Uwaga!

Trwają prace techniczne na witrynie hifi.pl. Dopóki widoczny będzie niniejszy komunikat prosimy:
- nie zamieszczać ogłoszeń na giełdzie
- nie wykonywać żadnych innych czynności związanych z ogłoszeniami

Przewidujemy, że czas trwania prac nie przekroczy 20 minut. W tym czasie można normalnie korzystać z treści zamieszczonych na hifi.pl.

Kiedy niniejszy komunikat zniknie możliwe będzie korzystanie z wszystkich funkcji witryny.

Przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z prowadzony prac.

Start Pomoc Kontakt Reklama O nas Zaloguj Rejestracja

Witryna hifi.pl wykorzystuje ciasteczka (cookies). Proszę kliknąć aby uzyskać więcej informacji.

Mirage M-390is


recenzja pierwotnie opublikowana w Magazynie Hi-Fi 1/96
Wymiary: 854,216,267 mm
Efektywność: 86 dB
Impedancja: 8 omów
Moc: 15-125 W
Cena (02/1996): 1.598 zł
Zestaw testowy 1: Meridian 500/563, LFD LS0/PA1
Zestaw testowy 2: Meridian 500/563, LFD LS0/PA1

Mirage kojarzy się jednoznacznie z kolumnami bipolarnymi. Chociaż bipolarność jest czymś w rodzaju firmowej filozofii, to jednak nie udało się jej zastosować we wszystkich modelach. Po prostu trudno jest zrobić naprawdę tanią kolumnę bipolarną. Do takiej konstrukcji - oprócz głośników promieniujących do przodu - trzeba również dodać dodatkowe, promieniujące do tyłu. Rosną też koszty montażu i większa jest komplikacja produkcji skrzynki. Z tego względu najtańsze modele tej marki były zawsze zestawami konwencjonalnymi, tak jak to jest w przypadku M-390is.

M-390is należą do bardzo popularnej kategorii dwudrożnych zestawów podłogowych o umiarkowanych gabarytach. 16,5-centymetrowy głośnik niskośredniotonowy ma membranę wykonaną metodą wtryskową z polipropylenu. Zawieszenie zewnętrzne wykonano z butylu. Jednocalowy głośnik wysokotonowy to kombinacja materiałów twardych i miękkich. Na podkład z tkaniny naparowana jest warstwa tytanu co daje membranie srebrzysty kolor, ale faktura materiału jest nadal widoczna. Głośnik ma w szczelinie magnetycznej ferrofluid. Podobnie jak w przypadku recenzowanych wcześniej kolumn bliźniaczej marki Energy, M-390is też mają niską częstotliwość zwrotnicy - 1800 Hz. Wokół głośnika wysokotonowego wyprofilowane jest stożkowe ujście.

Pokaźny otwór bass-reflexu ma głębokość 13 cm i średnicę 7,5 cm - istotne jest tu zwłaszcza to, że ten drugi wymiar jest tak duży. Przy projektowaniu obudów bass-reflex, kiedy ustalona jest już objętość skrzynki i częstotliwość strojenia, można dobrać różne wielkości tunelu, a częstotliwość strojenia pozostanie niezmieniona. Im większa jest średnica tunelu, tym większa musi też być jego długość. Zwiększając średnicę dojdziemy w końcu do momentu kiedy wymagana długość tunelu będzie tak duża, że nie da się zmieścić w skrzynce. Problem polega na tym, że przy zbyt małej średnicy nie daje się przetłoczyć odpowiedniej ilości powietrza przez tunel i w związku z tym dla wysokich poziomów dźwięku tunel przestaje prawidłowo spełniać swoją rolę.

Trochę zaskakujący jest kształt przedniej ścianki. Oba głośniki są zamontowane na specjalnej przegrodzie o zróżnicowanej grubości. Głośnik wysokotonowy przymocowano w miejscu gdzie płyta jest grubsza i przez to wystaje on do przodu przed płaszczyznę kosza głośnika niskotonowego. Jest to o tyle nietypowe, że zwykle głośnik wysokotonowy jest cofany wgłąb, w celu wyrównania czasowego sygnałów z obu źródeł. W tym przypadku postąpiono odwrotnie, co niewątpliwie wiąże się z projektem zwrotnicy. Zróżnicowanie grubości przedniej ścianki spowodowało, że wokół głośnika niskośredniotonowego powstały dodatkowe krawędzie. Niestety powoduje to powstawanie efektów dyfrakcyjnych.

