Uwaga!

Trwają prace techniczne na witrynie hifi.pl. Dopóki widoczny będzie niniejszy komunikat prosimy:
- nie zamieszczać ogłoszeń na giełdzie
- nie wykonywać żadnych innych czynności związanych z ogłoszeniami

Przewidujemy, że czas trwania prac nie przekroczy 20 minut. W tym czasie można normalnie korzystać z treści zamieszczonych na hifi.pl.

Kiedy niniejszy komunikat zniknie możliwe będzie korzystanie z wszystkich funkcji witryny.

Przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z prowadzony prac.

Start Pomoc Kontakt Reklama O nas Zaloguj Rejestracja

Witryna hifi.pl wykorzystuje ciasteczka (cookies). Proszę kliknąć aby uzyskać więcej informacji.

Myryad MC 100


recenzja pierwotnie opublikowana w Magazynie Hi-Fi 1-2/97
Wymiary: 436,95,286 mm
Wyjścia: standardowe, koncentryczne
Cena (2-4/1997): 3.400 zł
Zestaw testowy 1: LFD PA2 + potencjometr Penny&Giles, Mission Cyrus 3, LFD LS0/PA2M, Zoller Design Metropolis Imagination
Zestaw testowy 2: LFD LS0/PA2M, Rogers Studio 7
Testowano w grupie wraz z: Audiolab 8000 CD, Denon DCD-825, Myryad MC 100, Pioneer PD-F905, Rotel RCD 950, Sony CDP-XA3 ES

Pierwszy kontakt z produktami Myryad mieliśmy na wystawie High End '96 we Frankfurcie/M. Debiut tej brytyjskiej firmy należy uznać za spektakularny. W tej chwili urządzenia Myryad mają bardzo przychylną prasę na całym świecie. Kto stoi za marką Myryad? Ludzie związani z brytyjskim hifi od dawien dawna. Są to dwaj bracia Chris i David Evans. Pracowali oni dla Arcam i NAD w okresie, gdy wszyscy audiofile w UK mówili o takich wzmacniaczach jak 3020i i A&R A60. Chyba nikt nie ma wątpliwości, ze produkty Myryad są precyzyjnie wymierzone w sektor cenowy rynku zajmowany przez Arcam, Audiolab, Mission itp.... Kwota 500 funtów jest w UK uznawana za magiczną barierę. Brytyjczyk wydający 500 funtów na wzmacniacz oczekuje niewiarygodnie dużo pod względem jakości dźwięku. Nie chce nawet słyszeć, że można wydać jeszcze więcej. W tej chwili Myryad ma trzy produkty będące trzonem oferty: wzmacniacz zintegrowany (za 530 funtów - przekroczony limit!), końcówkę mocy i opisywany w tym teście grupowym odtwarzacz CD MC100. Dystrybucja Myryad w większości krajów jest prowadzona wraz z zestawami głośnikowych Ruark (właściciele obu marek chyba się dobrze znają).

Myryad trafił do mego pokoju w trakcie sesji odsłuchowej urządzeń Rotel i Denon. W trakcie oględzin, przestawiania odtwarzaczy japońskich przyzwyczaiłem się do ich małego ciężaru. Przy rozpakowywaniu komponentu Myryad szybko zwróciłem uwagę, że jest wyraźnie cięższy. Na podstawie danych w instrukcji obsługi różnica ciężaru między MC100, a urządzeniami z Japonii wynosi tylko jeden kilogram - subiektywnie odebrałem na znacznie więcej.

