Uwaga!

Trwają prace techniczne na witrynie hifi.pl. Dopóki widoczny będzie niniejszy komunikat prosimy:
- nie zamieszczać ogłoszeń na giełdzie
- nie wykonywać żadnych innych czynności związanych z ogłoszeniami

Przewidujemy, że czas trwania prac nie przekroczy 20 minut. W tym czasie można normalnie korzystać z treści zamieszczonych na hifi.pl.

Kiedy niniejszy komunikat zniknie możliwe będzie korzystanie z wszystkich funkcji witryny.

Przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z prowadzony prac.

Start Pomoc Kontakt Reklama O nas Zaloguj Rejestracja

Witryna hifi.pl wykorzystuje ciasteczka (cookies). Proszę kliknąć aby uzyskać więcej informacji.

Luxman A-384


recenzja pierwotnie opublikowana w Magazynie Hi-Fi 1/98
Wymiary: 438,127,369 mm
Moc: 95/8, 130/4
Cena (6/1998): 2.741 zł
Zestaw testowy 1: Audiomeca Mephisto, Meridian 566, JM Lab Point Source 5.1, zestawy samodzielnie skonstruowane z głośników Scan-Speak Revelator i 18W8545
Zestaw testowy 2: Audiomeca Mephisto, Meridian 566, JM Lab Point Source 5.1, zestawy samodzielnie skonstruowane z głośników Scan-Speak Revelator i 18W8545
Ten model testowany w grupie wraz z: Artline Pocahontas, Edis Class A, Luxman A-384, Mission Cyrus Straight Line, Musical Fidelity A2, Technics SU-C800UM2/Technics SE-A800SM2

Luxman - firma o ponad siedemdziesięcioletniej tradycji - po przerwie powrócił na nasz rynek. Urządzenia tej firmy były importowane do Polski kilka lat temu. Z czasem ówczesny importer jednak przestał się nimi zajmować. Miejmy nadzieję, że tym razem nowy dystrybutor odniesie z produktami Luxmana większy sukces.

Luxman A-384 zalicza się do niezbyt popularnej grupy urządzeń hybrydowych, wykorzystujących zarówno lampy jak i elementy półprzewodnikowe. W tym przypadku przewaga "pierwiastka tranzystorowego" jest wyraźna. W torze znajduje się tylko jeden stopień lampowy, na wejściu wzmacniacza. Jedyną lampę 12AU7 (5814) widać przez niewielkie okienko w przedniej ściance obudowy. To rozwiązanie wzornicze Luxman stosuje już od dawna. Można powiedzieć, że takie eksponowanie jedynej lampy w układzie jest trochę pretensjonalne, ale nie jest to jednak kwestia szczególnie istotna. Zastosowanie lampowego stopnia jest bardzo wyeksponowane w materiałach reklamowych jako ważny element natury technicznej. Zastosowanie lampy ma zaowocować stworzeniem ciepłego, gładkiego i bogatego dźwięku.

Wyposażenie A-384 jest dość bogate. Wzmacniacz ma regulatory barwy (niskie, wysokie), przycisk kontur, regulację równowagi kanałów i możliwość monofonizacji sygnału. Dwa komplety gniazd głośnikowych można odłączać przyciskami na przedniej ściance. Do wyboru odsłuchiwanego źródła służą duże przyciski zgrupowane w jednym rzędzie. Przy każdym przycisku jest dioda sygnalizująca uaktywnienie danego źródła. Selektor do nagrywania z opcjami kopiowania pomiędzy magnetofonami ma postać osobnego pokrętła. Potencjometr głośności jest zmotoryzowany. Wzmacniacz ma też wyjście słuchawkowe. Włącznik sieciowy w rzeczywistości przełącza wzmacniacz tylko między stanem oczekiwania a stanem normalnej pracy, nie odłącza zaś całkowicie zasilania.

Kiedy mam okazję oglądać japońskie wzmacniacze klasy średniej to zawsze mam wrażenie, że wszystkie one wyglądają w środku dość podobnie. Tak też było i tym razem. Układ rozlokowano na kilku płytkach różnej wielkości. Duża płytka główna pokrywa większą część powierzchni dolnej ścianki wzmacniacza. Tradycyjnie pod radiatorami znajdują się wycięcia by ułatwić wentylację. Osobne płytki mają układy przełączników, regulatory barwy, potencjometr. Płytka przedwzmacniacza gramofonowego jest ekranowana. Oprócz tego jest jeszcze kilka innych pomniejszych płytek. W zasilaczu zastosowano parę kondensatorów 10.000 µF. W stopniu wyjściowym pracują tranzystory Sanken. Wzmacniacz ma dwa transformatory różniące się znacznie mocą i wielkością.

