Uwaga!

Trwają prace techniczne na witrynie hifi.pl. Dopóki widoczny będzie niniejszy komunikat prosimy:
- nie zamieszczać ogłoszeń na giełdzie
- nie wykonywać żadnych innych czynności związanych z ogłoszeniami

Przewidujemy, że czas trwania prac nie przekroczy 20 minut. W tym czasie można normalnie korzystać z treści zamieszczonych na hifi.pl.

Kiedy niniejszy komunikat zniknie możliwe będzie korzystanie z wszystkich funkcji witryny.

Przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z prowadzony prac.

Start Pomoc Kontakt Reklama O nas Zaloguj Rejestracja

Witryna hifi.pl wykorzystuje ciasteczka (cookies). Proszę kliknąć aby uzyskać więcej informacji.

Token SP50


recenzja opublikowana w październiku 1999
Wymiary: 380,170,230 mm
Efektywność: 89 dB
Impedancja: 8 omów
Moc: 100W
Cena (październik 1999): 2.910 zł
Zestaw wykorzystany przez MD i JD: Arcam Alpha 9, LFD LS0, LFD PA2M
Zestaw wykorzystany przez PP i GS: Arcam Alpha 9, LFD LS0, LFD PA2M
Testowano w grupie wraz z: Audiowave Solidus, Canton Ergo 32DC, Celestion A Compact, GLD Dedykacje V, Heco Odeon 600, JMlab Cobalt 807, Minima Audio Talisman Three, Monitor Audio Silver 5i, System Audio 1150, Token SP50

Token to nowa marka na naszym rynku i słabo nam znana. Producent pochodzi z Wysp Brytyjskich, niestety pozostaje dla nas trochę tajemniczy, do zestawów nie były dołączone żadne materiały informacyjne. W cenniku Pol-Audio które jest dystrybutorem Tokena w Polsce znajdują się jeszcze wzmacniacz zintegrowany K50 i odtwarzacz CD50.

SP50 są małymi kolumnami na podstawki, czarny kolor obudowy w połączeniu z metalowymi membranami robią dobre wrażenie wzrokowe. Obudowa wykonana jest z MDF, ale co ciekawe z obu stron (zewnętrznej i wewnętrznej) okleinowana drewnem, z zewnętrznej dodatkowo malowana lakierem. Głośniki przykręcone są do osobnej płyty specjalnie wykonanej tak, że kosze obu głośników znajdują się w tej samej płaszczyźnie. Płyta z głośnikami nie jest okleinowana drewnem, ale polerowana na gładko i lakierowana, z wyglądu przypomina trochę tworzywo sztuczne. Ścianka przednia prawdopodobnie nie jest wykonana z jednego kawałka materiału, wygląda to tak jakby składała się z dwóch płyt, jedna z głośnikami wysunięta nieco do przodu, druga dużo mniejsza na równi ze ściankami bocznymi obudowy. Płyta z głośnikami jest dodatkowo wzmocniona po bokach przez kwadratowe listwy wklejone wzdłuż ścianek bocznych. Obudowa wypełniona jest watą prawie w całej swojej objętości.

Zastosowany głośnik nisko-średniotonowy ma membranę metalową, kosz również odlewany jest z metalu. Układ magnetyczny głośnika ma otwór wentylacyjny z tyłu obudowy, zawieszenie wykonane jest z gumy. Niestety na głośniku nie zostało zamieszczone żadne logo producenta, nie wiadomo zatem czyjego jest autorstwa. Natomiast głośnik wysokotonowy pochodzi z Francji, od Audaxa (model TW025A1). Kopułka wykonana jest z miękkiego materiału tekstylnego i metalizowana z zewnętrznej strony, przednia płytka głośnika została odlana z aluminium. W zwrotnicy wykorzystano 3 kondensatory (dwa Alcap, jeden Ansar Supersound), dwie cewki (jedna powietrzna, jedna z rdzeniem magnetycznym) oraz dwa rezystory.

