Uwaga!

Trwają prace techniczne na witrynie hifi.pl. Dopóki widoczny będzie niniejszy komunikat prosimy:
- nie zamieszczać ogłoszeń na giełdzie
- nie wykonywać żadnych innych czynności związanych z ogłoszeniami

Przewidujemy, że czas trwania prac nie przekroczy 20 minut. W tym czasie można normalnie korzystać z treści zamieszczonych na hifi.pl.

Kiedy niniejszy komunikat zniknie możliwe będzie korzystanie z wszystkich funkcji witryny.

Przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z prowadzony prac.

Start Pomoc Kontakt Reklama O nas Zaloguj Rejestracja

Witryna hifi.pl wykorzystuje ciasteczka (cookies). Proszę kliknąć aby uzyskać więcej informacji.

The Hi-Fi Show 1994, Londyn

Przekształcenia brytyjskiego rynku i zmiany w terminarzu wystaw sprzętu elektronicznego doprowadziły do bardzo szybkiej trasformacji Ramada Hi-Fi Show. Tegoroczna edycja tej londyńskiej wystawy okazała się nadzwyczaj high-endowa i wciąż dość mocno analogowa.

Opisując dla Państwa Penta Hi-Fi Show z roku 1992 nie myślałem, że będzie mi dane powrócić do Londynu na kolejną wystawę w tym roku. Jak zwykle wjeżdżając do Anglii poczułem tą samą ekscytację i nostalgię za miejscami, które poznałem podczas wcześniejszych podróży. Teraz jednak mój czas był bardzo ograniczony. Londyn powitał mnie szarością i rozpadającym się kompleksem Mac Alpine przy wjeździe na Victoria Station. I niespotykaną pustką w metrze. Ta pustka zaskoczyła mnie również na wystawie. Ale wynikało to zapewne z tego, że stawiłem się tam dosyć wcześnie, kiedy nie wszystko było jeszcze gotowe. W miarę upływu czasu przybywało gości. Zabrakło jednak bardzo wielu znaczących brytyjskich producentów. Natomiast ci, którzy się wystawiali to przeważnie firmy małe, produkujące sprzęt bardzo drogi, lub debiutujące dopiero na rynku. Tak więc byłem na wystawie po raz trzeci i wszystko było inne. Po raz pierwszy miałem okazję uczestniczyć w niej w czasie dni przeznaczonych dla ludzi z branży, jako reporter Magazynu Hi-Fi. Oczywiście wiązały się z tym takie korzyści jak możliwość spokojnej rozmowy z producentami, o wiele lepsze warunki odsłuchu urządzeń i bogatsze materiały informacyjne. Było to bardzo istotne gdyż już od roku na pokazie, przechrzczonym na Ramada Hi-Fi Show, spotykali się głównie wytwórcy high-endu. A to za sprawą londyńskiego CES, odbywającego się również we wrześniu, ale nieco później, na który przeniosła się większość producentów sprzętu popularnego.

W tym roku szczególnie było na co popatrzeć i czego posłuchać. Dzięki zjednoczeniu Europy, zamknięty do tej pory rynek brytyjski przeżył inwazję aparatury produkowanej bądź rozprowadzanej na kontynencie. Dotyczy to szczególnie firm włoskich, niemieckich i skandynawskich. Jak co roku organizatorzy pomyśleli o wszystkim. Wciśnięty pomiędzy kwatery Philipsa i pasy lotniska Heathrow hotel był świetnie oznakowany. Przy stacji metra czekał specjalny autobus, a w recepcji dla wchodzących przygotowano przewodniki. Do dyspozycji gości pozostawiono barek i salę z przekąskami. Tam też, po wstępnych prezentacjach, powitaniach i pierwszych sesjach odsłuchowych, skupiło się całe życie towarzyskie. Dzięki temu tacy zapaleńcy jak ja mogli posłuchać poszczególnych urządzeń w spokoju i samotności. Oprócz mnie po wyludnionych korytarzach przemykało tylko kilku Japończyków ze swoimi nieodłącznymi aparatami fotograficznymi.