Nieco zaskakujący widok przedstawia sobą tylnia ścianka. Przede wszystkim jest tam dużo gniazd. Wejścia CD i gramofonowe są złocone. Natomiast pozostałe dwa wejścia liniowe i dwa komplety gniazd magnetofonowych mają gniazda nie złocone. Jest też jeszcze wejście i wyjście dla połączenia zewnętrznego procesora sygnału, normalnie wstawione są tam zworki. Wyjścia głośnikowe są w postaci typowych gniazd uniwersalnych. Do tego dochodzi przełącznik MM/MC dla przedwzmacniacza gramofonowego. Do przesyłania sygnałów sterujących pomiędzy różnymi urządzeniami Luxmana służą gniazda BUS LINE. Oprócz tego jest też pięć gniazd Cinch przeznaczonych dla sygnału video (LD IN, AV IN, VCR IN, VCR OUT, TV MON OUT). Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze jeden zaskakujący element - sensor fazy w postaci metalowej płytki. Dotykając go można stwierdzić czy właściwa jest polaryzacja podłączenia do sieci - sygnalizuje to blade światełko.

Ze wzmacniaczem dostarczony był rozbudowany nadajnik zdalnego sterowania. Pozwala on na obsługę całego systemu, oprócz wzmacniacza może też sterować odtwarzaczem CD, tunerem i dwoma magnetofonami. (GS)

Opinia 1
Luxman to najbardziej zrównoważone urządzenie tego testu. Z całą pewnością nie zaskoczy nas żadnym przykrym czy nieprzyjemnym efektem. Jego siła tkwi w braku określonego charakteru, dźwięk nie jest ani ostry, ani ciemny, żaden przedział pasma nie dominuje. Dźwięk w całym zakresie częstotliwości ma bardzo spójny charakter - nasycenie harmonicznymi jest jednakowe dla wszystkich częstotliwości, równomiernie oddana jest również dynamika, tempo i transjenty - pod tymi względami panuje doskonała równowaga dla całego spektrum częstotliwości. Z pewnego punktu widzenia, można uznać go za swego rodzaju źródło referencyjne. Cechuje się brakiem własnego charakteru, dobrą stereofonią i dobrą dynamiką, praktycznie nie ma ewidentnych wad. Z drugiej strony to co dla jednych jest zaletą, dla innych może być wadą, chodzi mi konkretnie o nieco beznamiętną prezentację dźwięku. A-384 nie jest wzmacniaczem, który potrafi nas oczarować, przykuć naszą uwagę. Głównym tego powodem jest chyba brak wyrafinowania w prezentacji barw, dotyczy to całego zakresu częstotliwości. Średnica jest zbyt sucha, brakuje jej intymności. Wokale, skrzypce miały za mało ciepła i miękkości. Podobnie dźwięki fortepianu były raczej twarde, mało nasycone, ale za to żywe i dynamiczne. Wysokie są bardzo zbliżone charakterem do średnicy, tu również brak większego wyrafinowania i nasycenia, mimo wszystko i tak są o klasę lepsze niż na Technicsie. Na słowa uznania zasługuje duża detaliczność tego zakresu, kontakt pałki z talerzem był bardzo dobrze odtworzony. Bas również jest raczej oszczędny, miłośnicy soczystych, wibrujących dźwięków na pewno będą nie usatysfakcjonowani. Niskim tonom brakuje stosownej masy i wypełnienia, ani stopa ani kontrabas nie są do końca satysfakcjonujące, natomiast szybkość i zwartość jest godna dużej pochwały.

Oszczędna prezentacja dołu nie pozostaje bez wpływu na ogólnie szybki i dynamiczny dźwięk. Dużym i głośnym składom brak prawdziwej potęgi, nisko-częstotliwościowe wybuchy nie mają wykopu i obecności. Stopa w utworach rockowych, kotły w symfonii, są krótkie i zwarte, niestety nie potrafią wytworzyć właściwego ciśnienia.

Scena jest bardzo obszerna, nawet w utworach orkiestrowych czuć za instrumentem solowym obecność sporego pomieszczenia, jest to bardzo przyjemny efekt i wydatnie poprawia wrażenie naturalnego przekazu. Pomieszczenia nie mają jednak tak precyzyjnie zdefiniowanych kształtów jak czynił to A2 Musical Fidelity. Scena u Luxmana wydaje się obszerniejsza, zarazem bardziej przezroczysta, A2 wypełniał całą objętość dużą ilością wibrującego powietrza, mikroklimatu. Tutaj zamiast tego mamy dużo mikro-szczegółów związanych z instrumentami, ani przez chwilę nie miałem wrażenia istnienia bezdźwięcznych przestrzeni, nawet w najdalszych planach. Lokalizacja źródeł pozornych jest wystarczająco precyzyjna, obraz jest przejrzysty i czytelny. Instrumentom brak jednak pewnej swobody, zbyt mało maja powietrza wokół siebie, ich kontury nie są do końca zdefiniowane.