Kable doprowadzające sygnał do zwrotnicy przylutowane są do terminali. Terminale są w postaci złoconych śrub wkręcanych w obudowę i pochodzą z angielskiej firmy Michell, można do nich podłączyć dwie pary gołych przewodów o znacznej średnicy (do około 6mm) lub wtyki bananowe. Śruby dociskowe mają duży przekrój, łatwo i wygodnie je dokręcać.

Tunel bass-reflexu profilowany u wylotu ma średnicę około 4 cm i długość około 10 cm. Skrzynkę zestrojono na 51 Hz. Minimum impedancji wynosi 6 omów, a przebieg charakterystyki impedancyjnej nie przyniósł niespodzianek - Token jest więc dość łatwym obciążeniem dla wzmacniaczy. (JD)

Opinia 1
Małe Tokeny należały do najtańszych zestawów w teście. Przy bezpośrednim porównaniu z konstrukcjami droższymi wszelkie niedociągnięcia SP-50 wydawały się bardziej jaskrawe. Na charakterystyce przenoszenia widoczne były wyraźne nierówności. Dół pasma standardowo w zestawach z małymi skrzynkami opiera się na rezonansie bass-reflexu. W przypadku SP- 50 rezonans był wyraźny, natomiast reszta zakresu niskich składowych została znacznie stłumiona. Jest to wariant niekorzystny, brak było najniższych dźwięków, stłumiony został wyższy bas, przekaz opierał się w tym przypadku głównie na rezonansie. W nagraniach z szerokim spektrum częstotliwości owocowało to zanikaniem niskich składowych. Praktycznie we wszystkich pełno-pasmowych utworach miałem poczucie braku basu. Instrumentom rytmicznym brakowało wypełnienia i swobody. W nagraniu "Whipping" Pearl Jam stopa i gitara basowa grały dokładnie w miejscu rezonansu, choć brzmienie było dość szczupłe, to i tak nie miało właściwej kontroli i separacji. Instrumenty się zlewały i były mało czytelne, nie nadążały za tempem wyższych składowych. Z kolei w nagraniach akustycznych, kontrabas grał zbyt jednostajnie.

Średnica była raczej przeciętna, słabo nasycona barwami, mało żywa i mało obecna. Instrumenty brzmiały mało angażująco. Przy ustawieniu osi zestawów na ucho, dodatkowo wyraźnie wyeksponowany stawał się przełom średnicy i góry, o nazbyt metalicznym charakterze. W brzmieniu wokali było odczuwalne lekkie metaliczne podbarwienie i mało przyjemne granulacje.

Blachy nie były ewidentnie podbarwione, ale brzmiały monotonnie, były nazbyt tępe i głuche. Na nieszczęście słuchacza góra w tym przypadku nie została wycofana, wręcz przeciwnie podana śmiało i z rozmachem. Mimo braku stłumienia wyższych zakresów przekaz i tak był mało detaliczny. Zabrakło dźwięków z pudeł instrumentów, wybrzmień, mikroklimatu, akustyki pomieszczeń. Na scenie nie tyle panował harmider, co brak konkretnej separacji, wydzielenia pojedynczych instrumentów, bardziej namacalnych konturów. Poszczególne plany, również trudniej było odseparować, zbytnio się zlewały. W przekazie dominowały źródła najgłośniejsze. Wielkość sceny ulegała modyfikacją w zależności od planu, w którym znajdowały się dominujące instrumenty. Lokalizacja pojedynczych źródeł była w miarę czytelna, ale zabrakło precyzyjnej stabilności i wyraźniej zaznaczonych konturów. Podczas odsłuchu tych zestawów cały czas byłem niezadowolony z żywości brzmienia instrumentów, niestety ciągłe zwiększanie mocy ze wzmacniacza zakończyło się jedynie słyszalnymi zniekształceniami. Zarówno kontrabas jak i gitara akustyczna, czy skrzypce miały ograniczoną dynamikę. W połączeniu z ubogą strukturą harmoniczna owocowało to wyjątkowo mało żywym dźwiękiem. Nawet wyjątkowo żywe nagranie "You Got Me" R.Pidgeon tym razem wypadło płasko i mało emocjonująco, gitarom brakowało motoryczności i obecności. Dynamika w skali makro również nie wzbudziła zachwytu, może na skutek odchudzenia basu utworom zabrakło swobody i rozmachu, miałem wrażenie że poziom dźwięku w poszczególnych utworach niewiele się zmieniał. Na plus można policzyć brak ewidentnych zniekształceń i nie pogarszającą się przejrzystość. Jak zauważył Mikołaj mocną stroną Token'ów jest też rytm. Na koniec muszę dodać o pewnym ważnym eksperymencie, który przeprowadził Mikołaj. Otóż ustawił on małe Tokeny tak, że ich osie promieniowania przecinały się mocno przed głową słuchacza. Po mocniejszym dogięciu, jak PS 5.1, zmniejszyła się ilość góry oraz poprawiła stereofonia: kontury były bardziej ostre, scena lepiej wypełniona w tylnich planach.

