Uwaga!

Trwają prace techniczne na witrynie hifi.pl. Dopóki widoczny będzie niniejszy komunikat prosimy:
- nie zamieszczać ogłoszeń na giełdzie
- nie wykonywać żadnych innych czynności związanych z ogłoszeniami

Przewidujemy, że czas trwania prac nie przekroczy 20 minut. W tym czasie można normalnie korzystać z treści zamieszczonych na hifi.pl.

Kiedy niniejszy komunikat zniknie możliwe będzie korzystanie z wszystkich funkcji witryny.

Przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z prowadzony prac.

Start Pomoc Kontakt Reklama O nas Zaloguj Rejestracja

Witryna hifi.pl wykorzystuje ciasteczka (cookies). Proszę kliknąć aby uzyskać więcej informacji.

Thule Spirit CD150B


recenzja pierwotnie opublikowana w maju 2000
Wymiary: 430,95,295 mm
Wyjścia: standardowe (Cinch), zbalansowane (XLR), koncentryczne
Cena (maj 2000): 3.740 zł
Zestaw wykorzystany przez JD i MD: LFD LS0/PA2M, Zoller Design Metropolis Imagination
Zestaw wykorzystany przez PP i GS: LFD LS0/PA2M, zestawy samodzielnie skonstruowane z głośników Scan-Speak Revelator i 18W8545
Testowano w grupie wraz z: Arcam Alpha 8SE, Revox S22, Thule CD150B

Wygląd i wykonawstwo odtwarzacza Thule znakomicie pasują do dobrych skandynawskich tradycji. Urządzenie prezentuje się prosto i solidnie. Ciężka metalowa pokrywa, minimalistycznie wyglądająca, czarna przednia ścianka, czytelny wyświetlacz z czerwonymi cyframi i złocista szuflada - oto kompletny opis Thule widzianego z zewnątrz. Na wyświetlaczu oprócz cyfr oznaczających numery odtwarzanych utworów i upływający czas znajdują się też kontrolki pokazujące uruchomione funkcje.

Na tylnej ściance znajdziemy ciekawostkę. Oprócz typowych wyjść Cinch (napięcie 2V) i koncentrycznego wyjścia cyfrowego (0,5V/75 omów) producent zainstalował też parę wyjść zbalansowanych (4V). Tego typu połączenia są nadal typowe dla sprzętu profesjonalnego i dla kosztownych urządzeń amatorskich. W przedziale cenowym zajmowanym przez Spirit CD150B jest to jednak nietypowe rozwiązanie. Spośród recenzowanych przez nas odtwarzaczy jedynie Cambridge CD6 miał wyjścia symetryczne przy jeszcze niższej cenie.

Układy elektroniczne rozmieszczono na czterech płytkach drukowanych. Pierwsza jest podłączona bezpośrednio do gniazda sieciowego z tyłu obudowy i zawiera układy zasilające. Wykorzystano trzy kondensatory Philipsa 4.700 µF/10V. Pod centralnie umieszczonym transportem Philips CDM 12.4/05 (z prostym przesuwem głowicy lasera) znajduje się kolejna płytka. Następna, umieszczona pionowo pod szufladą, obsługuje wyświetlacz i zawiera też układy sterujące. Ostatnia płytka z układami wyjściowymi znajduje się w samym rogu urządzenia, jest więc maksymalnie oddalona od zasilacza. Elementy na niej zostały przylutowane metodą montażu powierzchniowego. Układy scalone pochodzą od renomowanych producentów, a konkretnie od Philipsa (74HC86D, MC1458), National Semiconductor (LM317), Burr-Brown (PCM1715U, OPA2134UA).

