Uwaga!

Trwają prace techniczne na witrynie hifi.pl. Dopóki widoczny będzie niniejszy komunikat prosimy:
- nie zamieszczać ogłoszeń na giełdzie
- nie wykonywać żadnych innych czynności związanych z ogłoszeniami

Przewidujemy, że czas trwania prac nie przekroczy 20 minut. W tym czasie można normalnie korzystać z treści zamieszczonych na hifi.pl.

Kiedy niniejszy komunikat zniknie możliwe będzie korzystanie z wszystkich funkcji witryny.

Przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z prowadzony prac.

Start Pomoc Kontakt Reklama O nas Zaloguj Rejestracja

Witryna hifi.pl wykorzystuje ciasteczka (cookies). Proszę kliknąć aby uzyskać więcej informacji.

NAD 114 / 218THX


recenzja pierwotnie opublikowana w Magazynie Hi-Fi 3-4/97
Wymiary: 435,85,280 mm (114)
Moc: 210/8 (218THX)
Cena (08/1997): 1.345 (114), 3.495 zł (218THX)
Zestaw testowy 1: Mission Cyrus DiscMaster, Audiomeca Mephisto, mbl 1511, Meridian 566, Zoller Design Metropolis Imagination
Zestaw testowy 2: Audiomeca Mephisto, Meridian 566, AudioNote AN-J/SP

Przedwzmacniacz NAD 114 może stanowić prawdziwy rdzeń systemu audio - posiada wszystkie funkcje wymagane w warunkach domowych. Obok regulacji poziomu wyjściowego, na ściance przedniej mamy także regulację zrównoważenia kanałów oraz barwy dźwięku. Regulatory barwy są omijane w torze sygnału poprzez użycie przycisku "defeat", nie jest niestety możliwe odłączenie regulacji balansu.

Oprócz sześciu wejść liniowych, NAD 114 posiada też jedno wejście gramofonowe na dwa rodzaje wkładek MM i MC. Wyboru rodzaju wkładki dokonuje się z tyłu obudowy małym przełącznikiem znajdującym się przy wejściu Phono.

Przedwzmacniacz posiada także wyjście słuchawkowe na wtyk 6.3 mm. Podłączenie słuchawek powoduje odcięcie sygnału wyjściowego na końcówkę mocy. NAD 114 może zasilić słuchawki sygnałem: 8V na obciążeniu 600 omowym i 250 mV na obciążeniu 8 omowym.

Na ściance tylnej mamy wyłącznie gniazda typu Cinch (RCA). Wejścia CD i phono są złocone. NAD 114 posiada też parę wyjść liniowych do zasilania dwóch stereofonicznych wzmacniaczy mocy. Są one również złocone. Przedwzmacniacz posiada dwa wejścia dedykowane dla magnetofonów, jedno z możliwością monitorowania. Impedancja wyjściowa wynosi 120 omów (na wyjściu dla końcówki mocy), zaś maksymalne napięcie ma wartość 12V.

Wnętrze urządzenia wypełnia jedna, duża płytka drukowana, zajmuje ona prawie całą powierzchnię obudowy. W środkowej części, nad płytką PCB biegnie siedem plastikowych patyków, stanowią one przedłużenie klawiszy do wyboru źródeł sygnału. Źródła są wybierane mechaniczne, przełączanie odbywa się tuż przy gniazdkach Cinch.

Płytka nie zawiera zbyt wielu elementów elektronicznych, są one skupione w czterech zasadniczych grupach: przedwzmacniacza gramofonowego, przedwzmacniacza sygnału liniowego, zasilacza i przedwzmacniacza słuchawkowego. Przedwzmacniacze gramofonowy i liniowy są zbudowane wyłącznie w oparciu o elementy dyskretne - tranzystory. Jedyny wzmacniacz operacyjny znajduje się w torze słuchawkowym. W zasilaniu oprócz standardowych elementów znajdują się dwa trójnóżkowe stabilizatory. Potencjometr głośności to solidnie wyglądający Alps. Na płytce znajduje się także przekaźnik. Nie chroni on jednak wyjść przed szkodliwymi impulsami przy korzystaniu z włącznika sieciowego. Przy korzystaniu z NAD 114 należy pamiętać, aby wpierw włączyć pre-amp, a później wzmacniacz mocy. Przy wyłączaniu urządzeń kolejność jest odwrotna.

