Uwaga!

Trwają prace techniczne na witrynie hifi.pl. Dopóki widoczny będzie niniejszy komunikat prosimy:
- nie zamieszczać ogłoszeń na giełdzie
- nie wykonywać żadnych innych czynności związanych z ogłoszeniami

Przewidujemy, że czas trwania prac nie przekroczy 20 minut. W tym czasie można normalnie korzystać z treści zamieszczonych na hifi.pl.

Kiedy niniejszy komunikat zniknie możliwe będzie korzystanie z wszystkich funkcji witryny.

Przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z prowadzony prac.

Start Pomoc Kontakt Reklama O nas Zaloguj Rejestracja

Witryna hifi.pl wykorzystuje ciasteczka (cookies). Proszę kliknąć aby uzyskać więcej informacji.

High-End we Franfurice, 1997

Swego czasu jeden z czytelników zarzucił mi, że reportaż z frankfurckiego High-Endu czytało się tak, jakby ktoś przebiegł wystawę i w pośpiechu notował spostrzeżenia o napotkanych urządzeniach. Tym razem przyjmę konwencję odmienną, przedstawię szereg tematów, a czasami po prostu zwykłych refleksji na kanwie wystawowych obserwacji. Nie będę zaś starał się o odnotowanie maksymalnie dużej liczby firm i prezentowanych przez nie modeli. Niewątpliwie ucierpi na tym kronikarska wartość mej relacji, ale może dzięki temu łatwiej będzie wyciągnąć kilka ogólniejszych wniosków.

Akustyka wnętrz

Ten temat w całości poświęcę firmie W-vier (w-cztery). Tu i ówdzie było co prawda trochę ustrojów akustycznych zastosowanych dla poprawy hotelowej akustyki, ale nie było żadnej innej firmy prezentującej w sposób fachowy tego typu produkty do sprzedaży. Jest to znamienne. Tak więc W-vier w pewnym sensie zyskało na wystawie pozycję monopolisty w swej branży. Z panem Ferekidisem miałem okazję porozmawiać nieco dłużej. Jak wynikło z naszej konwersacji, sytuacja na rynku niemieckim niestety nie różni się aż tak bardzo od sytuacji na rynku polskim - akustyka pomieszczeń jest dziedziną zaniedbaną. Podobnie jak u nas, także w Niemczech brakuje zainteresowania ze strony klientów, a co gorsza, trudno jest też znaleźć fachową poradę ze strony dealerów. W-vier ma w tej materii bardzo określone zdanie. Jak podkreślał pan Ferekidis dealerzy poprzez brak serwisu akustycznego marnują potencjał rozwoju swych interesów. Poprzez rozwiązanie problemów akustyki pomieszczenia klienta dealer ma szansę zyskać znacznie większe zaufanie. Poza tym dopiero w odpowiednio przygotowanym pomieszczeniu użytkownik będzie w stanie docenić właściwie korzyści płynące z posiadania dobrego wzmaczniacza czy odtwarzacza CD. Oprócz bogatego asortymentu ustrojów akustycznych W-vier oferuje więc dodatkowo system pomiarowy. Typowe systemy pomiarowe są co prawda uniwersalne, ale stosunkowo skomplikowane w obsłudze i korzystają z nich prawie wyłącznie profesjonaliści. Produkt W-vier jest zaś wyjątkowo prosty. W niewielkim pudełeczku znajduje się cała elektronika z oprogramowaniem. Wykonuje ona tylko jedną zadaną procedurę testową, a wykonawca pomiaru musi tylko podłączyć zasilanie, mikrofony i magnetofon DAT. Urządzenie ma kosztować około 500-700 DM. Dealer ma przy jego pomocy wykonywać pomiary w pokoju klienta, a firma W-vier ma na podstawie zapisu na taśmie DAT sformułować zalecenia odnośnie korekty akustyki. Niestety poprawianie akustyki wnętrz poprzez korzystanie z usług i wyrobów firm w rodzaju W-vier ma też jedną poważną wadę: koszty. Specjalnie projektowane ustroje akustyczne nie są tanie. Różnego rodzaju rozpraszacze kosztują od dwustu kilkudziesięciu do ponad siedmiuset DM. Membranowe pochłaniacze basu z dwoma aktywnymi powierzchniami (skuteczne w zakresie od 30, od 60 lub od 100 Hz do 300 lub 500 Hz) kosztują od 900 do 2.400 DM. Rozpraszająco-tłumiący Paravant B to aż 1.600 DM. Nietrudno wyliczyć, że korekta akustyki pomieszczenia to kilka tysięcy marek. Ale nie trzeba załamywać rąk. Przy okazji meblowania pokoju można wpłynąć na akustykę pomieszczenia bez tak znacznych wydatków.

Demonstracje udane...

Jak już wiele razy wraz z kolegami podkreślałem, dobry dźwięk wcale nie jest spotykany na wystawach zbyt często. Przyczyn tego stanu rzeczy jest co najmniej kilka. Komu tym razem udało się pokonać trudności z akustyką pomieszczeń i ustawieniem sprzętu?

Nie po raz pierwszy dobrze wypadł kosztowny system szwajcarskiej firmy Ensemble. Kompletna elektronika tej firmy (transport Dichrono Drive, przetwornik CA Dichrono DAC i wzmacniacz zintegrowany Evocco) zasilała kolumny Profysia. Całość uzupełniały własne kable Ensemble. Koncepcja tej firmy zasadza się na zbudowaniu kompletnego systemu i uwolnieniu klienta od trudności związanych z dobieraniem poszczególnych komponentów, kabli i pozostałych dodatków. Otwarty, trasparentny i szybki dźwięk o czystych, nasyconych barwach mógł się podobać. Nie do końca przypadł mi tylko wybór muzyki prezentowanej przez wystawcę (najczęściej smutne w nastroju utwory kameralne lub jazzowe). Kiedy było mniej zwiedzających poprosiłem o płyty Marcusa Millera i Johna Lee Hookera. Nie wiem czemu obsługa nie prezentowała takiej muzyki, według mnie i z tym materiałem dźwięk wypadał bardzo dobrze. Jedynie brak pełni brzmienia na basie trochę odbił się na solówkach Marcusa.

Ciekawie wypadł też zestaw największych kolumn Zoller Design Metropolis Reference na wystawie Scala. Metropolis Reference potrafią zagrać niezwykle dynamicznie, ciepło a zarazem całkiem szybko, jednocześnie nie męcząc uszu. Godne uwagi połączenie. Wykorzystane nagrania pochodziły z samplera prezentującego technologię DTS.

Oczywiście najłatwiej uzyskać dobry dźwięk na żywo, przynajmniej gdy chodzi o muzykę graną akustycznie, bez pomocy nagłośnienia. Na stanowisku gdzie demonstrowano elektronikę Luxman (przy pomocy kolumn B&W 801) grywał też żywy gitarzysta. Z reguły gitarzysta grał równolegle z akompaniamentem drugiej gitary odtwarzanym przez sprzęt, czasami sprzęt i muzyk "grali" na przemian. Żywa gitara brzmi trochę szybciej, bardziej drapieżnie i swobodnie. Sprzęt wniósł też lekkie pogrubienie w wyższym basie. Ogólnie różnica nie była jednak duża i uważam, że komplet Luxman/B&W wypadł w konfrontacji z żywym muzykiem całkiem nieźle.

