Uwaga!

Trwają prace techniczne na witrynie hifi.pl. Dopóki widoczny będzie niniejszy komunikat prosimy:
- nie zamieszczać ogłoszeń na giełdzie
- nie wykonywać żadnych innych czynności związanych z ogłoszeniami

Przewidujemy, że czas trwania prac nie przekroczy 20 minut. W tym czasie można normalnie korzystać z treści zamieszczonych na hifi.pl.

Kiedy niniejszy komunikat zniknie możliwe będzie korzystanie z wszystkich funkcji witryny.

Przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z prowadzony prac.

Start Pomoc Kontakt Reklama O nas Zaloguj Rejestracja

Witryna hifi.pl wykorzystuje ciasteczka (cookies). Proszę kliknąć aby uzyskać więcej informacji.

Sennheiser HD 265 linear


recenzja pierwotnie opublikowana w Magazynie Hi-Fi 4/95
Masa: 260 g
Impedancja: 150 omów
Typ: dynamiczne, zamknięte
Cena (08/1995): 315 DM

Sennheiser zasłynął przede wszystkim z bardzo udanych słuchawek typu otwartego; reklamy i katalogi producenta podkreślają zresztą na każdym kroku zalety takiej konstrukcji. Mimo to, od wielu lat, firma konsekwentnie utrzymuje w produkcji przynajmniej jeden, stosunkowo drogi model słuchawek typu zamkniętego. Przypuszczalnie wynika to z zapotrzebowania rynku, gdyż trudno sobie wyobrazić, by producent wytwarzał produkt przeciwny swej filozofii tylko po to, by pokazać innym że też potrafi. Najnowsza odmiana zamkniętych słuchawek Sennheiser'a nosi oznaczenie "HD 265 Linear" i różni się od swych poprzedników głównie bardzo nowoczesną, awangardową linią wzorniczą. Słuchawki są starannie opracowane pod względem ergonomicznym i mimo dość znaczącego ciężaru są dość wygodne i dobrze układają się na głowie. Jednak skóropodobny materiał okalający uszy przylega do nich nieco zbyt ściśle (wymóg dobrej izolacji od otoczenia przy tego typu konstrukcji) i po kilkunastu minutach słuchania zdecydowanie trzeba "przewietrzyć uszy", przynajmniej wtedy, gdy temperatura otoczenia wskazuje na środek lata.

HD 265 w zestawieniu z HD 580 potwierdzają tezę o bogactwie oferty Sennheisera. Jako słuchawki typu zamkniętego zapewniają lepszą izolację od dźwięków z zewnątrz, przez to mogą być bardziej przydatne do użytku profesjonalnego. Są to słuchawki wysokoimpedancyjne (150 omów). Mają 3-metrowy przewód połączeniowy z miedzi beztlenowej. Do podłączenia można wykorzystać mały lub duży wtyk "jack".

OPINIA 1
Słuchawki te od razu znalazły się w niekorzystnej sytuacji. Powód - recenzowane jednocześnie HD 580. Odwiedzający mnie kolega skorzystał z okazji i zapoznał się z brzmieniem obu modeli Sennheiser'a. Był niezmiernie zdziwiony różnicą dźwięku, przy tak niedużym przeskoku cenowym. Przekładając problem w świat zestawów głośnikowych, różnica w dźwięku pomiędzy zestawami za 3000 i 5000 zł może być mniejsza niż ta słyszalna w obu modelach słuchawek Sennheiser'a.

Mówiąc najprościej, HD 265 brzmią tradycyjnie. W brzmieniu brak wyrafinowania właściwego modelowi 580. HD 265 mają też pewne mocno zarysowane cechy: przygaszony i niezbyt odkryty dźwięk.

Środek brzmi przeciętnie. Fortepian w "Georgia on my mind" (Carol Kidd - Linn Collection 1994) miał stępiony atak, dźwięk był przyciemniony, zdecydowanie brakowało nasycenia górnymi harmonicznymi. Problem ten dotyczy właściwie wszystkich instrumentów: saksofonu, skrzypiec. Wokale zostały przekazane czysto bez podbarwień, ale nie były tak obecne i otwarte jak w słuchawkach HD 580. Claire Martin (także płyta Linn) śpiewała z niewielkim ładunkiem emocjonalnym w głosie, towarzyszące chórki brzmiały szaro i nie porywająco.

Wysokie tony są najsłabszym punktem słuchawek HD 265. Góra nie błyszczała, talerze były jak wspomniałem przygaszone. Analityczność barwy, czy też przekaz szczegółów były ubogie. Tylko niektóre nagrania zabrzmiały z poprawną równowagą tzn. z taką sama ilością góry i basu. Na płycie Linn miotełki były wręcz zapiaszczone.