Układ całej wystawy w zasadzie nie uległ większym zmianom. Impreza nadal zajmowała trzy poziomy hotelu. Najniżej, w dużych salach, można było posłuchać kolumn i wzmacniaczy. Na parterze przy wejściu straszyły tubowe głośniki Jet firmy Ax. Tutaj też odsłuchiwano wyroby m.in. Chario, Dynaudio, McIntosh, Spendor czy Klipsch oraz większość angielskich i amerykańskich czasopism hi-fi. Tu mieściło się biuro organizatorów, ekspozycje akcesoriów i różnego rodzaju podstawek. Wyżej, w małych pokojach, swoje produkty przedstawiały już poszczególne firmy. Nie zabrakło pomieszczenia nawet dla agencji ubezpieczeniowej.

Analog

Opis tego co wydało mi się interesujące zacznę oczywiście od źródła. Mniej niż podczas mojego ostatniego pobytu na wystawie było gramofonów. Rynek analogowy powoli staje się dostępny tylko dla wybranych i to z bardzo grubym portfelem. Większość prezentowanych konstrukcji to modele drogie, śmiało mogące pretendować do miana gramofonu wszechczasów. Oprócz tych, które miałem już okazję zobaczyć czy posłuchać, wiele było nowości. Firma Pluto z Holandii, do tej pory znana w Anglii z ramion montowanych w gramofonach Zarathustra, przedstawiła własny zestaw. 11A Special-7A Gold-PSU 12A wyglądem przypomina raczej produkty NASA niż urządzenie do odtwarzania dźwięku. Tytanowe subchassis, talerz i ramię, drewniana płytka do zamocowania ramienia, całość wypolerowana i wykończona ręcznie. Jeśli dodać do tego fakt, że pan E.Drissen na codzień pracuje dla korporacji Cello, a firmą Pluto zajmuje się dla przyjemności, otrzymamy pełny obraz tego eksponatu. Cena? Jedyne 17.000 funtów. A jeśli bardzo zależy nam na jakości dźwięku możemy zaopatrzyć się jeszcze w specjalny stolik do gramofonu i wkładkę firmy Allacor - polecaną przez pana Driessena, co będzi nas kosztować następne 9.000 funtów.

Druga nowość dla miłośników dźwięku analogowego to niemiecki produkt Clearaudio. Tę firmę znałem dotąd z wkładek gramofonowych, a urządzenie przedstawione na pokazie, w pokoju Reference International, zupełnie mnie zaskoczyło. Przezroczysta płyta nośna, ciężki gruby talerz, zalany w plastiku silnik w oddzielnej obudowie i nieco agresywny dźwięk z silną linią basu to wszystko co wiem o tym produkcie. Niewiele więcej mógł mi powiedzieć szef Reference International, John Jeffries. Prezentował ten gramofon publicznie po raz pierwszy, badając reakcje dealerow i prasy, w celu sprawdzenia jak przyjmie się on na brytyjskim rynku, zastępując amerykańskie urządzenia Basis, które sprowadzał do tej pory.

Z firm na dobre zadomowionych na wyspach najlepszą ofertę dla analogowców przygotował pan Branco Bozic. W pokoju Audiofreaks, obok jedynego znanego mi ramienia gramofonowego zaprojektowanego przez kobietę - holenderskiego SPJ - i lampowych wzmacniaczy Klimo, honorowe miejsce zajmowały produkty SME, Kuzma i VPI. Wreszcie miałem się okazję zapoznać z modelem 30. Pan Bozic twierdził, że jest ich tylko 80 na świecie, z czego jeden kupił on sam a jeden jego przyjaciel, który z kolei za to urządzenie nie zapłacił, tak więc właściwie jest ich tylko 79. Nie wiem na ile była to prawda, a na ile żart, faktem jest natomiast, że gramofon należy do najdroższych i najwyżej punktowanych na brytyjskim rynku. Chassis i subchassis wykonano z pojedynczych plastrów aluminium. Gramofon posiada zawieszenie resorowe. W czterech kolumnach, na których oparto obie płyty, umieszczono specjalny system tłumiący drgania, w skład którego wchodzą m.in. pierścienie złożone z 96 gumek, widoczne na zewnątrz. Zasilacz i elementy elektroniczne umieszczono na zewnątrz w oddzielnej obudowie. Urządzenie ma nawet własną małą poziomicę, wbudowaną w płytę nośną i możliwość odtwarzania płyt z prędkością 78 obrotów na minutę.

