Uwaga!

Trwają prace techniczne na witrynie hifi.pl. Dopóki widoczny będzie niniejszy komunikat prosimy:
- nie zamieszczać ogłoszeń na giełdzie
- nie wykonywać żadnych innych czynności związanych z ogłoszeniami

Przewidujemy, że czas trwania prac nie przekroczy 20 minut. W tym czasie można normalnie korzystać z treści zamieszczonych na hifi.pl.

Kiedy niniejszy komunikat zniknie możliwe będzie korzystanie z wszystkich funkcji witryny.

Przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z prowadzony prac.

Start Pomoc Kontakt Reklama O nas Zaloguj Rejestracja

Witryna hifi.pl wykorzystuje ciasteczka (cookies). Proszę kliknąć aby uzyskać więcej informacji.

Przełomowy rok 2000

20 stycznia 2000

Każdy koniec/początek roku to kolejna okazja do odbycia specjalnego rytuału. Rytuał ów polega na tym, że przez media przelewa się fala posumowań, plebiscytów dotyczących kończącego się roku a także prognoz, przewidywań i horoskopów dotyczących roku, który się zaczyna. Tym razem była ona tym silniejsza, że podsyciło ją jeszcze zamieszanie związane z rokiem 2000. Wydaje mi się, że w małych dawkach może to być zabawne, ale w większych ilościach musi być chyba nużące. Osobiście tego nie sprawdzałem - po prostu ignoruję informacyjny szum nie wnikając w to kto został biznesmenem roku, kto piłkarzem tysiąclecia, kto dostał jaką statuetkę, czy Micheal Jackson był większy od Beethovena, którzy politycy przewidują zmianę rządu, na który miesiąc roku 2000 horoskop przepowiada zodiakalnym bykom wygraną w totka, a kiedy powinieniem spotkać miłość mojego życia.

No a teraz chcę przedstawić Państwu felieton, który wypisz wymaluj doskonale wpisuje się w nurt grudniowo-styczniowego wróżenia - chcę pisać o moich prognozach na rok 2000. Jeśli jednak zdecydowałem się zrobić na początku roku 2000 coś czego zwykle nie robiłem w latach poprzednich, to tym razem mam szczegolny powód. Uważam, że rok 2000 będzie wyjątkowy dla przemysłu produkującego konsumpcyjną elektronikę. I to nie dlatego, że data jest okrągła. Nazwijcie to jak chcecie: wojną, transformacją, przełomem. Użyte słowo nie jest przecież najważniejsze. Chodzi o to że już zaczęły się procesy, które w ogromnym stopniu zmienią sposób użytkowania i sposób dystrybucji sprzętu elektronicznego - to już uważam za pewnik. Układ sił na rynku producentów też może się zmienić, choć to nie jest wcale przesądzone. Znane z przeszłości wojny standardów (choćby VHS kontra Beta kontra Video 2000) to tylko pośledniej skali konflikty w porównaniu z tym co nas czeka.

Na początek trzeba jednak dobitnie podkreślić, że rok 2000 nie przyniesie jeszcze takich zmian, które byłyby łatwo zauważalne dla indywidualnego klienta. Ani w naszych domach, ani na sklepowych półkach jeszcze nie będzie zauważalnej rewolucji. W pewnym sensie znane nam standardy nawet się umocnią. Za 12 miesięcy przytłaczająca większość z nas nadal będzie korzystała ze swych odtwarzaczy CD, magnetofonów kasetowych, magnetowidów, telewizorów i komputerów podobnie jak to czynimy obecnie. Grono użytkowników DVD dalej wzrośnie. Jeszcze bardziej umocni się też pozycja CD, zwłaszcza dzięki popularyzacji nagrywarek. Zapewne nie zobaczymy (jeszcze) cenowej rewolucji na rynku płytowym. Zapewne internetowa sprzedaż muzyki, filmów oraz sprzętu elektronicznego pozostanie daleko w tyle za konwencjonalnym handlem. Nie zabraknie więc na koniec roku 2000 opinii, że przecież nic się nie zmieniło.