Przy oględzinach wewnętrznych Myryada stwierdziłem, iż swą sporą masę zawdzięcza on przede wszystkim solidnej metalowej obudowie (ścianki pokrywy są dość grube). Płyta czołowa to 3 milimetrowej grubości płat aluminium. W środku obudowy, w lewej części znajdujemy średniej wielkości transformator toroidalny. Napęd płyty CD pochodzi od Sony, jest to model z przesuwem liniowym (głowica nosi symbol KSS240A). Układy elektroniczne są rozmieszczone na dwóch płytkach, mała znajdująca się tuż przy trafo i głównym włączniku sieciowym (mieści się on z tyłu obudowy) zawiera tylko kondensatory filtrujące zasilania i bezpieczniki. Następna płytka jest zlokalizowana po drugiej stronie urządzenia (prawej) i zawiera elementy układów cyfrowych i analogowych. Proszę zwrócić uwagę, iż zasilanie i płytka PCB przetwarzania sygnału audio zostały rozmieszczone w znacznej odległości (trafo znajduje się na przeciwległym krańcu obudowy). Taśma zasilania na płytkę audio przebiega przez bardzo szeroki rdzeń ferrytowy (jest to w zasadzie rurka) - w ten sposób są filtrowane wysokoczęstotliwościowe śmieci z sygnału. Napięcie sieci nie jest podane bezpośrednio na transformator, ale przechodzi przez dwie małe, szeregowe cewki. Od wnętrza obudowy jest również oddzielony panel czołowy, na którym jak wiadomo znajduje się wyświetlacz oraz płytka z klawiaturą obsługi. Ścianka przednia odtwarzacza jest w zasadzie podwójna, tworzą ją widoczny dla użytkownika panel czołowy i oddalony na około 2 cm ekran z blachy. Znajduje się w nim tylko wycięcie na przesuw szuflady na płytę. Elektronika obsługująca servomechanikę prawdopodobnie znajduje się na płytce PCB umocowanej od spodu transportu (nie mogłem tam zajrzeć) - na głównej płytce nie znalazłem scalaków odpowiedzialnych za sterowanie napędem płyty. Płytkę audio i napęd łączą dwie szerokie taśmy przenoszące odpowiednie sygnały. Podsumowując muszę przyznać, iż w odtwarzaczu MC 100 poświęcono bardzo dużo uwagi minimalizacji wzajemnych zakłóceń elektromagnetycznych.

Jak już wspomniałem główna płytka odpowiada prawdopodobnie tylko za przetwarzanie sygnału audio. Konwersja C/A została oparta na układzie firmy Sony Pulse CXD 2565M. Myryad podaje, iż jest to konwersja jednobitowa PLM (pulse lenght modulation), zaś filtr cyfrowy pracuje z 8-krotnym nadpróbkowaniem. Dalej w torze mamy dwa układy scalone BurrBrown OPA 2604AP. Wyjście analogowe wydaje się być zrealizowane w oparciu o tranzystory dyskretne. Filtr analogowy wg. danych producenta jest aktywny, 6 biegunowy. Warto jeszcze wspomnieć, iż na płytce znajduje się pięć trójnóżkowych zasilaczy stabilizowanych i sporo nieznanych mi kondensatorów SSL. Na płytkę są wlutowane bezpośrednio wyjścia analogowe, wyjście cyfrowe SPDIF i dwa gniazda "My link".

Myryad (jako jedyny odtwarzacz w tej grupie) posiada funkcję "Standby". Po włożeniu wtyczki do gniazdka sieciowego, układy elektroniczne urządzenia znajdują się już pod napięciem. MC 100 może być odłączony od sieci wyłącznikiem znajdującym się z tyłu obudowy. Wyjście analogowe jest odłączone od gniazd wyjściowych przekaźnikiem. W stanie "Standby" MC100 posiada jeden element sygnalizujący działanie - diodę świecącą się na czerwono (jest ona wbudowana w przycisk "Standby" na panelu czołowym). Po wciśnięciu Standby, dioda zapala się na zielono, po kilku sekundach uaktywniony zostaje stopień wyjściowy.

Kolor wyświetlacza jest błękitny - ogólnie bardzo dyskretny. Myryad podaje w instrukcji obsługi, iż wyświetlacz fluoroscencyjny jest wysokiej jakości. Nazwa oryginalna brzmi VFD (vacuum fluorescent display). Wyświetlacz może być ściemniony lub wyłączony całkowicie (ta funkcja jest dostępna tylko z pilota). MC100 nie załącza wyświetlacza po wykonaniu jakiejś funkcji na pilocie lub panelu czołowym. Po wciśnięciu np. kilka razy "skip - następny utwór", wyświetlacz przez trzy sekundy pokazuje numer utworu i odpowiedni czas a potem ponownie zostaje wyłączony. W przypadku odtwarzacza Audiolab jest inaczej.