Wracając do ramienia SPJ. Pomijając rzadko spotykany fakt obecności kobiety projektanta na niwie elektroakustyki, jest to konstrukcja interesująca także z innego względu. Wykorzystuje ona dwa trzpienie - to jedyne znane mi tego typu urządzenie. Ponadto wszystkie parametry jego pracy można dowolnie zmieniać podczas odtwarzania płyty. Za to niestety trzeba płacić. Jednak 5.000 funtów nie wydaje się być ceną wygórowaną za najlepsze, według Branco Bozica, ramię na świecie.

Inne warte wzmianki eksponaty to nowe gramofony Nottingham Analogue Studio. Oba oparto na najpopularniejszej konstrukcji tej firmy - Spacedecku. The Illusion to Spacedeck w bardziej tradycyjnej obudowie. A Hyperspacedeck to grubszy cięższy talerz, wyższe zawieszenie, lepsze materiały no i oczywiście cena podwojona z 660 na 1320 funtów. Można też było podziwiać pierwsze liniowe ramiona tej firmy - Paragon 1 i 2.

Pozostali bywalcy wystawy nie prezentowali nowości. Wilson Benesch tym razem przedstawiał kolumny. Zaciemniały one nieco dźwięk gramofonu, ale był to dopiero prototyp, trudno więc wyrokować na tej podstawie o końcowym efekcie. Tym bardziej, że Andrew Scholey twierdził, iż właściwie wszystko w nich może jeszcze ulec zmianie. W sali Roksana również można było posłuchać nowych kolumn - Ojan 3. Rozczarowało mnie zaprzestanie produkcji Xerxesa w ubiegłym roku. Na szczęście Touraj Moghaddam już pracuje nad jego następcą w tej samej klasie cenowej. Z analogowych urządzeń wymienię jeszcze Anniversary - Pink Triangle, Rock Mk.3 - Townshend Audio, GyroDeck - Michell i całą gamę gramofonów Well Tempered, Thorens czy Pro-Ject.

Sprzęt cyfrowy


Audiomeca także nie przygotowała na pokaz żadnego gramofonu. Jak i pozostali wytwórcy firma ta powoli wdraża się w technikę cyfrową. Oprócz całej gamy odtwarzaczy Mephisto, niespodzianką był prototyp nowej serii - Kreatura. Czarna skrzynka o wymiarach 25x13,5x39 cm zawiera 18-bitowy przetwornik z ośmiokrotnym nadpróbkowaniem i nowy rodzaj mechanizmu o którym niestety nic bliższego nie wiem.

Pierre Lurne, ukrywający się pod nazwą Audiomeca, był także współtwórcą innego prezentowanego na wystawie transportu CD - Drive 1 - włoskiej firmy ATD. Oprócz tego odtwarzacza i przetworników cyfrowo-analogowych Włosi demonstrowali swoje kolumny - Pattaacustica i wzmacniacze Shindo Laboratories rodem z Japonii.

Jak zwykle niezawodne okazało się Absolute Sounds. W pomieszczeniu tego dystrybutora można było posłuchać cyfrowych produktów aż czterech znakomitych wystawców. Francuski Jadis J1 przyciągał uwagę zarówno wspaniałym dźwiękiem jak i oryginalnym wyglądem. Opartą na czterech stopach konstrukcję podzielono na dwa poziomy. W dolnym chassis umieszczono system izolujący transport, silnik i elektronikę. Górne zawiera philipsowski mechanizm CDM4, 1-bitowy przetwornik i otwieraną od góry - niestety ręcznie - kieszeń. Całość wykończono w kolorze stalowym i czarnym. Jest to prawdopodobnie najdroższy zintegrowany odtwarzacz jednobitowy. Kosztuje 8.000 funtów. Trzy pozostałe firmy to znane wszystkim amerykańskie giganty high-end. Mechanizm philipsa, ale model CDM 12.1, zawiera również produkt Audio Research. Dyskofon wytwarzany jako urządzenie zintegrowane CD1 posiada przetwornik 16-bitowy. Ale można go też nabyć jako transport CDT. Oba posiadają wysuwaną do przodu kieszeń, ten sam wygląd i parametry techniczne, a różnią się jedynie owym przetwornikiem i sekcją analogową w CD1.

Krell przygotował na imprezę pierwsze z trzech planowanych urządzeń serii KPS-20. KPS-20i to podobno jedyny CD player używający procesora DSP-56002 Motoroli. Obok niego wewnątrz obudowy znalazły się też 20-bitowy przetwornik cyfrowo analogowy i transport, z charakterystycznym już dla Krella otwarciem od góry. Pozostałe produkty tej serii to transport KPS-20t i odtwarzacz zintegrowany z przedwzmacniaczem KPS-20i/l.

