Uwaga!

Trwają prace techniczne na witrynie hifi.pl. Dopóki widoczny będzie niniejszy komunikat prosimy:
- nie zamieszczać ogłoszeń na giełdzie
- nie wykonywać żadnych innych czynności związanych z ogłoszeniami

Przewidujemy, że czas trwania prac nie przekroczy 20 minut. W tym czasie można normalnie korzystać z treści zamieszczonych na hifi.pl.

Kiedy niniejszy komunikat zniknie możliwe będzie korzystanie z wszystkich funkcji witryny.

Przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z prowadzony prac.

Start Pomoc Kontakt Reklama O nas Zaloguj Rejestracja

Witryna hifi.pl wykorzystuje ciasteczka (cookies). Proszę kliknąć aby uzyskać więcej informacji.

Helios 3


recenzja pierwotnie opublikowana w październiku 1999
Wymiary: b.d.
Wyjścia: standardowe, koncentryczne
Cena (październik 1999): 4.290 zł
Zestaw wykorzystany przez JD i MD: LFD LS0/PA2M, Zoller Design Metropolis Imagination
Zestaw wykorzystany przez RS i GS: LFD LS0/PA2M, zestawy samodzielnie skonstruowane z głośników Scan-Speak Revelator i 18W8545
Testowano w grupie wraz z: Audio Refinement CD Complete, AVI S2000MC, Helios CD3, Roksan Caspian

Helios jest marką należącą do francuskiej grupy projektowej i produkcyjnej ETNA. ETNA zajmuje się działalnością na rynku audio od ponad 20 lat. W ofercie odtwarzaczy CD znajdują się trzy modele Helios opatrzone kolejnymi numerami, w przeciwieństwie jednak do innych wytwórców w przypadku Heliosa wyższy numer oznacza niższy model. Trójka jest zatem najtańszym odtwarzaczem Heliosa, tradycyjnie dla produktów francuskich istnieje możliwość wykonania przeróbek zmieniających model niższy w model wyższy.

Choć dostarczony do nas egzemplarz w pierwszej chwili odmówił współpracy (źle dokręcony przycisk Standby był cały czas zwarty i uniemożliwiał wykonanie jakichkolwiek funkcji), to po wykonaniu mini-naprawy przy pomocy śrubokręta dalej wszystko poszło już gładko. Helios sprawia bardzo pozytywne wrażenie, czarna ścianka przednia jest wykonana z ciemnego tworzywa o ładnym połysku (metacrylite). Kiedy stanąłem po raz pierwszy przed tym urządzeniem wydało mi się nader tajemnicze, dopiero po dłuższej chwili dostrzegłem szczeliny oddzielające obudowę od szuflady na płyty. Kiedy urządzenie nie jest włączone widoczna jest jednolita czarna płyta i kilka guziczków w kolorze stalowym. Po włączeniu zasilania uwidacznia się wyświetlacz z niebieskimi cyframi, wygląda to oryginalnie i dość tajemniczo. Wyświetlacz pokazuje jedynie numer utworu i czas. Z płyty czołowej dostępne są tylko najbardziej podstawowe funkcje odtwarzania. Przyciski działają pewnie, ale wymagają zdecydowania w użyciu. Helios wyposażony jest w standardowy zestaw wyjść: analogowe i koncentryczne cyfrowe, wszystkie są pozłacane. Układ elektryczny rozmieszczony jest na dwóch płytkach połączonych dwoma paskami taśmy wielożyłowej. W torze cyfrowym zastosowano kartę logiczną, która minimalizuje poziom jittera, a jako przetwornik C/A pracuje układ Delta-Sigma Crystala CS4328-KP. W analogowym stopniu wyjściowym znajdują się dwa nisko szumowe wzmacniacze operacyjne firmy Analog Devices OP27G. W układzie sygnałowym pracują również cztery tranzystory mocy. Do ścianki dolnej przyklejone są trzy paski z tworzywa - najprawdopodobniej jest to jakaś bitumiczna masa tłumiąca.

Zastosowany napęd to selekcjonowany produkt Philipsa CDM 12.4/05. ETNA samodzielnie zaprojektowała zawieszenie do tego napędu, oraz układ do kontroli wibracji mechanicznych. ETNA pragnie zaliczać się do wytwórców audiofilskich i próbuje sprostać wymaganiom takiego właśnie rynku, elementy montowane są ręcznie, a ostatecznej kontroli jakości projektów dokonuje się słuchowo.

Drobną ciekawostką jest wysoki poziom wyjściowy Heliosa. Wynosi on 3V, tak więc przy wszelkich porównaniach odsłuchowych z innymi odtwarzaczami trzeba to wziąć pod uwagę. (JD)

Opinia 1
Helios okazał się być najbardziej kontrowersyjnym urządzeniem ze wszystkich testowanych do tego wydania. Duże rozbieżności budzą obawę czy przy okazji tego urządzenie nie przyszedł na nas jakiś przejściowy spadek koncentracji.