Obudowa została zestrojona na ok. 41 Hz. Wbrew danym fabrycznym nie jest to kolumna 8-omowa, minimum wynoszące 4,3 oma przypada nieco poniżej 200 Hz, impedancja ma też duży pik przed częstotliwością zwrotnicy i w sumie kolumna nie jest zbyt łatwym obciążeniem dla wzmacniacza. Charakterystyka częstotliwościowa jest ogólnie bardzo gładka, a tylko na wyższych tonach widać lekki równomierny wzrost.

Opinia 1
Mirage 390is bardzo przypominają barwą zestawy siostrzane "890", testowane w ostatnim wydaniu MHF. Oczywiście brak jest tym razem imponującej przestrzenności z konstrukcji bipolarnej M-890.

Średnica brzmi swobodnie, skrzypce mają w miarę szlachetny dźwięk. Zmiana barwy z płyty na płytę jest satysfakcjonująca. Dźwięk jest soczysty, żywy ale i też wygładzony - pozbawiony chropowatości. Przy odsłuchu instrumentów smyczkowych uwagę zwraca podkreślenie wyższych harmonicznych. Skrzypce ostatecznie nie były zbyt pełne - czuć było faworyzowanie górnych krawędzi w dźwięku. Obaj z MK odbieramy brzmienie na klasyce jako spokojne, delikatne, filigranowe - z drugiej strony brakuje jednak pewnej solidności, zwartości pozornych źródeł stereofonicznych. Tę samą cechę miały także zestawy M-890. Po materiale klasycznym odczuwalny jest brak w brzmieniu pewnego fundamentu, osobiście preferuje odrobinę więcej niskich harmonicznych w barwie i więcej ciepła przy klasyce. Po pewnym czasie barwę można także odebrać jako zbyt przenikliwą. Pewnych informacji o brzmieniu średnicy dostarcza nagranie Bobby McFerrina. Separacja głosów była przeciętna. Ponownie okazało się, że podkreślone są górne rejestry, zaś główny wokal został lekko stłumiony. Jest to kolejny przykład zbyt słabej namacalności źródeł dźwięku.

Scena dźwiękowa jest obszerna. Jednak instrumenty nie są tak gęste i namacalne jak w droższych konstrukcjach. Przejrzystość jest dobra, przy zmianach poziomów dynamiki nie jest ona zacierana. Obraz stereofoniczny tworzony przez 390 jest ogólnie poprawny, ale jak już wspomniałem zbyt delikatny i zwiewny. Najbardziej namacalne są dźwięki generowane przed zestawami głośnikowymi, głębia nie jest już tak wyraźna.

Głośnik wysokotonowy jest prawdopodobnie identyczny z tym występującym w modelu M-890. Nie mamy tu zatem przykrych niespodzianek. Brzmi on po prostu jak klasyczna tekstylna kopułka - miękko, słodko, perliście. Najwyższe rejestry (harmoniczne talerzy perkusyjnych) są lekko stłumione. Więcej informacji przekazywał w tym przypadku głośnik wysokotonowy z zestawów Mordaunt-Short MS-50i i Radmor LS-20.

Dynamika i szybkość M-390is jest na średnim poziomie. Szczególnie dolne rejestry są niezbyt ożywione. Zestawy brzmią przyjemnie i witalnie, ale brak tu możliwości w przekazywaniu tempa na basie występujących w zestawach MS-50i i Radmor. Dolny bas (niechaj to będzie w tym przypadku poniżej 100 Hz) jest wyraźnie spowalniany i ma słabo różnicowaną barwę. Ma on także wyraźne rezonansowe zabarwienie - zapewne pozostałość z modelu M-890. Ogólna równowaga brzmienia jest lekko przesunięta na bas - słyszalne to jest jako pewna tłustość i obfitość tego zakresu. Przy reprodukcji szybkich solówek Stanleya Clarka i Charlie Haydena, M-390is gubiły pewne subtelności z płyty, wstawiając w to miejsce swój własny jednolity, twardy dźwięk. Wyższy bas ma raczej przeciętną rozdzielczość, informacje o konturach i uderzeniach w struny były zacierane. Przy prostych nagraniach tempo jest satysfakcjonujące. Jednak przy trudnych, z szybkim i skomplikowanym pochodem kontrabasu zawierającym też trochę mięsa, M-390is nie radzą sobie. Dźwięk staje się ociężały i mało rytmiczny.