Theta Digital - tym razem bez nowości - prezentowała pełną gamę swoich przetworników. Oczywiście razem z produktami cyfrowymi wyżej wymienione firmy dostarczyły na pokaz swoje wzmacniacze. A trzeba przyznać, że znalazły się w doborowym towarzystwie. Krelle zasilały zestaw Wilson Audio WATT/Puppy, Audio Research zaś Guarneri Homage - flagowy model Sonus Faber.

Inny amerykański potentat - Wadia Digital - także nie musiał wybrzydzać. Jego urządzenia prezentowały się obok wzmacniaczy Gryphon i kolumn Acoustic Energy. Odsłuchiwać można było m.in. Model 16 i 21 z transportami Teac'a. Oba zawierają, oprócz właściwego odtwarzacza, sekcję dekodującą wraz z cyfrową regulacją poziomu sygnału. Oszczędzamy więc na przedwzmacniaczu. Biorąc pod uwagę entuzjastyczną recenzję jaką miesiąc wcześniej uzyskał Model 16 w Hi-Fi News & Record Review wróży to obu produktom dobre przyjęcie na brytyjskim rynku.

Wspomnieć wypada jeszcze dwie amerykańskie firmy - Enlightened Audio Designs i Madrigal Audio Labs. Pierwsza szczególnie dobrze wypadła, moim zdaniem, w zestawieniu ze wzmacniaczami i kolumnami LA Audio, o których napiszę dalej. Druga zaś przygotowała nową wersję sztandarowego przetwornika Mark Levinson No. 30, nazwaną oczywiście No 30.5.

Cyfrowa część wystawy zdominowana co prawda przez Amerykanów miała i swój poza amerykański wymiar. Honoru Europy, oprócz opisywanych już odtwarzaczy Jadis i Audiomaca, broniły jeszcze, również francuskie, dyskofony YBA i Micromega oraz szwajcarskie Ensemble. Nie wiem czy firma ta był obecna na Ramada Hi-Fi w roku ubiegłym, ale podczas moich poprzednich wizyt omijała wystawę, organizując własne pokazy. Teraz, po zmianie charakteru imprezy, Szwajcarzy zdecydowali się dołączyć do reszty high-endowego towarzystwa.

Brytyjczyków reprezentował Roksan ze swoją profesjonalną mutacją transportu RoK DP-1, Orelle i New Valley Acoustics. Szczególnie ta ostatnia firma zasługuje na uwagę. Produkujący do tej pory nie rzucające się w oczy tanie wzmacniacze Anglicy rok temu zdecydowali się wkroczyć na rynek sprzętu bardzo drogiego. Seria Statement urzeka nie tylko brzmieniem. Jest po prostu piękna. W jej skład razem ze wzmacniaczami, wchodzi też CD player The Emotive Statement, oparty na transporcie NAD'a z jednobitowym przetwornikiem Philipsa.

Australijski Metaxas, podobnie jak NVA, znany jest najbardziej ze wzmacniaczy. Jednakże i tutaj czekała niespodzianka. Nie był nią jednak ani odtwarzacz Phos z transportem CDM-9 i przetwornikiem BitStream, ani nawet 20-bitowy przetwornik MasDac, lecz kieliszek wytrawnego koniaku Metaxa, którego butelka stanowiła integralną część ekspozycji.

Kardiologia

Mówi się, że sercem każdego systemu jest wzmacniacz, na ich brak na wystawie na pewno nie można było narzekać, bowiem obok kolumn głośnikowych był to najliczniej reprezentowany element toru. Przejdźmy zatem do kardiologii.

Z całego tłumu produktów chciałbym opisać kilka, może mniej znanych, ale za to ciekawszych. Najlepsze brzmienie, jeśli chodzi o lampy i jedne z najlepszych na całej imprezie, prezentowały dwie firmy. Pierwsza z nich to Unison Research z Włoch. Urządzenia z tego kraju, oprócz doskonałego dźwięku, charakteryzują się szczególną dbałością o stylistykę. Znajdujemy to także i tutaj. Prezentowane modele wykończono w drewnie nie pomijając nawet takich szczegółów jak grawerowane napisy na przednich ściankach. Wszystkie pracują w czystej klasie A. Posłuchać można było kilku konstrukcji, począwszy od najtańszego 845 Baby za jedyne 1.000 funtów do 845 Absolute SE za 12.000 funtów. Wszystkie charakteryzował bardzo delikatny i pełen przestrzeni dźwięk.

