Uwaga!

Trwają prace techniczne na witrynie hifi.pl. Dopóki widoczny będzie niniejszy komunikat prosimy:
- nie zamieszczać ogłoszeń na giełdzie
- nie wykonywać żadnych innych czynności związanych z ogłoszeniami

Przewidujemy, że czas trwania prac nie przekroczy 20 minut. W tym czasie można normalnie korzystać z treści zamieszczonych na hifi.pl.

Kiedy niniejszy komunikat zniknie możliwe będzie korzystanie z wszystkich funkcji witryny.

Przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z prowadzony prac.

Start Pomoc Kontakt Reklama O nas Zaloguj Rejestracja

Witryna hifi.pl wykorzystuje ciasteczka (cookies). Proszę kliknąć aby uzyskać więcej informacji.

AKG K-66


Typ: dynamiczne, pół-otwarte
Masa: 210 g (bez kabla)
Impedancja: 32 omy
Efektywność: 96 dB
Pasmo przenoszenia: 18 - 22.000 Hz
Moc maksymalna: 200mW
Zniekształcenia: <1%
Cena (1/2002): 183 zł

AKG K-66 przy pierwszym kontakcie prezentują się atrakcyjnie. Design jest nowoczesny, choć nie awangardowy. Jakość wykończenia sprawia korzystne wrażenie. Cena jest umiarkowana, rozmiary też raczej okazałe, a marka renomowana. Do tego dochodzi jeszcze firmowe rozwiązanie charakterystyczne dla AKG - automatyczne dopasowanie do wielkości głowy słuchacza. Poduszki okalające ucho są wykonane ze skóropodobnego tworzywa.

Słuchawki mają dość umiarkowaną masę. Kabel połączeniowy jest pojedynczy, wychodzi z lewej słuchawki. Ma on typowy okrągły przekrój i długość około 3 m. Zakończony jest małym wtykiem 1/8 cala, na który można nałożyć dodatkową nasadkę z wtykiem 1/4 cala. Obydwa wtyki są niezłocone.

Słuchawki są lekkie i dobrze trzymają się na głowie. Jak się okazało w trakcie odsłuchów, mimo wspomnianej automatyki komfort noszenia był jednak silnie zależny od głowy słuchacza. Krzysztof już po około kwadransie słuchania miał ochotę na krótką przerwę. Dla Jarka odsłuchy rzędu godziny czy półtorej godziny nie stanowiły żadnego problemu. Na mojej głowie 66-tki leżały nieźle i przykrych odczuć nie miałem, ale muszę jednak przyznać wyższość produktom konkurencji.

Opinia 1
Sprzęt towarzyszący: odtwarzacze CD Rotel RDD 980/dpa dx32, Diora CD-504, wzmacniacz Struss Q (sekcja wzmacniacza słuchawkowego).
Słuchacze: JD i MD

Już od pierwszych chwil odsłuchu łatwo zauważyć sporą różnice brzmienia jaka dzieli model K-66 od innych porównywanych w tej grupie testowej (jak Philips SBC HP900 czy Koss UR/30). AKG w przeciwieństwie do dwóch wspomnianych wyżej modeli posiada zupełnie inny balans tonalny. Dźwięk jest dużo lepiej zrównoważony, nie ma dominacji basu czy góry, wręcz przeciwnie brzmienie jest bardzo wyrównane szczupłe i oszczędne. Prezentacji dołu można by nawet zarzucić zbytnią oszczędność. Konieczny odnotowania jest tu też fakt że K-66 były porównywane z wyraźnie droższymi modelami, cena rynkowa AKG to około 180 zł. natomiast ceny pozostałych modeli zaczynają się od 260 zł.

