Uwaga!

Trwają prace techniczne na witrynie hifi.pl. Dopóki widoczny będzie niniejszy komunikat prosimy:
- nie zamieszczać ogłoszeń na giełdzie
- nie wykonywać żadnych innych czynności związanych z ogłoszeniami

Przewidujemy, że czas trwania prac nie przekroczy 20 minut. W tym czasie można normalnie korzystać z treści zamieszczonych na hifi.pl.

Kiedy niniejszy komunikat zniknie możliwe będzie korzystanie z wszystkich funkcji witryny.

Przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z prowadzony prac.

Start Pomoc Kontakt Reklama O nas Zaloguj Rejestracja

Witryna hifi.pl wykorzystuje ciasteczka (cookies). Proszę kliknąć aby uzyskać więcej informacji.

Pioneer PD-F905


recenzja pierwotnie opublikowana w Magazynie Hi-Fi 1-2/97
Wymiary: 420,190,402 mm
Wyjścia: standardowe, optyczne,
Cena (4/1997): 1.553 zł
Zestaw testowy 1: LFD PA2 + potencjometr Penny&Giles, Mission Cyrus 3, LFD LS0/PA2M, Zoller Design Metropolis Imagination
Zestaw testowy 2: LFD LS0/PA2M, Rogers Studio 7
Testowano w grupie wraz z: Audiolab 8000 CD, Denon DCD-825, Myryad MC 100, Pioneer PD-F905, Rotel RCD 950, Sony CDP-XA3 ES

To nie pomyłka, nadal trzymacie w ręku wydawnictwo Magazyn Hi-Fi. Przedstawiamy Wam tym razem zmieniacz na 101 (słownie: STO JEDEN!) płyty CD. Urządzenie Pioneer jest bardzo duże i jednocześnie lekkie. Na panelu czołowym natychmiast dostrzegamy charakterystyczną dużą, "szklaną" powierzchnię, kształtem przypominającą szybkę w kasku na motocykl lub w hełmie pilota samolotów myśliwskich F-16. Szybka z plastyku odsuwa się na bok (na prawo) i już mamy dostęp do mechanizmu "typu karuzela", na którym pionowo, w wąskich rowkach możemy umieszczać płyty. Kołowy magazyn na płyty obraca się wokół swej osi, płyty rozmieszcza się na całym obwodzie koła. Mechanizm przekręcamy zmieniając klawiszami numer rowka, do którego chcemy mieć dostęp. Karuzela posiada numerację rowków na płyty od 1 do 100. Rowek 101 nazywa się Single Loader. Wykorzystujemy go wówczas, gdy chcemy odtworzyć płytę pożyczoną od znajomych. Płyty 1-100 tworzą tzw. stały magazynek. Papierowe wkładki do pudełek na płyty CD przekładamy do specjalnego notesu dostarczonego w zestawie wraz z PD-F905. Notes jest wykonany z przeźroczystej folii, okładki płyt są widoczne, na folię naklejamy numerki także znajdujące się na wyposażeniu urządzenia. Zatem zamiast podchodzić do półki z płytami CD na ścianie, sięgamy po notes i przeglądamy tylko okładki płyt. Następnie wybieramy z pilota lub na panelu czołowym urządzenia numer płyty, której chcemy posłuchać. Ważne jest zatem, aby płytom CD w magazynku odtwarzacza i okładkom płyt w notesie odpowiadały te same numery.

Po zdjęciu pokrywy z obudowy, w środku widzimy gigantyczny mechanizm obrotowy, zajmuje on lwią część urządzenia. Mechanizm odtwarzania płyty jest zainstalowany pionowo, w prawym, tylnym narożniku urządzenia. Gdy wybrana przez nas płyta znajdzie się dokładnie naprzeciw mechanizmu, z rowka jest wypychana plastykową łapką ruchem od dołu. Niestety mechanizm nie potrafi zidentyfikować, czy w rowku jest pyta. Nawet jeśli jej nie ma, łapka wykonuje ruch do góry, dopiero głowica lasera stwierdza brak płyty w mechaniźmie. Wymiana dwóch sąsiednich płyt przebiega całkiem szybko, trwa kilka sekund. Dłużej trwa wymiana płyt zajmujących przeciwległe miejsca w mechanizmie karuzelowym np. 1 i 51. Chwilę należy odczekać, aż zostanie wykonany obrót karuzeli o 180 stopni.