Nieczęsto zdarza się by dźwięk systemu audio mnie zaskoczył. Sztuki tej udało się dokonać firmie Phonosophie. Spokojny pan z obsługi stanowiska spytał się niewinnie czy lubię słuchać muzyki głośno. Zgodnie z prawdą odpowiedziałem, że od czasu do czasu owszem. No i posłuchałem. Zademonstrowano mi utwór czysto perkusyjny. W sporym pokoju dwie niewielkie podłogowe kolumny wytworzyły zdumiewające transjenty. Choć prezentacja była całkowicie jednostronna, nastawiona tylko na demonstrację dynamiki, tak czy tak byłem zdumiony skalą dźwięku z tak małych kolumn w tak dużym pomieszczeniu.

Marek za wyróżniające uznał też systemy kolumny Trenner & Friedl ze wzmacniaczem Jeff Rowland Concentra i gramofonem Wilson Benesch oraz komplet elektroniki i kolumn firmy Burmester. W znacznej mierze zgadzam się z tą opinią, ale w obu tych przypadkach niepokoiły mnie pewne pogrubienia w zakresie basu i nie wiem czy wynikały one z cech sprzętu czy też tak objawiał się wpływ wykorzystanych pomieszczeń odsłuchowych.

... demonstracje zmuszjace do refleksji...

Najnowsze kolumny węgierskiego Etalona to coś w rodzaju Grande Utopii na Europę Wschodnią. Cena Elixire 3 jest kilka razy mniejsza (jak powiedził Laszlo Salay "rozdajemy je za 21.000 DM"), wymiary skromniejsze o kilkadziesiąt procent i podobna koncepcja ogólna. Trójdrożny system d'Appolito, obudowa bass-reflex, wyrównanie czasowe i specjalne ukierunkowanie osi promieniowania głośników to główne cechy charakterystyczne. Choć Etalon nie może rywalizować z francuską Grande Utopią pod względem barw, dynamiki czy otwartości, to jednak w sumie dźwięk był niezły. Trzeba też podkreślić, że pokój do demonstracji był bardzo duży, a wzmacniacz Integral (40.000 DM) miał tylko 25 W mocy, za to w klasie A! Swoistość tej demonstracji polegała na bardzo dużej zmianie dźwięku w zależności od pozycji odsłuchu. Przesunięcie w bok o jedno krzesło owocowało znaczną zmianą precyzji lokalizacji. W optymalnym miejscu odsłuchowym oderwanie dźwięku od zestawów było jednak godne uznania. Etalon usamodzielnił się jeszcze bardziej pod względem produkcji głośników do swoich kolumn. Jeśli będą się Państwo kiedyś zastanawiać czy drewniane stożki fazowe mają jakiekolwiek znaczenie konstrukcyjne, to odpowiedź brzmi: nie. Wykonano je tak wyłącznie dla uzyskania efektu wizualnego, są one kolorystycznie dobierane do ścianek obudowy.

Przy pomocy nowych kolumn Primare można było porównać dwa komplety elektroniki, Primare i Copland. Byłem dość zaskoczony sporą wielkością różnic. Zwykle nie podejmuję się dokonać oceny elektroniki usłyszanej po raz pierwszy w nieznanym pomieszczeniu i z wykorzystaniem nieznanych kolumn. W tym przypadku różnica była wyraźna. Inni słuchacze obok mnie wymieniali między sobą uwagi i ich obserwacje pokrywały się dokładnie z moimi.

... i demonstracje nieudane

Największym niepowodzeniem było dla mnie stanowisko Brakemeier & Partner na trzecim piętrze hotelu Holiday Inn. Dziesiątki tysięcy marek w sprzęcie i dźwięk, który był po prostu fatalny. Również na wystawie Scala trudno akceptowalne było brzmienie kolumn Phoenix. Z kolei w Kempinskim rozczarowaniem był dźwięk z czarnej turbiny, czyli The Black Turbine Gerharda Wunderlicha. Cena 30.000 DM za parę, srebrne kable, ceramiczne terminale i wieńczący całość dyfusor nie stworzyły niestety przekonywującej całości.

Niestety nie spełnił moich oczekiwań tzw. workshop zorganizowany przez Analogue Audio Association (AAA) i pismo Stereo. Teoretycznie wszystko było najwyższej jakości, a przedmiot demonstracji był bardzo interesujący, można się było wręcz spodziewać, że będzie to jedna z największych atrakcji wystawy. Poprzez kolumny Audio Physic Caldera, wzmacniacze mocy Mark Levinson, przedwzmacniacz Dynaudio Arbiter i przedwzmacniacze gramofonowe Audiolab PPA (czyli w Niemczech Camtech, ale trzymajmy się już nazwy stosowanej na pozostałych rynkach) zaprezentowano szereg bardzo interesujących gramofonów, z nie mniej ciekawymi ramionami i wkładkami. Była okazja do konfrontacji niedrogich źródeł (Thorens TD166 VI z wkładką Dynavector DV-50 Mk II), źródeł średniej klasy cenowej (Systemdek 2X2/Goldring Eroica LX) wyższej klasy (Roksan Xerxes 10/Roksan Tabrizzi/Roksan Corus Black) i kilku bardzo drogich gramofonów. W grupie produktów eksluzywnych znalazły się: Oracle Delphi/Oracle 345/Ortofon Rohmann, SME Model 20/SME V/Ortofon Rohman (według wydrukowanych zapowiedzi miało być tu ramię SME 3009R z wkładką Ortofon SPU Meister Silver), Well Tempered Reference/Dynavector Te Kaitora, Transrotor Eternita/Graham 2.0/Symphonic Line RG8. Takie skupisko gramofonów to po prostu niespotykana gratka dla miłośników analogu. Jak widać elektronika i kolumny to też niepospolity system za wiele dziesiątków tysięcy marek. Zainstalowano całość w dużym pomieszczeniu, na sali wśród słuchaczy czuło się atmosferę skupienia. Dźwięk był całkiem poprawny, ale niestety nijaki. Być może lepsze wrażenia mieli słuchacze w przednich rzędach, ale w tylnim gdzie udało mi się znaleźć miejsce, niestety trudno było się zachwycać i trudno było odczuć różnicę pomiędzy gramofonami z bardzo odległych poziomów cenowych. Po prostu zrezygnowałem w trakcie trwania demonstracji. Natomiast samo tylko obejrzenie wszystkiego stanowiło pewną atrakcję.

Stosunki międzynarodowe

ALR-Jordan to ciekawy mariaż brytyjsko-niemiecki. Współpraca z Jordana z ALR trwa już od pewnego czasu a teraz została ona dobitniej uzewnętrzniona w nazwie. Jak oznajmia prospekt połączono filozofię "brytyjskiego dźwięku" i precyzyjną "niemiecką technikę". Z obecnej oferty ALR-Jordan najciekawiej prezentuje się model Factor 2, niezbyt duża, oryginalnie ukształtowana dwudrożna kolumna na podstawki.