Pierwszym z dwóch głównych punktów niezgody była ocena brzmienia średnicy i wysokich tonów. Mikołaj nieraz narzekał na pojawiającą się ostrość dźwięku. Przykładowo przy odtwarzaniu wokalu (Garbage), gitary elektrycznej (Stern), fortepianu (Fourplay) czy blachy (Sting). Poza tym odnotował też metaliczność góry, a w nagraniach Clarke'a jeszcze lekką utratę panowania nad wysokimi tonami, co zaowocowało zabrudzeniem przekazu. W konsekwencji Mikołaj ocenił dźwięk jako zbyt bliski i natarczywy. W moich notatkach z sesji odsłuchowych zawarłem jedynie krótkie wzmianki o drobnych niedociągnięciach górnego zakresu, braku blasku czy nasycenia, jednak ostateczna konkluzja była raczej pozytywna. Charakter średnicy i góry wydawał mi się delikatny i śpiewny. Jak widać, brak jest spójności w powyższych obserwacjach.

Zakres niskich dźwięków nie odznaczał się specjalnie niczym szczególnym. Można mieć jedynie pewne zastrzeżenia do dynamiki niskich składowych, a w zasadzie do dźwięków transjentowych. Nieco zbyt obficie podane zostały też najniższe dźwięki, gdzie zdaniem Mikołaja pojawiły się już problemy z kontrolą.

Drugim punktem spornym okazała się ocena dynamiki, co w przeważającej mierze wynikało też ze wspomnianej wcześniej różnicy w obserwacjach odnośnie charakteru tonalnego wyższych rejestrów. Zdaniem Mikołaja ostrość brzmienia dała efekt wspomagający, dzięki czemu przekaz był żywy i twardy. Mi natomiast brakowało więcej motoryczności. Jak sądzę, uwadze umykały również drobne niuanse mikrodynamiki instrumentów, inne odtwarzacze potrafiły zagrać żywiej i skoczniej. Jak chodzi o bas przydałby by się wyraźniej zaznaczone akcenty, trochę mniej rozmiękczenia w najniższych rejestrach.

CD3 należy do tych odtwarzaczy których brzmienie nie ulega degradacji w momentach transjentowych, niezależnie od dynamiki utworów przekaz był czysty, poszczególne źródła były czytelne i odseparowane, nie ulegały zlewaniu czy zagłuszaniu się wzajemnie. Pojedyncze źródła można było śledzić również w bardziej skomplikowanych utworach, w "Olympic Fanfare" Williamsa wydzielenie dźwięków poszczególnych sekcje orkiestry czy pojedynczych instrumentów przychodziło z dużą łatwością, nawet w przypadku instrumentów dętych blaszanych. Helios prezentował scenę w pewien określony sposób, mimo że łatwo było odseparować dźwięki poszczególnych źródeł to trudniej wydzielić je z przestrzeni. Obraz zasnuta był w pewnej masie powietrza, instrumenty miały gorzej określone kontury, nie było naturalnej przejrzystości. Podobnie prezentacja przestrzeni nagrań, z jednej strony efekty głębi i wieloplanowości były odczuwalne, z drugiej zaś zabrakło trochę prawdziwej otwartości i swobody. Klimat w nagraniach kreowany był bardziej przez sam odtwarzacz niż własny charakter utworów.

Przyznam, że oceniam Heliosa bardzo korzystnie, choć może co innego wynika z przytoczonego opisu. Odtwarzacz ten zyskuje według mnie w ocenie całościowej. Na Mikołaju Helios nie wywarł specjalnie pozytywnego wrażenia, głównie dlatego, że był urządzeniem zbyt nierównym. Jak widać na naszym przykładzie trudno przewidzieć czy go Państwo polubią czy też wzbudzi on u Was wręcz przeciwne uczucia. (JD)

Opinia 2
Barwy Heliosa są kreślone zdecydowanie i nasycone w całym paśmie, które wydawało się dobrze rozciągnięte na obu krańcach. Dźwięku jest ogólnie bardzo dużo, a w porównaniu z Audio Refinement odtwarzacz sprawia wrażenie żywszego, ze sporą porcją adrenaliny.

Bas nie był tak kontrolowany jak w Audio Refinement, ale za to lepiej rozciągnięty, cieplejszy, mruczący i choć wolniejszy, to jednak na swój sposób bardziej kopiasty i soczysty. Zakres basu nie jest może wzorcowy ale nie można mu odmówić potęgi i "charakterku". Niskie harmonijnie przechodzą w średnicę ocieplając wokale, czyniąc je bardziej pełnymi mimo niewielkiego podbarwiania. Ktoś mógłby oczywiście narzekać na nadmierną ekspansję basu, ale nie ma tu przynajmniej widocznej dziury.