Obsługa odtwarzacza z pilota jest typowa i tylko brak klawiatury numerycznej do bezpośredniego wybierania dowolnych utworów stanowi zawód. Za to rozwiązanie ergonomiczne przyjęte do obsługi odtwarzacza bez pilota jest zaskakujące. Odtwarzacz Thule ma tylko jeden klawisz! Jak się okazuje wystarcza to do podstawowej obsługi. Jeśli płyta leży na wysuniętej szufladzie to naciśnięcie klawisza spowoduje wsunięcie szuflady i rozpoczęcie odtwarzania. Kiedy płyta jest już odtwarzana, to możliwe są dwa warianty. Krótkie przyciśnięcie spowoduje przeskok do następnego utworu. Dłuższe naciśnięcie prowadzi do zatrzymania odtwarzania i natychmiastowego otwarcia szuflady.

Wracając zaś do pilota, to daje on dodatkowo dostęp do takich funkcji jak: pauza, przeskok do poprzedniego/następnego utworu, stop, przewijanie, zmiana trybu pokazywania czasu na wyświetlaczu na całkowity, powtarzanie, powtarzanie A/B, programowanie do 10 utworów.

Główny włącznik sieciowy umieszczono na tylnej ściance. Po kilku minutach odtwarzacz samoczynnie przechodzi do stanu oczekiwania (stand by) by. Według instrukcji obsługi po uruchomieniu z trybu w trybie stand by optymalna jakość dźwięku jest osiągana już po 5 minutach, a odtwarzacz wyłączony z sieci uzyskuje swe optymalne walory dźwiękowe dopiero po 3-6 godzinach.

Thule jest więc urządzeniem całkiem oryginalnym. Skrajnie minimalistyczne wzornictwo, nietypowe rozwiązania ergonomiczne, no i zbalansowane wyjścia to aż nadto by wyróżnić go na tle konkurentów.

Opinia 1
Thule oprócz atrakcyjnego wyglądu zwraca uwagę przede wszystkim bardzo ciekawą średnicą. Nie jest to przekaz super przezroczysty, w wyższe partie skrzypiec czy trąbki wkradają się czasem nieczystości, psując ogólną spójność i harmonię. Mimo wszystko dźwięki nie dochodzące do tych wyższych zakresów, są bardzo obecne i przyjemne.

Szczególnie urzekające okazały się wokale. Miały mocno nasycone barwy, były bardzo śpiewne, emanowało z nich dużo wibracji i naturalnego ciepła. Nie było nagrania, w którym wokal nie zabrzmiał by naprawdę przyjemnie. Przekaz średnicy był nieco miękki i gładki, nie posiadał ostrości ani zgrzytów. Mikołaj bardzo trafnie ujął porównanie z pozostałymi odtwarzaczami : "Przesłuchiwany po Arcam'ie, Thule był bardziej bezpośredni, odważniejszy. Przesłuchiwany po Revoxie był gładki i cieplejszy." Przyjemność odbioru średnicy dodatkowo poprawiało lekkiej jej przygładzenie - tzn. złagodzenie transjentów. Dźwięk nie tyle stracił przez to na żywości, co na ostrości, mniej agresywnie brzmiały np. gitary.

Dół pasma został nieco pogrubiony i ogólnie minimalnie dominował. Przekaz niskich składowych nie należy niestety do referencyjnych. Średni bas został podbarwiony i poszerzony w pewnym zakresie częstotliwości. Dziwi trochę fakt istnienia takiego podbarwienie w nie najtańszym już przecież CD, tym bardziej, że właściwie oprócz masy niskich składowych żadne inne cechy nie uległy poprawie. Największym ograniczeniem w tym zakresie jest słaba selektywność dźwięku. Jednocześnie grające instrumenty jak np. stopa i gitara basowa lub kontrabas mogą się zlewać. Powody tego są dwa, z jednej strony zbytnia monotonia barwy, z drugiej nie najlepsza szybkość przekazu, a oba wynikają ze wspomnianego poszerzenia dołu. Niezależnie od instrumentu i nagrania brzmienie jest zwykle zbliżone, trudno uchwycić tu np. różnice między instrumentami różnych kontrabasistów. W przypadku współpracy basu i stopy pogarsza się nie tylko selektywność dźwięku, ale również jego szybkość, zaczyna być bardziej przeciągły i gorzej określony, szczególnie w niższych, bardziej miękkich rejestrach. Nieco ograniczona jest również dynamika tego zakresu, złagodzeniu ulegały dźwięki szarpanych strun kontrabasu, bardziej obecny stawał się on natomiast w utworach gdzie o obecności decydowała masa instrumentu nie jego dynamika. Thule radził sobie najlepiej w mało skomplikowanych utworach z obfitym basem, stopa dzięki swojej masie nabierała wówczas obecności i nadawała utworom sporo dynamizmu.