M-390is są satysfakcjonującymi zestawami klasy średniej. Pomimo przyjemnego i gładkiego brzmienia, pozostaje wrażenie, iż transparentność tych zestawów mogłaby być lepsza. W modelu M-890 mieliśmy dużo przestrzeni i bardzo ociężały bas. W M-390is pozostaje sporo z barw modelu wyższego, jest mniej efektów przestrzennych, ale z drugiej strony otrzymujemy bardziej czysty bas. W kategoriach absolutnych pozostawia on pewien niedosyt. Tak jak poprzednio, w przypadku recenzji modelu M-890, konkluzja jest zbliżona: zestawy dla osób lubiących relaksujący, nie narzucający się dźwięk, stawiających mniejsze wymagania na stronę czysto audiofilską i bas. (MS)

Opinia 2
Historia się powtórzyła, już trzeci raz kolumny Mirage zaprezentowały brzmienie o tej samej koncepcji - łagodne na średnicy i wysokich tonach, obfite i ciepłe na basie. Całościowa równowaga pasma jest według mnie lekko i równomiernie przechylona na korzyść niskich częstotliwości. Nie zauważyłem znaczących dziur czy uwypukleń. Barwie średnicy brak naturalizmu, jednak na plus trzeba policzyć eliminacje przykrych podbarwień czy szorstkości. Nie było zjawisk, które by mogły drażnić lub męczyć przy dłuższym słuchaniu. Podobnie jak w przypadku instrumentów o ciągłym wybrzmieniu, przy dźwiękach impulsowych też odnotowałem złagodzenie. Transjenty nie były ostre i natychmiastowe, lecz trochę wygładzone. Wysokie tony zwykle spokojnie uzupełniały resztę pasma, tylko w przy bardzo silnych pobudzeniach nabierały trochę nadmiernie syczącej barwy. KK zauważył podobny efekt w przypadku niektórych sybilantów. Nawet w takich przypadkach wysokie tony nie były jednak szczególnie natarczywe.

Kłopoty z nadmiarem basu, które odnotowaliśmy wcześniej przy przesłuchaniach M-890i miały również miejsce tym razem, ale jednak w trochę mniejszym stopniu. Tam gdzie bas był nagrany delikatnie, kolumny eksponowały go tylko trochę silniej niż większość konkurentów. Przy nagranich Marcusa Millera, Fourth World czy też Garbage bas przejął już rolę wiodącą. Basowe bębny zostały uwypuklone w stosunku do reszty instrumentów, gitara basowa miała ciepłą barwę i była obfita. Taka prezentacja basu stworzyła wrażenie dużego, potężnego dźwięku.

Rozdzielczość szczegółów nie jest mocną stroną M-390si. Najwięcej zarzutów można sformułować w odniesieniu do basu. Poszczególne dźwięki grane na gitarze basowej nie są zbyt dokładnie wyartykułowane, z reguły są zmiękczone, a przy szybkich sekwencjach następujących po sobie nut występuje tendencja do zlewania kolejnych. W wyższych rejestrach też nie ma szczególnie ostrego oddzielenia subtelnych detali. W wykorzystanych przeze mnie nagraniach zachowany był ogólny porządek, nawet w bogato zinstrumentowanych fragmentach symfonicznych. Jednak w gęstych utworach rockowych KK zauważył zlewanie się dźwięku, co chyba można powiązać z dominacją basu.

Przestrzenność dźwięku z M-390si była dość słabo zaznaczona. Doprawdy trudno jest zrobić kolumny zarazem łagodne i kreujące sugestywne wrażenie akustyki pomieszczeń. W modelach bipolarnych ta sztuczka się w znacznym stopniu powiodła, ale tym razem już nie. Zwykle brakowało mi większego podkreślenia pogłosu.

Czy warto kupić M-390si? Odpowiedź jest prosta. Jeśli ktoś lubi ciepły obfity bas, łagodną średnicę, kulturalne wysokie i nie jest poszukiwaczem drobnych szczegółów, to tak. Kolumny te mają wyrazisty charakter brzmienia. Potencjalny nabywca powinien bez większego trudu określić swój stosunek do szkoły brzmienia Mirage. Dla osób lubiących taką barwę będzie to niewątpliwie atrakcyjna oferta, choć szczerze przyznaję, że nie jest to dźwięk pokrywający się z moim gustem. (GS)

Jeśli mają Państwo uwagi dotyczące tej strony lub zauważyliście na niej błędy, dajcie nam znać.
Aby przekazać swoje uwagi do redakcji proszę
Copyright © 1991-2024 Magazyn Hi-Fi, Gdynia, Poland
logo hifi.pl