K-66 wciąż mieszczą się w przedziale produktów budżetowych i w takich kategoriach trzeba też je oceniać. Nie dziwi zatem bardzo oszczędny charakter barw. Dźwięki oferowane przez AKG są szczupłe i nie przyciągają uwagi, nie wywołują też większych emocji u słuchacza. Barwa brzmienia instrumentów smyczkowych, dętych czy wokali jest mało emocjonująca, nie emanuje soczystością, bogactwem nasycenia. Z drugiej strony nie można też powiedzieć, że K-66 grają dźwiękiem szarym czy matowym. Brzmienie jest nieco rozjaśnione, natomiast instrumenty posiadają niezbędną odrobinę blasku i swobody. Dźwięk jest czytelny i przejrzysty, uważny słuchacz może dostrzec nawet zmiany wysokości, intonacji czy barwy dźwięku wydobywającego się z pojedynczych instrumentów. Większym problemem jest natomiast separacja pojedynczych instrumentów czy głosów w bardziej złożonych nagraniach. W tej grupie cenowej nie jest to jednak znacząca wada.

Górny zakres pasma ma podobną charakterystykę. Jest tam czysto i czytelnie ale brakuje przysłowiowej kropki nad i. Niewątpliwie przydało by się więcej swobody i nasycenia. Mikołaj zauważył że góra jest nieco stłumiona w swoim wyższym zakresie. W bardziej dynamicznych i agresywnych nagraniach może pojawić się tam też odrobina brudu i ostrości.

Góra i średnica dobrze harmonizują z niskimi składowymi. Bas jest słabo nasycony, lekki i oszczędny. Zakres ten pochwalić należy za szybkość i skoczność. Kontrabas w nagraniu "Fingerprints" - The Chick Corea New Trio, brzmiał całkiem autentycznie, wyraźnie słychać było pojedyncze szarpane struny. Dźwięk był żywy obecny, atakujący, czuło się fizyczną obecność instrumentu. I w takich właśnie nagraniach najlepiej sprawdzają się K-66. Odsłuch naturalnych, akustycznych instrumentów w dobrze zrealizowanych, kameralnych nagraniach może przynieść słuchaczowi całkiem przyjemne i autentyczne doznania. Można docenić wówczas czytelność i przejrzystość barw, dobrą dynamikę i autentyzm przekazu. Niestety mniej korzystnie słuchawki prezentują się w przypadku nagrań elektrycznych szczególnie tych energetycznych (Infectious Grooves "Citizen of nation", Marcus Miller "Power"). Słuchacz mniejszą uwagę zwraca wówczas na czystość i klarowność barw, a bardziej liczy na dynamiczne mocne uderzenie i ogólny ładunek emocjonalny nagrania. K-66 potrafią zagrać całkiem głośno i czytelnie, nie posiadają natomiast "mocy" na basie. Dźwięk jest zbyt lekki, ma za mało wykopu. Do takiego typu prezentacji można przywyknąć po pewnym czasie, wówczas dostrzega się szybkość i skoczność brzmienia, a nawet jego atak w dynamice. Miłośnikom niskich ciężkich pomruków, zdecydowanie odradzam jednak zakup K-66.

Jest jeszcze jeden czynnik który wynosi ponad przeciętność atrakcyjność przekazu K-66, jest to prezentacja detali i stereofonii. Konstruktorom udało się znaleźć dobry kompromis między nasyceniem barw, czytelnością brzmienia a ilością detali. Słuchacz otrzymuje całkiem sporo informacji na temat wybrzmiewania instrumentów i pomieszczenia, są to jednak informacje dyskretne nie narzucające się. W tej materii AKG nie mają konkurencji w swojej klasie cenowej. Całkiem precyzyjna jest również stereofonia. Scena dźwiękowa jest czytelna i przejrzysta, dobrze symulowane są jej wymiary. Instrumenty są dobrze zogniskowane i łatwe do lokalizacji.

K-66 zdecydowanie wyróżniają się na tle produktów komercyjnych. Dostajemy tu dokładnie to czego można oczekiwać po budżetowym modelu z zacięciem audiofilskim. Czysty, zrównoważony dźwięk, nie pozbawiony finezji. Jest to znakomity wybór na początek zabawy z prawdziwym światem hifi. Interesująco skwitował to niegdyś zaprzyjaźniony sprzedawca "jeśli będziesz chciał kiedyś zmienić ten model na lepszy, na pewno będziesz wiedział dlaczego". (JD)

Opinia 2
Sprzęt towarzyszący: odtwarzacze CD Arcam Alpha 9, Kenwood DP-7060, wzmacniacz słuchawkowy CSR HDA1

W pierwszej chwili K-66 sprawiły na mnie całkiem pozytywne wrażenie. Dźwięk nie oczarował niczym szczególnym ale całościowo wydawał się normalny, pozbawiony silniej zaznaczonego charakteru. Dłuższy odsłuch i bezpośrednie porównania z pozostałymi testowanymi modelami nieco obniżyły te oceny.