A-384 to bardzo przyzwoity wzmacniacz, na pewno dużo lepiej wypadłby na bardziej ciepłych i obfitych w niskie składowe kolumnach, niestety na PS 5.1 okazał się trochę bezuczuciowy i mało wyrafinowany. Z całą pewności zasługuje na duże zainteresowanie, jest bardzo uniwersalny, w żadnym zestawieniu sprzętowym nie powinien zaskoczyć niczym nieprzyjemnym, a przy odpowiedniej konfiguracji może zagrać bardzo efektownie. (JD)

Opinia 2
Nie wiem czy akurat trioda 12AU7 ma szczególnie istotny wpływ na całościowy charakter brzmienia tego wzmacniacza, ale faktycznie coś w rodzaju "lampowości" dało się zauważyć. A-384 wnosi od siebie trochę spokoju. Właściwie opis brzmienia nie jest tu łatwy, bo nie ma zbyt wielu konkretnych cech, na których można by oprzeć dywagacje o brzmieniu. Żaden z zakresów częstotliwości nie jest w wyraźny sposób uwypuklony czy stłumiony. Nawet jeśli chwilami jakiś rys charakteru zdawał się ujawniać, to był to rys delikatnie zaznaczony i wcale nie musiał się ujawnić przy zmianie nagrania. Taki opis może się kojarzyć z nadzwyczajnie neutralną, wręcz wzorcową prezentacją. Bo czyż nie o to właśnie chodzi by wzmacniacz był "drutem ze wzmocnieniem", by po prostu wiernie przekazywał sygnał bez własnej ingerencji w brzmienie? Tak to jednak jest, że poza bardzo daleko idącą poprawnością, można się jeszcze posunąć dalej. To nie pierwszy przypadek, że z jednej strony trudno wysunąć jakieś konkretne zarzuty dotyczące zniekształceń barwy, ale jednak nie ma też pełnej iluzji. Jakichś drobnych składników przekazu brakuje dla oszukania naszych uszu. Może to przez lekkie zmatowienie, czy przez uspokojenie aktywności basu. Skala tych zjawisk była jednak bardzo mała i nie zmienia podstawowej obserwacji - poprawność jest bardzo daleko posunięta.

Być może lekkie ograniczenie sugestywności brzmienia bierze się nie tyle z uszczupleń barwy, co z ograniczeń dynamicznych. Chyba najmniej imponująco odtworzonym efektem dynamicznym jest impuls. Luxman ma skłonność do zaokrąglania takich pobudzeń. Na szczęści odbywa się to bez kompresji. Co prawda nie uzyskuje się efektu błyskawicznego "przecięcia powietrza", ale impulsy zachowują jednak swą rozpiętość. Nie jest to też wybitnie szybki czy rytmiczny wzmacniacz, ale i tu nie zabrakło jednak płynności w muzyce. Mimo uszczuplenia drapieżności garażowego rocka, pewna motoryczność jest jednak zachowana, jak mi się wydaje głównie za sprawą całkiem sprawnego basu.

Przestrzenność prezentowana przez Luxmana jest całkiem sympatyczna, choć chyba nie do końca prawdziwa. Dość ciepła akustyka nawet nieźle wypełnia przestrzeń. Nagrania większych składów akustycznych są więc osadzone w jakiejś konkretnej sali. Natomiast obraz nie jest aż tak sugestywnie wyspecyfikowany w dziedzinie precyzyjnego odtwarzania pogłosowego ogona ciągnącego się za dźwiękiem instrumentu. Co ciekawe trochę zbyt sucho brzmiały nagrania rockowe ze skromną dawką studyjnego pogłosu.

Korzystny jest natomiast fakt, że wspomniane ograniczenia w całościowej ekspresji nie odbiły się na analityczności, a przyznam, że z początku miałem pewne obawy. Okazało się jednak, że Luxman się nie gubi i całkiem czytelnie prezentuje różnorakie nagrania. Zazwyczaj we wzmacniaczach klasy średniej trochę brak subtelnego szczegółu na wysokich tonach i tak też było tym razem.

Luxman prezentuje brzmienie bez fajerwerków, bez szczególnych efektów zapierających dech w piersiach - można powiedzieć, że jest to brzmienie bezpieczne. Zdeklarowani zwolennicy brzmienia szybkiego, rytmicznego i ekscytującego pewnie znajdą dla siebie innych faworytów, tradycyjnie wśród tych klientów wysokie notowania miał Naim. Atuty A-384 to także spora moc i bogate wyposażenie. Dla kogoś, kto może się zadowolić bardziej minimalistycznym wyposażeniem i mniejszą mocą ciekawszą propozycją będzie pewnie Mission Straight Line. (GS)

Jeśli mają Państwo uwagi dotyczące tej strony lub zauważyliście na niej błędy, dajcie nam znać.
Aby przekazać swoje uwagi do redakcji proszę
Copyright © 1991-2024 Magazyn Hi-Fi, Gdynia, Poland
logo hifi.pl