Pamiętam jak dwa lata temu w Paryżu panowie z BC Acoustique ostrożnie wypowiadali się o ekspansji dystrybucji tej marki. "Najpierw musimy się umocnić na rynku rodzimym, a potem będziemy rozszerzać dystrybucję" - tak wówczas mówili. Kolumny pojawiły się we Frankfurcie, z czego wynika, że rozpoczął się nowy etap rozwoju firmy. Na razie demonstracja była skromna, za rok zobaczymy czy nastąpi wzrost obecności BCA na rynku niemieckim.

Frankfurt stał się w ciągu ostatnich kilku lat bardzo popularny wśród gości z Europy Środkowej i Wschodniej. Kiedy pierwszy raz odwiedziłem wystawę w 1992 roku, to dla wystawców kontakt z dziennikarzem z Polski był z reguły nowością. W międzyczasie nastąpiła całkiem wyraźna zmiana. Oprócz sporej grupy handlowców i dziennikarzy z Polski było też wiele osób z krajów leżących na południe od nas. Całościowo tłum jest międzynarodowy, choć nie aż tak bardzo jak na londyńskiej Ramadzie. Za to u wielu wystawców widać jeszcze nastawienie na lokalny rynek niemiecki. Brak nieraz na stanowiskach osób władających angielskim.

Wnętrzności

Na wystawie można często zobaczyć rozebrane egzemplarze i czasami daje to okazję do ciekawych obserwacji.

Otóż niekiedy wygląd eksponowanego sprzętu nie odpowiadał temu co znaliśmy z oględzin nominalnie tych samych modeli w redakcji. To oczywiście może budzić pewne obawy czy przypadkiem na rynek polski nie trafiły jakieś modele poniżej standardu, zaczęliśmy więc przyglądać się temu bliżej. Na szczęście znalazło się wyjaśnienie tej sytuacji. Po prostu w ramach nieustannego procesu modyfikacji niektóre komponenty są zmieniane, bez zmiany nazwy modelu. Do demonstracji na wystawach pozostają zaś starsze wersje. Lekki dyskomfort jednak pozostał, bo wynika z tego, że klient może czasami nieświadomie kupić przedostatnią wersję urządzenia.

Oględziny wnętrzności urządzeń czasami zaskakują też w sensie bardziej ogólnym. Dość zaskoczny byłem widokiem 600-ki Krell'a. Połączenia stopni wyjściowych z terminalami kabli głośnikowych wykonano z grubych kształtek wyglądających na aluminiowe. Zaciekawiony spytałem o to najbliższego pracownika niemieckiej dystrybucji Krell'a. Nie był on zbyt dokładnie zorientowany w temacie, ale stwierdził, że chyba faktycznie zastosowano aluminuim. Dopiero lektura recenzji w jednym z czasopism amerykańskich przyniosła mi odpowiedź - sztaby są miedziane, a srebrzysty kolor to tylko zewnętrzna powłoka. Poleganie na informacji dystrybutora mogło być jak widać bardzo mylące.

Jak zwykle przyjemnie było popatrzeć na wykonawstwo urządzeń takich jak Accuphase czy Burmester.

Bez zdejmowania pokrywy można było zobaczyć wnętrze kolumn Resonans (produkowane są przez firmę Lautra). Ich obudowy są prawie w całości wykonane ze zwykłego szkła. Przednia ścianka jest ze specjalnego gatunku szkła o zwiększonej odporności mechanicznej, zaś dolna ścianka nie jest szklana. Niestety trudno było dowiedzieć się czegokolwiek o filozofii zastosowania szkła do produkcji kolumn poza tym, że robienie zestawów innych niż pozostałe ma zalety marketingowe. Firma montuje zwrotnicę w ten sposób by rezystor tłumiący sygnał do głośnika wysokotonowego był od spodu płytki, dzięki temu można go łatwiej wymieniać i regulować w ten sposób ilość wysokich tonów. O marketingowym podejściu wystawcy nich świadczy to, że ów rezystor starano mi się przedstawić jako "urządzenie" do korekty wysokich tonów. Hmm... chyba to lekka przesada.

Ceramiki

Nie chodzi mi oczywiście o naczynia. Chodzi zaś o głośniki. Pojawienie się ceramiki jako materiału do produkcji membran już sygnalizowałem wcześniej. Zasadnicza różnica polega na tym, że na podstawie tegorocznych obserwacji z Frankfurtu można mówić o nowym etapie w upowszechnianiu tej technologii.

W zeszłym roku wspominałem pojawienie się głośników Thiel. Tym razem firma ta ponownie zaprezentowała się ze swoimi głośnikami oraz ze swoimi zestawami. Ale oprócz tego głośniki Thiel widoczne były w kolumnach innych producentów. Nieźle brzmiały zestawy Myro kleine Elfe (12.000 DM) oparte wyłącznie na głośnikach ceramicznych. Warto też wspomnieć o kolumnach Monitor db. Zestawy Monitor db No.9 z ceramicznym tweeterem Thiel są ponoć jednym z najlepszych niemieckich produktów w grupie drogich kolumn - taką opinię z niezależnego źródła usłyszałem w trakcie pobytu w Niemczech. Zestawy te wykorzystują też głośnik Mangera. Wydaje mi się, że Monitor db uzyskało lepsze wyniki niż sam Manger. Słuchając zestawów Zerobox Mangera nie byłem usatysfakcjonowany barwą skrzypiec. Natomiast w Monitor db skrzypce brzmiały prawidłowo. Prezentacja w Kempinskim nie dawała co prawda okazji by stwierdzić, że brzmienie tych kolumn jest faktycznie wybitne, ale żadnych przykrych wad również nie stwierdziłem.

W postaci kompozytów z innymi materiałami ceramika pojawiła się też w kolumnach B&W i u Audaxa. B&W zastosowało ceramikę w połączeniu z metalem do głośnika basowego w Signature 30 (podobnie jak Silver Signature upamiętniało 25-lecie firmy, tak Signature 30 upamiętniają 30 rocznicę rozpoczęcia działalności). Jak widać dział badawczo-rozwojowy B&W w Steyning ciągle jest w światowej czołówce.

O głośniku Audaxa zastosowanym w kolumnach Leedh Ica wspominał MS w reportażu z Paryża. We Frankfurcie podobny głośnik wykorzystała firma Trenner & Friedl w kolumnach Gordon (30.000 DM). Była to jednak inna wersja, miała ona klasyczny kształt zawieszenia membrany. Głośnik ten pracował jako średniotonowy.

Ceramiki są sztywne, prędkość rozchodzenia się dźwięku w tych materiałach jest większa niż w metalach i są one w stanie pracować tłokowo w jeszcze szerszym zakresie częstotliwości niż membrany metalowe. Są one niestety bardziej kruche. Thiel wszystkie swoje głośniki produkuje z metalowymi ochronnymi siateczkami.

Dziwne głośniki

Właściwie wszystkie typowe głośniki mają pewne ograniczenia i zawsze było sporo osób, które chciały coś z tym zrobić. Jednym z marzeń konstruktorów jest wykonanie przetworników całopasmowych, lub przynajmniej bardziej szerokopasmowych niż typowe, a zarazem nie będących elektrostatami.

