Uwaga!

Trwają prace techniczne na witrynie hifi.pl. Dopóki widoczny będzie niniejszy komunikat prosimy:
- nie zamieszczać ogłoszeń na giełdzie
- nie wykonywać żadnych innych czynności związanych z ogłoszeniami

Przewidujemy, że czas trwania prac nie przekroczy 20 minut. W tym czasie można normalnie korzystać z treści zamieszczonych na hifi.pl.

Kiedy niniejszy komunikat zniknie możliwe będzie korzystanie z wszystkich funkcji witryny.

Przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z prowadzony prac.

Start Pomoc Kontakt Reklama O nas Zaloguj Rejestracja

Witryna hifi.pl wykorzystuje ciasteczka (cookies). Proszę kliknąć aby uzyskać więcej informacji.

Pioneer A-07


recenzja pierwotnie opublikowana w Magazynie Hi-Fi 6/96
Wymiary: 440,163,476 mm
Moc: 70/8, 100/4
Cena (12/1996): 4.173 zł
Zestaw testowy 1: Meridian 500, mbl 1511, Zoller Design Metropolis Imagination
Zestaw testowy 2: Meridian 500/563, Monitor Audio Studio 20SE

Kiedy dystrybutor zaproponował nam wypożyczenie do testów A-07 lub A-605 bez dłuższego wahania zdecydowałem się na A-07. Ambitniejsze konstrukcje dużych - głównie japońskich - producentów obsługujących rynek masowy są nieraz bardzo ciekawe, a zarazem stosunkowo mało znane. Cóż, audiofile lubią zamanifestować swój indywidualizm i z tego powodu faworyzują najczęściej mniejsze, bardziej specjalistyczne firmy.

Wygląd A-07 niczym nie zaskakuje. Pioneer już od dłuższego czasu trzyma się tej samej linii wzorniczej. Szampański kolor przedniej ścianki doskonale pasuje do kanonów stosowanych przez duże firmy japońskie przy produkcji sprzętu wyższej klasy.

Możliwości użytkowe są skromne, typowe dla produkcji audiofilskiej, w niczym nie przypominają tańszego sprzętu Pioneera. Brak jest takich elementów jak regulacja barwy, regulacja balansu itd. Oprócz dużej, centralnie umieszczonej gałki do regulacji głośności są jeszcze cztery mniejsze. Dwie gałki służą do wyboru źródeł. Jedna z nich powoduje faktycznie wybór źródła lub kierunku kopiowania pomiędzy magnetofonami, a druga (opisana jako "rec out") powoduje że wybrane źródło jest lub też nie jest podłączone do magnetofonu. Ten drugi przełącznik oczywiście nie działa jeśli ustawione jest kopiowanie pomiędzy magnetofonami. Oprócz włącznika sieciowego jest jeszcze przełącznik zmieniający wzmocnienie. Ma on dwa położenia: 26 dB oraz 40 dB. W ten sposób zachowany ma być duży odstęp od szumów w większym zakresie głośności. A-07 ma też zdalne sterowanie. Nadajnik jest bardzo minimalistyczny, bo do realizacji tak niewielkiej liczby funkcji wystarczy 9 klawiszy. A-07 ma 3 wejścia liniowe i jedno gramofonowe przystosowane do wkładek MM.

A-07 ma symetryczny układ obu kanałów. Nie chodzi tu oczywiście o zastosowanie układów zrównoważonych, ale o konstrukcyjną symetrię urządzenia. Patrząc z góry na wzmacniacz zobaczymy, że transformatory, płytki z właściwym układem elektronicznym, radiatory są rozmieszczone symetrycznie. Ma to na celu stworzenie dokładnie takich samych warunków dla sygnałów w lewym i w prawym kanale.

Wewnątrz wydzielono kilka osobnych komór. Sam układ wzmacniacza, zasilacz i sekcja sterowania są od siebie ekranowane. Co dokładnie kryje się za nazwami Wide Range Linear Circuit i Cross Array Power Stage trudno precyzyjnie określić. Ze skromnego opisu wiadomo jednak tyle, że wzmocnienie zapewnia pojedynczy stopień, a na wyjściu nie było potrzeby używania cewki i kondensatora dla zachowania stabilności. Droga sygnału od zacisków przez przełącznik źródeł do regulacji głośności jest maksymalnie skrócona. Kolejną cechą konstrukcyjną wymienioną w opisie jest izolacja poszczególnych bloków wzmacniacza. Dla zapewniania izolacji niektórych bloków elektronicznych zastosowano też transoptory.