Wzmacniacz mocy NAD 218 THX jest urządzeniem stosunkowo mało przyjaznym w kontakcie organoleptycznym. Nigdy nie przenosiłem z miejsca na miejsce tak dużych końcówek mocy z zewnętrznymi (i nie zaokrąglonymi) radiatorami po bokach obudowy. Goszczące kilka miesięcy temu w redakcji monobloki YBA Passion miały radiator z tyłu obudowy. Wyjęcie z kartonu "218" opakowanego w styropian wymaga sporej ostrożności, najlepiej jeżeli rozpakowania dokonują dwie osoby. Najsilniej obciążona jest przednia część obudowy wzmacniacza, tam właśnie znajduje się ogromny transformator. Przy przenoszeniu wzmacniacza, najlepiej chwycić go jedną ręką od spodu ścianki przedniej.

Na panelu czołowym uwagę zwracają zamocowane po bokach uchwyty. Pełnią one w większości przypadków rolę dekoracyjną. Bardzo się jednak przydają, gdy urządzenie jest przenoszone przez dwie osoby. Z przodu obudowy znajduje się przełącznik sieciowy oraz trzy diody: informujące o działaniu urządzenia, o pracy w trybie zmostkowanym i załączeniu układu łagodnego obcinania (soft clipping). Na ściance tylnej mamy natomiast odpowiadające im przełączniki. Odpowiednio nazwane: "bridging (mono/stereo)", "soft clipping". Trzeci przełącznik służy do wyboru rodzaju wejść liniowych: zrealizowanych na złoconych gniazdkach Cinch lub XLR - zrównoważonych. W stosunku do parametrów mocowych wzmacniacza, gniazdka wyjściowe na zestawy głośnikowe są dość skromne, rozmieszczone w niewielkiej odległości. Do 218 możemy przyłączyć goły kabel (o średnicy około 2mm) lub zakończony końcówkami "U" lub banankami. Korzystanie z grubych i twardych kabli jest utrudnione z uwagi na ograniczone możliwości solidnego mocowania.

Pomimo, że NAD 218 posiada wejścia XLR, nie jest on konstrukcją elektroniczną zrównoważoną przy pracy stereo. Podstawy działania wzmacniaczy opartych na układach zrównoważonych przedstawiłem w MHF 1/96.

Korzystając z pracy w trybie stereo i wejść XLR sygnał zrównoważony jest sumowany na płytce PCB (nazwana "input amplifier") znajdującej się tuż przy gniazdkach wejściowych. Sygnał zrównoważony z XLR jest najprawdopodobniej zamieniany na pojedynczy we wzmacniaczach operacyjnych 5532, oznaczonych na płytce napisem "CMRR". Na płytce wejść mamy też trzeci wzmacniacz scalony: AD712. Na środku wzmacniacza spoczywa płytka z elementami zasilacza, chodzi tu głównie o osiem kondensatorów o wartości 4.700 µF każdy. Obok tych wartości, na płytce znajduje się też kilka mniejszych kondensatorów, ale na wyższe napięcie. Załączane są one zapewne do pracy "soft clipping". Do radiatorów (pełniących w całości rolę ścianek bocznych) przytwierdzone są płytki stopni wyjściowych. Na kanał przypadają cztery pary komplementarnych tranzystorów wyjściowych. Do ścianki przedniej jest przykręcony transformator toroidalny, o którym bez wahania można powiedzieć, iż jest ogromny. Jego moc z całą pewnością sięga 1 kW.