Jeden z bardziej znanych przykładów to obecny na rynku już od pewnego czasu głośnik DDD firmy German Physiks. W przybliżeniu wygląda on i pracuje tak samo jak konwencjonalny głośnik. Metalowy stożek jest pobudzany w konwencjonalny sposób. Jednak kształt i położenie stożka już nie są typowe. Stożek jest bardzo smukły i skierowany pionowo. Istnieje tu częściowa analogia do przetwornika Mangera, dźwięk wywołują powstające w stożku fale (bending waves), innymi słowy dźwięk nie jest bezpośrednim efektem ruchów cewki, bowiem membrana pełni tu rolę swoistego "przetwornika". Piszę "przetwornika" w cudzysłowiu, bo chodzi tu tylko o zmianę jednej formy energii mechanicznej w inną. Wystawiono trzy modele kolumn, wszystkie oprócz DDD miały jeszcze konwencjonalne głośniki do odtwarzania niskiego basu. Windspiel (13.990 DM), Unlimited (19.9990 DM) i Borderline (19.990 DM) nie należą niestety do tanich kolumn.

Całopasmowe głośniki Lowther też nie są nowością. Wykorzystują je głównie ortodoksyjni zwolennicy wzmacniaczy lampowych małej mocy. Tym razem zostały zastosowane przez firmę Audio Quasar. Już wcześniej producent ten zaskakiwał różnorodnością wykorzystywanych głośników. Każda nowa konstrukcja tej marki różni się znacznie od wcześniejszych. Różnice dźwiękowe też są spore.

Inna ciekawostka to francuski głośnik firmy PHY-HP o oznaczeniu H21 LB15. Z zewnątrz wygląda on na zabytek. Choć przybyły z Francji konstruktor zapewniał, że postać głośnika jest pochodną wymagań konstrukcyjnych to jednak trudno mi uwierzyć, że kosz nie został specjalnie wykonany i wykończony w specyficznie postarzonej formie. Głośnik był zastosowany jako przetwornik całopasmowy, choć w rzeczywistości wcale się do tego nie nadaje. To zaowocowało wycięciem sporej części wysokich tonów. Nawet na wydrukowanej w prospekcie charakterystyce widać bardzo szybkie opadanie począwszy od 8 kHz.

Starocie

Sporo muzealnych eksponatów wystawiono na sali blisko głównego wejścia. Marantz, Thorens, Quad to firmy ogromnie zasłużone dla rozwoju hi-fi. Można było z bliska obejrzeć szereg klasycznych urządzeń, jak choćby pierwsze elektrostaty Quada. Obsługa pilnowała jednak dość dokładnie by eksponatów nie dotykać. A przyznam szczerze, że kusiło mnie by sprawdzić jak pracują przełączniki i pokrętła w kilkudziesięcioletnich, lampowych wzmacniaczach.

Ale historię sprzętu audio można spotkać nie tylko w postaci eksponatów. Niektóre legendarne modele są nadal na rynku. Choćby Revox B77. Ten szpulowy magnetofon jest już w produkcji od 1977 roku. Kosztuje obecnie 5.000 DM. Wbrew temu co podało swego czasu jedno z czasopism niemieckich, nigdy nie wyszedł on z produkcji. Ze względu na swoje cechy użytkowe nie jest to magnetofon profesjonalny i jak się dowiedziałem od wystawcy sprzedaje się go głównie na rynek domowy. Revox wydał też ciekawą książkę dokumentującą historię firmy.

Ekstrawagancje

Najbardziej ekstrawagancką ekspozycję miała chyba firma Audio Physic. Płachty ciemnej tkaniny zasłaniały wszystkie ściany i sufit zajmowanego przez tego wystawcę pokoju, tworząc coś na kształt namiotu. W ciemnym pomieszczeniu nie było żadnych krzeseł, tylko kilka poduszek rozrzuconych na podłodze. Najnowsze kolumny Tempo 2 były zasilane bądź to z elektroniki Phonosophie bądź z LFD (co zmieniło się w trakcie wystawy). Pokój był często pozbawiony obsługi, a nieraz wystawcy spoczywali na poduszkach sącząc wino. Wśród zwiedzających kręciła się kilkuletnia pociecha Joachima Gerharda, pociągając niektórych gości za nogawki. Na pewno Audio Physic mogło sobie pozwolić na taką prezentację, bo okazji do posłuchania kolumn tej firmy w hotelu Kempinski nie brakowało, były one wykorzystywane przez wielu innych wystawców. Phonosophie korzystało z Tempo 2, a Caldera (20.000 DM) była widoczna na kilku innych stanowiskach. Swoją drogą ciekawe były porównania tych samych głośników eksponowanych na różnych stanowiskach. Dość udaną demonstrację miała firma Andi w całkiem skromnych warunkach lokalowych. Wzmacniacze Andi pracowały właśnie z Calderą. Kilkadziesiąt kilometrów od Frankfurtu, u jednego z dealerów Audio Physic zorganizowano demonstrację najnowszego flagowego zestawu Midas. Ze względu na odległość jednak zrezygnowaliśmy z posłuchania tych kolumn.

Ciekawe było też zachowanie przedstawicieli firmy Trenner & Friedl. Każdy choć trochę bardziej rytmiczny fragment muzyki pobudzał ich do intensywnego kołysania ze sporą amplitudą. Poza tym trzeba odnotować, że wystawcy ci chętnie służyli informacją o swoich interesujących kolumnach opartych na nowoczesnych głośnikach. Wykorzystano między innymi wspomniany wyżej głośnik Audaxa z kompozytem ceramiki, specjalnie zbudowany dla Trenner & Friedl głośnik wysokotonowy na bazie Focala Tdx 120 i dwa spore głośniki basowe na bocznych ściankach, a do tego dodano jeszcze niedrogi tweeter na ściance tylnej. Dopiero po powrocie z Frankfurtu, przeglądając materiały zauważyłem, że na firmowej ulotce są dwa adresy, jeden w Szwajcarii, drugi w Austrii. W tej sytuacji nie wiem niestety z jakiego kraju jest to firma.

Ceny

Oczywiście o cenach można zawsze powiedzieć jedno: że są za wysokie. Niestety w odniesieniu do sprzętu hi-fi coraz częściej jest to prawda. Będąc w Niemczech słyszy się ostatnio o szybko postępującej polaryzacji. Kurczy się sektor średni. Klienci decydują się na zakup dość tandetnej masówki kupowanej w dużych sieciach handlowych, albo wydają tysiące marek na drogie, bardziej specjalistyczne komponenty audio. Polaryzacja nie jest zresztą tylko zjawiskiem na rynku hi-fi, ale jest też ponoć zjawiskiem społecznym.

Być może pamiętają Państwo wywiad przeprowadzony z Wolfgangiem Maletzky'm oraz przytoczoną przez MS opinię szefowej sprzedaży w firmie MBL. Mówiła ona o wymieraniu sektora średniego na niemieckim rynku hi-fi. Głębokość tego zjawiska jest większa niż by się można spodziewać. Skala zmian jest taka, że jeszcze na początku lat dziewięćdziesiątych sprzęt średniej klasy był dla specjalistycznych sklepów niemieckich największym składnikiem obrotów, a w ciągu zaledwie kilku lat stał się kategorią drugorzędną.

