielczości i częstotliwości. W PD-S707 zastosowano też nowy konwerter CA określony nazwą DAC24. Nie jest to typowy układ 1-bitowy, ale ma na wyjściu 8 różnych poziomów.

Oprócz analogowego wyjścia o regulowanym poziomie Pioneer ma też wyjście słuchawkowe i wyjście cyfrowe, optyczne. Wyjście cyfrowe można włączać i wyłączać przyciskiem na przedniej ściance.

Typowy zestaw funkcji obejmuje możliwość programowania do 24 utworów, odtwarzania 10-sekundowych fragmentów utworów, odtwarzania w losowej kolejności, dwa tryby powtórzeń. Dla miłośników przegrywania na kasety jest też funkcja automatycznego tworzenia programu tak by łączny czas był jak najbliższy zadanej wartości.

Jeśli ma dla Państwa znaczenie jakość wykonania zewnętrznego, to PD-S707 bez wątpienia zyska w Waszych oczach. W porównaniu zarówno z Onkyo jak i z Philipsem prezentuje się znacznie bardziej okazale. Cichsza i bardziej płynna praca mechanizmu, precyzyjnie działające klawisze - po prostu bardzo przyjemne wrażenie organoleptyczne. Funkcja przeskoku do kolejnego lub wcześniejszego utworu jest wykonywana przy pomocy obrotowego pokrętła a nie przy pomocy klawiszy. Klawisze są sensownie pogrupowane, a wyświetlacz można wyłączyć.

Opinia 1
Kolejny udany model Pioneera, chyba tak można powiedzieć. Firma ta przyzwyczaiła nas już do dobrej jakości swoich produktów. W przypadku PD-S707 ta teoria się potwierdza, jest to najrówniej brzmiący CD w teście. Zastanawiającym jest fakt, że jego główny atut - duża uniwersalność jest zarazem główną bolączką - duża kompromisowość. Oceniając Pioneera trudno doszukać się cech jednoznacznie negatywnych, ten dźwięk nie potrafił jednak wywołać większych emocji. PD-S707 zachowuje dobrą równowagę tonalną w całym zakresie częstotliwości, równomierne nasycenie barwami. Szczególnie skraje pasma zasługują na pochwałę. Wysokie tony są najlepszej jakości w całej testowanej grupie. Są bardziej równe i nie tak skąpe jak na Onkyo, mają nieco więcej blasku - zwłaszcza w najwyższych składowych. Z drugiej strony zdarzają się tu minimalne przeostrzenia np. w trąbce Davisa. Podobnie jak we wzmacniaczach z tańszej półki, tak i w odtwarzaczach, górne zakresy są zawsze dość skromnie nasycone i mało zróżnicowane, w tym przedziale cenowym chodzi głównie o zachowanie dobrej równowagi i niedrażniący charakter - te warunki Pioneer spełnia. Drugi kraniec pasma stanowi również najlepszy kompromis brzmieniowy wśród urządzeń w teście, z jednej strony nie jest tak suchy jak z Philipsa, z drugiej szybszy i bardziej dynamiczny niż z Onkyo. Ciekawym jest fakt, że bas PD-S 707 mimo że posiada najbardziej uniwersalny charakter przyciąga najmniej uwagi i jest najbardziej monotonny.