NAD 218 cechuje się imponującymi wartościami mocy wyjściowej. Przy pracy stereo wynosi ona: 2x210 W/ 8 omów i 2x420W/ 4 omy. Teoretycznie wzmacniacz mocy stereo po zmostkowaniu powinien oddawać czterokrotnie wyższą moc. NAD 218 w trybie "bridged" - pracuje wówczas jako mono - oddaje 700 W mocy ciągłej (odpowiednio 880 i 1200W na obciążeniach 8 i 4 omowych mocy chwilowej). Stąd tak duży transformator.

Przy pracy wzmacniacza zmostkowanego sygnał liniowy jest podawany na gniazdka wejściowe kanału lewego. Sygnał wyjściowy na zestawy głośnikowe jest pobierany z gniazdek oznaczonych "L+" i "R+". Przy pracy w trybie zmostkowanym kable głośnikowe absolutnie nie mogą być zwarte do masy układu elektronicznego (wyjścia oznaczone "L-" i "R-"). W tym trybie pracy powinno się używać zestawów głośnikowych o impedancji nie niższej niż osiem omów. Przy trudniejszych obciążeniach we wzmacniaczu może załączać się układ zabezpieczeń termicznych.

Wzmacniacz całkiem dobrze nadaje się do pracy z przedwzmacniaczem pasywnym. Sugerują to parametry elektryczne wejścia: impedancja we - 47 komów, czułość (dla pełnej mocy wy) - 1.4 V oraz wzmocnienie napięciowe - 29 dB.

NAD 218 posiada certyfikację THX. Dotyczy ona jedynie trybu pracy w trybie normalnym (tzn. stereo lub niezmostkowanym) oraz przy korzystaniu z wejść Cinch.

NAD 218 w trakcie testu nie był oczywiście wykorzystywany w trybie "bridged" (potrzebny by był drugi monoblok). Nie korzystaliśmy też z układu "soft clipping" - próba sprawdzenia jego działania zmusiłaby nas po prostu do zakupu nowych zestawów głośnikowych. Chciałbym też przypomnieć, iż efektywność zestawów wykorzystanych w teście (odsłuch MS i MM) - Zoller Design Imagination - wynosi 93 dB/ 2.83 V. NAD 218 nigdy też solidnie się nie nagrzał. Radiatory miały co najwyżej temperaturę pokojową. (ms)

Opinia 1
Jeżeli wydaje się Państwu, iż zakup wzmacniacza o mocy wyjściowej 200W z zasilaczem mieszczącym nieskończone ilości Jouli energii zapewni wyskokowy i dynamiczny dźwięk to się mylicie. Po podłączeniu do mego systemu kombinacji NAD 114/218THX usłyszałem spokojny przekaz muzyczny.

Przez kilka godzin słuchania opisywanego tu pre/power NAD główne, zebrane obserwacje dotyczą właśnie pewnej "płaskości" dynamicznej. Ani zakres średnicy, ani bas nie przybrały rozmachu sugerowanego parametrami końcówki mocy 218. W sumie brzmienie odbierałem jako ograniczone dynamicznie, nie mogące się wydostać poza pewną barierę. Także w notatkach Macieja odnajduję obserwacje zbliżone do moich - zarzuty dotyczą braku impetu w dynamicznych nagraniach klasycznych. Zadziwiające jest (z drugiej strony powinno to być jak najbardziej normalne), iż Maciej słuchał NAD w ślepym teście dwukrotnie, za każdym razem przy nagraniu Strawińskiego odniósł się krytycznie do prezentacji dynamicznej.

Prezentacja basu także nie należy do zbyt wyrafinowanych. Nie jest on tak swobodny, oderwany od głośników, zawieszony w przestrzeni, jak w czołowych wzmacniaczach zintegrowanych tego testu. Już przy nagraniach fortepianowych słyszalne jest lekkie wymykanie się spod kontroli basowych dźwięków transjentowych. Poczucie rytmu z kombinacji 114/218 jest przeciętne. Przyspieszenie, narastanie napięcia - nie są to składniki dźwięku, które uwalnia do pokoju odsłuchowego ten wzmacniacz.