SP-50 są na tyle wyrównane, że nie ewidentnie drażniące, ale trudno w tym brzmieniu znaleźć coś interesującego i godnego uwagi. Lepiej zoptymalizowane ustawienie wypróbowane przez Mikołaja jest częściowym antidotum na niektóre niedostatki, ale to zbyt mało by zmienić całościową ocenę. (JD)

Opinia 2
Token to kolumna, która potrafi nieraz zaskoczyć słuchacza i z góry uprzedzam Państwa - niełatwo wyrobić sobie o niej zdanie, gdyż jej koncepcja brzmieniowa jest kontrowersyjna, a subiektywny odbiór silnie zależy od wykorzystanego materiału muzycznego. Być może nasza ocena też wyda się Państwu za mało konkretna.

Pierwsze utwory akustyczne w kameralnych składach, o niezbyt dużej rozpiętości dynamicznej zaprezentowane zostały w sposób nie budzący większych emocji czy też większego zaangażowania. Przy tego typu materiale dźwięk wydawał się raczej wiotki. Trochę przesadnie rozjaśniony zakres średnich bez stosownego wypełnienia w dolnych rejestrach wzbudzał pewien niedosyt. Brzmienie blach było mało dźwięczne i jakby przetarte w barwach. Zbyt lekko zabrzmiał zarówno wokal jak i akompaniament fortepianu w nagraniu Dawn Upshaw. W znanym z potęgi nagraniu fortepianu "Rondo Capriccioso..." (Mendelsohn/F.Chiu) zdawało się, że chwilami pianista zamienił koncertowy instrument na zwykłe pianino, z wyczuwalnym zubożeniem tonalnym. Gitara też miała trochę nazbyt szczupłe dolne rejestry. Wyższym rejestrom wokali, skrzypiec i instrumentów dętych towarzyszyła lekka otoczka jakiegoś przesadnie szklistego i zimnego nalotu, wprowadzając odrobinę dyskomfortu w całościowym odbiorze.

Nic specjalnego nie działo się w zakresie niskich częstotliwości. Zgodnie z tym co sugerowała wielkość skrzynki rozciągnięcie pasma w dół było przeciętne i należało się liczyć z wycięciem z przekazu najniższych dźwięków. Nie było też sztucznych dodatków, które ubarwiałyby przekaz, bądź zmierzały do oszukania słuchacza. Innymi słowy, nie zaobserwowaliśmy specjalnie dodawanych uwypukleń w średnim czy wyższym basie, można powiedzieć, że niskie rejestry brzmiały równo. To oczywiście godne pochwały i bardzo obiecujące cechy brzmienia, ale co ciekawe nie przełożyły się jednak na bogactwo barwy tego zakresu. Mimo całej swej poprawności bas pozostał jednak stosunkowo monotonny i mało urozmaicony. Poza tym chwilami ujawniały się podbarwienia w przypadku harfy, czy wyższych dźwięków kontrabasu. Gdyby ich nie było, można by założyć, że skutecznym sposobem poprawy równowagi brzmienia będzie ustawienie kolumn blisko tylnej ściany.

Zakres wysokich tonów to chyba najmniej kontrowersyjna i najbardziej konwencjonalna część pasma. Całościowe nasycenie górnych rejestrów było typowe. Barwy nie miały szczególnie wyszukanego kolorytu, ale też były wolne od poważniejszych usterek.

