Uwaga!

Trwają prace techniczne na witrynie hifi.pl. Dopóki widoczny będzie niniejszy komunikat prosimy:
- nie zamieszczać ogłoszeń na giełdzie
- nie wykonywać żadnych innych czynności związanych z ogłoszeniami

Przewidujemy, że czas trwania prac nie przekroczy 20 minut. W tym czasie można normalnie korzystać z treści zamieszczonych na hifi.pl.

Kiedy niniejszy komunikat zniknie możliwe będzie korzystanie z wszystkich funkcji witryny.

Przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z prowadzony prac.

Start Pomoc Kontakt Reklama O nas Zaloguj Rejestracja

Witryna hifi.pl wykorzystuje ciasteczka (cookies). Proszę kliknąć aby uzyskać więcej informacji.

Audio Refinement Complete


recenzja pierwotnie opublikowana w Magazynie Hi-Fi 2/99
Wymiary: 442,105,320 mm
Moc: 50/8
Cena (czerwiec 1999): 4.600 zł
Zestaw testowy 1: Arcam Alpha 9, Zoller Design Metropolis Imagination
Zestaw testowy 2: Arcam Alpha 9, zestawy samodzielnie skonstruowane z głośników Scan Speak Revelator i 18W8545
Testowano w grupie wraz z: Audio Refinement Complete, NAD C340, Sound Project Model 2SE, Yamaha AX-592

Audio Refinement, które pojawiło się na rynku w ubiegłym roku, wbrew pozorom nie jest wcale debiutującą firmą. Można powiedzieć, że jest to gałąź YBA. Na firmowej reklamówce logo YBA zostało co prawda zamieszczone na ostatniej stronie, ale jest ono znacznie większe niż logo Audio Refinement. Osobiście skłaniałbym się ku przypuszczeniu, że powstanie nowej marki było motywowane względami marketingowymi. Najprawdopodobniej sprzedaż takich bardziej "masowych" (takie słowo w odniesieniu do Audio Refinement to oczywiście duża przesada) komponentów pod nazwą YBA mogłaby źle wpłynąć na status marki w gronie tradycyjnej audiofilskiej klienteli, jak wiadomo konserwatywnej i lubującej się w podkreślaniu własnej elitarności. Z kolei produkty YBA są zbyt purystyczne by wyjść poza kręgi stricte hobbystyczne.

Rozwiązania konstrukcyjne stosowane w Audio Refinement noszą więc piętno znane z produktów firmy matki. W pierwszej kolejności dotyczy to wykorzystania części pierwotnie zastosowanych w YBA. Chodzi tu o takie elementy jak terminale połączeniowe, kondensatory, kable i gniazdka sieciowe oraz okablowanie wewnętrzne.

Integre stosuje amagnetyczne materiały konstrukcyjne. Przednia i górna ścianka są więc wykonane z aluminium. Kolejnym uwzględnionym w konstrukcji aspektem była redukcja drgań. Z tego względu urządzenie ma trzy nóżki z tłumiącymi podkładkami z gumy. Na gumowych podkładkach spoczywa też transformator. Podczas gdy częściej zdarza się spotykać w materiałach reklamowych informacje o nowoczesnym i zautomatyzowanym procesie produkcji, to w tym przypadku jako zaletę i czynnik podnoszący jakość podano ręczną technikę lutowania większości elementów. Znowu można w tych cechach odnaleźć piętno poglądów Yves Bernard Andre.

Pod względem użytkowym Integre Complete prezentuje się skromnie. Z tyłu znajduje się mechaniczny włącznik sieciowy, z przodu włącznik typu stand by. Poza tym przednią ściankę zdobi duża okrągła gałka do regulacji głośności, obrotowy selektor źródeł do nagrywania i przyciski do wyboru źródeł odsłuchiwanych - (tuner, CD, AUX, video, tape1, tape 2) - oto cały zestaw możliwości oferowanych przez wzmacniacz Audio Refinement. Istotne jest jeszcze to, że do wzmacniacza można dokupić nadajnik zdalnego sterowania.

Producent podaje informacje, których zamieszczenie w instrukcji obsługi zawsze sobie cenię. Na "rozgrzanie" nowego urządzenia zaleca się 30 godzin pracy, a w trakcie normalnej eksploatacji 2 godziny na osiągnięcie optimum po wyłączeniu.