Średnie tony są w Heliosie otwarte i lekko wysunięte do przodu. Obraz jest przez to dynamiczny i świeży. To co najbardziej odróżnia Heliosa od Audio Refinement, to soczystość barw średnich i wysokich tonów. Odnieśliśmy wrażenie, że mimo mniejszej ilości informacji, na scenie więcej się działo, źródła były bardziej obecne i miały silniej zaznaczone kontury. Średnie brzmiały rockowo, gitarom elektrycznym nie zabrakło mięsistości, perkusja była żywa i zróżnicowana (CD Complete był w tych partiach mało przekonujący). Wyostrzenie średnich tonów słychać było jedynie przy słuchaniu muzyki poważnej, smyczki ("Lyrita") wydały się trochę za ostre, ale może to konkurencja brzmiała zbyt matowo? Tak czy inaczej spore zróżnicowanie barw z pewnością rekompensuje te nierównomierności. Mocne nasycenie wysokich tonów sprawia, że Helios brzmi jasno i wyraziście. Separacja źródeł jest przeciętna, barwy są jednak zróżnicowane, a blachy różnią się od siebie i brzmią dynamicznie. Czytelność to już inna sprawa, Helios potrafi się pogubić, ale podobnie jak średnica, również wysokie są na swój sposób atrakcyjne. Radek zaczął się zastanawiać jak to jest, że mimo brudniejszego charakteru i gorszej czytelności, odtwarzacz potrafi grać ciekawie i słucha się go przyjemniej niż sztywnych i krystalicznie czysto brzmiących konkurentów. Myślę, że chodzi tu o dopasowanie do reszty systemu.

Helios od samego początku dyktował spore tempo. Dźwięk był żywy i było go ogólnie bardzo dużo. Dynamika większych źródeł została wyraźnie zaznaczona, szczególnie pierwszy plan wybuchał gwałtownie i energicznie. Najszybsze były średnie i wysokie tony, bas nadrabiał raczej ilością, bo zwinności chwilami mu brakowało. Helios sprawił wrażenie dynamicznego urządzenia, ale tylko w ogólnej skali. Szybkie zmiany tempa i skoki dynamiki mogą umknąć uwadze słuchacza bo rozpędzony odtwarzacz czasem nie zwraca uwagi na niuanse. Odebraliśmy jednak aspekty dynamiczne bardzo pozytywnie, ostrym kawałkom nie brakowało pikantności, a i spokojne partie miały iskierkę życia.

Helios w tworzy głęboką scenę. Zdaniem Radka pierwszy plan chętnie "wyjeżdża" w stronę słuchającego, choć nie mogę tego zjawiska potwierdzić ze swego doświadczenia. Mniejsze składy tworzą klarowny obraz (Loussier, Lyrita), większe formacje nie są już tak stabilne jak w Audio Refinement, ale mimo to źródła mają bardzo wyraźnie zaznaczone kontury i są jakieś "realniejsze". Kreowana przez Heliosa scena nie jest niestety tak szeroka jak w CD Complete czy Roksanie. Ogólnie jednak odebraliśmy stereofonię Heliosa pozytywnie, nie doszukaliśmy się szczególnych braków w tym zakresie, ale też i żadnych rewelacji.

Ponieważ większość źródeł ma sporą porcję energii, niektóre detale są trochę nazbyt eksponowane, inne zaś (te cichsze) za bardzo zgaszone. Tak już jest przy przekontrastowaniu, głośniejszy wygrywa. Analitycznośść Heliosa nie była więc aż tak wybitna jak to się wydawało na pozór. Odtwarzanie mikroszczegółów już nie wyróżniało tego urządzenia wśród konkurentów. Problemy z czytelnością niuansów dotyczą głównie skrajów pasma, tłusty bas maskuje pojedyncze tony, a mocno nasycona góra nadrabia jakość ilością. Lepiej Helios radził sobie ze średnimi tonami, tu scena miała dobrą głębię, detale były całkiem wyraźne, a instrumenty pełne.

Helios jest przykładem tego, jak można stworzyć muzykalną całość z elementów, które same w sobie nie są idealne. W porównaniu z Audio Refinement gra z pewnością ciekawiej. Można założyć, że przy w miarę spokojnie grających kolumnach lepiej słucha się dźwięku przekontrastowanego niż rzetelnego, ale pozbawionego wyrazu. A więc na korzyść "trójki" zadziałało wykorzystanie naszych kolumn opartych o głośniki Scan-Speaka. Podsumowując, Helios to dużo czadu, dużo muzyki, fajny ale nie pozbawiony usterek dźwięk. Warto jednak sprawdzić, czy na dłuższą metę nie będzie nam przeszkadzało rozjaśnienie, zwłaszcza w kontekście konkretnego systemu. Dodatkowym argumentem jest cena - Helios to najtańszy odtwarzacz w grupie testowej. (GS)

Jeśli mają Państwo uwagi dotyczące tej strony lub zauważyliście na niej błędy, dajcie nam znać.
Aby przekazać swoje uwagi do redakcji proszę
Copyright © 1991-2024 Magazyn Hi-Fi, Gdynia, Poland
logo hifi.pl