Uwaga!

Trwają prace techniczne na witrynie hifi.pl. Dopóki widoczny będzie niniejszy komunikat prosimy:
- nie zamieszczać ogłoszeń na giełdzie
- nie wykonywać żadnych innych czynności związanych z ogłoszeniami

Przewidujemy, że czas trwania prac nie przekroczy 20 minut. W tym czasie można normalnie korzystać z treści zamieszczonych na hifi.pl.

Kiedy niniejszy komunikat zniknie możliwe będzie korzystanie z wszystkich funkcji witryny.

Przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z prowadzony prac.

Start Pomoc Kontakt Reklama O nas Zaloguj Rejestracja

Witryna hifi.pl wykorzystuje ciasteczka (cookies). Proszę kliknąć aby uzyskać więcej informacji.

Koss UR/30


Typ: dynamiczne, zamknięte
Masa: 375 g
Impedancja: 100 omów
Efektywność: 101dB 1mW
Pasmo przenoszenia: 18 - 20.000 Hz
Moc maksymalna: 200mW
Zniekształcenia: <0,2%
Cena (1/2002): 259 zł

O ile znacznie droższe PRO/4AA swym wyglądem nawiązują na wprost do prehistorii sprzętu hi-fi, to UR/30 przywodzą na myśl przeładowane plastikiem lata 80-te, kiedy podobne wizualnie słuchawki sprzedawały egzotyczne firmy dalekowschodnie oraz producenci bardziej renomowani jak MB Quart, Philips czy Panasonic/Technics. Z tego względu subiektywnie UR/30 sprawiają wrażenie produktu taniego. Są one bardzo duże i bardzo plastikowe, a przy tym ciężkie (375g). Cóż, w słuchawkach zabiegi takie jak zastosowanie neodymowego magnesu nie decydują w istotnym stopniu o masie całości. Model UR/30 jest największym spośród trzech niedrogich modeli marki Koss jakie dostaliśmy do recenzji. Jak sam producent zaznacza jest on przeznaczony do użytku domowego.

Pojedynczy okrągły w przekroju kabel połączeniowy o długości 2,5 m wychodzi z lewej słuchawki. Przewód zakończony jest wtykiem 1/8 cala na który wsunięta jest przejściówka z wtykiem 1/4 cala. Obydwa wtyki są złocone.

Jak na nieprzenośne Koss'y przystało, UR/30 są słuchawkami typu zamkniętego, lecz (zapewne ze względu na rodzaj zastosowanego materiału przylegającego do głowy) nie izolują od otoczenia tak dokładnie jak PRO/4AA czy A/130.

Mikołaj uznał, że UR/30 to model najbardziej dopracowany pod względem "mechanicznym" z wszystkich tańszych Kossów, dotyczy to zarówno dobrego trzymania się słuchawek na głowie jak również wygody noszenia. Mimo wszystko dłuższe użytkowanie UR/30 może być już nieco uciążliwe, a ich zdejmowaniu po około godzinie noszenia towarzyszyło poczucie sporej ulgi. Jarek zarzucił, że sztuczny materiał bezpośrednio przylegającym do uszu był mało przyjemny. Osobiście miałem tylko problem z szybkim nagrzewaniem uszu w zamkniętej szczelnie przestrzeni.

Opinia 1
Sprzęt towarzyszący: odtwarzacze CD Rotel RDD 980/dpa dx32, Diora CD-504, wzmacniacz Struss Q (sekcja wzmacniacza słuchawkowego).
Słuchacze: JD i MD

Brzmienie UR/30 jest chyba najbardziej zrównoważone spośród wszystkich modeli Koss. Nie udało się oczywiście uniknąć uwydatnienia zakresu niskich składowych, ale dominacja basu nie jest tak duża jak w innych modelach tego producenta. Bas jest też bardziej różnorodny i łatwiejszy do separacji. Mimo wszystko w tej materii można oczekiwać więcej czego dowodem są chociażby AKG K66.

Ogólnie charakter brzmienia modelu UR/30 jest zbliżony do innych produktów marki Koss. Charakteryzuje go oszczędność w prezentacji barw, dominujący bas, dobra dynamika oraz nadawanie nagraniom własnego klimatu.