Nagrania klasyki, zarówno te bardziej kameralne jak i symfoniczne brzmiały stosunkowo spokojnie. Przyczyny tego stanu rzeczy dało się dość dokładnie ustalić. Otóż przy dużych składach zbyt skromna była podstawa basowa, a przy łagodnych nagraniach niezbyt przekonująca była płynność wydarzeń. Natomiast przy jazzowym materiale nastąpiła istotna i korzystna zmiana odbioru muzyki. Szczególną cechą Tokenów okazały się zdolności do dobrego odtwarzania perkusji. Impulsy były szybkie, a nawet całkiem swobodne. Należy jeszcze dodać ofensywnie podane wyższe partie instrumentów dętych. A do tego jeszcze wyrazisty przekaz rytmu. I w ten sposób powstawała witalna, dynamiczna całość (zwłaszcza w nagraniach Ginger Baker Trio i wybranych fragmentach samplera firmy Enya). Ten sam efekt pomagał również w ekscytującym przekazie niektórych nagrań pop/rock. Funkujący klimat nagrania Lisy Stansfield ("The Line") czy też drapieżny garażowy przekaz płyty P.J. Harvey to dobre przykłady ilustrujące zjawisko. Ale nawet na tych samych płytach chwilami brakowało fizycznej siły, masy, wypełnienia basu, który nadałby całości właściwego rozmachu. W tym miejscu trzeba jeszcze raz podkreślić, że specyficzną cechą Tokenów jest zmienność wyników - zależnie od wybranego materiału zestawy mogą się raz wydać bardzo dynamiczne, a innym razem zbyt spokojne i mało ekscytujące, nawet przy sąsiednich nagraniach z tej samej płyty. Po przesłuchaniu bardzo dynamicznego perkusyjnego nagrania z samplera Chesky 3, powstało wrażenie, że perkusyjny atak wydobywa się z kolumn z prędkością kul karabinu maszynowego.

Tokeny nie miały co prawda poważniejszych problemów z selektywnością, ale w istocie ich możliwości nie były aż tak duże jak by to mogło sugerować pierwsze wrażenie. Ofensywne wypchnięcie niektórych dźwięków daje zazwyczaj w pierwszym kontakcie wrażenie analityczności i tak się też stało tym razem. Jednak uważniejsze słuchanie ujawnia limity w prezentacji subtelnego detalu, który słyszalny był choćby na Cobaltach 907. W rezultacie analityczność była skromnie skomentowana w notatkach z odsłuchu. Oprócz braku pewnych drobnych szczegółów artykulacyjnych, umiarkowana była też prezentacja detali pogłosowych. Sama stereofonia była całościowo lepsza niż przestrzenność. O ile lokalizacja pozostawała precyzyjna nawet w trudniejszych momentach, a poszczególne składniki dźwięków (na przykład wokal i towarzyszący mu wydmuch powietrza) były spójne w przestrzeni, to jednak przejrzystość i określenie akustyki pomieszczeń nie robiły wrażenia. Dla stworzenia tego typu iluzji brakowało informacji.

Ze strony dystrybutora otrzymaliśmy dodatkową informację. Komponenty Tokena najlepiej wypadają ponoć jako system. Procedura testowa niestety nie dała nam okazji by to sprawdzić, ale bez wątpienia warto spróbować. Jak się nam wydaje są to kolumny specjalizowane w odtwarzaniu określonych składników brzmienia. Być może są też równie wyspecjalizowane pod kątem doboru towarzyszącej elektroniki.

Chwilowe wzloty zaobserwowane przy odtwarzaniu wybranych nagrań nie zmieniły całościowego obrazu. W naszych odsłuchach kolumny Tokena dały się poznać jako konstrukcja mało uniwersalna. (GS)

Jeśli mają Państwo uwagi dotyczące tej strony lub zauważyliście na niej błędy, dajcie nam znać.
Aby przekazać swoje uwagi do redakcji proszę
Copyright © 1991-2024 Magazyn Hi-Fi, Gdynia, Poland
logo hifi.pl