Nie bez wad są również wysokie tony. W przypadku braku bezpośredniego porównania dźwięk postrzegany był jako przyjemny i poprawny. A to dzięki lekkiemu złagodzeniu góry i braku ostrości. Blachom zabrakło jednak przede wszystkim swobody i to zarówno dynamicznej jak i przestrzennej. Nie posiadały też dostatecznie metalicznego charakteru by przywołać wrażenia z przekazów koncertowych. Mimo wszystko jeszcze raz podkreślić należy, że dźwięk mimo, iż nie był ekstremalnie neutralny to dzięki swojej delikatności i kolorystyce mógł się podobać i sprawić pozytywne wrażenie. Reguła "przede wszystkim nie szkodzić" i w tym przypadku się potwierdza.

Przekaz Thule nie należy do przejrzystych i detalicznych. Co prawda dźwięk ma pewne podbarwienia na wyższej średnicy, co może powodować wrażenie jasności, ale w wielu utworach obraz został nieco złagodzony i przyciemniony - dotyczy to przede wszystkim samej średnicy. Nagranie (Overture to The Barber of Seville Gioacchino Rossini - From : Omnibus Wind Ensemble, "From Mozart to Zappa") przeniosło się tym razem z wnętrza kościoła do kameralnego klubu, z bardziej ciepłą i przyjemna akustyką. Nagranie "Evans Above" P.Erskine straciło swój zimny skandynawski klimat. W stosunku do Arcama scena straciła też odrobinę ze swojej wielkości, zyskała za to więcej oddechu i namacalności. Spirit CD 150 B opatula instrumenty własną otuliną, są nieco powiększone, ale bardziej obecne i wydzielone. Mimo większej ilości oddechu odtwarzacz nie wypełnia sceny mikrodetalem, mniej czytelne są efekty akustyki wnętrz. Mniej detali i mikrodźwięków towarzyszy muzyką w czasie gry na instrumentach akustycznych. Do przyjemniejszych właściwości prezentowanego przez Thule dźwięku należy duża czytelność i kultura przekazu, nawet w ostrzej zrealizowanych utworach elektrycznych. Przekaz cały czas pozostaje czysty i bardzo czytelny, dzięki temu słuchacz może się zupełnie rozluźnić i pochłaniać otaczające go dźwięki.

Thule nie jest urządzeniem neutralnym, dodaje do odtwarzanego dźwięki odrobinę własnego charakteru. W tym przypadku jest to jednak bardzo przyjemny efekt, duża śpiewność, delikatność, a przy tym czytelny klubowo-kameralny charakter mogą się autentycznie podobać. (JD)