Bardzo przyjemne są wrażenia organoleptyczne. Działanie pokręteł i przełączników jest pewne i płynne. Zapewne w większości przypadków użytkownicy tak czy tak będą korzystali ze zdalnego sterowania, ale solidne wykonawstwo cieszy mimo wszystko. W ogóle wartość postrzegana jest bardzo dobra. A-07 jest nie tylko solidnie wykończony ale jeszcze ciężki (18,4 kg) i duży.

Wszystkie gniazda wejściowe są złocone i oczywiście rozmieszczone symetrycznie względem środka tylnej ścianki. Gniazda wyjściowe do podłączenia kolumn mogą wzbudzić mieszane odczucia. Są co prawda bardzo solidne, ale niestandardowe. Wspaniale nadają się do podłączania gołych przewodów, ale jeśli ktoś ma banany, lub widełki to mogą pojawić się kłopoty. Co prawda pomiędzy dwie blaszki zacisków dało się wcisnąć wtyk bananowy, ale z dużym trudem.

Opinia 1
W moich notatkach z odsłuchu wzmacniacza Pioneer A-07 nie umieściłem prawie w ogóle uwag krytycznych na temat dźwięku jako zjawiska "hi-fi". Brzmienie jest bardzo dobrze zrównoważone, dynamiczne, czyste, wręcz wzorcowo neutralne. Mam natomiast pewien niedosyt w stosunku do muzykalności, emocji, namiętności tego wzmacniacza. Po zakończeniu odsłuchu skonkludowałem brzmienie: neutralność i sterylność rodem z Cambridge. Kiedyś Michał widział w prasie brytyjskiej określenie dźwięku "Cambridge sterile", zostało ono użyte w stosunku do pewnego urządzenia wytworzonego w okolicy tego uniwersyteckiego miasta. W końcu natrafiła się okazja, aby wykorzystać to określenie, o ironio, w stosunku do wzmacniacza japońskiego. W sumie, czy inżynierom z Pioneera nie byłoby miło, jakby się dowiedzieli, że udało im się naśladować dźwięk z UK.

Pioneer A-07 przypomina mi trochę schemat na brzmienie znane z modelu Audiolab 8000A. Odsłuchiwany po A-07 wzmacniacz 8000S wniósł do dźwięku więcej emocji, więcej wigoru, dynamiki. Inne cechy brzmienia jak równowaga tonalna, scena dźwiękowa prezentują ten sam przedział jakościowy.

Scena dźwiękowa była przejrzysta, z dobrze zaznaczonymi płaszczyznami. Zarówno przy chórze dziecięcym z płyty Flox, jak jazzie z Label' Bleu odnotowałem spore możliwości A-07 w odtwarzaniu informacji przestrzennych.

Pioneer czysto przetwarza duże ilości detali, analityczność tego wzmacniacza jest bardzo dobra, jednocześnie nie męcząca. Wysokie tony odebrałem jako pozbawione szczególnego charakteru, będące w świetnej równowadze tonalnej z resztą pasma. Są one mniej przestrzenne niż w urządzeniu 8000S.

Pioneer A-07 gra czystym i krótkim basem. Kontrabas akustyczny miał neutralną barwę. Brzmienie strun było ani za chude, ani też zbyt tłuste. Wszelkie impulsy z bębnów były zwarte i pod ścisłą kontrolą. Wydawałoby się, że A-07 jest idealny. Jak wspomniałem, jako urządzenie hi-fi jest bardzo dobry. Audiolab 8000S wniósł lepsze stopniowanie dynamiki. Słuchając rytmu, odcieni dynamicznych na Audiolabie byłem bardziej angażowany w muzykę. Pioneer w sposób bardzo oszczędny i wyważony operuje dynamiką, nie stara się zaskoczyć.

W stosunku do Audiolaba, wzmacniacz A-07 ma mniej schłodzony balans tonalny. Pioneer jest jakby bardziej suchy w wyższych rejestrach - tam 8000S jakby mokry. A-07 jest też bardziej "ugrzeczniony" na basie. Impulsy z Pioneera są jakby chudsze, szczuplejsze - bez łączącego je spoiwa. Pioneer jest też mniej ofensywny, jego zaletą jest to, że sporo się dzieje na linii zestawów i za nimi. 8000S miał już lekko zarysowaną natarczywość. Równomierność rytmu, kontrola mikro-dynamiki jest na wysokim poziomie. Jest to ten sam przedział jakościowy co 8000S.

Wzmacniacz Audiolab 8000S dodaje masy instrumentom akustycznym, skrzypce zostały solidnie nasycone w barwie. Duże skoki dynamiki odbywały się jakby z przemieszczeniem większej ilości energii. W obu tych dziedzinach Pioneer jest jakby powściągliwy, nie stara się narzucać.

