Uwaga!

Trwają prace techniczne na witrynie hifi.pl. Dopóki widoczny będzie niniejszy komunikat prosimy:
- nie zamieszczać ogłoszeń na giełdzie
- nie wykonywać żadnych innych czynności związanych z ogłoszeniami

Przewidujemy, że czas trwania prac nie przekroczy 20 minut. W tym czasie można normalnie korzystać z treści zamieszczonych na hifi.pl.

Kiedy niniejszy komunikat zniknie możliwe będzie korzystanie z wszystkich funkcji witryny.

Przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z prowadzony prac.

Start Pomoc Kontakt Reklama O nas Zaloguj Rejestracja

Witryna hifi.pl wykorzystuje ciasteczka (cookies). Proszę kliknąć aby uzyskać więcej informacji.

Zabezpieczenia przed kopiowaniem, czyli ryzykowna gra przemysłu fonograficznego

8 maja 2002

Czy przemysł fonograficzny podcina gałąź na której siedzi? Zanim zajmiemy się poszukiwaniem odpowiedzi na to pytanie chciałbym przypomnieć tezę, którą postawiłem w poprzednim felietonie, że fonograficzna Wielka Piątka słabnie, że firmom tym coraz trudniej jest narzucać reguły gry. Warto pamiętać o tej okoliczności przy lekturze niniejszego tekstu.

Firmy fonograficzne są w swych działaniach konsekwentne, od lat uporczywie starają się mnożyć zabezpieczenia utrudniające kopiowanie i forsować ustawy, które ograniczyły by produkcję i dystrybucję sprzętu pozwalającego wykonywać cyfrowe kopie. W założeniu polityka ta ma zredukować możliwość kopiowania na tyle, aby dało się przedłużyć żywot obecnej struktury rynku. Wcale nie jest jednak pewne, że tak właśnie się stanie.

Wariantów rozwoju sytuacji jest wiele. Przede wszystkim na wstępie należy postawić pytanie czy uda się przeforsować przepisy prawne bardziej restrykcyjne od istniejących obecnie. Stosowne projekty są już przygotowane. Od opracowania projektu do wprowadzenia go w życie jest jednak długa droga. W tym konkretnym przypadku wiedzie ona przez amerykański Kongres, gdzie złożono projekt ustawy CBDTPA (Consumer Broadband and Digital Television Promotion Act). Przebieg procesu legislacyjnego nie będzie się opierał na walce poglądów (choć oczywiście wielu zainteresowanych twierdzi co innego), ale na starciu interesów i na sile spierających się stron. Wydawcy nie tylko napotykają na opozycję w postaci konsumentów, ale także na jednoznaczne stanowisko przemysłu elektronicznego. Politycy bez wątpienia pójdą w tą stronę, w którą powiedzie ich osobisty polityczny interes.

Gdyby udało się przeforsować CBDTPA w kształcie zbliżonym do wstępnej propozycji to i dystrybucja muzyki w znacznej mierze przypominała by obecny model, nawet gdyby ściągane z Internetu pliki zastąpiły płyty CD jako nośnik. Szanse na przeforsowanie CBDTPA należy jednak ocenić jako nikłe.

Niezależnie od CBDTPA, w istniejących ramach techniczno-prawnych nie brak prób zmierzających do zachowania kontroli nad rynkiem. W pierwszej kolejności chodzi o forsowanie zabezpieczeń sztucznie dodawanych na płytach CD. Jest to rozwiązanie bardzo kulawe, bo w ramach formatu nie przewidziano żadnej skutecznej blokady kopiowania jako takiej. Wprowadzane obecnie bariery łatwo jest obejść. Po pierwsze tak czy tak można tego typu materiał skopiować do komputera, choćby przez analogowe wejście karty dźwiękowej. Po drugie jest szereg sztuczek pozwalających wykonać kopię na komputerze. Po trzecie wreszcie nie ma żadnych przeszkód technicznych by wyprodukować napędy CD-ROM, które obejdą wszelkie tzw. zabezpieczenia, będące w istocie spreparowanymi błędami zapisu. Jak na razie producenci wytwarzający masowo napędy CD nie podjęli takich działań, ale nie są one wykluczone w przyszłości. O takiej ewentualności wspomniał w wywiadzie ze stycznia bieżącego roku przedstawiciel Philipsa.

