Uwaga!

Trwają prace techniczne na witrynie hifi.pl. Dopóki widoczny będzie niniejszy komunikat prosimy:
- nie zamieszczać ogłoszeń na giełdzie
- nie wykonywać żadnych innych czynności związanych z ogłoszeniami

Przewidujemy, że czas trwania prac nie przekroczy 20 minut. W tym czasie można normalnie korzystać z treści zamieszczonych na hifi.pl.

Kiedy niniejszy komunikat zniknie możliwe będzie korzystanie z wszystkich funkcji witryny.

Przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z prowadzony prac.

Start Pomoc Kontakt Reklama O nas Zaloguj Rejestracja

Witryna hifi.pl wykorzystuje ciasteczka (cookies). Proszę kliknąć aby uzyskać więcej informacji.

Pioneer PD-R05


recenzja pierwotnie opublikowana w Magazynie Hi-Fi 2-3/96
Wymiary:
420,131,286 mm
Wyjścia: standardowe, słuchawkowe, koncentryczne
Cena (/1996): 4.650 zł
Zestaw testowy 1: LFD LS0/PA1, JMlab Point Source 5.1
Zestaw testowy 2: LFD LS0/PA1, Monitor Audio Studio 20SE

Rzadko się zdarza by telefon od dystrybutora z propozycją przekazania urządzenia do testów wzbudził u mnie szczególnie żywe emocje. Kiedy jednak zaproponowano nam przetestowanie PDR-05 byłem pod wrażeniem. Oczywiście sam fakt, że jest to urządzenie dość drogie, dość rzadko spotykane i należące do mało jeszcze popularnej kategorii sprzętu budzi ciekawość. Ale nie to jest tu najważniejsze. Gdyby dwa lata temu udostępniono nam CD-R Marantza lub Studera to pewnie nie był bym wcale bardziej podekscytowany, choć były to modele znacznie droższe i mniej popularne.

Ważniejsze od samego urządzenia są zmiany jakie zaszły na rynku w ostatnich miesiącach i te, które mogą nastąpić w niedalekiej przyszłości. CD-R może wytyczyć nowe kierunki w rozwoju audio i fonografii. Jeśli tak się stanie, to za kilka lat PDR-05 będzie zapewne uważany za urządzenie o historycznym znaczeniu. Nie będę tego wątku szerzej rozwijał w recenzji, odsyłam Państwa do felietonu na ostatnich stronach.

Wykorzystując Pioneera do odtwarzania nie odczujemy prawie żadnych różnic w stosunku do zwykłych odtwarzaczy. Jedynie przy włożeniu płyty musimy odczekać dłuższą niż zwykle chwilę. PDR-05 rozpoznaje najpierw rodzaj nośnika i sprawdza czy jest to płyta CD, czy płyta CD-R, co zajmuje kilka sekund. Potem na wyświetlaczu pokazuje się stosowna informacja i PDR-05 jest już gotów do dalszej pracy. Do dyspozycji mamy typowe funkcje, dla osób znających odtwarzacze Pioneera nie będzie tu żadnych niespodzianek. Płytę kładzie się etykietą na dół. Przetworniki CA to firmowe Legato Link Pioneera.

Nagrywanie na PDR-05 nie różni się znacząco od nagrywania na zwykły magnetofon. W przypadku kopiowania przez wejście analogowe sekwencja działań jest dokładnie taka sama jak przy pracy z magnetofonem. W przypadku kopiowania cyfrowego zadanie użytkownika jest nawet łatwiejsze. Tylko w pierwszej chwili trzeba się przyzwyczaić do lekko zmienionej procedury i do korzystania z klawiszy, które nie są zwykle spotykane w innych urządzeniach.

Płyty CD-R nie można kasować. Raz dokonany na niej zapis już pozostaje na zawsze. Na szczęście rejestracji można dokonywać na raty. Płyta, która jest częściowo nagrana może zostać odtworzona przez PDR-05, natomiast nie jest odtwarzana przez zwykłe urządzenia. Kiedy użytkownik zdecyduje, że zarejestrował już wszystko co chciał, należy skorzystać z funkcji "finalize". Na płycie zapisane zostaną odpowiednie informacje o zawartości i dysk z CD-R stanie się zwykłym CD. Proces "finalizacji" nagrania trwa niespełna 4 minuty. Po zakończeniu tego procesu płyta zostanie przez PDR-05 zidentyfikowana jako zwykły kompakt. Będzie też czytana przez zwykłe odtwarzacze CD. Finalizację trzeba uruchamiać ręcznie, nie ma tu znaczenia czy płyta jest nagrana do końca czy tylko częściowo. Jeśli w trakcie nagrania dochodzimy do końca pojemności płyty to Pioneer automatycznie dokonuje w ciągu trzech ostatnich sekund płynnego wyciszenia.

