Uwaga!

Trwają prace techniczne na witrynie hifi.pl. Dopóki widoczny będzie niniejszy komunikat prosimy:
- nie zamieszczać ogłoszeń na giełdzie
- nie wykonywać żadnych innych czynności związanych z ogłoszeniami

Przewidujemy, że czas trwania prac nie przekroczy 20 minut. W tym czasie można normalnie korzystać z treści zamieszczonych na hifi.pl.

Kiedy niniejszy komunikat zniknie możliwe będzie korzystanie z wszystkich funkcji witryny.

Przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z prowadzony prac.

Start Pomoc Kontakt Reklama O nas Zaloguj Rejestracja

Witryna hifi.pl wykorzystuje ciasteczka (cookies). Proszę kliknąć aby uzyskać więcej informacji.

Ancient Audio Solid


recenzja pierwotnie opublikowana w lutym 1996
Wymiary: 145,172,370 mm
Moc: 40/8
Cena (luty 1996): 1.199 zł
Zestaw testowy wykorzystany przez MK i MS: Meridian 500/563, JMlab Point Source 5.1
Zestaw testowy wykorzystany przez KK i GS: Meridian 500/563, Monitor Audio Studio 20SE
Testowano w grupie wraz z:

Po hybrydowym debiucie, drugi wzmacniacz Ancient Audio oparty jest całkowicie na elementach półprzewodnikowych.

Choć technologia uległa zmianie, to wzornictwo zachowało ten sam firmowy styl. Tym razem zrezygnowano z drewna jako materiału na obudowę. Pomimo kilku niedociągnięć, ogólna jakość wykonawstwa zewnętrznego prezentuje już całkiem profesjonalny poziom. Wzmacniacz jest wąski i długi, a co większe elementy widać na zewnątrz. Osobna obudowa z transformatorem, radiator tranzystorów stopnia końcowego i duże kondensatory zasilacza to trzy elementy dominujące swym wyglądem nad całością. Niska, płaska obudowa w rzeczywistości pełni tylko rolę chassis montażowego. Wbrew temu co można by oczekiwać, nie ma w niej płytki z układami elektronicznymi wzmacniacza. Pomijając kilka elementów takich jak mostek zasilacza, bezpiecznik i przełączniki, w zasadzie cały układ elektroniczny znajduje się w niewielkiej puszce umieszczonej w zagłębieniu w tylnej części radiatora! Doprawdy zaskakująca miniaturyzacja. Gdyby nie fakt, że widziałem już wcześniej kilka drogich, nawet high-endowych wzmacniaczy o zaskakująco małej liczbie elementów, pewnie przy oględzinach Ancient Audio przeżyłbym szok. Miniaturyzacja była możliwa nie tylko dzięki prostocie układu, ale głównie dzięki zastosowania techniki montażu powierzchniowego. Pan Jaromir Waszczyszyn, konstruktor wzmacniacza, jest zwolennikiem tej technologii, podkreśla jej liczne zalety takie jak niezawodność, pewność połączeń.

Nominalnie jest to wzmacniacz zintegrowany, ale tak naprawdę jest połączeniem końcówki mocy z przedwzmacniaczem pasywnym, nie ma tu typowego aktywnego przedwzmacniacza. Podane w instrukcji obsługi parametry elektryczne wejść są jednak zupełnie typowe. Czułość wynosi 300 mV, a impedancja wejściowa 47 komów. Inna cecha charakterystyczna to duża pojemność kondensatorów zasilacza - 54.000 µF. Solid ma zabezpieczenia przeciwzwarciowe i termiczne.

Możliwości użytkowe są stosunkowo skromne, wystarczające tylko dla zaspokojenia podstawowych potrzeb. Solid ma dwa wejścia liniowe oraz gniazda do podłączenia magnetofonu. Na przedniej ściance umieszczono dwa przełączniki patyczkowe, jeden do wyboru źródło/taśma i drugi do przełączania pomiędzy dwoma liniowymi źródłami. Oprócz tego jest też oczywiście włącznik sieciowy i pokrętło regulatora głośności. Wszystkie gniazda wejściowe jak i solidne zaciski kolumnowe są złocone. Na samym wzmacniaczu brak jest opisu przełączników i gniazd, stosowne informacje znajdują się w tylko w instrukcji obsługi.