Bas jest dominujący w przekazie. Występuje w sporej ilości. Wyższy bas był wyraźnie faworyzowany. Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę, że bas i środek na mój gust brzmią zbyt twardo. Podczas gdy w HD 580 bas był miękki (trochę lampowy), to tu jest on zbyt jednolity i szorstki. Różnicowanie barw jest przeciętne. Struny gitary basowej Marcus'a Miller'a (płyta "Sun don't lie") wybrzmiewały zbyt długo i nie miały swego charakterystycznego metalicznego zabarwienia. Przełom wyższego basu i niskiego środka są najmniej przejrzyście brzmiącym zakresem w tych słuchawkach. Lekko zagłusza on wyższe rejestry.

Można rzec, do HD 265 potrzebne jest jasno brzmiące źródło. Wtyczkę przełożyłem z CD Marantz'a do Arcam Delta 290 i zacząłem kręcić gałkami "bass, treble". Podbicie góry jeszcze bardziej uwypukliło piaskowe brzmienie, dźwięki talerzy "ts, ts..." przeszły w "tsz, tsz...". Regulatory barwy okazały się całkowicie bezużyteczne w korygowaniu anomalii brzmienia. Osobiście uważam, że HD 265 najlepszą równowagę miały z odtwarzaczem Marantz 52SEmk2.

Stereofonia jest mocną stroną tych słuchawek. Dźwięk jest dość przestrzenny i niezbyt mocno uwięziony "na środku głowy".

Komfort noszenia nie budzi zastrzeżeń. Jednak o wiele przyjemniej jest dotykać małżowinami miękkich i aksamitnych poduszek w HD 580 niż z tworzywa sztucznego w modelu 265. Słuchawki po chwili eksperymentowania układają się na głowie i dobrze obejmują uszy. O swej obecności na głowie dają znać szybciej niż HD 580.

HD 265 bardzo mnie zadziwiły. Nie są to w końcu słuchawki tanie i znacznie tańsze od HD 580. Dźwięk wyraźnie odbiega od klasy prezentowanej od HD 580. HD 265 nie brzmią zbyt neutralnie i przejrzyście, pozostał tu też tylko malutki ślad po super-analityczności i znakomitej barwie występujących w HD 580. Ostatecznie słuchawki polecane, koniecznie należy je jednak skonfrontować z własnymi wymogami co do brzmienia i konkurencją. (MS)

OPINIA 2
Odmienny typ konstrukcji pozwala oczekiwać dźwięku o odmiennym charakterze i faktycznie - słuchacz przyzwyczajony do typowej dla Sennheiser'ów przejrzystości i pewnej powściągliwości brzmienia - może się mocno zdziwić. Osobiście odebrałem HD 265 tak, jak gdyby niemiecki producent chciał stworzyć coś dla zwolenników Koss'a - solidny, dominujący bas, poprawny lecz nie wybitny środek i zbyt łagodna góra, w dodatku przeciętnej (w relacji do ceny) jakości. Jeśli takie było rzeczywiście zamierzenie konstruktorów, to powiodło się w pełni. HD 265 w dużej mierze przypominają mi testowane wcześniej w MHF Koss'y PRO/4XTC, lecz są od nich wyraźnie lepsze. Przede wszystkim są dużo lżejsze i wygodniejsze, bas jest bardziej urozmaicony, lecz jeszcze potężniejszy, a neutralność środka pasma nie wzbudza większych zastrzeżeń. W kategoriach bezwzględnych są to jednak słuchawki bardzo specyficzne.

Od pierwszej chwili obcowania z dźwiękiem HD 265 uwagę zwraca głównie bas. Jest obecny stale i jest go naprawdę dużo. Wiele gorzej lub skromniej zrealizowanych płyt nabierze dzięki temu dodatkowego rozmachu, ale nagrania zawierające nisko rozciągnięty lub silnie wyeksponowany bas brzmią już niestety za ciężko. Co gorsza, przy odtwarzaniu kilku różnorodnych gatunkowo płyt następowała całkowita utrata kontroli nad niskimi częstotliwościami, co objawiało się jednostajnym dudnieniem i dokładnym stłumieniem dźwięków z pozostałych zakresów pasma (Saint Etienne - "Tiger Bay", Cranberries - "No Need to Argue", Portishead - "Dummy", Suzanne Vega - "99.9F"). Jedynym ratunkiem może wtedy być pokrętło niskich tonów we wzmacniaczu, ale co mają zrobić posiadacze bardziej audiofilskich urządzeń bez regulacji barwy? W każdym razie HD 265 powinny w pełni usatysfakcjonować miłośników zestawów głośnikowych firmy Cerwin-Vega, szczególnie że Sennheisery dysponują poza tym dość dużą efektywnością i mogą grać bardzo głośno bez słyszalnych zniekształceń. Trzeba obiektywnie przyznać, że np. testy perkusji z płyty "The Best Of Chesky Jazz Vol.2" robią rzeczywiście imponujące wrażenie, mimo braku prawidłowej lokalizacji i odbitych dźwięków, co jest jednak mankamentem niemal wszystkich słuchawek.