Opinia 1
W przeszłości miałem już okazję przesłuchać YBA Integre, w innych testach. Pamiętam doskonale wrażenia z tego odsłuchu, a właściwie ich brak, dopiero drugie spotkanie z Integre odsłoniło więcej jego nie kwestionowanego potencjału. Identycznie sytuacja wyglądała w przypadku Complete.

Nie jest to wzmacniacz, który rzuca nas na kolana już po pierwszych sekundach odsłuchu. Wymaga więcej czasu i skupienia, ale potrafi wydobyć wówczas z nagrań to, co trudno wydobyć przy wykorzystaniu innych wzmacniaczy. Taki jest właśnie charakter brzmienia Complete, nie narzucający się, delikatny, jakby nieco ukryty. Wpływ na to ma w dużej części sposób prezentacji dynamiki. Wzmacniacz jest bardzo czysty i zachowuje znakomitą kontrolę nad dźwiękiem nawet w wybuchowych dynamicznych fragmentach, niestety odbywa się to kosztem mniej ostrych niż u konkurencji efektów transjentowych. Dźwięk jest bardzo dobrze zróżnicowany dynamicznie, jednak kiedy trzeba przekazać szybki dynamiczny atak to pozostaje wrażenie niedosytu, brak jest większej zadziorności w muzyce, chwilami dźwięk może okazać się nawet zbyt grzeczny. Dynamiczne nagranie "Summertime" Ala Jarreau praktycznie odtworzone było poprawnie, brakowało jedynie zdecydowanego akcentu. Słuchając Complete zazwyczaj miałem ochotę pokręcić potencjometrem głośności, niewątpliwie poprawiło by to sytuację.

Jako rekompensatę za ograniczenie transjentów wzmacniacz oferuje bardzo precyzyjną kontrolę nad dźwiękiem i to w każdym zakresie. Niewielu urządzeniom udaje się nie przeostrzyć skrzypiec w dynamiczniejszych wejściach. Complete nie miał z tym żadnych problemów. Instrument był bardzo żywy i obecny, miał wyraźnie zaznaczone zmiany dynamiczne i barwowe. Dźwięk był delikatny i różnorodny, a przy tym okraszony olbrzymią ilością detali. Czystość barw w przypadku AR oznacza nie tylko brak wyostrzeń, tu każdy pojedynczy dźwięk jest bardzo dobrze słyszalny, we wszystkich zakresach częstotliwości przekaz jest bardzo selektywny. Nie stanowi problemu wydzielenie głosów w chórkach, odróżnienie barwy różnych skrzypiec.

Godna podziwu jest projekcja detali, sybilanty, mikro-wybrzmienia, pojedyncze alikwoty są podane bardzo czytelnie, ale tak subtelnie, że nie przeszkadzają w śledzeniu innych składników brzmienia. Taka ilość szczegółów sprzyja bardzo czytelnej stereofonii. Początkowo tego nie zauważyłem, ale podczas drugiego odsłuchu moją uwagę zwróciło bardzo precyzyjne i stabilne ustawienie instrumentów. Nawet w przypadku wielu źródeł dźwięk był czytelny i bardzo selektywny, zawsze można było wyłowić wiele szczegółów z nagrania. Bardzo autentycznie został odtworzony utwór "Spanish Harlem" R.Pidgeon. Kontrabas cały czas znajdował się w lewym rogu, ani na chwilę nie ulegał przybliżeniu czy rozmazaniu, wszystkie instrumenty były bardzo konkretnie osadzone, dyskretnie wydzielone z całości, gitara nie była wypchnięta do przodu jak to się zazwyczaj dzieje. Scena dźwiękowa wydawała się tak namacalna, że można było tam prawie wejść i pokręcić się między muzykami. Prezentacja sceny jest jednak inna niż np. w przypadku NADa, tam było więcej powietrza i ciepła, tutaj jest więcej konturów mikroszczegółów, wydzielenia, więcej ścian i konkretów, mimo wszystko przekaz nie od razu wciąga nas do środka.

