Uwaga!

Trwają prace techniczne na witrynie hifi.pl. Dopóki widoczny będzie niniejszy komunikat prosimy:
- nie zamieszczać ogłoszeń na giełdzie
- nie wykonywać żadnych innych czynności związanych z ogłoszeniami

Przewidujemy, że czas trwania prac nie przekroczy 20 minut. W tym czasie można normalnie korzystać z treści zamieszczonych na hifi.pl.

Kiedy niniejszy komunikat zniknie możliwe będzie korzystanie z wszystkich funkcji witryny.

Przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z prowadzony prac.

Start Pomoc Kontakt Reklama O nas Zaloguj Rejestracja

Witryna hifi.pl wykorzystuje ciasteczka (cookies). Proszę kliknąć aby uzyskać więcej informacji.

Sonneteer Campion


recenzja pierwotnie opublikowana w Magazynie Hi-Fi 6/97
Wymiary: 434,74,280 mm
Moc: 33/8, 44/6
Cena (12/1997): 3.595 zł
Zestaw testowy 1: Audiomeca Mephisto, Meridian 566, Rogers Studio 7
Zestaw testowy 2: Audiomeca Mephisto, Meridian 566, Zoller Design Metropolis Imagination

Pewnie niejeden raz mieli Państwo w ręku anglojęzyczne prospekty kolumn, w których wyliczano różne warianty wykończenia obudowy. Być może pamiętacie też, że wśród licznych opcji jest też nieraz "rosewood". Ponieważ "rose" to róża, a "wood" to drewno, tak więc w Polsce wiele osób mówiło mi o wykończeniu z drzewa różanego. W rzeczywistości "rosewood" to palisander. Czemu piszę o tym przy okazji wzmacniacza firmy Sonneteer? Aby Campiona nie mylić z czempionem. Podobieństwo jest tylko w wymowie. Campion to oczywiście nazwisko i znalazłoby się parę znanych osób (zarówno postaci historycznych jak i współczesnych), które je nosiły. Poza tym "campion" to jakaś roślina, ale nawet jej polska nazwa nic mi nie mówi. Skąd panowie z firmy Sonneteer czerpali natchnienie nie wiem.

Ponieważ pierwszy raz prezentujemy produkt tej marki, a firma jest młoda - to kilka słów o producencie. Sonneteer to właściwie marka sprzętu, natomiast sama firma nosi nazwę FTM Marketing. Założyło ją w 1994 roku dwóch młodych ludzi - Heider Bahrani i Remo Casadei. Zaczęto od przygotowania wzmacniacza wystawionego w prototypowej formie na londyńskiej wystawie The Hi-Fi Show. Właśnie Campion był pierwszym produktem, który zaczął przynosić marce popularność. Potem opracowano kolejny wzmacniacz - Alabaster. Dalsze projekty to przedwzmacniacz gramofonowy, konwerter CA i odtwarzacz CD.

O ile nazwa jest tajemnicza, to wygląd jest bardzo tradycyjny i wręcz skromny. Campion ma prostą, wykonaną w klasycznym stylu aluminiową płytę przednią, patrząc na niego wiele osób wspomni pewnie lata osiemdziesiąte czy nawet siedemdziesiąte. Trzy jednakowe gałki, to kolejno włącznik sieciowy, selektor źródeł i pokrętło głośności. Do Campiona można podłączyć cztery źródła o poziomie liniowym i magnetofon, nie ma wejścia gramofonowego. Dla właścicieli gramofonów Sonneteer ma w ofercie specjalny przedwzmacniacz Sedley.

Elektronicy będą być może lekko zaskoczeni wyborem tranzystorów wyjściowych. Są to 2N 3055 i 2955. Wspomnę, że były one na przykład wykorzystywane w klasycznych wzmacniaczach NAD 3020. Kiedy w tej chwili rozmawiam nieraz z elektronikami to "dwu eny" są z reguły traktowane jako przykład dość przestarzałej technologii, zarzuca się im, że są zbyt wolne. Płytka przedwzmacniacza jest całkowicie oddzielna. Podejrzewam, że taka koncepcja ułatwia produkcję w dwóch wersjach, czyli Campiona zintegrowanego i tańszą końcówkę mocy o tej samej nazwie. W zasilaczu jest sześć kondensatorów, dwie pary po 4.700 µF i jedna para 2.200 µF. W sekcji przedwzmacniacza wykorzystywane są układy scalone. Radiatory pełnią w Campionie nie tylko funkcję odprowadzania ciepła, ale są też elementem konstrukcyjnym. Przykręcono do nich górną i dolną połówkę obudowy.

