Uwaga!

Trwają prace techniczne na witrynie hifi.pl. Dopóki widoczny będzie niniejszy komunikat prosimy:
- nie zamieszczać ogłoszeń na giełdzie
- nie wykonywać żadnych innych czynności związanych z ogłoszeniami

Przewidujemy, że czas trwania prac nie przekroczy 20 minut. W tym czasie można normalnie korzystać z treści zamieszczonych na hifi.pl.

Kiedy niniejszy komunikat zniknie możliwe będzie korzystanie z wszystkich funkcji witryny.

Przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z prowadzony prac.

Start Pomoc Kontakt Reklama O nas Zaloguj Rejestracja

Witryna hifi.pl wykorzystuje ciasteczka (cookies). Proszę kliknąć aby uzyskać więcej informacji.

Linn Katan


Cena (03/2006): 650 GBP
Impedancja: 8 omów
Zalecana moc wzmacniacza: minimum 30W/8 omów
Efektywność: 85 dB/1W/1m
Pasmo przenoszenia: 75-20.000 Hz (+/- 3dB)
Wymiary (WSG): 340 × 170 × 230 mm
Masa: 6 kg
Testowano w grupie wraz z: Linn Katan, Sundial Impetus

Linn to firma z ogromnymi tradycjami, wyjątkowo dobrze zakorzeniona w audiofilskiej świadomości. A jednak przez długie lata jej produkty jakoś mnie omijały. Kiedy Katan dotarł do redakcji, to sam się zdziwiłem jak rzadko wcześniej mogłem posłuchać produktów tej marki. Trafiła się więc okazja aby uzupełnić kolejną lukę. Zresztą muszę się przyznać, że po trosze sam jestem winny tych zaległości w poznawaniu sprzętu Linn'a, nie wykorzystałem bowiem dostępnych możliwości odsłuchu u znajomych.

Był taki okres kiedy Linn konsekwentnie bronił tezy o wyższości płyty analogowej nad CD. Wówczas można było nabrać przekonania, że firma prowadzi politykę bardzo zachowawczą. Za to ostatnimi czasy Linn wyróżnia się szybkim absorbowaniem nowinek. A więc mamy audiofilskie, wieloformatowe odtwarzacze obsługujące też pliki komputerowe. Mamy wielopokojowe systemy i mamy też minimalistyczną, nowoczesną stylistykę wyrobów.

Na tle reszty oferty Linn'a Katan prezentuje się nawet nieco konserwatywnie, zwłaszcza jeśli porównamy go z takimi zestawami jak nowsze modele Akurate czy Artikulat. Wydaje mi się, że formę Katana najlepiej można określić jako zgrabny, prosty i uniwersalny kształt. Skrzynka została wykonana z MDF i pokryta ładnym, naturalnym fornirem. W środku nie ma żadnych wręg czy wzmocnień, ale co istotne, kształt nie jest prostopadłościenny. Boczne ścianki zwężają się ku tyłowi. Złamanie równoległości ścianek zawsze pomaga w rozpraszaniu rezonansów.

Kiedy odkręcimy głośniki, pojawi się nieco zaskakujący widok. Do dolnej ścianki przyklejona jest mała skrzyneczka. Czemu ona służy? Okazuje się że właśnie w tej skrzynce znajduje się wewnętrzny wylot tunelu bass reflex. Zaś sama skrzyneczka ma dwie ścianki uformowane z grubej tkaniny. A więc w ten sposób wprowadzone zostało tłumienie przepływu powietrza przez tunel BR.

Bodaj najbardziej nietypowym elementem Katana jest terminal połączeniowy. Przede wszystkim ma on bardzo dużą liczbę gniazd. Przyczyną tej obfitości są zróżnicowane możliwości użytkowania Katana. W podstawowym trybie, z którego między innymi my korzystaliśmy, kolumny są podłączone przy pomocy jednego kabla i pracują ze zwrotnicą pasywną. Inny wariant to praca w trybie bi-wire i do tego przeznaczony jest już inny zestaw terminali. Można też Katana uaktywnić i wówczas wykorzystywane są jeszcze inne gniazda.

Głośniki opierają się na tradycyjnych materiałach. Wysokotonowy wykorzystuje miękką 19-milimetrową kopułkę. Niskośredniotonowy - o średnicy 125 mm - ma membranę z polipropylenu. Obydwa głośniki są też zabezpieczone od frontu. Przed wysokotonową kopułką znajdują się dwie poprzeczki. Zaś przed niskotonowym jest metalowa siateczka. Siatka ta jest utrzymywana na swoim miejscu dzięki gumowemu pierścieniowi wciśniętemu w szczelinę na obwodzie głośnika.