W przypadku tanich urządzeń, prezentacja bardziej zdecydowana daje chyba lepsze efekty, tu niskim składowym brakuje większej dynamiki i brudu, lepszego nasycenia i zróżnicowania barw, tego wszystkiego Pioneer w prawdzie oferuje po trosze, ale na tyle powściągliwie, że przekaz zbyt jednostajny. Średnica prezentuje się w podobnym świetle, ma trochę kolorytu, trochę mikrodynamiki, ogólnie daje to efekt o klasę lepszy niż w przypadku Philipsa. Bezpośrednie podłączenie jednego odtwarzacz po drugim, pozwala stwierdzić że PD-S707 podaje barwy bardziej wyrafinowanie, są jakby z wyższego przedziału cenowego, jest więcej delikatności i klarowności. Obowiązek recenzenta nakazuje również odnotować drobne podbarwienie w wyższych partiach średnicy, jest ono mało dokuczliwe, powoduje jedynie że chwilami instrumenty czy głosy mogą zabrzmieć mniej spójnie. Podczas odsłuchu tego CD odnosiłem ogólne wrażenie lekkiego przyciemnienia dźwięku, Mikołaj określił ten rodzaj prezentacji jako ocieplony i uspokojony. Niezależnie jak będziemy odbierać ten charakter, to głównie chodzi o to, że nie wciąga on słuchacza w prezentowany materiał muzyczny. W moim przypadku duży wpływ na odbiór muzyki ma jakość efektów przestrzennych. W PD-S707 lokalizacja jest na dobrym poziomie. Źródła są bardzo stabilne, nie ulegają mikro-drganiom, scena jest dobrze wypełniona dźwiękiem, jednak brak jest przejrzystości i separacji pojedynczych instrumentów, źródła są ostro zogniskowane, ale bez konturów. Scena dźwiękowa nie tyle jest skompresowana w wymiarach, co stanowi jednolitą całość, brak jej otwartości i swobody. Trudno wydzielić pojedyncze instrumenty, pomimo że wiadomo gdzie się znajdują. Pod względem dynamicznym odtwarzacz stanowi raczej przeciętny, dobry poziom. Potrafi czytelnie odtworzyć szybkie utwory z dużą ilością niskich składowych, dobrze oddać akcenty rytmiczne i tempo. Bas jest na tyle szybki i sprawny energetycznie, że przy potężnie zrealizowanych utworach słuchacz nie odnosi wrażenie dyskomfortu, czy kompresji. Minimalnemu pogorszeniu ulegają barwy przy dużych skokach dynamiki, ale w tej klasie cenowej to raczej typowe. Ogólna żywość brzmienia i motoryczność nagrań nie powinny zawiść potencjalnych nabywców. Pioneer PD-S 707 to przyzwoity odtwarzacz, jego główny atut to duża uniwersalność. W każdym aspekcie zachowuje wysoki poziom. Znaczącą "wadą" jest jednak to, że w wielu przypadkach nie jest tak przekonywający jak Onkyo DX-7211. (JD)

Opinia 2
Pioneer był de facto najdroższym odtwarzaczem testu - Philips co prawda ma taką samą cenę, ale to jednak nagrywarka, czyli jako odtwarzacz urządzenie tańsze niż PD-S707. Szczęśliwie dla Pioneera był on w stanie w kilku punktach wykazać swą nieznaczną przewagę.

Pierwszym elementem wyróżniającym ten odtwarzacz była prezentacja basu. Pioneer oferuje subiektywnie większe rozciągnięcie w najniższych rejestrach. Ta cecha wcale nie była jednak zawsze oczywista. Szereg prostszych nagrań akustycznych, od których zacząłem swe odsłuchy, w niczym nie zdradziło możliwości odtwarzacza w tej materii. Dopiero nisko schodzące partie kontrabasu, duże bębny, niskie dźwięki syntetyczne z płyty Marcusa Millera (z moich płyt) jak również kotły czy organy (z płyt Piotra) naświetliły istniejące różnice. Pewną ceną jaką przyszło zapłacić było jednak lekkie spowolnienie i ujednolicenia najniższych dźwięków. Ciekaw też jestem czy właściciele małych kolumn o ograniczonym paśmie przenoszenie w ogóle będą w stanie wysłyszeć te efekty, o których tu piszę. Pod względem zróżnicowania faktury niskich tonów PD-S707 już nie był w stanie równać się ze znacznie droższym Arcamem Alpha 9. Ujawniły się pewne objawy rozwlekłości i zmiękczenia krawędzi przy odtwarzaniu stopy perkusji czy gitary basowej.

Drugi skraj pasma był zaprezentowany nieco ostrożniej. W swej masie wysokie tony mają co najwyżej średnie nasycenie, nigdy nie dominowały nad resztą pasma. Przy odtwarzaniu mocno uderzanych talerzy dźwięki nie miały właściwej otwartości, trochę zabrakło im owej ciężkiej metaliczności, dźwięczności, która w tych miejscach byłaby jak najbardziej na miejscu. Wysokie tony miały trochę specyficzne zabarwienie - brzmiały na swój sposób bardzo czysto, ale z lekko szklistą manierą. U mnie wywarło to wrażenie swoistego stechnicyzowania dźwięku. Trzeba jednak odnotować, że nie męczący i nie narzucający się charakter górnej części pasma to dobry wynik w tej klasie cenowej.