Obserwacje z Frankfurtu potwierdzają tą tezę. Sprzęt w rodzaju wzmacniaczy Mission czy Myryad to właściwie oferta bardzo tania w odniesieniu do średniej tego co było prezentowane na wystawie. Niewiele było takich firm jak AMC, które mogły się pochwalić gamą urządzeń w cenach liczonych na setki, a nie na tysiące DM. AMC poziomem cenowym swej oferty, a do pewnego stopnia również wzornictwem przypomina NAD.

Trochę lepiej to wygląda z kolumnami. Zarówno w Niemczech, a przede wzystkim w Wielkiej Brytanii nie brakuje producentów niedrogich zestawów. A więc nie zabrakło kolumn takich jak Tannoy, Ruark, Elac, JMlab, Mordaunt-Short.

Bardziej od samego poziomu cen martwi mnie sposób ich kalkulacji. Jak właściwie mam zinterpretować następującą informację od jednego z wystawców: "po przeniesieniu produkcji sprzętu naszej marki X, do fabryki Y koszty produkcji spadły od razu o 30%". Czy cieszyć się, że firma tak zracjonalizowała swe koszty czy martwić, że przedtem były one tak zawyżone? Żeby było zabawniej klient płacił za sprzęt tyle samo zarówno przed jak i po zmianie miejsca produkcji.

Niestety zbyt trudno jest nieraz dociec sposobu skalkulowania ceny. Widać tylko, że ma ona niewielki związek z wartością zastosowanych komponentów i z niezbędnymi technologicznie kosztami wytworzenia. Wygląd, projekt, reklama, marketing, wysokie narzuty i koszty handlowe - to zdaje się najbardziej kształtować ceny.

Żeby nie było samego narzekania - jeden przykład pozytywny. Otóż dość ciekawie prezentują się kolumny Expolinear. Zestawy wyposażone we wstęgi Philipsa i głośniki Podszus-Goerlich o wielowarstwowej konstrukcji membrany (sandwich) nie są wcale przesadnie drogie. Szkoda, że ich demonstracje odsłuchowe nie były zbyt pieczołowicie przygotowane. Mam wrażenie, że kolumny o podobnej wartości materiałowej kosztują często przynajmniej ze dwa razy więcej.

Komunikatywność

Tyle się mówi o znaczeniu marketingu, tyle widać wśród przedstawicieli firm handlowych zapału do tego słowa, że aż dziw bierze jak rażące są czasami zaniedbania. Otóż kiedy spotykam się z jakimś nowym sprzętem to w pierwszej kolejności chcę dowiedzieć się jak jest on zbudowany i dlaczego właśnie tak a nie inaczej. Od tego zaczyna się komunikacja, z pośrednictwem dziennikarza firma informuje klientów o swojej ofercie. Może mam zbyt wygórowane (i wyidealizowane) oczekiwania, ale kiedy jako potencjalny klient lub dziennikarz okazuję zainteresowanie jakimś produktem to oczekuję, że ktoś będzie się starał zaspokoić moją ciekawość. Niestety zbyt często brak jakiejkolwiek kompetentnej informacji technicznej od wystawców.

Moim zdaniem pod względem komunikatywności przemysły brytyjski wyraźnie dominuje nad niemieckim. Na przykład szef marketingu z firmy Mordaunt-Short miał do powiedzenia więcej na temat konstrukcji zestawów tej firmy niż niejeden właściciel czy konstruktor z firm niemieckich, a przecież był to człowiek odpowiedzialny za handlową, a nie za techniczną stronę działalności.

Domowe kino

W sumie było go niewiele. Być może do pełnego wyjaśnienia sytuacji jeszcze będzie trzeba poczekać rok czy dwa, ale moim zdaniem już teraz widoczne jest wyhamowanie impetu tej technologii. Nie wiem jak rozwija się sytuacja KD na rynku masowym. Na rynku hi-endowym nie jest ono już chyba żadnym magnesem. Chodzi mi o to, że jeszcze niedawno hasło dźwięku surround mogło służyć dla przyciągnięcia zainteresowania klientów, ale teraz na rynku specjalistycznego audio ten etap się chyba skończył. Obserwacje z Frankfurtu utwierdziły mnie w opiniach, które przedstawiłem w felietonie zamieszczonym w poprzednim numerze.

Demonstrowano kilka systemów AV. Linn prezentował swój zestaw, ale w stosunku do ubiegłego roku nastąpił postęp (ewentualnie według zwolenników kina domowego będzie to regres), bowiem w drugim pomieszczeniu zestawiono poważny system audio, oczywiście w całości złożony z komponentów Linn. Źródłem sygnału audio był odtwarzacz CD, a zamiast tak popularnych na wystawie nagrań audiofilskich wykorzystano piosenki Michaela Jacksona.

Backes & Muller miał system kolumienek o nowoczesnym wyglądzie. W aluminiowych obudowach umieszczono niewielkie głośniki. Są do wyboru kolumny lewa, prawa, centralna i kolumny tylnie. Mają one odchylane "skrzydełka" z głośnikami wysokotonowymi. Do tego potrzebny jest jeszcze jeden z subwooferów zawierających zwrotnicę i wzmacniacze, Backes & Muller jest bowiem wierny systemom aktywnym.

Dość profesjonalnie zorganizowano demonstrację Parasound. Muszę przyznać, że z fachową obsługą nawet prezentacja średniej klasy systemu AV była całkiem ciekawa.

Manfred Zoller bardzo silnie popiera system DTS, który nie jest jednak tylko propozycją do kina domowego, ale również może być wykorzystany do audio. Pozytywne opinie o DTS wypowiada wiele osób. Zoller podkreślał, że twórcami tego systemu są fachowcy, że nie jest to technologia opracowana pod presją marketingową i że zdobywa ona coraz większe popracie. Nie neguję technicznej wartości tego rozwiązania. Pozytywne opinie o DTS wyrażał na przykład Bob Stuart z Meridiana już w 1994 roku. Jestem jednak mniej optymistycznie nastawiony co do rynkowych szans tego systemu. Na rynku masowym się on raczej nie przyjmie z powodu braku poparcia dużych koncernów. Zaś ewentualny sukces płyt CD o podwyższonej gęstości podważy w oczywisty sposób sens stosowania rozwiązań takich jak DTS.

DVD i nowy standard audio

Prezentacje urządzeń odtwarzających płyty z gęstszym zapisem miały być według wstępnych zapowiedzi jednym z ciekawszych wydarzeń na frankfurckiej wystawie. W rzeczywistości tak się nie stało.

Po pierwsze nie wszystkie zapowiadane urządzenia dotarły na wystawę. Na przykład nie było odtwarzacza Meridian 586, liczba wykonanych prototypów jest jeszcze bardzo mała i zabrakło egzemplarza do pokazania we Frankfurcie. Nie dostrzegłem też Micromegi. Do pooglądania było i owszem trochę odtwarzaczy firm japońskich. W gruncie rzeczy były to jednak tylko statyczne demonstracje bez prezentacji dźwiękowych. Trzeba podkreślić, że w dalszym ciągu nie ma ustalonego standardu dla płyty audio wysokiej gęstości (HQAD). Nawet nie wiadomo dokładnie kiedy taki standard może zostać ostatecznie sprecyzowany. Jak się dowiedziałem od przedstawiciela firmy Meridian (przypominam, że Bob Stuart jest przewodniczącym ARA), założyciele ARA są jak dotąd bardzo zadowoleni z szerokiego oddźwięku na swoją propozycję nowego standardu (propozycję tą prezentowaliśmy w MHF 4/95). W dalszym ciągu są nadzieje na ustalenie satysfakcjonującej z audiofilskiego punktu widzenia specyfikacji.