Czemu więc twierdzę, że rok 2000 będzie przełomowy? Odpowiem na trochę nie po kolei. Otóż przełom widoczny dla zwykłego klienta dokona się według mej oceny w latach 2001-2002. To właśnie wtedy internetowy handel elektroniką i muzyką stanie się zjawiskiem masowym i widocznym na codzień, również wtedy użytkowanie komputerowych plików w audio stanie się zjawiskiem powszechnym. Za to teraz otwarte pozostają takie kwestie jak wybór standardów, funkcjonalna i techniczna forma urządzeń, podział rynku między poszczególne firmy. Wszyscy profesjonaliści zdają już sobie sprawę z nadchodzących zmian i dlatego już w roku 2000 toczyć się będą zmagania gospodarcze i prawne, mające na celu przeforsowanie określonych rozwiązań preferowanych przez poszczególne firmy. Choć będzie to jeszcze walka o przyczółki na nowych rynkach, choć trudno będzie dostrzec te zmagania z perspektywy klienta wchodzącego do sklepu by kupić jakiś sprzęt do odtwarzania muzyki, nie należy ich lekceważyć. Element czasu i uzyskana na starcie przewaga będą bowiem bardzo ważne w walce o pozycję na nowo kreowanym rynku.

Żeby zapowiadane przeze mnie zmiany stały się faktem niezbędny jest dalszy rozwój infrastruktury World Wide Web. W Polsce Internet kojarzy się nadal z wysokimi kosztami połączeń i powolną transmisją przez telefoniczny modem. Najbliższe lata przyniosą zmianę standardów podłączenia do Sieci. Rozpowszechnią się stałe łącza z nielimitowanym czasem użytkowania, o przepustowości liczonej już nie w dziesiątkach ale w setkach kb/s. Bieżący rok przyniesie z pewnością bardzo poważny wzrost oferty tego rodzaju usług, a następne lata przyniosą już wzrost konsumpcji tej oferty. W różnych krajach proces ten będzie miał różne nasilenie, ale będzie on zauważalny wszędzie, zarówno w USA jak i w Polsce. Wzrost przepustowości przyniesie daleko idące konsekwencje.

Wzrośnie transmisja wszelkiego materiału - a muzyki w szczególności. Rok 2000 powinien przynieść dalszą popularyzację sprzedaży muzyki w Internecie w postaci plików transmitowanych bezpośrednio do klienta. Jakkolwiek przewaga tradycyjnej fonografii pozostanie wciąż ogromna, to elektroniczna dystrybucja wyjdzie ze sfery eksperymentów, a wejdzie na szeroki rynek komercyjny. Nietrudno zresztą określić kiedy Internet stanie się konkurentem tradycyjnego przemysłu fonograficznego. Stanie się to wówczas kiedy pierwsi muzycy odniosą komercyjny sukces poza siecią dystrybucyjną wielkiej piątki, wyłącznie z pomocą firm specjalizujących się w fonografii internetowej. Jestem przekonany, że już w roku 2001 pojawienie się w sklepie ze sprzętem hi-fi klienta odtwarzającego w domu muzykę z komputerowych plików nie będzie niczym niezwykłym.

O tym, że wszyscy oczekują wzrostu roli Internetu w dystrybucji muzyki świadczy konflikt dotyczący nowych generacji zabezpieczeń cyfrowo przenoszonych nagrań przed dalszym kopiowaniem. Aby spełnić oczekiwania wytwórców fonogramów, filmów i programów komputerowych potrzebne są nowe standardy techniczne, a i bez zmian prawnych się nie obejdzie. Ze wszystkich zmagań właśnie te są najbardziej interesujące. W grę wchodzą aspekty czysto prawne, techniczne i gospodarcze.

Rozgrywki prawne już trwają. Pod koniec 1998 roku mieliśmy proces wytoczony przez RIAA firmie Diamond. Jego wynik był ważny dla branży - nie udało się na drodze prawnej zdelegalizować odtwarzaczy MP3. W listopadzie 1999 roku złamano kody zabezpieczeń płyt DVD, a w grudniu złożono pozew przeciw właścicielom witryn internetowych, z których można było ściągnąć program DeCSS umożliwiający wspomniane przegrywanie zawartości płyt DVD.

O ile obecnie bardzo dużo uwagi przyciąga aspekt prawny, to na dłuższą metę chyba ważniejsze będą jednak czynniki rynkowe i techniczne. Z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, że wielkie firmy zainteresowane stosowaniem mocnych zabezpieczeń będą dość uporczywie forsować korzystne dla siebie normy prawne i rozwiązania techniczne. Można się spodziewać dość daleko posuniętej koordynacji ich działań.