Pilot ma dokładnie taki sam kształt jak zdalne sterowania Mission, stary Quad. Pilot posiada wszystkie funkcje obsługi, oprócz wysuwania szuflady na zmianę płyty. W sumie MC100 został wykonany jako eleganckie i solidne urządzenie. Jedyny mankament przy korzystaniu z pilota to wybór bezpośredni utworu z klawiaturki 0 - 9. Po wybraniu danej liczby, mechanizm nie przeskakuje do utworu, konieczne jest jeszcze naciśnięcie Play.

Odtwarzacz MC 100 posiada na tylnej ściance pięć gniazdek Cinch. Zostały już one wspomniane wyżej. Para gniazd "My-Link" służy do wzajemnego łączenia w grupę urządzeń Myryad (wzmacniacz, końcówka mocy). Cała grupa może być włączona i wyłączona jednym przyciskiem (z pilota lub obudowy), tylko jedno urządzenie musi się znajdować w zasięgu "strzału" pilota, inne mogą być ukryte. (ms)

Opinia 1
Nie znam odpowiedzi na pytanie: "jak się dzisiaj definiuje dźwięk brytyjski ". W przypadku zestawów głośnikowych można coś wygrzebać w głowie, ale w przypadku elektroniki? Myryad prezentuje swą własną szkołę brzmienia. Jest inny niż Audiolab 8000CD. Oba komponenty są z UK.

Myryad MC100 opowiada o subtelnościach, o niuansach. Przypomina mi on brzmienie komponentów YBA. Obie firmy stawiają na precyzję, dokładność. Różnicę między MC 100 i Audiolabem 8000CD ośmielę się też zademonstrować jako: YBA vs. Jadis. Czy już wiadomo o co chodzi? Audiolab w brzmieniu swego odtwarzacza CD proponuje barwę, zaś MC100 przestrzeń. Zastanawia mnie takt, czy firma Naim życzy sobie, aby jej odtwarzacze CD były recenzowane pod kątem reprodukcji sceny dźwiękowej. Chyba nie. Naim projektuje dla swoich systemów audio zestawy głośnikowe do ustawienia blisko ściany. No i po scenie dźwiękowej. Naim to barwa i rytm.

Myryad MC100 to przede wszystkim scena dźwiękowa i analityczność obrazu. Który z odtwarzaczy, MC100 czy CD8000 jest bliższy brzmieniu naturalnemu, tzn. live. Przestrzennie - Myryad, barwowo - Audiolab.

Przyznaję, iż jestem lekko zdumiony spostrzeżeniami Macieja na temat różnic tonalnych obu urządzeń (tzn. prawie ich braku). Ja uważam, iż Audiolab jest cieplejszy, Myryad ma schłodzony balans tonalny lub można to też nazwać neutralną równowagą tonalną. Maciej nie odebrał różnic tak jak ja. Wydaje mi się, iż przyczyna leży w pokoju odsłuchowym Grzegorza, który brzmi bardziej żywo niż mój i następuje w nim pewne "równanie" w kierunku soczystego, jasnego dźwięku.

Maciej w swych obserwacjach z odsłuchu MC100 zwraca uwagę na przestrzeń, aurę wokół instrumentów. Owszem, MC100 bardzo przekonująco oddaje akustykę nagrań muzyki klasycznej Jest to jedyny odtwarzacz w tej grupie, który wytworzył mnóstwo "tam" za linią zestawów głośnikowych. Instrumentarium jest zawieszone wręcz w wirtualnym pomieszczeniu. Przy moich nagraniach akustycznych odnotowałem bardzo wyszukaną analityczność obrazu, zdecydowaną i precyzyjną separację dźwięków. Słuchając MC100 słyszymy jakby więcej mikrozdarzeń dźwiękowych. MC100 kontroluje też gęste nagrania orkiestrowe. Przy głośnych skokach dynamicznych obraz nadal jest przejrzysty, barwa nie ulega modyfikacjom.