Numeracja utworów na CD-R może być wykonywana automatycznie lub ręcznie. W instrukcji obsługi odradza się nagrywanie programowanej sekwencji utworów przez wejście cyfrowe, może to spowodować błędy. Jeśli po nagraniu utworu następuje zatrzymanie zapisu, to każdy kolejny fragment jest numerowany jako następny utwór. Jeśli kopiujemy cyfrowo całą płytę CD to zachowana jest oryginalna numeracja utworów. Dodatkowo można też początki utworów zaznaczać ręcznie w trakcie nagrania.

PDR-05 korzysta wyłącznie z płyt "konsumpcyjnych" o czasie nagrania 60 minut. Wiadomo, że na płytach CD-R stosowanych do komputerów można zarejestrować 74 minuty nagrania i co więcej, są one tańsze. Generalnie koszt produkcji płyt CD-R nie zmienia się w zależności od czasu nagrania. Nie ma też różnic w sposobie produkcji płyt konsumpcyjnych i profesjonalnych. Różnice wynikają z przyczyn pozatechnicznych. Płyty konsumpcyjne mają zapisany odpowiedni kod, który odróżnia je od płyt profesjonalnych. Urządzenia przeznaczone na rynek amatorski mają zabezpieczenia uniemożliwiające korzystanie z płyt profesjonalnych. Płyty konsumpcyjne są obciążone dodatkowymi opłatami na rzecz praw autorskich. Jak widać Pioneer zachowuje się zgodnie z wymogami firm fonograficznych.

Czas nagrania określony nominalnie jako 60 minut w rzeczywistości wyniósł o 58 sekund więcej.

PDR-05 daje dużą liczbę możliwych sposobów nagrywania: przez wejście analogowe, przez wejścia cyfrowe optyczne lub koncentryczne, ze źródła o częstotliwości próbkowania 32, 44,1 lub 48 kHz. Na dokładne sprawdzenie wszystkich opcji trzeba by zorganizować około 10 osobnych serii przesłuchań. Gdyby jeszcze pokusić się o sprawdzenie czy jakość nagrań zmienia się w zależności od źródła to ilość możliwych do przeprowadzenia testów byłaby jeszcze większa! Na tak wyczerpujący testy nie mieliśmy niestety wystarczająco dużo czasu. Do przesłuchań przygotowaliśmy jedną płytę nagraną bezpośrednio z CD przez wejście cyfrowe i jedną nagraną przez wejście analogowe. Oczywiście przesłuchaliśmy PDR-05 jako normalny odtwarzacz, a o wynikach odsłuchów kopii stosowne uwagi znajdą Państwo w dalszej części recenzji.

Opinia 1
Trudno jest oszacować stosunek brzmienia do ceny przy urządzeniu Pioneer PDR-05. Jako odtwarzacz CD wyróżnia się on zbyt mocnym nasyceniem barw. W wyższych rejestrach dźwięk jest błyszczący, jaskrawy. Średnica brzmi żywo, ale niezbyt gładko. Wokale na ogół odebrałem jako czyste, ale i trochę syntetyczne. Były otoczone zbyt gęsto innymi dźwiękami. Nie czułem swobody i przestrzeni pomiędzy różnymi dźwiękami, niektóre nagrania zabrzmiały dość ciepło w wyższym basie.

Bas i jego rytmiczność są na przyzwoitym poziomie. Jest to region możliwości NAD 512, Philips 951, Technics 770A. W nagraniach jazzowych akcja linii basu była zbyt łagodna. Niskich składowych PDR-05 nie przetwarza zbyt wyraziście. Solo kontrabasu na koncercie Claire Martin posiadało lekkie zakolorowania takie jak, zbyt tłuste dźwięki, zbyt długo wybrzmiewające impulsy.