Czułości wejść są zróżnicowane w dość interesujący sposób. Najmniej czułe jest CD - 2V, wejście DIR ma 650 mV czułości, a pozostałe wejścia liniowe i wejście magnetofonowe 400 mV. Do krytycznego odsłuchu zalecane jest wejście DIR i ono było też wykorzystane w naszych testach. Od polskiego dystrybutora przekazujemy poradę by przed poważnym odsłuchem wzmacniacz pracował co najmniej 15-20 minut. Własnych komentarzy na ten temat nie podam, bo tak czy tak rutynowo stosujemy znacznie dłuższe czasy rozgrzewki. (GS)

Opinia 1
Pierwsze wrażenie to czysty, dynamiczny dźwięk. Sonneteer słuchany bezpośrednio po lampowym Arionie wydawał się lepiej zrównoważony tonalnie, bardziej neutralny i dużo szybszy. Z dźwięku zniknęła jednak pewna spójność, aura nagrań. Poszczególne instrumenty grały oddzielnie każdy własnym dźwiękiem, zabrakło wspólnej platformy. W wokalach i instrumentach smyczkowych pojawiło się więcej werwy i witalności, niestety pewien klimat intymności i uczucia gdzieś bezpowrotnie uleciał.

Średnie i wysokie częstotliwości nie budziły większych zastrzeżeń, choć zróżnicowanie barw, ilość harmonicznych mogłyby być wyższych lotów. Ogólną równowagę tonalną potwierdził odsłuch fortepianu, instrument był całkiem obecny, zabrakło mu jedynie większego nasycenia barwami, intymności. Zakres wysokich tonów zwrócił na siebie uwagę głównie zróżnicowaniem dynamicznym, co do nasycenia, różnorodności zabarwienia to można więcej oczekiwać.

Bas został nieco odchudzony, brak mu było mięsistości, masy. Barwy były raczej suche. Gitara basowa Millera była dynamiczna i sprężysta, dało się też zauważyć pewne przeciąganie najniższych składowych, oraz ograniczenie pasma od dołu.

Zróżnicowanie dynamiczne poszczególnych instrumentów zostało zaznaczone, dźwięk posiadał pewną ekspresję, miał wystarczająco szybkie tempo. Bas - choć nieco spłycony - był całkiem szybki. Utwór "You Got Me" z płyty R.Pidgeon miał charakterystyczną ostrość i agresję, zabrzmiał jednak trochę nazbyt twardo i sucho. Sprężystości i tempu nagrania trudno coś zarzucić. Makro dynamika głośnych i wybuchowych nagrań, narastanie dynamiki zostało w pewnym stopniu oddane, pozostał jednak niewielki niedosyt.

Stereofonia to zaleta Campiona, muzyka bez trudu odrywa się od głośników. Scena dźwiękowa zaprezentowana całkiem sensownie, stabilna i przejrzysta, śledzenie instrumentów (i sekcji instrumentów) na różnych planach nie przysparza większych problemów. Szerokość i głębokość poszczególnych planów jest lepsza niż u Ariona, ale do pełni satysfakcji jeszcze trochę brakuje. Super szczegóły, mikroklimat nagrań, informacje na temat wybrzmiewania całościowego instrumentów są na średnim poziomie, nie można spodziewać się tu jakichś rewelacji.

Trzeba przyznać, że to uniwersalny wzmacniacz prezentujący się na zadowalającym poziomie, urządzenie bez poważniejszych wad czy większych niedociągnięć. Z drugiej strony wzmacniacz niczym szczególnym nie zachwyca, oferuje dźwięk szybki, dość klarowny, ale bez solidnej podstawy. (JD+RS)

Opinia 2
Całościowe odczucia dotyczące barwy były z reguły pozytywne. Brzmienie jest całkiem przyjazne, nie męczy, cechuje się dobrą kulturą - niezależnie od wszelkich uwag dotyczących szczegółowego opisu poszczególnych podzakresów ten właśnie aspekt chciałbym najbardziej podkreślić.