Maciej bardzo pozytywnie ocenia ostrość lokalizacji źródeł pozornych MC100 nie brzmi lampowo w sensie łagodzenia konturów. Wydaje mi się, że prezentacja dźwięku w tej dziedzinie przez MC100 może spolaryzować odbiorców na dwa obozy.

Bas z MC100 jest także zawieszony dalej na planie niż to zazwyczaj bywa. Ciekawym przeciwstawieniem jest bas z Sony 3ES. Bas z MC100 nie jest ciężki, tłusty, potoczysty. Jest zwinny, krótki i trochę odchudzony w masie, ale i też kontrolowany. Bas odebrałem jako higieniczny, pozbawiony tłustego mięsa, ale i chyba trochę powściągliwy. Wydaje mi się też, że zakres średnicy dysponuje większym zapasem dynamicznym w stosunku do najniższych rejestrów.

Jazda rytmiczna na utworach jazzowych jest wysokich lotów. Instrumenty z sekcji rytmicznej w całym spektrum są trzymane wręcz pod kontrolą zegara kwarcowego.

Słuchając MC100 byłem jakby bliżej rzeczywistej jakości nagrań. Nagrania dobrej jakości (SBM Sony, klasyka Denon) dają kryształowo czysty i przejrzysty wizerunek. Natomiast starsze nagrania (Take Five, Manhattan Transfer) brzmiały analitycznie, pokazując sporo różnych niedoskonałości techniki nagraniowej z poprzedniej, analogowej epoki.

Tonalnie MC 100 jest trochę szczupły. Wysokie tony są wyraziste, bliskie i namacalne, bez żadnych prób osłodzenia.

Ich jakość tak jak to ma miejsce w przypadku Audiolaba jest satysfakcjonująca w swej klasie cenowej. Głośniki wysokotonowe (Focal) w moich zestawach Metropolis Imagination pokazują całą prawdę o źródle. MC 100 w moim systemie na wysokich tonach brzmiał zbyt wyraziście. Czasami audiofile obwiniają głośniki Focala o zbyt zimne brzmienie. Niestety jest inaczej, jestem pewien, że obwiniają nieświadomie elektronikę. Przykładem, na to, że mam rację jest brzmienie mego systemu referencyjnego - jest ono bardzo "triodowe-single-ended".

Jak podsumowałbym urządzenie Myryad MC100. Nie jest to źródło dla osób szukających puszystego basu i jarmarcznej muzykalności. MC100 oferuje przekaz intelektualny, precyzyjny, kontrolowany. Patrząc tylko na balans tonalny odtwarzacza MC100 wydaje mi się, że pasuje on dobrze do brzmienia małych brytyjskich zestawów (B&W, KEF - a przede wszystkim Ruark jak twierdzi producent urządzeń Myryad).

Maciej jako ostatniego utworu na MC 100 słuchał Chameleon Herbie Hancocka. W notatkach zapisał: szybki, przestrzenny, swingujący - potrafi czasami chwycić za serce. Nie potrafię dodać nic więcej. (ms)

Opinia 2
Nieraz można spotkać audiofili, którzy kompletowanie sprzętu hi-fi traktują jak gotowanie, gdzie rezultat zależy w ogromnej mierze od właściwego doboru składników. Pojedynczy komponent - według tych osób - prawie wcale nie ma dźwięku sam z siebie, dopiero w połączeniu z innymi nabiera swojego charakteru. Potem usłyszeć można, że X "gra" z A, ale zupełnie "nie gra" z C, D i E. Czy tak jest w rzeczywistości? Jest w tym ziarno prawdy (nawet spore ziarno), ale jest też dużo przesady. Choć ostrożność przy dobieraniu komponentów jest jak najbardziej wskazana, to uważam, że poszukiwacze synergicznych zestawień często przesadnie komplikują ten problem. Większość zaleceń i przeciwwskazań dotyczących łączenia poszczególnych modeli sprzętu można ująć w postaci konkretnych prawideł. Wielu problemów można uniknąć już na etapie analizy parametrów technicznych i charakteru brzmienia poszczególnych urządzeń. Przyznaję, że czasami zdarzają się niespodzianki, ale nie trafia się to na codzień.

