Uwaga!

Trwają prace techniczne na witrynie hifi.pl. Dopóki widoczny będzie niniejszy komunikat prosimy:
- nie zamieszczać ogłoszeń na giełdzie
- nie wykonywać żadnych innych czynności związanych z ogłoszeniami

Przewidujemy, że czas trwania prac nie przekroczy 20 minut. W tym czasie można normalnie korzystać z treści zamieszczonych na hifi.pl.

Kiedy niniejszy komunikat zniknie możliwe będzie korzystanie z wszystkich funkcji witryny.

Przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z prowadzony prac.

Start Pomoc Kontakt Reklama O nas Zaloguj Rejestracja

Witryna hifi.pl wykorzystuje ciasteczka (cookies). Proszę kliknąć aby uzyskać więcej informacji.

Dynaudio Audience 5


recenzja pierwotnie opublikowana w Magazynie Hi-Fi 6/96
Wymiary: 310,205,240 mm
Efektywność: 87 dB
Impedancja: 4 omy
Moc: 150 W
Cena (12/1996): 1.874 zł
Zestaw testowy 1: Meridian 500, mbl 1511, LFD LS0/PA2M
Zestaw testowy 2: Meridian 500/563, LFD LS0/PA2M

O Dynaudio mieliśmy okazję pisać już wiele razy. Odwiedziliśmy w 1995 roku tą firmę, opisywaliśmy jej fabrykę i prezentowaliśmy wywiad z pracującym w niej projektantem. Nieraz pisaliśmy o głośnikach Dynaudio wykorzystywanych przez innych producentów. Ale dopiero teraz - po raz pierwszy - prezentujemy recenzję gotowych kolumn tej marki. Skoro już jesteśmy przy marce, wypada zadać pytanie czy jest to firma niemiecka czy duńska. Właścicielem jest Niemiec, w Niemczech jest też główne biuro i centrala zajmująca się stroną handlową. Jednak działalność projektowa i produkcyjna mieści się w Danii. Osobiście uważam, że jednak jest to raczej przedsiębiorstwo duńskie niż niemieckie. Ale może wynika to stąd, że ciągle staram się zachować podejście hobbysty bardziej zainteresowanego konstrukcją produktu niż sposobem jego sprzedaży.

Choć Dynaudio nadal jest słynne jako producent głośników, to w ostatnich kilku latach produkcja gotowych zestawów rozwinęła się tak znacznie, że obecnie ma ona decydujący udział w obrotach firmy. Skoro taka jest rynkowa rzeczywistość wypadałoby już trochę przesunąć akcenty i zamiast pisać o innych firmach wykorzystujących głośniki Dynaudio, w końcu więcej pisać o samych zestawach pochodzących ze Skanderborga. Zaczynamy od produktu, który należy zaliczyć do klasy średniej, ale w ofercie Dynaudio zajmuje pozycję taniego modelu bazowego.

Mam do firmy Dynaudio jeden żal. Prospekty, w których prezentuje się kolumny tej marki zawierają bardzo mało konkretnych informacji technicznych. Głośnik wysokotonowy można określić jako uproszczoną wersję D28. Ma on kopułkę z materiału tekstylnego i cewkę nawiniętą drutem aluminiowym. Brak w nim dużej komory za membraną, co powoduje podwyższenie częstotliwości rezonansu mechanicznego. Przedniej płytki właściwie nie ma tu wcale. Od zewnątrz głośnik zasłania natomiast perforowana kopułka z blachy. Jest ona utrzymywana w pozycji magnetycznie i można ją bez trudu zdjąć. Wskazana jest przy tym pewna ostrożność. Cienkie kable będące wyprowadzeniami cewki głośnika są bardzo blisko krawędzi perforowanej kopułki i chronią je tylko naklejone kawałki taśmy. Głośnik niskotonowy wyróżnia się dużą 75-milimetrową cewką. W szczególności powinno to zapewnić odporność na duże moce. Poza tym dzięki dużej średnicy cewki głośnik jest też "płytszy", cewka znajduje się bliżej płaszczyzny ścianki obudowy. Innymi słowy mniejsze jest opóźnienie czasowe w stosunku do głośnika wysokotonowego. Nie należy natomiast ze zwiększeniem cewki wiązać zbyt dużych nadziei na redukcję pasożytniczych drgań spowodowanych łamaniem się membrany. Duża cewka nie zapewnia tłokowej pracy miękkiej membrany.

Głośniki są rozmieszczone na ściance niesymetrycznie. Prawa i lewa kolumna stanowią lustrzane odbicie. Wybór opcji z głośnikami wysokotonowymi do wewnątrz lub na zewnątrz pozostawiono już klientowi - firma nie podała żadnych zaleceń. Przesłuchania dokonaliśmy głównie z głośnikami wysokotonowymi do wewnątrz.