Bardzo interesującą demonstrację przygotował Pioneer. Starano się zademonstrować potencjał nowych technologii zapisu o zwiększonej częstotliwości próbkowania i rozdzielczości (96 kHz i 24 bity). Nie starano się natomiast prezentować zalet wykorzystania zwiększonej ilości kanałów. Demonstracja polegała na odtworzeniu kilku par nagrań. Jedno zawsze było w wersji konwencjonalnej, drugie w wersji o lepszych parametrach. Jako źródła konwencjonalne wykorzystywano odtwarzacz CD i magnetofon DAT, a jako źródło wysokiej jakości magnetofon DAT o podwójnej częstotliwości próbkowania i prototypowy odtwarzacz DVD audio. Teoretycznie najbardziej interesującym urządzeniem był właśnie odtwarzacz audio DVD A1, ale w praktyce był on tylko ciekawostką. Jest to bowiem urządzenie nie odpowiadające żadnemu konkretnemu standardowi, ani obecnemu video, ani przyszłemu audio (choćby dlatego, że takiego standardu jeszcze nie ma). Demonstracja ta miała jeszcze szereg innych ograniczeń. Nie wiem czy odpowiednio precyzyjnie ustawiono poziom odsłuchu w sąsiednich parach nagrań. Tylko jedno nagranie było wykonane równolegle w tym samym czasie, kiedy ten sam sygnał rejestrowano na dwóch magnetofonach DAT pracujących z różnymi rozdzielczościami. Pozostałe przykłady były nagrywane z tego samego materiału wyjściowego, ale nie równolegle, oprócz zmiany gęstości zapisu mogły też występować pewne inne drobne różnice w torze. Po tych wszystkich uwagach czas przejść do opisu wrażeń odsłuchowych. Osobiście odniosłem wrażenie, że we wszystkich porównaniach "gęstsze" wersje miały lepszą przestrzenność, bogatszy koloryt barwy i lepszą dynamikę transjentów. Krótko mówiąc według tego co dotarło do moich uszu warto inwestować w zwiększenie gęstości zapisu. Oprócz wspomnianych źródeł wykorzystano też wzmacniacze Pioneer C7 i M8 oraz kolumny ALR Factor 7.

Intrygujący był pokaz firmy Denon. Przy pomocy własnej elektroniki, kolumn Mirage M-895is oraz wielośladowego magnetofonu zaprezentowano dźwięk dookólny. Uzyskano niespotykaną w konwencjonalnych systemach audio perspektywę. Oklaski i odgłosy sali znajdowały się nie z przodu, ale wokół słuchacza, w wiekszości dochodziły z tyłu. Przy odtwarzaniu właściwej części muzycznej orkiestra brzmiała właściwie tak samo jak przy zwykłych nagraniach dwukanałowych. Demonstracja Denona miała jednak jedną zasadniczą wadę - nikt z obsługi nie wiedział jak właściwie nagrano wykorzystany materiał muzyczny, byłem tym mocno zawiedziony.

Inne standardy

Mini-Disc był we Frankfurcie praktycznie nieobecny. Tylko dwie firmy - Denon i Teac - zostały wymienione jako wystawcy tego typu urządzeń. Grającego odtwarzacza MD nie zauważyłem nigdzie. Sony w oficjalnych wypowiedziach nadal roztacza optymistyczne prognozy. I choć plotki nie są moim ulubionym źródłem informacji, to jednak muszę wspomnieć, że słyszy się zgoła odmienne opinie. Ponoć sami przedstawiciele Sony w zakulisowych rozmowach stwierdzają, że jest to standard, który już przegrał swą szansę na umasowienie. Osobiście tego nie słyszałem i przekazuję tylko relacje z drugiej ręki.

DCC jest już właściwie zapomniane. HDCD jakoś funkcjonuje, ale nie odczułem na wystawie większego zainteresowania tą techniką. Układy Pacific Microsonics są chętnie stosowane z uwagi na dobrą jakość filtrów, dekodowanie HDCD jest więc zapewnione niejako przy okazji, ale w promocji odtwarzaczy CD nikt nie przywiązuje do HDCD większej wagi.

Elektrostatay

Z reguły pokazywano konstrukcje znane już na rynku niemieckim dość dobrze. Były kolumny Audio Exclusive, Martin Logan. Tymi ostatnimi nie zajmuje się już Audioplan (jak zwykle dystrybutor ten miał swe pokazy w hotelu Balance). O ile dobrze zrozumiałem (a niestety moja znajomość niemieckiego jest bardzo skromna) narzekano na zbyt wolny rozwój technologiczny i konkurencję szarego importu, w ten sposób uzasadniając rezygnację z dystrybucji Martina Logana. W wolne miejsce weszły kolumny Electrostatic Research. Oferta zawiera 3 modele w cenach od 8.000 do 24.000 DM.

Audiostatic zmienia swą gamę bez zbędnego pośpiechu. Nadal są w niej ES-100, ES-300 i ES-500 oraz hybrydowe ESH-50, ESH-100. Najnowsze kolumny DCI (7.500 DM) to całopasmowe elektrostaty (w dużych pomieszczeniach można dodatkowo użyć jednego lub dwóch modułów basowych, również elektrostatycznych DCI-SW). Skrót DCI pochodzi od słów Direct Coupled Interface. Oznacza to, że w torze pomiędzy wzmacniaczem a interfacem głośnika (co to jest interface głośnika niestetety nie podano informacji) nie ma kondensatorów ani cewek.

Napędy CD

Niedawno na rynku pojawił się transport CD Burmester 969. Podobno urządzenie to (w cenie 33.000 DM) sprzedaje się tak dobrze, że firma ma poważne kłopoty by nadążyć z produkcją. Jak powiedził Udo Besser nie sposób być jednocześnie przygotowanym do wielkości produkcji różniących się kilka razy. Faktycznie transport 969 był jeszcze widoczny poza stanowiskiem firmy Burmester. Trzeba przyznać, że urządzenie to wygląda bardzo solidnie i elegancko. 969 ma napęd paskowy i taki też jest napęd w niektórych odtwarzaczach/transportach C.E.C. i Parasound. Opierając się na informacjach zebranych przez MS w czasie wywiadu z Dieterem Burmesterem na stanowiskach C.E.C. i Parasound napomknąłem, że jest to produkcja C.E.C. na podstawie projektu pierwotnie wykonanego w firmie Burmester. Wystawcy byli jacyś mało rozmowni kiedy o tym wspomniałem. Trochę mnie zaskoczyła taka postawa. Przyznanie się do wykorzystania technologii firmy Burmester na pewno nie jest powodem do wstydu. Czyżby była to chęć przywłaszczenia sobie cudzych zasług? Prospekt C.E.C. podaje, że TL1 był pierwszym paskowym napędem na świecie.