Opinia 1
Wzmacniacz Ancient Audio zdobył u mnie i Michała wysokie noty. Brzmienie tego urządzenia mi osobiście trochę przypomina możliwości Audiolaba 8000A i Arcama Delta 290. Mam na myśli dobre osiągi techniczne w dźwięku, za to mniejszą muzykalność. Ostatecznie odebrałem Ancient Audio jako bardzo poprawnie brzmiący wzmacniacz, ale dający przekazowi zbyt mało czynników emocjonalnych. Dwa nagrania z płyty "Flashback On M-Base" pokazały, że pomimo porywającego dźwięku, Ancient Audio nie wychodzi poza pewne schematy. Po kilku minutach "Gyrhythmitoid", stwierdziłem, że Lonnie Plaxico na basie elektrycznym zaczyna już być męczący i nudny.

Ancient Audio charakteryzuje się bardzo dobrze wybudowaną głębią. Jest ona wyraźnie wielowarstwowa, z porządnie rozbudowanymi planami. Niestety tak jak innym wzmacniaczom z tego przedziału cenowego, zabrakło Ancient Audio atmosfery i powietrza wokół instrumentów. W nagraniu Milesa Davisa z koncertu w Montreux wszystko było świetne, oprócz dźwięków za zestawami głośnikowymi, które były zawieszone po prostu w próżni. W opinii Michała, Ancient Audio gra z dużą skalą dźwięku, scena jest szeroka i głęboka. Jak szeroka i głęboka? Nie wiem. Dźwięki zostały z dobrymi manierami rozłożone na scenie, bez natarczywości lub przesadnego wycofania.

Jakość reprodukcji detali, mikrodynamiki była charakterystyczna dla wzmacniaczy tranzystorowych. Subiektywnie analityczność odebrałem jako dobrą. Po wzmacniaczu Silver Sound, Ancient Audio pokazał, że z nagrania można jeszcze coś wydobyć. Przekaz jest wolny od chropowatości, metaliczności w wyższych rejestrach. Ale i też zbyt laboratoryjny, czysty i tym samym: techniczny.

Rekonstrukcję barw także uważamy za bardzo dobrą. Ancient Audio cechuje się żywymi barwami, może odrobinę zbyt suchymi. Średnica i góra nie brzmią oczywiście tak miękko i pastelowo jak we wzmacniaczu B&S. Ancient Audio brzmi świeżo i dźwięcznie. Wysokie tony to oznaka sporej przezroczystości tego wzmacniacza. Nie da się łatwo ich określić. Zmieniały się wraz z nagraniem, ale nigdy nie były przesadnie słodkie i jedwabne (ponownie porównanie do B&S) lub metaliczne i ziarniste.

Najważniejszy w naszych recenzjach jest bas. I tu także Ancient Audio otrzymuje pochwały. Bas był bardzo skoczny (w szerokim zakresie dynamiki), kontrolowany. Gitara basowa Jaco Pastoriusa zajęła dużo miejsca w przestrzeni, brzmienie było bardziej mięsiste niż zazwyczaj. Ancient Audio wyraźnie utrzymywał bas w zwarciu, brakowało tego zjawiska w ArtLine. Cały zakres pasma można także określić jako brzmiący szybko, bardzo witalnie. Z drugiej strony słychać, że dźwięk jest rzadki i ma wyraźniejsze kontury niż konkurencja. Dodało to oczywiście przejrzystości.

Ancient Audio to wzmacniacz, w którym postawiono przede wszystkim na transparentność. Sukces został osiągnięty. Owszem, brakuje tu magii średnicy wzmacniacza B&S, ciepła Alto. Jednocześnie sprawdza się zasada "mniej znaczy więcej". Osobiście nie odważyłbym się na rekomendację, ale korzystając z poparcia Michała, obaj uznajemy Ancient Audio za bardzo udany krajowy produkt.

Co mnie trzyma w niepewności? Otóż Ancient Audio jest w moim odczuciu okraszony zbyt mocno "marketingową stylistyką". Radiatory jak we wzmacniaczach Gryphon i ogromne kondensatory o pojemności 27.000 µF na kanał, trącą podstępem. Cała elektronika mieści się na miniaturowych płytkach umieszczonych we wgłębieniu radiatora. Bardzo pragnąłbym się mylić, ale w Ancient Audio wykorzystano prawdopodobnie układ scalony z dwoma tranzystorami mocy na wyjściu. Takie rozwiązanie sugeruje technika montażu SMD. Na przykład amerykańska firma National Semiconductors posiada bardzo bogatą ofertę takich scalaków do aplikacji w wysokiej klasy układach mocy. Oczywiście firmy audiofilskie brzydzą się takimi rozwiązaniami i same projektują układy na elementach dyskretnych. Zatem kupując Ancient Audio, chyba nie stajemy się właścicielami cudu techniki. Byłbym w tym miejscu wdzięczny konstruktorowi za zdradzenie słodkich tajemnic. Jeżeli jest to konstrukcja oparta tylko o elementy dyskretne, będę zmuszony zweryfikować ostatnie pięć lat w moim życiu, gdy miałem okazję rozkręcić kilka wzmacniaczy hi-fi i przejrzeć parę schematów. (MS)

Opinia 2
W trakcie testów odsłuchowych nabrałem podejrzeń, że celem pana Waszczyszyna było zrobienie wzmacniacza podobnego klasowo do Hybrida, ale innego pod względem charakteru. Kiedy po zakończeniu pracy ze wzmacniaczami telefonicznie uzgadnialiśmy odesłanie Solida, spytałem wprost czy takie było zamierzenie i moje przypuszczenia zostały potwierdzone u źródła.