Ogólnie w brzmieniu Copmplete jest też minimalnie więcej chłodu i szarości niż tego można oczekiwać, nie jest to efekt jaskrawy i prawdopodobnie zmiana źródła również może mieć tu istotny wpływ. Mikołaj zauważył, że wzmacniacz nieco odważniej prezentuje górę a bardziej powściągliwie dół pasma. Górne zakresy są bardzo dobrej próby, wyraźnie deklasują konkurencję. Ilość wybrzmień, mikro-detali, swoboda górnych zakresów, to bardzo dobry poziom, trudno tu o jakieś zarzuty. Complete potrafi zaprezentować wysokie tony wyjątkowo różnorodnie. Blachy zmieniały swój charakter z metalicznych i surowych na wyrafinowane i subtelne. Delikatne uderzenia nie traciły swoich barw. Nagranie "Con Alma" Tria Herscha okraszone zostało zaskakującą wręcz ilością górnych składowych - mikrowybrzmień i rewerberacji w powietrzu.

Drugi skraj pasma nie tyle został wycofany (czasami było nawet zbyt dużo niskich składowych) co przedstawiony zbyt nieśmiało. W przypadku małych składów jazzowych kontrabas wypadał całkiem autentycznie, był równy, kontrolowany, całkiem plastyczny i obecny, szkoda że nie miał więcej oddechu i swobody, więcej mięsa. Nieco zbyt lekko przedstawione zostały instrumenty perkusyjne, trudno było o prawdziwą potęgę niskich rejestrów. Pod względem kontroli barw, ich zróżnicowania, a przede wszystkim separacji pojedynczych dźwięków (selektywności) Complete wyraźnie przewyższa konkurencję w tym teście. Choć nie od razu jest to oczywiste, różnica jest wyraźna. Poszukujący klarownego, czystego brzmienia z naturalną stereofonią i konturami instrumentów będą zachwyceni. (JD)

Opinia 2
Nazwa wzmacniacza stanowi w tym przypadku swego rodzaju szyld reklamowy gdyż w wolnym tłumaczeniu oznacza "wyrafinowane audio" czyli pozbawione grubiaństwa, szorstkości. W tym przypadku zdaje się być uzasadniona. Kluczowymi elementami, które wpłynęły na wysoką ocenę była neutralność tonalna w całym zakresie pasma oraz pełne i bogate w pastelowe odcienie barwy, jak również przeźroczystość stereofonicznej panoramy, tworząca otwarte okno dla zrealizowanych w różnorodnej technice nagrań.

Wysokie tony wyróżniały ten wzmacniacz z grupy, a to dzięki połączeniu dość dobrego nasycenia z kulturalnym, nie narzucającym się charakterem. Ich niedostatki były raczej marginalne w swej skali. Odrobina dodatkowej metalicznej ciężkości przy odtwarzaniu silnie uderzanych talerzy czy też mniej szeleszcząca, a za to bardziej krystaliczna barwa - oto czego mi chwilami brakowało w brzmieniu Integre Complete. Pozytywne odczucia zdecydowanie przeważały jednak nad niedostatkami.

Dobra integracja podstawowych tonów z przełomu średnich i wysokich częstotliwości sprawiła, że dźwięk skrzypiec Vengerova (koncert skrzypcowy Szostakowicza) pozbawiony był ostentacyjnej krzykliwości, bądź pewnej, znanej z gorszych konstrukcji piskliwości, a nasycenie faktury mikro szczegółem oraz subtelnym kolorytem było wysokiej próby. Podobnie pozytywne odczucia dotyczyły także odtwarzania klarnetu.

Średnica bardzo dobrze uzupełniała wysokie tony, a to dzięki swej klarowności, świeżości - i co najważniejsze - miała spory ładunek emocjonalny. Ten ostatni aspekt był wyraźnie obecny przy prezentacji sopranu Dawn Upshaw, co zaowocowało melodyjnością, pełnym ekspresji i artykulacji przekazem jej głosu z całym mnóstwem akustycznego detalu, wzmacniając jednocześnie realizm jej obecności w pomieszczeniu odsłuchowym. Różne wokale posiadały dobre nasycenie i koloryt z niewielką ilością podbarwień. Zarówno wysokie jak i średnie tony robiły bardzo dobre wrażenie swą pastelową kolorystyką i przyjemnym, a jednocześnie nie wyszarzonym brzmieniem.