Scena dźwiękowa jest rekonstruowana poprawnie, instrumenty były solidnie rozstawione. PDR-05 nie uporał się jedynie w pełni z zachowaniem przejrzystości i atmosfery nagrania.

PDR-05 kojarzy mi się z brzmieniem lampowym "dawnej generacji". Dźwięk jest ciepły, miękki na basie, bez szybkości w mikroskali. Najwyżej bym ocenił barwy (bardzo żywe). Walory przestrzenne i jakość basu są na zadowalającym poziomie. PDR-05 to przede wszystkim oferta skierowana do osób nagrywających na płyty CD-R i nie powinien być rozpatrywany jako pełnokrwisty odtwarzacz audiofilski.

Analogowa kopia na YBA Special

Jakość dźwięku z kopii analogowej odtworzonej na CD YBA Special za 2.600 zł okazała się naprawdę bardzo dobra. Dźwięk jest bliższy, ale nadal z szeroką sceną. Wokal Claire Martin został już wyraźnie przesunięty do przodu, czułem się jakbym siedział teraz w pierwszym rzędzie na koncercie. PDR-05 ma doprawdy dobry konwerter A/C. Zupełnie nie odczułem na YBA Special utraty pogłosu w nagraniu, pogorszenia zaniku rewerberacji. Fortepian w nagraniach Tonny Bennetta nadal cechował się precyzyjnym wybrzmieniem. Wysokie tony, oklaski odebrałem jako minimalnie zaszumione. Przy kopii analogowej dość wyraźnie został podbity średni i wyższy bas. Przy wszystkich nagraniach nacisk na ten zakres był wyczuwalny. Brzmienie kopii odebrałem jako żywsze, bardziej rockowe. Jakość konwersji A/C przy wykonywaniu nagrań, kopii przeznaczonych do odtworzenia na urządzeniach CD w klasie do 2.000 - 3.000 oceniam bardzo wysoko.

Analogowa kopia na Meridianie 508

Meridian 508 okazał się bardzo precyzyjnym urządzeniem przy analizie jakości dźwięku. Chyba go wcześniej nie doceniałem. Kilka porównań kopii analogowych z oryginalnymi płytami CD przeprowadziłem w moim pokoju odsłuchowym przy wykorzystaniu wspomnianego odtwarzacza CD, wzmacniacza YBA Integre i zestawów PS 5.1. (więcej szczegółów o warunkach odsłuchu przy recenzji podstawek). Dwa ślepe testy zrobiłem memu koledze. Jest on aktywnym muzykiem, posiada system hi-fi w klasie 4.000 zł z jednym źródłem (jest to CD). Przed przystąpieniem do testu przez godzinę osłuchiwał się z moim systemem. Rezultat jest następujący. Kopie analogowe na CD-R były rozpoznawane błyskawicznie. Po trzech sekundach Tonny Bennetta "Steppin' Out" padał już komentarz (przy CD-R) "ciemniejszy fortepian". Kolega zwrócił też uwagę na przybrudzenie wysokich tonów i słabszą wyrazistość źródeł. Ja przy odtwarzaniu kopii CD-R szybko zwracałem uwagę na słabsze pociągnięcie basu w dół.

Dość wyraźne różnice wystąpiły przy nagraniu Mesjasza z Harmonia Mundi. Na kopii CD-R instrumenty były bardziej chropowate, mniej gładkie, poczucie przestrzeni wokół solistów rozmieszczonych w głębi zostało zubożone. Wokal męski był przybliżony, jego brzmienie cechowało się lekką twardością. Przy fortepianie odnotowałem znacznie lepszy zanik wybrzmień przy płycie oryginalnej. Bas z kopii był krótszy, bardziej suchy, nie tak rozwibrowany. Wysokie tony cechowały się lekkim zaszumieniem, słabszą przestrzennością. Wszystkie różnice ilościowo bym oszacował jak 80/100. Korzystając z nieco tańszych zestawów niż PS 5.1 przewiduję, iż różnice dotyczyłyby przede wszystkim reprodukcji basu. Ogólnie jakość kopii analogowej obaj z kolegą uznaliśmy za dobrą. Odsłuch CD-R uzmysłowił mi, że jakość kopii nie jest słaba, tylko po prostu Meridian 508 jest znakomitym narzędziem. (MS)