Pioneer A-07 to neutralnie brzmiący wzmacniacz, wręcz wzór techniczny dla innych urządzeń hi-fi. Inżynierowie z Japonii zapomnieli lub celowo zrezygnowali dosypać doń trochę LSD. Uczynili to panowie z Audiolaba i ich produkt bardziej pobudził adrenalinę w naszych organizmach kochających zakazane używki. (ms)

Opinia 2
W czasie ślepych testów jako operator sprzętu zmieniałem płyty odsłuchiwane przez MS. Po zakończeniu testu Pioneera Marek stwierdził (oczywiście w tym momencie nie wiedział jeszcze o jakim wzmacniaczu mówi, ani jak była cena odsłuchiwanego urządzenia), że ten wzmacniacz będzie mi się podobał, jako że jest podobny do konstrukcji takich jak Audiolab 8000A.

Ogólnie muszę przyznać, że uwaga Marka była trafna. Porównanie do 8000A spodobało się też KK kiedy omawialiśmy wyniki przesłuchań. A-07 cechuje się poprawnym, zrównoważonym dźwiękiem. W jego barwie można wyróżnić lekką kliniczność, KK określił, że Pioneer brzmi nieco "technicznie", choć jest to termin trochę mało precyzyjny, myślę, że jednak trafny. Brzmienie średnicy jest czyste i raczej lekkie, wokale czy gitary nie mają zbyt wiele ciepła, pozostają z reguły klarowne i trochę chłodne. Nie mieliśmy wielu uwag odnoszących się do wysokch tonów. Ilościowo wyważone, barwowo poprawne, nie powinny budzić żadnych kontrowersji. Tylko w porównaniu z drogimi kombinacjami opartymi na LFD PA2M można ewentualnie mówić o zagubieniu pewnych drobnych subtelności. W porównaniu z Audiolabem 8000S w jakości wysokich tonów nie ma istotnej różnicy. Bez porównań z lepszym sprzętem ciężko będzie stwierdzić te ograniczenia A-07. Natomiast bas nie był tak mięsisty jak w Audiolabie i tu różnica była wyraźniejsza. Pioneer był tu bardziej powściągliwy, chwilami brakowało ciepła barwy i ogólnej mięsistości brzmienia. Natomiast zarywane struny elektrycznego basu miały niezłą "drapieżność".

Dynamikę ogólnie oceniamy pozytywnie. Mimo wspomnianych ograniczeń na basie trudno mówić o jakiejś kompresji, generalnie zachowana jest szeroka rozpiętość dynamiki. Nie brak też niezłej szybkości i dobrej rytmiki.

Wzmacniacz ten konsekwentnie zapewnia dobrą analityczność. W skali mikro, na poziomie na jakim rozpatrujemy to w prezentowanych obok recenzjach przedwzmacniaczy, można by znaleźć pewne ograniczenia. Ale w zakresie konwencjonalnie rozumianej selektywności źródeł, selektywności kolejnych wydarzeń Pioneer nie daje podstaw do krytyki.

Odnośnie stereofonii nie mamy właściwie istotnych uwag. A-07 po prostu przedstawił prawidłowy obraz z dobrą lokalizacją. Przestrzenność też nie budzi zastrzeżeń. Co prawda nie odnotowaliśmy jakichś szczególnych pochwał za super naturalistyczne efekty, ale żadnych powodów do krytyki też nie znaleźliśmy.

Z pewnością Pioneer ma w postaci A-07 produkt solidny, oferujący kompetentne brzmienie bez większych niespodzianek. Być może porównywalny poziom brzmienia znajdą Państwo gdzie indziej w cenie nieznacznie niższej - niewykluczone, że podobny pod względem jakości i charakteru dźwięk zapewni Audiolab 8000A (choć zdaje się, że od czasu naszego testu tego wzmacniacza został on już trochę zmieniony). Biorąc jednak pod uwagę zdalne sterowanie, dobrą jakość wykonania, A-07 stanowi całkiem sensowną ofertę. Jego audiofilskie aspiracje zostały potwierdzone przez w pełni audiofilską jakość dźwięku. Słabo zaznaczony charakter własny powinien zapewnić dobrą uniwersalność tego wzmacniacza. Pioneer nie przyniósł nam zawodu i tak jak przewidział Marek, przypadł mi do gustu. (GS)

Jeśli mają Państwo uwagi dotyczące tej strony lub zauważyliście na niej błędy, dajcie nam znać.
Aby przekazać swoje uwagi do redakcji proszę
Copyright © 1991-2024 Magazyn Hi-Fi, Gdynia, Poland
logo hifi.pl