Zwrotnica składa się z sześciu elementów. Nie rozbierałem jej, ale najbardziej prawdopodobne wydaje się, że filtry mają typową topologię drugiego rzędu. (GS)

Opinia 1
Sprzęt towarzyszący: Musical Fidelity A3 CD, LFD LS0, LFD PA2M
Słuchacz: KK

Cena miniaturek Linna jest dość wysoka, za to efektywność niska, co ograniczy potencjalny krąg odbiorców Katan'ów, ale też Linn nigdy nie tworzył produktów masowych, słusznie uznając, że jest to pole do działania dla wielkich koncernów elektronicznych. Katany w każdym razie wzbudziły jeszcze przed przesłuchaniem wiele pozytywnych emocji jako ładny "antymasowy" produkt.

Niska efektywność i mała obudowa z góry zapowiadają, że nie można oczekiwać zbyt wysokich poziomów głośności. Okazało się jednak, że ich możliwości pod tym względem przerastają oczekiwania i dopóki naprawdę nie poddajemy Katanów próbom głośności odpowiednim raczej dla głośników estradowych - można na nich z powodzeniem słuchać nawet współczesnej muzyki tanecznej i hip-hopowe oraz rockowej. Przy stosunkowo wysokim poziomie odsłuchu nie następuje typowe dla tańszych miniaturek ogólne wyszczuplenie i spłaszczenie brzmienia połączone z gubieniem szczegółów w zakresie tonów średnich i wyższych.

Jak na tak małe kolumienki, Katany mają całkiem obecny i przyzwoicie rozciągnięty bas. Brzmienie jest oczywiście nieco wyszczuplone, ale można się do tego szybko przyzwyczaić i obejść się bez subwoofera. Bas jest przy tym szybki i zróżnicowany barwowo, a to już spore osiągnięcie, choć może nie zaskakujące, gdy przypomnimy sobie o dość wysokim koszcie nabycia zestawów. Najprzyjemniej słucha się oczywiście nagrań akustycznych, lecz nawet dużo bogatsze aranżacje nie wykluczają bezproblemowego odbioru niższych częstotliwości.

Jeszcze lepsze wrażenie robi sposób prezentacji średnich tonów - tu już można mówić o istotnych oznakach wyrafinowania. Na pierwszym miejscu stawiana jest przy tym przyjemność słuchania, co oznacza, że Katany nie będą wrogami dla naszych starszych, słabo lub nieciekawie zrealizowanych płyt. Damskie wokale, trąbki i instrumenty smyczkowe brzmią czysto i żywo, choć z pewnym dodatkiem sztucznie wykreowanej jedwabistości. Bezkompromisowi zwolennicy pełnej neutralności brzmienia nie będą więc usatysfakcjonowani, jestem jednak przekonany, że taki melodyjny, "przyjazny" charakter może zyskać znacznie więcej zwolenników niż przeciwników.

Ogólnego komfortu słuchania małych Linn'ów nie pogarsza także sposób prezentacji najwyższych częstotliwości. Głośnik wysokotonowy oferuje dźwięk zdecydowany, dobrze nasycony i bogaty w szczegóły, jednak pozbawiony szorstkości czy metaliczności. Analityczność wysokich częstotliwości jest na bardzo dobrym poziomie, łatwym do zaakceptowania nawet w przypadku dwukrotnie droższych kolumn. Katany nadają się przy tym każdego rodzaju muzyki, jeśli to konieczne potrafią nawet przekazać sporą dozę ostrości muzyki rockowej, nie popadając jednak nigdy w przesadę. Flet i wyższe rejestry damskich wokali prezentowane są bardzo żywo i zarazem gładko, co pozwala na wielogodzinne słuchanie bez zmęczenia.

Przy bardzo skromnych rozmiarach obudowy udało się konstruktorom Katanów uzyskać satysfakcjonujące możliwości dynamiczne. Małe kolumienki szybko reagują na nagłe zmiany poziomu głośności w nagraniach symfonicznych i rockowych, są też w stanie przekonująco oddać rytm współczesnej muzyki tanecznej. W mniejszych pomieszczeniach Linny z powodzeniem zapewnią nagłośnienie nawet szalonej imprezy, dopiero zmuszanie ich do grania naprawdę bardzo głośnego pokazało kres możliwości Katan'ów - nastąpiło wyraźne zaburzenie równowagi brzmienia i ogólna kompresja dynamiki oraz częściowa utrata analityczności.