Drugi obszar działań to próby narzucania ograniczeń na dystrybucję plików. Z jednej strony tworzy się serwisy płatne rozpowszechniające materiał zabezpieczony przed kopiowaniem. Z drugiej strony zwalcza się serwisy wymiany plików. Tu możliwości wydawców są bodaj jeszcze mniejsze. Wszelkie działania okazały się kompletnie nieskuteczne.

Próby przemysłu fonograficznego zmierzające do ograniczenia cyfrowego kopiowania zderzają się z oczekiwaniami klientów. I chodzi nie tylko o pieniądze. Chodzi też o dążenie do pełnego wykorzystania udogodnień jakie przynosi rozwój techniczny. Klienci oczekują łatwości kopiowania, łatwości archiwizacji dużej ilości muzyki na małym nośniku, przenośności nagrań i innych podobnych cech.

No i w ten sposób doszliśmy do sedna sprawy. Co zrobią klienci, kiedy postawi się ich przed wyborem alternatywnych rozwiązań? Jak potraktują ofertę płyt i plików o ograniczonych możliwościach użytkowych? Czy faktycznie kupią więcej płyt dlatego, że trudniej jest je skopiować? A może odwrotnie, jeszcze intensywniej będą poszukiwali rozwiązań alternatywnych, po prostu po to by uniknąć niewygody związanej z użytkowaniem upośledzonego funkcjonalnie nośnika? Może jedni zareagują według pierwszego schematu, a inni według drugiego?

Moim zdaniem zwiększenie sprzedaży płyt w wyniku wprowadzania zabezpieczeń jest mało prawdopodobne. Raczej bym się skłaniał ku opinii, że zabezpieczenia bądź to nie zmienią istotnie sytuacji, bądź też sprowokują klientów do jeszcze szybszego odwrotu od oferty przemysłu fonograficznego. Wielu będzie poszukiwać alternatywnych rozwiązań by ominąć niewygodę. A rozwiązaniem może być płyta piracka, plik MP3, skopiowanie płyty przez wejście analogowe w celu jej przetworzenia na postać niezabezpieczoną. Jeśli tylko na rynku pojawiły by się napędy CD-ROM lub DVD-ROM, które zignorują zabezpieczenia na płytach tak samo jak czynią to odtwarzacze audio CD, to z pewnością klienci bardzo chętnie je kupią. W ten sposób spadek sprzedaży nośników produkowanych fabrycznie dodatkowo by się pogłębił. Jeśli na rynku nie pojawią się żadne nowe czynniki - czy to prawne czy to techniczne - to chyba właśnie w tym kierunku rozwinie się sytuacja.

Gra przemysłu fonograficznego wydaje mi się nadzwyczaj ryzykowna. W obawie przed cyfrowym kopiowaniem wydawcy robią rzecz niezwykłą, a mianowicie z premedytacją pogarszają jakość swego produktu. Korzyść jest wątpliwa - oczywiście myślę o korzyści widzianej z punktu widzenia wydawcy płyty. Wprowadzany kosztem pogorszonej funkcjonalności system zabezpieczeń jest tak czy tak nieszczelny. Jeśli sprawdzi się scenariusz, według którego zabezpieczenia spełnią rolę odstraszacza, to za parę lat usłyszymy zapewne, że za kryzys w branży odpowiedzialne jest złe prawo, niski poziom etyczny klientów czy inne tego typu czynniki. Prawdziwą przyczyną kłopotów będą jednak błędy ludzi, którzy kierują fonografią. (GS)

Jeśli mają Państwo uwagi dotyczące tej strony lub zauważyliście na niej błędy, dajcie nam znać.
Aby przekazać swoje uwagi do redakcji proszę
Copyright © 1991-2024 Magazyn Hi-Fi, Gdynia, Poland
logo hifi.pl