Działania firm popierających bardziej liberalne metody dystrybucji będą zaś bardziej rozproszone i mniej jednorodne. W ograniczonym stopniu opozycję dla fonografii, przemysłu filmowego i softwarowego stanowią producenci sprzętu elektronicznego. Zbyt restrykcyjne zabezpieczenia mogą się negatywnie odbić na walorach użytkowych sprzętu i zmniejszyć zainteresowanie klientów zakupami. Najwięksi producenci są jednak opozycją dość umiarkowaną, ponieważ dla maksymalizacji obrotów na rynkach masowych software i hardware powinny się uzupełniać. Tak więc elektroniczni potentaci najprawdopodobniej ograniczą się do nacisków na liberalizację form zabezpieczeń, a nie na ich eliminację. Bardziej radykalną politykę może przyjąć część internetowych firm fonograficznych, a także producentów elektroniki, którzy do tej pory nie zaistnieli na rynku audio-video. Dla tych firm ciekawsze może być angażowanie się w dystrybucję w formatach niezabezpieczanych. Po prostu na tym rynku mogą oni zdobyć znacząco większy udział aniżeli na tradycyjnych rynkach sprzętu elektronicznego czy fonogramów.

Część rynku odbiorców indywidualnych, a także środowisko hackerów, oczywiście będzie działać na rzecz swobodnej dystrybucji muzyki w formatach niezabezpieczonych. Dzięki Internetowi ta grupa nie jest pozbawiona wpływu na rozwój sytuacji. Opóźnienie inauguracji DVD-Audio pod wpływem udostępnienia programu DeCSS jest wystarczająco wymownym przykładem. Za kilka lat trudno też będzie lekceważyć możliwości istnienia ogromnego "rynku" wymiany materiału między osobami prywatnymi, co będzie prostą konsekwencją zwiększenia przepustowości Internetu.

Nie sądzę by możliwe było zdelegalizowanie niezabezpieczonych formatów plików komputerowych ani urządzeń do odczytywania tego typu plików. Świadczą już o tym wyniki pierwszych procesów sądowych. Poza tym dość łatwo jest też dowieść, że nazbyt daleko idące obostrzenia łamią konstytucyjne prawa obywateli w wielu krajach, zwłaszcza jak chodzi o wolność wypowiedzi, czy też możliwość korzystania z legalnie nabytej własności. Skoro będziemy mieli do wyboru zarówno formaty z zabezpieczenimi jak też formaty bez zabezpieczeń, to nasuwa się pytanie, które z nich zdominują rynek. Wygląda to na wyścig. W tej chwili czas działa na korzyść mniejszych firm fonografii internetowej i producentów sprzętu obsługującego niezabezpieczone pliki. Z dnia na dzień rośnie bowiem liczba użytkowników MP3, rośnie też legalna i niezabezpieczona przed kopiowaniem oferta muzyczna w Internecie. Wpływu oferty pirackiej i prywatnego obiegu plików też nie da się ignorować. Najprawdopodobniej istotnego znaczenia nabierze sprawa ceny. Fonografia internetowa ma możliwości by zaoferować swe usługi tak tanio, aby klientowi przestało się opłacać kopiowanie muzyki od znajomych czy też poszukiwanie jej u piratów. Natomiast fonografia tradycyjna ma przewagę w postaci zasobów repertuarowych.

Ostatnią zmianą rewolucjonizującą rynek będzie postęp na rynku komputerowych nośników informacji. Zaczną się one oddalać w swych możliwościach od płyt CD i DVD, które królują w tej chwili na konsumpcyjnym rynku AV. Trudno oczekiwać by bezwładny przemysł produkujący konwencjonalne urządzenia audio-video był w stanie nadążyć za branżą komputerową i wprowadzał nowe formaty zapisu gdy tylko pojawią się możliwości techniczne. Jedyną metodą by nadążyć za szybko postępującymi zmianami będzie więc skomputeryzowanie audiowizualnej elektroniki. W ten sposób zyska ona komputerowe tempo rozwoju i komputerową elastyczność. Będzie się natomiast musiała pozbyć komputerowej zawodności i komplikacji komputerowego interfejsu komunikacji z użytkownikiem. No ale tego w roku 2000 jeszcze nie zobaczymy. (GS)

Jeśli mają Państwo uwagi dotyczące tej strony lub zauważyliście na niej błędy, dajcie nam znać.
Aby przekazać swoje uwagi do redakcji proszę
Copyright © 1991-2024 Magazyn Hi-Fi, Gdynia, Poland
logo hifi.pl