Bas pozostał dodany w sposób nie przyciągający większej uwagi. Całkiem zwarty, zrównoważony z resztą pasma, trochę zaokrąglony - w sumie satysfakcjonujący, lecz nie przynoszący też niczego, co zwracałoby uwagę słuchacza na ten zakres.

Integre Complete nie jest brzmieniowym odpowiednikiem pięściarza wagi ciężkiej czy demonem szybkości - zachowuje się bardziej dyskretnie. Mimo wszystko osiągi dynamiczne przyniosły nam sporo pozytywnych wrażeń. Perkusyjne dźwięki transjentowe były całkiem szybkie, z nieznacznym tylko zaokrągleniem krawędzi wpływającym na wrażenie lekkiego zmiękczenia trzasku. Za pozytywne wrażenie ogólne w głównej mierze odpowiedzialna była średnica. Wokale, środkowe rejestry fortepianu posiadały dobrą żywość, a nawet w razie potrzeby skoczność. Przyjemnie potoczyście toczyły się wolniejsze partie, bez sztucznej nerwowości, ale też i nie leniwie. Bas zazwyczaj całkiem skutecznie nasycał muzykę rytmem. Niewielka była skala zmiękczenia i rozmycia czasowego basu - jedynie w nagraniach Cassandry Wilson efekty te były nieco bardziej zauważalne, ale i w tych przypadkach rytmika nie została zagubiona.

Całkiem uniwersalny okazał się Integre Complete jako przekaźnik efektów stereofonicznych. Naturalna perspektywa sceny wsparta została dobrze zdefiniowanym pogłosem. W nagraniach zrealizowanych w technice "blisko mikrofonu" wysoki był współczynnik namacalności oraz realizm źródeł. Zaś w nagraniach o charakterze bardziej zdystansowanym względem mikrofonów, mimo odsunięcia pierwszego planu, panowała wyraźna i pełna ekspresji obecność głosów i instrumentów, a ich konsekwentnie proporcjonalne wybudowanie w głąb potwierdzało wysoką klasę urządzenia. Ponadto scena posiadała bardzo dobrą szerokość i była stabilna. Jedynym zauważonym przez mnie ograniczeniem było lekkie pogorszenie przejrzystości w wyższych rejestrach względem średnicy, na przykład przy porównaniu wokalu i instrumentów perkusyjnych.

W przypadku bardziej złożonych utworów chóralnych separacja poszczególnych głosów była wyraźna, a nieznacznie ofensywna ale czysta prezentacja sybilantów nie wzbudziła żadnych poważniejszych zastrzeżeń. Prezentacja wokali była stabilna, precyzyjna, z zaznaczonym zróżnicowaniem głosów i solidnie wsparta przez przejrzysty i transparentny charakter. Pozytywne wrażenia co do rozdzielczości szczegółów pojawiły się przy odtwarzaniu fortepianu. Dobra rozdzielczość pozwoliła na kontrolę niuansów występujących w głębszych warstwach, uwiarygadniając realizm przekazu zwłaszcza z zakresie średnich tonów. Zdaniem Piotra także najwyższe tony miały dużo drobnych mikroinformacji, choć nie w pełni podzielam tak wysoką ocenę w tej materii.

Ciekaw byłbym dokonać bezpośredniego porównania Audio Refinement z YBA Integre. Nasze odsłuchy tych urządzeń były bardzo odległe w czasie. Mam jednak wrażenie, ze Audio Refinement oferuje podobne klasowo brzmienie za mniejsze pieniądze. Integre Complete może się poszczycić zrównoważonym i wyszukanym brzmieniem, z mało narzucającą się ilością własnego elektronicznego charakteru. Transparentność połączona z dobrą lokalną akustyką, namacalnością źródeł, niezła dynamika jak również niemęczący charakter dźwięku wpłynęły na wysoką ocenę końcową. Wzmacniacz otrzymał zdecydowane poparcie ze strony Piotra. Przyłączam się do jego oceny. Proces przygotowywania recenzji tego urządzenia był przyjemnym doświadczeniem, co nie zawsze dotyczy wzmacniaczy z tego przedziału cenowego. (GS)

Jeśli mają Państwo uwagi dotyczące tej strony lub zauważyliście na niej błędy, dajcie nam znać.
Aby przekazać swoje uwagi do redakcji proszę
Copyright © 1991-2024 Magazyn Hi-Fi, Gdynia, Poland
logo hifi.pl