Balans tonalny jest lekko schłodzony. Szczególnie wysokie tony są zimne i noszą cień rozjaśnienia. Paleta barw jest także zubożona. NAD w brzmieniu posiada też typowy składnik "solid state". Wzmacniacz nie brzmi zbyt gładko. Maciej brzmienie klarnetu, skrzypiec opisuje jako surowe i chwilami ... ostre. W wokalach wyczuwalne są także lekkie granulacje w wyższych rejestrach. W sumie 114/218 brzmi niezbyt higienicznie, chwilami odnotowywałem tzw. ostre kontury w dźwiękach instrumentów z natury brzmiących pluszowo.

W dziedzinie prezentacji przestrzennej NAD spisuje się normalnie. Głębia jest sensownie rekonstruowana. Jedynie przy ogarnięciu całości obrazu stereofonicznego, okazuje się, że obrazy instrumentów są trochę rzadkie, mają zbyt mało masy.

Opisany wyżej dźwięk w większym stopniu jest generowany przez końcówkę mocy 218 THX. Bardzo dobry rezultat uzyskałem podłączając przedwzmacniacz 114 do końcówki mocy LFD PA2. W dźwięku pojawiło się sporo ciepła, nasycenia harmonicznego. Co najważniejsze, wyraźnej poprawie uległa dynamika, kontrola basu, szybkość. W sumie przedwzmacniacz 114 ustępuje potencjometrowi pasywnemu tak na prawdę tylko zubożeniem poczucia aury i mikrodetali w nagraniach. Poprzez drugi wymieniony dźwięk jest też bardziej otwarty i namacalny. Przedwzmacniacz 114 z całą pewnością zasługuje na rekomendację do wykorzystania w systemach audiofilskich.

NAD 114/218 THX przypomina mi opisywany już na łamach MHF system z końcówką mocy NAD 216 i pre-ampem QED. Konkluzja jest zatem podobna. Jeżeli potrzebujecie mnóstwo mocy do zasilania zestawów o niskiej impedancji i efektywności, to cena jednego wata w NAD 218 jest bardzo niska. W końcu 218 THX jest przeznaczony do instalacji A/V, gdzie ważne są subwoofery. Jeżeli natomiast potrzebujecie audiofilskich - powiedzmy 50 watów - warto rozejrzeć się wśród specjalistycznych wzmacniaczy brytyjskich w stylu Audiolab, Mission, Arcam itp. Przede wszystkim zajmują mniej miejsca niż 218! (ms)

Opinia 2
Większość przesłuchań dotyczyła obu urządzeń NAD używanych razem. Jako całość komplet ten nie zaskoczył żadnym szczególnym charakterem tonalnym. Całościowe proporcje wydają się prawidłowo wyważone. NAD nie jest jednak urządzeniem nastawionym na bogatsze zróżnicowanie barwowe, dominuje dość jednolity koloryt. Dolne części średnicy brzmią trochę szaro. Natomiast w wyższych partiach średnicy i w zakresie wysokich tonów pojawiają się lekkie wyostrzenia. Wprowadza to do dźwięku trochę monotonii i kliniczności. Bas jest zwykle całkiem zwarty i kontrolowany, jedynie sporadycznie w niższym basie pojawia się rozmiękczenie, lekki brak melodyjności nie powinien zwracać na siebie uwagi.

Efekty dynamiczne są na średnim poziomie, nie wyróżniają 114/218 wśród innych wzmacniaczy. Nieraz sztucznej żywości dodają wspomniane wyostrzenia barwowe. W miarę swobodnie wypadały też nagrania dużych składów orkiestrowych lub dynamiczne nagrania elektryczne - nie odnotowaliśmy kłopotów z kompresją. Natomiast skromniej wypadły zdolności do różnicowania drobniejszych kontrastów, szybkość transjentów. W sumie wyniki nie są więc do końca jednoznaczne i przewidywalne, a rezultaty mogą być różne w zależności od nagrań. NAD nie jest wzmacniaczem, który przyciąga uwagę ekspresją dynamiczną.

