Uwaga!

Trwają prace techniczne na witrynie hifi.pl. Dopóki widoczny będzie niniejszy komunikat prosimy:
- nie zamieszczać ogłoszeń na giełdzie
- nie wykonywać żadnych innych czynności związanych z ogłoszeniami

Przewidujemy, że czas trwania prac nie przekroczy 20 minut. W tym czasie można normalnie korzystać z treści zamieszczonych na hifi.pl.

Kiedy niniejszy komunikat zniknie możliwe będzie korzystanie z wszystkich funkcji witryny.

Przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z prowadzony prac.

Start Pomoc Kontakt Reklama O nas Zaloguj Rejestracja

Witryna hifi.pl wykorzystuje ciasteczka (cookies). Proszę kliknąć aby uzyskać więcej informacji.

Rotel RA-931


recenzja pierwotnie opublikowana w październiku 1999
Wymiary: 440,92,347 mm
Moc: 35/8
Cena (październik 1999): 1.095 zł
Zestaw testowy wykorzystany przez JD i MD: Arcam Alpha 9, Zoller Design Metropolis Imagination
Zestaw testowy wykorzystany przez PP i GS: Arcam Alpha 9, zestawy samodzielnie skonstruowane z głośników Scan-Speak Revelator i 18W8545
Testowano w grupie wraz z: AMC 3025a, NAD C320, Rotel RA-931

RA-931 to nie jakaś nowinka, na rynku jest już od dobrych kilku lat. Rotel nie należy jednak do tych koncernów japońskich, które zmieniają swoją ofertę co najmniej raz do roku. Charakterem działalności przypomina bardziej specjalistycznych producentów z Europy czy Stanów Zjednoczonych. Gama produktów jest dość skromna jak na firmę z Japonii i obejmuje prawie wyłącznie typowe urządzenia hi-fi i wybrane komponenty kina domowego. W ofercie znajduje się także selektor pozwalający na przełączanie sygnału pomiędzy pięcioma parami kolumn oraz pilot z dużym wyświetlaczem ciekłokrystalicznym do wszystkich urządzeń.

Oprócz recenzowanego RA-931 dostępne są jeszcze dwa inne wzmacniacze zintegrowane, 931 jest środkowym modelem. Dla bardziej ambitnych słuchaczy Rotel proponuje zestawy przedwzmacniacz/końcówka. RA-931 oprócz wejść CD, tuner, aux, tape posiada też wejście gramofonowe dla wkładki MM, oraz wyjście słuchawkowe (które nie odłącza wyjść głośnikowych, a poziom wyjściowy jest regulowany tym samym potencjometrem, który reguluje sygnał wyjściowy na głośniki). Gniazda CD i gramofonowe są pozłacane. Wzmacniacz wyposażony jest w cztery pary gniazd głośnikowych, gniazda nie są pozłacane, można do nich podłączyć wtyki bananowe lub gołe przewody, ale te należy okręcać wokół śruby mocującej.

Gniazda wyjściowe - głośnikowe - są zdublowane, można podłączyć dwie pary zestawów, jednak należy pamiętać, że powinny mieć one impedancję znamionową 8 omów, w przeciwnym razie przy dużych mocach wyjściowych można przeciążyć wzmacniacz. Wzmacniacz nie posiada przekaźników na wyjściu mocy, prawdopodobnie są zastosowane innego rodzaju zabezpieczenia zestawów głośnikowych przed ewentualnym napięciem stałym jakie mogło by się pojawić w wypadku uszkodzenia stopnia mocy.

RA-931 wyposażono w regulację barwy i równowagi kanałów. Regulatory barwy można odłączyć dodatkowym przełącznikiem.

Odpowiednią moc wyjściową powinien zapewnić spory transformator toroidalny, oraz dwa kondensatory o pojemności 6.800 µF każdy (z firmy Rubycon). Płytka z elementami zajmuje całą powierzchnię wewnątrz wzmacniacza, ilość elementów jest niewielka, ale oprócz kabli do i z transformatora nie ma żadnych innych połączeń kablowych. Wszystkie gniazda wejściowe, wyjściowe, selektory i regulatory wlutowane są bezpośrednio do płytki. Przyglądając się płycie od spodu łatwo zauważyć, że ścieżki są bardzo grube, większość powierzchni pokryta jest materiałem przewodzącym ścieżek, wygląda to tak jakby wytrawione były jedynie wąskie szczeliny oddzielające poszczególne ścieżki od siebie.

W przedwzmacniaczu gramofonowym wykorzystano wzmacniacz operacyjny Philipsa NE5532AN, w innym miejscu pracuje wzmacniacz operacyjny BurrBrown. (JD)

Opinia 1
Firma Rotel znana jest z nie narzucającego się, bezpiecznego brzmienia. Trudno mi w tej chwili odnieść się bardziej konkretnie do starszych produktów, RA-931 oferuje brzmienie mało zaskakujące, kulturalne i na dobrym poziomie.