Barwy niezależnie od pasma podawane są oszczędnie, a ich kolorystyka jest nieco szaro-garażowa. Każde nagranie, niezależnie od wytwórni i roku produkcji, brzmi w pewien charakterystyczny sposób, jak gdyby nagrywane było w pomieszczeniu o podobnym klimacie akustycznym - zimnym, betonowym, pozbawionym intymności. Odbija się to oczywiście na charakterze brzmienia wszystkich instrumentów i wokali. Taki rodzaj prezentacji dźwięku jest ewidentnym odstępstwem od neutralności. Zważywszy jednak na inne zalety Koss'ów słuchacze mniej wrażliwi w tym względzie, mogą po pewnym czasie przywyknąć. UR/30 należy pochwalić za przejrzysty i czytelny sposób prezentacji dźwięku. Mikołaj narzekał wprawdzie na drobne podbarwienia na przełomie średnicy i góry, ale pomijając te niedociągnięcia brzmienie Kosów w tych zakresach jest bardzo wyrównane. Dźwięk choć pozbawiony finezji jest spójny i czytelny.

Żywość i dynamika brzmienia UR/30 stoi na przyzwoitym poziomie, choć dynamizm słuchawek opiera się głównie na dużej ilości niskich składowych. Przy baraku bezpośredniego porównania, dźwięk jest jednak wystarczająco skoczny i szybki. Zdecydowanie najlepiej Kossy prezentują się na dynamicznym materiale elektrycznym z dominującym basem. Takie nagrania jak "Citizen of the nation" Infectious Grooves czy "Power" Marcusa Millera posiadały sporo wykopu i ładunku emocjonalnego. Dźwięk był żywy z wyraźnie zaznaczonym rytmicznym basem i chociaż momentami (przy silnych uderzeniach w blachy) pojawiała się spora dawka brudu i agresji to przekaz był też całkiem czysty i czytelny. Nieco gorzej wypadło nagranie "The Grudge" Tool, gdzie zabrakło już trochę żywości w przekazie barw. Nagrania akustyczne jak "The impaler" Jeff Tain Watts czy "Solid Sender" Sex Mob obnażyły ograniczenia dynamiki UR/30. Dźwięk miał ograniczony atak, zabrakło mu swobody i otwartości. Niewątpliwie nagrania akustyczne straciły też na skutek ubogich, mało żywych barw. Przekaz brzmienia pojedynczych instrumentów był mało wciągający - nie angażował słuchacza.

Stereofonia i przestrzeń to typowa szkoła Koss. Scena ma zawsze podobny wymiar, jest nieco zwężona ale dość głęboka, ma też określony klimat akustyczny szaro-garażowy. Nie wyróżnia się dużą ilości detali, mikroklimatem czy otwartością. Koss'y grają trochę tak jakby miały zamontowany we wnętrzu własny procesor przestrzeni akustycznej, który przetwarza wszystkie nagrania we własny sposób. Czytelność i separowalność pojedynczych źródeł to po prostu poziom przeciętny.

Koss'y UR/30 oferują zrównoważone, czytelne i całkiem czyste brzmienie. Niestety jest ono też mało wyrafinowane i mało angażujące. Nie da się również ukryć, że UR/30 posiadają szereg niedociągnięć i ograniczeń, które łatwo obnażyć porównując je nawet z wyraźnie tańszym modelem K66 firmy AKG. (JD)

Opinia 2
Sprzęt towarzyszący: odtwarzacze CD Arcam Alpha 9, Kenwood DP-7060, wzmacniacz słuchawkowy CSR HDA1

Charakter tego modelu ujawnił się dość szybko. Po rozpoznaniu głównych rysów brzmienia dalej nie było już niespodzianek. UR/30 są trochę ocieplone, z lekko wycofanym środkiem i nieco zgaszoną górą. Choć nie da się w tym przypadku pochwalić neutralności, to jednak trzeba policzyć przynajmniej dwa punkty na plus. Całość brzmienia stanowi dość spójną całość. Można oczywiście polemizować z przyjętą tu koncepcją brzmieniową, ale trzeba przyznać, że została ona zrealizowana konsekwentnie. UR/30 były też w stanie dość pewnie przekroczyć granicę akceptowalności brzmienia, a wielu początkującym słuchaczom duże Koss'y mogą nawet poważnie zaimponować swym swoiście efektownym dźwiękiem.