Umiarkowane było nasycenie średnicy pewnymi pierwiastkami, które zwykle skutecznie dodają brzmieniu muzykalności. Ocieplenie, rozwibrowanie, blask to cechy raczej trudne do spotkania przy odtwarzaniu wokali na Pioneerze. Prezentacja była naznaczona pewną rezerwą, Piotr wspomniał w swych notatkach o ociepleniu, aczkolwiek mam pewne wątpliwości czy jest to najtrafniejsze określenie. W bardzo niewielkim stopniu obecna była elektroniczna szklistość i nieznaczne zapiaszczenie - efekty te jednak nie wpłynęły znacząco na całościowe wrażenie. Tak czy inaczej PD-S707 nie narzuca się agresywnymi składnikami - a wręcz przeciwnie częściej uspakaja przekaz. Pomimo wspomnianych ograniczeń, dźwięk zachował pewną dozę klarowności, zwłaszcza jeśli jako punkt odniesienia przyjmiemy konkurencyjne odtwarzacze.

Co do dynamiki to można mieć kilka drobnych zastrzeżeń. Po pierwsze niski bas nie był w mojej opinii najszybszy, choć ocena Piotra w tej materii była jednak wyższa. Ta dodatkowa masa niskich rejestrów, którą można zinterpretować jako przewagę na konkurentami odbiła się jednak na żwawości rytmicznych partii z nisko grająca sekcją. Lżejsze nagrania pop-rockowe już prezentowały się lepiej. W porównaniach z droższymi odtwarzaczami można co prawda odnaleźć ograniczenia globalnej dynamiki, ale jak urządzenie swej klasy cenowej Pioneer może poszczycić się dobrą rozpiętością. Nie zawiodły mnie też możliwości tego urządzenia w dziedzinie przekazu kontrastu, drobniejszych zmian dynamiki. PD-S707 co prawda nie ma pełnej otwartości dynamicznej przy prezentacji impulsów, chwilami operował dźwiękiem nazbyt delikatnym, ale jednak całkiem szybkim w chwilach gwałtownego narastania. Subiektywnie odbierałem to tak jakby impulsy były trochę cichsze, ale mimo to narastające natychmiastowo. Sumarycznie perkusja wypadła niezgorzej.

Lokalizacja źródeł pozornych oraz przejrzystość polegająca na braku zamglenia źródeł, jak również możliwość śledzenia ich wzajemnych relacji w usytuowaniu w głębi sceny była dość przyzwoita. Co do przestrzenności to nieco lepsze wyniki można było osiągnąć w zakresie niskich częstotliwości. Prostsze nagrania akustyczne wydały mi się nieco zbyt suche i zbyt ubogie pod względem prezentacji pogłosu. Z drugiej strony ciekawiej ukształtowała się przestrzenność nagrań Cassandry Wilson czy też Paula Simona, gdzie prym wiodły właśnie niższe oktawy. Podobne komentarze odnotował też Piotr w odniesieniu do nagrań muzyki klasycznej.

W zakresie najwyższych częstotliwości subtelny szczegół akustyczny i artykulacyjny nie zrobił na nas większego wrażenia. Natomiast lepiej zaprezentowała się średnica. Zarówno ogólna selektywność jak też ilość drobniejszych detali w tym zakresie pozwalała już na większe zaangażowanie słuchacza.

Po zakończeniu testów pozostało u mnie wrażenie, że jest to urządzenie o dużej rzetelności brzmieniowej. Jak na swą cenę Pioneer pokazał sporą liczbę cech dźwiękowych na przyzwoitym poziomie, jego wady nie była zaś ani zbyt liczne ani drastyczne. Natomiast pod względem całkowicie subietywnym i czysto emocjonalnym urządzenie to pozostawiło mniej wspomnień. Jeśli ktoś ceni sobie także dobre wykonawstwo, precyzyjne działanie klawiszy i temu podobne szczegóły to PD-S707 zyska dzięki swym walorom organoleptycznym dodatkowe punkty. (GS)

Jeśli mają Państwo uwagi dotyczące tej strony lub zauważyliście na niej błędy, dajcie nam znać.
Aby przekazać swoje uwagi do redakcji proszę
Copyright © 1991-2024 Magazyn Hi-Fi, Gdynia, Poland
logo hifi.pl