Sam producent pisze w prospekcie, że oszczędności poczyniono na obudowie. Faktycznie nie ma tu takich ładnych oklein z naturalnego drewna jakie spotykamy w droższych kolumnach Dynaudio. Z drugiej strony, w stosunku do konkurentów o zbliżonych cenach, Audience 5 nie ma się czego wstydzić. Zwykła winylowa okleina faktycznie wygląda skromnie, ale ścianki są wewnątrz tłumione płatami masy bitumicznej. Spasowanie elementów też jest dokładne. Zastosowano pojedyncze złocone zaciski do połączenia ze wzmacniaczem.

Łagodnie wyprofilowany przy ujściu tunel bass-reflexu umieszczono na przedniej ściance. W instrukcji obsługi napisano, że kolumny są zoptymalizowane dla ustawień rzędu od 1 do 1,5 m od ściany. W przypadku ustawienia blisko ściany wskazane jest zastosowanie zatyczek z gąbki do tuneli bass-reflexu. Strojenie skrzynki przypada na 43 Hz. Impedancja ma minimum wielkości 3,7 oma - Audience 5 jest więc typowym obciążeniem 4-omowym.

Audience 5 to najmniejsze (choć nie najtańsze) zestawy niniejszego testu. U mniej doświadczonego nabywcy powstanie wrażenie słabej wartości postrzeganej. Cóż, mogę tylko ubolewać (nie po raz pierwszy) nad stanem świadomości klientów, którzy jakość sprzętu hi-fi mierzą na litry i na kilogramy. Ważniejsze jest to, że w swojej klasie cenowej Audience 5 pozytywnie wyróżnia się zastosowaniem dobrych głośników. (GS)

Opinia 1
Zestawy głośnikowe Dynaudio Audience mają stosunkowo mało własnego charakteru. Prezentują bardzo przyzwoite brzmienie monitorowe.

Przede wszystkim Audience mają dobrą równowagę tonalną, żaden zakres pasma nie jest zbyt faworyzowany. Scena dźwiękowa jest przy tej klasie cenowej znakomita - mamy tu typowy przykład przestrzenności uzyskiwanej z małych zestawów typu miniaturki. Podczas, gdy obecne w tym teście zestawy podłogowe brzmiały trochę natarczywie, to Audience 5 stanowi tu świetną przeciwwagę. Dużo się dzieje za zestawami, scena jest szeroka na całej swej głębokości. Bardzo dobrze lokalizowane są źródła pozorne.

Barwy prezentują wysoki poziom poprawności. Fortepian, trąbka trafiły w gust Macieja - muzyka. Sekcja instrumentów dętych nie była tu tak "krzycząca" jak na innych zestawach tego testu. Audience lepiej sobie radzą z oddawaniem wyższych składowych barwy, instrumenty dzięki temu brzmią żywo, nie ma tu zmatowienia. Dużo się dzieje w świecie mikro-dynamiki.

Brakuje trochę wyrafinowania na krańcach pasmach. Dolne partie wysokich tonów są trochę wyostrzone i zgranulowane. Jest to słyszalne głównie przy ostrym materiale jazzowym i rockowym.

W Audience 5 zrezygnowano z wydobywania "sztucznego mięsa" z głośnika niskotonowego. Bas jest wyważony, po innych modelach podłogowych można go określić jako nieśmiały i lekki. Rytm jest całkiem równy, ale nie jest tak wyrazisty jak w modelach z wyższych półek cenowych. Bas nie schodzi w dół zbyt głęboko, ograniczenie basu jest w Audience słyszalne subiektywnie bardziej niż u konkurencji. Jak wspomniałem nie usiłowano tutaj na siłę wszczepić wyraźnego fundamentu basowego. Kontury kontrabasu były zadowalające, ale brak panowania Audience 5 nad najniższymi składowymi jest już słyszalny. Ogólnie barwa basu ma swój specyficzny "oddech" w wyższych zakresach. Było to już nawet słyszalne przy elektrycznej gitarze basowej na nagraniach Fugazi.

Audience 5 zdobyły nasz szacunek za bardzo kulturalny, audiofilski dźwięk, a jednocześnie całkiem przyzwoitą cenę. Mają stosunkowo mało podbarwień. Ich mocny punkt to precyzyjna i wiarygodna scena oraz precyzyjna lokalizacja. Audience 5 to ciekawa propozycja dla osób zainteresowanych dźwiękiem monitorowym. Zanim zgromadzicie pieniądze na droższe monitorki typu Spendor, albo Dynaudio serii Contour, można na początek zacząć od modelu Audience. (ms)

Opinia 2
Z materiałem akustycznym Audience 5 można słuchać długo bez poczucia zmęczenia. W znacznym stopniu na taką opinię wpłynęła jakość średnich tonów. Delikatna, dość lekka barwa tego zakresu i znaczna czytelność dobrze wpływają na odbiór muzyki. Przy tym występowało dobre zróżnicowanie i wyrazistość. Wokale brzmiały precyzyjnie i były spójne w barwach. Łatwo przychodziło śledzenie melodii, zaznaczyło się nawet budowanie pełnych fraz. Dzięki temu instrumenty brzmiały neutralnie.