Wyeksponowany średni bas na ogół nie był nazbyt rozlazły i jednolity. Nagrania taneczne (Graża T, Sneaker Pimps) i rockowe (Garbage) nabierają należytej wagi, za to w innych przypadkach stała obecność basu jednak trochę nuży. Daje się też zauważyć (Morcheeba - "Part Of The Process") delikatny, lecz nieprzyjemny rezonans wyższego basu.

Środek lekko wycofany i ocieplony, ale w granicach akceptacji. Żeńskie wokale (Anna Maria Jopek, Anita Lipnicka) zostały nieco pogrubione i przybliżone, lecz nie w stopniu dokuczliwym. W niektórych przypadkach (Graża T - "Świerszcze") takie odstępstwo od neutralności okazało się nawet bardzo przyjemne. Również instrumenty smyczkowe (Massenet - "Le Cid") nabrały pewnej śpiewności i plastyczności.

Góra z jednej strony łagodna, z drugiej nieco przejaskrawiona. Ten pozorny paradoks da się łatwo wytłumaczyć. UR/30 lekko eksponują średni podzakres wysokich tonów, nie nadając im przy tym metalicznego charakteru. W efekcie w większości dobrze zrealizowanych nagrań góra nabiera świeżego, ale melodyjnego charakteru, zaś w przypadku nagrań z już podbitym górnym zakresem częstotliwości (Nick Cave & PJ Harvey - "Henry Lee") - zostaje właśnie przejaskrawiona.

Stosownie do swych okazałych gabarytów UR/30 mają stosowną skalę dynamiki, nie straszne są im też wysokie poziomy odtwarzania - prędzej do granic możliwości dojdą raczej uszy słuchacza. Z drugiej jednak strony fani naprawdę szybkiego uderzenia mogą trochę ponarzekać na zbyt ociężały charakter Koss'ów. Brak szybkości jest zauważalny w całym zakresie częstotliwości. W muzyce rockowej (Garbage, Kasia Kowalska) zabrakło nieco drapieżności i zdecydowania, UR/30 nieco zbyt wyraźnie "upiększają" bardziej surowe, szorstko brzmiące realizacje.

Jak na niedrogie słuchawki zamknięte z potężnym basem UR/30 mają analityczność dość przyzwoitą, ale wyraźnie ustępują niewiele w końcu droższym Philips'om. Ogólnie brzmienie ma jest jakby za jakąś woalką, nieco zasnute, zbyt mało klarowne, choć przy tym nie zgiełkliwe.

Pomimo pewnego braku powietrza (i dosłownie i w przenośni) udało się uzyskać dźwięk w miarę otwarty i przestrzenny. Scena miała naturalną szerokość, lecz większość wokali i instrumentów była zawsze ulokowana na pierwszym planie, blisko słuchacza. Jest to odstępstwo od pełnej wierności brzmienia, ale w przypadku UR/30 - łatwe do zaakceptowania. Efekty stereofoniczne zostały przedstawione rzetelnie, nie odwracając przy tym uwagi słuchającego od zasadniczej treści nagrań.

Mimo braku uniwersalności można jednak dać tym słuchawkom warunkową rekomendację. Ich charakter jest jednoznacznie określony, adresowany do konkretnej grupy słuchaczy. Generalnie będą to osoby, które nie stronią od korzystania z regulacji barwy czy przycisku "loudness" (kontur) dla uzyskania pełniejszego basu. Nawet bardziej audiofilsko i purystycznie nastawieni nabywcy też powinni przyznać, że charakter brzmienia UR/30 zazwyczaj nie prowadzi do powstawania irytujących czy drażniących zjawisk. (GS)

Jeśli mają Państwo uwagi dotyczące tej strony lub zauważyliście na niej błędy, dajcie nam znać.
Aby przekazać swoje uwagi do redakcji proszę
Copyright © 1991-2024 Magazyn Hi-Fi, Gdynia, Poland
logo hifi.pl