Na przeciwnym biegunie znajdowały się duńskie lampowce LA Audio. Proste skrzynki w kolorze złotym nie przyciągały uwagi tak jak Unison Research. Jednak wystarczyło usiąść wygodniej, włączyć muzykę, i zupełnie zapominało się że grają lampy. Pierwsze co przyszło mi do głowy, to porównanie do Krell'a. Oczywiście nie chodzi konstrukcję czy dźwięk, ale o pewien sposób prezentacji muzyki. W obu przypadkach można mówić o ogromnej dynamice, silnej linii basu i dużej rezerwie mocy. Było to zaskakujące w przypadku wzmacniaczy lampowych. LA Audio eksponowało również swoje pierwsze kolumny - Dynaflow. To także wielce oryginalna konstrukcja. Dolne pasmo pokrywają dwa głośniki niskotonowe promieniujące do przodu w zakresie 150-500Hz i do dołu przez specjalnie skonstruowaną tubę w zakresie 30-150 Hz. Częstotliwości wysokie i średnie pokrywa metalizowany głośnik wstęgowy, długości 140 cm umieszczony z boku tunelu.

LA Audio, znane ze wzmacniaczy wyprodukowało kolumny głośnikowe. Dokładnie odwrotnie uczyniło - również duńskie - Dynaudio. Dwa lata temu miałem okazję słuchać flagowego modelu tej firmy - Consequence. Tym razem przedstawiono równie bezkompromisowe wzmacniacze. Niestety tylko jako esponat. Skandynawowie nie mieli pomieszczenia odsłuchowego. Arbiter składa się z pięciu części: przedwzmacniacza z zasilaczem i pilotem oraz dwóch monofonicznych wzmacniaczy mocy. Z wyjątkiem ceny przedwzmacniacza, oscylującej w okolicach $ 60.000, nie uzyskałem innych informacji na temat zestawu. W "Książce Prawdy", jak zatytuowało Dynaudio swój prospekt, napisano jeszcze, że prace nad tym projektem trwały pięć lat i pochłonęły około 6 milionów koron. Początkowo miał to być wewnętrzny moduł służący do testowania prototypów kolumn. Jak w przypadku innych zestawów high-end, tutaj też zadbano o oryginalne opakowanie, wyróżniające ten produkt. Najciekawiej prezentował się płaski pilot z dużym srebrnym pokrętłem umieszczonym na jego wąskiej krawędzi.

Kolejni Duńczycy na wystawie to Densen Audio Technologies. Ostatnim razem kiedy byłem na pokazie firma prezentowała tylko jeden model - zintegrowany DM-10. W tym roku oferta pana Sillesena i spółki obejmowała trzy konstrukcje z serii DM oraz pierwszy produkt przeznaczony dla szerszego grona odbiorców - zintegrowany model Beat B-100. Każdy z tych projektów oparto na zerowych sprzężeniach zwrotnych, a w przedwzmacniaczu DM-20 zastosowano technologię montażu powierzchniowego. Daje to krótszą drogę sygnału, lepszą stabilność poszczególnych komponentów, wyższą odporność na przegrzanie i co najważniejsze, poprawia jakość dźwięku. Kolejną nowością zastosowaną w DM-20 jest wewnętrzny demagnetyzer, działający ilekroć włączymy to urządzenie do sieci. Posłużył on też do stworzenia płyty kompaktowej DeMagic, zawierającej specjalny trzyminutowy sygnał oczyszczający system z osadów magnetycznych. Notabene zostałem tą płytą "przekupiony" przez Larsa Kristenssena, aby napisać dobrze o jego firmie. Ale przyznaję, że i tak bym to zrobił. Od czasu pierwszego przesłuchania DM-10 zainteresowała mnie ta minimalistyczna konstrukcja i jej twórcy.