Żadnych poważniejszych problemów nie sprawiały wysokie tony. Brzmienie wypośrodkowano - nie odnotowałem stłumienia czy też zszarzenia brzmienia górnych rejestrów. Ale też i trudno by mówić o pełnej otwartości, jasności i swobodzie wysokich tonów. Campion oscyluje gdzieś pomiędzy. Całkiem przyjemnie zabrzmiała średnica. Co można zarzucić? Troszkę nadmierną ostrożność. Nie do końca przekonująco wypadają fragmenty bardziej szorstkie i drapieżne. Lekkie zaokrąglanie jest słyszalne. Koloryt jest jednak w miarę dobry. Niskie rejestry też prezentowały się dość poprawnie. Bas bywa co prawda czasami troszkę zbyt miękki, ale jednak nie jest on przesadnie forsowany, nie ma przesadnego ocieplenia - choć takie złożenie cech może wydawać się zaskakujące. Nie sądzę by jakość tego zakresu wyróżniła Campiona w istotne sposób, czy to pozytywnie czy negatywnie.

W przypadku szczególnie trudnych nagrań wystąpiło trochę ograniczeń dynamicznych. W szczególności myślę tu o bardzo mięsistych partiach basu z płyty Cassandry Wilson czy Marcusa Millera i o dynamicznych dźwiękach trasjentowych. Szczególnie ogniste partie skrzypiec czy fortepianu troszkę też straciły ze swej werwy. W tych przypadkach pojawiało się lekkie rozmiękczenie. Przy mniej wymagającym materiale wyniki jednak były całkiem pozytywne. Campion brzmiał dość żywo, nie spowalniał w poważniejszym stopniu tempa. Rytmicznie nie jest to może jakiś szczególnie wybijający się dźwięk, ale jednak wiele nagrań zachowało swe naturalne zdolności by pobudzić słuchacza do poruszania się w tak muzyki. Całkiem żywo zabrzmiały też wokale. Większość muzyki z kręgu pop-rock będzie zapewne odtworzona satysfakcjonująco, w moim przypadku potwierdziły to płyty B52's i King Crimson.

Do zalet tego wzmacniacza zaliczyłbym prezentację stereofoniczną. Zapewniono zarówno dość bliską namacalną prezentację pierwszego planu jak też i pociągnięcie sceny w głąb. Słyszalne to było jednakowo dobrze w nagraniach akustycznych jak też i w przypadku muzyki elektrycznej. Mniej imponujący był oddech przestrzeni. Campion odtwarzał akustykę nieco zbyt delikatnie. Przestrzeń nie była dostatecznie żywa. Jest jednak regułą, że tworzenie naturalistycznej przestrzeni pozostaje domeną drogiego sprzętu.

W sumie najmniej zaimponowały mi zdolności analityczne. Niby poważniejszych kłopotów nie dostrzegłem, ale jednak nie udało mi się przy odsłuchu Campiona wyłowić niektórych znanych szczegółów. W szczególności myślę tu o artykulacji cichszych dźwięków grających w tle, równolegle z głośniejszymi instrumentami na pierwszym planie. Nie odnalazłem tez szeregu szczegółów w zakresie najwyższych tonów. Całościowe wrażenie czytelności też nie było chyba aż tak dobre jak w przypadku Quada 77.

Campion to sympatycznie brzmiący wzmacniacz. Nie zauważyłem właściwie żadnej poważnej wady, nie spotkałem niczego co by mnie w poważniejszym stopniu zaniepokoiło czy rozdrażniło przy odsłuchu. Ale nie napotkałem też czegoś co by mnie przyprawiło o dreszczyk emocji, że oto gdzieś pojawiły się jakieś brzmieniowe rewelacje. Campion to po prostu solidnie opracowany wzmacniacz o dojrzałym, dającym się lubić brzmieniu. (GS)

Jeśli mają Państwo uwagi dotyczące tej strony lub zauważyliście na niej błędy, dajcie nam znać.
Aby przekazać swoje uwagi do redakcji proszę
Copyright © 1991-2024 Magazyn Hi-Fi, Gdynia, Poland
logo hifi.pl