Wspominam o tym dlatego, gdyż jak sądzę w przypadku Myryada doszło do korzystnego złożenia charakteru odtwarzacza z kolumnami Rogers Studio 7. W porównaniu do innych odtwarzaczy Myryad brzmi dość chłodno. Na średnicy można usłyszeć więcej przenikliwości, wysokim tonom nie brak jasności, czasami nawet pojawiają się ślady piaszczystości, ale w niekłopotliwych ilościach. W połączeniu z kolumnami Rogersa jednak nie narzekaliśmy na przesadną agresywność brzmienia. KK określił dźwięk MC 100 jako surowy, czasami jako wyostrzony, utwory rockowe brzmiały właśnie...rockowo. Nie zaobserwowaliśmy wygładzania brzmienia. Dosadniejsze barwy odebraliśmy ogólnie pozytywnie. Bas był wolny od zbędnych ociepleń. zwarty i suchy.

Choć trudno mi wyjaśnił tą prawidłowość, ocena dynamiki była zależna od rodzaju słuchanej muzyki. Chciałbym tu dodać, że obaj z KK mieliśmy dokładnie takie same obserwacje, obaj też zaczynaliśmy przesłuchania od muzyki łagodniejszej (akustycznej) a kończyliśmy na ostrzejszej (elektrycznej). Przy nagraniach akustycznych dynamikę uznaliśmy za normalną, Myryad nie wyróżniał się ani na plus, ani na minus. Natomiast wraz ze zmianą materiału na rockowy pojawiło się więcej życia. KK zauważył dobitniejsze eksponowanie perkusji, moją uwagę też przyciągnęło dynamiczne i suche odtworzenie fazy ataku dźwięków perkusyjnych. Bardzo podobało mi się szybkie tempo w nagraniach B52's. Do Myryada dobrze pasuje obiegowe określenie "czadowy" - tak brzmiał na przykład zespół Skunk Anansie.

Brzmienie MC 100 dobrze pasuje do schematu dźwięku "kliniczno-analitycznego". Słychać sporo różnych wydarzeń, wydają się one precyzyjnie odseparowane. Wszelkie niemuzyczne dźwięki w tle dawało się śledzić bez kłopotów. Przy niektórych płytach KK zanotował, że jest "zaskakująco dużo" szczegółów. Ogólnie sprawia to bardzo dobre wrażenie, choć przy dłuższym słuchaniu może powstać wrażenie jednolitości dźwięku. Trochę własnego charakteru Myryada ogranicza różnicowanie niuansów barwy w wyższych rejestrach, ale w stosunkowo nieznacznym stopniu.

Stereofonia może się podobać. Stabilne, ostro zarysowane obrazy, dobra szerokość i głębokość sceny, to cechy które zgodnie odnotowaliśmy w naszych komentarzach. Zgodnie z tym co sugeruje cena, Myryad wyróżniał się pozytywnie wśród odtwarzaczy niniejszego testu. Osobiście trochę mniej byłem usatysfakcjonowany wypełnieniem przestrzeni akustyką. W tej materii Myryad był trochę zbyt suchy, choć w wyższych rejestrach pogłos odzywał się całkiem wyraziście.

Myryad ma trochę własnego charakteru i trudno go bezwarunkowo polecać, istnieje bowiem ryzyko, że w zestawieniu z analitycznymi i jasno brzmiącymi kolumnami brzmienie będzie zbyt wyostrzone. Ostrożność w doborze sprzętu towarzyszącego jest więc wskazana (sugestia MS wydaje mi się bardzo trafna). Możliwości brzmieniowe MC 100 są jednak z pewnością dobre jak na tą klasę cenową. (GS)

Jeśli mają Państwo uwagi dotyczące tej strony lub zauważyliście na niej błędy, dajcie nam znać.
Aby przekazać swoje uwagi do redakcji proszę
Copyright © 1991-2024 Magazyn Hi-Fi, Gdynia, Poland
logo hifi.pl