Opinia 2
Odtwarzacz Thule w dość ciekawy sposób zaprezentował wysokie tony, a także górną cześć średnicy. Piotr po prostu stwierdził, że brzmienie było nieco przyciemnione. Jak mi się wydaje natura zjawiska była nieco bardziej złożona. W górnych rejestrach wokali było w brzmieniu trochę ofensywności, która nawet dodawała świeżo-jasnego kolorytu. Jednak już talerze brzmiały oszczędniej, zwłaszacza ze względu na brak ciężaru i nasycenia. Z kolei w najwyższyh rejestrach wysokich dźwięk jakby znowu się wypełniał. Generalnie Thule sprawiał wrażenie spokojniej brzmiącego jeśli był odsłuchiwany po Revoxie, zaś nieco ostrzej brzmiącego jeśli był odsłuchiwany po Arcamie. W ogóle można powiedzieć, że jeśli dokonamy uśrednienia i potraktujemy wysokie i średnie tony przekrojowo, to brzmienie wypadnie ocenić jako dość wyważone i w miarę spokojne. Jak zauważył Piotr, soprany i kontrtenory posiadały słodki, romantyczny charakter. To samo można powiedzieć o niewielkich zespołach kameralnych i jazzowych zwłaszcza w odniesieniu do saksofonu, gitary. Także wiolonczele i skrzypce potrafiły oczarować swoim jedwabistym, bardzo subtelnym charakterem.

Nie do końca zgodziliśmy się w ocenie basu. Piotr zarzucił CD150 pewną przesadę w tym względzie, a także tendencję do zlewania nut i przeciągania dźwięków. O ile jestem w stanie zgodzić się co do samego faktu zaistnienia tych zjawisk, to jednak ich skala wydała mi się zupełnie znikoma.

O ile barwowa kolorystyka miała swój urok i mimo pewnych odstępstw od neutralności mogła się podobać, to ocena dynamiki była nieco niższa. W większości przypadków nie było co prawda poważniejszych zastrzeżeń, dźwięk nie był nudny ani płaski. W trudniejszych nagraniach ograniczenia stały się jednak słyszalne. Po trosze brało się to z barku szybkości, po trosze z nazbyt miękkiego charakteru niskich tonów. Generalnie najbardziej odczuwalny był brak odpowiedniego przyspieszenia w ostrzejszych numerach pop-rockowych lub rockowych (B52's, PJ Harvey).

Perspektywa sceny została w pierwszym planie przesunięta do przodu, wpływając na odczucie namacalności źródeł. Czytelność dalszych planów nie była już tak wyraźna. Scena była szeroka, z pewną tendencją do jej ograniczenia w głębi. Lokalizacja źródeł pozornych stała na dobrym poziomie zwłaszcza w "lżejszych" nagraniach. To wszystko było wsparte przyzwoitą ilością detalu akustycznego w średnich rejestrach.

Niezły realizm głosów i instrumentów wzbogacony został sporą ilością akustycznych smaczków jak stukanie klapek klarnetu, czy klawiszy fortepianu. W utworach o większej ilości głośno grających instrumentów pojawił się jednak pewien niedosyt. Swobodna i przejrzysta prezentacja średnich tonów uległa pogorszeniu. Poszczególne instrumenty i głosy straciły swoja precyzję, klarowność i namacalny charakter, zwłaszcza w porównaniu z Arcamem, przy tym nieco ucierpiała również właściwa im rozdzielczość. W dźwięk wkradła się niepewność, powodując niedosyt co do odczucia atmosfery poszczególnych nagrań muzyki rozrywkowej lub klasycznej, brzmienie Spirita stało się mniej wciągające muzykalnie. Innymi słowy analityczność była po trosze zależna od wykorzystanego materiału muzycznego.

Choć nie tak wszechstronny jak prezentowany obok Arcam, Thule jest jednak interesującym odtwarzaczem. Proponuje on dojrzały, relaksujący, gładki i "romantyczny" dźwięk. Zdaniem Piotra Spirit prezentuje też mistrzowski poziom w dziedzinie elegancji wystroju. W sumie nie jest to być może szczególnie wybitny odtwarzacz z formalnego punktu widzenia, ale jego osobisty urok może niejednemu przypaść do gustu. (GS)

Jeśli mają Państwo uwagi dotyczące tej strony lub zauważyliście na niej błędy, dajcie nam znać.
Aby przekazać swoje uwagi do redakcji proszę
Copyright © 1991-2024 Magazyn Hi-Fi, Gdynia, Poland
logo hifi.pl