W każdym bądź razie nie trzeba koniecznie wydawać 33.000 DM aby stać się posiadaczem paskowego napędu CD, choć najdroższy model C.E.C. (TL0 Mk.II) kosztuje tyle samo co Burmester 969. C.E.C. ma w sumie 4 transporty z paskowym napędem i najtańszy z nich kosztuje tylko 2.500 DM. Niewiele droższy jest też oparty na napędzie C.E.C. Parasound C/BD2000 za 2.800 DM. Za 3.500 DM można też kupić zintegrowany, nowo wprowadzony odtwarzacz C.E.C. TL5100Z również z paskowym napędem.

Na wystawie pokazano rozebrane Audiolaby (czyli w Niemczech Camtechy). Egzemplarz demonstracyjny 8000CD był jeszcze wyposażony w starą wersję transportu z niedopracowanym dociskiem. O problemach z tym elementem pisaliśmy w recenzji 8000CD. Jak nas poinformował dystrybutor to ponoć właśnie Audiolab zidentyfikował na czym polegał problem z nieprawidłowym dociskiem w transportach Philipsa.

Dziwnie wyglądający transport Run przedstawiła firma Audionet. Masywna okrągła obudowa ma w centralnej części ręcznie zdejmowaną pokrywkę. Pod nią znajduje się miejsce na płytę, a docisk jest też kładziony ręcznie.

Natomiast dużymi gabarytami wyróżniał się osiągalny od kilku miesięcy Greenwall Baboo. Firma ta w ogóle ma ofertę mocno ekscentryczną.

Lampy

Głównych graczy z rynku lampowego oczywiście nie zabrakło. Audioplan pokazywał szeroką gamę produktów Jadis i wzmacniacze KR Enterprises. Kilka słów o tych drugich. Wcześniej publikowaliśmy informację, że Alesa Vaic i Ricardo Kron (razem działający w firmie Vaic Valve) rozstali się w niezbyt dobrej komitywie. Vaic współpracuje z Audio Note, Kron jak widać działa osobno. Kron wykorzystuje oryginalne lampy. Ich produkcja została uruchomiona we współpracy z byłymi pracownikami zakładów Tesla. Dzięki zastosowaniu zwielokrotnionej katody lampy te pozwalają na zwiększenie mocy stopni wyjściowych. Właśnie takie lampy są we wzmacniaczach KR Enterprises. Lampy te są osiągalne w dwóch wariantach kolorystycznych. Do wzmacniaczy KR Enterprises montuje się egzemplarze ze szkłem barwionym na niebiesko, a dla innych firm i hobbystów sprzedaje się lampy ze zwyczajnym przeźroczystym szkłem.

Audio Sculpture z Francji prezentowało swój nowy produkt: Dacamp. Jest to połączenie przetwornika CA z lampowym przedwzmacniaczem. Znowu uzyskano ciekawy dźwięk (oprócz elektroniki Audio Sculpture zastosowano kolumny Vecteur Tierce).

Poważnym graczem stają się już chyba firmy dalekowschodnie. Oferta wzmacniaczy Spark jest całkiem imponująca. W większości konstrukcji wykorzystywane są klasyczne lampy wyjściowe: EL34, 300B, 211.

Wraz ze wzmacniaczami Balanced Audio Technology do Frankfurtu przyjechał z USA ich twórca, pan Khomenko, aktualnie Amerykanin, a z pochodzenia Rosjanin. W kilku punktach dało się zaobserwować daleko idącą zgodność jego poglądów z tym co słyszeliśmy wcześniej od Olega Burdjaka. Khomenko też uważa, że lampy 6C33C są dość trudne w aplikacji, i że lepsze są egzemplarze ze starej produkcji. Moje obawy, że starych zapasów nie wystarczy na długo zostały rozwiane. BAT jest ponoć największym na świecie odbiorcą tych lamp i pan Khomenko twierdzi, że zapasy tych podzespołów w Rosji są ogromne.

Analog

Wśród wystawców sprzętu analogowego spokój. Chodzi mi o ogólny nastrój stabilizacji. Śmierć czarnej płyty? O tym się po prostu nie mówi, takiego problemu nie ma. Interesy idą normalnie, pojawiają się nowe modele, niektórzy chwalą się też wzrostem wartości sprzedaży. Na pewno nie zabraknie materiałów do rubryki Darka Słobody. Christian Blerald z Focala był zaskoczony popularnością źródeł analogowych na wystawie. Nie zabrakło większości sztandarowych konstrukcji niemieckich.

Oprócz wspomnianej wcześniej demonstracji-warsztatu AAA i Stereo było też szereg innych gramofonów: Clearaudio, Wilson Benesch, Thorens to tylko niektóre. W przewodniku wystawy jest zawsze spis wystawianych marek w poszczególnych grupach sprzętu. Wymieniono w nim 32 marki gramofonów, 21 marek ramion gramofonowych i 29 producentów wkładek gramofonowych. Choć część tych marek była obecnie tylko teoretycznie, to jednak te liczby dają pewne pojęcie o aktywności rynku analogowego. Kiedy uświadomimy sobie, że CD jest na rynku ponad 14 lat, że do sprzedaży wchodzi już następna generacja płyt optycznych, to żywotność czarnej płyty jest fascynującym zjawiskiem.

Płyty

Na stoiskach z płytami żadnych zakupów nie poczyniłem. Oferta była zróżnicowana pod względem cenowym, zaczynała się w okolicach 10 marek a kończyła na kilkudziesięciu DM za płytę. Znane mi pozycje, które byłbym gotów kupić, miały jednak ceny wyższe niż w Polsce. Zaś wśród tańszych kompaktów trudno mi było znaleźć coś co bym znał. Wszystkiego jednak z braku czasu nie przejrzałem. Może przegapiłem jakąś okazję.

Natomiast ciekawe tytuły można było znaleźć na stanowiskach wystawców sprzętu. Na wystawie kilkuset posiadaczy sporych kolekcji płyt spotyka się w jednym miejscu. Przeglądanie tego co przywieźli oni ze sobą jest całkiem ciekawym zajęciem. Myślę, że ktoś zupełnie nie zainteresowany sprzętem audio, ale interesujący się muzyką miałby tam sporo do posłuchania. Przyznam się, że kilka razy pod pozorem odsłuchu sprzętu po prostu skorzystałem z okazji by choć pobieżnie zapoznać się z muzyką na płytach, o których słyszałem pozytywne opinie z różnych źródeł (mam nadzieję, że nie zarzucicie mi Państwo z tego powodu zaniedbywania służbowych obowiązków). Generalnie się nie zawiodłem. "Sybsalma" grupy Zap Mama (wokalny zespół żeński, muzyka o silnych wpływach afrykańskich), grający dość spokojne bluesy Keb Mo, oraz płyta Janis Ian "Breaking Silence" spełniły moje oczekiwania. Bardzo ciekawą pozycję zaprezentowano też na video. "Tribute to Stevie Ray Vaughan" zawiera fragmenty koncertów, wywiady z muzykami (choćby z Bonnie Rait czy B.B. Kingiem) wspominającymi Stevie'ego. Wiem, że nie brak miłośników tego tragicznie zmarłego muzyka (dla mnie jest to numer jeden wśród białych gitarzystów bluesowych), polecam więc film ich uwadze.