Układ zasilania jest dość skromny, mały trafo i dwa elektrolity Elna. Płytka przetwarzania sygnału jest zaskakująco duża. Została ona umieszczona pionowo przy lewej ściance urządzenia. Patrząc od wnętrza, widzimy na niej trzy scalaki Sony wmontowane techniką SMD. Po drugiej stronie płytki mamy konwerter Pioneer PuIseFlow PD20268. W sekcji analogowej znajdują się dwa wzmacniacze operacyjne. W sumie po zdjęciu pokrywy górnej, odtwarzacz sprawiał wrażenie mało solidnego. Trzymając urządzenie za ścianki: przednią i tylną, czułem jak się one nawzajem wyginają. Przy oględzinach PD-F905 towarzyszyła mi Karolina, zapytała: czy YBA i Burmester też się tak wyginają? Po ujrzeniu skomplikowanego mechanizmu karuzelowego i napędu płyty, stwierdziła, że jest to odtwarzacz dla audiofili po "polibudzie".

PD-F905 posiada wiele możliwości programowania (selekcja BEST do 20 utworów) i odtwarzania przypadkowego (selekcja RANDOM do 100 utworów). Poziom sygnału z różnych płyt może zostać uśredniony poprzez funkcję ADLC (automatic digital level controler). Funkcja ta rzeczywiście działa, zostały ściszone np. nagrania z płyty Bad Brains "The Youth are getting restless".

Do urządzenia jest dołączony pilot o stosunkowo skromnej ilości klawiszy. PD-F905 posiada wyjście liniowe Cinch i cyfrowe Toslink. Instrukcja mówi, aby nie używać adaptorów na płyty 8 cm (ciekawe gdzie je można nabyć), po tym ostrzeżeniu nie wkładałem do rowków urządzenia moich plyt z przyklejonymi pierścieniami Monster. Płyty w magazynku można zmienić w trakcie odtwarzania. Otwieramy wówczas szybę (klawiszem "open") i mamy dostęp tylko do części magazynku znajdującego się aktualnie przy otworze komory. W trakcie tej wymiany (cały czas odtwarzana jest płyta i komora jest otwarta) blokowane są funkcje zmiany płyty, wyładuj Single Loader - po prostu mechanizm nie może się obracać. Funkcja ta jest użyteczna, gdy chcemy wprowadzić do magazynku np. kilka płyt i nie chcemy przerywać muzyki (chodzi o zachowanie ciągłości imprezy tanecznej).

W centralnej części mechanizmu karuzelowego (na osi obrotu) umieszczono kilka diod LED. Migoczą one w zależności od wykonywanych operacji. Moim zdaniem wygląda to trochę na chiński kicz. Karolina powiedziała, że diodki obserwowane przez szybkę z pewnej odległości kojarzą się jej z mijaniem oświetlonych przedmiotów przy szybkiej jeździe pociągiem w nocy. (ms)

Opinia 1
Karolina widząc u mnie w mieszkaniu urządzenie Pioneer była przekonana, że jest to coś zupełnie nowego w audio. Będąc przyzwyczajona do komponentów tradycyjnych (YBA, LFD...) poprosiła mnie o objaśnienie o co w tym chodzi.

Gdy wytłumaczyłem jej w skrócie, iż do PD-F905 mieści się 101 płyt, zapytała mnie, czy ludzie mają takie coś w domach. No właśnie, czy zmieniacz Pioneera nadaje się do użytku domowego. Karoliny podsumowanie na temat PD-F905 brzmi: jest to rzecz dla ludzi bardzo leniwych lub... niepełnosprawnych.

Patrząc natomiast tylko na jakość dźwięku muszę przyznać, że Pioneer PD-F905 pozytywnie mnie zaskoczył. Z głośników nie wydobyło się nic, co by mnie skłoniło do naciśnięcia "stop" na pilocie. Zmieniacz charakteryzuje się klasycznym dźwiękiem CD z obszaru około 1.000 zł. Jest on higieniczny, pozbawiony bałaganu lub agresji.

PD-F905 nie ma przede wszystkim możliwości rekonstrukcji detali i przestrzeni. Scena jest głównie dwuwymiarowa, bez atmosfery, oddechu. Instrumenty są zawieszone w próżni.

Wysokie tony jak to ma miejsce w przypadku produktów Pioneera bardzo żywe i świecące. Bas nie schodzi zbyt głęboko, rytm jest bardzo mechaniczny, bez płynności. Tak jak urządzenie Denon, PD-F905 zbyt chudo i twardo zabrzmiał z płytą Bad Brains (hard core nagrany live).

Muzyka klasyczna brzmi na PD-F905 raczej analitycznie. Realistycznych detali w przekazie nie ma, dominują duże dźwięki, kontury instrumentów. Maciej wskazuje przede wszystkim na zbyt małe zmiany dynamiczne w instrumentach solowych, brak aury w nagraniach i trochę zmęczony pochód basu.