Tym razem nie było już takiego ciepłego i przestrzennego zabarwienia dźwięku jak w Hybridzie. Solid brzmiał bardziej sucho i oszczędnie. Usatysfakcjonowani powinni być miłośnicy wyrazistego i krótkiego basu. Solid nie daje poczucia pełnego rozciągnięcia w najniższe rejestry ani obfitości dołu. Bas jest za to kontrolowany, równy, oddane są zróżnicowania barwy różnych instrumentów. KK podkreślił, że nie wystąpiło sztuczne zbasowania niektórych dźwięków, co zdarzało się nieraz z innymi wzmacniaczami. Przy przesuwaniu smyczka po strunach kontrabasu zachowana została sucha barwa instrumentu, nie było specyficznej aury ocieplającej dźwięk.

W dolnej części średnicy Solid nie wprowadził istotnych modyfikacji barwy, wokale wypadły dobrze, były zrównoważone. Z kolei w wyższej średnicy brzmienie było minimalnie wyostrzone. Objawiało się to na przykład ofensywnością w brzmieniu trąbek. Charakterystyczna "chrypka" saksofonu były wyraziście wyeksponowana, trochę zimne było też brzmienie fortepianu. Wysokie tony miały pełne brzmienie, nie były stłumione, a nawet może nieznacznie rozjaśnione. Ich jakość ogólnie była przyzwoita, tylko trochę brakło czystości barwy. Z tego powodu nie udało się stworzyć poczucia pełnej krystaliczności, ale w tej klasie cenowej trudno z tego powodu czynić zarzuty.

Ogólnie brzmienie jest całkiem żywe, świeże. W szczególności warto podkreślić dobre oddanie tempa i rytmiki. W tych aspektach Solid jest urządzeniem zdecydowanie wybijającym się, niewątpliwie zdolnym konkurować ze wzmacniaczami znacznie droższymi. Przy faktycznie dużych poziomach, kiedy szczytowe wartości sygnału przekraczały nominalną moc wzmacniacza, słychać było lekką kompresję, ale nawet wtedy nie występowały żadne przykre efekty towarzyszące. Szybkie solówki na basie grane przez Marcusa Millera są zawsze trudnym testem dla sprzętu i Solid poradził sobie naprawdę dobrze, lepiej od wielu droższych konkurentów. Nuty nie zlewały się, pozostały oddzielone. Analityczność jest w ogóle mocną stroną tego wzmacniacza. Dokładnie słychać wszelkie odgłosy artykulacyjne, jak choćby klapki instrumentów dętych, przesuw smyczka po strunach.

Również dokładne jest umiejscowienie źródeł na scenie. Dźwięk nie jest pozbawiony przyzwoitej dozy przejrzystości i wyraźnie słyszalna jest akustyka pomieszczeń. Mimo to brzmienie cechuje się pewną suchością, przez co chcę powiedzieć, że nie ma tu otulania instrumentów w szczególnie sugestywną (czy też wręcz sztucznie dodaną) aurę.

Jest to już druga udana propozycja z Ancient Audio. Razem z KK zgodnie uznaliśmy ten wzmacniacz za konstrukcję godną uwagi. Myślę, że brzmienie jest bardziej uniwersalne i po prostu bardziej neutralne niż w przypadku Hybrida.

Otrzymaliśmy też zdjęcia innych prototypowych urządzeń - nie tylko wzmacniaczy - będziemy więc z niecierpliwością czekać na kolejne produkty z Krakowa. Doświadczenia z Hybridem i Solidem są bardzo zachęcające. Wypada tylko żałować, że tak słaba jest osiągalność tego wzmacniacza. Niestety dealerzy są dość zachowawczy i niechętnie odnoszą się do sprzedaży nowych marek, nie wylansowanych wcześniej na rynkach zachodnioeuropejskich. (GS)

Jeśli mają Państwo uwagi dotyczące tej strony lub zauważyliście na niej błędy, dajcie nam znać.
Aby przekazać swoje uwagi do redakcji proszę
Copyright © 1991-2024 Magazyn Hi-Fi, Gdynia, Poland
logo hifi.pl