Natomiast czasami zdarzały się też muzyczne rozczarowania. Niezbyt mnie ustatysfakcjonowała nowa wersja słynnego przeboju "Oh Well". Cóż Sara K. jednak nie dorównała oryginałowi Fleetwod Mac, temperatura emocjonalana utworu została poważnie obniżona.

Poszukiwaczom wrażeń audiofilskich ze smaczkiem staroci i szczyptą humoru polecam zaś koncert Harry'ego Belafone z Carnegie Hall. Nagrania z tej płyty spotkałem na dwóch demonstracjach, w obu przypadkach w wersji analogowej. Przestrzeń i klimat koncertu są naprawdę urzekające. Żeby z przyjemnością słuchać tej płyty wcale nie trzeba być miłośnikiem Belafonte. Doświadczyłem tego osobiście.

Kable i akcesoria

W końcu miałem okazję zobaczyć normalną produkcyjną wersję The Third (van den Hula) - pierwszego węglowego kabla głośnikowego na świecie. Przede mną leży demostracyjna próbka przesłana do redakcji już po wystawie. Aż się nie chce wierzyć, że ten czarny "pędzelek" zawiera 3.4 miliona włókien węglowych! Jakkolwiek nie robiłaby wrażenia nagroda przyznana temu kablowi w Hong Kongu i jakkolwiek nie fascynowałaby nas wykorzystana tu technologia, to cena The Third zdecydowanie studzi zapał do zakupu tego kabla. Przy typowych długościach rzędu 3-4 m będzie to wydatek na poziomie kilkunastu tysięcy marek za komplet.

Electrocompaniet zajmuje się dystrybucją nowego rodzaju kolców pod sprzęt. Zaprojektowane i produkowane przez soundcare (również z Norwegii), mają ciekawą konstrukcję. Kolec z twardej stali jest wpasowany w cynkową obudowę. Gniazdo w które wchodzi kolec jest integralną częścią całości i też wykonano je ze stali oraz osadzono w cynkowym pierścieniu. Całość zamknięto w obudowie z ABS. Są dwa warianty zakończone śrubą i jeden przyklejany.

Firma I.Q wprowadziła niedawno SSC - czyli String Suspension Concept. W oparciu o tą konstrukcję wykonuje się zarówno podstawki pod sprzęt jak też izolacje gośników.

Sieć

Na pewno już Państwo słyszeli jak to wystawcy narzekają na złą jakość zasilania, psującą dźwięk w trakcie demonstracji. Problemy z prądem przybrały tym razem ostrzejszą formę, bo chwilowo w niektórych częściach hotelu Kempinski występowały przerwy w zasilaniu.

Oczywiście jak to zwykle na tego typu wystawach liczba różnych urządzeń do oczyszczenia napięcia zasilającego była pokaźna. Trochę dokładniejszych informacji o jakości prądu w hotelu Kempinski zapewniła firma Accuphase. Producent ten oferuje urządzenia o oznaczeniach PS-1200 i PS-500, które określono jako "clean power supply". Jest to specjalne źródło zasilania, które koryguje wady zasilania płynącego z sieci. Zainstalowano w nim między innymi wskaźnik zniekształceń harmonicznych w sieci. Zwykle oscylował on w okolicach końca skali (maksymalne wskazanie 6%), a nieraz nawet wykraczał poza skalę. Na ekranie oscyloskopu różnica w kształcie sygnału z sieci i kształcie sygnału przepuszczonego przez urządzenie Accuphase była bardzo wyraźna. PS-1200 i PS-500 różnią się mocą, liczby w nazwach odpowiadają maksymalnej dopuszczalnej liczbie woltoamperów pobieranych łącznie przez wszystkie odbiorniki.

Organizacja

Bez wątpienia High-End jest jedną z dwóch głównych europejskich wystaw w tej branży, imprezą ważną i potrzebną. Tym bardziej zaskakują więc różne drobne organizacyjne potknięcia, których łatwo było uniknąć. Dość późno i z bardzo krótkimi terminami na odpowiedź rozsyłano formularze zgłoszenia udziału w wystawie. Późno nadeszły też identyfikatory uprawniające do wstępu. Przybyliśmy pierwszego dnia dość wcześnie, a mimo to przywitała nas spora kolejka. Nawet posiadając identyfikator trzeba było się zameldować i zgłosić po trzymadełko do identyfikatora. W miarę zbliżania się oficjalnej godziny otwarcia kolejka za nami jeszcze się poważnie wydłużyła. Trochę przypominało to sytuację typową dawniej w Polsce. Wspomnienia budził nie tylko sam fakt istnienia kolejki, ale także niektóre panujące w niej zwyczaje - wyprzedzanie nieuważnych sąsiadów, podłączanie się do kolejki z boku i dołączanie do znajomych stojących z przodu. Jak się okazuje są to jak najbardziej "europejskie" zwyczaje. Marna to pociecha, że nasze przypadłości są też udziałem innych nacji, jeśli jednak ktoś będzie Państwu wypominał nie-europejski prowincjonalizm, to macie się prawo obruszyć.

Istotniejszą zmianą było wydłużenie czasu otwarcia dla publiczności. Tylko pierwszy dzień wystawy był zarezerwowany dla profesjonalistów, pozostałe trzy już były ogólnodostępne. W poprzednich latach dwa dni były dla profesjonalistów i dwa dla publiczności. Zmiana ta zaowocowała bardziej równomiernym zagęszczeniem odwiedzających i oceniam ją pozytywnie.

Podsumowanie

O tym czy wystawa jest imprezą udaną przesądzają dwa czynniki (choć każdy z nich można podzielić na szereg elementów składowych) - jakość pracy wystawcy i kondycja rynku prezentującego swą ofertę.

Frankfurcki High-End jest już organizowany od dawna, ma stałe miejsce, stałą formułę i mimo drobnych potknięć, ma po prostu wypracowaną dojrzałą konwencję. Można rozważać czy tegoroczna wystawa była zorganizowana lepiej czy gorzej od ubiegłorocznej lub którejś z lat wcześniejszych. W znacznej mierze będą to jednak oceny jałowe, bo zmiany są niewielkie. Jeśli spytacie o opinię wystawców to spotkacie zabawne rozbieżności w ocenach. Otóż jeden z uczestników Scali narzekał na mały ruch i słabe zainteresowanie klientów, natomiast drugi był zadowolony z frekwencji, a ponadto podkreślał, że odwiedzająca publiczność to poważni audiofile.

Oceniając wystawę trzeba spojrzeć na sprawę szerzej, na cały rynek audio. Uczestnictwo w kolejnych edycjach ułatwia śledzenie zmian na tym rynku. Sumując obserwacje z wystaw, ze sklepów, z kontaktów z audiofilami możemy skrystalizować poglądy na wiele spraw. Materiałów na felietony z pewnością nie zabraknie. (GS)

Jeśli mają Państwo uwagi dotyczące tej strony lub zauważyliście na niej błędy, dajcie nam znać.
Aby przekazać swoje uwagi do redakcji proszę
Copyright © 1991-2024 Magazyn Hi-Fi, Gdynia, Poland
logo hifi.pl