Pioneer PD-F905 teoretycznie nie jest urządzeniem audiofilskim. Pomimo tego PD-F905 nie dodaje zbyt wiele do dźwięku, słuchanie go nie musi być męczące. Podłączony do rasowego systemu hifi pokazuje, iż muzyce brakuje trochę wyrazu, ekspresji.

Test PD-F905 jest raczej ciekawostką. Nie sądzę, aby czytelnicy MHF byli zainteresowani postawieniem sobie zmieniacza na 101 płyt w pokoju. PD-F905 jest dedykowany raczej dla osób, które potrzebują tła dźwiękowego w postaci muzyki techno. Użytkownicy zainteresowani postawieniem PD-F905 do klubu, chcieliby na pewno coś o usłyszeć o jego niezawodności wytrzymałości mechanicznej. Nie byliśmy w stanie tego sprawdzić. (ms)

Opinia 2
Miałem co do Pioneera PD-F905 pewne obawy. Przyznam się, że uznałem decyzję dystrybutora za dość ryzykowną. Żeby zmieniacz konkurował z tradycyjnymi odtwarzaczami w teście przeprowadzanym przez osoby nastawione na wnikliwą ocenę brzmienia sprzętu? To się wydaje pomysłem karkołomnym. Nie ukrywam też że przesiąkłem różnymi audiofilskimi nawykami i zmieniacze nie są mym ulubionym gatunkiem sprzętu. Czasami trzeba jednak zrewidować swoje poglądy i tak było tym razem - na samym początku podam już końcowy wniosek. Pioneer nie odbiegał jakością brzmienia od odtwarzaczy jednopłytowych w zbliżonych cenach.

Nie odnotowaliśmy silnych skrzywień charakterologicznych, ani poważniejszych podbarwień w poszczególnych pasmach. Bas utrzymany był pod niezłą kontrolą, nie miał zbyt dużej masy. Szczerze mówiąc nie dziwi mnie to, testowaliśmy wiele odtwarzaczy Pioneera i z tego co pamiętam, żaden nigdy nie miał tłustego, obfitego basu. Średnica nie sprawiła poważniejszych kłopotów, sensownie zabrzmiały wokale. Wysokie tony nie są przesadnie uwypuklone, ale w ich barwie słyszalna była pewna szklistość.

Zupełnie przyzwoicie Pioneer poradził sobie z oddaniem dynamiki nagrań, KK był pozytywnie zaskoczony uzyskanymi wynikami. Zarzucić można tylko tyle, że nie było aż takiej swobody jak w przypadku droższych odtwarzaczy, i że w niektórych nagraniach bas trochę nie nadążał. Można też mówić o braku pełnej swobody przy dynamicznych transjentach. Ale sumaryczne wrażenie żywości i tempa przerastało jednak ofertę Denona czy nawet Rotela.

Nie mieliśmy zbyt wielu uwag odnośnie stereofonii. Obraz stereofoniczny choć skrócony, był jednak całkiem czytelny Nie mieliśmy kłopotów z "poszukiwaniem" źródeł na scenie. Dominowało wrażenie porządku. Choć moje wrażenia nie były aż tak dobre, to KK pochwalił nawet odtworzenie akustycznej aury wokół wykonawców zarówno w materiale klasycznym jak i rockowym.

Bez wysiłku mogliśmy skupiać uwagę na różnych dźwiękach, zarówno w trudniejszych, bogato zinstrumentowanych nagraniach akustycznych jak też i w głośnych, gęstych fragmentach rockowych. We wszystkich nagraniach zapewniona była selektywność na akceptowalnym poziomie.

A więc okazało się, że Pioneer PD-F905 może z powodzeniem służyć do odtwarzania muzyki z jakością satysfakcjonującą dla audiofila. Nie wiem czy część elektroniczna jest aż tak udana czy może mechanizm nie jest tak drogi jak by się wydawało, ale otrzymaliśmy zupełnie sensowny dźwięk jak na tą cenę i to bez taryfy ulgowej za wielopłytowość. Spodziewam się, że w kręgach audiofilskich tak czy tak potencjalnych nabywców na zmieniacz jest niewielu. Ale możecie Państwo z czystym sumieniem polecić PD-F905 swoim znajomym nieaudiofilom. Może kupią to urządzenie dla wygody, a potem docenią jakość dźwięku. (GS)

Jeśli mają Państwo uwagi dotyczące tej strony lub zauważyliście na niej błędy, dajcie nam znać.
Aby przekazać swoje uwagi do redakcji proszę
Copyright © 1991-2024 Magazyn Hi-Fi, Gdynia, Poland
logo hifi.pl