Skoro ciągle mowa o Duńczykach to wraz z Densenem eksponowano podstawki Audio Magic. Wydawać by się mogło, że zaprojektować tego typu akcesoria jest niezwykle prosto. Nic bardziej mylącego. Ta mała manufaktura przekonuje, iż nawet w tym temacie uzyskać można niezwykłą finezję i piękno. Oprócz akcesoriów w pomieszczeniu Audio Magic znajdowały się pierwsze kolumny tej firmy. Zestaw satelitów i dwóch subwooferów przypominał nieco WATT/Puppy, o którym już wspomniałem.

Pozostanę jeszcze przy sprzęcie importowanym do Wielkiej Brytanii. Czeskie Pro-Ject Audio, produkujące gramofony dla austriackiego dystrybutora, tym razem oprócz nowych wersji produktów analogowych przedstawiło Pro-Ject 7, zintegrowany wzmacniacz, zawierający, co ostatnio dość rzadkie, wejścia dla podłaczenia gramofonów z obu rodzajami wkładek. Na razie prezentowano tylko prototyp. Nie była też znana cena finalnego produktu.

Na rynku wzmacniaczy zaznaczyła swą obecność Micromega. Również jej urządzenie - Tempo - eksponowano na razie w formie nie ukończonej. Nadano mu stylistykę serii Stage, a cena, jak w przypadku Pro-Jecta, pozostała jeszcze zagadką.

Pisałem już o włoskich lampowcach Unison Research. Wypada mi wspomnieć o jeszcze jednej firmie znad Adriatyku, na którą zwróciłem uwagę już dwa lata temu. Wtedy to Monrio zadebiutowało w Anglii wzmacniaczami MC-200 MC-202 i Cento oraz kolumnami Starter. W tym roku oferta obejmowała ulepszone wersje Startera i Cento i aż cztery nowe wzmacniacze - od zintegrowanego MC-205, poprzez phono stage ADN i przedwzmacniacz Primus do stereofonicznego wzmacniacza mocy MC-25. Poprawiono również obudowy, nadając im bardziej solidny, "high-endowy" wygląd w kolorze srebrnym.

Inne warte wzmianki nowości z kontynentu to szwajcarskie konstrukcje Credo i Ensamble. Credo, podobnie jak Monrio, swoją premierę w Anglii miało na ostatnim pod starą nazwą Penta Hi-Fi Show. Prezentowano wtedy dwie linie produktów - popularną i droższą, z myślą o koneserach. Obecnie skoncentrowano się na tej ostatniej. W całej serii wzmacniaczy wykorzystano opatentowany przez firmę system zasilania kaskadowego. Użyte są tu dwa zasilacze. Pierwszy pracuje stale, dostarczając napięcie niezbędne do wysterowania kolumn, drugi służy za rezerwuar mocy. Przedstawiono preamp, trzy wzmacniacze mocy i trzy kolumny serii Acustica.

Ensemble, o którym już wcześniej pisałem, produkuje przedwzmacniacz Virtuoso, wzmacniacz mocy Corifeo oraz dwa wzmacniacze zintegrowane: Carle Via 5 i B50 Tiger. Trwają prace nad następcą tego ostatniego. Jednak firma znana jest najbardziej jako dystrybutor głośników Pavel Acoustics. I tym razem przedstawiono słynne Reference. Ich najciekawszymi elementami są: stożkowy woofer skonstruowany z przeplatających się warstw folii aluminiowej i papieru poprzetykanych specjalnym materiałem tłumiącym (którego skład jest tajemnicą producenta) oraz pasywny radiator KEF SP139, zajmujący prawie całą tylną część obudowy.

Ostatnie wzmacniacze z Europy, na jakie chciałbym zwrócić Państwa uwagę, to niemieckie lampowce Klimo i Audio Valve. Dusan Klimo jest współtwórcą High-End Society, organizującego rokrocznie pokazy we Frankfurcie. Firmuje też swoim nazwiskim głośniki Revelation, zaprojektowane przez Georga Zahma, a wykorzystujące jonowe tweetery. Niestety nie pokazano ich w Londynie. Można było natomiast posłuchać przedwzmacniaczy Merlin i Argo, phono stage VIV i dwóch wzmacniaczy mocy - Kent i Beltaine. Ceny oscylowały od 1.300 funtów za Argo do 5.500 funtów za Beltaine.

Powstałe 12 lat temu Audio Valve przedstawiło ofertę dość zbliżoną do Klimo. Piszę o tym dlatego, że są to firmy dość znaczące w Niemczech, które długo nie mogły zaistnieć na brytyjskim rynku, pełnym przecież najdziwniejszej lampowej egzotyki z całego świata.