Podobnie jak w przypadku innych urządzeń jest to jakiś kompromis brzmieniowy, wybór między jednym a drugim. Uważam że Rotel obrał bezpieczną szkołę dźwięku, ma mało własnego charakteru, ale przyciąga też najmniej uwagi.

Równowaga tonalna została minimalnie zachwiana przez szerokopasmowe wysunięcie wyższej średnicy. Początkowo miałem wrażenie, że w przekazie brakuje basu, dopiero w bardziej pełno-pasmowych utworach okazało się, że faworyzowane są dźwięki gitar, wokali itp. Nie był to efekt nachalny, ale na pewno wpływał na postrzeganie dźwięku. W utworach rockowych bardziej wysunięte były właśnie wokale i gitary, natomiast niskie dźwięki nie tyle ginęły co były bardziej w tle. Ostatecznie okazało się jednak, że najbardziej brakuje wyższego basu, zupełnie najniższy podany zostały bardziej obficie. W efekcie w utworach z dużą ilość najniższych składowych dołu mogło być nawet zbyt dużo, dodatkowo cechował się nieznaczną miękkością, nie był w stanie precyzyjnie oddać ataku stopy, czy szarpanych strun gitary basowej. W utworach z mniejszą ilością najniższych dźwięków nie było już żadnych problemów z tempem czy szybkością przekazu. W przypadku odsłuchu solowej gitary basowej wrażenie nierównomierności pasma było mniej odczuwalne.

W następstwie takiego balansu tonalnego średnica została nieco odchudzona, wydawała się bardziej frywolna i lekka, bardziej skoczna. Instrumentom brakowało wypełnienia i naturalnego ciepła, były bardziej świszczące, ale nie przeostrzone. Z dużą łatwością przychodziła natomiast separacja pojedynczych dźwięków, nie zlewały się i nie ulegały degradacji w ostrzejszych wejściach. Nieco ograniczona została paleta barw, większe wrażenie obcowania z żywymi instrumentami miałem w przypadku odsłuchu z obu konkurencyjnych wzmacniaczy. Prezentacja wysokich tonów również była mniej przekonywująca niż u konkurencji w teście. Blachy miały więcej swobody niż na AMC, ale ich charakter był bardziej pospolity, miały mniej słodyczy, były bardziej rynnowate. Góra miała też minimalnie więcej najwyższych składowych co powodowało lepszą detaliczność, niestety w bardziej ostro zrealizowanych utworach powstawał już niepotrzebny harmider i brak przejrzystości. Utwory akustyczne zyskały natomiast większą ilość pogłosu, instrumenty sporo dźwięków towarzyszących wybrzmiewaniu.

Scena dźwiękowa była bardziej otwarta i swobodna niż u konkurencji. Szczególnie szerokość sceny budziła spore uznanie, nawet NAD nie prezentował jej z taką swobodą. Minimalnie gorsza niż w C320 była natomiast konturowość przestrzeni i instrumentów. Źródła były bardziej obszerne, mniej ostre ich krawędzie. Jeśli chodzi natomiast o ilość swobodnego powietrza i wydzielenie pojedynczych instrumentów na scenie to Rotel radził sobie całkiem nieźle.

Dynamika Rotela nie sprawiała większych problemów, chociaż nie można jej też było uznać za ponadprzeciętną. Nagrania zwykle prezentowały się z werwą i wigorem, zaznaczona była dynamika pojedynczych instrumentów. Całkiem przekonywająco wypadł gitarowy utwór "You Got Me" R.Pidgeon i klasyczny Vivaldiego. Najwięcej zastrzeżeń miałem do ograniczeń dynamicznych basu, ani zróżnicowanie dynamiczne szarpanych strun gitary, ani uderzenie w wielki symfoniczny bęben Gran-Cassa nie przyniosły oczekiwanych efektów, były zbyt lekkie i niepozorne.

Odsłuch wzmacniacza Rotel RA-931 nie przyniósł ani zachwytu ani rozczarowania. (JD)