Odnośnie lokalizacji wystąpiły rozbieżności w naszych komentarzach. Miałem co prawda cień wątpliwości co do ustawienia niektórych instrumentów, ale nie znalazłem powodów do poważniejszej krytyki, za to JD miał kilka zastrzeżeń co do prawidłowości lokalizowania instrumentów. W tej sytuacji nie jestem gotów pokusić się o konkluzję. Natomiast ograniczenia w przestrzenności odnotowaliśmy już zgodnie. Dźwięk był trochę osuszony, sugestywność pogłosu nie była nadzwyczajna. Możliwość śledzenia zmian akustyki poszczególnych pomieszczeń nie była zbyt łatwa.

Z manierą charakterystyczną dla wzmacniaczy tranzystorowych NAD pokazał dość konturowy obraz dźwiękowy. Dźwięk nie jest ani mglisty, ani rozmyty czy zaokrąglony. Przy powierzchownym słuchaniu można to uznać za objaw selektywnej prezentacji. Zresztą jak chodzi o samą tylko selektywność, to faktycznie rezultaty były satysfakcjonujące. Jednak nie jest to prawdziwe wydobywanie drobnych szczegółów. Efekty ujednolicania charakteru dźwięku były zauważalne.

Porównywałem też 114 z LFD LS0 i 218THX z PA2M. 114 wyszedł z tego porównania obronną ręką. Przedwzmacniacz LFD (droższy o około 70%) ma trochę jaśniejsze brzmienie i trochę dobitniej akcentuje wydarzenia akustyczne, jest też minimalnie bardzie drapieżny przy gwałtownych skokach dynamiki. Różnice te bardziej oznaczały zmianę charakteru niż klasy dźwięku. W każdym bądź razie 114 nie ustępował bardziej niż by to wskazywała cena. Natomiast 218 odstawał od wzmacniacza mocy LFD w bardziej zasadniczym stopniu. Straty odczuwało się w przejrzystości obrazu stereofonicznego, w kolorycie barwy i żywości średnicy, w kontroli basu. Tutaj co prawda mniejsza były zmiana charakteru, ale za to różnice miały ewidentnie charakter jakościowy.

Wynikało by z tego, że 114 jest elementem bardziej udanym niż 218. Jednak przy dodatkowych odsłuchach indywidualnych komponentów punkt odniesienia dla wzmacniacza mocy był ustawiony wyżej - w kategoriach absolutnych PA2M jest lepszy niż LS0. Biorąc to pod uwagę myślę, że oba komponenty NAD upraszczają przekaz muzyczny. Dla osób potrzebujących dużej mocy nie mam co prawda alternatywnych propozycji w tym przedziale cenowym, ale wśród wzmacniaczy zintegrowanych jest szereg propozycji bardziej atrakcyjnych brzmieniowo. Testowane tu wzmacniacze NAD nie są właściwie produktami audiofilskimi, nastawionymi na maksymalizację jakości dźwięku za wszelką cenę. Jako komercyjne produkty o dość wyśrubowanych parametrach technicznych i sporych możliwościach użytkowych brzmią one jednak całkiem kompetentnie. Obawiam się, że nasz test nie odkrył w pełni rzeczywistego charakteru 218THX. Należałoby porównać tą końcówkę z innymi mocniejszymi wzmacniaczami wykorzystując mało efektywne, trudne do wysterowania kolumny. (GS)

Jeśli mają Państwo uwagi dotyczące tej strony lub zauważyliście na niej błędy, dajcie nam znać.
Aby przekazać swoje uwagi do redakcji proszę
Copyright © 1991-2024 Magazyn Hi-Fi, Gdynia, Poland
logo hifi.pl