Opinia 2
Charakterystyczną cechą wielu odtwarzaczy Pioneera, które trafiały do naszych testów, była dość wyostrzona i klarowna prezentacja wysokich tonów. Tym razem też dało się to zauważyć. Charakter tego zakresu był trochę kliniczny. Na szczęście nie odnotowaliśmy istotnego rozjaśnienia. Na podstawie poczynionych przy odsłuchu notatek trudno by mi było określić jakieś szczególne zabarwienie średnicy, komentarze KK też nie zawierały uwag świadczących o poważniejszej modyfikacji barwy tego zakresu. Mimo ogólnej neutralności nie powstało jednak wrażenie pełnej naturalności. Zabrakło czegoś trudnego do zdefiniowania, co jest jednak potrzebne dla stworzenia sugestywniejszego efektu. Całościowo środka nie brakowało, przy odtwarzaniu instrumentów dętych dźwięk był w miarę żywy i dosadny.

Bas oscyluje dość blisko poprawności, nie jest szczególnie silny czy uwypuklony, nie dodaje muzyce zbyt wiele ciepła. KK stwierdził nawet, że bas jest trochę zbyt lekki. Ponieważ w przypadku basu wyżej cenię wyrazistość od ogólnej potęgi brzmienia, Pioneer był dla mnie całkiem zadowalający.

Lokalizacja zyskała u nas dobre noty. Położenie źródeł było dokładnie i ostro zarysowane, głębia obrazu stereofonicznego została nieźle oddana. Z drugiej strony dźwięk pozostał trochę zbyt suchy, zbyt ubogie było wrażenie przestrzenności.

Pioneer przyzwyczaił nas już do dobrej analityczności w swoich odtwarzaczach. Tym razem też nie zawiódł. Nie odnotowaliśmy aby jedne dźwięki zagłuszały inne, wszystko pozostawało przyzwoicie odseparowane. KK był zadowolony z dobrej wyrazistości cichych fragmentów.

Wykonaliśmy też próby z cyfrową kopią. Już przed testem miałem pewne oczekiwania, być może to zaskoczy niektórych, ale spodziewałem się, że kopia powinna być lepsza od oryginału. W ramach naszych krótkich testów faktycznie tak było. Dla uzyskania lepszej pewności chciałbym jednak przeprowadzić więcej prób porównawczych i powrócić do tematu później. Postaram się przygotować uzupełnienie do następnego numeru.

Gdyby potraktować Pioneera tylko jako odtwarzacz to oczywiście nie ma on szans na dorównanie konkurentom w zbliżonych cenach. Dźwięk tej klasy można bez trudu otrzymać za połowę ceny, a nawet mniej. Dla oceny PDR-05 ma to jednak drugorzędne znaczenie. Wydaje mi się, że wystarcza by jako odtwarzacz nie brzmiał on źle, by nie odstawał w dół od zwykłych odtwarzaczy klasy średniej. Ten warunek jest spełniony, PDR-05 nie przyniesie większych niespodzianek tym, którzy znają inne odtwarzacze Pioneera. Prawdziwa wartość tego urządzenia bierze się z możliwości rejestracji. Typowe podsumowanie typu "polecam Państwu to urządzenie / odradzam jego zakup" nie ma tu sensu. Trzeba ocenić trendy rozwojowe na rynku, przyjrzeć się DCC, MD, DAT, kasecie magnetofonowej. Nie będę więc rozwijał tych wątków w recenzji. Odsyłam Państwa jeszcze raz do felietonu na ostatnich stronach. Nie kryję, że mam bardzo pozytywny stosunek do CD-R w ogóle. Nawet mimo zawyżonych cen nośnika (nie chodzi mi o cenę w Polsce, ale o cenę w ogóle) tak czy tak jest to bardzo ciekawe urządzenie. Jeśli jesteście Państwo bardzo ostrożni, poczekajcie jeszcze rok na dalszy rozwój sytuacji. (GS)

Jeśli mają Państwo uwagi dotyczące tej strony lub zauważyliście na niej błędy, dajcie nam znać.
Aby przekazać swoje uwagi do redakcji proszę
Copyright © 1991-2024 Magazyn Hi-Fi, Gdynia, Poland
logo hifi.pl