Jeszcze dwa słowa o wzmacniaczach lampowych. Tym razem pozostaniemy jednak w Zjednoczonym Królestwie. Chciałbym tylko zasygnalizować rozszerzenie oferty przez CR Developments, znane również w Polsce z dość przystępnych cen. Do Kalypso, Romulusa i Remusa dodano obecnie dwa wzmacniacze gramofonowe Themis i Argento, przedwzmacniacz Carmenta oraz parę monobloków Amphion.

A Touch of Class A (TOCA) to firma, o której zapewne mało kto słyszał. Powstała w lutym tego roku. Ale czas dla jej pracowników biegnie szybko. Po siedmiu miesiącach byli w stanie przedstawić ofertę jakiej nie powstydziłby się nawet najbardziej uznany producent. Obejmowała ona dwie serie urządzeń. Tańsza to trzy modele pracujące w klasie AB. Droższa nazywana SECA, to aż pięć wzmacniaczy mocy i przedwzmacniacz - wszystkie pracujące w czystej klasie A. Szczególnie interesująco prezentowały się cztery najdroższe aparaty. Końcówki mocy pięćdziesięcio-, stu-, dwustu- i trzystuwatowe zbudowano jako graniastosłupy, o wysokościach od 107 do 172 cm. Ich kształt i wysoka cena upodobniły je do The Sovereign z Niemiec. Colin Wonfor - projektant tychże eksponatow - nigdy o niemieckich wzmacniaczach nie słyszał, jednakże obiecał, ża wybierze się na kontynent aby porównać wyroby High End Vertriebs ze swoimi. Ceny serii SECA zaczynały się od 1.500 funtów za model dwudziestowatowy i kończyly na 19.500 funtów za trzystuwatowce.

Ostatnie nowości na jakie chciałbym zwrócić Państwa uwagę jeśli chodzi o ten element toru, to wzmacniacze Rogers. Swisstone Electronics, ukrywające się za tą nazwą, już od dawna produkuje wzmacniacze, do tej pory wytwarzano je jako Onix. Tym razem pan O'Brien liczył na to, że nazwa Rogers przyciągnie szersze grono potencjalnych klientów. Tym bardziej, że Rogers miał już wzmacniacze w palecie swoich produktów, a obecne konstrukcje nawet wyglądem mają nawiązywać do tych starszych. Ale było to niestety wcześniej niż początki mojego zainteresowania sprzętem hi-fi. Obecna linia to zintegrowany RS-4 za 600 funtów i zestaw RS-2/RS-6 za około 2.000 funtów. A skoro mowa o firmie Rogers. Przez krótki okres czasu zaprzestano wytwarzania słynnych monitorów LS 3/5A. Obecnie Swisstone Electronics znowu otrzymało licencję na ich produkcję i, co było kolejną niespodzianką, skonstruowano do nich subwoofer. Nie miałem okazji go posłuchać, ale wydaje mi się, że mogła to być jedna z większych sensacji na wystawie.

Kolumny

Pozostały mi zatem do opisania jeszcze kolumny głośnikowe. Bezapelacyjnie najlepsze z nich to zestawy Cabasse. Prezentowano serię SCS, wyposażoną w słynny głośnik współosiowy. Nie wiem dlaczego do odsłuchu tak dobrych kolumn wybrano tak słabe źródło jak dyskofon Micromega. Obniżyło to znacznie jakość przekazu, chociaż kolumny i tak potrafiły doskonale się wybronić. Myślę jednak, że stać ja na wiele więcej. Gdyby zastosowano inny odtwarzacz, czy dobry gramofon, a takich przecież na Ramada nie brakowało, byłby to prawdopodobnie najlepszy dźwięk całej imprezy. Tym bardziej, że wszystkie wyroby z tej serii, z wyjątkiem Atlantis, oferowane są po dość przystępnych cenach, biorąc pod uwagę jakość odtwarzanej muzyki. Ekspozycja obejmowała najtańsze Egea za 2.100 funtów, poprzez Iroise i Baltic do najdroższych Pacific za 4.600 funtów. Nabyć można było też subwoofery Etna 2 w cenie 1.100 funtów za sztukę.