Środek pasma jest prezentowany co najmniej poprawnie, co słychać niestety tylko na płytach, na których bas nie zdominował do końca całości przekazu muzycznego (The The - "Mind Bomb", Orquesta Nova - "Orquesta Nova", Tori Amos - "Under the Pink"). Zarówno żeńskie i męskie wokale, jak też instrumenty smyczkowe i dęte prezentowane są na ogół bez znaczących podbarwień, z lekką tendencją do ocieplenia. Jednak porównanie z droższym modelem HD 580, a także moimi prywatnymi HD 540 II, obnażyło wyraźne niedociągnięcia zamkniętych Sennheiser'ów w tej dziedzinie. Pod względem neutralności średnich tonów HD 265 reprezentują zatem przyzwoity poziom, lecz z pewnością możliwy do osiągnięcia za cenę o 30-40% niższą. Wysokie tony, jak już wspomniano wyżej, są prezentowane bardzo łagodnie, lecz na ogół wystarczająco wyraziście i precyzyjnie (znowu za wyjątkiem nagrań z ciężkim basem), dzięki czemu HD 265 mogłyby się zaliczać do urządzeń o wybitnie relaksującym, gdyby nie ten bas! Niewątpliwie przyjemnie słucha się za pomocą tych słuchawek jasno zrealizowanych płyt, które nie tracą nic ze swej ostrości, lecz nigdy nie zabrzmią nadmiernie agresywnie (Tori Amos - "Under the Pink", Lush - "Split", Elastica - "Elastica"). Jakość wysokich tonów może budzić pewne zastrzeżenia, niekiedy nabierają nieco świszczącego lub piaszczystego charakteru, zjawisko to jednak nie przyciąga uwagi zbyt mocno i daje się wyraźnie odczuć dopiero przy bezpośrednim porównaniu z HD 580 i HD 540 II.

Analityczność jest na dobrym poziomie, niedostępnym na pewno dla słuchawek o dwukrotnie niższej cenie, lecz nieco tańsze HD 540 II reprezentują w tej dziedzinie wyższą klasę, nie mówiąc już o droższych HD 580. Na pochwałę zasługuje natomiast jakość efektów stereofonicznych i precyzja lokalizacji pozornych źródeł dźwięku. Zdecydowani przeciwnicy słuchawek mogliby się oburzyć, że śmiem w ogóle oceniać takie cechy w sprzęcie z natury rzeczy niezdolnym do oddania prawidłowej stereofonii i lokalizacji, lecz ta grupa słuchaczy zapewne i tak nie czyta recenzji słuchawek. W każdym razie, pomijając oczywiste ograniczenia czy zafałszowania słuchawek jako takich, cechy przestrzenne brzmienia HD 265 zasługują na wysokie noty, nawet w zestawieniu z ich dość wysoką ceną.

Sennheiser HD 265 Linear to ciekawe, choć nieco dziwne słuchawki. Za zbliżoną lub nawet niższą cenę można kupić słuchawki o bardziej neutralnym, przejrzystym brzmieniu i to wcale nie szukając wśród innych producentów. Jeśli ktoś oczekuje od słuchawek potężnego basu godnego dużych podłogowych kolumn, przy zachowaniu przyzwoitego poziomu we wszystkich pozostałych aspektach brzmienia - HD 265 mogą stanowić niezastąpiony wybór. Ich dodatkowa zaleta (sprawdzona praktycznie) to możliwość w miarę komfortowego słuchania muzyki w hałaśliwych pomieszczeniach (np. w mieszkaniach przy ruchliwej ulicy lub torach kolejowych), czego większość współczesnych słuchawek nie jest jednak w stanie zapewnić. Mimo wszystko, zdecydowanie wolę pozostać przy swoich HD 540 II. (KK)

Jeśli mają Państwo uwagi dotyczące tej strony lub zauważyliście na niej błędy, dajcie nam znać.
Aby przekazać swoje uwagi do redakcji proszę
Copyright © 1991-2024 Magazyn Hi-Fi, Gdynia, Poland
logo hifi.pl