Cena Katan'ów jest wysoka w zestawieniu z ich skromną aparycją. Są to jednak kolumienki bardzo starannie przemyślane i ładnie wykonane, oferujące brzmienie niezbyt potężne, ale dość wyrafinowane, zapewniające wiele przyjemności przy słuchaniu muzyki. Poważniejszym ograniczeniem jest jedynie niska efektywność. (KK)

Opinia 2
Sprzęt towarzyszący: Musical Fidelity A3 CD, LFD LS0, LFD PA2M
Słuchacz: GS

Konstruowanie kolumn hi-fi to ciekawe zajęcie. Jest to działalność techniczna, w której modyfikujemy amplitudę, fazę, poziom zniekształceń, dobroć filtrów, dobroć rezonansów mechanicznych i szereg innych parametrów. Mimo tej technicznej natury projektowania, wciąż pozostaje element subiektywny. Kiedy złożony sygnał z kolumn trafia do skomplikowanego receptora jakim jest ucho, to trudno precyzyjnie określić jakie subiektywne wrażenie powstanie. Nie ma tu prostych recept na osiągnięcie satysfakcji, co irytuje wiele osób zakochanych we wzorach i w pomiarach. Wspominam o tym przy okazji recenzji Katana nieprzypadkowo. Kolumny te zdają się dawać więcej subiektywnej satysfakcji niż to sugerują ich techniczne osiągi.

Oczywiście bez solidnej technicznej podstawy by się nie udało uzyskać dobrego wyniku odsłuchowego. Katan oferuje dobrą równowagę w paśmie i umiarkowane podbarwienia. W subiektywnym odbiorze nawet ograniczenie przenoszenia niskiego basu nie psuje wrażenia równowagi, które wynika głównie z natury barw. W zakresie średnich i wysokich tonów ładnie wypośrodkowano charakter kolumn. W brzmieniu były obecne atrybuty takie jak dźwięczność czy metaliczność, dzięki czemu zarówno instrumenty perkusyjne jak i blaszane zabrzmiały całkiem otwarcie. A przy tym nie wystąpiły problemy z ostrością czy natarczywością. W rezultacie kolumny dały dźwięk miły w odbiorze, łatwy do akceptacji. Jedynie przy odtwarzaniu ostrych, kompleksowych nagrań rockowych barwy wydawały mi się trochę zbyt matowe.

Tak jak w wyższych rejestrach osiągnięto udany kompromis, tak też było i w niższych. Co prawda bas nie był ani idealnie czysty ani idealnie kontrolowany, ale nigdy w moim odbiorze nie przekroczył tej granicy, kiedy by zaczął drażnić. Tak więc wykorzystano tu lekko rezonansowe zabarwienie dla podkreślenia basu, ale w subtelny sposób. Pomimo nieuniknionych dla tak małej kolumn ograniczeń pasma przenoszenia, bas niemal zawsze był wystarczająco pełny by dać wrażenie ogólnej równowagi. Trudno oczekiwać więcej po takich małych zestawach.

A jak z dynamiką? Myślę że oddzielnie trzeba opisać dwie sytuacje. Kiedy nie będziemy kolumn katować zbyt trudnymi nagraniami odtwarzanymi z wysokim poziomem głośności to wyniki będą całkiem dobre. W dźwięku można odnaleźć niezły rytm, sporo życia, w miarę szybkie impulsy. Natomiast ciężki rock czy też symfonika odtwarzane z dużą głośnością jednak ujawniają ograniczenia kolumn. W zasadzie obyło się bez jakichś drastycznych problemów nawet kiedy materiał muzyczny był trudny, ale jednak wyraźnie można było odczuć, że kolumny po prostu nie mają możliwości dynamicznych by poradzić sobie z taką muzyką. Dźwięk stawał się nieco zbyt płaski, pozbawiony dynamicznego kontrastu.

Całości dopełniała niezła stereofonia, z zupełnie dobrą przestrzennością. Całkiem dobrze były słyszalne takie efekty jak obecność ścian pomieszczeń, w których dokonano nagrań. Akustyka tworzyła spójną całość.

Być może ujawniają się już moje przyzwyczajenia z projektowania kolumn DIY - stąd Katan wydaje mi się troszkę zbyt mało zaawansowany technicznie jak na swoją cenę. Nie ulega też wątpliwości, że niektóre konkurencyjne kolumny w kilku aspektach prześcigają Katana swymi możliwościami. Nie zmienia to jednak faktów podstawowych. Po pierwsze kolumn tych słuchało mi się z przyjemnością. A po drugie zestawy Linn'a tak czy inaczej bronią się dzięki dobrej kompozycji całokształtu brzmienia. (GS)

Jeśli mają Państwo uwagi dotyczące tej strony lub zauważyliście na niej błędy, dajcie nam znać.
Aby przekazać swoje uwagi do redakcji proszę
Copyright © 1991-2024 Magazyn Hi-Fi, Gdynia, Poland
logo hifi.pl