Opinia 2
Immanentną cechą tego wzmacniacza było wyczuwalne zbalansowanie po jasnej stronie rzeczywistości, chwilami graniczące z przejaskrawieniem. Powodowało to pojawianie się - zwłaszcza w muzyce klasycznej - nieznacznej ilości szklistych, przenikliwych zabarwień. Odnotowaliśmy też trochę przesadną dźwięczność na średnicy, chociaż w konsekwencji przydała ona świeżości brzmieniu fortepianu i instrumentów perkusyjnych. Z kolei wokale, skrzypce, klarnet miały trochę mniej pełni w dolnych rejestrach w stosunku do bardziej ofensywnie wyeksponowanych wyższych rejestrów, co w stosunku do NAD'a ujawniło się pod postacią nieco chłodniejszego kolorytu. Wysokie tony podane zostały otwarcie, z dawką potrzebnej metaliczności. Korzystnym aspektem w odtwarzaniu najwyższych rejestrów była minimalizacja syczących czy szorstkich składników barwy, jak również robiąca wrażenie klarowność tego zakresu. Na tym tle skromniej zaprezentował się bas. Nie wyróżniał się on szczególną obfitością czy też obszernością względem wyróżniającego się w tej materii NAD'a. Trzeba tu jednak przyznać, że nadrabiał powyższe niedociągnięcie dobrą zwartością i sporą sprężystością.

Rotel zaprezentował muzykę w wyraźnie skoczny sposób. Jego ograniczenia dotyczyły głównie nisko schodzącego basu. Wzmacniacz nie miał w tym zakresie prawdziwej potęgi brzmienia, a próby odtwarzania szczególnie obfitych nagrań sprawiały mu niekiedy pewną trudność. Jednak już przy bardziej typowej muzyce pop/rock (P.J. Harvey, B52's), a także przy jazzowych nagraniach Aurory, gdy poprzeczka nie była postawiona aż tak wysoko, wyniki były bardzo korzystne. Zwarta, rytmiczna prezentacja miała wyraźny puls. Rytm pozostawał wyraźnie zaakcentowany, co przydawało muzyce właściwego tempa. Tak energetyczna podstawa została wsparta przez żywą prezentację średnicy i wysokich tonów. Subiektywnie RA-931 grał jakby nieco głośniej i szybciej niż konkurenci. Zresztą nie tylko ogólna żywość mogła się podobać, także pewna gradacja dynamiczna została zachowana. Niezgorzej radził sobie Rotel z dynamicznymi transjentami - perkusja miała przekonywujący atak i solidną rozpiętość, całościowo brzmiała otwarcie pozostawiając w tle konkurencję.

Do mocnych stron Rotela należała przestrzenność, klarowność wygenerowanej sceny oraz jej dość sugestywna transparentność akustyczna. Również lokalizacja źródeł pozornych jak wokale, instrumenty i "przeszkadzajki" robiła wrażenie. Biorąc pod uwagę niewygórowaną cenę urządzenia byliśmy dość zaskoczeni uzyskanymi wynikami. Rotel wcale nie brzmiał "tanio". Źródła posiadały przyzwoitą namacalność, pozostawały selektywne (choćby w przypadku głosów w chórze) i nie zdradzały żadnej tendencji do ciążenia ku głośnikom. Do tego dochodziła całkiem sugestywna prezentacja otoczki przestrzennej wokół instrumentów. Także całościowe poczucie zatopienia dźwięku w ogólnej akustyce sali z jej wyczuwalnymi krawędziami było już w dość wyraźnym stopniu zaznaczone. Wyniki takie nie przyniosły by ujmy dobrym wzmacniaczom klasy średniej, a przecież RA-931 to jakby na to nie patrzeć konstrukcja budżetowa.

Podobnie jak stereofonia, analityczność też była całkiem interesująca. Nie było to zresztą zaskoczeniem, bo dobre wydzielenie źródeł na planie stereofonicznym zazwyczaj wspomaga też łatwość śledzenia samej artykulacji dźwięków, co miało miejsce i tym razem. Przyjemne było też to, że RA-931 nie zagubił zbyt wiele z takich szczegółów jak modulacja wokalu, czy brzmienie perkusyjnych przeszkadzajek w tylnych planach.

Nawet jeśli Rotel nie jest najbardziej uniwersalnym czy neutralnym wzmacniaczem w swej klasie cenowej, to tak czy inaczej robi on wrażenie swą witalną i przestrzenną prezentacją muzyki, co jest o tyle ciekawe, że słaba reprodukcja tych właśnie dwóch aspektów muzyki jest najbardziej typową bolączką przytłaczającej większości tanich wzmacniaczy. Radziłbym unikać ostro brzmiących kolumn - przy spełnieniu tego warunku Rotel ma szansę konkurować z droższymi wzmacniaczami. W zestawieniu z naszymi kolumnami Rotel zabrzmiał najatrakcyjniej z całej grupy, mimo swej niższej ceny (chociaż należy odnotować, że w pewnych aspektach NAD i AMC go przerastały). W sumie Rotel RA-931 to bardzo interesujący wzmacniacz. (GS)

Jeśli mają Państwo uwagi dotyczące tej strony lub zauważyliście na niej błędy, dajcie nam znać.
Aby przekazać swoje uwagi do redakcji proszę
Copyright © 1991-2024 Magazyn Hi-Fi, Gdynia, Poland
logo hifi.pl