Dobrym średnim tonom towarzyszy błyszczący wyższy zakres pasma. Brzmienie jest ogólnie trochę jasne, ale nie przeszkadzało to nam zbyt mocno. Michał zwrócił uwagę na ciekawe odtworzenie trąbki, która wyraźnie przebijała się swą klarownością. Moją uwagę również przyciągnęła dobra jakość trąbki, jak też klarowna barwa wibrafonu. Talerzom brakowało tylko w pełni swobodnego "cykania". Trochę przesadnie zaakcentowano sybilanty.

W porównaniu do większości konkurentów bas jest ilościowo skromny, ale nie brakowało go w drastyczny sposób. Równowaga między basem a średnicą była zupełnie przyzwoita. Nie rozpatrujemy jednak jakości basu tylko w kategoriach jego globalnej ilości, nie chodzi nam przecież o ogólne wrażenie ciężkości. Bas z Dynaudio miał kilka zalet. Był zwarty i kontrolowany, całkiem równomierny. Niestety był też dość monotonny i zwłaszcza w trudniejszych nagraniach (jak choćby "Nevermind" Killer Bees) trudno było wyłowić szczegóły pracy basisty.

Podczas słuchania elektrycznych nagrań o kontrastowej barwie Audience 5 mogą trochę znużyć monotonnym basem i rozjaśnioną górą, ale w zestawieniu z ceną nie uważam tego za poważniejszą wadę.

Chociaż nie nastąpiło całkowite zniknięcie zestawów, to obraz dźwiękowy był dobrze przedstawiony i dość szczegółowy. Michał zarzucił co prawda, że nie udało się precyzyjnie określić kształtu i konturów sceny, ale tak czy tak Audience 5 sprawowały się nieźle. Obraz był nieźle oddzielony od zestawów. Dźwięki tylko momentami nachodziły na linię frontu kolumn poprawnie bazując na tylnej prezentacji. Szerokość sceny okazała się bardziej rozpięta w porównaniu do dwóch tańszych konkurujących zestawów. Obraz wykraczał poza zewnętrzne krawędzie kolumn. Dobra lokalizacja miała miejsce na całej szerokości, zaznaczyła się również separacja planów dźwiękowych. Źródła były łatwo wyróżnialne, nie nachodziły na siebie i nie kolidowały ze sobą. Lepiej zogniskowane były dźwięki z impulsowymi transjentami (perkusyjne, gitary), trochę mniej szczegółowo wokale i inne o dłuższym wybrzmieniu. Porównując Audience 5 z MS25i i kolumnami Sonaba widać przewagę Dynaudio w tej dziedzinie. Pojawiła się otwartość i wydzielenie muzyków. Prawidłowość zobrazowania została poparta stabilnością źródeł.

Odtwarzany dźwięk wydał się przestrzenny, zwłaszcza za zestawami. Prawidłowo odebraliśmy sygnały bezpośrednie, oraz informacje o dźwiękach opóźnionych. Nie odnotowaliśmy przebarwień, a wytworzona aura miała znaczące rozmiary. Powstało wrażenie niezłej przejrzystości.

Dynamika nie jest potężna. Występują niestety lekkie zniekształcenia w jej kreowaniu, ale nie mają one poważniejszego wpływu na komfort odsłuchu. Osiąganie wysokich poziomów głośności nie jest specjalnie wyolbrzymione, ale wystarczające. Transjentom zabrakło czasami ostrych konturów. Kompresji najniższych tonów nie udało się uniknąć, ale jest to zjawisko dość typowe na tle obecnie testowanej grupy. Zabieg ten dokonywany był jednak w sposób nieoczywisty i łagodny. Ogólnie rozpiętość zmian w skali dynamiki była właściwa i dość duża. Tam gdzie nie występowały zbyt trudne partie basowe, dobrze przekazany był rytm i tempo utworów.

Choć analityczność nie należała do wyjątkowych to i tak wyróżnia Audience 5 na tle grupy (oczywiście za wyjątkiem JMlab). Wystarczyła też na przyzwoite odtworzenie cichych fragmentów.

W końcowej ocenie chcielibyśmy podkreślić takie sprawy jak poprawność oraz zadowolenie ze słuchania muzyki przy umiarkowanym wydatku. Pomijając nieco przesadną nieraz ekspozycję wysokich tonów, Audience 5 cechują się dojrzałym brzmieniem, pozytywnie odbijającym na tle większości zestawów w zbliżonych cenach. Dla zwolenników dobrego basu bezkonkurencyjne pozostają nadal Radmory LS-30 - pod tym względem Dynaudio niestety nie mogą się równać z produktem gdyńskiej firmy. (GS)

Jeśli mają Państwo uwagi dotyczące tej strony lub zauważyliście na niej błędy, dajcie nam znać.
Aby przekazać swoje uwagi do redakcji proszę
Copyright © 1991-2024 Magazyn Hi-Fi, Gdynia, Poland
logo hifi.pl