Przede wszystkim co nieco problematyczny okazał się zakres wysokich tonów. Niższe rejestry wysokich tonów były trochę wyeksponowane, z piaszczystym nalotem - w tym punkcie wystąpiło pewne podobieństwo do HP 900 Philipsa. Dość często słyszalne były szeleszczące sybilanty (Anita Lipnicka, Morcheeba, PJ Harvey, Eric Clapton). Za to "wyższych" wysokich nawet trochę brak, albo może po prostu były maskowane przez wspomniane zabarwienie.

W przeciwieństwie do Koss'a, AKG nie ma jednoznacznych preferencji brzmieniowych, tak więc trudno by mówić o rodzinnym podobieństwie do K501. Widać to dobitnie na przykładzie basu. W K-66 bas jest dość wyraziście zaznaczony, choć nie tak wyeksponowany jak w wiekszości testowanych równolegle słuchawek firmy Koss. Najbardziej faworyzowany był średni bas ale i niższy nie był zupełnie wycięty, co nieco pozostało jeszcze z najniższych dźwieków z płyty Eryki Badu "Mama's Gun". Natomiast niekorzystnym efektem była pewna monotonia niskich tonów. Wybrzmiewały one trochę za długo i miały nieco stępiony atak. KK nawet zwrócił uwagę na rezonansowy charakter niektórych nagrań (Nick Cave - "The Weeping Song").

Środek pasma już był bardziej wyważony. Brakowało mu trochę blasku czy swobody, pozostawał zbyt ciemny, co było słychać zarówno na wokalach, instrumentach dętych jak i smyczkach. Ograniczenie naturalności tego zakresu brało się raczej z subtelniejszych przebarwień niż z jakiegoś łatwego do zdefiniowania konkretnego uwypuklenia czy dziury na charakterystyce.

Z dynamiką bywało różnie. Czasami pojawiało się całkiem imponujące uderzenie, które jednak wybrzmiewało za długo (Massenet - "Le Cid", Morcheeba - "Part Of The Process"). Równie często jednak można się spotkać w tej dziedzinie z ogólnym brakiem życia i anemicznością, pomimo stale obecnego basu (Garbage - "Supervixen", Kasia Kowalska - "Co Może Przynieść Nowy Dzień").

Zdolności analityczne, reprodukcja przestrzeni akustycznej, rozkład źródeł nie są może szczególnie wysokich lotów, ale biorąc pod uwagę cenę K-66 można być w zasadzie zadowolonym. Nie odnotowaliśmy ewidentnych błędów czy grubszych niedostatków. Słuchawki spełniły podstawowe wymogi w zakresie lokalizacji źródeł, zdolności do separacji dźwięków i odtwarzania detali takich jak pogłos obecny w nagranaich.

W sumie słuchawki trochę kontrowersyjne. Sam zmieniałem ich ocenę w trakcie trwania testu, nie za bardzo zbiegły się też subiektywne odczucia w naszej parze. Niewątpliwe na korzyść K-66 przemawia niska cena. Najbardziej szkoda mi tego wyostrzenia pobudzanego często przez ostrzejsze nagrania w zakresie niskich wysokich tonów - bez tego "dodatku" brzmienie znacznie zyskało by na spójności i kulturze i osobiście byłbym gotów obdarzyć je wówczas wysoką oceną. Jednak KK po prostu nie zdołał się do nich przekonać. (GS)

Jeśli mają Państwo uwagi dotyczące tej strony lub zauważyliście na niej błędy, dajcie nam znać.
Aby przekazać swoje uwagi do redakcji proszę
Copyright © 1991-2024 Magazyn Hi-Fi, Gdynia, Poland
logo hifi.pl