Ciekawe produkty, o tradycyjnym wyglądzie, wystawiło niemieckie Audio Physic. Avanti to konstrukcja trójdrożna z wyjmowanym modułem wysokośredniotonowym. Caldera, również tójdrożna, posiada oddzielne komory dla każdego toru. W obu zastosowano nietypowe, boczne usytuowanie dodatkowych głośników niskotonowych (w modelu Caldera rownież średniotonowego) oraz otwarte z przodu tunele. Medea - model flagowy - wykonywana jest tylko na zamówienie. Zawiera ona opatentowany przetwornik szerokopasmowy.

Obok kolumn o klasycznych obudowach, wystawa miała też swoje ciekawostki, rozwiązania nietypowe. Takie choćby jak Mirsch czy Gradient. Olle Mirsch do 1971 roku pracował jako menedżer w koncernie Philips. Potem założył swoją własną firmę stając się jednym z bardziej znanych producentów głośników w Szwecji. Wraz z początkiem lat osiemdziesiątych został konsultantem w kwestii kolumn dla wielkich japońskich koncernów (m.in. Matsushita, Kenwood, Onkyo, Sanyo, Yamaha). Obecnie znów powrócił do pracy pod własnym nazwiskiem, a proponowane przez niego produkty okazały się najbardziej kontrowersyjnym eksponatem. Kuliste obudowy z drewna, na metalowych podstawkach w kształcie ostrosłupów, zawierają dwa głośniki: wysoko i niskotonowy oraz tunel bass-reflex otwierający się z tyłu. Przedstawione modele AF-2-42 i AF-2-34 serii Rondo różnią się tylko wielkością woofera.

Fiński Gradient jako jedyna firma uzyskał zgodę na produkcję subwooferów do elektrostatów Quad. W tym roku skoncentrowano się jednak na trzech własnych konstrukcjach. Najmniejsza - Avanti - to dwudrożny bass-reflex. Obudowę wykonano a poliuretanu, a całość zaprojektowano tak by kolumna mogła pracować zarowno blisko ściany jak i na podstawkach w wolnej przestrzeni. Druga to Gradient 1.3. Na owalnej podstawie z poliuretanu, w której umieszczono głośnik niskotonowy, opiera się otwarty głośnik średniotonowy, na nim zaś z kolei bateria czterech tweeterów. Ostatnia to Revolution. Tutaj na górze umieszczono ruchomą kopułę zawierającą dwa głośniki niskotonowe. W sześciokątnej podstawie również znajdują się dwa głośniki - średniotonowy i umieszczony na szczycie jego membrany wysokotonowy.

Z konstrukcji brytyjskich wypada mi napisać o nowym monitorze BBC Harbeth LS 5/12A, który miał na wystawie swoją premierę. Oparto go, jako jedyny projekt BBC, na głośnikach spoza wysp, konkretnie z Danii, oczywiście Dynaudio.

To co jeszcze rzucalo się w oczy na pokazie to obecność wielu kolumn elektrostatycznych. Oprócz Quad'a takie rozwiązanie przedstawiły też: Stax, Final, Sound Lab, Metaxas i oczywiście Martin Logan. Nie wiem czy obecność, coraz częstsza zresztą, różnego rodzaju udziwnień i nietypowych przetworników nie sygnalizuje przypadkiem odejścia od tradycyjnej formy głośnika dynamicznego. Pokaże to przyszłość.

Opisane przeze mnie w tym artykule firmy czy konstrukcje obejmują jedynie to co mnie wydało się ciekawe z grona blisko dwustu wystawców. Nie wszystko zdążyłem zobaczyć nie wszystkiego posłuchać. Wiele znanych firm, jak pisałem już na wstępie, szczególnie angielskich, nie było obecnych na wystawie. Jako przykłady mogę wymienić Mission, Linn, Naim, Meridian, B&W, KEF, Zarathustra. Z firm spoza Wielkiej Brytanii mających w tym kraju dystrybutorów zabrakło m.in. Basis, Carver, Vimak, Forsell. Nieobecne były też wielkie koncerny takie jak Philips, Sony, Kenwood, Denon, Sansui, Onkyo.

Dariusz Słoboda

Jeśli mają Państwo uwagi dotyczące tej strony lub zauważyliście na niej błędy, dajcie nam znać.
Aby przekazać swoje uwagi do redakcji proszę
Copyright © 1991-2024 Magazyn Hi-Fi, Gdynia, Poland
logo hifi.pl